-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2023-05-17
Wojna 13-letnia to absolutna perła w polskiej historii! To co się tam odwalało, jak absurdalne były wydarzenia i bitwy na tej wojnie, to wszystko istne złoto nadające się do zekranizowania w stylu Monty Pythona!
Oczywiście ta książka jest jak najbardziej poważna i korzysta z poważnych źródeł, ale nie naśmiewa się ani nic z tych rzeczy, to po prostu moje wrażenia po dowiedzeniu się jak ta wojna wyglądała daje mi poczucie, że ta wojna była absolutnie randomowa.
W każdym razie, skupiając się na książce zamiast na samej wojnie...
Z czystym sercem polecam każdemu kto chce się zapoznać z wojną 13-letnią tą pozycję. Nie jest długa, ma zwięzłe ale i ciekawe opisy bitew i kampanii oparte na ówczesnych kronikach oraz ciężko teraz dostępnej książce "Trzynastoletnia wojna z Zakonem Krzyżackim 1454-1466" Mariana Biskupa, ma mapy bitew z kolejnymi fazami, co jest naprawdę bardzo pomocne w zrozumieniu co się odjaniepawliło pod Chojnicami i Świeciem.
Od razu informuję, że książka traktuje tylko o działaniach na lądzie, osoby zainteresowane działaniami na morzu odsyła do innej książki z tej serii, która nosi tytuł "Zatoka Świeża 1463".
Zawsze staram się wskazać jakieś minusy, ale tutaj ich za bardzo nie widzę. Jeśli już muszę coś wskazać na siłę to brakowało mi dwóch rzeczy - wyjaśnienia czemu Litwa nie wsparła Polski w tej wojnie oraz informacji z czego wynikała sympatia Kaszubów do strony krzyżackiej.
Wojna 13-letnia to absolutna perła w polskiej historii! To co się tam odwalało, jak absurdalne były wydarzenia i bitwy na tej wojnie, to wszystko istne złoto nadające się do zekranizowania w stylu Monty Pythona!
Oczywiście ta książka jest jak najbardziej poważna i korzysta z poważnych źródeł, ale nie naśmiewa się ani nic z tych rzeczy, to po prostu moje wrażenia po...
Książki Barkowskiego to zawsze przyjemne lektury. Tu nie było inaczej. Niesamowicie ciekawie opisane historie wojny domowej w Danii, wojen Słowian połabskich z Niemcami i oczywiście samej wyprawy.
To co mi się tu nie podobało to takie przemycanie trochę swoich dziwnych poglądów w jednym momencie, a mianowicie pisanie o tym, że Polacy, Pomorzanie i Połabianie to wszystko były plemiona polskie, o tym że rozbicie dzielnicowe było dla Polski tragedią oraz to, że biskupstwo kamieńskie podlegało pod arcybiskupstwo w Gnieźnie, a więc Pomorze religijnie podlegało pod Polskę (co jest nieprawdą, wcześniej wspomniane ludy wywodziły się z plemion lechickich, rozbicie dzielnicowe przechodziły wszystkie państwa średniowieczne i w każdym przypadku mocno rozwijały one społeczeństwo feudalne dzięki decentralizacji, zaś biskupstwo kamieńskie podlegało bezpośrednio pod Rzym).
Dlatego warto czytać książki Barkowskiego uważnie i nie dawać wiary we wszystko, co tam jest napisane, szczególnie gdy brak jest przypisów, jednak cała reszta książki, która czerpie garściami od średniowiecznych kronikarzy i źródeł niemieckich, jest bardzo dobrze napisana i czyta się ją niezwykle przyjemnie.
Książki Barkowskiego to zawsze przyjemne lektury. Tu nie było inaczej. Niesamowicie ciekawie opisane historie wojny domowej w Danii, wojen Słowian połabskich z Niemcami i oczywiście samej wyprawy.
To co mi się tu nie podobało to takie przemycanie trochę swoich dziwnych poglądów w jednym momencie, a mianowicie pisanie o tym, że Polacy, Pomorzanie i Połabianie to wszystko...
2021-12
Jak zwykle świetna książka od Jarosława Wojtczaka.
