Czytamy w Święta

LubimyCzytać LubimyCzytać
10.04.2020

Niektóre rzeczy są niezmienne. I choć obecna rzeczywistość odbiega od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, zespół lubimyczytać.pl zgodnie z tradycją dzieli się z Wami swoimi czytelniczymi wyborami na czas Świąt Wielkanocnych. Od reportaży, przez literaturę piękną i kryminały, aż po książki kucharskie – niemal każdy z nas wybrał inny rodzaj publikacji i jesteśmy pewni, że książki, których tytułami podzielicie się z nami w komentarzach, również ukażą bogactwo gatunków literatury. 

Czytamy w Święta

Najbliższe dni to rozkosz czytania i jedzenia. W tym roku nie spotkam się z moją 90-letnią babcią, nie odwiedzę rodziców, nie pojadę na rowerową wycieczkę, nie rozegram planszówki w gronie przyjaciół, ale za to spędzę czas na czytaniu! Co musi mi zrekompensować wszystkie braki. Utwierdzam się w tym przekonaniu, więc nie chcę tracić czasu na kiepskie książki. Szukając lektury na najbliższe dni, wybieram powieść „makabryczną, groteskową i przesiąkniętą czarnym humorem”. Taką, która pozwoli mi zatopić się w sobie, oderwać od medialnego szumu i po prostu zrelaksować się i odpocząć. Nominowaną w Plebiscycie Książka Roku 2019, finalistę Nagrody Bookera i przetłumaczoną na 30 języków. To musi być czytelnicza petarda, bo podobno „gdyby Księgę Tysiąca i jednej nocy napisał Quentin Tarantino, byłby to „Frankenstein w Bagdadzie”. Życzę wszystkim zdrowia i spokoju w tych najbliższych dniach. Oby kurczaki i zające nie przeszkadzały Wam w czytaniu!

Wydaje się, że co czytelnik, to inna czytelnicza strategia na ten trudny, wyjątkowy czas. Sądzę jednak, że dzielimy się teraz zasadniczo na dwie grupy i sięgamy po tytuły z dwóch różnych gatunkowych biegunów – po kryminał lub reportaż.

Szukamy czystej rozrywki, by dała nam zapomnienie, pragniemy dreszczu emocji o innym natężeniu i jakości, niż ten, który serwuje nam rzeczywistości, bohaterów, którzy poprowadzą spektakularne śledztwa w świecie bez zakazów i ograniczeń wolności. Z drugiej strony analizujemy, szukamy w przeszłości analogii i potencjalnych rozwiązań, czytamy historie i relacje ze zdarzeń, które pomogą nam zrozumieć obecny świat, podadzą wskazówki jak bronić tego, co dla nas ważne.

Osobiście wybieram reportaż, dokładnie z przyczyn, o których napisałam powyżej. W święta sięgnę konkretnie po książkę Klementyny Suchanow, feministki i aktywistki społecznej, znanej między innymi z działań przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet. „To jest wojna” to zapis poprowadzonego przez nią międzynarodowego śledztwa, które ujawnia powiązania fundamentalistycznych chrześcijańskich organizacji z paramilitarnymi sektami i politykami. Myślę, że to idealny czas na taką lekturę, zwłaszcza w sytuacji, gdy lada moment pod obrady Sejmu ponownie wróci obywatelski projekt, którego celem jest przeforsowanie kontrowersyjnych przepisów mających wpływ na życie i zdrowie kobiet. Pomimo epidemii i uciążliwości kwarantanny trzymajmy rękę na pulsie…

Ta Wielkanoc będzie zupełnie inna od tej, jaką miałam w planach. Kto jeszcze może podpisać się pod powyższym zdaniem? W trosce o zdrowie najbliższych święta będę spędzać w bardzo, bardzo ograniczonym gronie. Rodzinne spotkania przy stole czas odłożyć na później. Pociesza mnie tylko myśl, że gdy już w końcu się spotkamy, pewnie bardziej docenimy to, co do tej pory uważaliśmy za normę.

