rozwiń zwiń
Galfryd

Profil użytkownika: Galfryd

Kraków Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 22 godziny temu
641
Przeczytanych
książek
641
Książek
w biblioteczce
610
Opinii
4 933
Polubień
opinii
Kraków Mężczyzna
Dodane| 11 książek
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , , , ,

Dobra, będzie dużo, w sumie za dużo, ale tak to jest, jak się Fanatyczny Wyznawca weźmie do pisania… chciałem początkowo dzielić na części ale jednak Adoracja Mrocznego Sakramentu musi się odbyć w całej rozciągłości… :
W słynnym (wśród fanów weirdu ofkors) cytacie z Washington Post Thomas Ligotti nazwany został “the best kept secret in contemporary horror fiction”. Niespecjalnie się o nim mówi czy pisze, od sam od dawna zresztą twórczo milczy, więc tym bardziej usuwa się w cień - niczym pisarz Wrześmian w grabińskiej “Dziedzinie” (żeby już doweirdować do końca). Zatem tylko nieliczni (nawet wśród fanów weirdu) będą mieli wystarczająco dużo determinacji, by zadać sobie trud i brnąć w pokręcone ligottiańskie frazy w jego ojczystym angielskim. Jak przecież wiadomo, nawet po polsku “ciężko się to czyta”, tabuny słów, zero akcji i zero dialogów.
No ale “Grimbscribe” wciąż jeszcze nie ukazał się w Polsce, więc Fanatyczny Wyznawca wyboru praktycznie nie ma… a ci nieliczni, którzy sobie ten trud zadadzą, przeżyją w trakcie lektury niezliczone chwile mrocznego oświecenia (fajny oksymoron mi wyszedł 🙂 btw), bowiem jest “Grimscribe’ zbiorem opowiadań pięknych, mroczno-poetyckich, genialnie przerażających, prawdziwą weirdową ucztą.
“Grimscribe” spotkał się z chłodniejszym niż debiutanckie “Pieśni Umarłego Marzyciela” odbiorem. Krytycy pisali o “syndromie drugiej książki”, że niby wyraźnie słabsza od genialnego pierwszego zbioru. Ta ocena zmieniła się poprzez lata - dziś już “Grimscribe” cieszy się zasłużoną renomą i uwielbieniem (nb. został wydany wspólnie z “Pieśniami” oraz trzecim zbiorem, “Noctuary” jako pojedynczy omnibus pt. “Nightmare Factory”).
Przy czym faktem jest, że “Grimscribe” różni się od znacznie przystępniejszego fabularnie debiutu. Tam Ligotti bawił się znanymi konwencjami grozy, ułatwiając za ich pośrednictwem czytelnikowi wejście w swój świat - a to był seryjny morderca jakiś, a to wampir czy duch, wszędobylskie lalki i manekiny… Tymczasem w “Grimscribe” kończą się wszelkie pomoce - czytelnik zmuszony jest rzucić się na głowę w smoliście czarną toń wijących się koszmarów i przerażających, wymykających się prostemu opisowi czy łatwemu zrozumieniu wizji autora.
Opowiadania z “Grimscribe” są - z kilkoma znaczącymi wyjątkami - bardzo statyczne, prawie że pozbawione akcji fabularnej. Duża ich część przypomina długimi fragmentami prozę poetycką (takie “poematy grozą”), gdzie przerażenie nie wynika z fabuły a jest nieodłącznym elementem klimatu, nastroju i opisów “cudownie straszliwych tajemnic”.
Ale jakież to jest Mrocznie Piękne! Opowiadania z “Grimscribe’a” to poetyka naprawdę najwyższej próby artystycznej. Przy głębi grozy wzbudzanej przez grimscribe’owe upiorne wizje, wiersze Lovecrafta z “Grzybów Z Yuggoth” wydają się infantylnymi rymowankami“!
Z tym, że w żadnej mierze nie należy deprecjonować wpływu Mistrza z Providence na twórczość Mistrza z Detroit. Przeciwnie, gigantyczny cień Lovecrafta unosi się nad całością zbioru, a już szczególnie znany z “Muzyki Ericha Zanna” (opowiadania, które pasowałoby jak żadne inne do zawartości “Grimscribe”) motyw obcego, koszmarnego uniwersum napierającego na granice znanej nam rzeczywistości, pojawia się co i rusz w kolejnych opowiadaniach i przenika całość zbioru Ligottiego.
Drugim często powracającym tematem są - nietypowo dla Ligottiego - kolory. Tak, to zaskakujące, proza Ligottiego bowiem wdaje się szczególnie “monochromatyczna” (zob. np. “Teatro Grottesco”), zanurzona w czerniach i szarościach, tymczasem w “Grimscribe” kilka znaczących razy (“Flowers Of The Abyss”, “In The Shadow Of Another World” czy wreszcie końcowy”The Shadow At The Bottom Of The World”) erupcje dziwnych “pozaziemskich” kolorów stanowią istotną część opowieści.
I wreszcie, o ile nadal cieszą fanów tak pożądani kultyści Zła (“Nethescurial”, “The Dreaming Of Nortown”), nadal potrafi się objawić jakiś szalony i upiorny doktor (“The Cocoons”), to, ze popularnych ligottiańskich wątków, znacznie mniej jest lalek i manekinów, mniej też wijących się mrocznych ulic starych miast (zamiast tego pojawiają się przedmieścia i opuszczone samotne budynki).