Całe szczęście, że Bellona postanowiła zrobić drugie wydanie, bo ceny za pierwsze wydanie zaczęły być już absurdalnie duże.
Co do książki, zacznę od minusów. Pomimo tego, że to drugie wydanie, Bellona nie poprawiła żadnych błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, których ta książka jest pełna. Bardzo psuje to lekturę.
Z plusów, jest to kompleksowy opis jednej z najmniej znanych w Polsce wojen, które miały jeden z największych skutków w historii świata - to dzięki tej wojnie USA uzyskały cały swój słynny Dziki Zachód, Kalifornię oraz dostęp do Pacyfiku. Miało to olbrzymie znaczenie dla historii XIX i XX wieku oraz dla czasów współczesnych.
Opisana jest wojna od początku do końca, rozdziały traktują o różnych etapach wojny, mamy dokładny opis wojsk obu krajów, tego jak były podzielone, jak były uzbrojone i jakie były ich plusy i minusy.
Są dokładnie opisane bitwy oraz działania wojenne, są relacje uczestników wojny, słowem - jest wszystko czego się oczekuje po serii Historyczne Bitwy.
Jak zwykle świetna książka od Jarosława Wojtczaka.
Całe szczęście, że Bellona postanowiła zrobić drugie wydanie, bo ceny za pierwsze wydanie zaczęły być już absurdalnie duże.
Co do książki, zacznę od minusów. Pomimo tego, że to drugie wydanie, Bellona nie poprawiła żadnych błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, których ta książka jest pełna. Bardzo psuje to lekturę....
Tytuł jest trochę mylący, bo choć rzeczywiste są przedstawiane wydarzenia z lat 1943-1949, to wydarzenia z czasów II wojny światowej oraz Dekemvriana są opisane dość skrótowo i jedynie właściwa wojna domowa w Grecji jest wyczerpująco opisana.
Góry Pindos to też dość mylący tytuł, bo książka opisuje wydarzenia w całej Grecji kontynentalnej, a nie wspomina nawet słowem o kolaboranckim Księstwie Pindos czy Legionie Wołoskim, który wszak funkcjonował na terenie gór Pindos.
Poza tym książka generalnie dobrze napisana, choć nie wybitna. Na plus można uznać przedstawienie konfliktu w miarę bezstronnie, co w przypadku tak mocno zideologizowanego konfliktu jest bardzo istotne.
Tytuł jest trochę mylący, bo choć rzeczywiste są przedstawiane wydarzenia z lat 1943-1949, to wydarzenia z czasów II wojny światowej oraz Dekemvriana są opisane dość skrótowo i jedynie właściwa wojna domowa w Grecji jest wyczerpująco opisana.
Góry Pindos to też dość mylący tytuł, bo książka opisuje wydarzenia w całej Grecji kontynentalnej, a nie wspomina nawet słowem o...
2016-03-12
Niestety, pomimo niewątpliwie ciekawego tematu, sama książka nie potrafi zaciekawić. Za dużo nazwisk, za mało żywych ludzi. Za dużo wydarzeń, za mało życia w nich.
Niestety, pomimo niewątpliwie ciekawego tematu, sama książka nie potrafi zaciekawić. Za dużo nazwisk, za mało żywych ludzi. Za dużo wydarzeń, za mało życia w nich.
Pokaż mimo to2012
Książka Jarosława Wojtczaka jest, jak zwykle, świetnie napisana. Gdyby nie to, że autor potrafi opisywać historię tak przystępnie, nie wiem jak bym przebrnął przez tą dramatyczną i smutną historię powstań jakobickich. Bo w książce opisane jest nie tylko powstanie z 1745 roku, ale także dwa poprzednie powstania z 1715 i 1719 roku(choć to z 1745 jest oczywiście dużo rozleglej rozpisane).
