-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-07-17
2020-07-17
Diuna. Książka, za która zbierałem się bardzo długo, trochę przez niesłuszne przeczucie, że lektura nie sprawi mi przyjemności, trochę z obawy, że będę zmuszał się do jej przeczytania. Chociaż ostatnio zdecydowanie mniej czasu poświęcam na tego typu rozrywkę, to radość z poznawania świetnych historii jest u mnie równie duża, jak z jazdy na rowerze. Zdawać by się mogło, że losy chłopca rzuconego w wir wydarzeń na niebezpiecznej, pustynnej planecie nie przyciągną mojej uwagi, a jednak Arrakis ze swoimi czerwiami, mistycyzmem i nietuzinkowa wizja przyszłości, rozpaliło moja wyobraźnię. Jestem dość wybrednym czytelnikiem, dlatego bardzo często współczesne powieści nie potrafią zapewnić mi odpowiedniej rozrywki, nieudolnie kopiując motywy znane z innych tytułów, tworząc bohaterów bez wyrazu, głębi. W Diunie znalazlem to wszystko co sprawia, że czas spędzony na lekturze tej historii był tzw. ucztą czytelnicza. Ciekawie zarysowani bohaterowie, a wśród nich silne i niezalezne postacie kobiece, to tylko jeden z powodów dla których polecam tą książkę każdemu. Teraz i ja rozumiem dlaczego uważana jest za arcydzieło i czekam na film, który ma się ukazać prawdopodobnie jeszcze w tym roku.
Diuna. Książka, za która zbierałem się bardzo długo, trochę przez niesłuszne przeczucie, że lektura nie sprawi mi przyjemności, trochę z obawy, że będę zmuszał się do jej przeczytania. Chociaż ostatnio zdecydowanie mniej czasu poświęcam na tego typu rozrywkę, to radość z poznawania świetnych historii jest u mnie równie duża, jak z jazdy na rowerze. Zdawać by się mogło, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-16
Uczciwe 8/10. Nigdy nie byłem w Ameryce, co więcej - nie zapowiada się abym w najbliższym czasie miał/mógł się tam wybrać. Ta książką jest poniekąd taka laurką. Zarówno dla tej całej "amerykańskości" jak również globalnej popkultury. Cała masa nawiązań, ukrytych mniej lub bardziej smaczków dot. naszej cywilizacji, konsumpcjonizmu, pędzącego jak lokomotywa świata. Sam bohater był dla mnie trochę nijaki, ale polubiłem Cienia. Jednym z najciekawszych wątków jest ten związany z Lakeside i nawet jeśli ktoś nie szczególnie przepada za mitologią, to dla zagadki jakie skrywa to miejsce warto się zapoznać z tym tytułem.
Uczciwe 8/10. Nigdy nie byłem w Ameryce, co więcej - nie zapowiada się abym w najbliższym czasie miał/mógł się tam wybrać. Ta książką jest poniekąd taka laurką. Zarówno dla tej całej "amerykańskości" jak również globalnej popkultury. Cała masa nawiązań, ukrytych mniej lub bardziej smaczków dot. naszej cywilizacji, konsumpcjonizmu, pędzącego jak lokomotywa świata. Sam...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03
Trochę mi zajęło przeczytanie tych opowiadań, ale tylko dlatego, że ostatnimi czasy inne priorytety rządzą moim wolnym czasem. Jeśli chodzi o zawartość, to bardzo solidne polskie fantasy! Z przyjemnością poznam dalsze losy bohaterów.
Trochę mi zajęło przeczytanie tych opowiadań, ale tylko dlatego, że ostatnimi czasy inne priorytety rządzą moim wolnym czasem. Jeśli chodzi o zawartość, to bardzo solidne polskie fantasy! Z przyjemnością poznam dalsze losy bohaterów.