Tymczasem pora zakasać rękawy i samemu wyczarować kulinarne cudowności, które do tej pory wychodziły spod rąk mojej utalentowanej mamy. Zainspirowana naszym zestawieniem książek z przepisami wielkanocnymi postanowiłam kupić egzemplarz „Świętujemy” Alicji Rokickiej. Publikacja jest pełna nie tylko oryginalnych pomysłów na roślinne dania, lecz także zdjęć tak apetycznych, że aż ślinka cieknie! Mam już gotowy domowy, kilkudniowy zakwas na żur, a przede mną takie wyzwania, jak pieczenie wege pasztetu, krojenie sałatki jarzynowej z sojonezem czy marynowanie selera à la śledź z koperkiem. Jako danie główne zaserwuję najprawdopodobniej pieczoną w cieście głowę kalafiora (wegańską)! Ach, jeszcze muszę wybrać przepis na ciasto! Babka, makowiec, babeczki? Cóż, to ja już może udam się do kuchni…

Nowy człowiek. Autonomiczny byt, ze swoimi emocjami, pragnieniami, całym konglomeratem uczuć. Coś z niczego. Paradoksem jest, że mówiąc o istocie tak złożonej, często ocieramy się o banał albo sięgamy po sprawdzone uproszczenia. Dziecko, bąbelek, bachor, skarb, oczko w głowie. Jedni nie przyjmują słowa krytyki na ich temat, inni nie wstydzą się mówić, jak ich nie znoszą. Zanim dziecko pojawiło się w moim życiu często słyszałem, że od jego narodzin całe moje życie przejdzie rewolucję. Brzmiało to jak największy truizm na świecie. Aż dokładnie to nastąpiło. Od tamtego czasu zweryfikowałem swoje poglądy na relacje międzyludzkie, wolny czas, rzeczy ważne i nieistotne, odkryłem nowe odcienie starych uczuć. Musiałem się w tym odnaleźć. W tej autorefleksji jednak, pomimo rozmów i nowej bliskości, ciągle terra incognita stanowiło dla mnie, jak wielką zmianą w życiu matki jest macierzyństwo. Tu drobną pomocą może okazać się literatura. Ariana Harwicz w opublikowanym przez nas wywiadzie nazwała macierzyństwo „stanem totalnym”. Dopiero lektura jej książki dała mi pewien obraz, wprawdzie wydestylowany przez sztukę, co te słowa mogą oznaczać. W święta będę czytał „Zgiń, kochanie”.

Są autorzy, którzy przypominają konkretny czas w naszym życiu. Często są to pierwsze spotkania z czymś nowym, nieznanym, co pozostaje z nami na dłużej. Na studiach kulturoznawczych poznałam wielu takich autorów i ich dzieł. Jednym, którego doskonale zapamiętałam, był Mircea Eliade, rumuński historyk religii, filozof kultury, pisarz i eseista.

Analizowaliśmy jego „Sacrum a profanum: o istocie sfery religijnej”, które lustruje stworzoną przez Eliadego koncepcję religii i jej miejsca w ludzkim świecie.

Ostatnio na organizowanej przez lubimyczytać.pl wymianie książek wpadła mi w ręce powieść tego autora pt. „Młodość stulatka”. Te święta są szczególne, spędzimy je inaczej, zamknięci z najbliższą rodziną w swoich domach. W tym specjalnym czasie dobra literatura staje się dla czytelnika ratunkiem od codziennych trosk. Spędzę go w towarzystwie bohatera powieści, 70-letniego profesora Dominika Matei, który na skutek uderzenia piorunem odzyskuje młodość. Myślę, że to dobry moment na takie spotkanie.

