-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2022-03-17
2017-05-22
Halucynacje. Większość ludzi skojarzy je z narkotykami i innymi środkami odurzającymi, weźmie za stany silnego upojenia alkoholowego, słynne „białe myszki” bądź wręcz uzna, że dotyczy to tylko osób chorych psychicznie. A tak naprawdę halucynacje ma każdy z nas. Każdy, chociaż raz ich doznał lub dozna. Są niebywale rozpowszechnione i wręcz niekiedy naturalne. Niestety ze względu na ciągle panujący stereotyp mówiący, że halucynacje powstają wtedy, kiedy mamy coś nie tak z głową, ludzie cierpiący na nie, ukrywając się z tym. Boją się pójść do specjalisty, aby tylko nie zamknąć ich na oddziale psychiatrycznym. To straszne. Naprawdę powinno się rozpowszechniać wiedzę o tym zjawisku.
Ja przed sięgnięciem po tą lekturę miałam mgliste pojęcie o halucynacjach, a z pewnością nie wiedziałam nic o ich podłożach ani mnogości form, w jakich występują. Zaintrygowana tytułem i skuszona znanym mi autorem z dwóch innych pozycji, zabrałam się za Halucynacje. Książka dość szybko mnie wciągnęła, pochłaniając w całości.
Sacks ma lekkie pióro. Opowiada o medycznych, neurologicznych aspektach z taką oczywistością, żeby nawet totalny laik zrozumiał temat. Ja akurat się do nich zaliczam i śmiało mogę powiedzieć wszystkim, który obawiają się zbyt fachowego słownictwa, że nie ma się, czego bać, tylko szybko sięgać po lekturę. Autor w prostych słowach przedstawia skomplikowane realia neurologii, jednocześnie robiąc to ta, że osoba obeznana w temacie nie poczuje się urażona ani nie odniesie wrażenia, że czyta książkę dla początkujących. Do tego teksty Sacksa pełne są przypisów i odniesień do innych publikacji. Uważam, że jest to bardzo dobry zabieg. Osoba zainteresowana dalszym badaniem tematu z łatwością jest w stanie odszukać interesujące pozycje. Ponadto styl, jaki autor prezentuje, jest godny pochwały. Nie jest to nudny naukowy tekst, suche fakty z laboratorium. Sacks cytuje pełno wysyłanych do niego prywatnych wiadomości opisujących z pierwszej ręki wrażenia halucynacyjne. Mało tego przetacza również swoje doświadczenia i styczności. To bardzo ubarwia treść, nadając jej większy realizm. Bo nie oszukujmy się dla większości ludzi same pierdu pierdu ze sterylnych pokoi nie jest przekonujące i nie sposób się z tym poczuć jakieś więzi. A opisy Sacksa mają ten niepowtarzalny klimat czegoś namacalnego, realnego, nieoderwanego od codziennego życia. To jest właśnie to coś, dzięki czemu z taką przyjemnością czyta się jego lektury.
Oczywiście nie sposób pominąć tutaj samego fakty, że autor potrafi w bardzo interesujący sposób przeprowadzić czytelnika przez zagadnienie. Nigdy bym nie pomyślała, że halucynacje to taka powszechna sprawa, która towarzysz zwykłym często inteligentnym ludziom. Mało tego, że dzięki nim powstało tak wiele wybitnych dzieł literackich i, że wszystko to, co bierzemy za moce nadprzyrodzone, boskie objawianie, to nic innego jak tylko projekcja własnego mózgu. Ta lektura pozwala otworzyć oczy na wiele różnych zjawisk. Po niej będzie miało się już zupełnie inne spojrzenie na historie o demonach i potworach, legendy i wierzenia starodawnych ludów. Naprawdę wiedza zawarta w Halucynacjach poszerza horyzonty, jednocześnie ukazując, jak potężny jest ludzki mózg. Jego zdolności wykraczają poza rozumowanie. W końcu przez tysiąclecia ludy brały halucynacje za mistyczną moc, będącą tak naprawdę pochodzenia ludzkiego i niemającą nic wspólnego z niematerialnymi przybyszami. Naprawdę lektura jest niesamowita i gorąco ją wszystkim polecam.