Pokaż mimo to2019-06-05
Jak to jest, że gdy sięgam po jakąś młodzieżówkę, zazwyczaj narzekam, na płytkich, lub zachowujących się zbyt dorośle nastolatków, a kiedy mam styczność z tego typu książką napisaną przez Brandona Sandersona, kupuję ten świat, postacie i całą otoczkę budowaną wokół głównej fabuły, nawet jeśli autor wykorzystuje motywy znane z innych tytułów, przerobione i dostosowane do potrzeb opowiadanej historii. Z początku myślałem, że bardzo szybko rozgryzłem główną zagadkę, a jednak pod koniec miło się zaskoczyłem i z przyjemnością zabiorę się za kontynuację jeśli kiedyś się pojawi. Ciszy mnie fakt, że potrafię czerpać frajdę z opowiadanej historii, nawet jeśli nie jest kierowana do takiego faceta jak ja, a do trochę młodszej publiki. Polecam
Jak to jest, że gdy sięgam po jakąś młodzieżówkę, zazwyczaj narzekam, na płytkich, lub zachowujących się zbyt dorośle nastolatków, a kiedy mam styczność z tego typu książką napisaną przez Brandona Sandersona, kupuję ten świat, postacie i całą otoczkę budowaną wokół głównej fabuły, nawet jeśli autor wykorzystuje motywy znane z innych tytułów, przerobione i dostosowane do...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-03
Trudna ale potrzebna! Nie siedzę zbyt głęboko w tym gatunku, natomiast mam wrażenie, że dzisiejsze sience-fiction to w zdecydowanej większości fantasy rozgrywające się w kosmosie. Z niejaką ulgą stwierdzam, że się myliłem i są książki, dla których przyklejenie takiej łatki byłoby bardzo krzywdzące. Cholera, tutaj pod koniec jest nawet bibliografia, która tylko utwierdza mnie w przekonaniu, jak dobra jest to powieść. Coś co wydaje się na pierwszy rzut oka wymysłem autora, okazuje się, że ma mocne podstawy w nauce i wcale nie jest tak nieprawdopodobne. Pozostaje również kwestia rozważań autora na temat samoświadomości. Świetna!
Trudna ale potrzebna! Nie siedzę zbyt głęboko w tym gatunku, natomiast mam wrażenie, że dzisiejsze sience-fiction to w zdecydowanej większości fantasy rozgrywające się w kosmosie. Z niejaką ulgą stwierdzam, że się myliłem i są książki, dla których przyklejenie takiej łatki byłoby bardzo krzywdzące. Cholera, tutaj pod koniec jest nawet bibliografia, która tylko utwierdza...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-29
Tak jak wspomniałem już pod moją opinią dotyczącą książki „Imię wiatru”, byłem pewien, że sięgnę po kontynuację przygód Kwothe. Całe szczęście nie upłynęło tak wiele czasu od przeczytania pierwszego tomu, zatem z łatwością odnalazłem się na nowo na Uniwersytecie i śledziłem poczynania niesfornego studenta arkanów magicznych.
Będąc na chorobowym nie miałem większych problemów aby w pełni oddać się lekturze i dać się porwać opowiadanej historii. Znowu się powtórzę, ale czytanie rozdziałów dotyczących studiów Kwothe, przypomina trochę lekturę „Harrego Pottera” przystosowanego do starszego czytelnika. Z łatwością idzie się przywiązać do bohaterów, przez co wielokrotnie traciłem poczucie czasu, lub dopadał mnie syndrom jeszcze jednego rozdziału. Nadal nie miałem przyjemności zapoznać się z „Czarnoksiężnik z Archipelagu” Pani Le Guin, jednak przypuszczam, że również miłośnicy tej pisarki będą zachwyceni. Jest coś niezwykle pociągającego w tajemnicy, zagadce dotyczącej Chandrian, którą próbuje rozwiązać Kwothe. „Strach mędrca” został podzielony na dwie części, ale na szczęście nie przerwano aż tak brutalnie żadnego z aktualnie toczących się w książce wątków i jestem usatysfakcjonowany po skończonej lekturze.
Nadal nie wiem dlaczego seria nazywa się kroniki królobójcy i co doprowadzi do tego, że po latach, dorosły Kwothe musi ukrywać swoje prawdziwe imię i grać rolę zwykłego karczmarza w niewielkiej wiosce, ale póki co opowieść skupia się na młodzieńczych latach bohatera, które i tak są wystarczająco interesujące.
Tak jak wspomniałem już pod moją opinią dotyczącą książki „Imię wiatru”, byłem pewien, że sięgnę po kontynuację przygód Kwothe. Całe szczęście nie upłynęło tak wiele czasu od przeczytania pierwszego tomu, zatem z łatwością odnalazłem się na nowo na Uniwersytecie i śledziłem poczynania niesfornego studenta arkanów magicznych.
Będąc na chorobowym nie miałem większych...
