Fajerwerki nad otuliną

Okładka książki Fajerwerki nad otuliną Łukasz Nicpan
Okładka książki Fajerwerki nad otuliną
Łukasz Nicpan Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Polska Proza Współczesna literatura piękna
322 str. 5 godz. 22 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Polska Proza Współczesna
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
2020-03-31
Data 1. wyd. pol.:
2020-03-31
Liczba stron:
322
Czas czytania
5 godz. 22 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381960557
Tagi:
dziennik-niedziennik
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
126
126

Na półkach:

Jest recenzja tej książki napisana przez Marka Zielińskiego pod tytułem "Na skraju inteligencji". Głupi to tytuł i niezbyt mądra recenzja, chociaż przemądrzała. Jej autor zarzuca Łukaszowi Nicpanowi wiele, a najbardziej że - tak się to wielosłowie da streścić - myśli o świecie inaczej niż on. No cóż, bywa...
A ja myślę o świecie podobnie jak autor "Fajerwerków", choć nie tak pięknymi zdaniami. Przeraża mnie bezmyślność współczesnej kultury popularnej, głupota polityki zdobywającej poparcie, jałowość codziennego życia zbyt wielu spośród nas. Rozumiem jego rozpacz nad okrucieństwem ludzkiego losu, ten przymus poddania się czemuś na początek czego ani na koniec nie mamy wpływu. Rozumiem niezgodę na śmierć, zamienienie się w popiół kogoś kto dopiero co był, mówił, śmiał się, cieszył, martwił, kogo kochaliśmy.
I jak, Łukasz Nicpan, czego nie może znieść Zieliński, nie znajduję pocieszenia w micie Boga i "tamtego świata". Pewnie według Zielińskiego znajduję się na skraju inteligencji...
W kampinoskiej otulinie powstała przejmująca książka. Trzeba dodać, że jest także pięknym opisem właśnie tej otuliny.

Jest recenzja tej książki napisana przez Marka Zielińskiego pod tytułem "Na skraju inteligencji". Głupi to tytuł i niezbyt mądra recenzja, chociaż przemądrzała. Jej autor zarzuca Łukaszowi Nicpanowi wiele, a najbardziej że - tak się to wielosłowie da streścić - myśli o świecie inaczej niż on. No cóż, bywa...
A ja myślę o świecie podobnie jak autor "Fajerwerków", choć nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1079
632

Na półkach:

Otulina to specjalnie wydzielony obszar ochronny otaczający cenny przyrodniczo teren. Jej zadaniem jest zabezpieczenie naturalnego ekosystemu przed zewnętrznymi zagrożeniami, wynikającymi z działalności człowieka. Jedną z takich otulin jest ta okalająca Puszczę Kampinoską, w skład której wchodzą gminy Łomianki, Czosnów, Leoncin, Brochów, Kampinos, Leszno, Stare Babice, Izabelin oraz dwie warszawskie dzielnice - Bemowo i Bielany. Częściowo do tej otuliny zaliczyć można także tereny gmin: Młodzieszyn, Wyszogród, Czerwińsk n/Wisłą, Zakroczym, Nowy Dwór Mazowiecki, Jabłonna i dzielnica Warszawa – Białołęka. A jest co chronić, bo oprócz tego, że w Puszczy Kampinoskiej rosną piękne bory sosnowe, znajduje się tam wiele rzadkich gatunków roślin np. chamedafne północna, wiśnia kwaśna czy brzoza czarna, oraz zwierząt: łosie, bobry, wydry, borsuki, jenoty, żurawie czy wilki. Teren Puszczy był także areną niemal wszystkich ważnych wydarzeń z historii Polski, od przemarszu wojsk Jagiełły pod Grunwald w 1410 roku, aż do roku 1944, kiedy to w jej zaciszu schronili się żołnierze AK. Dzisiaj z ochroną otuliny bywa jednak różnie, o czym już na samym początku wspomina Łukasz Nicpan, przywołując noc sylwestrową. Głośne wystrzały, rozbłyski, huczne świętowanie wcale nie sprzyjają rozwojowi natury, a z rozmyślania o tej kwestii powstał niezwykle zrównoważony i ciekawy obraz życia na skraju cywilizacji i przyrody.