Tegoroczne święta spędzę na Białorusi w towarzystwie prezydenta Łukaszenki. Jak powszechnie wiadomo, nie ma rzeczy niemożliwych, nawet jeśli niektóre są mało prawdopodobne, ale moja podróż wbrew pozorom do takich nie należy. Skorzystam z zaproszenia Andrzeja Brzezieckiego i Małgorzaty Nocuń i sięgnę po biografię „Łukaszenka. Niedoszły car Rosji”.

Po krótkim pobycie na Białorusi na początku roku poczułam w sobie białoruski zew. Sama nie wiem jak to możliwe, że nie odwiedziłam Białorusi wcześniej. Na pewno jeszcze wrócę do mało znanego nam sąsiedniego kraju, w którym ludzie są przyjaźni i życzliwi, choć nieco wycofani. Po najlepszych spotkaniach i podróżach zostaje nam niedosyt i ochota na kontynuowanie znajomości, a ich efektem mogą być, tak jak w tym przypadku, nowe książki na półce.

Pan prezydent czekał na mnie od stycznia, ale cierpliwości mu nie brakuje. Długo zdobywał władzę na miarę swoich ambicji, chociaż prezydentem został zaskakująco szybko i zdaniem wielu – dość przypadkowo. Według Anatola Labiedźki „Wybór Łukaszenki na prezydenta to był zbieg okoliczności, splot czynników, które wyniosły go do władzy. Takie rzeczy zdarzają się raz na tysiąc lat. Łukaszenka jest właśnie tym przypadkiem: jednym na tysiąc”. Nie mam wątpliwości, że propagator terapii traktorem musi być przypadkiem jednym na tysiąc. Dlatego chcę bliżej poznać swoisty fenomen człowieka, nazywanego ostatnim dyktatorem Europy, który prezydentem jest od prawie 25 lat i podobno „kocha Białoruś. Uważa ją za swoją”.

Życzę wszystkim udanych literackich podróży, a gdybyście mnie szukali, to już wiecie, dokąd się wybieram.

Wiosna, święta… czas na wiosenne porządki, również w mojej biblioteczce i kupce wstydu. Aktualnie mam 18 rozpoczętych książek i chyba czas je zacząć doczytywać do końca. Tym bardziej, że są to naprawdę świetne tytuły.

Jak choćby „Przygody młodego podróżnika”, czyli zapis trzech niezwykłych podróży sir Davida Attenborough, gdy dziennikarz dopiero stawiał pierwsze kroki w telewizji. Borneo, Komodo, orientalne wyprawy w poszukiwaniu rzadkich (obecnie w niektórych przypadkach) gatunków zwierząt opisane z dowcipem i niezwykłą lekkością. Do tego „podłóżcie” sobie w głowie głos sir Davida i programy podróżnicze mogą się schować!

Im dłużej siedzę zamknięta w swoim mieszkaniu, tym bardziej dochodzę do wniosku, że jednak nigdy nie byłam osobą typowo „domową". Jasne, lubiłam sobie poczytać, polenić się i czy połknąć cały sezon serialu naraz, ale uwielbiałam również spacery po mieście, wyjścia do ulubionych knajpek i spotkania ze znajomymi. Dlatego mam takie dni, gdy po prostu źle czuję się w zamknięciu. Ostatnio z moich ust padło zdanie, że oddałabym wszystkie swoje książki za balkon w mieszkaniu. Wiem, herezja. Ale to był naprawdę kiepski dzień.

Zbliżające się święta tylko potęgują ten podły nastrój. Dlatego postanowiłam sięgnąć po jedną z najgrubszych książek, jakie mam na biblioteczce. Biografia Rasputina leży tu od niedawna, jednak szybko powędrowała na samą górę stosu „do przeczytania”. Głównie dlatego, że mój partner, gdy tylko zobaczył tę ogromną cegłę, stwierdził, że nigdy jej nie przeczytam. Nie pozostaje mi nic innego, jak pomiędzy śniadaniem wielkanocnym a żurkiem znaleźć ustronne miejsce do czytania i zanurzyć w carskiej Rosji i w życiorysie prawdopodobnie jednej z najciekawszych postaci historycznych.

