Syrakuriozalnie

Okładka książki Syrakuriozalnie Bogdan Frymorgen
Okładka książki Syrakuriozalnie
Bogdan Frymorgen Wydawnictwo: Austeria Seria: Z rękopisów publicystyka literacka, eseje
38 str. 38 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Seria:
Z rękopisów
Wydawnictwo:
Austeria
Data wydania:
2023-04-14
Data 1. wyd. pol.:
2023-04-14
Liczba stron:
38
Czas czytania
38 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378664758
Tagi:
Syrakuzy
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
170
107

Na półkach: ,

Fajna nowela do kawy. Po "okruchach większej całości" stałam się wielbicielką Autora - metafory, skojarzenia, styl, smak, poruszenia - są dla mnie czytelniczą ucztą.
Cieszę się, że powstało już tyle - będę miała się czym delektować :D

Fajna nowela do kawy. Po "okruchach większej całości" stałam się wielbicielką Autora - metafory, skojarzenia, styl, smak, poruszenia - są dla mnie czytelniczą ucztą.
Cieszę się, że powstało już tyle - będę miała się czym delektować :D

Pokaż mimo to

avatar
807
774

Na półkach: , , , ,

„SYRAKURIOZALNIE” Bogdan Frymorgen

Spacer.
Słowa nanizane na nitki. Korale myśli.
Wspomnienia, przypomnienia.
Przemykanie uliczkami wąskimi na łokieć.
Trzepot świeżego prania rozwieszonego na sznurku.
Zapach przypraw.
Życie. Jest. Po prostu jest – życie samo w sobie. I on, Bogdan z żoną, turyści, którzy chłoną wszystkimi zmysłami, jakby puste miejsca w nich domagały się wypełnienia tym miejscem. By potem, gdy wrócą do nieuchronnej szarości codzienności, móc sięgać po te wewnętrzne obrazy.
On i ona. Razem od lat. „On – kromka chleba i ona – śmietankowe masło”. Jedność bez nudy, bez znużenia sobą. Żyją ze smakiem i wiecznie żywymi dziećmi w sobie, które zachwycają się każdym detalem i zaułkiem. A teraz są tu, w Syrakuzach, razem
chodzą, pływają, rozmawiają, snują się w ciszy po mieście, które mówi za nich. Razem, zawsze razem. On i ona. Jej dłoń, kobieca w jego dłoni, męskiej, od lat tej samej. Bez nudy, bez potrzeby ucieczki, czy odpoczynku od siebie. Aż chciałoby się z niedowierzaniem zapytać - czy od zawsze? Pewnie nie, bo życie trudne jest i pełne zakrętów jest, zza których to wyłaniają się niepoznane jeszcze emocje, kolory i możliwości. Ale dopłynęli do jednego portu – ich wspólnego. I teraz dryfują zaprzeczając teorii Archimedesa. Ich ciała drwią sobie z siły wyporu, bo nie mają ciężaru, bo szczęście nie waży. Ono jest lekkie, jak piana na wzburzonych falach morskich. To ludzie spełnieni, pogodzeni z życiem, wdzięczni za to, co mają, kim są i gdzie się znajdują. Takie ciała unoszą się ni to w wodzie, ni ponad nią...

To luźny zlepek myśli, które same rodzą się w tobie po lekturze. Bogdan Frymorgen w „Syrakuriozalnie” opisał pobyt we Włoszech. Niby nic, a jednak. Z tych słów przebija szczęście, jak promienie przez gęsty dywan chmur wydobywający się z krateru Etny. Bo – jak sam napisał - „dobra książka to odbezpieczony granat”.
Bogdan spaceruje z żoną, ale i z tobą. Dołączasz do nich mimowolnie i bezwolnie, nieświadomie nieco. Razem przemykacie pomiędzy gęstą zabudową, licznymi barami, restauracjami i kutrami rybackimi. Syrakuzy to konglomerat zapachów, kolorów i smaków. Zmysły szaleją, w głowie wiruje. Te kilka wpisów z pobytu spisanych piórem Bogdana ożywa w tobie. Malujesz z nich swój obraz. Bazyliki, ogromne place rozgrzane jak patelnie, lokalnych mieszkańców siedzących na ławkach. Proste słowa, niewielka publikacja, a jakże bogaty środek. Ile tu piękna, lekkości i zwykłego człowieczeństwa. Bogdan, autor, drwi z przyciągania ziemskiego lewitując (boso) ponad ulicami tego urokliwego miasta. Czytasz i wręcz mu zazdrościsz, że on tam, ty tu... Ale chyba najbardziej zazdrościsz mu lodów z lodziarni Levante, których serwowanie jest sztuką. Arcydzieło topiące się w temperaturze Syrakuz. Słodycz ścieka po palcach, podczas gdy do uszu dochodzi muzyka Bacha. Czyżby to Erbarme dich? Tak. Smaki chłoną nuty, nuty rozpasane, syte, osadzają się na skórze.
To Bogdan Frymorgen...
Zaczytujesz się w nim, a gdy kończysz zamykasz i siedzisz. Stopy odpoczywają po długim spacerze, do portu w tobie wpływają kutry myśli. To koniec rejsu, uf. „Zbawcza jest moc, która sprowadza człowieka na ziemię”, zwłaszcza czytelnika. Ale zastanawiasz się, jakby wyglądał dłuższy (książkowo grubszy) syrakuriozalny spacer z autorem. Co byście odkryli, czego posmakowali i jakie myśli by się w was pojawiły.