Na początku trudno mi było czytać tą książkę, a wszystko przez to że Szkoci wciąż przegrywali. Jednak potem po prostu zatopiłem się w tej książce! Dlatego całe szczęście, że pan J. Wojtczak wziął się za tą historię, bo nie wiem czy inaczej mógłbym dobrnąć do końca tej tragicznej ale też niezwykłej historii, gdzie największym przegranym był nie Jakub czy Karol, pretendenci, lecz Szkoci, którzy utracili coś więcej niż szanse na niepodległość... Utracili język, tożsamość, swoją własną kulturę... To co dziś widzimy to komercja, a ostatni prawdziwi Szkoci w dzisiejszej Szkocji, to ci którzy wiernopoddańczo służyli Anglikom i dlatego zostali oszczędzeni. Nic dziwnego, że Szkoci nie mogą teraz nawet w referendum wywalczyć niepodległości...
Książka Jarosława Wojtczaka jest, jak zwykle, świetnie napisana. Gdyby nie to, że autor potrafi opisywać historię tak przystępnie, nie wiem jak bym przebrnął przez tą dramatyczną i smutną historię powstań jakobickich. Bo w książce opisane jest nie tylko powstanie z 1745 roku, ale także dwa poprzednie powstania z 1715 i 1719 roku(choć to z 1745 jest oczywiście dużo rozleglej...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-05-01
2021-02
To nie tyle książka o bitwie czy wojnie, ale reportaż dotyczący Kuby i jej zaangażowania w Afryce, Fidela Castro i jego planów oraz Che Guevary i jego kongijskiej wyprawy.
Ciężko mi tutaj cokolwiek napisać żeby nie było spoilerów, więc może przytoczę po prostu największe zalety książki:
- duża jej część to rozmowy autora z bohaterami tamtych wydarzeń
- nie opisuje samej wyprawy do Konga lecz bardziej szerokie spojrzenie na Kubę i jej politykę wobec Che, Afryki i uczestników wyprawy
- zdradza wiele ciekawych informacji, których prawdopodobobie nie przeczytamy nigdzie indziej
- autor stawia bardzo odważną ale i bardzo logiczną hipotezę dotyczącą pewnego planu Fidela, planu którego skutki są widoczne na całym świecie po dziś dzień. Bardzo mnie kusi by napisać czego dotyczy ta hipoteza, ale jest ona jednym z największym plusów książki i sam autor ukrywał to czego dotyczy do końcowych rozdziałów, więc i ja powstrzymam się od napisania o co chodzi.
- last but not least, książka jest napisana w taki sposób, że można ją przeczytać jednym tchem
Jeśli miałbym wskazać jakieś minusy, to myślę że jednym z minusów jest to że strzeszczenie wyprawy w Kongu posiadało jedną informację której nie było w rozszerzonym opisie wyprawy. Jest to trochę denerwujące, bo bardzo chciałem poznać ten szczegół bliżej.
Ktoś mógłby uznać za minus fikcyjne fabularyzowane rozmowy prowadzone przez niektórych bohaterów. A przynajmniej sądzę, że są fikcyjne, choć być może rzeczywiście się odbyły. Mi nie przeszkadzały, ale niektórym osobom mogę się nie spodobać.
Niektórzy mogą uznać za minus także to że książka wydana w serii Historyczne Bitwy nie dotyczy w rzeczywistości ani bitwy ani nawet wojny, lecz jest dużo szerszą historią.
Tak czy siak, zdecydowanie polecam ją każdemu kto chce się dowiedzieć czegoś więcej na temat Kuby, jej zaangażowania w Afryce, wyprawy kongijskiej Che oraz... osobom interesującym się chorobami.
I jeszcze jedna uwaga do osób które czytają tą opinię - widziałem że poniżej ludzie spoilerowali książkę pisząc o jakich planach Fidela chodziło. Jeśli ktoś ma zamiar czytać książkę wpierw - niech nie czyta innych opinii. Jeśli zaś ktoś nie ma zamiaru jej czytać a bardzo interesuje kogoś o co chodzi z tymi planami, niech zaspokoi swoją wiedzę niżej.
To nie tyle książka o bitwie czy wojnie, ale reportaż dotyczący Kuby i jej zaangażowania w Afryce, Fidela Castro i jego planów oraz Che Guevary i jego kongijskiej wyprawy.