Ale dobra, mogłbym tak piać bez końca, jak nawiedzony derwisz, ale pora rzucić konkretniejszym okiem na zawartość zbioru. Jak to jest typowe dla Ligottiego, opowiadania są podzielone, niczym na rockowym concept albumie, na różne grupy, których granice, mimo że wyznaczone dość niejasnym kryteriami, niemniej jednak istnieją (o czym świadczą chociażby opowiadania z grupy “The Voice Of The Child” z dziecięcymi bohaterami).
Zbiór otwiera grupa “The Voice Of The Damned”, gdzie wita czytelnika wspomniany już uprzednio “Last Feast Of Harlequin” (11/10!) - Zafascynowany kulturową rolą postaci błazna/klauna antropolog, dowiedziawszy się o corocznym Święcie Arlekina odbywającym się w niewielkim miasteczku Mirocaw, przybywa, by poprzez tzw . “obserwację uczestniczącą” (i owszem, naukowiec sam posiada przebranie klauna) zebrać materiał do swych badań. Na miejscu zastaje święto w rozkwicie, ulice pełne bawiących się mieszkańców, wśród nich zaś licznych uczestników w błazeńskich strojach. Bohater, zauważywszy, że obok tego “oficjalnego” istnieje też drugi rodzaj błaznów (charakteryzują ich maski z Krzyku!), postanawia zgłębić tajemnicę…
Creepy, i to tak jeszcze! “Arlekin” to jedno z najlepszych i najstraszniejszych opowiadań w całym dorobku Ligottiego, prawdziwy tour de force. Co c, harakterystyczne, w przeciwieństwie do reszty zbioru, tutaj wyjątkowo dużo się dzieje, mamy do czynienia z regularną fabułą, wyraźnie przypominającą lovecraftowskie “Widmo Nad Innsmouth” (opowiadanie dedykowane jest zresztą pamięci H.P.L.).
Po tym prawdziwym “feast” przychodzi pora na nieco słabsze* “Spectacles In A Drawer” (7/10) - gdzie po raz pierwszy pojawia się vibe “Ericha Zanna”. Tytułowe okulary to tajemniczy artefakt, ujawniający Straszliwe Tajemnice skrywane w ludzkiej krwi, który doprowadza do obłędu ich właściciela.
Genialne “Flowers Of The Abyss” (9/10) ponownie igrają z tematem “czegoś skrywanego poza granicą pojęcia” - tym razem nazywanego“obłędem rzeczy” (“madness of things”). Nauczyciel wysłany na przeszpiegi cieszącego się złą sławą, długo opuszczonego domostwa rodziny Van Liwenn, odkrywa mroczną tajemnicę jego obecnego mieszkańca. Ależ to gęsty koszmar! Praktycznie pozbawiony akcji mroczny “poemat grozą” sięga daleko poza banalne schematy fabularne przerażając wizją wijących się “kwiatów otchłani”. No i to “madness of things”!
Pierwszą część zamyka znany już ze “Snów Umarłych 2018 “Nethescurial” (10/10). Tym razem Ligotti nieco bawi klimatem “Zewu Cthulhu”. Kultyści (ihaaa!!) poszukują na całym świecie rozrzuconych szczątek złowrogiego idola, by połączyć je ponownie w Jak Najgorszym Celu. Całość wieńczy genialny, mroczny finał ze znakomitym twistem fabularnym. Miód malina!
+
Drugą grupę opowiadań stanowi “The Voice Of The Demon”. Już pierwsze z nich - “The Dreaming Of Nortown” (9/10) - daje daje po nerach, aż miło. Dwu studentów w tytułowym mieście Nortown, jeden z nich dostaje się w Podejrzane Towarzystwo (ofkors - KULTYŚCI again), drugi zaczyna doświadczać koszmarów, w których obserwuje infernalny “zannowski” za-świat). By wyjaśnić związek swych koszmarów z przyjacielem kultystą, wyrusza jego śladem w długi nocny marsz przez miasto. Tak, czeka na nas kolejny obłędny twistowy finał.
Następne opowiadanie, “The Mystics Of Mulenburg” (6/10) chyba przekonuje najmniej* z całego zbioru . To kolejna wariacja naokoło “Ericha Zanna” - narrator odwiedza mieszkającego samotnie w odludnym domu niejakiego mistyka Klingmana, badającego historię średniowiecznego europejskiego miasta Muelenburg, w którym jak pewnego jesiennego dnia zapadł zmierzch, tak już, wbrew naturalnemu biegowi rzeczy, pozostał (to jest akurat wyjątkowo niekolorowe, takie “szare” opowiadanie).
Najbardziej “zannnowskim” opowiadaniem zbioru jest “In The Shadow Of Another World” (8/10), gdzie w kolejnym samotnym domu na przedmieściach obca, wroga rzeczywistość napiera na granice naszego świata, ale prawdziwy gem tej części to to upiorne “The Cocoons“ (10/10). Naprawdę przy lekturze tego koszmaru sennego można narobić w gacie. Zaczyna się ewidentnym nodem do postaci “hat mana” - bohater budzi się w środku nocy widząc, jak u wezgłowia jego łóżka stoi czarna postać w płaszczu i kapeluszu. Okazuje się, że “hatmanem” jest doktor narratora, który w celach terapeutycznych zabiera go upiorną podróż na upiorne przedmieścia, na których stoi upiorne domiszcze, w którym pewien upiorny typ przeprowadza upiorne eksperymenty. No i wolta finałowa! Ależ Ligotti potrafi w rwisty!