2019-01-18
Na początku podchodziłem do tej książki sceptycznie. Spodziewałem się bardzo schematycznej powieści o drodze do wolności zniewolonego ludu, podobnej do wielu innych, różniącej się jedynie konstrukcja świata, wcale zresztą nie tak oryginalnego. Steampunk co by nie mówić nawet jeśli nie jest szczególnie popularny, zakorzeniony jest w naszej świadomości, znany z popkultury. A jednak było to bardzo przyjemne odświeżające doznanie. Spora zaleta jest ograniczenie liczby głównych bohaterów do trójki, przez co czytelnik szybko ich poznaje i zaczyna darzyć sympatią. Doceniam również to jak z biegiem czasu wszystkie wątki ładnie zaczynają się ze sobą łączyć, nawet jeśli jest to trochę naciągane, że Berenice i Jax tak szybko na siebie wpadają. Podobały mi się również rozważania dotyczące wolnej woli i tego czym jest dusza. Polecam
Na początku podchodziłem do tej książki sceptycznie. Spodziewałem się bardzo schematycznej powieści o drodze do wolności zniewolonego ludu, podobnej do wielu innych, różniącej się jedynie konstrukcja świata, wcale zresztą nie tak oryginalnego. Steampunk co by nie mówić nawet jeśli nie jest szczególnie popularny, zakorzeniony jest w naszej świadomości, znany z popkultury. A...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-21
Samego ebooka miałem już od jakiegoś czasu, ale dopiero niedawno udało mi się wreszcie za niego zabrać. Co tu dużo mówić, książka jest wyśmienita! Praktycznie od samego początku naszpikowana akcją, co było fajnym, świeżym doznaniem. Przyzwyczajony do specyficznego, powolnego budowania napięcia w powieściach Brandona Sandersona, byłem ciekaw czy w „Obietnicy Krwi”, będzie w ogóle coś takiego jak punkt kulminacyjny. Zadanie było trudne, jednak ostatnie rozdziały nie zwiodły, zatem autor podołał wyzwaniu, które sam sobie stworzył. Należy jednak zaznaczyć, że cała fabuła jest rozpisana na więcej niż jedną książkę, zatem brakowało mi pod koniec trochę bardziej wyraźnego zamknięcia i jest to zauważalne. W tej książce również jest oryginalny system magiczny, choć nie tak bardzo rozbudowany jak w książkach Sandersona. Mam namyśli wyłącznie magię prochową, ponieważ czary Uprzywilejowanych i voodoo Ka-Poel to w zasadzie coś co już znamy, w trochę innym opakowaniu. Ciekaw jestem kontynuacji, do czego jeszcze są zdolni Naznaczeni. Na koniec przyznam się, że chętnie spróbowałbym tych wszystkich potraw przyrządzanych przez Mihaliego. Polecam!
Samego ebooka miałem już od jakiegoś czasu, ale dopiero niedawno udało mi się wreszcie za niego zabrać. Co tu dużo mówić, książka jest wyśmienita! Praktycznie od samego początku naszpikowana akcją, co było fajnym, świeżym doznaniem. Przyzwyczajony do specyficznego, powolnego budowania napięcia w powieściach Brandona Sandersona, byłem ciekaw czy w „Obietnicy Krwi”, będzie w...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-30
Ostatnia podróż. Ostatni skok. Na szczęście obyło się bez choroby głębinowej, a ja opuszczam pokład „Wstążki” dumny, że miałem przyjemność towarzyszyć bohaterom w ich pełnej przygód podróży po Wypalonej Galaktyce. Jeśli chodzi o literaturę, nie przypominam sobie abym czytał wcześniej coś z tego gatunku. Tym lepiej, że udało mi się zacząć od tak przyjemnego w lekturze cyklu. Patrząc na dorobek polskich autorów, cieszę się, że obok genialnego Pana Lodowego Ogrodu, jest to kolejna czteroczęściowa seria, na najwyższym poziomie. Nie będę się rozpisywał, jeżeli ktoś czyta tą opinie, prawdopodobnie podobały mu się wcześniejsze tomy na tyle aby poznać zakończenie tej kosmicznej podróży i walki o przetrwanie całej galaktyki. Książka trzyma poziom poprzedniczek i jest napakowana akcją. A zatem ostatni raz. CHWALMY BLADEGO KRÓLA!
Ostatnia podróż. Ostatni skok. Na szczęście obyło się bez choroby głębinowej, a ja opuszczam pokład „Wstążki” dumny, że miałem przyjemność towarzyszyć bohaterom w ich pełnej przygód podróży po Wypalonej Galaktyce. Jeśli chodzi o literaturę, nie przypominam sobie abym czytał wcześniej coś z tego gatunku. Tym lepiej, że udało mi się zacząć od tak przyjemnego w lekturze...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-29
Zanim przejdę do zachwytów, wyleję tutaj swoją frustrację na temat wydania wersji elektronicznej. Po raz kolejny dostajemy ebooka, w którym nawigacja pomiędzy poszczególnymi rozdziałami to koszmar, dla kogoś kto lubi wracać do danych fragmentów, szukać nawiązań, ukrytych smaczków. Czytasz na Kindle i twoje urządzenie mówi ci, że do końca rozdziału zostało 12 godzin 43 min... Zamiast podziału na rozdziały, mamy podział na akty... Zarówno w pierwszej i drugiej części musiałem "skazić" e-booka ustawiając sobie linkowanie do poszczególnych rozdziałów, tak aby miało to ręce i nogi. Nie rozumiem, dlaczego dla wydawcy to taki problem, skoro sam plik jest w zasadzie do tego przystosowany i jednym kliknięciem, można wygenerować działający spis treści. Rozumiem konieczność podzielenia wydania papierowego na dwie części, jednak byłoby naprawdę miło gdyby e-book, teraz kiedy całość jest już u nas dostępna, został wydany jako jedna pełną historia z poprawioną nawigacją po rozdziałach.
