Raport z oblężonego umysłu. Pierwszy

Okładka książki Raport z oblężonego umysłu. Pierwszy Bogdan Frymorgen
Okładka książki Raport z oblężonego umysłu. Pierwszy
Bogdan Frymorgen Wydawnictwo: Austeria publicystyka literacka, eseje
154 str. 2 godz. 34 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo:
Austeria
Data wydania:
2023-10-10
Data 1. wyd. pol.:
2023-10-10
Liczba stron:
154
Czas czytania
2 godz. 34 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378665991
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
509
509

Na półkach:

Nieco odmienny od znanych mi do tej pory zbiór refleksji i obserwacji Bogdana Frymorgena, tym razem dotyczący sytuacji w Ukrainie po zbrojnej inwazji rosyjskiej zwanej dla niepoznaki „wojskową operacją specjalną”, jakby nazwa mogła tutaj ukryć prawdziwe intencje agresora. Zaczęło się 24 lutego 2022 roku, zaś pierwsza notatka autora powstała dzień później. W tomiku znalazły się więc teksty pisane na gorąco, w miarę rozwoju wydarzeń, komentujące nie tylko działania wojenne, ale też w dużo szerszej perspektywie reakcję świata, w tym nas, Polaków, na tę bezprecedensową agresję.

Jego novum, to przede wszystkim aktualność w momencie publikacji na profilu autora w sieci, szybka reakcja w odpowiedzi na konkretny epizod, a co się z tym wiąże, emocjonalna, nieraz gorączkowa. Wartością dodatkową, bardzo istotną i unikatową, jest też możliwość porównania perspektyw, tej z 2022 roku z tą dzisiejszą, po ponad dwóch latach morderczych walk, znaczonych tysiącami mogił ludności cywilnej, przeciwko której ta agresja tak naprawdę jest skierowana. Zmieniło się wiele, nikt chyba nie przypuszczał, że te dwa lata jeszcze wzmocnią zaciekłość nie odnotowujących znaczących sukcesów Rosjan, nie osłabiając przy tym ducha walki i woli zwycięstwa strony ukraińskiej, nie wspieranej przez Zachód tak, jak należałoby to robić i jak to deklarowano. Jest więc początkowe zaskoczenie, oszołomienie i ogromna empatia. Jest radość z zaangażowania zwykłych Polaków w pomoc uchodźcom. Pamiętajmy, że wcale nie było to takie oczywiste, wziąwszy pod uwagę wcześniejszy konflikt na naszej wschodniej granicy. „W końcu „uchodźca” znaczy to, co ma oznaczać – człowiek uszedł z życiem i trzeba mu pomóc”. Ale jest też pytanie, które niepokoiło, i nadal trwoży, nie tylko autora: co będzie dalej? Na jak długo wystarczy wszystkim współodczuwania, serca, cierpliwości? Jak bardzo zasadne są nasze obawy przekonujemy się już teraz, a tymczasem końca wojny nie widać…

Jestem w tym wszystkim razem z Bogdanem Frymorgenem, czuję dokładnie to samo, oglądam, czytam, wpłacam na zbiórki, martwię się o te biedne dzieci, którym z dnia na dzień odebrano poczucie bezpieczeństwa, a z tym dzieciństwo. Pojawiły się teraz tutaj, między nami, bawią się z moją wnuczką na placu zabaw na łódzkim Radogoszczu, jak i na wielu placach w całej Polsce, chodzą do szkół z naszymi dziećmi, a myślą biegną do własnego domu, o ile ten jeszcze stoi, do pozostawionych za sobą przyjaciół i bliskich.

Bogdan Frymorgen ma rzadki talent dostrzegania drobiazgów, wyławiania pojedynczych gestów, uczuć skrytych w głębi źrenic. Potrafi je przekuć w symbole, uczynić z nich ważny przekaz. Bo wojna to nie tylko walka dwóch armii, to przede wszystkim setki tysięcy pojedynczych dramatów, także tych nigdy nie do odwrócenia; śmierci, okaleczeń, traum, które rozciągną się na resztę życia. Niezwykle cenny jest krytycyzm autora, z jakim podchodzi do politycznych deklaracji przywódców państw, gdy dziwi się opieszałości w podejmowaniu decyzji o militarnym wsparciu Ukrainy, gdy woła niecierpliwie, że nadszedł czas na czyny, nie marnujmy go więc na pustą gadaninę. Z goryczą podsumowuje także wspólny zanik pamięci w kwestii budapeszteńskich deklaracji. Robi to oczywiście z klasą, nikogo nie obrażając, za to stanowczo, przytaczając na poparcie swojego stanowiska miażdżące fakty, mające siłę kamieni.

