Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Przeżyć życie jeszcze raz…

Jakbyś przeżył/-a swoje życie gdybyś miał/-a możliwość przeżycia go na nowo?

Jeff umiera mając 43 lata po czym… budzi się jako 18-latek w swoim pokoju w akademiku pamiętając wszystko ze swojego wcześniejszego życia. Jakim cudem się tu znalazł? W jaki sposób tym razem pokieruje swoim życiem? I co najważniejsze: czy istnieją inni ludzie przeżywający to samo? Inni powtórkowicze?

„Powtórka” Kena Grimwooda bierze na tapet niezwykle fascynujący motyw rodem z filmu „Dzień świstaka” – przeżywanie raz po raz niemalże całego swojego życia wciąż na nowo. Niemalże, bowiem z każdym kolejnym powrotem Jeff zauważa, że ‘wraca’ do swojego życia coraz później… Autor ogrywa motyw wiodący w rewelacyjny sposób ukazując zarówno blaski jak i cienie przeżywania swojego życia raz po raz, co skłania do szeregu refleksji. Kim mógłbym być w swoim życiu? Na czym mi w życiu najbardziej zależy? W jakim kierunku zmierza moje życie? W jaki sposób bym nim pokierował/-a mając możliwość przeżycia go jeszcze raz?

Choć opublikowana po raz pierwszy w 1986r. historia ta nic nie traci na swoim przekazie, a wręcz zyskuje! Lata 60., 70. i 80. powtarzane wciąż na nowo ukazują alternatywne wizje ‘przyszłej przeszłości’. Czy próby zapobiegnięcia katastrofom powiodą się Jeffowi? Czy odnajdzie szczęście i miłość w kolejnych powtórkach? Jak wykorzysta swoją wiedzę dotyczącą przyszłości?

Mały minus stanowił dla mnie brak jasnego, naukowego lub para-naukowego wytłumaczenia odbywania się powtórek wciąż na nowo. Niemniej przy tak dobrze ogranym motywie fakt ten schodzi na dalszy plan.

Natomiast zakończenie w swojej prostocie i otwartości jest świetne! Zaskakujące i zmuszające do jeszcze głębszej refleksji nad życiem i tym w jaki sposób w nim postępujemy…

„Powtórkę” śmiało mogę zaliczyć jako jedną z najlepszych pozycji z cyklu Wehikuł Czasu spośród 14 książek z tej serii, które dane mi było do tej pory poznać.

Polecam!

Moja ocena: 8,5/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Przeżyć życie jeszcze raz…

Jakbyś przeżył/-a swoje życie gdybyś miał/-a możliwość przeżycia go na nowo?

Jeff umiera mając 43 lata po czym… budzi się jako 18-latek w swoim pokoju w akademiku pamiętając wszystko ze swojego wcześniejszego życia. Jakim cudem się tu znalazł? W jaki sposób tym razem pokieruje swoim życiem? I co najważniejsze: czy istnieją inni ludzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Strzeż się Bartholomew…

„Zamknij wszystkie drzwi” to mój drugi thriller Sagera. Ale o ile „Wróć przed zmrokiem” bardzo mi się podobał o tyle ta powieść nie robi już takiego wrażenia…

Jules traci pracę, chłopaka, mieszkanie. I to wszystko jednego dnia. Jej szansą na stanięcie na nogi jest zaopiekowanie się mieszkaniem w ekskluzywnym Bartholomew – budynku, o którym chodzą pogłoski, że jest nawiedzony… Sprawa zaczyna się komplikować, gdy znika Ingrid – opiekunka innego mieszkania w Bartholomew. Jaką tajemnicę skrywa budynek?

Riley Sager posiada niebanalne pomysły fabularne oraz wciągające pióro. Umiejętnie kreuje nastrój niepokoju, miesza elementy thrillera i horroru, by ostatecznie zafundować czytelnikowi całkiem zgrabne wytłumaczenie wszystkich niepokojących zdarzeń. W „Zamknij wszystkie drzwi” wszystkie te elementy są obecne: majestatyczny, elegancki budynek, na mieszkanie, w którym mogą sobie pozwolić jedynie najbogatsi (chyba, że zostaje się opiekunem chwilowo pustego mieszkania), podejrzane zasady obowiązujące opiekunów mieszkań, tajemnicze zniknięcia, niepokojące historie wiążące się z Bartholomew… Jednak w wydźwięku przez cały początek wręcz kipi nierealność. Zasady obowiązujące opiekunów mieszkania? Same czerwone flagi… Sam fakt, że ktoś płaci 12 tysięcy dolarów za ‘opiekowanie’ się pustym mieszkaniem? Absurd… Do tego dochodzi postać Jules, której początkowa naiwność wręcz poraża i której decyzje kwitowałam przewracaniem oczami, chociaż doceniam jej późniejsze dążenie do prawdy bez względu na wszystko…

Jednak jak mam być szczera to im więcej czasu mija od lektury tym te negatywne elementy coraz bardziej się zacierają w mojej pamięci. Także, przymykając oko na pewne kwestie „Zamknij wszystkie drzwi” może stanowić niezłą rozrywkę w ciekawym klimacie.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Strzeż się Bartholomew…

„Zamknij wszystkie drzwi” to mój drugi thriller Sagera. Ale o ile „Wróć przed zmrokiem” bardzo mi się podobał o tyle ta powieść nie robi już takiego wrażenia…

Jules traci pracę, chłopaka, mieszkanie. I to wszystko jednego dnia. Jej szansą na stanięcie na nogi jest zaopiekowanie się mieszkaniem w ekskluzywnym Bartholomew – budynku, o którym chodzą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ludzkość w obliczu kataklizmu...

1000 lat po upadku cywilizacji zachodniej w ruinach dawnego Londynu zostaje znaleziony rękopis. A w nim Edgar Hopkins - egocentryczny mieszkaniec wioski Beadle, były nauczyciel i dumny hodowca drobiu, członek Towarzystwa Księżycowego przedstawia świat w obliczu katastrofy związanej z coraz szybszym zbliżaniem się Księżyca do Ziemi. Przygotowania do dnia zderzenia, nastroje ludzi, sam kataklizm, jak i to, co działo się po nim...

"Rękopis Hopkinsa" to swoiste studium ludzkich zachowań w obliczu nieuchronnej katastrofy. Studium niejednokrotnie zadziwiające i szokujące... Autor na głównego bohatera wybrał postać odpychającą, gdyż egocentryzm Hopkinsa momentami aż razi, a jednocześnie wybitnie spostrzegawczą. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik poznaje nie tylko samo zachowanie Hopkinsa i jego mieszane odczucia co do zapowiadanego kataklizmu, ale poprzez niego i jego obserwacje również nastroje i zachowania innych ludzi. A zachowania te są zadziwiające! Dominują obojętność, apatia, lekceważenie... Tak jakby nic szczególnego się nie działo...