Przechodząc wreszcie do samej fabuły, po raz kolejny zostałem wciągnięty w niesamowity świat sprenów, świetlistych rycerzy, odprysków. Myślałem, że po dość długiej przerwie, będzie mi ciężko wciągnąć burzowe światło, czerpać satysfakcję z powrotu do tego uniwersum. To Sanderson. Czy mogło być inaczej? w ciągu jednego dnia przeczytałem drugą połowę drugiego tomu. Ten autobus emocji nie zatrzymuje się na żądanie. Nie mogłem się oderwać, napięcie budowane przez 3/4 książki, znalazło ujście w kolejnym, wzruszającym, pełnym wrażeń finale. Trochę smutno, że to już koniec, ale znowu jest na co czekać ;) Podróż ponad celem!
[Edit: Zbieram myśli, być może będę chciał o czymś jeszcze wspomnieć]
Zanim przejdę do zachwytów, wyleję tutaj swoją frustrację na temat wydania wersji elektronicznej. Po raz kolejny dostajemy ebooka, w którym nawigacja pomiędzy poszczególnymi rozdziałami to koszmar, dla kogoś kto lubi wracać do danych fragmentów, szukać nawiązań, ukrytych smaczków. Czytasz na Kindle i twoje urządzenie mówi ci, że do końca rozdziału zostało 12 godzin 43...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-29
Nie pamiętam daty przeczytania, nie traktuję tego tomu jako odrębnej książki. Dzisiaj udało mi się skończyć drugą cześć i jeżeli ktoś chce poznać moją opinię na temat Dawcy Przysięgi, to właśnie tam ją znajdzie.
Nie pamiętam daty przeczytania, nie traktuję tego tomu jako odrębnej książki. Dzisiaj udało mi się skończyć drugą cześć i jeżeli ktoś chce poznać moją opinię na temat Dawcy Przysięgi, to właśnie tam ją znajdzie.
Pokaż mimo to2018-05-18
Nie będę kłamał. Świat World of Warcraft poznałem przede wszystkim dzięki strategii oraz mmo rpg na PC, lata temu, kiedy to mój pierwszy komputer miał problem z przetworzeniem tak dużej ilości danych, w ostatniej misji kończącej podstawową wersję gry Warcraft III. Jest to jakaś część moich wspomnień z czasów szkolnych. Miło mi się kojarzy, zwłaszcza ze względu na możliwość integracji z innymi ludźmi, porozmawiania dzięki komunikatorom głosowym. Myślę, że młodsze pokolenia mają teraz trochę łatwiej. Gry internetowe nie są tak szykanowane jak to było choćby 10 -15 lat temu. Nie ma się czego wstydzić. Najważniejsze to znać umiar. Dzisiaj World of Warcraft nadal ma się bardzo dobrze, a ja, znacznie starszy postanowiłem sięgnąć po książkę.
Jak to mam już w zwyczaju, staram się na każdym kroku wykorzystywać mojego Kindle Paperwhite III, zatem oczywistym było dla mnie kupno e-booka, a nie wersji papierowej. Nie mogę się wypowiedzieć na temat fizycznego wydania tej książki, jednak śmiało mogę polecić wersję elektroniczną. Znalazłem tylko kilka literówek, a podział na rozdziały, jak i sam tekst prezentuje się na czytniku bardzo ładnie. Jeżeli miałbym wymienić jakaś wadę, to należy wspomnieć o tym, że surowy plik .mobi, wysłany bezpośrednio na urządzenie, trafia do nas w starym formacie a nie .kf8(azw3). Warto zatem wygenerować sobie nowy z .epub-a którego również dostajemy przy kupnie w dowolnej e-księgarni. To na tyle jeśli chodzi o technikalia.
