Rosyjski pisarz, jeden z głównych przedstawicieli rosyjskiego realizmu krytycznego, mistrz analizy psychologicznej. Autor utworów z życia wsi, o społeczeństwie rosyjskim lat 1840–70 i konflikcie pokoleń. Klasyk literatury rosyjskiej.
Iwan Turgieniew urodził się w zamożnej rodzinie ziemiańskiej w roku 1818. Przez pierwsze 9 lat życia mieszkał w posiadłości swej matki – Spasskoje-Łutowinowo (w guberni orłowskiej). Zamożni rodzice zapewnili mu staranne wykształcenie. Początkowo uczył się w domu, a następnie na pensji w Moskwie, gdzie rodzina przeprowadziła się w 1827. W roku 1833 rozpoczął studia filologiczne na Uniwersytecie Moskiewskim, które kontynuował w Petersburgu (1834-1837) i w Berlinie w latach (1838-1841). Po powrocie (w roku 1841) do Rosji rozpoczął w 1842 r. pracę urzędnika w ministerstwie spraw wewnętrznych w Petersburgu. Po dwóch latach porzucił ją na rzecz twórczości literackiej. Turgieniew odrzucał radykalizm polityczny przeciwników caratu lub zwolenników głębokich reform, jednak również bardzo niechętnie odnosił się do represyjnej polityki wewnętrznej Mikołaja I. Był zdeklarowanym przeciwnikiem pańszczyzny, czemu dawał aktywny wyraz, m.in. gdy odziedziczył po matce (ojciec zmarł w 1834 r.) w 1850 r.duży majątek ziemski uwolnił wszystkich chłopów, a po zniesieniu pańszczyzny w Rosji w 1861 r. wydał kilka dodatkowych zarządzeń wzmacniających gospodarczo chłopów w swoim majątku. Poglądy Turgieniewa wywoływały znaczną niechęć wśród władz państwowych i w kwietniu 1852 r. został aresztowany, a w maju tego roku skazany na zesłanie do majątku rodzinnego, gdzie przebywał dwa lata do ułaskawienia. Powodem formalnym represji było ominięcie cenzury przy publikacji pośmiertnych refleksji o Gogolu. Niechęć do panujących stosunków politycznych w Rosji była powodem tego, że Turgieniew spędzał wiele lat za granicą, pomijając okres studiów przebywał poza krajem w latach: 1847–1850, w 1856 i wreszcie w 1861 r. wyjechał na stałe, najpierw do Baden-Baden (do 1870 r.),a później przeniósł się do Paryża, gdzie mieszkał do śmierci. Kilkakrotnie przyjeżdżał do Rosji, z odczytami lub z okazji wydarzeń kulturalnych.
Turgieniew debiutował w 1838 r. dwoma wierszami wydanymi w piśmie Sowremiennik, kolejne wiersze zaczął publikować dość regularnie od 1841 r. Od 1844 r. opowiadaniem Andriej Kołosow zapoczątkował prozatorski nurt w swojej twórczości, który, w odróżnieniu od poezji, przyniósł mu uznanie i sławę. Początkowo jego twórczość nawiązywała do dzieł romantyków rosyjskich: Puszkina i Lermontowa. Z biegiem czasu pisarz skłania się ku konwencji realistycznej, w końcu staje się najzagorzalszym krytykiem idei romantycznych. Duże znaczenie w przebiegu tej ewolucji miało oddziaływanie twórczości Gogola.
Pierwszym utworem, który wzbudził szerokie zainteresowanie w rosyjskim świecie literackim były Zapiski myśliwego – cykl 25 szkiców-opowiadań. Publikowane początkowo od 1847 r. jako pojedyncze opowiadania w czasopismach (np. w Sowremienniku),zostały wydane w 1852 r. w jednym tomie jako zbiór opowiadań. Nowatorstwem tych opowiadań był przede wszystkim realizm w opisywaniu życia chłopów i wsi rosyjskiej. Turgieniew występuje w nich jako krytyk systemu pańszczyźnianego i bierze w obronę chłopstwo, jako klasę. Walory literackie dzieła podnoszą także malownicze opisy rosyjskiego krajobrazu wiejskiego. Uznanie krytyki zachęciło pisarza do dalszego pisarstwa prozatorskiego. Kontynuując tę linię pisarską Turgieniew ogłasza Dziennik zbędnego człowieka, oraz swoją pierwszą powieść Rudin. W twórczości pisarza jest to początek rozprawy z własnym pokoleniem. Temat ten będzie rozwijany w dwóch kolejnych powieściach: Szlacheckie gniazdo i Ojcowie i dzieci. Ten drugi utwór stał się opus magnum Turgieniewa i na dobre ugruntował jego pozycję w rosyjskim środowisku literackim. Pisarz przedstawia w nim spór pomiędzy dwoma pokoleniami rosyjskiej szlachty: dzieci (których najważniejszym przedstawicielem jest „nihilista” Bazarow) i ojców (czyli potencjalnych równolatków Turgieniewa). Tematykę społeczną podjął pisarz także w powieści Dym, w której opowiada o sytuacji na wsi po uwłaszczeniu chłopów.
