Żmije z Montesecco

Okładka książki Żmije z Montesecco Bernhard Jaumann
Okładka książki Żmije z Montesecco
Bernhard Jaumann Wydawnictwo: Videograf Cykl: Seria Toskańska (tom 1) kryminał, sensacja, thriller
280 str. 4 godz. 40 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
Seria Toskańska (tom 1)
Tytuł oryginału:
Die Vipern von Montesecco
Wydawnictwo:
Videograf
Data wydania:
2012-01-24
Data 1. wyd. pol.:
2012-01-24
Liczba stron:
280
Czas czytania
4 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378350002
Tłumacz:
Marta Chwistek
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
41 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
337
291

Na półkach:

Doskonała książka! Bardzo bardzo polecam :)

Doskonała książka! Bardzo bardzo polecam :)

Pokaż mimo to

avatar
60
15

Na półkach: ,

Nie trzyma w napięciu, nie porywa. Przeczytałem do końca ze wzgledu na włoski klimat. Styl autora w porządku, dobrze się czyta, ale fabularnie słabiutko.

Nie trzyma w napięciu, nie porywa. Przeczytałem do końca ze wzgledu na włoski klimat. Styl autora w porządku, dobrze się czyta, ale fabularnie słabiutko.

Pokaż mimo to

avatar
4665
3433

Na półkach: , ,

Sięgnęłam po ten kryminał, by się rozgrzać w chłodny, deszczowy dzień - i dostałam dużą dawkę gorąca, bo i atmosfera jest pełna napięcia, i przez cały utwór przewijają się sugestywne opisy skwaru, jaki leje się z nieba na małą toskańską wioskę.

Spodobał mi się klimat tej opowieści, w której - oprócz kryminalnej intrygi - ważne jest tło obyczajowe. Interesujące okazały się codzienne kłopoty mieszkańców i ich wzajemne relacje, pełne zadawnionych konfliktów i nieporozumień.
Przy okazji nietypowego śledztwa, jakie prowadzą sami mieszkańcy, na jaw wychodzą różne tajemnice, co jeszcze bardziej podgrzewa atmosferę.

Zakończenie zaskakuje nie tylko rozwiązaniem zagadki, ale i nietypowym jak dla powieści kryminalnej finałem. Przy okazji utwierdzamy się w przekonaniu, że Montesecco to intrygująca, zamknięta społeczność, która rządzi się własnymi prawami.

Czyta się szybko i z emocjami. Można przy okazji zabawić się w detektywa. Ja tak zrobiłam, ale zostałam wystrychnięta na dudka - podejrzewałam wszystkich, tylko nie tego, co trzeba:). I dlatego też uważam tę lekturę za udaną, bo odgadnąć szybko, kto jest sprawcą, to zepsuć sobie przyjemność czytania.

Polecam zwłaszcza miłośnikom tzw. prowincjonalnych kryminałów i tym, którzy lubią europejskie Południe - tutaj jego atmosfera jest bardzo namacalna.

Sięgnęłam po ten kryminał, by się rozgrzać w chłodny, deszczowy dzień - i dostałam dużą dawkę gorąca, bo i atmosfera jest pełna napięcia, i przez cały utwór przewijają się sugestywne opisy skwaru, jaki leje się z nieba na małą toskańską wioskę.

Spodobał mi się klimat tej opowieści, w której - oprócz kryminalnej intrygi - ważne jest tło obyczajowe. Interesujące okazały się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
151
36

Na półkach:

Nie cierpię kiedy w powieści nazwiska bohaterów są tak trudne do zapamiętania. Dużo czasu zajmuje zorientowanie się kto jest kim, szczególnie ze autor używa wymiennie imion i nazwisk i to jeszcze włoskich. Pomysł dobry, przeczytalam, ale nie sięgne tak szybko po włoska literaturę...

Nie cierpię kiedy w powieści nazwiska bohaterów są tak trudne do zapamiętania. Dużo czasu zajmuje zorientowanie się kto jest kim, szczególnie ze autor używa wymiennie imion i nazwisk i to jeszcze włoskich. Pomysł dobry, przeczytalam, ale nie sięgne tak szybko po włoska literaturę...

