Dziennik 1946-1949, 1966-1971
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Seria:
- Fortuna i fatum
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2015-05-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-05-06
- Liczba stron:
- 832
- Czas czytania
- 13 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328020962
- Tłumacz:
- Małgorzata Łukasiewicz, Jakub Ekier, Krzysztof Jachimczak
- Tagi:
- dziennik wspomnienia szwajcaria frisch literatura szwajcarska
To wielka literatura, a także świadectwo europejskiej historii. – Peter von Matt, Prezes Fundacji Maxa Frischa
Lata, w czasie których powstawały zapiski do Dziennika, autor w dużej mierze spędził na po podróżowaniu – po europejskich, w tym polskich, miastach, po Stanach Zjednoczonych. Relacje
z miejsc i zdarzeń sprawiają, że książka jest historycznym świadectwem – m.in. podnoszenia się Europy z gruzów po niedawno zakończonej wojnie. Anegdoty, aforystyczne dialogi, listy, wątki autobiograficzne przeplatają się z literacką fikcją – szkicami utworów, z których wiele zostało później wydanych. Duża dawka autotematyzmu, rozważania o sztuce i literaturze, wzmianki o innych pisarzach i dziełach, umożliwiają choć w części poznanie umysłu wielkiego twórcy, jakim był Max Frisch.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 103
- 27
- 20
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Targi Książki. Różnica między koniem a autorem: koń nie rozumie języka handlarzy koni.
OPINIE i DYSKUSJE
W "Dziennik" Frischa trudniej się wgryźć niż w dziennik przeciętnego ludzkiego kabanosa. Starannie skomponowany, jest ten tom nie tylko nośnikiem intelektualnych, lecz również artystycznych ambicji autora i składa się z kilku niepowiązanych na pierwszy rzut oka elementów.
Są tu oczywiście zapiski autobiograficzne, czyli relacje z podróży, spotkań (np. z Bertoltem Brechtem),codzienne obserwacje, z rzadka notatki z lektur, migawki z wojny przeżywanej w państwie neutralnym czy z powojnia w państwie przegranym, wrażenia z flirtu z teatrem, wreszcie raporty z życia zawodowego, które do pewnego momentu wypełniała Frischowi przede wszystkim architektura.
Z tej grupy wypływają niejako uwagi i refleksje na temat sytuacji w Europie i na świecie - najpierw bezpośrednio po wojnie, kiedy to Europa Zachodnia rzuciła Związkowi Radzieckiemu pół kontynentu na pożarcie, później w kontekście innych kluczowych w XX wieku tematów, jak zimna wojna czy zbrojne interwencje Stanów Zjednoczonych na innych kontynentach.
Pojawiają się również pozornie całkowicie odrębne fragmenty i szkice utworów prozatorskich czy dramatycznych, w których Frisch opisuje zazwyczaj osoby odmienne, nieprzystające, niezrozumiane, uwikłane w nierozwiązywalne dylematy. Fakt, że szkice te, często rozwinięte później w pełne utwory, znalazły się w naznaczonym z definicji autobiograficznym piętnem dzienniku, ma może niemałe znaczenie.
Gamę zagrywek Frischa poszerzają występujące w drugiej części "Dziennika" tzw. przesłuchania, w których osobowość autora dzieli się na dwie części i roztrząsa zagadnienia rewolucji oraz dopuszczalności przemocy, które to zagadnienia, mimo nawracających przesłuchań, pozostawia bez rozstrzygającej konkluzji.
Moją słabość do pisarzy pytających, a nie odpowiadających, mile łechce także następnym elementem "Dziennika", który stanowią tzw. kwestionariusze, skomponowane tak, by czytelnik przeanalizował jakieś zagadnienie dogłębniej, niż ma to prawdopodobnie zwyczaj czynić.
Najefektowniej wypada może kolejna zagrywka, czyli raport z powołania i funkcjonowania stowarzyszenia, którego członkowie zobowiązują się do samodzielnego usunięcia się ze społeczeństwa wobec wyraźnych oznak własnego dziadzienia. Nie będę zdradzał rozstrzygnięcia tego wątku, wspomnę tylko, że proces pisania regulaminu tego szlachetnego ciała, a następnie konfrontacji go z życiem, jest najbardziej oczywistym (choć niejedynym) objawem klasy Frischowskiej ironii.