Przechodząc z kolei do fabuły, myślę, że dla osób nie znających tego uniwersum, lub tych którzy widzieli tylko film z 2016 roku, pomocna będzie informacja, że książkę można uważać za prolog do wydarzeń, które przeniesiono na wielki ekran. Czyta się lekko i przyjemnie, ale książka na pewno nie jest dla każdego. Miałem wrażenie, że czasami przydałyby się jakieś dodatkowe opisy dla fauny i flory Draenoru, bo skąd do licha ktoś nowy będzie wiedział jak wygląda taki np. talbuk. Nikt jednak nie ukrywa tego, że jest to książka skierowana przede wszystkim dla graczy, osób które chociaż w niewielkim stopniu miały styczność z tym uniwersum. Książka jest świetna ale tylko w swojej kategorii, czyli książek które mają wzbogacić świat stworzony na potrzeby gier, filmów, komiksów. Nie ma sensu porównywać jej do innych wysoko ocenianych książek fantasy, bo z tymi nie może się równać. Miło spędziłem czas na lekturze i chyba to jest najważniejsze. Zapewne w przyszłości zapoznam się z innymi powieściami napisanymi przez Christie Golden.
Nie będę kłamał. Świat World of Warcraft poznałem przede wszystkim dzięki strategii oraz mmo rpg na PC, lata temu, kiedy to mój pierwszy komputer miał problem z przetworzeniem tak dużej ilości danych, w ostatniej misji kończącej podstawową wersję gry Warcraft III. Jest to jakaś część moich wspomnień z czasów szkolnych. Miło mi się kojarzy, zwłaszcza ze względu na...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-05-06
Koniec długiej majówki to dla mnie również koniec przygody z książką "Siewca Wiatru". Miło było wrócić do świata stworzonego w opowiadaniach przez Panią Kossakowską, tym razem w jednej spójnej historii. Podobnie jak w przypadku książek Jacka Piekary, niektórzy mogą czuć się oburzeni poruszaniem spraw religijnych. Anioły są poniekąd obdarte ze swojej świętości, bardzo dobrze dogadują się z demonami i w ogóle znacznie bliżej im do ludzi, niż nieskazitelnych istot niebiańskich. Ja nie mam z tym problemu. Powiem więcej, nie miałbym nic przeciwko gdyby "rzeczywistość" prezentowała się tak, jak nam to zostało przedstawione w książce. Zwłaszcza ciekawie prezentuje się Głębia. Nie jest to takie standardowe piekło, które kojarzy nam się z udręką i cierpieniem. Można tutaj spotkać upadłe anioły, istoty magiczne czy też najzwyklejszych dezerterów i banitów, w ramach politycznych zagrywek niebiańskich. Pan, dał swoim aniołom wybór. Po prostu niektórzy nie chcieli razem z nim tworzyć nowego porządku, ale są jego dziećmi tak samo jak skrzydlaci cieszący się jego łaską. Prawdziwym złem nie są zatem mieszkańcy tej krainy, a pustka, cień będący wszystkim tym co u zarania dziejów Pan zdecydował się odrzucić.
Powieść czyta się bardzo szybko, i płynnie. Szkoda, że zagrożenie jakiemu muszą stawić czoło bohaterowie, z biegiem czasu coraz mniej mnie obchodziło, stało się czymś oczywistym, a ostatnia bitwa i jej finał przewidywalny. Gdyby nie to, myślę, że spokojnie mógłbym dołożyć jeszcze jedną gwiazdkę.
Koniec długiej majówki to dla mnie również koniec przygody z książką "Siewca Wiatru". Miło było wrócić do świata stworzonego w opowiadaniach przez Panią Kossakowską, tym razem w jednej spójnej historii. Podobnie jak w przypadku książek Jacka Piekary, niektórzy mogą czuć się oburzeni poruszaniem spraw religijnych. Anioły są poniekąd obdarte ze swojej świętości, bardzo dobrze...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-27
Wiecie co? To jest naprawdę bardzo dobry zbiór opowiadań. Zanim zacząłem pisać opinię, sprawdziłem jakie odczucia mają pozostali czytelnicy. Zerknąłem na kilka komentarzy poniżej i cieszę się, że nie tylko ja tak uważam. Oczywiście znajdą się osoby, które zawsze będą mieć jakieś ale. Płaczące o to, że to nie jest styl Sapkowskiego, że to nie tak było naprawdę, że coś im się nie podoba, że Geralt jest za mało posępny... i tak w nieskończoność. Przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Ilu ludzi tyle Geraltów. W czytaniu książek najpiękniejsze jest to, że te same wydarzenia, postacie, nasza wyobraźnia może malować w zupełnie inny sposób. To prawda, że Sapkowski jest tylko jeden, ale przecież żaden z autorów opowiadań nie próbuje się pod niego przesadnie podszywać, jedynie na swój sposób oddać ten sam nastrój, nakreślić tło dla rozgrywających się wydarzeń. Przedstawione historie są intrygujące, fajnie osadzone w wykreowanym przez mistrza świecie, zatem czemu miałbym tego nie docenić? Niektóre z opowiadań trochę lepiej od pozostałych oddają ten wiedźmiński klimat, ale jak już wcześniej wspomniałem, zaliczam się do grona osób, które uważają, że konkurs zrealizowany przez Nową Fantastykę był naprawdę udanym przedsięwzięciem.
