Krótki i niezwykły żywot Oscara Wao Junot Díaz 7,1
Cyt.:
„Jeśli chcecie znać moje zdanie, takie rzeczy jak klątwy nie istnieją. Istnieje tylko życie. Ono wystarczy.”
Junot Díaz, „Krótki i niezwykły żywot Oscara Wao”
Junot Díaz, pochodzący z Dominikany, mieszkający na stałe w USA pisarz, za swoją pierwszą powieść „Krótki i niezwykły żywot Oscara Wao” otrzymał w 2008 roku Nagrodę Pulitzera.
Tytułowy bohater Oscar Wao to nastoletni Dominikańczyk mieszkający w Stanach z matką i siostrą. Gruby, brzydki, maniak gier komputerowych, sf i komiksów. Bez kolegów, przyjaciół, zakochujący się niemal w każdej napotkanej dziewczynie i przeżywający zawód miłosny za zawodem. Bo jaka dziewczyna chciałaby takiego chłopaka? Po próbie samobójczej, razem z matką wyjeżdża na Dominikanę, gdzie znajduje kolejny obiekt swojej miłości, sporo od siebie starszą prostytutkę.
Historia Oscara Wao jest punktem wyjścia dla Junota Díaz’a do opowiedzenia historii trzypokoleniowej rodziny. Rodziny, nad którą wisi dominikańska klątwa fukú. Ale czy rzeczywiście jest to karaibska klątwa? Czy można na kogoś rzucić klątwę? Czy wisi nad nami przeznaczenie, czy też możemy kształtować naszą przyszłość na podstawie wyborów, których dokonujemy? I najbardziej istotne pytanie – czy wyborów tych możemy dokonywać. Bo Junot Díaz w swojej opowieści powraca do czasów jednego z najbardziej krwawych i brutalnych dyktatorów Ameryki Środkowej - Rafaela Leónidasa Trujillo Moliny, który żelazną ręką władał Dominikaną ponad trzydzieści lat, mordując przeciwników politycznych a kraj uczynił swoją prywatną własnością.
Zaskakująco opowiedziana historia. Bo autor wplata w swoją opowieść i fragmenty sf i komiksowych bohaterów Marvela, nie żałując przy tym wulgaryzmów. A wszystko to opowiedziane językiem dominikańskiej diaspory w Stanach, językiem ulicy karaibskich mniejszości. Pełno w niej hiszpańskojęzycznych zwrotów, często zabawnych, znakomicie oddających klimat ulicy. Tragikomiczna, brawurowo opowiedziana historia dominikańskiej rodziny, na której ślad odcisnęła historia.
To zupełnie inna historia Dominikany, niż opowiadana przez Mario Vargasa Llosę w jego „Święcie Kozła” czy Julii Alvarez w „Czasie Motyli”. O siostrach Mirabal, bohaterkach powieści Julii Alvarez i powieść Llosy dość często wspomina, lecz swoją historię opowiada z zupełnie innej perspektywy. Terror Trujillo nie jest w niej na pierwszym miejscu. On jest, istnieje, stanowi cały czas ogromne zagrożenie, ale został jedynie potraktowany jako tło. Tło, które ma jednak ogromny wpływ na życie ludzkie.
Zabawna, ironiczna, ze sporym dystansem do historii a jednocześnie tragiczna i gorzka.