Zaraz pewnie będzie, że piszę same poematy na jej temat, a przecież wszystko ma swoje wady. Co do wad to nie znalazłam takich, które by mi przeszkadzały. Jedna drobna uwaga to zabrakło mi tego, co było w Antropologu na marsie, ukazania codziennego życia pacjentów. Tutaj wprawdzie Sacks cytuje przysyłane do siebie fragmenty listów z opisami halucynacji i odczuć, jakie temu towarzyszą. Mamy też wtrącenia typu „halucynacje ukazują się zawsze wieczorami/nie mogę przez nie prowadzić” itp. Jednak troszkę mi brakowało tego wejścia w życie pacjenta i opisanie jego zwykłego codziennego zmagania się z problemami. Jak sobie radzi z halucynacjami w miejscach publicznych, przy osobach, które pierwszy raz widzi, w miejscu pracy. To taka drobnostka, która w żadnych wypadku nie przeszkadza w zachwycaniu się lekturą. Do tego jest marginalna i czasami zostaje wspominanie, co nieco o tym, co opisałam wyżej, lecz według mojego odczucia było tego ciut za mało.
Podsumowując: książkę gorąco polecam każdemu. Niech nikogo nie zraża fakt, że jest napisane przez neurologa, naprawdę nawet osoba niezaznajomiona z nazewnictwem medycznym będzie mogła cieszyć się wartościową lekturą. A wiedza zawarta w Halucynacjach zmieni postrzeganie niektórych spraw.
Halucynacje. Większość ludzi skojarzy je z narkotykami i innymi środkami odurzającymi, weźmie za stany silnego upojenia alkoholowego, słynne „białe myszki” bądź wręcz uzna, że dotyczy to tylko osób chorych psychicznie. A tak naprawdę halucynacje ma każdy z nas. Każdy, chociaż raz ich doznał lub dozna. Są niebywale rozpowszechnione i wręcz niekiedy naturalne. Niestety ze...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-26
2020-09-04
2020-09-04
2018-02-22
2021-02-01
2022-12-25
Kolejna książka o przygodach Koźlaczek również jak "Cud miód Malina" składająca się z serii opowiadań. Ma to niewątpliwie swój urok, gdyż pozwala poznać lepiej większą część rodziny, ale nie ukrywam, że pozostawia pewien niedosyt. Morał z tego prosty, kiedy trzecia część?
Historie są proste, czasami przewidywalne, często z humorem, ale seria o Koźlaczkach ma tą nietuzinkową cechę, że to nie dla fabuły ją się czyta a dla bohaterów, w tym wypadku bohaterek. Są tak barwne oraz charyzmatyczne, że tak naprawdę cała otoczka schodzi na dalszy plan i o czym by opowiadanie nie było, one pociągną temat zatrzymując czytelnika przy sobie. A świetne ilustracje tylko dopełniają całość.
Podsumowując: polecam całkowicie, świetna rozrywka i jak przy poprzedniczce czuję niedosyt. Serio pytam się kiedy kolejna część?
Kolejna książka o przygodach Koźlaczek również jak "Cud miód Malina" składająca się z serii opowiadań. Ma to niewątpliwie swój urok, gdyż pozwala poznać lepiej większą część rodziny, ale nie ukrywam, że pozostawia pewien niedosyt. Morał z tego prosty, kiedy trzecia część?
Historie są proste, czasami przewidywalne, często z humorem, ale seria o Koźlaczkach ma tą...
2022-04-08
Świetna książka nie tylko dla dzieci. Ja przy niej bawiłam się idealnie. Przyjemna, łatwa w odbiorze, wciągająca i zabawna. Opowiada historię bliźniaków, którzy z powodu choroby mamy muszą na czas wakacji udać się do dziadka, który prowadzi cyrk. Z tą różnicą, że ów cyrk znajduje się po drugiej stronie Bramy, gdzie mamy tygrysy zamieniające się w ludzi, smoki, wiedźmę i dzieciaki, które odkrywają, że są magiczni. Razem z Frankiem i Finką przedzieramy się przez trudne początki, podczas których próbują zrozumieć swoją magię, a także wspólnie rozwiążemy tajemnicę niebezpiecznych sabotaży.
Książka naprawdę mnie urzekła. Pochłania się ją błyskawicznie z uśmiechem na ustach. I za co ogromny plus dla pani Jadowskiej, w tej historii istnieją dorośli, ba są nawet potrzebni i pożytecznie. Wiele pozycji dla dzieci marginalizuje postacie dorosłych, jakby nie byli w stanie pomóc oraz do niczego się nie nadawali. A tutaj są obecny i jak najbardziej cały czas są wsparciem dla bliźniąt. Jedyne do czego mogłabym się delikatnie przyczepić, to wiek postaci. Franek i Finka często zachowują się jakby mieli ciut więcej niż te jedenaście lat. Takie bardziej trzynaście? Chociaż w wieku jedenastu lat Harry pokonywał trolla, to może ja się nie znam...
