Przez lata kradł rękopisy znanych pisarzy. Grozi mu do 20 lat więzienia
Filippo Bernardini przyznał się do kradzieży ponad 1000 niepublikowanych rękopisów, w tym wielu napisanych przez najsłynniejszych współczesnych autorów. I choć dowiedzieliśmy się, w jaki sposób wyłudzał dzieła od artystów, wciąż nie jest jasne, po co to robił.
Nie zdziwię się, jeśli opowieść o 30-letnim Włochu, który wyłudzał rękopisy autorstwa między innymi Margaret Atwood, Sally Rooney czy Iana McEwana, posłuży kiedyś za materiał do powstania powieści czy filmu. Bo i historia działania Filippa Bernardiniego jest tyleż sensacyjna, co tajemnicza.
Złodziej rękopisów
Przez lata Bernardini podszywał się pod postacie z branży wydawniczej, by nakłonić autorów i autorki do przekazania mu ich prac. Wykorzystywał ku temu wiedzę zdobytą w trakcie pracy dla londyńskiego giganta świata książki – wydawnictwa Simon & Schuster.
Wysyłając maile do pisarzy, 30-latek udawał agentów i wydawców. Wiadomości pochodziły z fałszywych kont, do złudzenia przypominających nazwy domen prawdziwych domów wydawniczych.
W trakcie śledztwa prokuratorzy ustalili, że od 2016 roku Bernardini zarejestrował ponad 160 fałszywych domen internetowych. W ten sposób wyłudził ponad 1000 niepublikowanych rękopisów.
Zagadka literackiego świata
Skazanie Bernardiniego, który został aresztowany przez FBI w styczniu zeszłego roku, może wyjaśnić tajemnicę, która od lat frapowała literacki świat, po którym od dawna krążyły informacje o oszuście.
Ofiarą tzw. oszustw phishingowych padli agenci, redaktorzy, a także jurorzy Nagrody Bookera, od których żądano rękopisów prac, w tym autorstwa zdobywczyni nagrody – Margaret Atwood. Przed kilkoma laty, w wywiadzie udzielonym magazynowi „The Bookseller”, Atwood potwierdziła zresztą, że przed wydaniem „Testamentów” miały miejsce „skoordynowane próby kradzieży rękopisu”.
Sprawę opisywaliśmy na naszych łamach już w roku ubiegłym, gdy zatrzymano podejrzanego o wyłudzenia Włocha. Dotychczas nie poznaliśmy jednak szczegółów całej historii. To zmienić mogą zeznania Bernardiniego, który właśnie przyznał się do winy.
Filippo Bernardini – romantyk czy egotyk?
Cytowany przez BBC Daniel Sandström, redaktor szwedzkiego wydawnictwa Albert Bonniers Förlag, które również padło ofiarą oszustwa ze strony zatrzymanego 30-latka, przyznał, że motywy Filippa Bernardiniego są trudne do ustalenia.
Italian man admits stealing more than 1,000 unpublished manuscripts https://t.co/mDCxlgtKDd
— BBC News (World) (@BBCWorld) January 7, 2023
Podkreślił, że gdyby spojrzeć na sprawę w sposób literacki, można by przypuszczać, że „ktoś zrobił to dla dreszczyku emocji, a u podstaw tej historii tkwi psychologiczna zagadka”.
W tym miejscu warto dodać, że na swoich profilach w mediach społecznościowych Bernardini podpisywał się jako osoba „mająca obsesję na punkcie słowa pisanego i języków”. Jest absolwentem uczelni Università Cattolica w Mediolanie, na której otrzymał tytuł licencjata z sinologii. Studia uzupełniające podjął na University College w Londynie, gdzie kształcił się w zakresie polityki wydawniczej i księgarstwa. Jego pasją jest zaś, jak sam przekonuje, „dbanie o to, by książki mogły być lubiane na całym świecie, czytane w wielu językach”.
„Mniej romantyczna odpowiedź brzmiałaby, że… zrobił to ktoś, kto lubił czuć się ważny i pociągać za sznurki, a całość była zwykłą sztuczką, by to osiągnąć” – dodał Sandström.
Do 20 lat w więzieniu
Sztuczka czy romantyczne porywy serca, za swoje działania przyjdzie mu najpewniej zapłacić. Proces Bernardiniego odbędzie się w kwietniu. Byłemu pracownikowi Simona & Schustera (warto zaznaczyć, że według śledczych wydawnictwo nie było zaangażowane w oszustwa) grozi nawet 20 lat pozbawienia wolności.
komentarze [16]
Jesteś na stronie związanej z literaturą I nazywasz rękopisy bezgrołami? Nie zbłądziłeś w necie?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nie, a co?
Żadna świętość, poza tym sami pisarze przyznają, że pierwsze wersje książek to i tak syf.
Nie no spoko. To tak jakby udzielać się w schronisku i nazywać zwierzęta kundlami albo wszarzami.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postOj-tam, oj-tam. Chronił rynek przed zalewem tandety i tyle.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
"Rękopisów"? I do tego współczesnych autorów? Czyli w pod koniec XX i na początku XXI wieku ktoś pisze swoje teksty ręcznie (maszynie?) W wieku rewolucji informatycznej ktoś to jeszcze robi?
Może kradł wersje elektroniczne? Ale to ma niewielki sens, bo takie "rękopisy' i tak muszą przejść redakcję i finalny tekst odbiega nieco od pierwotnego. Pirackie publikacje? Korzyści...
Tak, ktoś jeszcze to robi, na przykład Radek Rak (wiem, to jeden przykład, ale jeden chyba wystarczy, by dowieść, że jest "ktoś"?)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTo Radek musi bardzo uważać... chociaż... rękopisy nie płoną 😈
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWszystko wiersze, opowiadania, a nawet powieści piszę w notesach, potem przepisuję do pliku tekstowego, jednocześnie poprawiam, tym samym robię pierwszą edycję. To jakieś dziwne? Nie dla mnie. Zatem tak, są ludzie piszący jeszcze ręcznie, nie każdy musi uważać elektronikę za bożka, przed którym człowiek musi, inaczej się udusi, padać na kolana czy tego chce, czy nie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPanowie z FBI i innych służb zajęli by się wreszcie czymś grubym, a nie wyławiali płotek z piaskownicy ogłaszając skuteczność.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPanowie ze służb na całym świecie na ogół są zamieszani w różne brzydkie rzeczy z grubymi rybami, dlatego tez łowią płotki.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWielkie rzeczy, na Białorusi przywłaszczanie dóbr intelektualnych Zachodu zostało właśnie zalegalizowane.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post