Wiecie co? To jest naprawdę bardzo dobry zbiór opowiadań. Zanim zacząłem pisać opinię, sprawdziłem jakie odczucia mają pozostali czytelnicy. Zerknąłem na kilka komentarzy poniżej i cieszę się, że nie tylko ja tak uważam. Oczywiście znajdą się osoby, które zawsze będą mieć jakieś ale. Płaczące o to, że to nie jest styl Sapkowskiego, że to nie tak było naprawdę, że coś im się...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-11
Głupi byłem, że tak długo czekałem z przeczytaniem trzeciego tomu. Przy tej książce bawiłem się doskonale. Uwielbiam śledzić przygody Myrtona i jego podwładnych. Książka podzielona jest na trzy części i to właśnie ta pierwsza najbardziej przypadła mi do gustu. Nie żeby dwie kolejne były mniej interesujące, po prostu cliffhanger zaserwowany pod koniec drugiego tomu był tak soczysty, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której los załogi „Wstążki” trafiłby na dalszy plan. Zżyłem się również z pokręconą rodzinką pilotującą „Ciemny Kryształ”. Pokraka, Tartus i Kirke tworzą zgrany zespół, a zwichrowana SI „Ciotka”, dba o to aby na ich statku panował naprawdę unikatowy klimat. Strasznie się wciągnąłem w tą historię i czekam na kolejny, ostatni już tom. Wszystkie wątki bardzo sprawnie się ze sobą łączą i widać, że jest to cykl naprawdę przemyślany. Nadal jednak autor trzyma kilka asów w rękawie, choćby informacje na temat tajemniczej Andy. Jedyny minus? Za mało kosmicznych piratów!
Głupi byłem, że tak długo czekałem z przeczytaniem trzeciego tomu. Przy tej książce bawiłem się doskonale. Uwielbiam śledzić przygody Myrtona i jego podwładnych. Książka podzielona jest na trzy części i to właśnie ta pierwsza najbardziej przypadła mi do gustu. Nie żeby dwie kolejne były mniej interesujące, po prostu cliffhanger zaserwowany pod koniec drugiego tomu był tak...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-13
Skończywszy FUTU.RE byłem już pewien, że pójdę za ciosem i sięgnę niejako do korzeni tego typu literatury. Postanowiłem jeszcze w tym roku przeczytać „Nowy wspaniały świat”, „Limes Inferior” oraz „Rok 1984”. Miałem pewne obawy, jak zawsze przy sięganiu po książki starsze od tych napisanych w trochę bliższych mi czasach, nie mniej jednak powieść datowaną na rok 1932 czyta się zaskakująco dobrze. Równie pozytywnie byłem zaskoczony w trakcie lektury Sherlocka Holmesa, który zresztą jest znany światu troszkę dłużej. O ile bardzo szybko znalazłem pierwsze podobieństwa do przywołanej przeze mnie na początku książki (chociażby środki odurzające, mające poprawić samopoczucie osób żyjących w tym „idealnym świecie”), nastrój w powieści budowany jest w zupełnie odmienny sposób. W obu przypadkach, światy przedstawione są poniekąd sterylne, jednak w FUTU.RE, to wszystko co tak pięknie się prezentuje, śmierdzi na kilometr. „Nowy wspaniały świat” pełen jest groteski. Ta wizja również jest przerażająca, choć prowadzi do zupełnie innych refleksji. Jak to w ogóle możliwe, że ludzkość pozwoliła aby indywidualizm, zamienić na społecznie akceptowalny podział klasowy, na dodatek warunkowany już od poczęcia. Czy takie osoby można w ogóle nazwać myślącymi samodzielnie? To prawda, dzisiaj również sami sobie zakładamy niewidzialne kajdany. Czy to jednak możliwe, że nasza moralność może z czasem zostać aż tak zdeprawowana? Już sam fakt, że coraz łatwiej akceptujemy niektóre idee społeczne, daje do myślenia, nie mówiąc o podobnych eksperymentach z zakresu inżynierii genetycznej, które zapewne są prowadzone. Dobra książka. Książka, która daje do myślenia, nie może być złą książką.
