Najnowsze artykuły
- ArtykułyGwiazda Hollywood czyta Tokarczuk, a „Quo vadis” i „Heartstopper” wracają na ekranyAnna Sierant3
- Artykuły„Piszę takie powieści, jakie sama chciałabym czytać”: rozmawiamy z Agnieszką PeszekSonia Miniewicz4
- ArtykułyPrzyszłość należy do czytających. Weź udział w konferencji Literacy for Democracy & BusinessLubimyCzytać1
- Artykuły„Lata beztroski” – początek sagi o rodzinie Cazaletów, która wciągnie was jak serial „Downton Abbey”Marcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aleksandra Kozłowska
Źródło: materiały od wydawcy -. A. Kozłowska pierwsza z lewej
5
6,0/10
Najpopularniejsza książka
Islandia i Polacy. Historie tych, którzy nie bali się zaryzykować
7,2 z 90 ocen
332 czytelników 17 opinii
Dziennikarka freelancerka, współpracuje z „Przekrojem”, „Polityką”, „Tygodnikiem Powszechnym”, dla Muzeum Emigracji w Gdyni realizowała też wywiady z Polakami mieszkającymi za granicą – w ten sposób trafiła na Islandię. Północny kraj okazał się prawdziwą wyspą skarbów – polskich historii pełnych wzlotów i upadków, nadziei i zawodów Lubi głuszę, wiatr i zimno, biwaki i rower o każdej porze.
6,0/10średnia ocena książek autora
210 przeczytało książki autora
330 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ambulans jedzie na wieś. Śladami wędrownych wyrwizębów
Aleksandra Kozłowska
6,3 z 59 ocen
159 czytelników 28 opinii
2024
Islandia i Polacy. Historie tych, którzy nie bali się zaryzykować
Aleksandra Kozłowska, Mirella Wąsiewicz
7,2 z 90 ocen
332 czytelników 17 opinii
2023
Operacja łódzka. W setną rocznicę wybuchu I wojny światowej
Jolanta Alina Daszyńska, Aleksandra Kozłowska
7,0 z 1 ocen
5 czytelników 0 opinii
2014
Człowiek - Ziemniak kontra Kobieta - Bluszcz
Aleksandra Kozłowska
3,5 z 2 ocen
5 czytelników 2 opinie
2010
Powiązane treści
Aktualności
4
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Uwiecznić zarówno tych, dla których Islandia okazała wyspą spełnionych obietnic, jak i tych, którzy znaleźli tu samotność, niepewność i żal.
Uwiecznić zarówno tych, dla których Islandia okazała wyspą spełnionych obietnic, jak i tych, którzy znaleźli tu samotność, niepewność i żal.
1 osoba to lubi
Ludzi tutaj nie utożsamia się z pracą zawodową, ale z tym, kim są lub co lubią robić.
1 osoba to lubiW życiu musisz wiedzieć, dokąd idziesz, w jakim kierunku, na czym ci zależy. Jak nie będziesz wiedział, to będziesz chodził byle gdzie.
W życiu musisz wiedzieć, dokąd idziesz, w jakim kierunku, na czym ci zależy. Jak nie będziesz wiedział, to będziesz chodził byle gdzie.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Ambulans jedzie na wieś. Śladami wędrownych wyrwizębów Aleksandra Kozłowska
6,3
Aktorka reportażu, Aleksandra Kozłowska, jest córką jednej z bohaterek książki. Teresa Radecka-Kozłowska, jaj mama, zaraz po skończonych studiach stomatologicznych wyruszyła w niezwykłą zawodową przygodę. Była jedną z dentystek w działających od lat powojennych do lat 70 ubiegłego wieku ambulansów stomatologicznych. Ambulanse te, wyposażone w podstawowy sprzęt dentystyczny, docierały do małych miejscowości, tam gdzie nie funkcjonowały ośrodki zdrowia. My, dzięki reportażowi, mamy możliwość podglądnięcia, jak wyglądała wówczas praca młodych stomatologów w małych, mazurskich miejscowościach.
Pierwsze, co odczułam czytając „Ambulans jedzie na wieś”, to zaangażowanie emocjonalne Autorki w poszukania śladów przeszłości. Wraz z mamą, obecnie będącą już w podeszłym wieku panią doktor, wspólnie odnajdują wśród mazurskich wsi dawne ścieżek jej młodości. Niespiesznie, delektując się zastałymi tu zmianami, poszukują dawnych budynków szkół oraz miejsc, w których nocowała Teresa Radecka-Kozłowska wraz z współpracownikami. W tekście wyczuwa się miłość Autorki do mamy, szacunek do wykonywanej przez nią pracy, cierpliwość i wyrozumiałość podczas wsłuchiwania się w jej wspomnienia.
