-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać1
-
ArtykułyMoa Herngren, „Rozwód”: „Czy ten, który odchodzi i jest niewierny, zawsze jest tym złym?”BarbaraDorosz1
-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
Biblioteczka
2022-02-15
2021-09-12
2021-05-14
2021-02-20
2021-01-23
2020-10-09
2020-06-22
2020-04-24
2020-04-12
Po skończeniu "normalnych ludzi" miotają mną dziwne uczucia. Z jednej strony mnie wciągnęła, zainteresowała i mogę śmiało powiedzieć, że jest fajna. Jednak z drugiej strony to by było na tyle. Żadne "zachwycająca". Nie określiłabym jej również jako najważniejszą książkę roku. Za to z chęcią zmieniłam jej tytuł na "dziwni ludzie", bo czytając o emocjach i przekonaniach bohaterów ciągle miałam o nich takie wrażenie. Fabuła przypominała mi odrobinę "Love, Rosie", ale książka Ahern była romansidłem. Od tej powieści oczekiwałam jednak czegoś innego.
Styl pisania, opowiadanie historii i płynny przepływ pomiędzy czasem zdarzeń był nienaganny. Jednak bohaterowie, ich dylematy i wkraczanie w świat dorosłych nie zrobili już na mnie takiego wrażenia. Miłość jest trudna, uczucia są zgubne, jednakże nie rozumiem jak wstyd może aż tak bardzo rzutować na życie bohaterów, którzy nie są przezroczyści, lecz w gruncie rzeczy charakterni. Nie uczą się na błędach, a ich całe życie to jest pogoń za czymś niedoścignionym, a równocześnie będącym na wyciągniecie ręki. Mam wrażenie, że bohaterowie przestali dojrzewać i zatrzymali się na czasach gimnazjum, nie wyciągali wniosków ze swoich zachowań, nie wprowadzali zmian, bo tak im było łatwiej. I to jest mój zarzut do tej książki. Czas leci, a bohaterowie stoją w miejscu. Kończąc czytać tę powieść, wciąż miałam wrażenie, że zatrzymaliśmy się na etapie szkoły średniej. A pełne niedopowiedzeń zakończenie totalnie zbiło mnie z tropu. Ta książka zasługiwała na zamknięcie opowieści i bardzo mi przykro, że autorka pozostawiła nas z otwartym zakończeniem. Podsumowując jest to fajne czytadło, ale nie doszukiwałabym się w tej książce czegoś więcej. Raczej nie zostanie we mnie na długo.
Po skończeniu "normalnych ludzi" miotają mną dziwne uczucia. Z jednej strony mnie wciągnęła, zainteresowała i mogę śmiało powiedzieć, że jest fajna. Jednak z drugiej strony to by było na tyle. Żadne "zachwycająca". Nie określiłabym jej również jako najważniejszą książkę roku. Za to z chęcią zmieniłam jej tytuł na "dziwni ludzie", bo czytając o emocjach i przekonaniach...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-30
2020-01-28
2019-12-02
2019-11-05
2019-10-28
2019-09-25
2019-09-19
2019-09-08
2019-07-13
2019-07-03
Druga książka Nataszy Sochy z serii (nie) opowiada o różnych sposobach poszukiwania piękna. Podoba mi się styl pisania autorki i przykłady, które przytacza. Historia czterech różnych od siebie osób splata się ze sobą w drodze do odkrycia granicy pomiędzy pięknością a brzydotą. Wciągająca opowieść pokazuje ogrom prawdy na temat tego, jak ciężko odnaleźć się w dzisiejszym świecie, jak ważne jest dbanie o swój wygląd i jak podświadomie oceniamy innych. Autorka jak zwykle trafia w punkt swoimi spostrzeżeniami i tworzy spójną całość wraz z ciekawostkami na temat rozwoju kanonu piękna na przestrzeni lat. Podoba mi się prowadzenie takiej narracji, choć akurat w przypadku tej książki miałam wrażenie, że staje się ona bardziej reportażem niż powieścią obyczajową. Mimo że można było przewidzieć, jak rozwinie się fabuła, uważam, że są w niej poruszone kwestie godne uwagi. W końcu nie urodziliśmy się perfekcyjni, a do tej perfekcji dążymy, często zatracając własne JA. Dlatego dziękuję autorce za te słowa prawdy, które otworzyły mi oczy. Od dzisiaj będę powtarzać sobie i innym, że nie jestem brzydka, lecz po prostu "niepiękna".
Druga książka Nataszy Sochy z serii (nie) opowiada o różnych sposobach poszukiwania piękna. Podoba mi się styl pisania autorki i przykłady, które przytacza. Historia czterech różnych od siebie osób splata się ze sobą w drodze do odkrycia granicy pomiędzy pięknością a brzydotą. Wciągająca opowieść pokazuje ogrom prawdy na temat tego, jak ciężko odnaleźć się w dzisiejszym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Moje uczucie do pana Janusza Leona można nazwać miłością. Od "samotności w sieci" poprzez "miłość oraz inne dysonanse", aż do tej najnowszej powieści, zakochanie trwa. Szczególnie dużym sentymentem darzę książki zawierające opowiadania, ponieważ mogę do nich wracać tak często, jak tylko mam ochotę.
"Nazwijmy to miłość" było zbiorem wyczekanym przeze mnie. Autor, zachowując swój mistrzowski styl, przekazuje między historiami z pozoru normalnych ludzi, przydatną wiedzę. Znajdziemy tam lekcje ze statystyki, chemii, biologii, ale także te ważniejsze - z emocji i empatii. I właśnie za to kocham pana Janusza. Otwiera mi oczy na świat, na ludzi, na problemy i pokazuje, że nic nie jest zero-jedynkowe. Chociażby możemy to odczuć, czytając tytułowe opowiadanie. Powracałam do niego kilka razy. Z podziwem, niedowierzaniem i ciarkami przebiegającymi po całym ciele. Pan Janusz Leon w czterech stronach tekstu potrafi zawrzeć więcej niż niejeden pisarz w całej powieści. A najważniejsza w tym wszystkim jest prawda. Ważni są ludzie, których autor poznaje, z uwagą wysłuchuje, a potem przekazuje ich historie nam, czytelnikom. Gdy czytam książki napisane przez pana Janusza Leona czuję się lepszym i mądrzejszym człowiekiem.
Czy wiedzieliście, że w Anglii została powołana minister samotności?
Moje uczucie do pana Janusza Leona można nazwać miłością. Od "samotności w sieci" poprzez "miłość oraz inne dysonanse", aż do tej najnowszej powieści, zakochanie trwa. Szczególnie dużym sentymentem darzę książki zawierające opowiadania, ponieważ mogę do nich wracać tak często, jak tylko mam ochotę.
więcej Pokaż mimo to"Nazwijmy to miłość" było zbiorem wyczekanym przeze mnie. Autor, zachowując...