Pierwsza połowa książki to czas pre-kataklizmowy. Czuć w niej napięcie i oczekiwanie na to, co się wydarzy i czy ludzkość przetrwa. Dla mnie, osobiście, pomimo kilku interesujących aspektów, była to najsłabsza część powieści. Następnie mamy sam moment katastrofy i czas po. I ta część, moim zdaniem, najbardziej wciąga. Jak ludzkość poradzi sobie z konsekwencjami kataklizmu? Czy odbuduje świat na nowo?

"Rękopis Hopkinsa" dobitnie pokazuje, że to nie katastrofy naturalne stanowią największe zagrożenie dla przetrwania człowieka. To ludzkość sama w sobie jest zagrożeniem dla własnego istnienia... Nastawienie na bogactwo, władzę i posiadanie...

Ciekawą odskocznię od głównej fabuły stanowią wstawki z hodowli drobiu Hopkinsa. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką tematyką w książce. Poznając Brodie (jego ulubioną kurkę) sama bardzo ją polubilam i cieszyłam się, że jej losy po kataklizmie autor również przedstawił.

"Rękopis Hopkinsa" to książka katastroficzna, której lektura skłania do głębokiej refleksji - nad światem, nad ludzkością i nad jej kresem...

Moja ocena: 7,5/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Ludzkość w obliczu kataklizmu...

1000 lat po upadku cywilizacji zachodniej w ruinach dawnego Londynu zostaje znaleziony rękopis. A w nim Edgar Hopkins - egocentryczny mieszkaniec wioski Beadle, były nauczyciel i dumny hodowca drobiu, członek Towarzystwa Księżycowego przedstawia świat w obliczu katastrofy związanej z coraz szybszym zbliżaniem się Księżyca do Ziemi....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Diabelska góra Lincoln Child, Douglas Preston
Ocena 7,4
Diabelska góra Lincoln Child, Doug...

Na półkach: , , ,

Roswell w kręgu… wykopalisk archeologicznych

Miliarder Lucas Tappan stawia sobie za cel odkrycie co tak naprawdę wydarzyło się w Roswell w 1947r. Czy faktycznie spadł tam statek kosmiczny obcej cywilizacji, a rząd tuszuje sprawę? Do jego zespołu, splotem okoliczności, dołącza szanowana i jednocześnie sceptyczne nastawiona do tematyki UFO - archeolog Nora Kelly. W momencie odkrycia dwóch ciał w pobliżu wykopalisk w akcję zostaje zaangażowane FBI, a prowadzącą śledztwo zostaje Corrie Swanson.

Duet Preston & Child to już marka sama w sobie. Po genialnym 19-tomowym cyklu z ekscentrycznym, tajemniczym agentem Pendergastem w roli głównej autorzy wzięli na tapet inną postać występującą w powyższym cyklu – Norę Kelly. Pani archeolog doczekała się swojej własnej serii, zapoczątkowanej „Starymi kośćmi”, w której jako postać poboczna pojawia się również inna bohaterka z cyklu z Pendergastem – Corrie Swanson. „Diabelska góra” to trzecia część serii, niemniej wszystkie tomy można czytać w oderwaniu od siebie, gdyż stanowią fabularnie zamkniętą całość.

Wykopaliska, UFO, rządowe tajemnice, teorie spiskowe, szpiedzy, tajne bazy wojskowe, zaginięcia, morderstwa… Autorzy idealnie trafili w mój gust! „Diabelska góra” obfituje w thrillerowo-kryminalno-sensacyjne motywy. Powieść wciąga od pierwszych stron, a im dalej w las tym jest tylko lepiej. Wartka, dynamiczna akcja, nietuzinkowi bohaterowie i intrygująca tematyka spiskowa sprawiają, że książkę dosłownie się pochłania.

Każda książka z cyklu o Norze Kelly dotyczy tematyki archeologicznej, jednak duet autorów obiera sobie na tapet tak różnorodną tematykę na główną bazę fabularną, że każda książka stanowi powiew nowości. I każdy kolejny tom, w moim odczuciu, jest coraz lepszy!

„Diabelska góra” posiada większość elementów tak charakterystycznych dla twórczości duetu Preston & Child: dynamiczna akcja, mieszanka różnych gatunków, elementy naukowe i techniczne tłumaczone w prosty sposób, moment kulminacyjny przedłużony w czasie.

A zakończenie? Jak na twórczość autorów zaskakujące i pozostawiające czytelnika z lekkim dreszczykiem niepokoju...

„Diabelska góra” to świetna kontynuacja serii z archeolog Norą Kelly. Wartka akcja, intrygująca fabuła i niezwykle przyjemny styl autorów zapewnią kilkugodzinną rozrywkę na wysokim poziomie.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Agora.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Roswell w kręgu… wykopalisk archeologicznych

Miliarder Lucas Tappan stawia sobie za cel odkrycie co tak naprawdę wydarzyło się w Roswell w 1947r. Czy faktycznie spadł tam statek kosmiczny obcej cywilizacji, a rząd tuszuje sprawę? Do jego zespołu, splotem okoliczności, dołącza szanowana i jednocześnie sceptyczne nastawiona do tematyki UFO - archeolog Nora Kelly. W momencie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czarnoksiężnik i… staruszka…

„Ruchomy zamek Hauru” to pierwowzór literacki popularnego swego czasu filmu anime pod tym samym tytułem.

Młoda dziewczyna – Sophie, zostaje pewnego dnia zamieniona w staruszkę przez okrutną czarownicę. Pragnąc odzyskać dawną postać postanawia wyruszyć do pobliskiego zamku, owianego złą sławą, czarnoksiężnika Hauru, gdzie poznaje jego pomocnika Michaela oraz demona ogniowego Kalcyfera. Czy Sophie uda się wrócić do dawnej postaci?

Co to była za historia! Klimat bajkowo-baśniowy. Nietuzinkowi bohaterowie. Charyzmatyczna postać Sophie jako staruszki. Tajemnice i zwroty akcji. Do tego niezwykle przyjemny styl autorki, który sprawia, że przez książkę dosłownie się płynie! I choć docelowo powiedziałabym, że kierowana jest do młodszej młodzieży to dorośli czytelnicy będą się przy niej równie świetnie bawić, czego ja jestem przykładem. I myślę, że to właśnie oni w pełni docenią kunszt autorki i jej plastyczny język.

Wartość dodaną stanowi zwrócenie uwagi młodzieży na problemy z jakimi borykają się starsze osoby.

„Ruchomy zamek Hauru” to świetna przygoda literacka!

Polecam.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Czarnoksiężnik i… staruszka…

„Ruchomy zamek Hauru” to pierwowzór literacki popularnego swego czasu filmu anime pod tym samym tytułem.

Młoda dziewczyna – Sophie, zostaje pewnego dnia zamieniona w staruszkę przez okrutną czarownicę. Pragnąc odzyskać dawną postać postanawia wyruszyć do pobliskiego zamku, owianego złą sławą, czarnoksiężnika Hauru, gdzie poznaje jego pomocnika...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jałowa postapokaliptyczna rzeczywistość…

Po ponad 4 latach powracam do twórczości Kinga...

