Song umarłych

Okładka książki Song umarłych Jonathan Maberry
Okładka książki Song umarłych
Jonathan Maberry Wydawnictwo: Amber Cykl: Pine Deep (tom 2) horror
368 str. 6 godz. 8 min.
Kategoria:
horror
Cykl:
Pine Deep (tom 2)
Tytuł oryginału:
Dead Man's Song
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2009-08-05
Data 1. wyd. pol.:
2009-08-05
Liczba stron:
368
Czas czytania
6 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324134397
Tłumacz:
Przemysław Bieliński
Tagi:
Horror Wilkołak Wampir Dampir literatura amerykańska
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
117 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
641
610

Na półkach: , ,

Kontynuacja przebojowego „Bluesa Duchów”, niestety rozczarowująca - przede wszystkim brakiem konkretnej akcji („nuda, nic się nie dzieje!”),a także niezbyt udanie prowadzonymi wątkami obyczajowymi, no i ujawniającymi się tu i ówdzie niedostatkami warsztatowymi autora.

+

„Blues Duchów” opisywał serię krwawych zbrodni, które wstrząsnęły miasteczkiem Pine Deep. Trójka uciekających przed obławą policyjną gangsterów rozbiła się na okolicznym polu kukurydzy. Jeden bandzior zginął, pozostali zaś dostali się pod wpływ złowrogiej obecności - Ubela Griswolda, seryjnego mordercy dzieci, pokonanego i pogrzebanego przed laty na bagnach, wciąż jednak nieumarłego, knującego kolejne koszmary i pozyskującego w ten sposób nowych pomocników. W finale powieści obaj bandyci zginęli.
W tym miejscu zaczyna się „Song Umarłych”.
Zbliża się Halloween. W Pine Deep spodziewany jest najazd tłumów turystów. Siły Ciemności wiedzione złowrogą mocą Griswolda szykują się na Krwawy Armageddon - rzeź przybyłych.
Martwi gangsterzy zostali przez niego zamienieni w ….wampiry (sic!). Teraz nas rozkaz swego mrocznego Pana nocami mordują kolejnych mieszkańców Pine Deep; każda ich ofiara również staje się wampirem i dołącza do zastępów nocy. Wspomagają ich w tym dziele dawni kompani i wyznawcy Griswolda, swoimi spiskami oplatający miasteczko.
Jakby tego było mało w burmistrzu Pine Deep budzi się … wilkołak, a religijny maniak-morderca Eddie nieudolnie usiłuje odnaleźć i zabić nastoletniego Mike Sweeneya, przekonywany podszeptami Griswolda, że chłopiec jest „Bestią”.

Tymczasem bohaterski Malcolm Crow, który w „Bluesie Duchów” przeciwstawił się mordercy Karlowi Rugerowi zaznaje rozkoszy narzeczeństwa z Valerie Guthrie. Niepokoją go jedynie wymamrotane przez umierającego (hehe…) przestępcę „pozdrowienia od Ubela Griswolda”. Łączy swe siły z dociekliwym reporterem lokalnej prasy. Ten badając przeszłość Griswolda odkrył tajemnicze zbieżności z historią pewnego niemieckiego czarownika i wilkołaka, który uciekł w XIX wieku do Ameryki.
Chcąc wyjaśnić mroczne sekrety obaj mężczyźni wybierają się na opuszczoną posiadłość farmera…

