Polski grafik, dizajner, autor okładek i ilustracji do książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych.
W dzieciństwie kochał rysować, ale studiować postanowił na białostockim wydziale lalkarskim Akademii Teatralnej. Został aktorem lalkowym, lecz to zajęcie nie przypadło mu do gustu. Powrócił do miłości z dzieciństwa. Ilustruje, projektuje książki, tworzy plakaty teatralne i gry planszowe.
Za ilustracje do książki „Asiunia” Joanny Papuzińskiej otrzymał Nagrodę Miasta Stołecznego Warszawy, a za ilustracje do „Wszystkie moje mamy” Renaty Piątkowskiej nagrodę w konkursie Przecinek i Kropka oraz nagrodę Festiwalu Literatury dla Dzieci.
Autor książki „Krasnoludki. Fakty, mity, głupoty” (2018).http://maszynowicz.com/
W bujanym fotelu (...) siedziała starsza pani, wyglądająca na jakieś sto dwadzieścia lat. No, może dziewięćdziesiąt. Albo pięćdziesiąt? Stra...
W bujanym fotelu (...) siedziała starsza pani, wyglądająca na jakieś sto dwadzieścia lat. No, może dziewięćdziesiąt. Albo pięćdziesiąt? Strasznie staro w każdym razie.
Nie ma co ukrywać, w domu zawsze jest coś do zrobienia. Nawet, jeśli widok nudzących się jak mops dzieci i drugiej połówki, mógłby wskazywać na coś zupełnie przeciwnego. Wie o tym doskonale mama Flory, która swoim sprytem i kreatywnością zaangażowała rodzinę w domowe obowiązki.
„Wszyscy znudzeni do pracy proszeni!” - powiedziała i wysypała na kanapę stos wypranych skarpetek. Jak się domyślacie, ani Flora, ani jej brat Kacper, ani nawet tata, nie byli tą pracą szczególnie uszczęśliwieni. Ale mama Flory to sprytna istotka i w jednej ze skarpet ukryła… mapę! Mapę poszukiwaczy skarbów, która punkt po punkcie prowadziła bohaterów przez kolejne miejsca w domu. Od skarpetek do biblioteczki, od biblioteczki do kuchni, od kuchni do piwnicy. I dalej na strych, do salonu, łazienki… A w każdym z tych pomieszczeń było zadanie do wykonania. W kuchni należało rozładować zmywarkę (i to w jej głębi znaleźli kolejną wskazówkę). Na strychu czekało pranie do zebrania, za obrazem w salonie ukryta była brudna skarpetka, którą trzeba było wrzucić do pralki (a przy okazji pozostałe brudki). Ogarnianie nie ominęło nawet czupryny Flory. A gdy w końcu mapa doprowadziła ich do skarbu, z zaskoczeniem i radością odkryli, że są nim… Albo nie będę psuć Wam niespodzianki, przekonajcie się sami!
Uprzedzę Was tylko, że przy czytaniu i Wy zostaniecie zaprzęgnięci do pracy, to znaczy… do szukania skarbu. W historię wpleciono bowiem różne zadania dla czytelnika. Będziecie m.in. zaglądać do własnej zmywarki, czytać przy świetle latarki, robić pajacyki, malować sobie wąsy i walczyć z chęcią doklejenia czegoś na obrazie w salonie. Po książce rozbiegły się też świerszcze i trzeba będzie je odszukać (nawet nie pytajcie, jak to się stało i dlaczego Flora zgubiła przy tym mleczaka).
Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę! Jest kreatywna, wesoła, interaktywna i rewelacyjnie zilustrowana przez Macieja Szymanowicza!
Książka idealna, gdy za oknem pada deszcz. No dobra, przy ładnej pogodzie też się sprawdzi 😉Sama będzie świetną zabawą, ponieważ ma zadania aktywizujace dla czytelnika. A dodatkowo może pobudzić do stworzenia zabawy detektywistycznej we własnym domu.
I to angażując w nią całą rodzinę.
Flora z bratem i tatą poszukują skarbu. Czeka ich długa wyprawa z niespodziewanymi zwrotami akcji. Idąc śladami wskazanami przez mamę przeżywają szalone przygody, a przy okazji, niemal niezauważalnie pomagają w domowych obowiązkach takich jak nastawienie pralki. Czytelnicy również zadbają o swoje mieszanie, ponieważ na przykład jednym z zadań jest rozładowanie zmywarki.
Uwaga spoiler! Skarbem okazują się oni sami - Flora z bratem i tatą są największym cudem dla mamy! Rodzina to najważniejsza rzecz.
Urocze i barwne ilustracje Macieja Szymanowicza są wspaniałym dopełnieniem historii.
Świetny sposób na nudę oraz dynamiczna, wciągająca opowieść - wszystko w jednej książce. Chyba nie muszę Was namawiać, że warto poznać się z Florą? A może już się znacie?