Ciężko mi tutaj cokolwiek napisać żeby nie było spoilerów, więc może przytoczę po prostu największe zalety książki:
- duża jej część to rozmowy autora z bohaterami tamtych wydarzeń
- nie opisuje samej...
Nigdy specjalnie nie interesowałem się walkami morskimi czy powietrznymi. Uważałem je za nieciekawe, mało efektywne, przereklamowane. W grach komputerowych, gdzie toczyło się wojny, zawsze ignorowałem marynarkę oraz siły lotnicze, szkoda mi było na nie czasu i uwagi.
Po przeczytaniu "Aleutów 1942-1943" pierwsze co zrobiłem było odpalenie gry gdzie mogłem osobiście kierując japońskim okrętem zatapiać jankeskie statki.
A to tylko początek zalet tej książki!
Generalnie "habeki", czyli książki z serii Historyczne Bitwy, są książkami popularnonaukowymi. Czasem są one bardziej popularne niż naukowe, rzadziej bardziej naukowe niż popularne. Ta książka to doskonały przykład tej drugiej formy. Ilość pracy włożonej przez autora w przeglądanie japońskich raportów i źródeł w oryginale, szczegółowych informacji dotyczących każdego okrętu czy nalotu, jaki miał miejsce podczas walk, bogate i liczne tabele, szczegółowe i profesjonalne mapy, nowatorskie wnioski autora bazowane na solidnych źródłach sprawdzonych osobiście i porównanych ze sobą, to wszystko sprawia, że "Aleuty" stoją o kilka poziomów wyżej niż reszta "habeków". Akademicy mogą spokojnie korzystać z informacji zawartych w książce, tak profesjonalnie jest napisana.
Ale po kolei.
Największą zaletą "Aleutów" jest połączenie solidnej porcji sprawdzonych informacji opartych na bogatych źródłach z przystępnością ich przekazywania. Jakim sposobem autor potrafił przez 30 stron pisać o powtarzających się nalotach bombowych na dwie aleuckie wyspy, które nie wyrządziły specjalnie dużych strat, a mimo to interesować tym czytelnika? Mimo, że sam jestem tym czytelnikiem, to nie mam pojęcia jak się autorowi tego udało dokonać.
Kolejnym olbrzymim plusem są dla mnie mapy. "Habeki" szczególnie często cierpią na brak map pokazujących bitwy opisywane w nich. Tutaj map jest dużo, więc można śledzić cały czas miejsca opisywane w książce.
Kolejny olbrzymi plus miał być paradoksalnie minusem dla mnie. Otóż, czytając o różnych rodzajach samolotów japońskich oraz japońskich określeniach denerwowałem się, że nie znam tych japońskich słów ani nie jestem zaznajomiony z japońskim językiem ani awiatyką. Jednak szukając mapy natknąłem się z tyłu na załączniki, gdzie ku mojemu zdziwieniu było opisane wszystko to czego szukam - opisy jednostek powietrznych i tłumaczenie japońskich terminów wojskowych. Świetna sprawa! Gdy zaś brakowało mi podobnych tabeli dla okrętów, okazało się że były one szczegółowo opisane lub przedstawione w tabelach chwilę później. Wszystko czego trzeba dla laika takiego jak ja - było!
"Aleuty" to też książka dla osób, które lubią konkrety. "Habeki" często zapełniają swoje strony opisami tła historycznego lub politycznego, w ekstremalnych sytuacjach cofając się setki lat wstecz. Tutaj nie ma tego niemal w ogóle. Jest tylko i wyłącznie to co trzeba. W tym wypadku - nakreślenie czemu Japończycy zdecydowali się na inwazję na Aleuty. Tyle. Nie ma więc żadnego "lania wody", są same konkrety ściśle związane z tematem książki.
Choć przyznaję, że lubię te wstępy obejmujące tło historyczne, zabieg autora oceniam zdecydowanie jako plus. Dzięki temu miał więcej miejsca na sążniste opisy okrętów i mnóstwo świetnych tabeli.
