rozwińzwiń

Ravencry

Okładka książki Ravencry Ed McDonald
Okładka książki Ravencry
Ed McDonald Wydawnictwo: Orion Publishing Group Cykl: Znak kruka (tom 2) fantasy, science fiction
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Znak kruka (tom 2)
Wydawnictwo:
Orion Publishing Group
Data wydania:
2018-06-14
Data 1. wydania:
2018-06-14
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781473222052
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1296
954

Na półkach:

Jestem po lekturze całej, klasycznej trylogii, a zatem ocenię tutaj jednocześnie "Zew kruka" i "Upadek wron" oraz całość trylogii.
Dobre, klasyczne epic fantasy. Żadne wodotryski, autorowi nie starczyło umiejętności czysto pisarskich, aby ze świetnego pomysłu urodzić coś chociażby na miarę trylogii Pierwszego Prawa, niemniej nadal jest to dobre, rzetelne fantasy. Mięsiste, brutalne, ze świetnym konspektem świata przedstawionego, jak u Abercrombie'ego, jednak nie tak dobre pod względem wykonania. Abercrombie mistrzowsko rozgrywał swoich bohaterów, relacje między nimi, potrafił utrzymać zainteresowanie czytelnika przez prawie 3000 stron lektury trylogii, jednocześnie nie porzucając dorosłości świata przedstawionego, jego szarości i brutalności życia codziennego, gorzkich rozwiązań fabularnych, nicujących z charakterami protagonistów. Tymczasem Mcdonald:
- jego brutalność, mięsistość zdaje się być jednak fasadą dla końcowych rozwiązań fabularnych, będących dosyć typowymi happy endami dla epic fantasy, taka brutalniejsza wersja Sandersona,
- relacje między bohaterami zdają się być momentami ciosane tępą siekierą, brak płynności, naturalności interakcji, dialogów jak u Abercrombiego, jest trochę efekciarstwa, nie są złe, ale momentami dorosły, inteligentny czytelnik może czuć się zażenowany ich prostotą, infantylnością,
- pomimo że konspekt świata przedstawionego intrygujący, a finalnie wszystkie klocki udało się autorowi poumieszczać we właściwych miejscach, dzięki czemu całość jest spójna i logiczna, to zabrakło jakichś wypełniaczy, "ciemnej materii", szczegółów dających większe życie, trójwymiarowość świata przedstawionego.
Tyle w porównaniu z niedoścignionym wzorem fantasy dla dorosłych, jakim jest Pierwsze Prawo. Trylogia "Znak kruka" ma sporo własnych zalet:
- no jednak jest to fantasy dla dorosłych, Mcdonald nie pieści się w tańcu, jest często konkretnie, okrutnie i wyjątkowo brutalnie,
- protagonista w narracji pierwszoosobowej dobrze poprowadzony przez trzy powieści, świetna podróż bohatera od punktu A do Z, niejednoznaczna, wielowymiarowa i niezbyt sympatyczna,
- ciekawy świat przedstawiony,
- dynamiczna, żywa fabuła.
Sumarycznie daję całej trylogii 7/10, dobrze się bawiłem od początku do końca.

Jestem po lekturze całej, klasycznej trylogii, a zatem ocenię tutaj jednocześnie "Zew kruka" i "Upadek wron" oraz całość trylogii.
Dobre, klasyczne epic fantasy. Żadne wodotryski, autorowi nie starczyło umiejętności czysto pisarskich, aby ze świetnego pomysłu urodzić coś chociażby na miarę trylogii Pierwszego Prawa, niemniej nadal jest to dobre, rzetelne fantasy. Mięsiste,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
856
659

Na półkach: , ,

Cztery lata po skutecznej obronie Łańcucha do Valengradu zaczynają przybywać wyznawcy Jasnej Pani. Jeden z nich, dawny znajomy Ryhalda zaczyna budowę słonecznej iglicy. Ma ona za zadanie wykorzystać słoneczny rozbłysk w celu zbudowania tarczy nad miastem, ale w szczególności przywróceniu Jasnej Pani z innego wymiaru. Ryhalt nie do końca zawierza skuteczności iglicy, ale widzi, że powoduje ona niepokoje wśród mieszkańców, które mogą prowadzić do buntu. Dodatkowo podejrzewa, że iglica i jej cel mogą nie do końca być takie jak opisuje je jej twórca.

