Źródło: By UPI - https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Kawabata_Yasunari_1968.jpghttp://www.ebay.com/itm/LG17-1968-Wire-Photo-YASUNARI-KAWABATA-Nobel-Prize-Literature-Japanese-Treasure-/362016338191?hash=item5449daf10f:g:pvkAAOSwnK9ZQHfs, Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=62196090
Prozaik i poeta japoński. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1968 jako pierwszy pisarz japoński.
Urodził się w Osace w bogatej i wykształconej rodzinie. Jego rodzice zmarli, kiedy miał 3 lata, parę lat później zmarła jego babcia, a tuż po niej jedyna siostra, co wywarło wielkie piętno na jego życiu i twórczości.
W latach 1920–1924 studiował literaturę japońską na Tokijskim Uniwersytecie Cesarskim. Poznał tam Kana Kikuchi (dziennikarz, dramaturg, pisarz),który zaprosił go do pracy w redakcji Bungei Shunjū, a po studiach w 1924 r. wraz z pisarzem Riichi Yokomitsu (1898–1947) założył pismo Bungei Jidai. Stało się ono ośrodkiem nowej orientacji literackiej, nazwanej neosensualizmem. W swoim eseju programowym Kankaku katsudō – kaikyū bungakusha shokui (Działalność zmysłów – klasowi panowie literaci, 1925) Yokomitsu zaliczył do niego: futuryzm, ekspresjonizm, kubizm, dadaizm, symbolizm, a przede wszystkim te ich aspekty, które służyły odnowie widzenia świata i zmianie środków artystycznych.
Pierwszy sukces pisarski odniósł w 1925 r. autobiograficznym opowiadaniem Izu no odoriko (jap. 伊豆の踊子 Tancerka z Izu).
W 1931 r. ożenił się i zamieszkał w Tokio.
W czasie II wojny światowej zajmował się pracą naukową i podróżował po Mandżurii.
W latach 1948-1965 był prezesem japońskiego PEN Clubu. Wtedy też opublikował swoje najsłynniejsze powieści – Tysiąc żurawi (jap. 千羽鶴 Senba-zuru) i Głos góry (jap. 山の音 Yama no oto),które przyniosły mu w 1959 r. prestiżowy Medal Goethego we Frankfurcie, a w 1968 r. Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury.
Pod koniec życia był bardzo schorowany. W 1972 r. – dwa lata po samobójstwie swojego przyjaciela, Yukio Mishimy – również odebrał sobie życie.
Kiedy zabrałam się za ten tom, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Uwielbiam Kawabatę (przynajmniej z tych powieści, które u nas wyszły),czytałam także "Rękę", a tymczasem pierwsze utwory były... tragiczne. Nie wiem, czy to kwestia samego Kawabaty, czy przekładu, ale tu nie chodzi o żadne "niedomówienia" - treść była poszarpana i nielogiczna (na dodatek "Tancerka z Izu", najwyraźniej, nie jest pełnym tekstem, ale nikt nie pofatygował się, żeby czytelnikowi wyjaśnić, dlaczego dokonano skrótu; podobnie w jednym z opowiadań pewna kobieta w jednym dialogu zwraca się do mężczyzny per "panie X", "X-san" i "tu" - ponieważ nie mamy żadnej informacji od tłumacza, że faktycznie zmienia ona sposób mówienia, zakładam niestety niechlujstwo redakcyjne książki). Na szczęście w ok. 1/3 objętości tomu opowiadania nabierają stylu, który tak kocham - i moja początkowa mentalna ocena poszybowała w górę. Wyżej niż 7 nie mogę jednak dać, nie tylko ze względu na te nieudolne pierwsze opowiadania (lub ich przekład),wspomniany brak szerszych wyjaśnień dla czytelnika, ale też liczne literówki, niestety...
„Tancerka z Izu” to zbiór 15 opowiadań japońskiego noblisty Yasunari`ego Kawabaty, które opowiadają mniej lub bardziej o kobietach. Wyboru tekstów dokonał znawca literatury japońskiej , profesor Mikołaj Melanowicz, któremu zależało na tym by był to zbiór tematyczny, by był pewną całością dzięki której czytelnik będzie miał możliwość „śledzenia rozwoju artystycznego” Kawabaty. Co więcej, zbiór wieńczy noblowska przemowa pisarza, wygłoszona dokładnie 55 lat temu (12 grudnia 1968 rok) w Sztokholmie.
Tytułowa „Tancerka z Izu” jest autobiograficznym opowiadaniem Kawabaty, które jednocześnie przyniosło rozgłos młodemu pisarzowi i muszę przyznać, że to ono wybija się na tle innych. Nie mniej jednak całość zrobiła na mnie duże literackie wrażenie.
Piękno prozy Kawabaty tkwi w subtelnościach, wymownej oszczędności. Kryje się w niej poetyckość i ulotność. Jego opowiadania to kwintesencja japońskiej literatury, którą uosabia piękno prostoty, ale tej prowokującej, zapadającej w pamięci. Pisarz miał niebywałą zdolność do kreślenia intrygujących początków, nadających niepowtarzalny ton i klimat krótkim historiom. Często już pierwsze zdanie doskonale wprowadza do zastanej rzeczywistości. Oczywiście zakończenia są nie mniej fascynujące. Jednak to właśnie te doskonałe i akuratne początki sprawiły, że tak polubiłam się z prozą Kawabaty w której pierwsze skrzydła zawsze gra japońskość. W zabarwionych nią krajobrazach, w gestach bohaterów, w tym co pomiędzy słowami ukazuje jej ducha.
Dla mnie jego twórczość to również niejasności i zawoalowania. Niektóre opowiadania bardziej a inne nieco mniej pozostawiają czytelnika w zdumieniu i pewnym interpretacyjnym zawieszeniu, które nie opuszcza na długo po lekturze. Pisarz zmusza do dopowiadania sobie historii, do gdybania, do refleksji nad istotą czytanej historii, nieczęsto kryjącej się za skąpo ujętymi w słowa emocjami.
Wspaniała niespodzianka niosąca ze sobą niebanalne literackie doświadczenia.
Przyznam, że była to dla nie literacka uczta. Długo będę o niej myśleć, to pewne.