rozwińzwiń

Liczby ostatnie

Okładka książki Liczby ostatnie Jarosław Maślanek
Okładka książki Liczby ostatnie
Jarosław Maślanek Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Polska Proza Współczesna literatura piękna
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Polska Proza Współczesna
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
2021-02-25
Data 1. wyd. pol.:
2021-02-25
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381961806
Tagi:
dystopia katastrofa klimatyczna
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki 2020. Antologia współczesnych polskich opowiadań Andrzej Ballo, Jacek Bielawa, Jarosław Błahy, Aleksandra Borowiec, Łukasz Drobnik, Jerzy Franczak, Jarosław Jakubowski, Jolanta Jonaszko, Olgierd Kajak, Katarzyna Kałużna, Beata Patrycja Klary, Marika Krajniewska, Ryszard Lenc, Maciej Libich, Krzysztof Maciejewski, Miłka O. Malzahn, Jarosław Maślanek, Piotr Michałowski, Dariusz Muszer, Anna Nasiłowska, Maria Nowakowska-Majcher, Klaudia Pieszczoch, Marek Pogorzelski, Paweł Przywara, Barbara Sadurska, Wojciech Stamm, Elżbieta Stankiewicz-Daleszyńska, Grzegorz Strumyk, Łukasz Suskiewicz, Andrzej Turczyński, Henryk Waniek, Marta Zelwan
Ocena 8,3
2020. Antologi... Andrzej Ballo, Jace...
Okładka książki Znak nr 760 Michał Heller, Józefa Hennelowa, Jerzy Illg, Dominika Kozłowska, Angelika Kuźniak, Jarosław Maślanek, Janusz Poniewierski, Redakcja miesięcznika Znak, Szymon Wróbel
Ocena 7,0
Znak nr 760 Michał Heller, Józe...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
21 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
460
351

Na półkach:

Była sobie paczka przyjaciół. Nina, Chudson, Grubel i on, Kurdebenek. Zawsze razem, czy to jeżdżąc po osiedlu na rowerach, czy przesiadując w piwnicy, która była ich bazą. Dni wypełnione beztroską, pijane młodością.
To lato miało być ich ostatnim wspólnym czasem. Świat się zmieniał. Po "Zet" nic już nie było takie samo, choć pandemia to ledwie preludium zagłady. Zmieniali się też ludzie, zwłaszcza ich status. Wczoraj swoi, dziś obcy, bo w ich żyłach nie płynie czysto polska krew.

Mijają lata. Świat nie jest już bezpiecznym miejscem. Ludzie masowo wymierają, za to przyroda rozkwita tak bujnie, jak nigdy dotąd. A on, człowiek zwany kiedyś Kurdebenkiem wpada w tryby rządowej machiny, która, jak wszystko inne jedzie na oparach. Po drodze spotyka starych przyjaciół, którym życie napisało inne, niemniej zawiłe scenariusze. A wszystko dzieje się w oparach samotności, beznadziei i ze smutną świadomością zbliżającego się końca.

Opisując "Liczby ostatnie" cisną mi się na usta takie określenia jak: wspaniała, niesamowita, rewelacyjna i wyśmienita w każdym calu. Autor tak znakomicie operuje słowem, że wprost nie można się oderwać. Ja zwróciłam szczególną uwagę na klimat. Jest mroczny, gęsty, zawiesisty i niepokojący. Dojmujący smutek emanuje z każdej sceny, z każdego zdania.
Treść tej książki mocno wryła się w moją glowę i podejrzewam że jej ślad pozostanie we mnie już na zawsze. Zdecydowanie polecam!!

Była sobie paczka przyjaciół. Nina, Chudson, Grubel i on, Kurdebenek. Zawsze razem, czy to jeżdżąc po osiedlu na rowerach, czy przesiadując w piwnicy, która była ich bazą. Dni wypełnione beztroską, pijane młodością.
To lato miało być ich ostatnim wspólnym czasem. Świat się zmieniał. Po "Zet" nic już nie było takie samo, choć pandemia to ledwie preludium zagłady....

więcej Pokaż mimo to

avatar
532
520

Na półkach:

Lubię nowe doświadczenia – również te literackie. Z tego względu cieszę się z książkowych prezentów, gdyż często otrzymuję książki, których sama bym „raczej na pewno” nie wybrała. Zazwyczaj są to ożywcze odmiany, które dają zadowolenie. Tym razem otrzymałam prezent od koleżanki, która jest polonistką. Coś czuję, że jej zawód miał znaczący wpływ na jego wybór. Szczerze, zastanawiam się, czy istnieją czytelnicy, którzy z powodu szczerych upodobań wybierają dystopię. Trudno mi to sobie wyobrazić. No może ci gustujący w fantastyce, o niezbyt optymistycznym (delikatnie mówiąc) podejściu do życia lubią tego typu literaturę.