Pokaż mimo to

avatar
417
43

Na półkach: ,

Montesecco. Wioska na południu Włoch. W jej centrum rozciąga się podłużna piazza, którą wąskie schody i podjazdy łączą z krętymi uliczkami. Nieopodal znajduje się stary kościół parafialny, przed którym rozlega się niewielki placyk oddzielony od stromego stoku murkiem. To miejsce nazywa się balcone, ponieważ z niego rozpościera się rozległy krajobraz na góry, pola i inne mieściny. Na tle powyższego obrazka mają miejsce zdarzenia „Żmij z Montesecco”.

Na okładce, stylizowanej na stare zdjęcie włoskiego miasteczka, dowiadujemy się, że jest to powieść kryminalna – pierwsza z serii toskańskiej, której autorem jest popularny niemiecki pisarz Bernhard Jaumann, podwójny laureat za Najlepszy Kryminał Niemiecki. W przygotowaniu są dwie następne części „Latawce z Montesecco” oraz „Oczy meduzy”.

Przywołując opis na okładce książki „Żmije w Montesecco”, to powieść o poszukiwaniu mordercy. Włoska wspólnota jednoczy się i próbuje na własną rękę dowieść prawdy. To jest oczywiście zgodne, jednakże według mnie tylko częściowo. Bardziej jest to opowieść o małej społeczności – zaprzyjaźnionej, bliskiej, która próbuje sobie poradzić z niespotykaną sytuacją, jaką jest plaga żmij. W skutek niej dochodzi do „tajemniczego” morderstwa.

Klimat małej włoskiej miejscowości – to jest coś, co oczarowało mnie od samego początku. Narrator używa przystępnego języka i tak kreuje świat przedstawiony jakby był sam jego częścią. Autor Bernhard Jaumann zdradza na końcu książki, że odwiedza Montesecco kilka razy do roku i zaznacza, że „Żmije…” to tylko fikcja, dlatego nie radzi pytać mieszkańców o stosunek do wydarzeń w utworze.

Przez znaczną część utworu wyobrażałam sobie, że na następną zagraniczną podróż wybiorę się właśnie do Włoch. Jednakże jest kilka elementów fabuły – nie wiem, czy miał to być zamierzony efekt – które są absurdalne i wywołują raczej uśmiech, niż poruszenie mimo powagi sytuacji (np. wymuszenie do przyznania się do morderstwa poprzez zamknięcie w kościele z 64 żmijami, które były trzymane w jednym plastikowym worku). Niektóre zachowania włoskiej społeczności są nieco archaiczne.
Dwudziestu siedmiu mieszkańców Montesecco to zdecydowanie niszowa ilość mieszkańców. Jeśli jednak poznamy ich wszystkich na pierwszych 30 stronach, możemy naprawdę nie wiedzieć, kto jest kim. Szczególnie, że autor dba o szczegóły i każdy z nich ma imię oraz nazwisko, których używa naprzemiennie. Plusem jest to, że każdego z nich poznajemy osobno. Przekraczamy próg ich domu, dowiadujemy się, jak żyją, co lubią i robią. Właściwie zatapiamy się w historii mieszkańców Montesecco i tego co aktualnie się dzieje. Wątki poboczne ubarwiają akcję i nadają jej bardziej obyczajowy charakter.

Dlatego „Żmije w Montesecco” wciągają już od samego początku. Różne „sztuczki”, które stosuje autor (jak przerwanie akcji w odpowiednim momencie),sprawiają, że czytelnik przewraca kolejne strony, by dowiedzieć się, jak to się skończy i samemu szuka odpowiedzi. Dlatego ja czekam z niecierpliwością na kolejne serie z cyklu toskańskiej. Mogę nawet zasugerować, że ze strony zachodnich sąsiadów rośnie poważna konkurencja dotychczasowym „mistrzom” cykli z mroźnej północy.

Montesecco. Wioska na południu Włoch. W jej centrum rozciąga się podłużna piazza, którą wąskie schody i podjazdy łączą z krętymi uliczkami. Nieopodal znajduje się stary kościół parafialny, przed którym rozlega się niewielki placyk oddzielony od stromego stoku murkiem. To miejsce nazywa się balcone, ponieważ z niego rozpościera się rozległy krajobraz na góry, pola i inne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1734
134

Na półkach:

Kolejny kryminał prowincjonalny. Tym razem włoski, a ściślej rzecz biorąc toskański. Właściwie zaś można by powiedzieć, że niemiecko-toskański, bo autor spędza w Montesecco kilka miesięcy w roku. Nie przeszkadza mu to jednak w tym, by naprawdę precyzyjnie odmalować życie małej miejscowości, w której wszyscy się znają. I w której decydują o wszystkim. Możemy się tylko z tego cieszyć, bo Żmije z Montesecco to naprawdę dobra literatura, która dostarcza nie tylko rozrywki, ale także materiału do przemyśleń o ludzkiej kondycji.