+
“Kokony” zapowiadają kolejną część - “The Voice Of The Dreamer”, na którą składają się dwa kolejne czystej (albo czarnej?) wody koszmary. W żadnym z innym opowiadań Ligotti nie staje tak blisko struktury dusznego sennego majaku jak właśnie tutaj. Najpierw - “The Night School” (9/10) - narrator, wracając nocą z kina przechodzi przez grunty swej dawnej szkoły, gdzie jakoby ponownie rozpoczął zajęcia dziwny portugalski nauczyciel, instruktor Carniero, zajmujący się nauczaniem Niewymownych A Straszliwych Tajemnic. Bohater, jak gdyby nigdy nic przyłącza się do studentów, wchodzi do tonącej w mroku szkoły, szukając klasy instruktora wspina się na kolejne piętra, coraz bardziej ociekające ciemnym, cuchnącym szlamem i coraz bardziej upiorne, by w finale zetknąć się oko w oko z pożerającą wszystko czernią…
No i “The Glamour” (10/10) !!! (ci, którzy czytali Christophera Slatskyego przypomną sobie jego “Film Maudit”). Bohater błąkający się nocą po dziwnie ożywioną dzielnicy miasta, natrafia na kino, które rzekomo miało upaść ale wciąż działa. Naturalnie nie potrafi się oprzeć pokusie i wchodzi na seans, gdzie na zali, pośród nielicznych widzów ma nie/przyjemność obejrzeć koszmarne widowisko...Ajajajaj! Jaki genialnie creepy finał - btw. Ligotti musiał sobie pewnie myśleć podczas pisania o “trylogii matek" Dario Argento.
Część “The Voice Of The Child” jest nieco mniej (jak na Ligottiego) przekonująca. W obu opowiadaniach, “The Library Of Byzantium” (7/10) i “Miss Plarr” (7/10) dziecięcy narrator jest świadkiem/przyczyną upadku (czasami dokonywanego w ekstatycznym samopoświęceniu) nauczycieli Skrywanych Tajemnic Mrocznej Strony, którzy padają ofiarami mocy poza ludzkim wyobrażeniem.
A na sam koniec cudowny “The Shadow At The Bottom Of Our World" (9/10) (ten tekst z kolei znaleźć można w “Dziwnych Opowieściach” z 2022, podobnie jak wcześniejszy “Nethescurial” w wybornym tłumaczeniu Wojtek Gunia). Najbardziej poetycki tekst z całego zbioru, prawie pozbawiony “regularnej” fabuły, początkowo przeraża wizją “tsalalowej” czarnej smoły, wyrosłej z głębi ziemi, później atakujący wyobraźnię koszmarami jesieni, kończący zaś enigmatycznym poświęceniem pana Marble, który złoży sam siebie w ofierze dla innej, mrocznej strony istnienia.
+
Dobra, niech będzie, że “Grimscribe” jest nieco “słabszy” od debiutanckich “Pieśni Umarłego Marzyciela”, przynajmniej dla fana “plain horroru”. Czasami akcja faktycznie bardzo staje w miejscu, i miesi kołami w czarnym błocku niczym ciężarówki w “Cenie Strachu”, ale, mądie, (a może mądiabl?) jakież to jest obłędnie i mroczno piękne! Nie ukrywam, w sprawie Ligockiego jestem niczym Zbyszko z Bogdańca - wyzwę “na ubitą ziemię” każdego który będzie kwękał, ale, poważniej, to jest naprawdę topka artystycznej grozy. Experience of a lifetime, kocham histerycznie.
PS.
Ale ofkors Ligotti to nie jest potrawa dla każdego, to jest typowe przypadek tzw. “acquired taste” - tego się trzeba nauczyć, czytając powoli i smakując każde zdanie. To jest proza poetycka a nie, z całym należnym szacunkiem, Stephen King. Pozwolę sobie zacytować jedną z rozwścieczonych opinii z Goodreads (2/5)
“Dear god, please just tell a story, stop describing …and tell me what is happening! Its sentences make me groan :
>The building looked much too intimate in size to afford a concealment, and i perceived a certain privacy in its appearance that made me feel a newcomer would haven been awkwardly noticeable<.
The building was small, it was goddamn SMALL, not intimate in size. And you saw a small goddamn house! That’s it!
No właśnie…jak ktoś chce po prostu “poznać story” a nie grzęznąć w meandrach wewnętrznego strumienia świadomości narratora, niech trzyma się od dzieła Mistrza z Detroit z daleka, wybierając bezpieczne terytorium Króla (z) Maine.
* - pisząc “słabsze” o opowiadaniu Ligottiego należy się liczyć, że prawdopodobnie to czytelnik nie objął czegoś właściwie. Taką mam przynajmniej impresję zawsze, jak jakiś tekst mniej do mnie trafia, że to wina mojej kulawej percepcji.