Tytułowy Roland jest rewolwerowcem, czyli członkiem bliżej nieokreślonej grupy, klanu, popularnego w czasach przed upadkiem cywilizacji. W tej nowej, brutalnej rzeczywistości, w której ciężko o żywność i dobre warunki do życia Roland przemierza jałowe ziemie w ślad za człowiekiem w czerni, który zna tajemnicę Wieży. Wieży, do której Roland usilnie pragnie dotrzeć…

„Roland” to pierwsza część jednej z najbardziej znanych kingowskich serii – Mrocznej Wieży. Jest to typowa powieść drogi i jak nie przepadam za powieściami drogi tak „Rolanda” czytało mi się całkiem nieźle. Klimat w nim wykreowany jest dość specyficzny. Surowy świat jak po apokalipsie miesza się tu z aurą mistycyzmu – wizjami, transami, objawieniami… Pojawiają się bardzo liczne niedopowiedzenia. I, jak na mój gust, jest ich trochę zbyt wiele… Na plus można zaliczyć to, że momentami dość mocno kojarzył mi się z uwielbianym przeze mnie Wiedźminem (jednak porównując, Wiedźmin jako całość wypada dużo lepiej).

Pierwsza część Mrocznej Wieży nie zrobiła na mnie zbyt dużego wrażenia. Sporo było tu niedopowiedzeń i wizji/transów, co nie ułatwiało w pełnym rozeznaniu się w fabule. Niemniej liczę na to, że kwestie te zostaną bliżej wyjaśnione w kolejnych tomach serii.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Jałowa postapokaliptyczna rzeczywistość…

Po ponad 4 latach powracam do twórczości Kinga...

Tytułowy Roland jest rewolwerowcem, czyli członkiem bliżej nieokreślonej grupy, klanu, popularnego w czasach przed upadkiem cywilizacji. W tej nowej, brutalnej rzeczywistości, w której ciężko o żywność i dobre warunki do życia Roland przemierza jałowe ziemie w ślad za człowiekiem w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wśród olimpijskich bogów…

Kirke. Córka Heliosa i nimfy Perseidy. Dziewczyna, której bliżej do śmiertelników niż bogów. Pozbawiona mocy. Będąca wyrzutkiem bogów. Jednak ta delikatna, nieśmiała Kirke rozkwita po spotkaniu z jej pierwszym śmiertelnikiem. I zostaje skazana na wygnanie… Jak poradzi sobie sama na wyspie? I gdzie tak naprawdę przynależy? Do świata bogów czy ludzi?

Madeline Miller wrzuca czytelnika w świat greckich bogów i herosów. Świat siły, magii i okrucieństwa. Przeciwwagę tego świata stanowi wzięta na tapet jedna z mniej znanych postaci z mitologii greckiej. Kirke. Autorka uczyniła ją główną bohaterką historii o sile, determinacji i niezłomności. O życiowych błędach, radzeniu sobie z konsekwencjami własnych czynów oraz poświęceniu w imię miłości.

Osadzenie tak niszowej postaci z mitologii jak Kirke było świetną decyzją. Sama nie miałam nigdy bliższego kontaktu z jej historią, a uwielbiam silne, zdeterminowane postacie kobiece. I podejrzewam, że, tak jak ja przed lekturą, niewielu czytelników zna jej historię. Niemniej w powieści nie brak również nawiązań do najbardziej znanych greckich mitów. Na kartach książki pojawiają się m. in. Odyseusz i Penelopa, Ariadna i Tezeusz, Medea i Jazon, a także Prometeusz czy Minotaur.

„Kirke” zachwyca stylem, opisaną historią i jej przesłaniem. Pokazuje siłę, determinację i wartość walki o to na czym najbardziej nam zależy.

Polecam.

PS. Polecam również świetnie nagrany audiobook z głosem Marty Wągrockiej, której słucha się z przyjemnością.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Wśród olimpijskich bogów…

Kirke. Córka Heliosa i nimfy Perseidy. Dziewczyna, której bliżej do śmiertelników niż bogów. Pozbawiona mocy. Będąca wyrzutkiem bogów. Jednak ta delikatna, nieśmiała Kirke rozkwita po spotkaniu z jej pierwszym śmiertelnikiem. I zostaje skazana na wygnanie… Jak poradzi sobie sama na wyspie? I gdzie tak naprawdę przynależy? Do świata bogów czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z mordercą przy stole…

Czworo nieznajomych spotyka się w czytelni Biblioteki Publicznej w Bostonie. Nagle słychać krzyk kobiety. Kobiety, która, jak się później okazuje, została zamordowana. Połączeni tą sytuacją nieznajomi: dwaj pisarze – Winifreda i Cain oraz dwójka studentów – Marigold i Whit, postanawiają dociec, co tak naprawdę wydarzyło się pamiętnego dnia w bibliotece… I odpowiedzieć na pytanie: które z nich jest mordercą?

„Kobieta z biblioteki” to powieść szkatułkowa. Powyższy opis stanowi główną warstwę fabularną, ale nie jedyną. Bowiem powieść ta to sensu stricte opowieść o australijskiej pisarce Hannah, która konsultuje kolejne rozdziały swojej książki, opowiadającej o czwórce nieznajomych z biblioteki (wyżej wspomnianych – Winifredzie, Cainie, Marigold i Whicie), czyli de facto stanowiącej główną warstwę fabularną, z Leo - nieznanym jej amerykańskim fanem, przesyłającym jej zdjęcia, mające uwiarygodnić realia jej książki (żeby było ciekawiej w książce Hannah też występuje bohater o imieniu Leo). Poza tym bohaterka książki Hannah - Winifreda – sama pisze własną książkę o nieznajomych, którzy spotkali się w bibliotece… Także Sulari Gentill stworzyła swego rodzaju literacką matrioszkę. Bardzo interesującą literacką matrioszkę…

Koncepcja tej powieści jest fascynująca! Książka w książce. A do tego listy Leo, stające się z każdym kolejnym coraz bardziej niepokojące… Klimat zamkniętej grupki osób, których połączyło jedno zdarzenie, i którzy zaczynają być prześladowani przez mordercę, wypada świetnie. Trochę w stylu klasycznych kryminałów Christie. Nic nie jest tu takie jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Autorka powoli odkrywa karty w kwestii życia naszych nieznajomych. Każdy bohater skrywa jakieś tajemnice, więc nie sposób wytypować postaci zabójcy. Autorka nie poskąpiła również zwrotów akcji i to zarówno w osi fabularnej nieznajomych z biblioteki, jak i w linii Hannah-Leo. Z tego też względu książka trzyma w napięciu do samego końca.

A samo zakończenie? Mnie zaskoczyło. Nie rozłożyło na łopatki, ale zaskoczyło. Co łącznie ze szkatułkowością powieści, interesującymi bohaterami i wciągającą fabułą z licznymi zwrotami akcji sprawia, że „Kobietę z biblioteki” uważam za nietuzinkowy kryminał godny polecenia!

