Rantis

Okładka książki Rantis Aida Amer
Okładka książki Rantis
Aida Amer Wydawnictwo: Amea literatura piękna
300 str. 5 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Amea
Data wydania:
2012-10-25
Data 1. wyd. pol.:
2012-10-25
Liczba stron:
300
Czas czytania
5 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788393409877
Tagi:
Palestyna
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
28 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
177
29

Na półkach:

Książka z bajkami, które łączy miasteczko Rantis. Chociaż nie ma tu fabuły, która zmierza w konkretnym kierunku, książka bardzo mnie wciągnęła. Po niej mam ochotę na kolejne książki z kultury arabskiej.

Książka z bajkami, które łączy miasteczko Rantis. Chociaż nie ma tu fabuły, która zmierza w konkretnym kierunku, książka bardzo mnie wciągnęła. Po niej mam ochotę na kolejne książki z kultury arabskiej.

Pokaż mimo to

avatar
1759
1758

Na półkach:

Już pierwsza scena, pełna rozpaczy i bólu aż do krwi, zagarnęła całą moją uwagę. Zaciekawiła, wciągając w głąb miasteczka Rantis położonego gdzieś w Palestynie niedaleko Ramallah. W czasach, gdy jeszcze bomby nie spadały na jego mieszkańców, gdy rodzinne stoły nie łamały się pod naporem walących się ścian burzonych i wysadzanych domów, a każdy gość był witany z otwartym sercem. Bywało, że przygarniany do społeczności na zawsze. Skądkolwiek przybył, kimkolwiek był i od kogokolwiek pochodził. Gdzie jeszcze na środku rynku znajdowała się głęboka studnia osłonięta murkiem i cieniem starego drzewka oliwnego. Niemi świadkowie wielu wydarzeń, które się przy nich omawiało, a potem długo wspominało, mnożąc w nieskończoność wielość ich wersji. Z czasem obrastało w legendy i cudowne opowieści, snute przez Miriam, miejscową Szeherezadę, „aksamitnym głosem, ciepłym jak wspomnienie domu". Biedną, wychowywaną przez ciotkę, dziewczynę, w którą wpatrzony był milczący Wael, a którego śmierć ukochanej siostry Laili i „szpetota zamknęła go w jego własnym świecie". Nie pomogła Fatima, która była akuszerką, zielarką, cyrulikiem, weterynarzem i swatką w jednej osobie, będąca z kolei…
I tak mogłabym opowiadać jeszcze długo, długo zauroczona osobowościami mieszkańców miasteczka.
Zupełnie jak narrator, który prowadził mnie od jednej postaci do drugiej, zapoznając z ich przeszłością, marzeniami, rodziną, pragnieniami, namiętnościami, tragediami i radościami. Mój przewodnik, opowiadając historie ich życia – sklepikarza Jasera, rantiskiego ślepca i żebraka Hassana, opłakującą stratę córeczki Ranię, szanowanego dziedzica rodu Amer Khalaf Hafeza, jednorękiego służącego Jusufa Odiego, a nawet z pogranicza jawy i wyobraźni tajemniczego Ahmeda – tak naprawdę opowiadał o historii narodu palestyńskiego przez pryzmat jednostki. Konkretnego człowieka. O jego pochodzeniu, miłości do ziemi, na której żył od wieków, obyczajach, wierze i o powoli zmieniających się czasach, które, poprzez prowadzoną politykę dalekich, europejskich krajów w pierwszej połowie XX wieku, niepostrzeżenie zaczęły wpływać na życie ówczesnych mieszkańców, a w konsekwencji na obecną sytuację współczesnych Palestyńczyków. Na przyszłość nieuchronnie zmieniającego się miasteczka, które niegdyś z położonego na dwóch wzgórzach z meczetem, sklepikami i rynkiem ze studnią, do której szło się wąskimi, stromymi uliczkami wypełnionymi wonią „palonej kawy, mydlin, kardamonu, piżma i uryny”, stało się wzgórzami ruin, przypominającymi szczękę człowieka chorego na paradentozę i oddychającymi odorem śmierci. Miasteczko, które stało się widmem, ułudą, mirażem, bolesnym wspomnieniem i żyło już tylko w umysłach jego dawnych mieszkańców.
Również w opowieściach rodzinnych autorki, która przepięknie ubrała w słowa to, co dyktowało jej serce, pełne miłości do swoich przodków i pamięci o nich. Odtworzyła świat przeszły, obudowując rodzinne historie, legendy i przekazy w świat fikcji, bardzo bogatym stylistycznie językiem, kreślącym wizualnie krajobrazy i pejzaże, klimat orientu, egzotykę obcej kultury, ale jednocześnie nie gubiąc w tym przepięknym, nostalgicznym, momentami magicznym obrazie zwykłego człowieka z tak dobrze znanymi i bliskimi każdemu pragnieniami, emocjami i namiętnościami. Ponadczasowymi i na wskroś ludzkimi, bez względu na położenie geograficzne, kulturę, narodowość czy wyznawaną wiarę.
Było mi mało!
Dla mnie to nie powieść, bo cóż to jest być w takim świecie przez czas 250 stron? To zaledwie dłuższe opowiadanie. Zaczyn i szkic tego, co można byłoby jeszcze dopisać, dopowiedzieć, rozwinąć i wzbogacić czerpiąc z przebogatej wyobraźni autorki. I gdyby tak się stało, mielibyśmy polskiego Nadżiba Mahfuza z jego „Opowieściami starego Kairu". Autorka dokonała tego samego, choć w bardzo skróconej formie, nie tylko umiejętnie malując świat przeszły Palestyńczyków, ich miłość do ziemi przodków, źródło i przyczynę ich obecnego położenia geopolitycznego na mapie świata, ale i szaloną radość na palestyńskich ulicach wsi, miast i miasteczek, z tak małego/wielkiego kroku, jakim było uznanie pełnego członkostwa Palestyny przez UNESCO.
Jak dobrze ich rozumiałam!
Nie znam lepszej opowieści o Palestyńczykach pisanej językiem serca i nie ma lepszego momentu do sięgnięcia po tę pozycję niż właśnie teraz, kiedy znowu na ich domy spadają bomby.
naostrzuksiazki.pl

