Początek wszystkiego
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Austeria
- Data wydania:
- 2022-09-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-09-22
- Liczba stron:
- 138
- Czas czytania
- 2 godz. 18 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378664666
Początek wszystkiego jest trenem napisanym po śmierci matki. Frymorgen przeżywa ją z dziecięcą szczerością, ale prowadzi przez labirynt uczuć dorośle, bez melodramatu. Jesteśmy świadkami stopniowego oswajania żałoby. Autor nazywa ją potworem: „Czasami ocieka śluzem, innym razem nosi zatruty pióropusz i wściekle miota ogonem. Może też przybrać postać niewinną – łasi się wtedy puszyście, by w ułamku sekundy wbić zęby w aortę”. Kronika Frymorgena posiada swój muzyczny rytm i intensywność zróżnicowaną batutą czasu. Wewnętrzne impresje przeplatane są lapidarnymi wspomnieniami. Czasami punktem wyjścia jest złożony pod mikroskopem kadr z rodzinnego albumu, innym razem odległa historia, która uniwersalizuje najprostsze doświadczenia. Momentami brutalna, ale i rozbrajająco czuła książka, jest zapisem bolesnego rytuału przejścia. Dla jednych będzie projekcją nieuniknionego, dla innych powtórką z zaliczanego cierpienia. To emocjonalna transfuzja z żyły do żyły. Warto ją przeżyć.
To jest bardzo piękny tekst, choć trudny. To tekst dla ludzi, którzy lubią ludzi. Dałem się uwieść tej opowieści całkowicie. Odnosi się wrażenie, że słucha się bezpośredniej transmisji „z”. Samoanaliza, napięcie obserwatora zdarzeń i jego samorefleksja są tak prawdziwe, jak ów telefoniczny przekaz umierania, od którego książka się zaczyna. Tak właśnie powstaje Literatura. Wciąga w dramat, jakich miliony. Przeżyłem podobny kilka lat temu. Moja matka była z tego samego szablonu. Myślałem, że moja „szczepionka” już mnie uodporniła. Okazuje się, że nie. Dziękuję za tę książkę. To cenna lekcja.
Jan Wołek
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 18
- 10
- 6
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
To jedna z tych książek, które trudno mi oceniać, ponieważ jest ona połączeniem świetnego warsztatu literackiego z niezwykle intymnym, emocjonalnym tematem. Bo jak oceniać opis czyichś uczuć związanych ze śmiercią matki? Spróbujmy więc spojrzeć na tę książkę bardziej jako przewodnik, przewodnik w oswajaniu z tym co nieuniknione.
Autor opisując swoje osobiste doświadczenia prezentuje czytelnikowi historię zaczynająca się na łożu śmierci, a kończącą pogrzebem i stypą. Na bazie emocji pojawiających się w każdym z etapów przygotowań do ostatniej drogi, prezentuje wspomnienia związane z matką. Kolejne etapy ukazują także przechodzenie przez żałobę, godzenie się ze stratą.
Czy warto po „Początek wszystkiego” sięgnąć? Moim zdaniem tak zwłaszcza jeśli dopiero takie wydarzenia są przed Wami. Bo nie jest to tematyka, z którą jesteśmy na co dzień oswajani.
To jedna z tych książek, które trudno mi oceniać, ponieważ jest ona połączeniem świetnego warsztatu literackiego z niezwykle intymnym, emocjonalnym tematem. Bo jak oceniać opis czyichś uczuć związanych ze śmiercią matki? Spróbujmy więc spojrzeć na tę książkę bardziej jako przewodnik, przewodnik w oswajaniu z tym co nieuniknione.
więcej Pokaż mimo toAutor opisując swoje osobiste doświadczenia...
Bogdan Frymorgen zdążył już przyzwyczaić nas do czułego piękna swej refleksyjnej prozy, jednak „Początek wszystkiego” wymyka się wszelkim porównaniom i regułom. To książka osobna, będąca bardzo osobistym pożegnaniem. To elegia o matce.