Dobra, będzie dużo, w sumie za dużo, ale tak to jest, jak się Fanatyczny Wyznawca weźmie do pisania… chciałem początkowo dzielić na części ale jednak Adoracja Mrocznego Sakramentu musi się odbyć w całej rozciągłości… :
W słynnym (wśród fanów weirdu ofkors) cytacie z Washington Post Thomas Ligotti nazwany został “the best kept secret in contemporary horror fiction”....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Najpopularniejszy polski horror AD 2023, powieść lubiana i wysoko oceniana tak przez fanów jak i przez krytykę, czego wyrazem fakt, że “Plon” był jedynym reprezentantem rodzimej grozy w dziesiątce plebiscytu “Lubimy Czytać”, gdzie zresztą zajął naprawdę doskonałe 4 miejsce (wyprzedzając m.in. świetne “Tajemne Rysunki” Jasona Rekulaka), najwyższe wśród polskich pozycji, no, rzecz naprawdę godna lektury i poznania.

+

W Lublińcu żyje rodzina Wojtalów. Ojciec, matka, czwórka dzieci. Szczęśliwe rodzinne pożycie przerywa tragedia - śmierć, w dniu swoich 18tych urodzin, najstarszego syna, Krzysztofa.

Przyczyną śmierci był, jak orzeczono, silny atak alergicznej astmy, ale Monika, rok młodsza siostra Krzysztofa, nie chce przyjąć do wiadomości, że coś tak banalnego mogło doprowadzić do śmierci brata, sugeruje, że za tragedią musiało się kryć coś tajemniczego i złowrogiego, po czym rozpoczyna śledztwo mające zbadać ostatnie chwile jego życia.

Dziewczynie mimo starań niewiele udało się ustalić, a po roku ma miejsce kolejna tragedia Monika w dniu swych 18tych urodzin ginie w mającym miejsce podczas przyjęcia urodzinowego tragicznym wypadku.

Zdruzgotana tragedią żona popada w katatoniczny stupor, Wojtala jednak nie poddaje się rozpaczy, chce walczyć ze złym losem, za kolejny rok 18tkę skończą przecież najmłodsze dzieci - bliźniaki. Ojcu w śledztwie pomaga partner Moniki, oficer policji z lokalnego posterunku. Bada on związek, jaki ze sprawą ma ograniczony umysłowo pacjent lublinieckiego szpitala psychiatrycznego, posiadający dziwną moc przewidywania nadchodzących tragicznych wydarzeń (tajemne rysunki obrazujące śmierć w rodzinie Wojtalów).

Sam Wojtala coraz bardziej dopuszcza do swej świadomości, że nad jego rodziną wisi jakaś “klątwa”. Okoliczności śmierci obojga dzieci nie dają mu spokoju, uderzająco przypominają bowiem okryte tajemnicą, wypierane z pamięci wydarzenia sprzed lat, sytuacje, których był uczestnikiem, tragedię, której był sprawcą. Jak się okazuje, “śmiertelna klątwa” ma imię, tyle, że cała sprawa dotyczy osoby dawno już zmarłej… czy mamy tu do czynienia z zemstą zza grobu, czy też może martwa przeszłość nie jest aż tak martwa. No a przede wszystkim - czy słuszne jest, bo to dzieci miały cierpieć za winy rodziców?


Wojtala, chcąc złamać klątwę i ratować rodzinę, opracowuje absurdalny plan - miesiącami w ogrodzie buduje doskonale przygotowany schron, w którym jego najmłodsze latorośle, odcięte od wszelkich zagrożeń które może przynieść im świat, przeczekają koszmarną datę.

Ale tragedia nie jest tak łatwa do uniknięcia - autor ma dla nas naprawdę zaskakującego (pal sześć, czy bardzo mądrego…) końcowego twista.