Już pierwsza scena, pełna rozpaczy i bólu aż do krwi, zagarnęła całą moją uwagę. Zaciekawiła, wciągając w głąb miasteczka Rantis położonego gdzieś w Palestynie niedaleko Ramallah. W czasach, gdy jeszcze bomby nie spadały na jego mieszkańców, gdy rodzinne stoły nie łamały się pod naporem walących się ścian burzonych i wysadzanych domów, a każdy gość był witany z otwartym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
572
28

Na półkach: , ,

Na początku ta książka działała na mnie usypiająco ale nie poddałam się i brnęłam dalej. Później na moment dałam się wciągnąć w całą historię i nie jest ona taka zła tylko że niezbyt moje klimaty.

Na początku ta książka działała na mnie usypiająco ale nie poddałam się i brnęłam dalej. Później na moment dałam się wciągnąć w całą historię i nie jest ona taka zła tylko że niezbyt moje klimaty.

Pokaż mimo to

avatar
558
558

Na półkach:

Lubię, kiedy książka zaskakuje mnie w tak pozytywny sposób. Po "Rantis" sięgałam z założeniem, że to takie czytadełko. Tymczasem okazało się, że to barwna opowieść z niepowtarzalnym klimatem.

Lubię, kiedy książka zaskakuje mnie w tak pozytywny sposób. Po "Rantis" sięgałam z założeniem, że to takie czytadełko. Tymczasem okazało się, że to barwna opowieść z niepowtarzalnym klimatem.

Pokaż mimo to

avatar
248
27

Na półkach: ,

Cudowna książka. Autorka w niezwykle plastyczny sposób przedstawiła historie mieszkańców Rantis: Miriam- lokalnej Szeherezady,zielarki Fatimy-starej i mądrej kobiety, Hafeza- dobrego i bogatego spadkobiercy rodu, jego zazdrosnego brata Khaleda, czy jednorękiego Odiego. Wszystkie te historie są niesamowite, utrzymane w klimacie realizmu magicznego, brak mi słów, gdyż uległam czarowi tej wspaniałej opowieści. Polecam fanom "Zaklinacza słów".