Bernhard Jaumann Żmije z Montesecco
Bernhard Jaumann, Żmije z Montesecco
Wszystko zaczyna się od powrotu Matteo Vannoniego do domu. Przed laty zabił zdradzającą go żonę, teraz wyszedł z więzienia. Gdy po dwóch dniach ginie od ukąszenia żmiji Giorgio Lucarelli, wszyscy zdają się myśleć, że oto dokonał ostatecznej zemsty. Mateo próbuje udowodnić swej niewinności, a w międzyczasie w wypadku ginie ojciec Lucarelliego. Mieszkańcy wioski są przekonani, że obie sprawy się łączą nie tylko więzami krwi. Zaczynają podejrzewać niemal wszystkich.

W tej powieści nie sama zbrodnia jest najważniejsza. To przede wszystkim doskonałe studium życia małej społeczności, która decyduje o wszystkim. We współczesnym świecie, odgrodzeni od siebie w wielkich miastach i ich strzeżonych osiedlach, zapomnieliśmy o wspólnotowym życiu, które przez wieki było podstawą ludzkiej egzystencji. Nieprzypadkowo kolejne rozdziały opisane są cytatami z Antygony Sofoklesa. W małej toskańskiej miejscowości również rozgrywa się dramat obowiązku wobec własnych zmarłych a prawem. Tutaj policja nie ma czego szukać, bo mieszkańcy sami podjęli śledztwo. Detektyw jest niepotrzebny, a raczej to wspólnota jest tym detektywem. A także sędzią i katem. Nie może się mylić, bo stoi za nią siła i potęga tradycji.

Można się z wymową książki Żmije z Montesecco nie zgadzać, można się nawet oburzać na opis brutalnego samosądu. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że jest to książka wspaniała, odkrywająca przed czytelnikiem nieznane lądy ludzkiej aktywności, nieobecne - zdawałoby się - w XXI wieku. I za opisanie tego należy się nisko pokłonić Jaumannowi. Po czym jak najszybciej przeczytać także kolejne dwa tomy tzw. "trylogii toskańskiej".

http://daftcount.wordpress.com/2014/03/10/bernhard-jaumann-zmije-z-montesecco/

Kolejny kryminał prowincjonalny. Tym razem włoski, a ściślej rzecz biorąc toskański. Właściwie zaś można by powiedzieć, że niemiecko-toskański, bo autor spędza w Montesecco kilka miesięcy w roku. Nie przeszkadza mu to jednak w tym, by naprawdę precyzyjnie odmalować życie małej miejscowości, w której wszyscy się znają. I w której decydują o wszystkim. Możemy się tylko z tego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1390
923

Na półkach: ,

"Mieszkańcy wioski przypominali kłębowisko splecionych ze sobą, wijących się węży, z którego nie sposób jednym ruchem wyłowić tę jedną jedyną, która jest jadowita."

"Żmije z Montesecco" to pierwsza część serii toskańskiej autorstwa Bernharda Jaumanna (pozostałe to "Latawce nad Montesecco" i "Oczy meduzy"),której akcja toczy się w małym, prowincjonalnym miasteczku na południu Włoch. Życie płynie tu leniwym, spokojnym, ustalonym od stuleci trybem; mieszkańcy znają się od pokoleń i wiedzą o sobie wszystko, role społeczne są z dawien dawna ustalone i uświęcone wielowiekową tradycją, każdy zna swoje miejsce i nie wychyla się przed szereg. Życie w tej hermetycznej społeczności z pewnością jest idealną ucieczką od wielkomiejskiego zgiełku, ale niestety kosztem prywatności i bezwarunkowego poddania się prawom nią rządzących.
Jednak w jaki sposób zareagują członkowie tej społeczności, kiedy niespodziewane wydarzenie zatrzęsie posadami ich małego świata?

