Lekcje Ian McEwan 7,6
ocenił(a) na 83 tyg. temu Lubię powieści napisane z rozmachem, lubię dygresyjny styl. I emocje. I jak się bardzo dużo dzieje. I lubię lubić bezwarunkowo głównego bohatera.
Tutaj to Roland, mieszkaniec Londynu, taki sobie przeciętniak. Urodził się, dorastał, wszedł w wiek męski, zestarzał się, nie zrobił nic niezwykłego. Ożenił się, wychował syna, pracował, przyjaźnił, kochał. Zwykła kolej rzeczy. Dużo się w jego prostym życiu dzieje, a wiele zdarzeń i ich konsekwencje przeradza się w rozbudowane wątki i doprawdy trudno ocenić który z nich jest wiodący i najbardziej determinuje jego przyszłość. Ten o żonie? Nauczycielce? Internacie? Muzyce? Synu?
Ogólnie „Lekcje” to osobista kronika przemijania, życiowych wyborów, straconych szans, ewolucji poglądów. Oraz zmian zachodzących w ciele, wkraczania w starość, gdy człowiek kurczy się w każdym aspekcie. Uniwersalnie jest. A facet przyzwoity i spełniony, choć sądzi co innego.
Historia życia głównego bohatera jest niewątpliwie ciekawa, ale takie książki już były. Wyróżnia ją rozmach i to, co w tle. Bowiem losy Rolanda ukazane są na tak bardzo rozbudowanym tle najnowszej historii Europy, że mnie to oszołomiło. Wydarzenia, które znam albo przeżyłam, albo działy się tuż za miedzą. Czarnobyl, WTC 11 września, brexit, ataki terrorystyczne w londyńskim metrze, upadek berlińskiego muru, pandemia, izolacja, kolejne Nagrody Nobla i mnóstwo drobnych, znanych mi zdarzeń. To osadzało historię życia Rolanda w czasie i europejskiej przestrzeni i czyniło ją bliską, a jego zmagania znajome. Powstał przykładowy portret urodzonego po wojnie pokolenia wraz z traumami naszej współczesności, o których wiemy, że są, ale się nad nimi nie zastanawiamy.
I wreszcie tytułowe lekcje - te są obecne w wielu aspektach.
Od lekcji muzyki udzielanych Rolandowi przez zmysłową nauczycielkę, co miało niebagatelny wpływ na jego życie.
Poprzez nauki, które odebrał od losu, dla czytelnika - to powtórka z najnowszej historii naszego kontynentu.
Aż po najważniejsze - lekcje życia i przemijania, które Rolandowi podarował autor, a czytelnikowi lektura tej powieści.
Doskonała to lekcja przemijania, traum współczesności, godzenia się z poczuciem braku spełnienia i z tym, że łatwo coś przegapić .
PS. Do tej entuzjastycznej opinii łyżka dziegciu. Czy powieść ma dla mnie usterki? Ano jakieś tam ma…
A teraz miodem to potraktuję: przy wszystkich zaletach i emocjach, które mi zaoferowała - te drobne mankamenty są w ogóle nieistotne. Dla mnie powieść wspaniała.