Cudowna książka. Autorka w niezwykle plastyczny sposób przedstawiła historie mieszkańców Rantis: Miriam- lokalnej Szeherezady,zielarki Fatimy-starej i mądrej kobiety, Hafeza- dobrego i bogatego spadkobiercy rodu, jego zazdrosnego brata Khaleda, czy jednorękiego Odiego. Wszystkie te historie są niesamowite, utrzymane w klimacie realizmu magicznego, brak mi słów, gdyż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
719
104

Na półkach: ,

Bohaterem powieści jest tytułowe miasteczko Rantis. Autorka w doskonały sposób "ocaliła je od zapomnienia". A opowieść snuje się trochę w stylu Marqueza, trochę w stylu "Baśni z tysiąca i jednej nocy" a niesamowicie barwna paleta postaci przywiodła mi na myśl "Pchli pałac" Elif Safak. Każdy może odnaleźć w "Rantis" odniesienia do swoich własnych doświadczeń literackich. Powieść jest prosta a bogata. Poszerza wiedzę na temat świata Bliskiego Wschodu, jego historii i pozwala choć trochę zrozumieć istotę współczesnego konfliktu w Izraelu. Jest tu miłość, jest cierpienie, zazdrość, zdrada, śmierć, zapomnienie, wojna i to wszystko na 250 stronach. Miriam, Fatima, Hafez, Khaled, Rania, Wael na długo pozostaną w mojej pamięci. Polecam.

Bohaterem powieści jest tytułowe miasteczko Rantis. Autorka w doskonały sposób "ocaliła je od zapomnienia". A opowieść snuje się trochę w stylu Marqueza, trochę w stylu "Baśni z tysiąca i jednej nocy" a niesamowicie barwna paleta postaci przywiodła mi na myśl "Pchli pałac" Elif Safak. Każdy może odnaleźć w "Rantis" odniesienia do swoich własnych doświadczeń literackich....

więcej Pokaż mimo to

avatar
601
82

Na półkach: ,

Autorka ma rzeczywiście talent do snucia ciekawych historii. Niestety nie trafiła w mój chwilowy książkowy nastrój i może dlatego nie umiałam jej należycie docenić.
Mimo niewielkiej objętości dłużyła mi się niemiłosiernie i za diabła nie mogłam wczuć się w losy bohaterów. Ich historie, mimo iż pełne uczuć, wzlotów i upadków, były mi zupełnie obojętne.
Może to ten upał za oknem, a może liczyłam na coś szybszego. Ostatecznie przeczytałam, odłożyłam na półkę i momentalnie zaczęłam myśleć o czymś innym.
Książka nie jest jednak absolutnie zła czy przeciętna. To po prostu nie jest moja bajka.

Autorka ma rzeczywiście talent do snucia ciekawych historii. Niestety nie trafiła w mój chwilowy książkowy nastrój i może dlatego nie umiałam jej należycie docenić.
Mimo niewielkiej objętości dłużyła mi się niemiłosiernie i za diabła nie mogłam wczuć się w losy bohaterów. Ich historie, mimo iż pełne uczuć, wzlotów i upadków, były mi zupełnie obojętne.
Może to ten upał za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
910
215

Na półkach:

Rantis to egzotyczne miasteczko pełne sekretów. Mieszkańcy są różnorodni, lecz każdy z nich skrywa tajemnicę. Po wielu latach wszystko się zmienia, nadchodzi wojna, a konflikty wewnętrzne - również rodzinne - doprowadzają do tragedii o których nie sposób zapomnieć. Książka wciąga i fascynuje, a styl autorki jest świeży i przejmujący. Amer dorównuje najlepszym, stworzyła świat wyjątkowy i prawdziwy.

Rantis to egzotyczne miasteczko pełne sekretów. Mieszkańcy są różnorodni, lecz każdy z nich skrywa tajemnicę. Po wielu latach wszystko się zmienia, nadchodzi wojna, a konflikty wewnętrzne - również rodzinne - doprowadzają do tragedii o których nie sposób zapomnieć. Książka wciąga i fascynuje, a styl autorki jest świeży i przejmujący. Amer dorównuje najlepszym, stworzyła...