„Liczby ostatnie” to historia przedstawiona w alternatywnej do naszej rzeczywistości, która ma sporo odniesień do naszego realnego świata. Jest to cywilizacja zmierzająca ku upadkowi, w której na skutek „Z” (Zniszczenia? Załamania? Zagłady???),zmian klimatycznych, kryzysów gospodarczych, ekonomicznych i politycznych – jednym słowem wszelakiej Z jak Zarazy, zaszły ogromne zmiany mające opłakane skutki dla społeczeństwa, nad którym zaczyna dominować natura i roślinność. W zasadzie nie ma ratunku, jest już za późno by odwrócić tragiczne zmiany. Trzeba to zaakceptować i jakoś odnaleźć się w tym nowym świecie, choćby było to chwilowe. Chwila ta dla jednych trwać będzie dłużej, niż dla drugich. W społeczeństwie istnieją bowiem jednostki zdrowe, które w ogóle nie chorują – tak jak główny bohater książki – Kurdebenek.

Powieść zaczyna się prawie normalnie. Autor przedstawia paczkę przyjaciół w wieku szkolnym składającą się z trójki chłopaków, którym przewodzi Nina. Chudson, Grubel i narrator Kurdebenek są pod wrażeniem dziewczyny. Na skutek bliżej nieokreślonych zajść, których czytelnik musi się domyślać, dochodzi między przyjaciółmi do konfliktu. Paczka się rozpada, każdy idzie w swoją stronę. W tej niby normalnej rzeczywistości powoli zaczyna się dziać coraz gorzej. Ludzie chorują, umierają. Inni tracą pracę. Niby nic nadzwyczajnego, jednak czuć w powietrzu jakiś ferment. I nagle natłok i skala zmian tak przybierają na sile, że bohater pojawia się w świecie pełnym absurdalnych niedorzeczności…

Ciężko jest tę książkę ocenić jednoznacznie. Uważam, że w swoim gatunku jest to bardzo dobra powieść, jednak zupełnie nie przypadła mi do gustu. Przeczytałam, gdyż po pierwsze otrzymałam ją w prezencie, a po drugie zaczęłam. Jak wiadomo, gdy zaczynam, to mam w nawyku kończyć – mimo wszystko. Przyjemności z lektury nie miałam jednak żadnej. Jest to książka zdecydowanie dołująca, przygnębiająca, przytłaczająca, męcząca, wywołująca wewnętrzny niepokój i napięcie. Nawet nie wiem czy można ją traktować w kategorii przestrogi. Raczej takie czarnowidzenie dla zwrócenia uwagi (na siebie i swój utwór) i by odróżnić się od innych autorów. Być może jest to literatura strawna dla czytelników lubujących się w SF, chociaż raczej więcej tu „czarnej” fiction niż science. Cieszę się, że dobrnęłam do końca i mam już za sobą! p.s. mały plus za dość liczne elementy humorystyczne, głównie w dialogach. Kilka razy zaśmiałam się na głos.

https://czytany-blog.blogspot.com/

Lubię nowe doświadczenia – również te literackie. Z tego względu cieszę się z książkowych prezentów, gdyż często otrzymuję książki, których sama bym „raczej na pewno” nie wybrała. Zazwyczaj są to ożywcze odmiany, które dają zadowolenie. Tym razem otrzymałam prezent od koleżanki, która jest polonistką. Coś czuję, że jej zawód miał znaczący wpływ na jego wybór. Szczerze,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
538
240

Na półkach: ,

avatar
1077
630

Na półkach:

Dystopię jako gatunek literacki trudno nazwać odbiciem lustrzanym utopii. O ile bowiem ta druga ma charakter normatywny, gdyż wynika z uproszczenia koncepcji ludzkiej natury, o tyle ta pierwsza jest zdecydowanie barwniejsza i budzi w czytelniku skrajne emocje. W dystopii wszystko dzieje się źle, choć właściwie nie ma obiektywnych powodów, żeby świat rozpadał się na naszych oczach. Ten motyw pojawia się w lekturach tego gatunku praktycznie od początku. Od Rabelais'a, przez Swifta, Huxleya, Zamiatina, Orwella i Lema, aż do Vonnegut czy Bradbury'ego. Lista autorów odwołujących się do pojęcia dystopii jest znacznie dłuższa, a praktycznie każde dzieło tworzone w tym duchu było później wielokrotnie komentowane.