W mieście dodatkowo zaczynają pojawiać się ludzie, którzy nie powinni żyć. Czyżby Saravor wrócił do Valengradu? Co planuje Naprawiacz?

Drugi tom trylogii trzyma poziom tomu pierwszego. Autor odsłania nam dodatkowo trochę losów Czarnoskrzydłego sprzed wydarzeń opisanych w książce. Walka Bezimiennych z Królami Głębin wchodzi na wyższy poziom. Ryhalt cały czas walczy dla Wroniej Stopy na swój pokręcony sposób. Czytałem z dużą przyjemnością.

Cztery lata po skutecznej obronie Łańcucha do Valengradu zaczynają przybywać wyznawcy Jasnej Pani. Jeden z nich, dawny znajomy Ryhalda zaczyna budowę słonecznej iglicy. Ma ona za zadanie wykorzystać słoneczny rozbłysk w celu zbudowania tarczy nad miastem, ale w szczególności przywróceniu Jasnej Pani z innego wymiaru. Ryhalt nie do końca zawierza skuteczności iglicy, ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
550
92

Na półkach: , , , ,

Druga z trzech części trylogii "Zew Kruka" wciąga równie mocno, jak pierwsza pozycja. Wartka akcja i wielowątkowość, niewykonalne zadania i pierwszorzędnie skrojone postacie sprawiają, że czytelnik nie może oderwać się od akcji (a przynajmniej ja nie mogłam!).

Pułapką środkowych tomów trylogii jest to, że najczęściej bywa bardzo neutralna, tymczasem tutaj mamy tak rozwiniętą fabułę, że trudno jest zauważyć, jak szybko czas mija przy tej lekturze. Autor kładzie dużo podwalin pod zakończenie trylogii, co też nie pozostaje bez znaczenia dla czytelnika, ponieważ już zaczyna się on spodziewać, że autor nie wypuści go ze swoich szponów aż do końca.

Zdecydowanie warto!

Druga z trzech części trylogii "Zew Kruka" wciąga równie mocno, jak pierwsza pozycja. Wartka akcja i wielowątkowość, niewykonalne zadania i pierwszorzędnie skrojone postacie sprawiają, że czytelnik nie może oderwać się od akcji (a przynajmniej ja nie mogłam!).

Pułapką środkowych tomów trylogii jest to, że najczęściej bywa bardzo neutralna, tymczasem tutaj mamy tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
124
15

Na półkach:

Dark fantasy pełną gębą. Klimat beznadziei i zepsucia aż kapie z kartek.

Dark fantasy pełną gębą. Klimat beznadziei i zepsucia aż kapie z kartek.