+

„Blues Duchów” wygląda chwilami jak efekt zakładu literackiego, w wyniku którego autor postanowił w jednej powieści umieścić jak najwięcej archetypów gatunkowych. W rezultacie powstał horror prawdziwie „wszystkomający” - wilkołaki, wampiry, kultyści, gangsterzy, nieumarły czarownik, czy morderca-maniak religijny. W „Bluesie Duchów” Maberry zgrabnie porozstawiał wszystkie te potwory na planszy, miejmy też nadzieję, że w trzeciej części („Wschód Złego Księżyca”) dojdzie do efektownego finałowego showdownu, bo, niestety, w „Songu Umarłych” prawie NIC SIĘ nie dzieje!
To jest właśnie główny zarzut wobec powieści. NUDA. „Song Umarłych” cierpi na syndrom „wypełniacza”, łącznika pomiędzy efektownym prologiem a (oby) zajmującym finałem. Autorowi brakło ciekawych pomysłów na prowadzenie fabuły, na nowe przygody czy starcia. Szkoda, bo właśnie w dynamicznych scenach akcji, w drastycznych jump scare’ach Maberry wypada najlepiej, tymczasem strony „Songu Umarłych” wypełnia głównie kiepska proza obyczajowa. Maberry może i chce być Kingiem, ale zdecydowanie nim nie jest. Tam, gdzie King ze swobodą i polotem snułby swe historie, budował charaktery postaci, wciągał czytelnika w gęstwę emocjonalną tam Maberry zwyczajnie nudzi, a chwilami jego nieporadność i infantylizm opisu wzbudzają zażenowanie czytelnika.
Śmieszy lukrowany, rodem z harlequinów, opis wzajemnych uniesień Crow i Val Guthrie, nie przekonuje zachowanie (Val obawia się powiedzieć Malcolmowi o jego spodziewanym dziecku w obawie że ją….rzuci? sic?) irytuje zwyczaj nieustannego popłakiwania, czy to ze smutku czy z nadmiaru szczęścia.
Crow z jednej strony gotów jest śmiertelnie (i infantylnie) obrazić się na reportera, który ma kłopoty z przyjęciem na wiarę najbardziej szalonych fragmentów historii Pine Deep, by jednocześnie samemu zaprzeczać możliwości powrotu zabitych przestępców do życia nawet wobec dość oczywistych faktów i dowodów.

Dobym przykładem fabularnych niedostatków „Songu” są wątki burmistrza i Eddiego Holownika. Oba przewijają się nieustannie przez karty powieści nie docierając do żadnych konkluzji. Wilkołak jak się budził na początku, tak się budzi i na końcu książki, a Holownik nieudolnie uganiający się po wsi za młodym chłopcem śmieszy nieudolnością.
Nawet fabularne spiętrzenie - wyprawa na farmę Griswolda - razi brakiem proporcji. Opis wędrówek po stromych zboczach, zarośniętych „kolciliściem” dróg pasuje raczej do fantasy, niż wiejskiego horroru. Normalnie, jakby facet w Zaklętym Zamczysku Za Siedmioma Górami mieszkał. Wbrew intencjom autora taki przestrzelony opis osłabia efekt grozy, jaką wzbudziłoby zwykłe, opuszczone rozpadające się gospodarstwo.

Na domiar złego zdradzając na wczesnym etapie, że nikt z głównych bohaterów nie zginie, Maberry pozbawił opowieść fabularnego napięcia. W rezultacie przez większość lektury „Song Umarłych” przynudza a nawet irytuje, tylko chwilami nawiązując do świetnego poziomu „Bluesa Duchów” (wyróżniają się zwłaszcza nocne ataki wampirów na kolejnych mieszkańców Pine Deep i efektowny, energiczny finał).

Nic, trzeba czekać na „Wschód Złego Księżyca” w nadziei, że fabularnego mięsa będzie w nim zdecydowanie więcej. „Song” jest tylko niezbyt udanym etapem pośrednim, którego lektura jest jednak konieczna, by móc złożyć w całość opowiadaną przez Maberry’ego opowieść.

Kontynuacja przebojowego „Bluesa Duchów”, niestety rozczarowująca - przede wszystkim brakiem konkretnej akcji („nuda, nic się nie dzieje!”),a także niezbyt udanie prowadzonymi wątkami obyczajowymi, no i ujawniającymi się tu i ówdzie niedostatkami warsztatowymi autora.