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Z mordercą przy stole…

Czworo nieznajomych spotyka się w czytelni Biblioteki Publicznej w Bostonie. Nagle słychać krzyk kobiety. Kobiety, która, jak się później okazuje, została zamordowana. Połączeni tą sytuacją nieznajomi: dwaj pisarze – Winifreda i Cain oraz dwójka studentów – Marigold i Whit, postanawiają dociec, co tak naprawdę wydarzyło się pamiętnego dnia w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Odmienić swoje życie…

Nie da się zaprzeczyć, że nawyki rządzą naszym życiem. Czy chodzi o takie prozaiczne czynności jak mycie zębów czy robienie zakupów w konkretnym sklepie czy też mające szkodliwy wpływ na nasze zdrowie jak choćby sięganie po papierosa w chwilach stresu… Bez tych nawykowych czynności, decyzji, które są podejmowane na autopilocie, nasz mózg by zwariował… Stąd tak istotna rola kreowania pozytywnych nawyków.

Doktor psychologii klinicznej Sophie Mort, znana w sieci jako Dr Soph, w „Odnowie” uzmysławia jaka jest siła nawyków. Odkrycie mechanizmów stojących za schematycznymi zachowaniami, ich analiza i świadome podejście do nich, szczególnie tych niekorzystnych, przy odrobinie pracy może przyczynić się do poprawy życia, pozbycia się uczucia kręcenia się w kółko i przede wszystkim wykorzenienia tych złych nawyków. Do tego autorka robi to z niezwykłą delikatnością i czułością tak, że czytając tę książkę można się poczuć jakbyśmy trafili w ramiona osoby, która szczerze i z empatią chce nam pomóc.

Autorka zwraca szczególną uwagę na pułapki, które czają się na nas w codziennym życiu takie jak: heurystyki, czyli skróty mentalne wykorzystywane przez mózg do podejmowania decyzji, których efektem mogą być błędy poznawcze; autosabotaż, czyli sabotowanie własnych pragnień; trójkąt dramatyczny, który obrazuje zachwianie równowagi w relacjach i przechodzenie od roli prześladowcy do ofiary i odwrotnie; a także wskazuje na istotną rolę historii naszej rodziny w kształtowaniu nawyków.

Ogromnym plusem są przedstawiane na końcach rozdziałów najważniejsze do zapamiętania informacje, stanowiące esencję treści danego rozdziału. Do tego dochodzą treści/pytania do przemyślenia – wyróżniane zielonym tłem oraz szereg ćwiczeń (karty skryptów załączone są na końcu książki) mających na celu pomóc nam rozpoznać złe nawyki i uzmysłowić co jesteśmy w stanie zrobić, by je zmienić.

„Odnowa” przedstawia bardzo interesującą i przekazaną w niezwykle przystępny i empatyczny sposób wiedzę. To książka, której treść jest w stanie wspomóc czytelnika w zmianie swojego życia na lepsze. Czy jej się to uda zależy wyłącznie od nas samych. Bowiem potrzeba zmian musi najpierw wynikać z nas samych.

Moja ocena: 7,5/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Wielka Litera.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Odmienić swoje życie…

Nie da się zaprzeczyć, że nawyki rządzą naszym życiem. Czy chodzi o takie prozaiczne czynności jak mycie zębów czy robienie zakupów w konkretnym sklepie czy też mające szkodliwy wpływ na nasze zdrowie jak choćby sięganie po papierosa w chwilach stresu… Bez tych nawykowych czynności, decyzji, które są podejmowane na autopilocie, nasz mózg by zwariował…...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Odcięci od świata…

Do położonego wysoko w górach hotelu, będącego odremontowanym szpitalem dla chorych na gruźlicę, przyjeżdża Elin – brytyjska policjantka. W ciągu paru dni w hotelu powiewa grozą – dziewczyna jej brata zostaje uznana za zaginioną, dochodzi do morderstwa, pogoda się pogarsza, schodzi lawina śnieżna i hotel zostaje odcięty od świata… Elin próbuje prowadzić śledztwo mierząc się jednocześnie z demonami ze swojej przeszłości. A morderca jest tuż tuż…

Debiutanckie „Sanatorium” Sarah Pearse posiada świetny koncept thrillerowy – hotel z mroczną przeszłością położony na odludziu, a w nim grupka osób odciętych od świata przebywających w towarzystwie mordercy. Zamysł i wykonanie skojarzyło mi się od razu z twórczością Agathy Christie. Powieść nie epatuje makabrą, zbrodnie odbywają się niejako ‘z boku’, a czytelnik ‘widzi’ jedynie ich efekt końcowy. Do tego książka w dużej mierze składa się z dialogów i rozważań wewnętrznych głównej bohaterki. Opisów jest tu jak na lekarstwo.

Niestety, ale w kwestii wykonania widać tu pewne niedociągnięcia, a potencjał pomysłu fabularnego nie został w pełni wykorzystany. Powieść posiada dłużyzny, tempo akcji jest nierówne, a główna bohaterka nie sprawia wrażenia szczególnie kompetentnej. A najbardziej ubolewam nad brakiem poczucia tej aury gotyckości obiecywanej na okładce. Ja jej w ogóle nie czułam… Te wszelakie niedociągnięcia poniekąd rekompensuje zakończenie, które nie sposób przewidzieć. Choć oparte o szeroko wykorzystywany motyw zemsty za krzywdy, przykuwa uwagę.

„Sanatorium” zapowiadało się na obiecujący gotycki thriller, który koniec końców okazał się być niezłym debiutem z ogromnym potencjałem, który jednak nie został w pełni wykorzystany.

Moja ocena: 5,5/10

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Odcięci od świata…

Do położonego wysoko w górach hotelu, będącego odremontowanym szpitalem dla chorych na gruźlicę, przyjeżdża Elin – brytyjska policjantka. W ciągu paru dni w hotelu powiewa grozą – dziewczyna jej brata zostaje uznana za zaginioną, dochodzi do morderstwa, pogoda się pogarsza, schodzi lawina śnieżna i hotel zostaje odcięty od świata… Elin próbuje prowadzić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Więzi rodzinne i zakazane uczucie na australijskiej ziemi…

Colleen McCullought swoimi „Ptakami ciernistych krzewów” zachwyciła mnie dokładnie 11 lat temu. Szmat czasu. Jednak nadal pamiętam emocje, które wtedy towarzyszyły mi podczas lektury. Ostatnio postanowiłam przekonać się jaki aktualnie będzie mój odbiór tej powieści… Czy ponownie mnie zachwyciła?