Od tej pory każda powieść Turgieniewa miała zapewniony sukces wydawniczy. Warto podkreślić, że był on pierwszym literatem rosyjskim, który zdobył międzynarodową sławę. Wynikało to z faktu, że dużą część życia spędził za granicą (zakochał się we francuskiej śpiewaczce Paulinie Viardot-Garcia i podróżował z nią po Europie),głównie w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii. Stał się tym samym „ambasadorem” kultury rosyjskiej na Zachodzie.
Zmarł 3 września 1883 w Bougival pod Paryżem. Przed śmiercią zdążył jeszcze wydać cykl opowiadań Senilia, będących jego testamentem literackim.
W historii literatury rosyjskiej Turgieniew postrzegany jest jako łącznik pomiędzy późnym romantyzmem i twórczością Gogola a złotym wiekiem rosyjskiej powieści. Był najwybitniejszym przedstawicielem rosyjskiego realizmu krytycznego, porównywanym, a nawet wynoszonym ponad klasyków francuskich: (Flauberta i Zolę). Był ważną postacią rosyjskiej inteligencji swoich czasów. Znakomicie opisywał rosyjską rzeczywistość – podejmował zawsze aktualne tematy (spór pokoleniowy, uwłaszczenie itd.). Jego powieści mają wysoką wartość literacką (podkreślane jest zwłaszcza mistrzostwo dialogu),doskonale łącząc wątki miłosne, obyczajowe i społeczne. Fabułę wzbogacają również nastrojowe opisy rosyjskiego krajobrazu. Turgieniew napisał także kilka sztuk teatralnych cieszących się sporą popularnością za jego życia.
Odrębnym nurtem pisarstwa Turgieniewa jest nowelistyka okultystyczna. Zainteresował się nią po przeczytaniu traktatu Schopenhauera O duchach i sprawach z tym związanych (1859). Inspirował się także twórczością Poego. Do nurtu tego zaliczamy np.: Widma, Dziwną historię, Sen.
Iwan Turgieniew jako pierwszy użył terminu nihilizm – w swojej powieści Ojcowie i dzieci z 1862 r.
W trakcie pobytu na Zachodzie Turgieniew, znający biegle kilka języków, tłumaczył utwory twórców rosyjskich i, w mniejszym stopniu, utwory literatury zachodniej na rosyjski.
Niewielkie miejsce, które zajmuję, jest tak bardzo nieznaczne w porównaniu z resztą przestrzeni, gdzie mnie nie ma i gdzie nikogo nie obchod...
Niewielkie miejsce, które zajmuję, jest tak bardzo nieznaczne w porównaniu z resztą przestrzeni, gdzie mnie nie ma i gdzie nikogo nie obchodzę; cząsteczka czasu, którą przeżyję, tak jest znikoma wobec wieczności, gdzie mnie nie było i nie będzie... I w tym atomie, w tym punkcie matematycznym krąży krew, pracuje mózg, pragnie nawet czegoś... Co za nonsens! Jaka brednia!
Nie spodziewałem się tego, że klasyka Rosyjska będzie aż tak dobra i wciągająca! Czytając te opowiadania obrazy aż same malowały się w głowie. Tom opowiadań rosyjskich jest dość specyficzny i dość wyjątkowy. Opowieści są naprawdę przepełnione grozą - raz groteskową, raz śmiertelnie poważną - oraz rosyjskim folklorem, co nadaje im unikatowego tonu. Nie siląc się tutaj na wielkie literaturoznawcze komentarze - bo nijak się do tego nadaję i świetnie robią to autorzy przedmowy oraz posłowia - opowiem pokrótce o kilku opowieściach, które mi czytelnikowi amatorowi najbardziej zapadły w pamięć.