Pokaż mimo to

avatar
482
131

Na półkach: ,

"Zew kruka" jest typową środkową częścią trylogii. Trochę bez pomysłu, bez jakichś kulminacyjnych momentów, bez kluczowych wydarzeń. Trochę rozwija bohaterów z pierwowzoru, kładzie sporo podstaw pod finalizację serii o Czarnoskrzydłych, ale jako samodzielna książka nie jest rewelacyjna.
Mimo wszystko, autor próbował jak mógł uciec z tej pułapki. Przede wszystkim przeniósł akcję 4 lata do przodu. Nie jest to najbardziej oryginalny zabieg w historii literatury, ale pozwala na całkiem zgrabne wprowadzenie kilku postaci nieobecnych w poprzedniczce. Valiya, szefowa lokalnych struktur Czarnoskrzydłych czy sierota Amaira są fajnym dodatkiem do już istniejących bohaterów. Podobał mi się zabieg z wrzuceniem na znaczące pozycje w świecie postaci do tej pory nieznanych czytelnikowi. Uwiarygadnia to fakt, że rzeczywiście trochę lat minęło, a nie jest to zabieg wyłącznie na potrzeby wepchnięcia takich postaci jak Nenn czy Ezabeth w miejsce, które pasowało autorowi.
Pewnie problem mam z protagonistą. Rozumiem, że ciężko aby bohater powieści składał się od pierwszego lepszego postrzału w rękę, ale przeżywalność Ryhalta przekracza jakąkolwiek skalę. Upadki, postrzały, rany sieczne, burze piaskowe, głód, zmęczenie. Nic nie jest w stanie powstrzymać jego krucjaty przeciwko jego wrogom. Rozumiem, że taka konwencja gatunku. Niemniej autor chyba trochę się zagalopował.
Zdecydowanie słabiej niż w pierwowzorze prezentuje się historia. Zmagania z Królami Głębi musiały ustąpić miejsca wewnętrznym tarciom ludzkości. Ponieważ "człowiek człowiekowi wilkiem" i inne tego typu sprawy. Czy ma to sens? No pewnie tak, wystarczy popatrzeć na zachowania ludzi w trakcie pandemii koronawirusa. Czy porzucenie wątku walki z Wielkimi Złymi na rzecz konfliktu pomiędzy szlachtą a wyznawcami nowej religii ma sens w powieści fantasy? No raczej nie. Zresztą sam proces formowania się tego konfliktu jest dość naiwny. Kiedy ujawnione zostaje kto za nim stoi, nie mogłem nadziwić się ile rzeczy mogło pójść nie tak. Całość wydaje się po prostu zaskakująco mało wiarygodna (tak, mam świadomość, że mówię o książce, w której występuje tkanie światła z księżyca, wychodzące z przedramion wrony czy powtarzające w kółko jedną frazę potwory). Podobnie bardzo naiwne jest zakończenie historii "Zewu kruka". Motyw pasujący bardziej do "Zmierzchu" czy "Harry'ego Pottera" niż do książki, która stara się być brutalna, mroczna i bezkompromisowa. Wypadło to po prostu żałośnie.
Ponownie najlepszą częścią powieści są fragmenty dziejące się w Nieszczęściu. Być może ciągłe podkreślanie konieczności stałej czujności przez Ryhalta i innych bohaterów może kogoś drażnić, ale mnie wyłącznie upewniało w tym, że podróżując przez Nieszczęście nie ma miejsca na błędy. Ponownie sekwencji tych nie ma na tyle dużo, żeby się przejadły, co bardzo sobie chwalę.
Ogólnie, największym problemem "Zewu kruka" jest ta dwójeczka przy słowie "tom". Nie pozwala to na należyte rozwinięcie głównego wątku serii, w zamian oferując niezły, ale dość naiwny konflikt międzyludzki. Dodając do tego fatalne zakończenie oraz aż do przesady niezabijalnego protagonistę dostajemy powieść zauważalnie gorszą niż poprzednia część trylogii. Mimo wszystko, to wciąż kawałek dobrego, nowoczesnego fantasy.

"Zew kruka" jest typową środkową częścią trylogii. Trochę bez pomysłu, bez jakichś kulminacyjnych momentów, bez kluczowych wydarzeń. Trochę rozwija bohaterów z pierwowzoru, kładzie sporo podstaw pod finalizację serii o Czarnoskrzydłych, ale jako samodzielna książka nie jest rewelacyjna.
Mimo wszystko, autor próbował jak mógł uciec z tej pułapki. Przede wszystkim przeniósł...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1172
13

Na półkach: , ,

Książka ma swój klimat i mi to pasuje. Czekam na następną część

Książka ma swój klimat i mi to pasuje. Czekam na następną część

Pokaż mimo to

avatar
4975
4766

Na półkach:

Już dawno nie widziałem ,jak kruk leci.Bo znam taki las,gdzie są kruki.
Książka,to mocne fantasty.Tam ,dużo mówią mocnych słów,dużo walczą.
Miecze,topory,broń palna.To wszystko tam jest.
I ja o ty czytałem. Ja lubię fantasty,takie mroczne.
Byłem wręcz zachwycony.Książka mi sprawiła tyle radości.
Polubiłem głównego bohatera .