#agaKUSIczyta

„SYRAKURIOZALNIE” Bogdan Frymorgen

Spacer.
Słowa nanizane na nitki. Korale myśli.
Wspomnienia, przypomnienia.
Przemykanie uliczkami wąskimi na łokieć.
Trzepot świeżego prania rozwieszonego na sznurku.
Zapach przypraw.
Życie. Jest. Po prostu jest – życie samo w sobie. I on, Bogdan z żoną, turyści, którzy chłoną wszystkimi zmysłami, jakby puste miejsca w nich domagały się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
510
510

Na półkach:

Syrakuzy to miasto dwóch wysp – Sycylii i Ortygii, połączone aż dwoma bliźniaczymi mostami, to grecka spuścizna z włoskim wyrafinowaniem, choć właściwie Sycylia, jako autonomiczny region, ma swoją własną specyfikę.

Nie mamy w opowieści Bogdana Frymorgena nic z przewodnika zaopatrzonego w suche fakty, daty i przydatne dla turysty informacje. To Syrakuzy bardzo osobiste, zebrane i spisane ze wspomnień, wrażeń, pamiątek, ulotności, zbudowane na fundamentach sentymentu. Tu przemknęła jakaś myśl, tu słońce ozłociło płaty odłażącego tynku na kamieniu, tam czarny kot wyprężył grzbiet, a wiatr musnął chłodem dłoń, jak wtedy, gdy skapnęły na nią roztopione lody.

Równie ważne są tutaj zabytkowe kościoły, których kamienne ściany pamiętają czasy greckie, rzymskie, normańskie, więc do współczesności odnoszą się ze wzgardliwą obojętnością, co uśmiech sprzedawcy wina, codziennie witający spragnionego, zmęczonego upałem klienta, co słońce i zapach morza, wygrzane kamienie, łagodne dla bosych stóp, być może będące wspomnieniem czeluści Etny.

W słowach autora czuć radość życia, jaką wyzwalają Syrakuzy, ich łagodny klimat, przyjaźni mieszkańcy, „Wspaniałe żarcie!” i aromatyczne wino uderzające do głowy. Tutaj nawet bezpańskie psy są szczęśliwe.

Choć od trudnych, europejskich spraw nie da się uciec, Syrakuzy nie są bezludną wyspą. Pandemia dotarła nawet do tej idyllicznej krainy, jakby ciągle jeszcze drzemiącej w antyku, witającej wschodami słońca Archimedesa wynurzającego się z wanny. Nie dadzą o niej zapomnieć porzucone na ulicach, zmiętoszone maseczki, podskakujące nerwowo w podmuchach wiatru, bez energii, już niepotrzebne.

Słyszalny zaś od czasu do czasu melodyjny rosyjski nie kojarzy się nam już ani z Puszkinem ani z bogactwem Ermitażu, a z hukiem pocisków spadających na strwożone ukraińskie miasta, nie ze „Wspomnieniem ogrodu w Etten” van Gogha, a z obrazem dziecka przycupniętego w podziemiach metra z dłońmi obejmującymi głowę, z obrazem krwi i nienawiści.

Uchodźcza tułaczka, ta ukraińska do polskiej granicy, ale też ta bezwzględnie spychana z powrotem, obca, przerzucana przez płoty, na którą wrażliwość starają się w nas zabić, ta często kończąca się śmiercią w zimnym lesie. W myślach przywołują ją w syrakuzańskim raju twarze kelnerów, kucharzy, sprzedawców i sprzątaczy, tych, którzy są tutaj motorem życia, przyczyniając się do ogólnego dobrobytu. W dużej mierze to dzięki nim Syrakuzy pachną niczym kuchnia świata, wszystkimi aromatami, o jakich pomyślimy.

Kołyszą mnie te syrakuriozalne wersy leniwie i ciepło, każą oddać się marzeniom o słońcu, morzu, prosciutto i lodach pistacjowych z solą, choć u nas za oknem styczniowe ni to ni sio, ciemne i mokre, co teraz zastępuje zimę. Przypominają, że przecież jeszcze tyle do zobaczenia, do przeżycia, że warto czasem urwać się z codziennej smyczy, ruszyć tam, gdzie nas ciągnie przeczucie, wyłączyć internet i oddać się po prostu odczuwaniu, wyostrzyć spojrzenie na mnogość odcieni pejzażu, skupić się na wszystkim, co przemawia do naszych zmysłów, pozwolić przepływać i przenikać się zapachom, dźwiękom, uwolnić oddech i zwyczajnie docenić to, że „Ja – kromka chleba i ona – śmietankowe masło.”
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Syrakuzy to miasto dwóch wysp – Sycylii i Ortygii, połączone aż dwoma bliźniaczymi mostami, to grecka spuścizna z włoskim wyrafinowaniem, choć właściwie Sycylia, jako autonomiczny region, ma swoją własną specyfikę.

Nie mamy w opowieści Bogdana Frymorgena nic z przewodnika zaopatrzonego w suche fakty, daty i przydatne dla turysty informacje. To Syrakuzy bardzo...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    9
  • Posiadam
    5
  • Chcę przeczytać
    3
  • 2023
    3
  • Do kupienia
    1
  • Małgosia biblioteka papierowa
    1
  • Mądra powieść
    1
  • Wspomnienia
    1
  • Travel
    1
  • Ulubione
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Syrakuriozalnie


Podobne książki

Przeczytaj także