Frisch ma lewicowe poglądy, a wrażliwość społeczną łączy ze zdrowym rozsądkiem. Bierze w obronę grupy uciskane, ale czyni to w poszukujący, nieautorytatywny sposób. Na centralny temat dziennika wyrasta zagadnienie odpowiedzialności. Świadom swego uprzywilejowania pisarz piętnuje wszelkie, a szczególnie wyrafinowane, pełne hipokryzji sposoby jej unikania.
Wiele stron poświęca również Frisch badaniu natury czasu, co szczególnie we wczesnych notkach przybiera wręcz rozmiary obsesji. Kwestionowanie jego linearności oraz przedstawianie teraźniejszości jako ułudy jest może jedną z niewielu dostępnych pisarzowi metod uporania się z wojenną i powojenną rzeczywistością.
Miłym bonusem są jego uwagi z dwóch podróży do Polski, w tym na Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju w 1948 roku. Dostrzegając nadciągający nad los tej krainy cień, jednocześnie niemal idealizuje Frisch jej mieszkańców, opiewając siłę ich ducha oraz zdrowy dystans do rzeczywistości. Nie jestem pewien, czy dziś wywiózłby stąd podobne wrażenia.
W "Dziennik" Frischa trudniej się wgryźć niż w dziennik przeciętnego ludzkiego kabanosa. Starannie skomponowany, jest ten tom nie tylko nośnikiem intelektualnych, lecz również artystycznych ambicji autora i składa się z kilku niepowiązanych na pierwszy rzut oka elementów.
więcej Pokaż mimo toSą tu oczywiście zapiski autobiograficzne, czyli relacje z podróży, spotkań (np. z Bertoltem...
Przenikliwość bez pretensji krytykanctwa - to chyba najkrótsze z możliwych wprowadzeń do „Dziennika 1946-1949 1966-1971” Maxa Frischa - szwajcarskiego architekta i dramaturga ( 1911-1991). Zwłaszcza pierwsza jego część zawiera zapis żywotności twórczej, chyba najmocniej wysublimowany w znanych mi wspomnieniach. Bo oto skończyła się wojna, zapanowało „ojczyźniane rozjuszenie”, ale on ma własne zadania, gdyż pisać to „czytać w sobie samym”. Nie idzie po śladach. Dziwi się kiedy, ktoś chełpi się swoim przeżyciem, zamiast pokazać nam, co przeżycie zrobiło z niego albo on z przeżycia.
Z rozlicznych wątków, trzy przykuwają największą uwagę. Po pierwsze, że „istnieje przemoc bez aktów przemocy. W pewnym sensie stan pokojowy: gdy mianowicie w imię niestosowania przemocy zaprzecza się istnieniu konfliktów i uniemożliwia konieczne spory”. Interesująco zauważa, że „kłamstwo wymaga natężenia woli, natomiast zakłamanie, choćby głosiło coś w tych samych słowach, pozostaje poczciwe, stąd nigdy nic nie obali poglądów człowieka zakłamanego, najwyżej coś go może zgorszyć”. Podkreśla również, że „kto ma więcej własności niż wszyscy inni, nie ma więcej praw, ale ma władzę dzięki prawu. Prawo umożliwia panowanie na pozór bez przemocy, gdyż (...) władza sprawowana dzięki własności jest przecież zgodna z prawem”.
Rozmaitość dziennika przejawia się m.in. w dialogu z samym sobą, który przechodzi w samoprzesłuchanie, w ukazywaniu szkicu niedokończonych dramatów, w próbie mikro opisu, w prezentacji kwestionariuszy, które mają dowodzić jak wielu pytań nie zadaliśmy sobie.
Na próżno szukać tu rozprawy czy podważenia zasadniczych prawd, a jednak czuje się niebywałą trafność spostrzeżeń. I nie chodzi bynajmniej o ich zawartość, choć ta esencja ma również własne znaczenie, ale o uświadomienie sobie, jak bardzo żyjemy światem, którego nie wymyśliliśmy i nie odkryliśmy sami.
Jednym słowem „Dziennik” Frischa to „Prawdziwy wiersz, bo potrafi się zmierzyć ze światem, w którym jest mówiony, bo nie omija tego świata, tylko go językowo przenika”.
Przenikliwość bez pretensji krytykanctwa - to chyba najkrótsze z możliwych wprowadzeń do „Dziennika 1946-1949 1966-1971” Maxa Frischa - szwajcarskiego architekta i dramaturga ( 1911-1991). Zwłaszcza pierwsza jego część zawiera zapis żywotności twórczej, chyba najmocniej wysublimowany w znanych mi wspomnieniach. Bo oto skończyła się wojna, zapanowało „ojczyźniane...
więcej Pokaż mimo to