Do Montesecco wraca Matteo Vannoni skazany na piętnaście lat więzienia za zabójstwo żony. Spokój i monotonia miasteczka zostają nagle brutalnie zakłócone, kiedy wkrótce po jego przyjeździe ginie od ukąszenia żmii Giorgio Lucarelli, kochanek zamordowanej żony Matteo. Choć policja jest zdania, że śmierć Giorgia była wynikiem nieszczęśliwego wypadku, nikt z mieszkańców nie wierzy w tę wersję wydarzeń. Ojciec zmarłego jest przekonany, że syn został zamordowany i poprzysięga sprawcy krwawą zemstę. Powszechnie wiadomo, że nie tylko Vannoni miał z Lucarellim na pieńku, a tym samym motyw do popełnienia morderstwa. Mieszkańcy wsi na własną rękę próbują odkryć prawdę, zdemaskować zabójcę i wymierzyć mu sprawiedliwość - śmierć Giorgia traktują jako cios skierowany przeciw całej społeczności i ustalonemu porządkowi świata, za który kara może być tylko jedna.
Tymczasem w okolicy Montesecco pojawia się zadziwiająca ilość żmij, które atakują kolejne osoby. Atmosfera gęstnieje od podejrzliwości i wzajemnych oskarżeń, napięcie rośnie, zaś nieuchronna tragedia wydaje się być tylko kwestią czasu...

"Żmije z Montesecco" okazały się lekturą, która pozytywnie mnie zaskoczyła. Szczerze mówiąc spodziewałam się kolejnego kryminału w toskańskiej scenerii, który w krótkim czasie zblednie w pamięci, a ja poświęcę jego uwadze niewiele więcej czasu ponad ten przeznaczony na lekturę. Tymczasem pióro Jaumanna wykreowało raczej powieść psychologiczno - obyczajową z wątkiem kryminalnym, gdyż nie morderstwo jest kwintesencją fabuły, lecz kręgi na wodzie, jakie wywołuje. Śledzenie mechanizmów psychologicznych rządzących zamkniętą, odizolowaną mentalnie od świata społecznością okazało się zajęciem niebywale fascynującym. Autor nadzwyczaj wiarygodnie oddał duszną, złowieszczą atmosferę małej wsi, gdzie pod fasadą pozorów kryją się wielkie namiętności i występek, a pod maską sielskiej prostoty - dzikie, pierwotne instynkty nie mające wiele wspólnego z człowieczeństwem, każące mścić się na każdym, kto pogwałci w jakikolwiek sposób odwieczne jej prawa.
Narastająca atmosfera grozy, fatalistyczne przeświadczenie o nadciągającej katastrofie ma dwojaki wymiar: dla mieszkańców wsi nagła śmierć Giorgia stała się zabobonnym znakiem nadchodzących ciężkich czasów, którym trzeba zapobiec; dla czytelnika to eskalujące katastroficzne nastroje, wzajemne oskarżenia i podejrzenia doprowadziły do tragedii.
Jaumann niezwykle realistycznie ukazał całą grozę potencjału niewielkiej, ale zżytej społeczności stojącej w obliczu zagrożenia. "Los każdego z nich był na dobre i na złe złączony z losami pozostałych", pisze autor i trudno się z nim nie zgodzić. Po raz kolejny okazuje się, że prawdziwe zło nadchodzi z najmniej spodziewanej strony i że najbardziej przerażające jest to, co drzemie w umysłach pozornie życzliwych, sympatycznych i dobrze nam znanych ludzi.

Jeśli nastawiacie się na skomplikowaną kryminalną intrygę z wartką akcją i brawurowymi pościgami - będziecie rozczarowani. Urok tej powieści tkwi bowiem w drobiazgowej analizie ludzkich zachowań, zgłębianiu psychologicznych mechanizmów, jakie kierują członkami małej społeczności - autor położył nacisk nie na sportretowanie poszczególnych bohaterów, których sylwetki notabene niczym niezwykłym się nie wyróżniają, lecz na zobrazowanie wspólnoty - mieszkańców wsi tworzących jednorodny organizm, mający swój etos, psychologię i spełniający pewien wzorzec zachowań. Ten zabieg w połączeniu z niesamowitym klimatem przesyconym fatalizmem i grozą sprawia, że powieść czyta się dosłownie jednym tchem, lekturze zaś towarzyszy niewyraźny, lecz stale narastający niepokój związany rzecz jasna z atmosferą powieści.

Książka Bernharda Jaumanna w brawurowy sposób łączy w sobie konwencję kryminału oraz powieści psychologicznej gwarantując prawdziwą ucztę dla koneserów obu gatunków. Serdecznie polecam!

"Mieszkańcy wioski przypominali kłębowisko splecionych ze sobą, wijących się węży, z którego nie sposób jednym ruchem wyłowić tę jedną jedyną, która jest jadowita."