Pierwsza połowa XX w. wielodzietna rodzina Cleary’ch przyjeżdża do Droghedy – ogromnego australijskiego gospodarstwa. To tu poznają księdza Ralpha de Bricassart, który staje się przyjacielem rodziny. Między nim a córką Paddy’ego i Fee – Maggie rodzi się silna więź. Więź przyjacielsko-braterska, która z czasem przeradza się w głębsze uczucie… Wśród skąpanych w ukropie suchych australijskich pastwisk, spędów owiec i obawy o to, co przyniosą kolejne lata rozgrywa się saga rodzinna z zakazanym uczuciem w tle.

„Ptaki ciernistych krzewów” to napisana z rozmachem historia rodziny Cleary’ch. Rodziny biednej, ale ciężko pracującej, której los po latach odmienia się za sprawą siostry Paddy’ego. Niewątpliwą siłą powieści są relacje między bohaterami, które pozostawiają ciepło na sercu. W rodzinie Cleary’ch wszyscy odnoszą się do siebie z szacunkiem i choć nie okazują sobie jawnie miłości to czuć, że ta miłość, ogromna miłość rodzinna, jest tam obecna. I jak to w życiu bywa tak i w rodzinie Cleary’ch nie brak zarówno szczęśliwych jak i tragicznych momentów...

Do tego dochodzą liczne, plastyczne opisy, które mnie urzekły. Australijskiej przyrody, realii życia w pierwszej połowie XX w., pracy w gospodarstwie. Autorka posiadała niezwykły talent do kreowania świata przedstawionego. Bowiem zagłębiając się w tą opowieść czuć, że zostajemy przeniesieni na XX-wieczną australijską prowincję…

Nie sposób nie wspomnieć również o motywie przewodnim, czyli miłości tlącej się między, początkowo młodą dziewczyną, a później dorosłą kobietą – Maggie, a starszym od niej księdzem Ralphem. Motywy zakazanego uczucia i różnicy wieku autorka ujęła w niezwykle wyważony, wręcz eteryczny, sposób. Powolne narastanie uczucia, gonitwę myśli, co począć w tej sytuacji, rozdarcie emocjonalne, zarówno Ralpha i jego rozważania czy wybrać Maggie czy wybrać Kościół, jak i samej Maggie, szczególnie już jako dojrzałej kobiety. Tragizm bohaterów i uczucia między nimi niejednokrotnie rozdarły mi serce...

Reasumując, „Ptaki ciernistych krzewów” to osadzona na XX-wiecznych bezkresnych połaciach australijskich pastwisk niesamowita saga trzech pokoleń rodziny Cleary’ch z zakazanym uczuciem jako motywem przewodnim. Cała paleta emocji podczas lektury gwarantowana!

Ja jestem nią po raz drugi zachwycona!

Gorąco polecam!

Moja ocena: 9,5/10

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Więzi rodzinne i zakazane uczucie na australijskiej ziemi…

Colleen McCullought swoimi „Ptakami ciernistych krzewów” zachwyciła mnie dokładnie 11 lat temu. Szmat czasu. Jednak nadal pamiętam emocje, które wtedy towarzyszyły mi podczas lektury. Ostatnio postanowiłam przekonać się jaki aktualnie będzie mój odbiór tej powieści… Czy ponownie mnie zachwyciła?

Pierwsza połowa XX...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wygrać z zombie…

Przyszłość. Pojawiają się ogniska nowej choroby. Osoby zainfekowane zmieniają się w zombie. Choroba się rozprzestrzenia, a świat staje do walki. Zaczyna się wojna z żywymi trupami…

Max Brooks w nietypowej formie, bo w formie reporterskiej, przedstawia wizję świata opanowanego przez zombie. Od samego początku - pacjenta „zero”, poprzez eskalację konfliktu, wojnę totalną, aż do jej finału. Historia przedstawiona jest za pomocą wywiadów z ludźmi z całego świata, ludźmi biorącymi bezpośredni udział w walce, co pogłębia odczucie globalności problemu.

Sam pomysł na przedstawienie fabuły w formie reportażu uważam za świetny! Natomiast liczność rozmówców może sprawiać, że historie poszczególnych osób mogą się mieszać. Jednak z ich wszystkich jako jednej całości wyłania się ogólny obraz światowej sytuacji podczas World War Z. Obraz przerażający - pełen strachu, niepewności, beznadziei…, ale również ze szczęśliwymi akcentami.

Książka, mam wrażenie, jest bardzo militarna. Spora część rozmówców to wojskowi czy członkowie agencji rządowych. Pod tym względem opowieść trochę zawiodła moje oczekiwania. Bardzo lubię motyw zombie i, wiadomo, że łączy się z nim nierozerwalnie tematyka wojenna, natomiast wolę czytać o radzeniu sobie z apokalipsą zwykłych, szarych ludzi niż żołnierzy na froncie…

Podsumowując, ciekawa w swoim formacie „World War Z” najbardziej trafi do gustu osobom lubiącym klimaty post-apo i tematykę militarną.

Moja ocena: 5,5/10

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Wygrać z zombie…

Przyszłość. Pojawiają się ogniska nowej choroby. Osoby zainfekowane zmieniają się w zombie. Choroba się rozprzestrzenia, a świat staje do walki. Zaczyna się wojna z żywymi trupami…

Max Brooks w nietypowej formie, bo w formie reporterskiej, przedstawia wizję świata opanowanego przez zombie. Od samego początku - pacjenta „zero”, poprzez eskalację...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najkrótsza jest linia od miłości do nienawiści...

Malarz Aleksy po latach powraca do wspomnień z lata, gdy jako zbuntowany nastolatek ukończył szkołę i spełniając prośbę matki pojechał z nią na wakacje do pewnej francuskiej wsi. To lato pełne skrajnych emocji i jednego z najważniejszych zdarzeń z jego życia. Zdarzeń, które zmieniło postrzeganie przez chłopaka własnej matki. Matki, której z całego serca nienawidził… W jaki sposób pobyt na wsi zmienił relację matki i syna? Co tak istotnego wydarzyło się podczas pamiętnego lata?

Tatiana Tibuleac w swojej debiutanckiej powieści żywo odmalowała trudności relacji rodzinnych. Nieobecny ojciec, śmierć dziecka, wycofanie matki… Autorka ukazuje potencjalne konsekwencje takich zdarzeń na psychikę dziecka. Czy raz stracone zaufanie i miłość dziecka da się odzyskać? Portret psychologiczny niepełnosprawnego Aleksego wyszedł autorce fenomenalnie. Na kartach książki czuć emocje kipiące w nastolatku, a jednocześnie bardzo wyraźnie widać metamorfozę jaką przechodzi podczas pamiętnego lata. Lata, gdy jego mama…

To opowieść o tym jak łatwo miłość może przerodzić się w nienawiść. O żalu i tęsknocie za tym czego nie było, a powinno być w ognisku domowym. I stracie, która nie powinna mieć miejsca… Która zniszczyła rodzinę…

„Lato, gdy mama miała zielone oczy” to krótka, a jednocześnie emocjonalna opowieść o trudnościach w relacji i próbie ich odbudowy. Skłaniająca do refleksji nad życiem i jego przemijalnością. Nad relacjami z ludźmi i ich kruchością. Bowiem wystarczy chwila, by stracić miłość i zaufanie drugiego człowieka, a dużo wody musi upłynąć, by choć w pewnym stopniu je odzyskać...