„Fajerwerki nad otuliną” nie są bynajmniej dziennikiem z życia ekologicznego wojownika. Tytuł dzieła, choć całkiem dosłowny, należy odczytywać też symbolicznie, jako zmierzch pewnej epoki. Nazwisko Łukasza Nicpana, nie jest szeroko rozpoznawalne w świecie literackim. Zasłynął on głównie z tomików wierszy oraz zbiorów trenów, które publikował w dużych odstępach czasu. Niniejsza książka jest właściwie jego prozatorskim debiutem, choć pisarz ma już 70 lat. Szczególnie o tym drugim fakcie warto pamiętać, bo zamieszczone tu refleksje, dalekie są od płytkich, koniunkturalnych i szybko przemijających tematów natury politycznej, technologicznej czy społecznej. Nicpana mniej interesują bulwarowe, szokujący doniesienia, za to całkiem chętnie nurza się w odmętach przeszłości i zestawia je z obrazem rzeczywistości, który towarzyszy mu na co dzień. Choć, żeby być w zgodzie z prawdą, autorowi zdarzają się też odwołania do aktualnych zdarzeń, nadaje im jednak nieoczekiwane i odważne interpretacje.

„Fajerwerki nad otuliną” są formą literatury diarystycznej, choć wcale nie jest to typowy dziennik. Zaczyna się od nocy sylwestrowej i rozjaśnionego nieba, a kończy przy kominku w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Nie ma tu jednak szczególnej systematyczności, bywają dni zapisane i dni pominięte. Każdy wspomniany, czymś się jednak wyróżnia, z jakiegoś powodu warto o nim opowiedzieć. Te małe historie obudowane zostały na dwóch zasadniczych filarach: przemijaniu oraz naturze. Łukasz Nicpan lubi sięgać do przeszłości. A to wspomni, jak to za młodu czytał „Opowieści biblijne” Zenona Kosidowskiego, a to znowu razem z Agnieszką Osiecką i jej wspomnieniami przeniesie się w czasie do Sopotu i roku 1950. Innym razem, podczas Wielkiej Soboty, stojąc pod dzwonem Zygmunta, razem ze swoją żoną spogląda „w oblicze roku 1520, kiedy Zygmunta wieszano”. Źródłem myśli o minionym będą też filmy, artykuły prasowe czy korespondencje ze znajomymi. Ale te podróże do innych epok i związana z nimi historyczna wrażliwość jest tylko wierzchołkiem góry, na fundamencie której autor opisuje odchodzący świat. W jednym z fragmentów ciekawie zestawia to co dawne, z tym co obecne tu i teraz. Autor jedzie metrem. Ten środek transportu kiedyś miał dla niego urok, był świeżością. Obecnie, aby jakoś umilić sobie czas podróży, obserwuje młode dziewczęta. Przedstawia im się w myślach, przygląda, podziwia młodość. Ma świadomość, że choć zewnętrznie jest osobą wiekową, w duchu pozostał dwudziestolatkiem, który chętnie podjąłby flirt z atrakcyjnymi dziewczętami. Tak oto przeszłość, miesza się z ograniczeniami teraźniejszości, a to co dziejące się w czasie rzeczywistym, rozbudza melodię dawnych dni.