+

Obawiałem się początkowo, że “Plon” będzie kontynuacją poprzedniej powieści Grzegorza Kopca “Eksperyment”, powieści również popularnej wśród polskich fanów grozy, powieści, która mi się jednak specjalnie nie podobała - na dodatek nie uważam wykreowanych tam postaci za wystarczająco ciekawe, by kontynuować ich losy. Na szczęście “Plon” jest czymś zupełnie innym, czymś ciekawszym i śmielej pomyślanym.

“Plon” to historia rodzinna opisująca wzajemne relacje między jej poszczególnymi członkami w obliczu tragedii i zagrożenia, to trochę thriller - z postacią mordercy-mściciela na horyzoncie, i trochę horror w klimacie “zemsty zza grobu”. Połączenie dość typowe dla prozy Deana R. Koontza, do której twórczość Grzegorza Kopca najbardziej bym przyrównał. No dobra, grozy w opisywanych wydarzeniach nie ma może zbyt wiele, ale nadrabiają to efektowne sploty fabularne, kolejne twisty i znaki zapytania, które powodują, że chce się czytać dalej w oczekiwaniu na końcowe rozstrzygnięcia.

No a ten koniec…. samo finałowe założenie zaskakująco przypomina powieść …Guya N. Smitha (#smithoweświry, przybywajcie!) “Przeklęci”. Ten sam bunkier wybudowany w ogródku celem odizolowania się od nadchodzącego zagrożenia, to samo szaleństwo ogarniające stopniowo rodzinę. No i właśnie w finale autor ma dla nas naprawdę totalnego twista - nawet jeśli nie całkiem przekonującego, to bardzo efektownego; zaskakującego a nieoczywistego.

Dodatkowy plus za dobry, przekonująco opisany wątek w lublinieckim szpitalu psychiatrycznym, no i generalnie za umiejętnie oddany lokalny koloryt Lublińca - bardziej intryguje niż przesłodzony Kfason czy wannabeParyż z “Eksperymentu”.
Skoro już mowa o “Eskperymencie” - nadal psychologia postaci zdaje się nieco szwankować (to był jeden z moich zarzutów do poprzedniej powieści), co tym razem dokucza tym bardziej, że “Plon” jest historią, gdzie najważniejsze wydawało się być właśnie odpowiednie odmalowanie traumy rodziców tracących kolejne dzieci. Tymczasem wewnętrzne emocje w rodzinie Wojtalów, mimo że niby buzujące, nie bardzo przekonują, wydają się raczej elementem przesuwającym fabułę powieści do przodu niż prawdziwą, autentyczną emocją. Co jednak szczególne, nie razi to bardzo i nie odbiera przyjemności z lektury - uwaga skupia się bardziej nad pytaniem”dokąd to wszystko zmierza”.

“Plon” to nadal nie do końca jest to, co najbardziej lubię w grozie czytać, ale doceniam i sam progres warsztatu i popularność wśród fanów. Trzymam kciuki za wenę i energię Grzegorza i już czekam na kolejne powieści (nawet jeśli miałaby to być kontynuacja “Eksperymentu” :-) ).

Jak już napisałem fani Koontza (a jest ich sporo), powinni polubić Grzegorza Kopca - jest podobny vibe. Warto poznać.

Najpopularniejszy polski horror AD 2023, powieść lubiana i wysoko oceniana tak przez fanów jak i przez krytykę, czego wyrazem fakt, że “Plon” był jedynym reprezentantem rodzimej grozy w dziesiątce plebiscytu “Lubimy Czytać”, gdzie zresztą zajął naprawdę doskonałe 4 miejsce (wyprzedzając m.in. świetne “Tajemne Rysunki” Jasona Rekulaka), najwyższe wśród polskich pozycji, no,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo udany retelling opowiadania H.P. Lovecrafta “Zgroza W Red Hook”, fabularnie podkręcający dość przeciętny w tym aspekcie oryginał, dodający mu scen pełnych grozy i naspięcia, a do tego zgrabnie łączący, w stylu przypominającym nieco “Lovecraft Country”, kultystów Starszych Bogów z potępieniem rasizmu.

+

Tytułowy “Czarny” Tom to czarnoskóry nowojorczyk, niechętnie zapatrujący się na oferowaną mu przez ojca perspektywę ciężkiej pracy fizycznej za kiepskie wynagrodzenie. Zamiast tego woli wyprawiać się ze swą gitarą do białych dzielnic Nowego Jorku i tam, udając ulicznego muzyka jazzowego, przyrobić jako tani “con-man”, naciągacz, człowiek od drobnych zleceń.

Jednym z takich zleceń było dostarczenie pewnej białej starszej kobiecie magicznego grymuaru. Tom, pozornie naiwniak tylko przenoszący przesyłkę jest w rzeczywistości wystarczająco bystry, by wyrwać z książki ostatnią stronę, bez której cała zawarta w niej magia jest bezużyteczna.