Fundamentem każdej dystopii jest swojskość. Rozumieć należy ją nie jako tworzenie przyjaznego, sielskiego obrazu rzeczywistości, ale wręcz przeciwnie – nadanie społeczeństwu cech antypatycznych. Nie może być to jednak społeczeństwo przypadkowe, oderwane od tego co tu i teraz. Musi ono wywoływać skojarzenia z teraźniejszością, odwoływać się do doświadczeń samego czytelnika. Tylko wtedy przeżycia związane z lekturą są właściwie angażujące. Wychodząc z tego założenia Jarosław Maślanek kreuje swój świat przestrzennie. Wszystkie kluczowe miejsca akcji, choć dzieją się w przyszłości, przywołują wspomnienia z lat minionych. Blok, cmentarz, wielkie hale, dworzec, szkoła, przejście graniczne, fabryka, z której kominów unoszą się bezsensownie kłęby dymu – to wszystko działa na wyobraźnię. Jest opisane tak, jakby naprawdę istniało i pewnie gdzieś w takiej czy innej formie się znajduje. Swojska jest także ludność, choć przecież wolelibyśmy się z nią w żaden sposób nie utożsamiać. Już sam początek, jako żywo przypominający klimat „Weisera Dawidka”, to jakby widokówka wycięta z okresu naszej młodości. Mamy tu opowieść o czwórce przyjaciół razem spędzających czas, dzielących się swoimi troskami, sukcesami i smutkami. Bywają u siebie w mieszkaniach, w szkole siedzą przy tych samych ławkach, akceptują siebie takimi, jacy są. Przynajmniej do czasu, gdy do ich życia wkroczy wielka polityka.

Maślanek kreuje dwa światy – ten sprzed zarazy i po niej. Pojawiają się różne ponure ozdobniki, klasyczne dla gatunku science-fiction: zmutowani ludzie (łysi),tajemnicze rośliny, dezinformacja, dojarki. Najważniejszy pozostaje jednak obraz społeczeństwa i wynikające z tego konsekwencje dla jednostki i planety. Ludność jest tu zamknięta. Żywi nieskończony lęk i nieufność względem świata zewnętrznego. Często ten strach przybiera formę bardziej otwartego wyznania – jak chociażby podczas odrzucenia kolegi, spalenia budki z fastfoodami czy zabawy w dziurawienie. Ta pozorna szczęśliwość, wyrażająca się dobrymi stosunkami sąsiedzkimi czy zawodowymi, ma swoje drugie oblicze. Pod tą kruchą powierzchnią, kryje się bolesna prawda – społeczeństwo ma wszczepioną jakąć patogenną wadę, która niszczy je jak nowotwór złośliwy. Nie ma tu możliwości awansu. Mimo upływu lat klasy nadal istnieją i nie trzeba wyjaśniać, dlaczego jedni są odrzucani, a inni brani bez pytania. Ważna jest także władza, reprezentowana przez elity. Deklarują oni otwarcie konkretne idee, z których w rzeczywistości nijak się nie rozliczają. Propaganda medialna i system edukacji wykształcają w przeciętnym człowieku przeświadczenie, że życie w tym reżimie jest ze swojej natury czymś dobrym i pożądanym. Indywidualność i własne przekonania są z kolei czymś złym i niepraktycznym.

Taki jest właśnie świat, w którym żyje główny bohater. Obserwujemy go od najmłodszych lat, aż po dorosłość. Złego doświadcza już na początku, gdy bez żadnego powodu odrzuca swojego przyjaciela. Potem to odrzucanie będzie powracać w różnych formach. Nigdy nie znajdzie stabilizacji i godnej pracy. Kobieta, w której się zakocha, będzie dyskredytowana przez otoczenie i traktowana jako gorsza. Poznany na granicy zmiennik, po kilku miesiącach odwróci się od protagonisty i nazwie go innym. Samotność i oczekiwanie, mierzone kolejnymi liczbami.