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Najkrótsza jest linia od miłości do nienawiści...

Malarz Aleksy po latach powraca do wspomnień z lata, gdy jako zbuntowany nastolatek ukończył szkołę i spełniając prośbę matki pojechał z nią na wakacje do pewnej francuskiej wsi. To lato pełne skrajnych emocji i jednego z najważniejszych zdarzeń z jego życia. Zdarzeń, które zmieniło postrzeganie przez chłopaka własnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Z misją od Obcych…

Minęło kilka lat od kiedy statek obcych – Rama II opuścił Układ Słoneczny wraz z trójką kosmonautów na pokładzie. Nicole, Richard i Michael stworzyli na Ramie swoją własną mini-społeczność, godząc się z myślą, że już nigdy nie wrócą na Ziemię. Ze szczęśliwego związku Nicole i Richarda pojawiły się nawet dzieci. Nikt z nich jednak nie spodziewa się, że dostaną od Obcych misję i część z nich będzie musiała wrócić w pobliże Ziemi…

„Ogród Ramy” to kolejna po „Ramie II” świetna kontynuacja serii. Fabularnie powieść tę można podzielić na kilka wyodrębnionych segmentów: codzienne życie w Ramie II, punkt węzłowy, powrót w kierunku Ziemi, tworzenie nowej społeczności i związane z tym problemy, wyprawa Richarda na spotkanie z nowymi gatunkami i wojna. Każda z nich na swój sposób fascynuje, dotykając złożonych problemów natury moralnej, etycznej, społecznej, biologiczno-ewolucyjnej etc. Począwszy od rozważań z samego początku powieści – w jaki sposób w ograniczonej grupie ludzi, ludzi w większości zbliżonych genetycznie, sprawić, by gatunek przetrwał bez szkody wynikłej z kumulacji mutacji, mogących powodować w każdym kolejnym pokoleniu coraz więcej chorób? Tematyka ta, tak z jednej strony fascynująca, z drugiej może się wydawać wysoce kontrowersyjna. I, osobiście, można się nie zgadzać z kierunkiem w jakim ten aspekt został poprowadzony, a jednak nie sposób odmówić autorom podjęcia intrygującej tematyki, która idealnie pasuje do fabuły powieści.

Ponadto, w piątym segmencie powieści, autorzy odsłaniają prawdziwą naturę człowieka jako gatunku. Gatunku, w którym w dużej mierze jednostki patrzą się jedynie na samych siebie. Gatunku, który zamiast myśleć perspektywicznie patrzy się jedynie na tu i teraz (przykład: programowanie zmian klimatycznych na statku). Gatunku, w którym panuje kult pieniądza i rozrywki. Gatunku, który nie potrafi nie prowadzić z kimś wojny – jak nie pomiędzy sobą nawzajem to z innymi gatunkami…

Pomimo zaklasyfikowania cyklu Rama do klasyki s-f serię tę czyta się jak świetną, współczesną opowieść. Mnogość tematów, w zrozumiały sposób tłumaczone kwestie ‘science’ i intrygujące pomysły w zakresie ‘fiction’, a także liczne analogie do współczesnego świata sprawiają, że w świecie Ramy można przepaść. Podkreślę też jeszcze raz to o czym wspominałam przy tomie II – dobrze zrobiła tej serii współpraca Clarke’a z Lee. Mam wrażenie, że dzięki temu czuć większą lekkość kolejnych tomów serii, poszczególne zdarzenia są bardziej rozbudowane, co sprawia, że czytelnik może ‘zbliżyć się’ do bohaterów, lepiej ich poznać i polubić. Do tego wstawki odnośnie Szekspira (które, fakt faktem, w większej ilości można było znaleźć w Ramie II) czy nawiązania do Eleonory Akwitańskiej, urozmaicają opowieść.

I jedynie to niesprecyzowane zakończenie oraz dziwne, jakby metaforyczne, ostatnie strony sprawiły, że „Ogród Ramy”, w moim osobistym rankingu, nie pobił „Ramy II”. Natomiast sama koncepcja tytułowego ‘ogrodu’, która wprawdzie nie została w pełni wyjaśniona, lecz wiele można się domyślić z całego toku powieści, bardzo przypadła mi do gustu. A kilka intrygujących spraw, które pojawiły się na kartach historii i nie zostały wytłumaczone sprawiają, że z niecierpliwością będę wypatrywać wznowienia kolejnego tomu serii.

Całą serię bardzo polecam!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Z misją od Obcych…

Minęło kilka lat od kiedy statek obcych – Rama II opuścił Układ Słoneczny wraz z trójką kosmonautów na pokładzie. Nicole, Richard i Michael stworzyli na Ramie swoją własną mini-społeczność, godząc się z myślą, że już nigdy nie wrócą na Ziemię. Ze szczęśliwego związku Nicole i Richarda pojawiły się nawet dzieci. Nikt z nich jednak nie spodziewa się, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Samo życie…

Całym życiem dla 27-letniej Diany Cassilas jest dwójka chłopców. Są to synowie jej brata, którymi w wyniku splotu okoliczności musiała się zaopiekować. Niedługo po przeprowadzce, w środku nocy, Diana ratuje z opresji brata swojego nowego sąsiada - Dallasa. Czy Diana w ferworze opieki nad chłopcami pozwoli sobie na swoje szczęście? Czy Dallas odwzajemni uczucia Diany?

„Zaczekaj na to” to bardzo powoli rozwijający się romans, co pozwala na poczucie „chemii” między bohaterami. Oboje to postacie po przejściach, niosące brzemienia przeszłości, co tym bardziej ich łączy. Oprócz slow burn romansu na pierwszy plan wysuwa się tu relacja Diany z chłopcami. Relacja, która jest ciepła, rozpalająca, urocza oraz pełna wzajemnego szacunku i wsparcia, tak Diany do chłopców jak i na odwrót. Szczególnie rozbrajająca jest postać młodszego chłopca - Luke’a. Do tego dochodzi sam stosunek Diany do pełnionej przez nią roli, która w żaden sposób nie chce stać się ‘nowym’ rodzicem dla chłopców, a wręcz stara się pielęgnować w nich pamięć o nich, szczególnie o swoim bracie.

Powieść napisana jest w bardzo przyjemnym stylu, szybko się czyta. Momentami irytowały mnie myśli głównej bohaterki odnośnie Dallasa i przeszkadzało mi niekiedy dość spore nagromadzenie wulgaryzmów, które, mam wrażenie, że nijak nie było podyktowane rozgrywającą się sytuacją. Niemniej nie rzutowało to mocno na mój odbiór całości.

