The Sea

Okładka książki The Sea John Banville
Okładka książki The Sea
John Banville Wydawnictwo: Picador literatura piękna
264 str. 4 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
The Sea
Wydawnictwo:
Picador
Data wydania:
2010-03-05
Data 1. wydania:
2010-03-05
Liczba stron:
264
Czas czytania
4 godz. 24 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780330483292
Inne
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Czy Bóg gra z nami w kości? Rozmowa z Johnem Banvilleem John Banville, Grzegorz Jankowicz
Ocena 6,0
Czy Bóg gra z ... John Banville, Grze...
Okładka książki Even the Dead John Banville, Benjamin Black
Ocena 6,0
Even the Dead John Banville, Benj...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
532
14

Na półkach:

Mo(rze)że i można przeczytać..ale taka sobie

Mo(rze)że i można przeczytać..ale taka sobie

Pokaż mimo to

avatar
717
363

Na półkach:

Poddałam się. Nie przebrnęłam...

Poddałam się. Nie przebrnęłam...

Pokaż mimo to

avatar
177
143

Na półkach:

Niespieszny, nostalgiczny zapis wspomnień autora z okresu dzieciństwa i młodości.

Niespieszny, nostalgiczny zapis wspomnień autora z okresu dzieciństwa i młodości.

Pokaż mimo to

avatar
103
25

Na półkach:

Jak to u Banville'a, mądrze napisana powieść/nowela. Już taki najbardziej pobieżny skan tekstu podpowiada, że mnóstwo jest tu powodów do kiwania głową z uznaniem.

Still, przepłynęłam większość "Morza" bez zaangażowania, choć podoba mi się wnikliwość prozy Banville'a i jego cierpki, ale też bardzo plastyczny język.

Należałoby podkreślić, że narrator do ostatniej niemal chwili odwleka ujawnienie istotnych informacji, co buduje fajny, eksplozywny efekt na koniec. Tak więc warto jest poczekać cierpliwie.

W zasadzie pierwszy moment książki, który wygenerował u mnie "yaaasss"-reakcję nadszedł bardzo późno, kiedy wyszło na jaw, na ile narrator jest świadomy klasowo. W uproszczeniu, tak to się przedstawia w jego przypadku: "poznaj samego siebie" > jestem gówniakiem z klasy robotniczej > potrzeba awansu > awans > "od-poznaj samego siebie", oducz się się bycia biedakiem.

Wiadomo, z tego się rodzi ogrom napięcia i syndrom oszusta. A później jeszcze wychodzi na wierzch ile rzeczy narrator przeoczył. Pochłonięty mierzeniem się ze swoim poczuciem niższości, nie zarejestrował, że inni ludzie, tak jak i on, wiedli przez ten cały czas swoje niezależne, skomplikowane życia. Co z kolei prowadzi do poczucia winy i wewnętrznego konfliktu: jak nie tkwić w swojej solipsystycznej bańce, ale też pogodzić się z faktem, że nigdy nie poznamy samych siebie, a co dopiero innych ludzi w pełni? Ile niewiedzy jest spoko, a ile to już zaniechanie?

Ważne pytania, ale... zaczynają męczyć mnie autorefleksyjne, niezmiennie zaabsorbowane zawartością ludzkich głów narracje o pamięci, tożsamości i błędach poznawczych.

Triggeruje mnie, że powieść o tytule "Morze" nie podaje, przy którym morzu toczy się akcja. No bo to nie ma znaczenia najwyraźniej, bo morze to tylko metafora. Pffff, nie kupuję takich metafor: imho, dematerializują naturę i jeszcze bardziej wpychają nas w solipsystyczną bańkę 🙆 Jest świat na zewnątrz i on wymaga naszej uwagi.

Jak to u Banville'a, mądrze napisana powieść/nowela. Już taki najbardziej pobieżny skan tekstu podpowiada, że mnóstwo jest tu powodów do kiwania głową z uznaniem.

Still, przepłynęłam większość "Morza" bez zaangażowania, choć podoba mi się wnikliwość prozy Banville'a i jego cierpki, ale też bardzo plastyczny język.

Należałoby podkreślić, że narrator do ostatniej niemal...

więcej Pokaż mimo to

avatar
383
211

Na półkach:

Stary człowiek i jego morze wspomnień, to klasyczny, literacki przebój. Iluż to bohaterów, zdążyło nam przed własną śmiercią, zdradzić tajemnice swojego istnienia? I bardzo dobrze, bo (przynajmniej w moim sercu) takie historie zbudowane są z ciekawych/gorzkich spostrzeżeń. Nadają perspektywy, mi jeszcze niedostępnej. Potrafią jednocześnie wzruszyć i przerazić. Biją po duszy jakąś niebezpieczną prawdą. Problem tylko w tym, że przy takiej konkurencji w ilości, łatwo przegrać zawody w jakości. Choćby tylko przez porównanie.

