Pan Słowik. O Julianie Tuwimie dla dzieci Michał Rusinek 7,9
Michał Rusinek ma duży dar wczuwania się w dziecięcą wrażliwość i opowiadania najmłodszym o "dorosłych" sprawach w sposób nie tylko zrozumiały, ale też interesujący i poruszający. Udowodnił to choćby przybliżając najmłodszym postać naszej wspaniałej Noblistki Wisławy Szymborskiej. Byłam więc pewna, sięgając po Pana Słowika. Opowieść o Julianie Tuwimie dla dzieci, że to będzie wartościowa lektura.
Poznajcie Juliana Tuwima – chłopca, który uwielbiał jaszczurki i eksperymenty, ale najbardziej kochał słowa. I tak jak dzieci często budują najdziwniejsze maszyny ze śrubek, sprężynek lub klocków, tak Julek bawił się wyrazami, tworząc z nich niecodzienne konstrukcje. A że czasami niedorzeczne i może trochę… bzdurne? W tym tkwi największa radość!
Oczekiwałam zachwytu i rzeczywiście się zachwyciłam. Prostotą przekazu bez infantylizacji. Oddaniem hołdu wybitnemu człowiekowi bez stawiania go na piedestale. Michał Rusinek stawia na swobodną, nieco familiarną opowieść, w której Julian Tuwim staje się dla czytelnika bardziej człowiekiem niż tylko nazwiskiem z podręcznika.
Rusinek tworzy narrację bliską snutym przy rodzinnym stole opowieściom, w której wspomnienia o wyjątkowej osobie sięgają od jej dzieciństwa ku dorosłości. Między zdaniami wplecione zostały fragmenty wierszy, dziecinnych i dojrzałych, i bardziej osobistych anegdotek z życia.
Dzięki tej książce odbiorca poznaje niesfornego Julka, który ciągle coś kolekcjonuje, znosi do domu zwierzęta, rośliny, znaczki i nieustająco szuka swojej pasji. Niejednokrotnie pakuje się przy tym w kłopoty, a nawet sprowadza zagrożenie pirotechniczną zabawą. Rusinek pokazuje też, co sprawiało, że mały Tuwim wstydził się ludzi, jednocześnie dając czytelnikom lekcję o szacunku i tolerancji. Tak pokazany Julian, jeszcze zanim dorośnie, staje się czytelnikowi bliski jak kolega z podwórka. I kiedy przychodzi do jego "wyczynów" dorosłych, jesteśmy go bardzo ciekawi jako człowieka.
Rusinek przypomina czytelnikowi te najbardziej znane wiersze autora, wplatając je płynnie w narrację i pokazując, że twórczość autora w prostej linii wywodziła się z jego życiowych doświadczeń, zainteresowań i inspiracji. Co ważne, nie tylko mówi o tym, że to wartościowa literatura, ale wpisuje ją we współczesny kontekst (Bambo) i pozwala zrozumieć artyzm kryjący się za pozornie prostymi "wierszykami dla dzieci". Autor rewelacyjnie pokazał też, jak Tuwim bawił się słowem i absurdami i że można robić to samo.
Właśnie tak wyobrażam sobie wartościową lekturę przybliżającą najmłodszym znane postaci. Marzę, żeby pan Rusinek stworzył cały poczet wielkich polskich twórców (a może poetów) dla dzieci. Łatwych w odbiorze, ciekawych, poruszających, tworzących wrażenie osobistych, rodzinnych opowieści. Pisanych bez nadęcia i z humorem, ukazujących "ludzkie", zwyczajne odbicie twórców, których nazwiska widnieją w podręcznikach do polskiego. I do tego jeszcze rewelacyjnie zilustrowanych przez Joannę Rusinek.