+

„Blues Duchów” opisywał serię krwawych zbrodni, które wstrząsnęły miasteczkiem Pine Deep. Trójka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
424
423

Na półkach:

W trylogii o Pine Deep Maberry w umiejętny sposób połączył ze sobą wszystkie elementy, które lubię w horrorach, przy czym uczciwie trzeba wspomnieć, że wiele z nich charakterystycznych jest dla prozy Stephena Kinga (niewielkie prowincjonalne miasteczko, w którym wszyscy się znają; sekrety i grzeszki mieszkańców; zło rodem z tanich horrorów pukające do drzwi naszych bezpiecznych domów w realnym świecie). Autor „Songu umarłych” dorzucił do tego zestawu solidną dawkę makabry i bluesa oraz całe połacie falującej kukurydzy, której w horrorach nigdy za wiele. Nasycona grozą i tajemnicą seria o Pine Deep spodoba się wszystkim poszukiwaczom mocnych wrażeń.
Więcej na blogu:
https://zapiskinamarginesie.pl/2020/08/08/powrot-do-pine-deep/

W trylogii o Pine Deep Maberry w umiejętny sposób połączył ze sobą wszystkie elementy, które lubię w horrorach, przy czym uczciwie trzeba wspomnieć, że wiele z nich charakterystycznych jest dla prozy Stephena Kinga (niewielkie prowincjonalne miasteczko, w którym wszyscy się znają; sekrety i grzeszki mieszkańców; zło rodem z tanich horrorów pukające do drzwi naszych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
465
282

Na półkach: ,

Obietnica się sprawdziła.
Zło powróciło do Pine Deep.
Część druga utrzymuje poziom swojej poprzedniczki.Wiele rzeczy się wyjaśnia,wiele nowych odkrywamy,przy czym o wiele więcej krwi i makabry niż w części pierwszej.
Ot, bardzo solidny horror,wielbiciele tego gatunku nie będą rozczarowani.
Z ciekawością przeczytam ostatni tom i mimo że to wszystko już tyle razy było,jest przewidywalne i domyślam się zakończenia z chęcią i niecierpliwością na nie czekam.

A może czymś Pan Jonathan mnie zaskoczy?;).

Obietnica się sprawdziła.
Zło powróciło do Pine Deep.
Część druga utrzymuje poziom swojej poprzedniczki.Wiele rzeczy się wyjaśnia,wiele nowych odkrywamy,przy czym o wiele więcej krwi i makabry niż w części pierwszej.
Ot, bardzo solidny horror,wielbiciele tego gatunku nie będą rozczarowani.
Z ciekawością przeczytam ostatni tom i mimo że to wszystko już tyle razy było,jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
727
558

Na półkach: ,

Znów jestem pod wrażeniem jakości lektury. Maberry potrafi naprawdę nieźle pisać. W Songu umarłych czytelnikowi zostają odsłonine nowe karty, a i niektóre przypuszczenia się potwierdzają. Jedyne zarzuty jakie mogłabym postawić książce, to fakt, że jako typowa "przejściówka" między tomem pierwszym i trzecim nie domyka wszystkich wątków. Lekturę kończy się z pewnym niedosytem, a co ciekawsze wątki nadal postają niewyjaśnione. Nie zmiena to faktu, że w drugiej części jest już więcej grozy, a Song umarłych bardzo wciąga. Nie ma w zasadzie postaci, która irytowałaby mnie swoimi poczynaniami, a i pierwszoplanowego Crowa polubiłam do tego stopnia, że martwiłam się o niego w kilku momentach. Jako lekturę z gatunku grozy, nie wybitną, ale zdecydowanie zadowalającą, polecam.