W te święta sprawię sobie prezent. Nie czekoladki (wszystkie domowe zapasy słodyczy w czasie izolacji znikają w zastraszającym tempie), nie płytę z muzyką i nie film, bo ile można patrzeć w ekran? Zafunduję sobie podróż. Tego i chyba w czasie domowej izolacji i pozamykania nas wszystkich w domach brakuje mi najbardziej. Podróży. Zmiany miejsca. Bycia w ruchu. Nowych doznań i związanych z tym wrażeń. Wyjazd do Berlina, wędrowanie po górach, nawet podróż pociągiem do Kalisza; każda rozwija i ubogaca. 

Ale przecież w te święta dalej nie będzie można wychodzić z domu! 

Dlatego jadę w podróż literacką. Biorę do ręki „Lhotse’89” i wraz z Kukuczką i opisującą ostatnią wyprawę katowickiego wspinacza w swoich dziennikach Elżbietą Piętak jadę w podróż w Himalaje. Aby, oprócz przypomnienia tragicznej historii Kukuczki, poczuć przez chwilę skrzypiący śnieg pod butami, zimno lodowca, magię mierzenia się z naturą. Pobyć przez chwilę w podróży.

Lubię się oderwać od rzeczywistości chociaż na kilka godzin dziennie. Uskuteczniam to odrywanie się, rzecz jasna, czytając. Przynosi mi to dużo dobrego. Podobno już nawet 15 minut czytania potrafi uspokoić skołatane nerwy. Dlatego święta planuję spędzić niemal w całości z książką i mam nadzieję na prawdziwą relaksację. Pierwszym rewitalizującym zabiegiem, jaki sobie zaaplikuję, będzie nowość Jacka Galińskiego „Kratki się pani odbiły”. Tytuł może mało wielkanocny, ale główna bohaterka – pani Zofia – rozbawia mnie do łez. Któż nie lubi się pośmiać? Kontynuując zabiegi sięgnę jeszcze z pewnością po dwa tytuły: „Poczuj się jak w domu” Fridy Ramstedt, na którą czekałam od dawna, a teraz dodatkowo pasuje do sytuacji, i przyjemnie opasłą „Historię projektowania graficznego” Kolesara Zdeno i Jacka Mrowczyka.

Przy okazji przerwy wielkanocnej pogrążę się w lekturze książki, która kojarzy się mało świątecznie, jej tematyka jest jednak bardzo aktualna. W najbliższych dniach towarzyszyć mi będzie książka „Grypa. Sto lat walki” Jeremiego Browna. Zamierzam poznać przyczyny rozprzestrzeniania się epidemii oraz przeanalizować największe błędy, które popełniliśmy w przeszłości. Wychodzę bowiem z założenia, że historia jest najlepszą nauczycielką. Wierzę również, że rację miała nasza noblistka – Maria Skłodowska-Curie, kiedy mówiła, iż „Niczego nie należy się w życiu bać. Należy to tylko zrozumieć”. Mam wielkie zaufanie do pozycji naukowych Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, dodatkowo książka ta otrzymała rekomendację dr hab. Iwony Parandowskiej-Stankiewicz, która jest uznaną epidemiolożką.Prześledzę więc przede wszystkim historię najsłynniejszej grypy świata – hiszpanki. Co zatrważające, pochłonęła ona więcej ofiar niż I wojna światowa! Historia uczy nas, że powinniśmy być ostrożni oraz podejmować mądre i odpowiedzialne decyzje. Na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych zignorowano zagrożenie i, mimo szalejącej epidemii, organizowano festyny. Skutki znamy doskonale. Zapraszam również do zapoznania się z fragmentem książki w serwisie Ciekawostki Historyczne. Skupiliśmy się właśnie na aspekcie zignorowanego zagrożenia. To dobra lektura ku przestrodze.