"Żmije z Montesecco" to pierwsza część serii toskańskiej autorstwa Bernharda Jaumanna (pozostałe to "Latawce nad Montesecco" i "Oczy meduzy"),której akcja toczy się w małym, prowincjonalnym miasteczku na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3034
2034

Na półkach: , ,

Ostatnio idę z prądem i każda kolejna książka, którą czytam, ma włoskie klimaty :) Tym razem w moje ręce wpadł kryminał, którego akcja dzieje się w małym włoskim miasteczku,a napisany jest, dla odmiany, przez niemieckiego pisarza, Bernharda Jaumanna.

"Żmije z Montesecco" to pierwszy tom otwierający Trylogię Toskańską.
Akcja rozgrywa się w małym, spokojnym, toskańskim miasteczku Montesecco, gdzie życie płynie wolno i podporządkowane jest zmianom pór roku i pracom z nimi związanym. Spokój miasteczka burzy powrót Matteo Vannoniego, który spędził 15 lat w więzieniu za zabójstwo swojej żony. Kobieta została zastrzelona, po tym jak mąż przyłapał ją na zdradzie. Jej kochanek wyszedł z sytuacji bez szwanku, a teraz obaj panowie muszą się nauczyć żyć razem w tym samym miasteczku. Okazuje się to niekonieczne, gdyż kochanek kobiety, Giorgio Lucarelli, umiera pokąsany przez żmije. Czy to wypadek czy zbrodnia? Dziwne zważywszy na fakt, że dzień wcześniej w barze rozmawiano właśnie o żmijach, które zabiły psa.
Rodzina nie wierzy w wypadek i drąży sprawę. Na skutek kolejnego nieszczęśliwego wypadku umiera ojciec Giorgia, Carlo. Jakieś fatum wisi nad tą rodziną ....
Lokalna społeczność wydaje się być przekonana o udziale w tych zgonach byłego więźnia. Czy mają rację? Kto okaże się zabójcą? A może faktycznie był to wypadek...?

"Żmije z Montesecco" to całkiem niezły kryminał, który toczy się dość leniwie jak włoskie życie. Ciekawie skonstruowana intryga sprawia, że książkę przyjemnie się czyta. Nie wywołuje ona jednak dreszczu podniecenia czy emocji, płynie swoim tempem. Brak mi tutaj tak charakterystycznych dla Toskanii smaków i zapachów, są opisy, ale mało klimatyczne. Słowem "za mało Toskanii w Toskanii".
Sam wątek kryminalny zaskakuje swoim finałem - i to jest dobre w tego typu książkach.
Może nie padłam na kolana przed Autorem, ale przeczytałam książkę z przyjemnością. Bardzo jestem ciekawa, co zaserwuje nam Bernhard Jaumann w drugim tomie "Trylogii Toskańskiej".

http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2012/03/zmije-z-montesecco-bernhard-jaumann.html

Ostatnio idę z prądem i każda kolejna książka, którą czytam, ma włoskie klimaty :) Tym razem w moje ręce wpadł kryminał, którego akcja dzieje się w małym włoskim miasteczku,a napisany jest, dla odmiany, przez niemieckiego pisarza, Bernharda Jaumanna.

"Żmije z Montesecco" to pierwszy tom otwierający Trylogię Toskańską.
Akcja rozgrywa się w małym, spokojnym, toskańskim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1451
1399

Na półkach:

Toskania, kraina tysiąca zapachów, miliona niepowtarzalnych pejzaży oraz miast i miasteczek, gdzie życie płynie wbrew zegarowi i upływowi czasu. Spokój i pokój, niezmącona cisza. Urocza prowincja, taka jak z obrazów, gdzie życie płynie wolniej, każdy każdego zna, a jeżeli pojawia się już ktoś obcy, to nie mija dużo czasu, gdy jego przeszłość jest już znana. Oczywiście jest także mniej przyjemna strona zamieszkiwania w takiej okolicy - trudno cokolwiek przed kimkolwiek ukryć, a plotki powstają w mgnieniu oka. Jak to się mówi coś za coś, spokój kosztem utraty części prywatności lub zgiełk i odosobnienie w metropolii. Błogi spokój, życie biegnące sobie swoimi ścieżkami, z rzadka zakłócane przez niespodziewane wydarzenia, po prostu żyć i nie umierać! Zawsze można odwiedzić większe miasto by zakosztować "rozkoszy" miejskiego zgiełku i innych atrakcji spod przestępczego znaku. Zbrodnia w tych jakże pięknych okolicznościach przyrody wydaje się ideą, nie tyle na wyrost, co wprost nie do pomyślenia, no bo jakże to możliwe w miejscu kiedy sąsiad wie o wszystkim co dzieje się na podwórku obok, a gdy odległość nawet większa to i tak znajdzie się dobra duszyczka widząca to co nie przeznaczone dla jej oczu.