Znów jestem pod wrażeniem jakości lektury. Maberry potrafi naprawdę nieźle pisać. W Songu umarłych czytelnikowi zostają odsłonine nowe karty, a i niektóre przypuszczenia się potwierdzają. Jedyne zarzuty jakie mogłabym postawić książce, to fakt, że jako typowa "przejściówka" między tomem pierwszym i trzecim nie domyka wszystkich wątków. Lekturę kończy się z pewnym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1296
954

Na półkach:

Rety, jakie to było przerażająco ... nudne. Po drugim tomie trylogii widać jak na dłoni, że Maberry robił wszystko, żeby rozwlec do trzech tomów fabułę, którą na luzie dałoby się zmieścić w 500 stronach jednej powieści. Ale nie, z tego musiała być trylogia, więc mamy taki kazus filmowej adaptacji "Hobbita".
Tam, gdzie "Blues duchów" był przeciętnym i zgranym, ale dobrze zapowiadającym trylogię utworem, tak "Song umarłych" (o tym songu za chwilę) rozwiewa nadzieje na coś więcej, niż rolę zapychacza księgarskich półek.
Trup, rzeź i znęcanie się nad niewinnymi ściele się gęsto, ale większego sensu w tym nie ma, Maberry sili się na domorosłą psychologię, ale czyni to z subtelnością niedźwiedzia polarnego w składzie porcelany, kupy się to nie trzyma do tego stopnia, że w pewnym momencie czytelnik przestaje na to zwracać uwagę. A kiedy się w końcu okazuje, z jakiego typu potworami bohaterowie mają do czynienia, z czego Maberry czyni tajemnicę przez prawie dwa tomy, to aż spadłem z krzesła z wrażenia nad tą wtórnością.

* odnośnie tytułu, to zgodnie z art.7 ust.3 ustawy o języku polskim posługiwanie się w obrocie prawnym na terytorium RP wyłącznie obcojęzycznymi określeniami, z wyjątkiem nazw własnych, jest zakazane; przepis ten jak najbardziej odnosi się do tłumaczeń! obcojęzycznych książek na język polski, a art.11 tej ustawy nie znajduje w tym przypadku zastosowania; za użycie w tytule omawianej powieści wyrazu obcojęzycznego "song" wydawnictwo Amber powinno odpowiadać karnie z art. 15 tej ustawy

Rety, jakie to było przerażająco ... nudne. Po drugim tomie trylogii widać jak na dłoni, że Maberry robił wszystko, żeby rozwlec do trzech tomów fabułę, którą na luzie dałoby się zmieścić w 500 stronach jednej powieści. Ale nie, z tego musiała być trylogia, więc mamy taki kazus filmowej adaptacji "Hobbita".
Tam, gdzie "Blues duchów" był przeciętnym i zgranym, ale dobrze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
439
180

Na półkach:

Książka jest świetna, dość dobrze się czyta.... Czekam na kolejny egzemplarz do zdobycia

Książka jest świetna, dość dobrze się czyta.... Czekam na kolejny egzemplarz do zdobycia

Pokaż mimo to

avatar
802
305

Na półkach: ,

Może być, ale lekko niestrawne jak na mój gust.
Ciągnie się niemiłosiernie, nie miałam ochoty do niej wracać by dowiedzieć się co dalej, zupełnie mnie nie ciekawił dalszy ciąg.

Może być, ale lekko niestrawne jak na mój gust.
Ciągnie się niemiłosiernie, nie miałam ochoty do niej wracać by dowiedzieć się co dalej, zupełnie mnie nie ciekawił dalszy ciąg.

Pokaż mimo to

avatar
436
95

Na półkach: , ,

W pierwszych słowach chciałbym zaznaczyć, iż poniższa recenzja odnosi się do całej trylogii.