Okładka jest nie ładna,mi się nie podoba.

Już dawno nie widziałem ,jak kruk leci.Bo znam taki las,gdzie są kruki.
Książka,to mocne fantasty.Tam ,dużo mówią mocnych słów,dużo walczą.
Miecze,topory,broń palna.To wszystko tam jest.
I ja o ty czytałem. Ja lubię fantasty,takie mroczne.
Byłem wręcz zachwycony.Książka mi sprawiła tyle radości.
Polubiłem głównego bohatera .

Okładka jest nie ładna,mi się nie podoba.

więcej Pokaż mimo to

avatar
815
666

Na półkach: , ,

"Czarnoskrzydli znowu w akcji"


Bezimienni i Królowie Głębi ciągle toczą wojnę. Królowie Głębi chcą zniewolić ludzkość i zamienić ich w podległych sobie roboli, a okrutni Bezimienni stoją im na drodze. Jednak podczas ich walk, w Valengardzie, pojawia się nowe, świetliste widmo, znane jako Jasna Pani, której czciciele pragną przejść władzę nad miastem. Ryhalt Galharrow nie może za wiele sam poradzić na szerzący się kult i zmagania potężnych istot, ale otrzymuje misję odnalezienia przedmiotu o wielkiej mocy, który został skradziony z silnie strzeżonego skarbca Wielkiej Stopy. Żeby go odzyskać i uratować miasto będzie musiał udać się go najgorszego miejsca, do którego udają się tylko desperaci, głupcy i chciwcy. Do samego serca Nieszczęścia.

"Zew kruka" to drugi tom cyklu "Znak kruka" opowiadający dalszy ciąg przygód grupy Czarnoskrzydłych. Minęły cztery lata od wydarzeń z pierwszej części i głównemu bohaterowi oraz jego grupie przyjdzie zmierzyć się ponownie z przeciwnościami w świecie, w którym żyją. Na samym wstępie autor zamieścił krótkie streszczenie poprzedniego tomu, co jest bardzo przydatne, żeby przypomnieć bardziej sklerotycznemu czytelnikowi (czyli na przykład mnie),co się takiego działo. A dalej zagłębiamy się ponownie w Valengard i Nieszczęście. Cykl trzyma dobry poziom, chociaż muszę przyznać, że spodziewałem się więcej informacji o budowie tego świata i więcej zaskakujących sytuacji. Tego mi brakowało w pierwszym tomie i niestety ponownie zabrakło tutaj. Akcji jest sporo, jest dynamiczna, krew leje się litrami, trup pojawia w dużej ilości, jest brutalnie i wulgarnie, i czytelnik raczej nie będzie się nudził, ale niestety zabrakło mi w tym nieprzewidywalności. I chociaż nie nudziłem się przy tej książce, to jednak nie było tego czegoś, co wprawiłoby mnie w zachwyt. Szkoda też, że zabrakło jakiejś nawet lekko naszkicowanej mapki, bo ta dawałaby chociażby nieco większy obraz tego mało opisanego świata i bardziej ukierunkowała wyobraźnię czytelnika.

Szerzej jednak zostają przybliżone istoty zamieszkujące ten świat, czyli np. Bezimienni, Królowie Głębi, robole i kilka innych. Lepiej poznajemy też bohaterów, którzy są na największy plus. Ryhalta poznaliśmy już wcześniej i mimo wulgarności i ciężkich przeżyć, za które sam głównie odpowiada, raczej trudno go nie polubić. Trochę w stylu Rambo, ale całkiem inteligentny, bardzo skuteczny w działaniach wszelakich i stanowczy gość. Tnota, Nann i mała Amaira też bardzo fajni. Jednak więcej zainteresowania i uciechy sprawiają postaci drugoplanowe - Maldon i kruk, wysłannik Wroniej Stopy. Obie jednostki bardzo specyficzne, nadające pikanterii i mocno podkreślające swój udział w tej historii. Już w pierwszych recenzjach czytelników daje się dostrzec sympatię zwłaszcza w odniesieniu do Maldona, który skądinąd jest dość charakterną, nieobliczalną i demoniczną jednostką. Podobał mi się też humor w niektórych sytuacjach i dialogach, które są momentami doprawione wulgaryzmami, ale nie takimi suchymi czy pozostawiającymi niesmak, a bardziej wywołującymi uśmiech na twarzy czytelnika.