Aleksandrze Kozłowskiej w swoich poszukiwaniach udało się także dotrzeć do innych pracowników ambulansów sprzed lat lub ich rodzin. W książce Autorka opisuje początki ich pracy zawodowej w dentobusach, ciekawe zdarzenia w ich wyjątkowej pracy. Poznajemy dalszy rozwój karier zawodowych młodych stomatologów, a także wycinki z ich życia osobistego. Przeważnie do pracy w terenie byli kierowani lekarze zaraz po studiach, czym jednak nie zawsze byli zachwyceni. Pamiętać należy, że w czasach PRL-u obowiązywał przymus pracy, do której po zdobyciu odpowiedniego wykształcenia, dostawało się skierowanie. Do obowiązków pracujących w terenie dentystów należało leczenie uzębienia i chorób jamy ustnej przede wszystkim u dzieci, ale również u dorosłych. Przeprowadzano także pogadanki na temat higieny jamy ustnej oraz wykonywano fluoryzację zębów. Stan uzębienia leczonej ludności w opisywanym okresie był bardzo zły, dlatego też największa ilość zabiegów dentystycznych polegała na ekstrakcji zębów.
Zaskoczeniem dla czytelnika może być wyposażenie takiego stomatologicznego samochodu – gabinetu. Najczęściej był on zaopatrzony w najpotrzebniejsze narzędzia i materiały opatrunkowe, w tym (najważniejsze!) maszynę do borowania napędzaną najczęściej siłą ludzkich mięśni (pedałem nożnym). W wielu wsiach nie było jeszcze przeprowadzonej elektryfikacji, nie było również bieżącej wody. Warunki pracy i do odpoczynku po niej były bardzo skromne i trudne. Dodatkowe stanowiska dentystyczne (przenośne) rozkładane były najczęściej w szkołach.
Aleksandra Kozłowska – dziennikarka i reporterka, wykonała kawał dobrej roboty zbierając materiały do swojej publikacji. Przemierzyła wiele kilometrów mazurskich dróg, odwiedziła dużo urzędów, szkół, przeglądnęła ogromną liczbę dokumentów i kronik. Ale, to co najbardziej wpłynęło na klimat reportażu, to rozmowy z ludźmi, którzy pamiętali opisywane przez autorkę czasy, wydarzenia, ówczesną rzeczywistość. Dzięki tym wspomnieniom, najczęściej ludzi starszych, powstała ta niezwykła opowieść, spokojna, z wieloma tematami pobocznymi, wielowymiarowa. Kto lubi czytać o takich przywołaniach przeszłości, powrotów do czasów PRL -u, temu książkę zdecydowanie polecam. To piękna, gawędziarska pogadanka, która stanowi jednocześnie źródło wiedzy medycznej i historii najnowszej Mazur.
Mi się ta podróż w nieznane dla mnie miejsca i nieznany mi czas ogromnie podobała. Tym bardziej, że Autorka ma wyjątkowo lekkie pióro, potrafi swoim tekstem oddać klimat opisanych miejscowości, zainteresować czytelników nietuzinkową pracą anonimowych dla większości postaci.
Książka zawiera dużo fotografii, które są wspaniałym dodatkiem do opowiedzianych historii i opisanych miejsc.
Ambulans jedzie na wieś. Śladami wędrownych wyrwizębów Aleksandra Kozłowska
6,3
Niestety rozczarowała mnie ta książka. Może po tytule i opisie spodziewałam się czegoś innego. Najpierw dostajemy szczegółowy opis wycieczki autorki i jej rodziny (w tym mamy-dentystki i to chyba sprawia, że "jest na temat") na tereny, gdzie jeździł ambulans. To nic, że większość spotykanych ludzi nic na jego temat nie pamięta. Przeczytamy, jak wyglądali pytani rozmówcy, gdzie rodzina nocowała i co jadła na obiad.
Potem akcja skacze w czasie (rys historyczny stomatologii na ziemiach polskich) i miejscach. I może nawet niektóre wątki są interesujące... Ale chyba nie miałam już siły ich wyłuskiwać. Jednak wolę jak jest konkretnie i... na temat. Może zabrakło redakcji. Pasja do pokazania rodzinnej historii to nie wszystko.