Max Morden snuje historię poprzetykaną z 3 warstw czasowych. Teraźniejszość, niedawna przeszłość i dzieciństwo głównego bohatera mieszają się ze sobą, by ukazać nam czym jest lub może być strata. Strata najbliższych, strata życia, strata pięknych wspomnień. I w tej opisanej teorii, wszystko jest dobrze. Zaczyna być jednak gorzej, gdy zasiadamy do czytania.

Mój pierwszy i w zasadzie podstawowy zarzut do autora, to pióro. Nie mam ustalonych odgórnie preferencji. Lubię zarówno poetykę Woolf, jak prostotę Houellebecqa. Lubię krótkie zdania Baricco oraz wywody, utkane z miliona przecinków Roth’a. Nie ma to znaczenia, zdania, po prostu muszą pod oczami brzmieć prawdziwie, „naturalnie” i zachęcająco. Banville jednak pisze, jakby starał się czytelnikowi zaimponować. „Morze”, to zaledwie lekko ponad 200-stronicowa książka, która jest sztucznie rozciągnięta. Miliony mało atrakcyjnych porównań, sporo, niby błyskotliwych, progów zwalniających fabułę. Fabułę i tak, mocno średnio nasyconą ciekawym rozwojem. I to wszystko brzmi (w głowie odbiorcy) po prostu nienaturalnie. Tak jakby autor na co dzień posługiwał się zupełnie inną frazą. A w sztuce, brak autentyczności bije po oczach najmocniej. I najtrudniej go wybaczyć.

Jednak problemy nie kończą się na szyku zdań. Sama historia, jej myśli, jej intencje nie mówią nic nowego ani ciekawego. Max jest bohaterem, który podobnie jak autor sili się by nadać swemu życiu znaczeń, których albo tam nie ma, albo nie potrafi ich znaleźć. A cała intryga zawarta w błędzie młodości, też przysłonięta jest szyldem wtórność oraz brak głębi.

„Morze” tak naprawdę zaciekawia jednym wątkiem, który kosztem obolałego opisu światła padającego na panele, nie ma miejsca na wybrzmienie. Relacja protagonisty z jego córką byłaby (przynajmniej dla mnie) o wiele ciekawsza, niż podróże przez dzieciństwo, które w zdecydowanej większości, przypadło każdemu z nas.

Nic tu odkrywczego, litery bolą, gdy układa się je w zdania, a przesłanie jest płytkie, jak podłoga w łazience. Tylko morza żal.

Stary człowiek i jego morze wspomnień, to klasyczny, literacki przebój. Iluż to bohaterów, zdążyło nam przed własną śmiercią, zdradzić tajemnice swojego istnienia? I bardzo dobrze, bo (przynajmniej w moim sercu) takie historie zbudowane są z ciekawych/gorzkich spostrzeżeń. Nadają perspektywy, mi jeszcze niedostępnej. Potrafią jednocześnie wzruszyć i przerazić. Biją po duszy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
5189
1260

Na półkach: ,

Zmęczyła mnie ta książeczka- objętościowo niewielka, treściowo jeszcze mniejsza- przynajmniej w moim odczuciu, ale za to o przesadnie barwnym języku. Prosta historyjka, nawet nie to, że zagmatwana, ale maksymalnie rozwlekła, wymieszana z dwoma innymi. W zasadzie nawet nie wiem, który wątek jest główny- wspomnienia z wakacji czy może wspomnienie zmarłej żony. Dla mnie na pierwszy plan wysuwał się bohater, bardzo mi niesympatyczny- skupiony na sobie, zawsze przekonany o własnej nieomylności i atrakcyjności. Dlatego tez uważam, że ta historia wypadłaby dużo lepiej, gdyby język był prosty, bez tych górnolotnych, przesadnych zwrotów i przede wszystkim bez porównań, których pełno było na każdej stronie, nawet po kilka. Przez to właśnie opowieść wydała mi się nierzeczywista i niewiarygodna. Ja ze swojej strony uważam, że na „Morze” szkoda czasu.

Zmęczyła mnie ta książeczka- objętościowo niewielka, treściowo jeszcze mniejsza- przynajmniej w moim odczuciu, ale za to o przesadnie barwnym języku. Prosta historyjka, nawet nie to, że zagmatwana, ale maksymalnie rozwlekła, wymieszana z dwoma innymi. W zasadzie nawet nie wiem, który wątek jest główny- wspomnienia z wakacji czy może wspomnienie zmarłej żony. Dla mnie na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
241
178

Na półkach:

Wielką mają słabość Anglicy do podgatunku powieści o powrocie do wydarzeń z młodości. Może najbardziej znane są "Okruchy dnia" (Booker 1989),ale choćby dwa lata po powieści Banville'a tę samą nagrodę otrzymała też "Tajemnica rodu Hegartych", oparta na podobnym pomyśle konstrukcyjnym. Jakoś, może przez kolejność lektury, "Morze" wydało mi się niezbyt odkrywcze - na liście nominowanych z 2005 widzę ciekawsze, moim zdaniem, tytuły, co zresztą pokazuje poziom angielskiego rynku książkowego.