Pewnego dnia przed popisującym się na ulicy Tomem przystaje zamożny bały starszy mężczyzna, który przedstawia się jako Robert Suydam i oferując bajońskie wynagrodzenie zatrudnia Toma do występu na przyjęciu w jego domu. Tom przybywa w przeddzień imprezy na próbę i zastaje samego Suydama, który wkrótce zaczyna mamrotać jakieś bluźniercze zaklęcia, w efekcie których za oknami pojawia się… głębia oceanu i mury R’Lyeh (ihaaa!).
Takie sprawy to wydaje się za dużo dla naszego naciągacza, ale po powrocie do Harlemu Toma oczekuje tragedia, okazuje się, że policja zastrzeliła jego ojca - poszło o ukradzioną przez Tommiego kartkę z grymuaru, po którą przysłała skorumpowanych gliniarzy stara kobieta, jak się okazuje, czarownica tocząca magiczną wojnę z Suydamem.

Czarny Tom pragnie zemsty - decyduje się dołączyć do magicznego sabatu urządzanego przez Suydama podczas którego przywołany ma być Śpiący Bóg. Dawny drobny naciągacz staje się prawą ręką złowrogiego maga…

+

Lovecraft Wielkim Pisarzem był, to dziś rzecz bezsporna. Zachwycał i zachwyca swym geniuszem kolejne pokolenia fanów literackiej grozy. Niestety, równie bezsporną rzeczą jest paskudny, kompletnie nieakceptowalny rasizm Lovecrafta, który powoduje, że dziś postać Mistrza z Providence budzi wśród czytelników i twórców uczucia mocno mieszane - do tego stopnia, że kilka lat temu amerykańska nagroda World Fantasy Award, uosabiana statuetką Lovecrafta, zmieniła swego patrona.

Innym sposobem odreagowania tej sytuacji przez współczesnych twórców jest modny ostatnio nurt antyrasistowskich tekstów “lovecraftowskich”. Najbardziej znanym przykładem takiej twórczości jest “Kraina Lovecrafta” Matta Ruffa (dobra książka zamieniona na kiepski, “przepoprawniościowany” i pozbawiony powieściowej lekkości serial), innym zaś “Ballada O Czarnym Tomie” Victora LaValle.

LaValle swą powieść przewrotnie zadedykował : “H.P. Lovecraftowi, ze wszystkimi mieszanymi uczuciami” - i ta dedykacja znajduje pełne odbicie w treści utworu. Bowiem, obok oddania sprawiedliwości czarnym mieszkańcom Harlemu, obok potępienia rasizmu powieść stanowi prawdziwy hołd dla twórczości Mistrza z Providence.

Lovecraft, szczęśliwie, rzadko wpuszczał swe rasistowskie poglądy na karty tworzonych przez siebie opowiadań, a nawet jak tu i ówdzie mu się to przydarzyło to akurat w tych najgorszych i najmniej ciekawych tekstach*. Wyjątkiem od tej zasady jest “Zgroza W Red Hook”, jedyne z tych wchodzących w szeroki rozumiany “kanon” lovecraftowski opowiadanie, które jest jawnie rasistowskie (biograf Lovecrafta S.T. Joshi, sam przecież Hindus, więc tym bardziej trzeba docenić fanowskie uwielbienie, trochę usprawiedliwiał to faktem, że Red Hook powstał w czasie pobytu Old Genta w Nowym Jorku, i był reakcją kulturalnego, wycofanego dżentelmena na brutalność, hałas i obcesowość zmieszanej rasowo metropolii). I to właśnie historię znaną ze “Zgrozy W Red Hook” postanowił na nowo opowiedzieć La Valle w “Balladzie O Czarnym Tomie”.

Oś narracyjną stanowią wydarzenia znane z opowiadania Lovecrafta - to spisek czarnoksiężnika Roberta Suydama, zmierzający (jak zwykle…) do przywołania przy pomocy tłumów kolorowych mieszkańców dzielnicy Red Hook Wielkich Przedwiecznych (czy nawet samego Wielkiego Cthulhu). Śledztwo w sprawie makabrycznego spisku prowadzi znany z oryginalnej historii jest irlandzki policjant Malone, natomiast wkładem LaValle’a jest zaplątany w całą tę magiczną intrygę cwaniak z Harlemu, “czarny” Tommy Tester.

Przy czym “Ballada” nie jest historią skoncentrowaną na postaciach, żaden z bohaterów nie skupia na sobie wiele uwagi; LaValle chciał po prostu, oddając “rasową” sprawiedliwość czarnoskórym Amerykanom, napisać dobry lovecraftowski fanfik. I to mu się w pełni udało. Opowiadanie ma dobre tempo, mroczny klimat, sporo akcji i jump scare’ów, tak naprawdę upgraduje nieco sztywną lovecraftowską historię do postaci efektowego nowoczesnego horroru. Byłaby z tego świetna przygoda w jakimś systemie fabularnym.