Nie mogę też nie wspomnieć raz jeszcze o tytanicznej pracy włożonej przez autora w szukanie informacji w archiwach japońskich po japońsku. Dziś wielu autorów pisząc książki korzysta ze źródeł głównie polskich i angielskich, rzadziej ze źródeł w popularnych językach europejskich. Dlatego bardzo mocno doceniam ogrom pracy włożony w przeszukiwanie japońskich raportów z czasów wojny i konfrontowanie tych raportów z raportami amerykańskimi by oddać jak najpełniej zmagania japońsko-amerykańskie o Aleuty.
Absolutnie fantastyczny jest wątek utraconego przez Japończyków samolotu Zero, który odnaleziony później przez Amerykanów, dał im przewagę w późniejszym etapie wojny.
Cały czas zachwalam "Aleuty", że ktoś może się zastanawiać, czy ta książka ma jakieś wady. Oczywiście, że ma. Nie jest ich wiele i nie są tak poważne, ale uczciwość nakazuje by też o nich napisać.
Największą wadą dla mnie jest za szybkie zakończenie książki. Opis odzyskania wysp Kiska i Attu przez Amerykanów zajmuje w książce zaledwie 10 stron, połowę rozdziału podsumowującego. Mam przez to wielki niedosyt, tym bardziej że odzyskanie wyspy Kiska to był według mnie jeden z najciekawszych epizodów całej II wojny światowej. Autor wspomniał już na samym wstępie (dosłownie, na pierwszej stronie wstępu) że "ze względu na specyficzny charakter kampanii na Aleutach praca w większości koncentruje się na jej aspektach morskich i powietrznych". Wyjaśnienie to jest dla mnie niewystarczające, a biorąc pod uwagę to, że w książce są szczegółowe mapy przedstawiające desant amerykański na Attu i Kiska mam wrażenie, że brak szczegółowego opisu działań po bitwie koło wysp komandorskich wynika albo z wymagań redakcji co do długości tekstu albo z braku czasu na szczegółowe zbadanie tego okresu.
Jakikolwiek jest tego powód, mam nadzieję że w przyszłości albo we wznowionym wydaniu albo w osobnej pracy autor opisze ten pominięty tutaj etap zmagań.
Innym zarzutem, tym razem mniejszym, jest dość skrótowe opisanie amerykańskiej reakcji na zajęcie zachodnich Aleutów przez Japończyków. Podrozdział o amerykańskiej reakcji zajmuje zaledwie 7 stron, a wydaje mi się, że mógłby być dużo dłuższy biorąc pod uwagę doniosłość faktu, że to był pierwszy raz od wojny 1815 roku gdy obce wojska okupowały terytorium amerykańskie.
Chętnie przeczytałbym też coś więcej o konflikcie na linii gen. Buckner i kontradmirał Theobald - ten wątek wydawał mi się szalenie ciekawy i chciałem dowiedzieć się jeszcze więcej.
To jednak bardzo dobrze świadczy o autorze, gdy jedyne zarzuty jakie się ma są takie, że napisał o czymś za mało. Jeśli ktoś chciałby doszukać się błędów merytorycznych, pisania pod tezę, korzystania z niskiej jakości źródeł itp. - tego tutaj absolutnie nie znajdzie.
Jest kilka błędów językowych, które jednak można policzyć na palcach jednej ręki, więc nie warto o tym wspominać.
Podsumowując, książka Michała A. Piegzika to pozycja absolutnie obowiązkowa dla fana bitew morskich i wojny na Pacyfiku oraz pozycja szczerze polecana dla fanów ogólnie II wojny światowej i historii Japonii. To też przykład tego jak powinno się pisać książki popularnonaukowe.
A teraz wybaczcie, wracam do dowodzenia okrętem klasy Takao na mroźnych wodach północnego Pacyfiku.
Nigdy specjalnie nie interesowałem się walkami morskimi czy powietrznymi. Uważałem je za nieciekawe, mało efektywne, przereklamowane. W grach komputerowych, gdzie toczyło się wojny, zawsze ignorowałem marynarkę oraz siły lotnicze, szkoda mi było na nie czasu i uwagi.
więcej Pokaż mimo toPo przeczytaniu "Aleutów 1942-1943" pierwsze co zrobiłem było odpalenie gry gdzie mogłem osobiście kierując...