'Trylogia Pine Deep' to seria książek autorstwa amerykańskiego pisarza Jonathana Maberry, który w ciągu kilku ostatnich lat wyraźnie zaznaczył swoją obecność na rynku literackiego horroru. Blues duchów, Song umarłych oraz Wschód Złego Księżyca przenoszą nas do małego miasteczka w Pensylwanii, które wcale ciche i spokojne nie jest. Pine Deep kryje za sobą mroczną historię związaną z serią morderstw dokonanych przez psychopatę trzydzieści lat przed wydarzeniami z pierwszej części trylogii. Wydarzenia te jednak nie wpływają na obecny stan miasteczka źle, wręcz przeciwnie. Krwawa rzeź będąca prawdziwą skazą w dziejach miasta stała się bowiem atrakcją turystyczną. Ta prowincjonalna mieścina co roku korzysta na tragedii łączącej się z wydarzeniami z przeszłości, powodując, iż Pine Deep
jest najbardziej obleganym 'strasznym miasteczkiem' w Stanach w okresie Halloween. Co by się jednak stało, gdyby zło gnijące w bluźnierczych ziemiach miasta nagle ożyło? Mieszkańcom wkrótce będzie się dane o tym przekonać, bo widmo masakry sprzed trzech dekad powróci by i tym razem zebrać krwawe plony.
W przypadku trzech książek składających się na Trylogię Pine Deep, mamy do czynienia ze starym, dobrym klimatem lat 80. Wcale nie żartuję. Te książki są niczym dobry, krwawy, filmowy horror sprzed kilkudziesięciu lat. Główni bohaterowie mają bardzo wyraźnie zaznaczone cechy charakteru. Podział na 'tych dobrych' i 'tych złych' jest widoczny jak na dłoni. Do tego
wielowątkowa, wartka akcja pełna krwawych scen typu 'gore'. Co do fabuły można mieć zarówno zastrzeżenia jak i pochlebne opinie. Ilość wątków i ich rozwój a także liczne zwroty akcji działają zdecydowanie na plus. Jednak główny zarys fabuły (pradawne zło budzące się nagle po latach letargu, związana z tym krwawa rzeź, etc., etc.) jest niezwykle banalny. Denerwujące są też 'retrospekcje'. Co mam przez to na myśli? W każdym kolejnym tomie, w czasie rozwoju zdarzeń, mamy przypomnienie tego, co działo się w tomach poprzednich (w trzeciej części autor przeznaczył na 'wspomnienia' z części poprzednich naprawdę długie strony),co przy czytaniu całej trylogii na raz jest miejscami naprawdę denerwujące, aczkolwiek patent ten spodoba się pewnie osobom, które odstawiły którąś z części na później.
Cała trylogia prezentuje się naprawdę solidnie. Z mojej strony potencjalnym czytelnikom radziłbym przeczytać wszystkie tomy od razu. Faktem jest, iż pochłonie to całą masę godzin (patrząc zwłaszcza poprzez pryzmat długości standardowych horrorów),ale myślę, że amatorzy krwi i flaków w ilościach hurtowych nie będą zawiedzeni.

http://sniacy-za-dnia.blogspot.com/2014/02/jonathan-maberry-blues-duchowsong.html

W pierwszych słowach chciałbym zaznaczyć, iż poniższa recenzja odnosi się do całej trylogii.

'Trylogia Pine Deep' to seria książek autorstwa amerykańskiego pisarza Jonathana Maberry, który w ciągu kilku ostatnich lat wyraźnie zaznaczył swoją obecność na rynku literackiego horroru. Blues duchów, Song umarłych oraz Wschód Złego Księżyca przenoszą nas do małego miasteczka w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
130
74

Na półkach: ,

No naprawdę... kto tłumaczył ten tytuł?

No naprawdę... kto tłumaczył ten tytuł?

Pokaż mimo to

avatar
422
173

Na półkach: ,

zdecydowanie lepsza niż pierwsza część.

zdecydowanie lepsza niż pierwsza część.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    162
  • Chcę przeczytać
    131
  • Posiadam
    81
  • Ulubione
    8
  • Horror
    7
  • Teraz czytam
    4
  • Maberry Jonathan
    2
  • 2011
    2
  • Muszę skompletować
    1
  • Horrory, Thrillery i inne Dreszcowce oraz Weird Fiction
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Song umarłych


Podobne książki

Przeczytaj także