Nie wiem, czy słowo “powieść” pasuje do Czarnego Toma - to jest raczej “novella” - King cztery takie historie łączy w jedno i wydaje jako zbiorek (Cztery Pory Roku) - do przeczytania w jedni popołudnie. A że świetnie napisane, oparte o pełen potencjału materiał wyjściowy, zgrabnie łączące potępienie rasizmu z dobrą przygodą, nie popadając przy tym w tani dydaktyzm czy łzawość, to i frajda z czytania duża. Do czytania najlepiej back to back ze oryginalną “Zgrozą W Red Hook” (choć nie jest to niezbędne) - nikt nie będzie zawiedziony.


PS.
Mamy do czynienia z całą falą świetnych współczesnych powieści, oddających sprawiedliwość kolorowym obywatelom USA, balansujących na granicy gatunkowej grozy. Nurt zapoczątkowała znakomita “Umiłowana” Toni Morrison, z najnowszych tytułów warto sięgnąć również po “Białe Łzy” Hari Kunzru. Trend ten występuje też w bardziej rozrywkowym horrorze, warto w tym kontekście przywołać np. “Uchroń Mnie Od Złego” Tananarive Due czy “Ring Shout” P. Djeli Clark. “Ballada O Czarnym Tomie”, jak najbardziej wpisująca się w tę stylistykę najbardziej przypomina już wywołaną “Krainę Lovecrafta” Matta Ruffa, w zasadzie mogłaby stanowić suplement do tej powieści.


* - tak, wiemy, jedno z najsłynniejszych opowiadań Lovecrafta, “Widmo Nad Innsmouth” pod postacią odrażających ryboludzi z wielkimi, grubymi wargami uosabia fizyczną odrazę, jaką w Old Gencie budzili czarnoskórzy, ale krytykując rasizm w literaturze nie powinniśmy się koncentrować na odkodowywaniu ukrytych znaczeń, na piętnowaniu artystycznej sublimacji drzemiących w duszy autora demonów, a raczej na rasowym hejcie i publicystycznych manifestach ideowych

Bardzo udany retelling opowiadania H.P. Lovecrafta “Zgroza W Red Hook”, fabularnie podkręcający dość przeciętny w tym aspekcie oryginał, dodający mu scen pełnych grozy i naspięcia, a do tego zgrabnie łączący, w stylu przypominającym nieco “Lovecraft Country”, kultystów Starszych Bogów z potępieniem rasizmu.

+

Tytułowy “Czarny” Tom to czarnoskóry nowojorczyk, niechętnie...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Galfryd

z ostatnich 3 m-cy
Galfryd
2024-04-24 00:27:27
Galfryd ocenił książkę Grimscribe: His Lives and Works na
9 / 10
i dodał opinię:
2024-04-24 00:27:27
Galfryd ocenił książkę Grimscribe: His Lives and Works na
9 / 10
i dodał opinię:

Dobra, będzie dużo, w sumie za dużo, ale tak to jest, jak się Fanatyczny Wyznawca weźmie do pisania… chciałem początkowo dzielić na części ale jednak Adoracja Mrocznego Sakramentu musi się odbyć w całej rozciągłości… :
W słynnym (wśród fanów weirdu ofkors) cytacie z Washington Post Thomas ...

Rozwiń Rozwiń
Grimscribe: His Lives and Works Thomas Ligotti
Średnia ocena:
8.3 / 10
6 ocen
Galfryd
2024-04-23 14:48:02
Galfryd ocenił książkę Plon na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-04-23 14:48:02
Galfryd ocenił książkę Plon na
6 / 10
i dodał opinię:

Najpopularniejszy polski horror AD 2023, powieść lubiana i wysoko oceniana tak przez fanów jak i przez krytykę, czego wyrazem fakt, że “Plon” był jedynym reprezentantem rodzimej grozy w dziesiątce plebiscytu “Lubimy Czytać”, gdzie zresztą zajął naprawdę doskonałe 4 miejsce (wyprzedzając m...

Rozwiń Rozwiń
Plon Grzegorz Kopiec
Średnia ocena:
6.9 / 10
124 ocen
Galfryd
2024-04-21 16:56:42
Galfryd ocenił książkę Ballada o Czarnym Tomie na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-04-21 16:56:42
Galfryd ocenił książkę Ballada o Czarnym Tomie na
8 / 10
i dodał opinię:

Bardzo udany retelling opowiadania H.P. Lovecrafta “Zgroza W Red Hook”, fabularnie podkręcający dość przeciętny w tym aspekcie oryginał, dodający mu scen pełnych grozy i naspięcia, a do tego zgrabnie łączący, w stylu przypominającym nieco “Lovecraft Country”, kultystów Starszych Bogów z po...