Gdy czytamy wstrząsające: Matka umiera. Widzisz ją na ekranie komórki. W dolnym, lewym rogu majaczy twoja twarz, poniżej napis: SAMSUNG”, niemal czujemy to, czego autor nie potrafi oswoić. Zwykłe przedmioty, jak co dzień, banalne w swej normalnej zwyczajności i Ona – Śmierć, która zawsze zaskakuje, nigdy nie będziesz na nią przygotowany. Trudno jest to jednak postawić obok siebie, złożyć w spójną całość. Przecież dzieje się coś niewyobrażalnego, a tu dzwonek komórki jest taki jak zawsze.
Pożegnanie matki jest nieporównywalne z niczym innym. To ostateczne zerwanie pępowiny, którą przez lata jesteśmy stale połączeni i choć rozciągamy ją niejednokrotnie ponad miarę, ona wciąż istnieje w podświadomości, dając owo niepodważalne poczucie bezpieczeństwa i ciepła, jedyne w swoim rodzaju. Autor wszystkie swoje uczucia, zmieniające się na każdym etapie przeżywania żałoby, przelał na puste, białe kartki papieru, cierpliwe w swym milczeniu. Być może pomogło mu to przejść przez ten trudny czas, z pewnością jednak nie było mu łatwo dzielić się swoją intymnością z obcymi ludźmi, odkrywać się przed nimi, stając w całej swej nagiej bezbronności uczuć. Zwykle w takich chwilach zakładamy zbroję i chronimy się za ogromnymi ciemnymi okularami.
Żegnając matkę ma się wrażenie, że samemu także się umiera. I to właśnie możemy tutaj zobaczyć. Przed oczami przewijają się obrazy z życia, pejzaże z matką, jeden za drugim, a łzy nie chcą przestać płynąć. Bo to jednak już tylko wspomnienia, a nowych nie będzie. „Wstrząs biegnie od przepony przez klatkę piersiową”, przecina serce na pół i to rozdarcie może się co najwyżej kiedyś zaledwie powierzchownie zasklepić, pozostawiając wrażliwą bliznę.
Bogdan Frymorgen kadruje więc swoje życie, chwile z matką, przewija w tę i z powrotem, stopklatka, chwila zawieszenia… nie, łzy znów zaczynają płynąć, trzeba iść dalej. Czuć w tych frazach ogromną melancholię, połączoną z czułością i czymś na kształt znieczulenia – spowolnienia, niczym po xanaxie. Nie ma tu miejsca na pośpiech. To inwentaryzacja wspomnień, wyciąganie ich z szuflad pamięci, delikatne odkurzanie i ostrożne odkładanie w bezpieczne, sobie tylko znane miejsce. Bo nie wolno pozwolić im zblaknąć, ani, broń Boże, zapodziać się w chaosie bieżącego życia.
To życie bez Pani Marii szokuje. Nastaje kolejny dzień, i kolejny, codzienność, dźwięki klaksonów takie jak zawsze. „To niezwykłe, jak szybko można zatrzeć po człowieku ślady, dysponując wiadrem wody i butelką lizolu.”
Ten wyciszony, lapidarny tekst jest jednocześnie dobitnym świadectwem, że o miłości rodzicielskiej nie świadczy ilość zabawek, a obecność, opatrzenie zranionego kolana i pocałowanie, by szybko się zagoiło.
Relacja braterska, wspólne odczuwanie straty i wzajemne wsparcie, to wielkie dobro w takich chwilach, gdy więź braterska jest silna i niewymuszona, gdy empatia przychodzi tak naturalnie jak oddech. I gdy czytam: „Bacznie więc brata obserwujesz, naginasz swój ból do jego straty” – wiem już, że obaj przetrwają i podniosą się, wzajemnie się podpierając, by wstać.
