

Cokolwiek wykraczało poza uznawane rejony westchnień i ślubu, kwiatków i motylków, odsyłane było z oburzeniem do piekła pornografii. [...] W...
Cokolwiek wykraczało poza uznawane rejony westchnień i ślubu, kwiatków i motylków, odsyłane było z oburzeniem do piekła pornografii. [...] Wypada mi więc przede wszystkim oświadczyć, że samo pojęcie pornografii to kłąb nieporozumień. Jeśli ktoś chce przez to rozumieć wszystko, co rubaszne lub ostrzejsze w tematyce erotycznej, mówimy stanowczo: nie! Każdy bez wyjątku temat może być i bywał ujęty na wysokim poziomie i przez wybitnych twórców, żeby wspomnieć choćby o wulgarnych, lecz świetnie napisanych facecjach Mikołaja Reja albo Kochanowskiego. Że chamstwo i prymityw są wstrętne, to już zupełnie inna sprawa! Brzydzą nas w dziedzinie erotyki, owszem, jak najsłuszniej: i na taki nam odruch zasługują w każdej dziedzinie, choćby to był dziewiczy wiersz o kwiatuszkach albo kicz patriotyczny. Natomiast obłudą i bezmyślnością jest nadawanie miana pornografii wybitnym i mądrym dziełom tylko dlatego, że ktoś przyzwyczaił się i wolałby przemilczeć sam temat. W takim wypadku można o skrzywienie moralne posądzić raczej tego, kto chce wszystko uważać na brud i sekret.
Upijają się we trzech, każdy z nich zna dwa języki i nie ma żadnego języka znanego wszystkim trzem. Co kto powie, to drugi tłumaczy trzeciem...
Upijają się we trzech, każdy z nich zna dwa języki i nie ma żadnego języka znanego wszystkim trzem. Co kto powie, to drugi tłumaczy trzeciemu ("Trylogia malajska")
Niemalże jedyny powód, jaki mnie trzyma w tym kraju, to język. Przecież jestem pisarzem i chociaż znam wiele języków, a niektóre z nich bard...
Niemalże jedyny powód, jaki mnie trzyma w tym kraju, to język. Przecież jestem pisarzem i chociaż znam wiele języków, a niektóre z nich bardzo dobrze i mogę w nich pisać, jednakże na poziomie twórczości w pełni artystycznej nic mi polszczyzny nie może zastąpić. W przeciwnym razie już dawno by mnie tutaj nie było. Całkiem konkretnie zamierzałem pozostać zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i w Anglii, i to będąc już tam na miejscu, mając zapewnioną posadę wykładowcy na wyższej uczelni itd. Zrobiłbym to wiele lat temu, gdyby nie kazano mi w tym celu wyrzec się polskiego obywatelstwa. Nigdy jednak nie zdarzyło mi się tęsknić do Polski. Ale skandaliczny poziom rządów, sądów, obyczajów i zarobków już prawie uniemożliwia egzystencję w tym kraju. A jeżeli do tego dodać fakt, że język i literatura giną w oczach, zarzynane bez najmniejszych skrupułów przez tysiące dzikusów i dziesięć dużych instytucji naraz, to trzeba sobie zadać pytanie: czego tu jeszcze bronić? Za co się męczyć? Skoro niemal wszystko, co w tym kraju było najcenniejsze i na czym mnie najbardziej zależy, tak czy owak zostaje zniszczone, a ja na to nic nie mogę poradzić.