Bohaterowie ogólnie nie mają lekkiego życia, często dotykają ich niemiłe sytuacje, są zdradzani, poniewierani i nie raz muszą ratować swoje życie przed śmiercią. Ale nie użalają się nad sobą tylko działają. I nie oznacza to, że są pozbawionymi uczuć zabijakami. Przez historię przewijają się szczera i prawdziwa przyjaźń, miłość, lojalność, braterstwo czy uczciwość. Nawet w grupie najemników, którzy pchają się tam, gdzie nie powinni. Ogólnie, jeśli spodobał się komuś pierwszy tom to druga część przygód tych bohaterów też będzie się podobać, jeśli tylko ten mało rozbudowany świat nie będzie stanowił problemu.

"Zew kruka" to nie epickie fantasy pokroju Sandersona czy Tolkiena, ale lekka, solidnie i dobrze napisana powieść fantastyczna pełna przygód, krwawych walk, ciekawych pierwszo- i drugoplanowych bohaterów i dobrego humoru. Szybko i przyjemnie mija przy niej czas. Książka, po którą raczej nie ma sensu sięgać, jeśli nie przeczytało się wcześniej pierwszego tomu tego cyklu, więc warto przedtem to nadrobić. Na pewno cykl spodoba się wielu czytelnikom.

https://swiat-bibliofila.blogspot.com/2019/02/zew-kruka-ed-mcdonald-recenzja.html

"Czarnoskrzydli znowu w akcji"


Bezimienni i Królowie Głębi ciągle toczą wojnę. Królowie Głębi chcą zniewolić ludzkość i zamienić ich w podległych sobie roboli, a okrutni Bezimienni stoją im na drodze. Jednak podczas ich walk, w Valengardzie, pojawia się nowe, świetliste widmo, znane jako Jasna Pani, której czciciele pragną przejść władzę nad miastem. Ryhalt Galharrow nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1681
215

Na półkach:


avatar
924
767

Na półkach: , ,

„Zew kruka” to drugi tom cyklu Znak kruka.
Akcja powieści rozpoczyna się cztery lata po wydarzeniach z pierwszego tomu i podobnie jak to miało wtedy miejsce, czytelnik od razu jest wrzucany w sam środek wydarzeń.
Nie ma żadnych wstępów, nie ma podchodów, jest goniąca na łeb na szyje akcja i nieszablonowy przywódca Czarnoskrzydłych czyli Ryhalt Galharrow.

Na początku powieści jest krótkie streszczenie tego co się działo w poprzednim tomie, co uważam za bardzo dobry pomysł. Jeśli ktoś ma słabą pamięć, to ten skrót może rozjaśnić w głowie.
Powieść napisana jest takim samym językiem jak tom pierwszy, jest więc sporo wulgaryzmów. I o ile w pierwszym tomie również było ich dużo, w końcu to kawał brutalnego i krwawego fantasy, o tyle w tym tomie chyba było ich aż za dużo, nawet w tych zdaniach i sytuacjach, gdy były wg mnie zbędne. Bywały momenty, gdy nachodziła mnie myśl, że autor jednak ciut przesadził.
Prócz tego tak samo jak w poprzednim tomie, prawie nic się nie dowiadujemy o otaczającym bohaterów świecie, ani o samej odwiecznej walce Bezimiennych z Królami Głębi.
Uważam to za minus, brakowało mi szerszego ukazania świata, w którym przyszło żyć bohaterom, ciekawiła przeszłość Bezimiennych i Królów Głębi, byłam ciekawa jak wygląda sytuacja na świecie, nie ograniczona do Valengradu i jego zmagań z wrogami.
Mimo wszystko to co serwuje czytelnikowi autor potrafi maksymalnie wciągnąć i przestaje się zauważać to, co jeszcze chwilę wcześniej trochę uwierało.