Skończywszy FUTU.RE byłem już pewien, że pójdę za ciosem i sięgnę niejako do korzeni tego typu literatury. Postanowiłem jeszcze w tym roku przeczytać „Nowy wspaniały świat”, „Limes Inferior” oraz „Rok 1984”. Miałem pewne obawy, jak zawsze przy sięganiu po książki starsze od tych napisanych w trochę bliższych mi czasach, nie mniej jednak powieść datowaną na rok 1932 czyta...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-02
Kolejna bardzo dobra powieść ze Świata Dysku. Jeżeli ktoś nie zna Pratchetta i jego cyklu poświęconego straży miejskiej, to nie jest to książka od której powinien zaczynać. Czytając często się uśmiechałem, a kilkukrotnie zdarzyło mi również wybuchnąć najszczerszym śmiechem. Nie ma się co rozpisywać. Cenię sobie tą serię za absurdalny humor i rewelacyjnie wykreowanych bohaterów. Ciut Szalony Artur oraz Cudo Tyłeczek to kolejne postacie, które po prostu pasują do zwariowanego miasta jakim jest Ankh-Morpork.
"Idę na służbę - poinformował Nobby - Kapitan Marchewa kazał mi się zająć prewencją przy ulicy Zapiekanki Brzoskiwniowej.
- A jak masz to robić? - zdziwił się Colon.
- Powiedział: Trzymaj się z daleka."
Kolejna bardzo dobra powieść ze Świata Dysku. Jeżeli ktoś nie zna Pratchetta i jego cyklu poświęconego straży miejskiej, to nie jest to książka od której powinien zaczynać. Czytając często się uśmiechałem, a kilkukrotnie zdarzyło mi również wybuchnąć najszczerszym śmiechem. Nie ma się co rozpisywać. Cenię sobie tą serię za absurdalny humor i rewelacyjnie wykreowanych...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-24
Nie oczekuję, że przeczytasz moją opinię do końca. Szczerze mówiąc, nawet Ci to odradzam. Nam nikt nie wstrzyknął „lekarstwa” na starość, a są rzeczy ważniejsze od czytania tego tekstu. Jedną z nich na pewno jest sięgnięcie po książkę FUTU.RE.
Trochę wody upłynęło od czasu kiedy przeczytałem Metro 2033 tego samego autora. Wiedziałem, że kiedyś będę chciał zapoznać się z tą powieścią, jednak brakowało mi bodźca, który popchnie mnie w kierunku akurat tej a nie innej czekającej na swoją kolej. To stało się nagle, ta chwila nastąpiła w trybie przyśpieszonym, za sprawą tak wielu identycznych komentarzy pod obrazkiem, który wrzuciłem na facebookową grupę „AK – Klub (nie) Anonimowych Książkocholików”. Poprosiłem o podanie książki, która przychodzi Ci namyśl patrząc się na zamieszczoną przeze mnie ilustrację. Znajdował się na niej samotny człowiek w bluzie z kapturem, stojący w deszczu, w mieście olbrzymich, świecących neonami wieżowców. Kilka osób napisało „Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” ale myślę, że jest to zasługa filmu, notabene jakiś czas temu byłem w kinie obejrzeć nowego Blade Runnera 2049, ale ja ten świat sobie wyobrażałem inaczej. Nie ulega jednak wątpliwości, że wizja artystyczna, nastrój i przemyślenia na temat człowieczeństwa zaserwowane na dużym ekranie, sprawiły, że nabrałem jeszcze większej ochoty na FUTU.RE. Jeżeli nadal czytasz moją opinię, to wiedz, że się nie zawiodłem.
Jeżeli będziesz czytać książkę papierową, to warto wspomnieć, że zawiera niesamowite ilustracje autorstwa Siergieja Kirckiego. Niecierpliwym polecam wejść na stronę: http://www.futu.re/ , jednak myślę, że o wiele lepiej poznawać je stopniowo, wraz z rozwojem fabuły. O ile to jakie obrazy malowała moja wyobraźnia w pewnym sensie zostało ograniczone za sprawą wspomnianych filmów i obrazków, w żadnym wypadku nie czuję abym coś stracił. Sam lepiej bym tego świata nie umiał opisać, a co dopiero go namalować. Jeśli chodzi o fabułę, to myślę, że im mniej będziesz wiedzieć tym lepiej dla Ciebie. Warto jednak nadmienić, że niektóre sceny mogą wydać Ci się szokujące, nieprzyzwoite, brutalne. Również język autora oddaje to jak patrzy na świat główny bohater. A więc wskocz, pozwól sobie utonąć, a następnie odrodź się oczyszczony. W idealnym świecie nie ma miejsca dla ludzi słabych, chorych, starych. Zakończenie jest słodko-kwaśne i mnie satysfakcjonuje, choć trochę się go spodziewałem i o wiele większym zaskoczeniem było dla mnie kilka wcześniejszych zwrotów akcji. Tyle.