Wij - wielki klasyk. Na podstawie tego opowiadania powstało bodaj kilka ekranizacji, będących pełną adaptacją lub luźno inspirowanym projektem. Bardzo bogaty oraz trudny język odpłaca się naprawdę sugestywną i mrożącą krew w żyłach narracją.
Rodzina Wikołaka - jak sama nazwa wskazuje, jest to klasyka dotykająca tematu wikołactwa czy też szerzej pojętego wampiryzmu. I choć na dziś wydawać się może całkiem przewidywalna, to opowieść naprawdę ma swój unikatowy klimat i chętnie zobaczyłbym coś takiego na małym lub dużym ekranie.
Zbiór ten jest bardzo różnorody. Bobek, to mniej typowej grozy ale więcej wglądu w niesamowitość innego rodzaju, skupioną wokół rozmów a właściwie przekomarzań duchów na cmentarzu. Pieśń Triumfującej Miłości to opowiadanie wyjątkowo orientalne bardzo wyróżniające się na tle pozostałych, z interesującą konkluzją. Zjawa w Zamku Inżynieryjnym, to wspaniała realistyczna satyra ukazaująca ironiczne podejście do tematu grozy i (nie)istnienia duchów. Czarny Mnich znowuż wyróżnia się głębokim wglądem w ludzką psychikę, toteż groza wyraża się tutaj w niestabilnym stanie ludzkiego umysłu pogrążąnego w ciemności.
Wszystko to co wyżej opisałem wskazuje, że jest to naprawdę bogate zestawienie i warto dać mu szansę. W tego typu zbiorach zawsze znajdą się opowieści, które będą trącić myszką lub nie znajdą szczególnej miłości w oczach współczesnego czytelnika, ale głęboko wierzę że te kilka parałek nadal stanowi niedościgniony wzór kreowania dobrej narracji oraz wzór dobrej literatury samej w sobie.
Zaczynam od drugiego tomu serii, kto mi zabroni?
„Opowieści niesamowite z języka rosyjskiego” były dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Nie dość, że ręką bądź co bądź mistrzów zostały spisane, to było kilka z nich, które – o zgrozo! – dreszczyk złowieszczy po plecach wywołać u mnie zdołały. Ale z drugiej strony dziwić się nie ma czemu, bo wyprawa zaczyna się z tzw. grubej rury, czyli od czarownicy, która wprawdzie piecze smaczne makowe ciasteczka, ale diabła chowa w szafie i dybie na niewinną duszyczkę prześlicznej Maszy. W puszkinowskiej wsi gagatek lekko sobie postępuje, oddając młodą duszyczkę (wraz z jej mateczką) na pastwę demona, zaś w pewnej kamienicy zachłanny młodzian sprzysięga się ze złym, byle by nasycić swą chciwość (w ogóle to porzucam grę w karty, dziękuję bardzo). W innym znów opowiadaniu – uwaga – studenci filozofii, retoryki i teologii zmierzyć się muszą z demoniczną siłą czającą się w trumnie stojącej w kaplicy (finał „Wija” Gogola aż się prosi o filmową ekranizację). A im dalej w las, tym straszniej i dziwniej… Malajski mag, który zajmuje się nekromancją (a wszystko to, moi drodzy, w miłosnym celu!),zaś w fenomenalnym „Bobku” Fidora D., niczym w „Lincolnie z Bardo” pewnego amerykańca, wsłuchujemy się w żale truposzy i wpadamy w stupor słysząc te wszystkie ich bezeceństwa…
Zmierzamy jednak do wspaniałego wybuchy fajerwerków: zaczyna się niepozornym „Maleńkim człowiekiem” (kruszynką i biedakiem, którego żałowałem straszliwie),by olśnić „Bajką o ciele martwym nie wiadomo od kogo przynależącym” niejakiego W.Odojowskiego, która wprowadziła mnie w nastrój zupełnie nie wisielczy.
Wspaniałe wznowienie, okraszone notami o autorach oraz podsumowujące całość posłowiem niezawodnego Macieja Płazy, który łączy, wyjaśnia i punktuje jak zwykle celnie, mądrze i z przytupem.
Absolutnie polecam!