„Zaczekaj na to” uważam za dobry slow burn romans, który pokazuje piękną relację kobiety z dziećmi, która niejako musi spełniać rolę ich matki, jednocześnie nią nie będąc.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Samo życie…

Całym życiem dla 27-letniej Diany Cassilas jest dwójka chłopców. Są to synowie jej brata, którymi w wyniku splotu okoliczności musiała się zaopiekować. Niedługo po przeprowadzce, w środku nocy, Diana ratuje z opresji brata swojego nowego sąsiada - Dallasa. Czy Diana w ferworze opieki nad chłopcami pozwoli sobie na swoje szczęście? Czy Dallas odwzajemni uczucia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wioskowy koszmar…

Berlin. W ogrodzie zoologicznym dochodzi do morderstwa. Pomimo tego, że zwłoki zostają potwornie okaleczone przez zwierzęta, śledztwo policji dość szybko prowadzi do schwytania sprawcy. W toku dalszych działań na jaw wychodzi, że zabójca dorastał w małej wiosce Wendisch Bruch. Wiosce obecnie niemal wymarłej, w której przed laty rozgrywał się dramat… Co się tam działo? I w jaki sposób łączy się to z wydarzeniami z zoo?

„Wioska morderców” to książka do której ciągnęło mnie już od dawna. W związku z tym i moje oczekiwania co do niej były bardzo wysokie. Czy je spełniła? I tak, i nie. Fabularnie jest bardzo ciekawa – brutalne morderstwo, do którego dochodzi na wybiegu dla zwierząt; sesje psychologiczne ze sprawcą, który sprawia wrażenie jakby wręcz nie chciał, żeby mu pomóc; pojawienie się siostry oskarżonego, która wprowadza niemałe zamieszanie; a ostatecznie samo Wendisch Bruch - owiana tajemnicą, niemalże wymarła wioska, w której mieszkają same kobiety, z owianym złą sławą gospodarstwem i dramatem, który przez lata się tu rozgrywał…

Natomiast w kwestii wykonania… Powieść ta jest nierówna. Raz akcja gna niemalże na łeb na szyję, innym razem mocno spowalnia, co wprowadza dysonans w odbiorze powieści. Na plus jednak trzeba zaliczyć dynamiczne, przedłużone w czasie rozwiązanie fabularne.

Co do bohaterów to na pierwszy plan wysuwają się postacie policjantki Saneli Beary – świetnie wykreowanej, zdeterminowanej, dążącej do prawdy młodej kobiety; oraz początkującego psychologa Jeremy’ego, którego postać niezmiernie mnie irytowała. Jego brak profesjonalizmu mnie irytował. Ogólnie rzecz biorąc zarówno postać Jeremy’ego jak i jego mentora – profesora Brocka odebrałam jako postacie niekompetentne i nieprofesjonalne…

Podsumowując, „Wioska morderców” to powieść ze świetnym pomysłem i rozwiązaniem fabularnym, jednak w kwestii wykonania czegoś tu zabrakło. Niemniej, uznaję, że jest to całkiem niezły kryminał.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Wioskowy koszmar…

Berlin. W ogrodzie zoologicznym dochodzi do morderstwa. Pomimo tego, że zwłoki zostają potwornie okaleczone przez zwierzęta, śledztwo policji dość szybko prowadzi do schwytania sprawcy. W toku dalszych działań na jaw wychodzi, że zabójca dorastał w małej wiosce Wendisch Bruch. Wiosce obecnie niemal wymarłej, w której przed laty rozgrywał się dramat… Co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Podróż w nieznane…

„Tak właściwie to zawsze chciałem być kobietą”. Słowa, które mąż wypowiada do żony. Słowa, które rujnują kobiecie całe życie. Słowa, które podają w wątpliwość wszystko, co do tej pory przeżyła ze swoim mężem…

Na drugiej osi narracyjnej Krzysztof Kolumb. Odkrywca. Wizjoner.

Selja Ahava stworzyła bardzo oryginalną powieść. Po pierwsze dotyka istotnego społecznie tematu tranzycji płci i jej wpływu na osoby najbliższe. Tutaj kwestia ta ukazana jest z perspektywy żony, która emocjonalnie nie potrafi poradzić sobie z takim ciężarem. Z decyzją jej ukochanego męża. O tym, by stać się po 40 latach życia kobietą. Zagubienie emocjonalne, tęsknota za tym co było stałe i kochane, żal, że te słowa w ogóle padły i zniszczyły całe ich wspólne życie. Ta warstwa psychologiczno-emocjonalna w „Zanim mój mąż zniknie” jest świetnie ukazana. W dosadny sposób, który uwypukla zabieg autorki, by skupiać się na pojedynczych słowach. Słowach, które w całym obrazie życia są zaledwie drobiazgami, a w sytuacji kobiety - kluczowe…

Obie linie fabularne, początkowo w żaden sposób niepowiązane, im dalej tym bardziej się zacieśniają. Tak jak Kolumb odkrywał nieznane lądy, a to co odkrył koniec końców okazało się być zupełnie czymś innym niż myślał, tak i kobieta, która przez całe wspólne życie widziała w mężu ukochanego mężczyznę, w końcu odkrywa, że jest on kimś innym. Że wewnątrz zawsze był kimś innym…

„Zanim mój mąż zniknie” to nie tylko oryginalna w swojej konstrukcji i poruszanym temacie opowieść. To emocjonalna historia, o której długo się nie zapomni.

PS. Jedno mnie tylko zdziwiło w konstrukcji powieści, a mianowicie brak numeracji stron, co stanowiło dziwny dysonans między tą powieścią, a wszystkimi innymi jakie do tej pory czytałam.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Relacja.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Podróż w nieznane…

„Tak właściwie to zawsze chciałem być kobietą”. Słowa, które mąż wypowiada do żony. Słowa, które rujnują kobiecie całe życie. Słowa, które podają w wątpliwość wszystko, co do tej pory przeżyła ze swoim mężem…

Na drugiej osi narracyjnej Krzysztof Kolumb. Odkrywca. Wizjoner.

Selja Ahava stworzyła bardzo oryginalną powieść. Po pierwsze dotyka istotnego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki SQN Charytatywnie: Wszyscy razem Andrzej Betkiewicz, Przemek Corso, Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, Grzegorz Gajek, Joanna W. Gajzler, Aneta Jadowska, Robert Jasiak, Karolina Kozłowska, Piotr Mąka, Jakub Małecki, Ewa Mędrzecka, Konrad Misiewicz, Mika Modrzyńska, Marcin Mortka, Daniel Muniowski, Marcin Okoniewski, Katarzyna Podstawek, Katarzyna Rutowska, Justyna Sosnowska, Zuzanna Sus, Marcin Świątkowski, Adam Szaja, Milena Wójtowicz
Ocena 7,1
SQN Charytatyw... Andrzej Betkiewicz,...

Na półkach: , ,

Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że bardzo doceniam zarówno pomysł wydawnictwa na charytatywne wydanie zbioru opowiadań, z którego sprzedaży dochód został przeznaczony na WOŚP, jak i zaangażowanie autorów, którzy przysłali do niego teksty.