Rozwiń Rozwiń
Galfryd
2024-04-21 13:30:36
2024-04-21 13:30:36
Opowieść o złodzieju ciał Anne Rice
Cykl: Kroniki wampirów (tom 4)
Średnia ocena:
6.9 / 10
1553 ocen
Galfryd
2024-04-19 18:31:04
Galfryd ocenił książkę Wywiad z wampirem na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-04-19 18:31:04
Galfryd ocenił książkę Wywiad z wampirem na
7 / 10
i dodał opinię:

„Oh Louis, Louis. Still whining, Louis. Have you heard enough? I've had to listen to that for centuries” - Lestat.

To (znakomite!) zdanie z filmowej adaptacji „Wywiadu Z Wampirem” jest najlepszym, nawet jeśli nieco złośliwym, podsumowaniem tego pomnikowego arcydzieła. Wampir z poczuciem m...

Rozwiń Rozwiń
Wywiad z wampirem Anne Rice
Cykl: Kroniki wampirów (tom 1)
Średnia ocena:
7.3 / 10
9897 ocen
Galfryd
2024-04-14 14:37:59
Galfryd ocenił książkę Dzwon we mgle na
4 / 10
i dodał opinię:
2024-04-14 14:37:59
Galfryd ocenił książkę Dzwon we mgle na
4 / 10
i dodał opinię:

Co do zasady Biblioteka Grozy wydawnictwa C&T to samo złoto, prawdziwe perły klasycznego horroru, ale nie zawsze jest wiosna, nie zawsze jest maj - bywa i tak, że niektóre dzieła zestarzały się kiepsko i dzisiaj nie bardzo są w stanie zachwycić fana literackiej niesamowitości. Taki los...

Rozwiń Rozwiń
Dzwon we mgle Gertrude Atherton
Średnia ocena:
6.5 / 10
26 ocen
Galfryd
2024-04-02 15:17:52
Galfryd ocenił książkę Ostateczny argument na
10 / 10
i dodał opinię:
2024-04-02 15:17:52
Galfryd ocenił książkę Ostateczny argument na
10 / 10
i dodał opinię:

Atomowy (momentami dosłownie…) finał fenomenalnej trylogii fantasy, jeszcze lepszy niż poprzednie części. Genialne postaci, zapierające dech w piersiach przygody, szokujące twisty, tony okrucieństwa i przemocy a do wszystkiego wielka łycha cynicznego, łobuzerskiego humoru (!). TO SIĘ CZYTA...

Rozwiń Rozwiń
Ostateczny argument Joe Abercrombie
Cykl: Pierwsze prawo (tom 3)
Średnia ocena:
8.1 / 10
1917 ocen
Galfryd
2024-04-02 13:52:43
Galfryd ocenił książkę Frankenstein w Bagdadzie na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-04-02 13:52:43
Galfryd ocenił książkę Frankenstein w Bagdadzie na
6 / 10
i dodał opinię:

“Frankenstein W Bagdadzie” to reprezentant mało znanej współczesnej literatury arabskiej, duży, międzynarodowy przebój literacki - powieść, która w przebraniu horroru, wykorzystując klasyczny, zasygnalizowany już w tytule motyw przejmująco opowiada o grozie życia w Bagdadzie po upadku Sa...

Rozwiń Rozwiń
Frankenstein w Bagdadzie Ahmed Saadawi
Seria: Kairos
Średnia ocena:
6.6 / 10
216 ocen
Galfryd
2024-03-29 16:14:13
Galfryd ocenił książkę Piekło i metal. Historia zespołu KAT na
10 / 10
i dodał opinię:
2024-03-29 16:14:13
Galfryd ocenił książkę Piekło i metal. Historia zespołu KAT na
10 / 10
i dodał opinię:

Brak skali, po prostu brak skali. IMO najlepsza książka muzyczna, jaką czytałem. Wyznam, że nie jestem do końca obiektywny, historia zespołu KAT opowiada bowiem o osobach, które znam osobiście i o sprawach, które znam osobiście, niemniej mam wewnętrzne przekonanie, że na mój zachwyt książk...

Rozwiń Rozwiń
Galfryd
2024-03-19 23:02:26
Galfryd i Marcin Piątkowski są teraz znajomymi
2024-03-19 23:02:26
Galfryd i Marcin Piątkowski są teraz znajomymi

ulubieni autorzy [28]

George R.R. Martin
Ocena książek:
7,2 / 10
96 książek
14 cykli
Pisze książki z:
5849 fanów
Edgar Allan Poe
Ocena książek:
7,1 / 10
192 książki
10 cykli
Pisze książki z:
1871 fanów
Stanisław Lem
Ocena książek:
7,3 / 10
138 książek
9 cykli
3276 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
641
książek
Średnio w roku
przeczytane
58
książek
Opinie były
pomocne
4 933
razy
W sumie
wystawione
639
ocen ze średnią 7,2

Spędzone
na czytaniu
3 216
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
51
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
11
książek [+ Dodaj]