więcej Pokaż mimo to

avatar
273
201

Na półkach: , , ,

Skąpana w słońcu wąska i stroma uliczka była poprzecinana pasmami cienia. Samo południe. Mury miasteczka w swym gorącym oddechu wypromieniowały z siebie wonie palonej kawy, mydlin, kardamonu, piżma i uryny.*
Dla takich książek warto żyć. Tym zdaniem zamknęłam ostatnią stronę Rantis. Jaki ubogi jest człowiek, który nie dosięgnie nigdy przyjemności obcowania z literaturą, nie wzniesie się na wyżyny, nie spadnie w dół, nie wybuchnie śmiechem, nie zapłacze. Właśnie wtedy, kiedy z wyrytą na twarzy emocją odkładam przeczytaną (TAKĄ) książkę, myśli o bogactwie jakie posiadam dzięki rodzicom, którzy zaszczepili we mnie miłość do słowa pisanego, każą mi ocierać łzy wzruszenia, radości i dumy…
Rantis to palestyńskie miasteczko, którego właściwie już nie ma. Pozostały gruzy, szczątki, fragmenty dawnej egzotycznej świetności. Polityczne potyczki nie pozwoliły mu przetrwać. Pozwolą jednak słowa. Aida Amer pół Polka, pół Arabka ocala ten świat od zapomnienia. Czy jej się udaje? Myślę, że tak, skoro ludzie tacy jak ja, którzy nie mieli pojęcia o istnieniu Rantis, z zapałem przeszukuję dostępną literaturę i Internet w poszukiwaniu cennych informacji i fotografii.
Rantis leżało na wzgórzu. Właściwie na dwóch wzgórzach. Na większym znajdował się rynek, meczet, zajazd, kilka sklepów i główna studnia. Wiele domów miało własne studnie w wewnętrznych podwórkach, ale żadna z nich nie była tak głęboka, jak ta na rynku. W czasie długotrwałych susz płytsze ujęcia wody wysychały, ale to spod oliwki, być może pamiętające Józefa z Arymatei, zawsze było pełne**
Miasteczko o poranku wydaje się być ciche, senne, wręcz zapomniane. Lecz oto już pierwsze klientki biegną do sklepu Jasera po świeżą kawę, czy pulchne, słodkie suszone morele. Kłęby rdzawego kurzu już unoszą się nad drogą, wznoszone przez końskie kopyta i wozy. Lokalna Szeherezada Miriam zasiada pod leciwą studnią na rynku i snuje bajeczne niekończące się historie. Poważana znachorka Fatima biegnie na swoich starych nogach do domu Hafeza z rodu Amer Khalaf, aby odebrać poród jego pierwszego dziecka. Piękna Rania rodzi jednak dziewczynkę – pszczółkę, z czułkami zamiast rączek. Dziecko umiera po trzech dniach bez walki… A życie W Rantis toczy się dalej. Piękna i wyzwolona Bahiya ucieka do Kairu, aby tam zdobywając gruntowne wykształcenie torować drogę innym rantiskim kobietom. Jednoręki Jusuf Odi, miejscowy błazen zawodowiec, który rozśmieszał innych, sam będąc zwykle poważnym, jeszcze sam nie wie, że już wkrótce da początek tragicznym wydarzeniom, które na zawsze zmienią losy mieszkańców tego miasteczka.
Każdy jest niezwykły, każdy skrywa w sobie tajemnicę, o której warto napisać. A. Amer wprowadza do swojej powieści wielu bohaterów i powoli zapoznaje czytelnika z każdym z nich. Od początku nie miałam wątpliwości, że robi to celowo, aby potem połączyć losy wszystkich mieszkańców, pozwolić im kochać, walczyć, nienawidzić, burzyć i budować.
Rantis to gaje oliwne i sady pomarańczowe. To soczyste mandarynki zrywane od niechcenia z drzewka przed domem, domowy tytoń hodowany dla mężów. Rantis to bajeczne zakątki o zielonych łąkach, to oddzielające posesje niskie murki, budowane z wyoranych na polach kamieni:

Oczyszczona z kamieni ziemia była żyzna i szczodra. Na zaoranych polach lśniły brunatno rdzawą glebą, jakby prosiły, aby pozwolono im spokojnie spłynąć mlekiem i miodem***.