Ze zbiorami opowiadań bardzo często jest tak, że są nierówne. Szczególnie wtedy, gdy na antologię składają się teksty różnych autorów. W przypadku „Wszyscy razem” również można dostrzec takie różnice, jednak ich rozpiętość na szczęście nie jest duża.

Pod względem fabularnym jest to baardzo zróżnicowana antologia. Bowiem mamy tu opowiadania takie które można podpiąć pod obyczajówkę, fantasy, s-f czy też nawet horror!

Moja topka to (kolejność losowa):
- „Wszyscy razem” Katarzyny Czajki-Kominiarczuk (największe zaskoczenie!)
- „Diabła za rogi” Joanny W. Gajzler (teraz tym szybciej muszę zabrać się za jej serię Necrovet!)
- „GuideOfThe?Past?” Karoliny Kozłowskiej (Karateusz) (jeśli Karolina wydana powieść będę czytać tuż po premierze!)

Bardzo mi się podobały też teksty:
- „Tego nie było w planach” Ewy Mędrzeckiej (Cat vloguje)
- „Oszczędności” Daniela Muniowskiego (Strefa Czytacza)

Natomiast najsłabsze według mnie były:
- „Alberta ci doradzi” Marcina Okoniewskiego (Okoń w sieci)
- „Smok, dziewica i salwy burtowe” Marcin Mortka + Nikola Mańdok (Doktor Book)

Niemniej lekturę antologii jako całości uważam za udaną.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że bardzo doceniam zarówno pomysł wydawnictwa na charytatywne wydanie zbioru opowiadań, z którego sprzedaży dochód został przeznaczony na WOŚP, jak i zaangażowanie autorów, którzy przysłali do niego teksty.

Ze zbiorami opowiadań bardzo często jest tak, że są nierówne. Szczególnie wtedy, gdy na antologię składają się teksty różnych autorów....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Obłęd?

Młoda matka – Iga, cierpiąca na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, poddaje się nowatorskiej terapii w postaci wszczepianego podskórnie chipu samoistnie dozującego leki, sterowanego telefoniczną aplikacją. Niedługo później zaczyna mieć niepokojące objawy, m. in. halucynacje. Gdy na ciele synka odkrywa siniaki nie wie już co jest prawdą, a co halucynacją. Kto skrzywdził dziecko? Podejrzani są wszyscy… Matka Igi, jej mąż i jej najlepsza przyjaciółka… A może ona sama? Iga nie ufa już nikomu…

Klaudia Muniak stworzyła rewelacyjny psychologiczny thriller medyczny! Rzeczywistość przenika się tu z wytworami wyobraźni do tego stopnia, że początkowo ani bohaterka, ani czytelnik nie są w stanie odróżnić prawdy od halucynacji. Dzięki narracji pierwszoosobowej możemy niejako ‘wejść’ w głowę Igi, obserwować jej powolnie rozwijający się obłęd. Świetna sprawa! Dodatkowo fabuła podzielona jest na dwie linie czasowe. Wcześniej, gdy doszło do pewnego tragicznego w skutki zdarzenia i obecnie.

Do tego dochodzi genialny pomysł na wątek technologiczno-medyczny. Sama koncepcja chipa dozującego leki, jej objaśnienie i potencjalne zalety oraz wady takiego rozwiązania przedstawione zostały świetnie. Dla mnie, jako biologa, ten wątek był tym bardziej interesujący.

„Nie ufam już nikomu” to historia o tym, jak przeszłość może nas dopaść w najmniej spodziewanym momencie. O tym jakie obietnice, ale i zagrożenia mogą nieść ze sobą nowoczesne technologie. I o tym jak niewiele trzeba, żeby stracić zaufanie nie tylko do najbliższych osób, ale i do samego siebie….

Świetna historia!

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Obłęd?

Młoda matka – Iga, cierpiąca na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, poddaje się nowatorskiej terapii w postaci wszczepianego podskórnie chipu samoistnie dozującego leki, sterowanego telefoniczną aplikacją. Niedługo później zaczyna mieć niepokojące objawy, m. in. halucynacje. Gdy na ciele synka odkrywa siniaki nie wie już co jest prawdą, a co halucynacją. Kto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tęsknota za tym, co nie wróci…

Julie i Sam mieli dokładnie zaplanowaną wspólną przyszłość po ukończeniu szkoły. Jadnak ich plany rozsypują się w momencie śmierci Sama. Załamana Julie nie potrafi pogodzić się ze stratą, tęskni za chłopakiem. Jakie więc jest jej zdziwienie, gdy pewnego dnia dzwoni do niego, by jeszcze raz usłyszeć jego głos na poczcie głosowej, a on odbiera… Jednak ponowny kontakt wcale nie ułatwia dziewczynie pożegnania i pogodzenia ze stratą…

Motywy śmierci, żałoby i sposobów radzenia sobie ze stratą są często poruszane w literaturze. Jednak mam wrażenie, że głównie w książkach skierowanych do starszych czytelników aniżeli młodzieży, gdzie, jeśli już, to raczej poruszany jest jako element epizodyczny niż motyw przewodni.

„Z tej strony Sam” przedstawia nieumiejętność poradzenia sobie ze stratą 17-letniej zakochanej dziewczyny. Dziewczyny, której w momencie śmierci jej chłopaka zawalił się cały świat, w łeb wzięły wszystkie plany na przyszłość. Autor bardzo dobrze nakreślił emocje targające Julie – tęsknotę, żal, smutek, wyrzuty sumienia. To właśnie ta płaszczyzna emocjonalna jest największą siłą powieści. Ona i przesłanie, które z niej wynika. Że nawet utraciwszy ukochaną osobę trzeba żyć dalej.

Mimo bardzo dobrego przedstawienia tematu mam z tą powieścią jeden problem. A mianowicie realizm magiczny. Pomimo tego, że element ten poruszony jest od samego początku i stanowi jeden z głównych motywów to i tak jakoś do samego końca powieści miałam nadzieję, że w jakiś magiczny sposób autor wytłumaczy go w sposób realistyczny.

„Z tej strony Sam” jest książką young adult i do docelowej grupy odbiorców myślę, że jak najbardziej powinna dotrzeć. Niestety, nie jest z tych uniwersalnych książek ya, które trafią również do dorosłych, niemniej i starsi czytelnicy mogą docenić przedstawienie w niej motywu żałoby i jej wymiar emocjonalny.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Tęsknota za tym, co nie wróci…

Julie i Sam mieli dokładnie zaplanowaną wspólną przyszłość po ukończeniu szkoły. Jadnak ich plany rozsypują się w momencie śmierci Sama. Załamana Julie nie potrafi pogodzić się ze stratą, tęskni za chłopakiem. Jakie więc jest jej zdziwienie, gdy pewnego dnia dzwoni do niego, by jeszcze raz usłyszeć jego głos na poczcie głosowej, a on odbiera…...

więcej Pokaż mimo to