Jednak i w tej sielskiej oazie zaczynają pojawiać się rysy i to z kategorii tych śmiertelnych, jednak czy słuszne są podejrzenia, że nie są dziełem przypadku? Policja nie widzi żadnych zbrodniczych śladów, które wskazywałby na udział osób trzecich w tych tragediach, ale mieszkańcy malowniczego Montesecco mają inne zdanie. W końcu to na ich terenie doszło do tych wydarzeń, a potencjalnego podejrzanego znają wszyscy, lecz czy nie byłoby to aż nazbyt oczywiste? Co tak naprawdę dzieje się pośród kamiennych domów i placów? Może idylliczna panorama skrywa inną scenerię, gdzie zdrada i tajemnice grają główne role, a tytułowe żmije są jak biblijna zapowiedź końca rajskiej ułudy? Jedno jest pewne mieszkańcy są zbyt przywiązani do rodzinnej ziemi by zgadzać się na jakiekolwiek zakłócenia bądź niejasności w ich egzystencji, powodujące niepotrzebne zamieszanie. Najlepiej takie sprawy załatwia się we własnym gronie, bo komu jak nie autochtonom będzie zależało na wskazaniu ewentualnego winnego?

"Żmije z Montesecco" to kryminał, jednak nie z gatunku tych, w których akcja opiera się na brawurowych pościgach i błyskotliwych detektywach. Zamiast tego autor postawił na toskańskie klimaty i uzyskał nie tylko malownicze tło, lecz również niecodzienną atmosferę. W miejsce pośpiesznego, gorączkowego dochodzenia jest śledztwo, toczące się w swoim tempie,a raczej rytmie, gdzie każdy wydarzenie ma swój czas i punkt zaistnienia, nic wcześniej i nic później nie nastąpi niż powinno. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się wiadome i pozostaje jedynie odkryć szczegóły, ale to tylko pozory, bo wyczuwalne jest, że gdzieś pod pierwszą warstwą kryje się kolejna, bardziej skomplikowana i dająca odpowiedzi, chociaż nie takie jakich można by się spodziewać. Ostateczny wynik specyficznego dochodzenia zaskakuje, podobnie jak i śledczy, którzy mają wiele twarzy, czasem zupełnie odmiennych od tych dobrotliwych i serdecznych ... Podczas czytania można zasmakować się w toskańskich plenerach, letnich i upalnych, wejść pomiędzy wąskie uliczki, przespacerować się polnymi drogami, odpocząć na kamiennych ławeczkach i poobserwować wyciszoną melodię życia. Kolejna wizyta w Montesecco zapowiada się równie interesująco, a może nawet bardziej, w końcu prawdziwe oblicze jest już znane, jednakże czy na pewno?

Toskania, kraina tysiąca zapachów, miliona niepowtarzalnych pejzaży oraz miast i miasteczek, gdzie życie płynie wbrew zegarowi i upływowi czasu. Spokój i pokój, niezmącona cisza. Urocza prowincja, taka jak z obrazów, gdzie życie płynie wolniej, każdy każdego zna, a jeżeli pojawia się już ktoś obcy, to nie mija dużo czasu, gdy jego przeszłość jest już znana. Oczywiście jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
147
53

Na półkach:

O książce można powiedzieć że jest solidnym dziełem rzemieślnika ale bez fajerwerków. Duży plus za wprowadzenie odrobiny mroku w małomiasteczkową społeczność.

O książce można powiedzieć że jest solidnym dziełem rzemieślnika ale bez fajerwerków. Duży plus za wprowadzenie odrobiny mroku w małomiasteczkową społeczność.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    56
  • Przeczytane
    48
  • Posiadam
    11
  • Kryminał
    3
  • 2013
    3
  • Chcę w prezencie
    2
  • Sensacja/Kryminał
    1
  • Ulubione
    1
  • 2012
    1
  • Książki do wypożyczenia ;)
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Żmije z Montesecco


Podobne książki

Przeczytaj także