Podsumowując: świetna rozrywka nie tylko dla dzieci. Szczerze mogę polecić ją wszystkim. A jeśli ktoś ma w rodzinie dzieci, to im kupować obowiązkowo.
Świetna książka nie tylko dla dzieci. Ja przy niej bawiłam się idealnie. Przyjemna, łatwa w odbiorze, wciągająca i zabawna. Opowiada historię bliźniaków, którzy z powodu choroby mamy muszą na czas wakacji udać się do dziadka, który prowadzi cyrk. Z tą różnicą, że ów cyrk znajduje się po drugiej stronie Bramy, gdzie mamy tygrysy zamieniające się w ludzi, smoki, wiedźmę i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czysty wymysł opowiada o produktach popkultury japońskiej, które podbiły świat. Jest mowa o Hello Kitty, Pokemonach, mandze, anime, ale też o karaoke, walkmanie, game boy'u i miniaturowych jeepach Kosuge. Przekrój poruszanych zagadnień jest spory, a wszystko ma przypisy, za co ogromny plus. Jednakże mimo iż uważam książkę za świetną, mam do niej kilka żali. Główny to, skupienie się na ubiegłym wieku. Zaczynamy dość mało porywającym i atrakcyjnym tematem o zabawkowych miniaturowych samochodach z okresu dokładnie tuż po wojnie, który niestety może odepchną i zniechęcić. Jest to ciekawe, ale nie na tyle aby poświęcić temu 30 stron z dokładną analizą. Gdzie pokazane na okładce Mario czy Studio Ghibli jest tak naprawdę w całej książce tylko wspomniane na maksymalnie 2 strony. Następnie przechodzimy przez lata 60, 70, 80 aż po drugą połowę lat 90. Wchodzimy również w lata 2000, chociaż z tematem forów, który według mnie był bardzo chaotyczny.
Widać, że autor zrobił ogromne badania przygotowując się do niniejszej pozycji. Niestety czytelnika mogło przytłoczyć mnogość dat i skakanie w czasie w obrębie jednego tematu. Tu mówimy o game boy, trzy zdania później nagle wspominany jest 2016 rok i Pokemon GO, a potem po kilku wersach znów wracamy do lat 80. Osobiście wiele razy zgubiłam się w linii czasowej i musiałam się domyślać do czego odnosi się autor oraz w których jesteśmy aktualnie latach.
Podsumowując: jest to niewątpliwie bardzo dobra lektura poszerzająca wiedzę z zakresu popkultury japońskiej. Pokazuje i tłumaczy jak doszło do tego, że niektóre rzeczy są tak bardzo rozpoznawalne. Niestety nie jest to książka dla każdego. Wiele osób może odrzucić pierwszy rozdział, skupienie się na XX wieku, chaotyczna linia czasu w obrębie jednego rozdziału, a także według mnie czasami okrojone potraktowanie tematu. Jak zapytamy o popkulturę japońską to od razy wszyscy jednogłośnie wymienią: gry, manga i anime. Stąd uważam, że to powinny być trzy główne filary tej książki, a niestety nie zupełnie tak jest. Np. sekcja gier bardzo skupia się na konsolach (super okej, to jest ważne i ciekawe, Nintendo, game boy - rozumiem), przedstawia kilka konkretnych gier Donkey Kong, Pokemony, Pac-man, wspomina Mario, ale np. gdzie Zelda, gdzie Final Fantasy, gdzie Kingdom Hearts. Tytuły, które spora część osób wymieni jako pierwsze skojarzenie z grami japońskimi. Także po lekturze mam mieszane uczucia, aczkolwiek i tak uważam ją za bardzo dobrą pozycję, chociaż nie wyczerpującą, zabrakło w niej sporo rzeczy/tematów, które ja osobiści chciałam zobaczyć. Jednak to nie ujmuje książce. Nie da się zaprzeczyć, że Alt poczynił ogromne badania nad poruszonymi zagadnieniami, podając je nam w skompresowanej wersji, zawartej w jednej pozycji.
Czysty wymysł opowiada o produktach popkultury japońskiej, które podbiły świat. Jest mowa o Hello Kitty, Pokemonach, mandze, anime, ale też o karaoke, walkmanie, game boy'u i miniaturowych jeepach Kosuge. Przekrój poruszanych zagadnień jest spory, a wszystko ma przypisy, za co ogromny plus. Jednakże mimo iż uważam książkę za świetną, mam do niej kilka żali. Główny to,...
więcej Pokaż mimo to