Rantis to także miasteczko, które żyje wspólnie, jak jedna wielka rodzina. Wspólnie podejmuje się decyzje o losach wdów, sierot. Wspólnie słucha się opowieści Szeherezady i rozwiązuje konflikty miejscowych wsi. Każdy poród, śmierć, wesele czy sukces zawodowy świętują wszyscy mieszkańcy.
Brzmi jak bajka? Zgadzam się. Rantis to niezwykle magiczna saga rodzinna, w której życie pulsuje mocno i wyraźnie. Jest tłoczno od emocji, poruszanych wątków i postaci. Amer ma jednak niezwykły dar łączenia wszystkiego w bardzo umiejętny sposób. Nie ma mowy o żadnych zagmatwaniach i pomyłkach. To ona, niczym alter ego Miriam siada pod studnią i zabiera nas w świat daleki, pełen egzotyki. A my niczym te brudne dzieciaki trzymające się ciągle rąbka jej spódnicy słuchamy z otwartymi ustami. Postaci pojawiają się jak za dotknięciem różdżki, aby tak samo szybko zejść ze sceny i zrobić miejsce innym. Są tak wielobarwne i niezwykłe, że zapiera dech w piersiach.
Jest niemowa Wael, chłopiec z brzydkimi zębami, który przestał mówić po śmierci siostry. Odwrócił się od świata, który nie mógł mu już niczego dać. Istniała tylko Miriam, tylko ją kochał lecz i w tym przypadku los zakpił z małego chłopca. Niezwykle silne kobiety jak Rania, która niebawem po stracie dziecka, musiała pochować tragiczne zmarłego męża, a zaraz potem wyjść za swojego szwagra Khaleda i rodzić mu liczne potomstwo. Syrraya, to pierwsza żona Khaleda, której serce pęka, kiedy mąż przyprowadza do domu Ranię. Obie kobiety nie pałają do siebie sympatią, ale w ciężkich chwilach potrafią się przytulić i trwać w niemej rozpaczy po stracie całego dobytku. Można by tak wymieniać i wymieniać osoby zamieszkujące to malownicze miasteczko. Żadnej z nich autorka nie pominęła. Wszyscy są ważni, bo i wszyscy tworzą tą rodzinną społeczność.
A co najważniejsze w większości są to postaci autentyczne, które autorka znała z opowiadań swojego taty (pojawia się w książce jako niemowlę o imieniu Sufian, a dzielna i silna Rania to nikt inny, jak sama babcia Aidy Amer).
Kto wie, czy do dzisiejszego dnia miasteczka nie spowijałaby senna mgiełka magiczności, gdyby nie potyczki polityczne. Dawnego Rantis już nie ma. Istnieje tylko w głowach byłych mieszkańców, którzy zostali zmuszeni do ucieczki. Niestety pamiętających dawną świetność została garstka. Pozostaje mi być jedynie wdzięczną autorce za to, że swoim słowem ocala świat swoich przodków od zapomnienia.

Rantis to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w swoim życiu. Dopracowana w każdym calu. Cudowny baśniowy klimat, który na końcu musi ustąpić miejsca okrutnemu politycznemu realizmowi. I znowu istotny staje się czas, data, miejsce. Czytelnik odczuwa to na własnej skórze niczym siarczysty policzek, który budzi z sennego odrętwienia. Cóż więc musieli czuć prawdziwi mieszkańcy Rantis, kiedy w pośpiechu opuszczali swój kraj patrząc jak ich domy zmieniają się w kupę kamieni od podkładanych bomb?
Autorka opowiada historię niezwykłą, pełną bólu, cichej rozpaczy i nienawiści, ale i dozgonnej miłości, przyjaźni i heroicznych czynów. Fabułę tej powieści napisało samo życie, które jak widać jest najlepszym źródłem, z którego warto czerpać.

Zachwyca tu wszystko. Egzotyczność miejsca, wielość wątków i plejada wspaniałych postaci, styl A. Amer i język, którym się posługuje. Przeraża ogrom spustoszenia miejsca i poranione dusze ludzkie.

Mandarynkowy gaj, wraz z resztką nadziei, umarł.
I, na tej ziemi cudów, nigdy nie zmartwychwstał****.

Przeczytajcie i ocalcie Rantis od zapomnienia!

*Aida Amer, Rantis, Wydawnictwo Amea, s. 7
**Ibidem, s. 42
***Ibidem, s. 43
****Ibidem, s. 250.

Skąpana w słońcu wąska i stroma uliczka była poprzecinana pasmami cienia. Samo południe. Mury miasteczka w swym gorącym oddechu wypromieniowały z siebie wonie palonej kawy, mydlin, kardamonu, piżma i uryny.*
Dla takich książek warto żyć. Tym zdaniem zamknęłam ostatnią stronę Rantis. Jaki ubogi jest człowiek, który nie dosięgnie nigdy przyjemności obcowania z literaturą,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
994
376

Na półkach: ,

Piękna opowieść, przywodząca na myśl "Sto lat samotności".

Piękna opowieść, przywodząca na myśl "Sto lat samotności".

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    55
  • Przeczytane
    38
  • Posiadam
    12
  • 2016
    1
  • 2013 (52)
    1
  • Wymienię
    1
  • Proza spoza
    1
  • Teraz czytam
    1
  • 2013
    1
  • Może przeczytam
    1

Cytaty

Więcej
Aida Amer Rantis Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także