W „Liczbach ostatnich” dzieje się naprawdę bardzo wiele. Bohaterowie pojawiają się i znikają, przenosimy się z jednej specyficznej przestrzeni do innej, jeszcze bardziej futurystycznej. Mamy tu samozwańczego księdza, skorumpowaną policję, bezwzględnych strażników, tajemniczych szefów, wyśmianych profesorów i wiele innych. Każdy ma jakąś symboliczną rolę do odegrania, jakiś kafkowski wątek do wypełnienia. Powieść Maślanka zdaje się do niczego niepodobna, ale w sposobie opisywania relacji, w kadrowaniu przestrzeni, w podejściu do nakreślania ludzkich charakterów, w tym wszystkim pobrzmiewają echa Coetzee, Vesaasa, Szulkina czy Wellsa. To książka rzecz jasna mroczna i to mrokiem bardzo namacalnym, ale jednocześnie momentami zabawna i groteskowa (wspomniane już dojarki). Autor posiada wyjątkowy dar łączenia czerni z bielą, których używa nie w celu malowania świata opartego na różnych odcieniach szarościach, lecz takiego, gdzie gama barw jest nieograniczona. Ludzie są tu przecież wyraziści i oryginalni, nawet jeśli ich głównym zadaniem jest reprezentowanie określonego typu charakteru.

Wielką wartością w „Liczbach ostatnich” jest sposób, w jaki autor tropi i wyławia najmniejsze oznaki znikającego człowieczeństwa – małe rozmowy o książkach, seks z uczuciem, pomoc na ostatniej drodze. Atmosfera, choć jest posępna i ponura, ma w sobie wiele elegancji. Nie chodzi tu nawet o jakieś literackie ozdobniki, bo ich w książce jest naprawdę niewiele. Olśniewająca jest za to redakcja, która usunęła wszelkie zbędne zdania i słowa. Myśli trafiają w sedno, a czułość, z jaką pisarz spogląda na każdego człowieka i uwaga, którą mu poświęca, można przyrównać do chęci bolesnego kąsania. „Liczby ostatnie” działają porażająco na zmysły, niepokoją, obezwładniają. Ktoś powie – przecież to już było. I ten smutek, i ta samotność, i nawet troska o środowisko. A jednak w żaden sposób nie może to ujmować jakości tego, nie boję się tego powiedzieć, wielkiego dzieła. Odnoszę wrażenie, że Maślankowi wcale nie chodzi o dawanie jakiejś globalnej, klimatycznej przestrogi. Na te już trochę za późno. Tu raczej krzyk o zachowanie humanizmu w sobie. O zaprzestanie niepotrzebnego hejtu, o troskę o siebie nawzajem, o odłożenie indywidualnych ścieżek kariery na rzecz zdrowego rozsądku. Głos Jarosława Maślanka to prawdziwie lekkie pióro w służbie bieżącego dramatu. To też lektura wyjątkowo filmowa, stanowiąca gotowy scenariusz pod poważny film filozoficzno-obyczajowy. Aż szkoda, że Tarkowski już się tym tekstem nie zajmie.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2021/04/recenzja-liczby-ostatnie-jarosaw.html

Dystopię jako gatunek literacki trudno nazwać odbiciem lustrzanym utopii. O ile bowiem ta druga ma charakter normatywny, gdyż wynika z uproszczenia koncepcji ludzkiej natury, o tyle ta pierwsza jest zdecydowanie barwniejsza i budzi w czytelniku skrajne emocje. W dystopii wszystko dzieje się źle, choć właściwie nie ma obiektywnych powodów, żeby świat rozpadał się na naszych...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    57
  • Przeczytane
    27
  • Posiadam
    3
  • 2021
    3
  • Ebook
    2
  • Biblioteka Główna
    1
  • Teraz czytam
    1
  • NAJLEPSZE KSIĄŻKI PODSUMOWANIE 2022
    1
  • Polska
    1
  • Ekologia
    1

Cytaty

Więcej
Jarosław Maślanek Liczby ostatnie Zobacz więcej
Jarosław Maślanek Liczby ostatnie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także