W prozie Nicpana ważna jest także natura, rozumiana nie tylko jako troska o środowisko przyrodnicze, ale także jako tradycyjny ciąg zdarzeń. Na łamach dziennika-niedziennika przywołanych zostanie wiele codziennych czynności, wyznaczających rytm egzystencji. Kot upoluje szczura, a pies kuropatwę, o szóstej rano przez okno wleci dźwięk porykiwania krów, przypominających o porze dojenia, wieczorem wyłączą prąd, dlatego będzie trzeba nanosić drewna z drewutni i rozpalić w piecu. Każda z tych aktywności będzie nie tylko nośnikiem działania, ale też bramą dla myśli, które krążą w całkowicie zaskakujących konstelacjach. Czasami kilkudniowy deszcz i towarzysząca mu bezsenność, będzie zalążkiem myśli o dziecku z ośmioma kończynami, które urodziło się w Indiach. Innym razem niedzielny upał i problemy ze zdrowiem, rozpoczną przemyślenia o kulturze pochówkowej, o testamentach w formie nagrań wideo, o wysyłaniu prochów na orbitę i wreszcie o roli kościoła w Polsce, jako strażnika konserwatyzmu. Widać że autora fascynują zmiany i postęp, ale jednocześnie bardzo się ich obawia. Przy wykorzystaniu Internetu chętnie odwiedzi muzeum i spojrzy na obraz, ale z drugiej strony po odpowiednim powiększeniu zobaczy coś, co jego zdaniem powinno pozostać w ukryciu, co niszczy intymność procesu twórczego. Nic dziwnego, że w pewnym miejscu napisze „Nowoczesność i postęp wciąż nam przyświecają. Groźniejsze są tylko Warany z Komodo”.

Religia, grawitacja, imię sławnego kulomiota sprzed lat, ostatnie słowa Kaddafiego, los gekonów wysłanych w kosmos, muzyka Bacha i Mozarta, rozsypywanie prochów zmarłego syna po całym świecie, picie kawy, żydowskie święto Chanuka – te i wiele innych przypadków, myśli, zdarzeń, składają się na pejzaż życia, w którym realizm miesza się z magią. Mnogość tematów, refleksji i wniosków domaga się powolnego i wielokrotnego czytania. Także czytania pogłębionego, odchodzącego od prostego rozumienia słów, a doszukującego się interpretacji ukrytych. Jak w tym ustępie, traktującym o parze młodej, która właśnie odbywa sesję ślubną. Dążenie do efekciarstwa nakazuje rozrzucać liście, aby opadając, nadały fotografii nutki poezji. Nicpan zauważa jednak, że te same liście, które obecnie służą jako narzędzie bufonady, tych ludzie przeżyją. „Do tego bowiem, by przeżyć młodą parę, nie trzeba aż porcelanowych waz, haftowanych poduszek ani nawet dzieci i wnucząt – wystarczą naręcza sypiących się z góry kolorowych jesiennych liści”. To literatura dla melancholików, tych wszystkich osób, które nie prą za wszelką cenę do przodu, a chętnie wspominają dawne dzieje i wciąż poszukują sensów w tym, co robią lub czego nigdy nie zrobiły. Nie zawsze z Nicpanem trzeba się zgadzać, ale na pewno warto wysłuchać i wejść w dialog, nawet jeśli ten dialog będzie całkowicie wewnętrzny.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2020/05/recenzja-fajerwerki-nad-otulina-ukasz.html

Otulina to specjalnie wydzielony obszar ochronny otaczający cenny przyrodniczo teren. Jej zadaniem jest zabezpieczenie naturalnego ekosystemu przed zewnętrznymi zagrożeniami, wynikającymi z działalności człowieka. Jedną z takich otulin jest ta okalająca Puszczę Kampinoską, w skład której wchodzą gminy Łomianki, Czosnów, Leoncin, Brochów, Kampinos, Leszno, Stare Babice,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    20
  • Przeczytane
    10
  • Posiadam
    5
  • Polska
    2
  • Krakowskie polowanie biblioteczne
    1
  • Proza polska
    1
  • Niedostępne
    1
  • Ebook
    1
  • Literatura piękna - współczesna
    1
  • Literatura polska
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Fajerwerki nad otuliną


Podobne książki

Przeczytaj także