Komiksowa incepcja, komiks o komiksie w komiksie, w komiksie. Bawi się własnym konceptem eksperymentując z formą, która dostosowuje się do rodzaju historii. W ogóle ten komiks to nieskończona historia, która mówi o tym czym w ogóle jest historia i jaki wpływ ma na nią pomysł i sami czytelnicy. Dostajemy tylko wycinki światów, które żyją poza wzrokiem odbiorcy. Do tego cała przemyślana kosmologia daje wrażenie obcowania z czymś wielkim. Doskonale przemyślana historia, która zaciera granice między światem realnym, a komiksem.
Moja opinia dotyczy całego runu Geoffa Johnsa oraz Ivana Reisa obejmującego numery 1-25 serii Aquaman oraz kilka dodatkowych zeszytów.
Duet Johns i Reis wzięli za zadanie odświeżyć Aquamana, który stał się puentą mało ambitnych żartów i ofiarą edgelordowego redesignu lat 90 kiedy to spróbowano zrobić go cool odbierając mu rękę i zabijając syna. Po przeczytaniu całości 25 zeszytowego runu Johnsa i Reisa muszę powiedzieć, że przerośli wszelkie oczekiwania! Ten tom to wspaniały emocjonujący początek do całej serii, która jest wspaniałym przedstawieniem Aquamana, całej galerii jego postaci drugoplanowych i samego świata Atlantydy z komiksów DC. Arthur (tytułowy Aquaman) jest zarówno skonfliktowany jak i bohaterski. Jego związek z Merą jest moim ulubioną relacją partnerską w świecie superbohaterów w obu dużych wydawnictwach (#couplegoals). Black Manta oraz Orm to wspaniali łotrzy; ten pierwszy będący iście przerażającą i nieustępliwą maszyną do zabijania jak połączenie Predatora z Jasonem Voorheesem, którą jednak rozumiemy; ten drugi natomiast pomimo braku skrupułów jest postacią tragiczną. O reszcie drugiego planu nie chcę już się rozpisywać ale jest tutaj sporo dobra. Rysunki Reisa są bardzo w duchu typowego komiksu superhero, który królował w owych czasach w DC lecz gra on tutaj wspaniale. Świat dna oceanu jest mroczny i tajemniczy, istoty go zamieszkujące przerażające, superbohaterowie są więksi niż życie, akcja emocjonująca i kinetyczna a niuanse emocji na twarzach bohaterów jasne i czytelne. Następne 15 zeszytów tej serii, które przejeli Jeff Parker oraz Paul Pelletier poszły już w inną stronę, nadal bardzo satysfakcjonującą ale mimo wszystko oczko niżej od tego co ich poprzedzało. Aquaman jeszcze nigdy nie był tak bardzo cool w pełni tego słowa znaczeniu. Wybitna superbohaterszczyzna.