#czytamwdomu #kupujeksiazki 


komentarze [139]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
edwarella  - awatar
edwarella 30.05.2020 23:19
Czytelniczka

Witam :) bardzo proszę o pomoc w jednej sprawie. Dostałam książkę "Zabójcza biel" (4 tom Cormoran Strike). Niestety nie czytałam jeszcze poprzednich części. Czy tą serię można czytać w innej kolejnosci niż kolejność wydawania?
Zależy mi na wypowiedziach bez spoilerów :) dziękuję.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
robbok  - awatar
robbok 14.04.2020 02:42
Czytelnik

Właśnie skończyłem Requiem dla lalek. Bardzo dobry zbiór opowiadań sf. Smutkiem ociekający. Nie polecam gorąco.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Allie  - awatar
Allie 13.04.2020 23:18
Czytelniczka

W te Święta miałam jakąś straszną zawiechę czytelniczą i nie przeczytałam ani jednej strony. Mam jeszcze 3 kwadranse by to zmienić, więc może do poduszki przeczytam końcówkę Najlepiej w życiu ma Twój kot. Listy, książki, która - w życiu bym nie przypuszczała, że to powiem i sama nie wierzę, że to robię -...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Najlepiej w życiu ma Twój kot. Listy
awita  - awatar
awita 14.04.2020 05:41
Czytelniczka

Mam nadzieję, że udało ci się przeczytać choćby i kilka/kilkanaście stron :-)
Myślę, że podpatrywanie życia nawet najbardziej inteligentnych ludzi może znudzić... bywa.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Allie  - awatar
Allie 14.04.2020 19:20
Czytelniczka

Udało się, ale do końca jeszcze nie dobrnęłam.

Ten wybór listów jest ciekawy tylko do pewnego momentu, potem ma się wrażenie słuchania tej samej płyty na okrągło - kolejne porcje korespondencji nie wnoszą do całości niczego nowego, a listy w dużej części dotyczą pogody, polowania na pocztówki, pobytów na rybach (Kornel Filipowicz) i w Zakopanem (Wisława Szymborska) oraz...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
asia_z_książką  - awatar
asia_z_książką 13.04.2020 09:00
Czytelniczka

Zbieranie kości jest tak brutalne, miejscami wręcz obrzydliwe, że nie daję rady czytać w święta 🙈
Wzięłam więc wczoraj Immunitet

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Zbieranie kości  Immunitet
neuromance  - awatar
neuromance 12.04.2020 21:39
Czytelnik

Trudno mi się zabrać do czegokolwiek, ale chyba będzie to pozycja do przysłowiowego połknięcia - Linia Elise Karlsson.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Linia
Keroit  - awatar
Keroit 12.04.2020 20:50
Czytelnik

A tak w ogóle to czytam sobie [ Dwie wieże

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Dwie wieże
Keroit  - awatar
Keroit 12.04.2020 20:48
Czytelnik

Zapraszam wszystkich na grupę czytelniczą na discordzie. Głównym tematami są Literatura i książki, jest ram wiele ciekawych kanałów funkcji i przydatnych rozwiązań Dołączajcie śmiało

https://discord.gg/ce6r7kB

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
mraumrau0009  - awatar
mraumrau0009 12.04.2020 18:47
Czytelnik

Czytam teraz genialne opowiadania, które gorąco polecam! Sześćdziesiąt opowiadań

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Sześćdziesiąt opowiadań
lambadola  - awatar
lambadola 12.04.2020 17:34
Czytelniczka

Święta w Śródziemiu Bractwo Pierścienia
Może w końcu skończę :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Bractwo Pierścienia
tree  - awatar
tree 12.04.2020 16:02
Bibliotekarka

Była sobie rzeka czytam sobie w błogim świątecznym nicnierobieniu i mi w tym lenistwie cudownie dobrze :)
A książka się podoba, choć się bałam i wahałam (co czytać) po Zimowlaowym kacu

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Była sobie rzeka