Pokój krwi Sylwia Błach 7,8
ocenił(a) na 810 tyg. temu "Tonę. Tonę w czarnych myślach, tonę w marazmie, widze czarne macki, które mnie oplatają. Są wszędzie: cienie opadają znienacka, drżące płomienie świec zapachowych przywodzą na myśl krematorium i palenie zwłok".
"Tyle, że wokół mnie nie pływały roznegliżowane urlopowiczki, lecz płody w różnych stadiach rozwoju. Widziałam niewielkie rączki, zniekształcone nóżki, a nawet bezzębne uśmiechy. Wydawały się szczęśliwe, taplały się we krwi jak maciora w błocie, a ja dryfowałam między nimi."
"Widziałam, jak stopniowo spływa ze mnie skóra, odsłania splątane warstwy nerwów, by w końcu mięśnie - skwierczące cicho niczym kurczak na patelni - skurczyły się i odpadły, by odsłonić blade kości.".
Pomimo mojej całej miłości do literatury grozy uwielbiam obserwować, gdy ulubione osoby związane z środowiskiem rozwijają się w innych gatunkach niż dotychczas. Nie mam wątpliwości, że Sylwia Błach od samego początku stawiała na wielogatunkowość w swojej twórczości, jednak mimo wszystko nie spodziewałem się, że jej najnowsza powieść pt. "Pokój krwi", skręci w stronę feministycznego thrillera z nutką grozy.
Prezentowany dziś "Pokój krwi" to kolejna książka autorstwa Sylwii i jednocześnie najnowsza publikacja fantastycznej "odnogi" wydawnictwa Dlaczemu. Autorka, która już od jakiegoś czasu przyzwyczaiła nas do krótkiej formy, powraca do nas z powieścią i przedstawia niezwykły thriller w odcieniach szkarłatu.
"Pokój krwi" to przedziwne połączenie pandemicznej rzeczywistości ostatnich lat, obaw wywołanych niepewnością co do przyszłości oraz nutki niepokoju towarzyszącej nam w trakcie czytania większości publikacji autorki. Sylwia odwołując się do spustoszenia jakie wywołały w nas te niepewne czasy, kreśli przed nami wizję przyszłości, w której tajemnicza zaraza po raz kolejny zbiera swoje krwawe żniwo, przy okazji potęgując temat wyobcowania jednostki.
Oczywiście błędem będzie uważanie, że tak jak w "Syndromie Riddocha" wirus zmutował. To, co jest piękne w powieści, to ograniczenie miejsca akcji do pokoju hotelowego gdzieś na Bliskim Wschodzie, oraz opakowanie swoich demonów do kilkudziesięciu metrów kwadratowych. Zabieg takiej alienacji i ograniczenia przestrzeni zachwyca mnie od momentu zapoznania sie z całkiem udaną adaptacją filmową opowiadania Stephena Kinga pt. "1408", toteż nie ukrywam, że nie mogłem oderwać się od lektury prezentowanej dziś powieści.
"Pokój krwi" to klaustrofobiczna powieść i niejako dziennik narratorki powieści - Sylwii. Autorka nakreślając swoją postać postarała się o pewną dozę tajemnicy życia bohaterki oraz kilkukrotnie poddawała próbie naszą ocene zachowań i psychiki protagonistki. Jestem fanem sugerowania przez autorów psychozy i nie ukrywam, że lubię obcować z narratorami o dość nadszarpniętej psychice.
Znam twórczość Sylwii już od dobrych kilku lat, także wiedziałem, że nie odpuszczę sobię możliwości przeczytania i ewentualnego patronowania. Sylwia jako autorka dysponuje pięknym słownictwem i umiejętnościami, jednak wydaje mi się, że siła omawianej tu książki płynie z innych aspektów.
Klimat, gęstość oraz wspomniane wyżej ograniczenie miejsca narracji, okazały się trzema mocnymi filarami powieści i nie ukrywam, że czytanie tej publikacji było dość emocjonującym przeżyciem. Ostatecznie okazało się, że w pewnym momencie powieść skręciła w zupełnie inne schematy, jednak w dalszym ciągu autorce udało się utrzymać napięcie i zainteresowanie losem Sylwii.
Na sam koniec, dziękuję za zaufanie ze strony Sylwii i wydawnictwa Dlaczemu. Czekam na każdą kolejną książkę Pani Błach, a tak, dzięki zaufaniu kilku osób miałem okazję, by przeczytać i wypowiedzieć się stosunkowo wcześniej.