Nie oczekuję, że przeczytasz moją opinię do końca. Szczerze mówiąc, nawet Ci to odradzam. Nam nikt nie wstrzyknął „lekarstwa” na starość, a są rzeczy ważniejsze od czytania tego tekstu. Jedną z nich na pewno jest sięgnięcie po książkę FUTU.RE.
Trochę wody upłynęło od czasu kiedy przeczytałem Metro 2033 tego samego autora. Wiedziałem, że kiedyś będę chciał zapoznać się z tą...
2017-08-25
Ta książka to przykład wzorowej kontynuacji. Autor postawił sobie poprzeczkę wysoko już w pierwszym tomie, a i tak w "Powrocie" przeskoczył ja z przysłowiowym palcem w d...
Już po kilku pierwszych stronach wiedziałem, że się nie zawiodę. Historia została znacznie rozbudowana i nie jest już tak kameralna jak w "Skokowcu". Wprowadzenie nowych postaci oraz możliwość obserwacji działań zbrojnych z szerszej perspektywy sprawiła, że ani przez moment nie odczuwałem znużenia opowiadaną historią, która w książce podzielona jest na trzy części. Nie spodziewałem się, że mimo tak różnorodnej narracji, wszystkie wątki będą tak bardzo wciągające, że zaczynając dzień w pracy, nie mogłem się doczekać, kiedy wracając do domu, otworzę czytnik i wykonam kolejny skok głębinowy. Jest tutaj kilka naprawdę mocnych zwrotów akcji, które sprawiają, że czytając pochłaniałem stronę za stroną.
Nawet jeżeli niektóre motywy takie jak, zbuntowane SI, próba nawiązania kontaktu z obcymi nie są niczym nowym, to w tej książce autor zrobił z nich fenomenalny kolaż, sprawiając, że całość prezentuje się niezwykle oryginalnie i świeżo. Warto promować tak dobrą literaturę. Myślę, że 10/10 nie jest wcale takie naciągane :)
Ta książka to przykład wzorowej kontynuacji. Autor postawił sobie poprzeczkę wysoko już w pierwszym tomie, a i tak w "Powrocie" przeskoczył ja z przysłowiowym palcem w d...
Już po kilku pierwszych stronach wiedziałem, że się nie zawiodę. Historia została znacznie rozbudowana i nie jest już tak kameralna jak w "Skokowcu". Wprowadzenie nowych postaci oraz możliwość...
Diuna. Książka, za która zbierałem się bardzo długo, trochę przez niesłuszne przeczucie, że lektura nie sprawi mi przyjemności, trochę z obawy, że będę zmuszał się do jej przeczytania. Chociaż ostatnio zdecydowanie mniej czasu poświęcam na tego typu rozrywkę, to radość z poznawania świetnych historii jest u mnie równie duża, jak z jazdy na rowerze. Zdawać by się mogło, że losy chłopca rzuconego w wir wydarzeń na niebezpiecznej, pustynnej planecie nie przyciągną mojej uwagi, a jednak Arrakis ze swoimi czerwiami, mistycyzmem i nietuzinkowa wizja przyszłości, rozpaliło moja wyobraźnię. Jestem dość wybrednym czytelnikiem, dlatego bardzo często współczesne powieści nie potrafią zapewnić mi odpowiedniej rozrywki, nieudolnie kopiując motywy znane z innych tytułów, tworząc bohaterów bez wyrazu, głębi. W Diunie znalazlem to wszystko co sprawia, że czas spędzony na lekturze tej historii był tzw. ucztą czytelnicza. Ciekawie zarysowani bohaterowie, a wśród nich silne i niezalezne postacie kobiece, to tylko jeden z powodów dla których polecam tą książkę każdemu. Teraz i ja rozumiem dlaczego uważana jest za arcydzieło i czekam na film, który ma się ukazać prawdopodobnie jeszcze w tym roku.
Diuna. Książka, za która zbierałem się bardzo długo, trochę przez niesłuszne przeczucie, że lektura nie sprawi mi przyjemności, trochę z obawy, że będę zmuszał się do jej przeczytania. Chociaż ostatnio zdecydowanie mniej czasu poświęcam na tego typu rozrywkę, to radość z poznawania świetnych historii jest u mnie równie duża, jak z jazdy na rowerze. Zdawać by się mogło, że...
więcej Pokaż mimo to