Mam zwyczaj w miejscu, gdzie się pojawiam, wypatrzyć sobie bibliotekę. W szczawnickiej bibliotece mam nawet swoje konto. Od razu więc po przyjeździe przekonałam się, że nie ma tu niczego, czego jeszcze nie czytałam o Indiach, ale na półce powyżej zobaczyłam jakąś maleńką płoteczkę, króciutką opowieść japońskiego poety Tasushi Inoue -urodzonego w 1907 , zmarłego w 1991 roku.
Wciągnęłam się w nią od pierwszej chwili. Narrator tej historii z lat trzydziestych/ czterdziestych wydaje w poradniku myśliwskim wiersz. Bohaterem jego czyniąc samotnego mężczyznę pnącego się w górę ze strzelbą na ramieniu, z psem u boku. Po pewnym czasie dostaje list od mężczyzny, który rozpoznaje się w tym poetyckim portrecie. Zdumiewa go, że obcy człowiek mijając go tak dobrze poczuł jego samotność. Zawierza mu więc tajemnicę swego życia. Wysyła trzy listy od kobiet. Każdy z nich z innego punktu widzenia przedstawia nam jego historię miłosną.
Padają w tej opowieści takie słowa jak: grzech, zdrada, tajemnica, być kochaną, czy kochać, moje drugie JA, wąż, który mieszka w każdym z nas - egoizm, zazdrość, przeznaczenie. Więzi zrywane są w różny sposób. Aż po samotność. Ciekawie się czyta, choć z czasem poczułam znużenie tą opowieścią o ludzkim ranieniu się w miłości.
P.S. Tytułowe haori, strój ubrany przez jedną z bohaterek staje się impulsem do osłonięcia latami skrywanej prawdy.
Tło - miejsca, w których rozgrywa się historia relacji między panem Josuke Misugi, a trzema kobietami Shoko, Midori i Saiko to - Ashiya i Akashi
Kopiuję tu moją opinię z mojej strony nietylkoindie.pl
Na plus zaliczyć można niewątpliwie historyczną tematykę, okres Sengoku i przedstawienie autentycznych postaci; o ile Shogun Clavella raczej mnie zniechęcił, to po tej lekturze z zaciekawieniem zagłębiłem się w materiały na temat Yamamoto Kansuke. Film "Heaven and Earth" (Ten to chi) o tych wydarzeniach tylko czeka aż uda mi się wyłuskać nieco więcej czasu. I na tym pochwały się kończą, bo sama w sobie powieść nie jest napisana szczególnie porywająco. Styl jest boleśnie zwięzny, dialogi kiepskie, a całość lepiej traktować jako kronikę kolejnych wydarzeń niż faktyczną powieść z fabułą, akcją i bohaterami. Jakby tak odrzeć całość z tej historyczności to niestety, obawiam się, że zostaje naprawdę niewiele.
Jak dla mnie tytuł polski trochę wyrządził dziełu krzywdę. Dosłowne tłumaczenie "Wiatr. Las. Ogień. Góra." bardziej by się chyba rzucało w oczy i zachęcało do sięgnięcia, chociażby z ciekawości.