To żywe kadry historii. Tej wspólnej, wielkiej, i tych indywidualnych, wcale nie mniejszych gatunkowo. Gdy „Worek wielkości człowieka spada do długiego głębokiego dołu” wspólnej mogiły, spowija przecież ciało męża, ojca, brata, przyjaciela… który mógł żyć, gdyby nie chore ambicje dyktatora. Wobec wszechobecnej technologii, gdy nagrania z telefonu komórkowego w moment trafiają do ludzi na całym świecie, wszyscy jesteśmy po trosze uczestnikami dramatu, słyszymy okrzyki przerażenia, wybuchy, płacz, widzimy rozmazaną łzami krew. Nie da się tego odzobaczyć, zamknąć się w pancerzu obojętności nad filiżanką cappuccino z pianką. W nocnych koszmarach przeżywamy to jeszcze raz, na nowo, bez końca. Bogdan Frymorgen przytacza śnione przez siebie wojny, mamy okazję porównać je z tymi naszymi i poczuć ludzką wspólnotę. Są jednak tacy, na których te obrazy nie działają, tak, naprawdę są. I zastanawiam się nieraz, czy ten brak uczuć jest zakaźny niczym wirus, czy jest wyleczalny?

Dziękuję też za piękne słowa o ukraińskich kobietach, tych, które własnym ciałem chronią dzieci, i tych, które ramię w ramię z mężczyznami walczą na froncie z wrogiem. Doceniam też uważność na los wszystkich bez wyjątku. Autor niejeden raz rozważa sytuację rosyjskich jeńców, młodych chłopaków posłanych na śmierć. To trudne do oceny, na pewno nie zerojedynkowe zjawisko. Wielu z nich zostało zabitych przez własne oddziały, których zadaniem było odstrzeliwać dezerterów. Nie każdy chce zabijać. Choć takich co chcą jest po rosyjskiej stronie wystarczająco dużo. Gdzie są więc matki rosyjskich chłopców, gdzie ich dziewczyny i żony? Czemu wszyscy boją się do tego stopnia, że nawet perspektywa śmierci nie wyprowadzi ich na ulice rosyjskich miast? Czyżby propagandowy przekaz był tak przekonujący, że wyłączył ludziom funkcję myślenia? Biorąc pod uwagę ostatnie 8 lat w Polsce nie powinniśmy się chyba jednak temu dziwić. Autor rozmyśla nad kwestią odpowiedzialności rosyjskiej ludności i jest w tym surowy, gdyż nie sposób nie dostrzec, iż: „To olbrzymi kraj, w którym mieszkają sto czterdzieści cztery miliony ludzi. Mogą bezczynnie patrzeć na popełniane barbarzyństwa albo im się przeciwstawiać.” Można wiec zastanawiać się, co jest z tym narodem nie tak… I jeszcze jedno… jakże inaczej podchodzimy do wojny, gdy jest tuż za naszym progiem, gdy trzeba co i rusz podrywać maszyny, bowiem nieprzyjazne samoloty, a nawet zbłąkane rakiety, naruszają naszą przestrzeń powietrzną. To ciekawe spostrzeżenie, którego prawdziwość od jakiegoś czasu możemy testować na własnej skórze.

Zapiski Bogdana Frymorgena, poza szczerą emocjonalnością i udaną próbą ujęcia w literackie ramy, uporządkowania tego, co samo w sobie jest impulsywnym chaosem, stanowią odzwierciedlenie uważnego i nie dającego się łatwo oszukać grze pozorów umysłu dziennikarza, fotoreportera, człowieka o szerokich horyzontach, nie od dziś przyglądającego się światu. Stąd różnorodność poruszanych zagadnień, ale także rozpatrywanie każdego z nich w wielu kontekstach, unikanie wyciągania pochopnych wniosków z tego, co nad wyraz złożone i niejednoznaczne. Teksty obejmują zaledwie dwa pierwsze miesiące wojennej zawieruchy w Ukrainie, wiem, że pisane były, i są, przez cały czas. Słowo „pierwszy” dodane do tytułu, pozwala mieć nadzieję na kolejne publikacje, na co czekam, by móc znów porównać moje, i autora, odczucia oraz przewidywania sytuacji. Ta zaś wciąż dynamicznie się zmienia i domaga się, byśmy dotrzymywali kroku wydarzeniom i korygowali na bieżąco błędy w swoich wcześniejszych zapatrywaniach, niekiedy niestety naiwnych, powtarzając sobie: „tak łatwo nie zmęczysz mnie, wojno, nie doprowadzisz do znużenia. Tyle mogę dla ciebie zrobić.”
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Nieco odmienny od znanych mi do tej pory zbiór refleksji i obserwacji Bogdana Frymorgena, tym razem dotyczący sytuacji w Ukrainie po zbrojnej inwazji rosyjskiej zwanej dla niepoznaki „wojskową operacją specjalną”, jakby nazwa mogła tutaj ukryć prawdziwe intencje agresora. Zaczęło się 24 lutego 2022 roku, zaś pierwsza notatka autora powstała dzień później. W tomiku...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    5
  • Przeczytane
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Raport z oblężonego umysłu. Pierwszy


Podobne książki

Przeczytaj także