Akcja jest niesamowicie dynamiczna, choć tajemnicę, z którą przyszło się zmierzyć Ryhaltowi dość szybko odgadłam. Autor całkiem mocno naprowadzał na nią czytelnika, więc nie było to aż tak dużym wysiłkiem.
Fabuła jest spójna i widać, że Ed McDonald miał pomysł na jej kierunek.
Bardzo spodobał mi się wątek wędrówki Ryhalta przez Nieszczęściu, skojarzył mi się trochę z podrożą Dantego przez wszystkie kręgi piekielne. Oczywiście jest to bardzo luźne skojarzenie, ale mimo wszystko nie mogłam się od niego odpędzić.
Nieszczęście jest wyjątkowo dobrze przedstawione, co uważam za plus, zwłaszcza w kontekście tego, że autor jest dość skąpy w przedstawianiu czytelnikowi wykreowanego przez siebie świata.

Jeśli chodzi o bohaterów, to w tym tomie najbardziej podobali mi się ci drugoplanowi – zwłaszcza Maldon, były uroczy uwięziony w ciele dziecka, bez oczu za to z ogromną dozą sarkazmu i ironii.
Nann i Tnota, mała Amaira i kruk, wysłannik Wroniej Stopy – zwłaszcza ten ostatni zachwycał swoją wredotą i niewyszukanym słownictwem, którym bez ogródek mówił Ryhaltowi co o nim myśli. A dodać trzeba, że zazwyczaj nie myślał niczego miłego.
Sam Ryhalt sporo się zmienił. To nadal maszyna do zabijania, który wykaraska się z każdej draki, ale jednocześnie złamany człowiek z wyrzutami sumienia, tęskniący za kobietą, którą kocha, a której nie potrafił uratować.
Nie przeszkadza mi taki obraz Galharrowa. Ludzie się zmieniają, różne rzeczy mają na nich wpływ i byłoby dla mnie dziwne, gdyby wydarzenia z poprzedniego tomu nie odcisnęły na nim swojego piętna.
Paradoksalnie wydał mi się bardziej prawdziwy, gdy okazał słabość.

Książka nie stroni od brutalności, krew się leje gęsto, rozczłonkowane ciała walają się wszędzie, a wyprute flaki radośnie fruwają dookoła.
Jest brutalnie, jest wulgarnie, alkohol jest remedium na wszystko, ale jest i lojalność, przyjaźń i potrzeba bronienia tych, którzy sami się nie obronią.
Jest i słów kilka o miłości, popycha ona do działania niektórych bohaterów, ale nie ma się co obawiać, że nagle z książki o najemnikach zrobił się harlequin. Uważam, że autor zachował dobre proporcje we wszystkim.

„Zew kruka” to trzymająca poziom kontynuacja „Czarnoskrzydłego”, która w dodatku daje kilka wskazówek czego będzie można się spodziewać w kolejnym tomie.
Mam nadzieję, że ukaże się on już niedługo, bo jestem ciekawa jak potoczą się losy Ryhalta i jego kompanii.

Moje Czytanie, czyli czytelniczy miszmasz

„Zew kruka” to drugi tom cyklu Znak kruka.
Akcja powieści rozpoczyna się cztery lata po wydarzeniach z pierwszego tomu i podobnie jak to miało wtedy miejsce, czytelnik od razu jest wrzucany w sam środek wydarzeń.
Nie ma żadnych wstępów, nie ma podchodów, jest goniąca na łeb na szyje akcja i nieszablonowy przywódca Czarnoskrzydłych czyli Ryhalt Galharrow.

Na początku...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    219
  • Przeczytane
    173
  • Posiadam
    107
  • Fantastyka
    10
  • Teraz czytam
    7
  • 2021
    6
  • 2022
    5
  • 2019
    5
  • 2018
    3
  • Fantasy
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ravencry


Podobne książki

Przeczytaj także