Wielką mają słabość Anglicy do podgatunku powieści o powrocie do wydarzeń z młodości. Może najbardziej znane są "Okruchy dnia" (Booker 1989),ale choćby dwa lata po powieści Banville'a tę samą nagrodę otrzymała też "Tajemnica rodu Hegartych", oparta na podobnym pomyśle konstrukcyjnym. Jakoś, może przez kolejność lektury, "Morze" wydało mi się niezbyt odkrywcze - na liście...

więcej Pokaż mimo to

avatar
288
230

Na półkach:

Niesamowita powieść, choć absolutnie nie dla dwudziestolatka. Trzeba wiele przeżyć, by ją prawdziwie odczytać. Trzeba dojść do momentu, w którym zaczyna się myśleć o starości, śmierci, utracie bliskich... Z pozoru niewiele się tu dzieje - ot wspomnienia, wspomnienia i jeszcze raz wspomnienia, a i one pozbawione są dynamiki, a tak naprawdę, pod cienką skórą bezruchu, jest falowanie. Nieustanny ruch morza, myśli, odczuć. Opowieść współczesna przeplata się z tą, która wydarzyła się kilkadziesiąt lat wcześniej, a na nich obu kładzie się cień zmarłej żony bohatera i pytania - czy byliśmy dla siebie dobrzy, kim tak naprawdę byliśmy, czy życie po jest w ogóle możliwe? Żałoba ukryta w poetyce, w niezwykle plastycznych opisach przyrody, architektury nadmorskiej miejscowości, portretach napotykanych ludzi... I życie. Życie, które toczy się dalej, bo ono tak ma. Pozostaje nieczułe na śmierć. Jakby go co najmniej nie dotyczyła!

Niesamowita powieść, choć absolutnie nie dla dwudziestolatka. Trzeba wiele przeżyć, by ją prawdziwie odczytać. Trzeba dojść do momentu, w którym zaczyna się myśleć o starości, śmierci, utracie bliskich... Z pozoru niewiele się tu dzieje - ot wspomnienia, wspomnienia i jeszcze raz wspomnienia, a i one pozbawione są dynamiki, a tak naprawdę, pod cienką skórą bezruchu, jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1019
361

Na półkach: , , , ,

"Morze" to dość trudna książka. Nie dajcie się zwieść jej mizernym rozmiarom! To pozycja, która lubi niespieszne czytanie. Utkana z obrazów. To, co minęło, przeplata się z teraźniejszością. Powraca pytanie o to, jak funkcjonuje nasza pamięć, jak jest zawodna, co jest prawdziwe, a co tylko wyobrażone. Bardzo przypominało mi to "Poczucie kresu" Juliana Barnesa. Obie książki równie efemeryczne i inspirujące. Obie warte przeczytania.

"Morze" to dość trudna książka. Nie dajcie się zwieść jej mizernym rozmiarom! To pozycja, która lubi niespieszne czytanie. Utkana z obrazów. To, co minęło, przeplata się z teraźniejszością. Powraca pytanie o to, jak funkcjonuje nasza pamięć, jak jest zawodna, co jest prawdziwe, a co tylko wyobrażone. Bardzo przypominało mi to "Poczucie kresu" Juliana Barnesa. Obie książki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1616
657

Na półkach: , ,

Małe, błękitne,niepozorne "Morze" przeleżało kilka lat na mojej półce. Chyba musiałam dojrzeć do niespiesznej, krągłej, tłustej jak najedzony robaczek narracji John'a Banville'a. Starszy Pan przyjeżdża do wakacyjnego miasteczka swego dzieciństwa by tu rozliczyć się ze swoja przeszłością. Niby nic wielkiego, tym bardziej, że czyny i życie Maxa Mordena nie są ani wyjątkowe, ani spektakularne, ale ta narracja! To opowieść niespieszna, choć chaotyczna. Myśli Maxa są zawiłe i pokrętne jak dżdżownica. Opasłe i śliskie od śluzu wspomnień. Jego spostrzeżenia czasami smutne, a czasem wręcz bolesne. Ale te opisy! Te przymiotniki! "Morze" to perełka w czytaniu, ale niełatwa w odbiorze. Cieszę się, że dojrzałam do tej książeczki.

Małe, błękitne,niepozorne "Morze" przeleżało kilka lat na mojej półce. Chyba musiałam dojrzeć do niespiesznej, krągłej, tłustej jak najedzony robaczek narracji John'a Banville'a. Starszy Pan przyjeżdża do wakacyjnego miasteczka swego dzieciństwa by tu rozliczyć się ze swoja przeszłością. Niby nic wielkiego, tym bardziej, że czyny i życie Maxa Mordena nie są ani wyjątkowe,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    355
  • Przeczytane
    204
  • Posiadam
    35
  • Teraz czytam
    8
  • Nagroda Bookera
    8
  • Booker Prize
    6
  • Literatura irlandzka
    5
  • 1001 książek
    4
  • 2013
    4
  • Chcę w prezencie
    4

Cytaty

Więcej
John Banville Morze Zobacz więcej
John Banville Morze Zobacz więcej
John Banville Morze Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także