Tyle rzeczy mnie w tej cieniutkiej, niepozornej książeczce zaskakuje, tyle podobieństw spostrzegam. Brat autora zachował dowód mamy, „póki go ma, ona formalnie wciąż żyje”. Ja nie byłam w stanie usunąć z komórki kontaktu do tragicznie zmarłego przyjaciela. A przecież wiem, że nigdy już nie zadzwoni. To jakiś instynkt w nas, coś pierwotnego, nad czym nie panujemy i wcale nie chcemy tego zmieniać.
Tekst Bogdana Frymorgena to ciąg luźnych retrospekcji, echa przywoływane z głębi pamięci przez widok za oknem, spojrzenie rzucone na przypadkowy przedmiot, który przywoła jakieś odległe powidoki. To skojarzenia, jedne ściągają kolejne, łączą się we fragment opowieści, puzzel wyjęty z życia na chybił trafił. Tak właśnie jest z poczuciem straty, całkiem nieprzewidywalnie, towarzyszy nam stale, w ukryciu, by nagle, nie wiadomo dlaczego właśnie teraz, się ujawnić, ukłuć boleśnie, zabrać powietrze. Z drugiej strony jednak te chwile nawarstwiających się wspomnień pozwalają autorowi jeszcze raz przyjrzeć się sobie oczami matki, bez tego pożegnanie byłoby niepełne.
Na zawsze chyba wdrukowała mi się w pamięć analiza etapów matczyno-synowskiej miłości, która, choć zmienia sposób artykułowania, uzewnętrznia się inaczej, bardziej z biegiem lat powściągliwie, to pozostaje tak samo mocna i niezawodna. Uspokoiło to moje różne osobiste obawy. Każdy z nas jest przecież i rodzicem i dzieckiem. Towarzyszą nam podobne niepokoje.
Bogdan Frymorgen nadał swoim zapiskom formę drugoosobową. Rozmawia więc tutaj sam z sobą, czasem tłumacząc swojemu zwierciadlanemu odbiciu sprawy, z którymi trudno mu się pogodzić, innym razem zadając sobie pytania i odpowiadając na nie. To pozwala mu zachować pewien dystans, konieczny by utrzymać emocje na wodzy, by lepiej pewne rzeczy zrozumieć, a temu zawsze pomaga ich głośne nazwanie i oswojenie.
Nigdy nie czytałam wspomnień, które tak by mnie poruszyły (no, może jeszcze Feluni – Ewy Kuryluk),zarówno pięknem i harmonią języka, jak i szczerością emocji. Autor nie wstydzi się łez, nie broni przed czułością i okazaniem słabości, lęku, rozpaczy. To właśnie, paradoksalnie, czyni go silnym, pomaga mu wszystkie te krańcowe i zmienne uczucia udomowić, przyjrzeć się im niczym pod szkłem swojego starego mikroskopu, a potem uznać za naturalne i potrzebne. Tylko tak można przejść przez żałobę. Stając z nią odważnie twarzą w twarz pozwolić się spopielić, by móc powstać z nową siłą i stawić czoła życiu. Bo to książka również o miłości, a jej odsłon są tysiące. Ta do matki, do ojca, brata, żony i synów, do Bacha i jego nieskończonych fug, do pisania i do odważnych kobiet z mocnej prozy Swietłany Aleksijewicz, do londyńskiego nieba i polskich cmentarzy…
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/
Bogdan Frymorgen zdążył już przyzwyczaić nas do czułego piękna swej refleksyjnej prozy, jednak „Początek wszystkiego” wymyka się wszelkim porównaniom i regułom. To książka osobna, będąca bardzo osobistym pożegnaniem. To elegia o matce.
więcej Pokaż mimo toGdy czytamy wstrząsające: Matka umiera. Widzisz ją na ekranie komórki. W dolnym, lewym rogu majaczy twoja twarz, poniżej napis:...