Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Przestrzegam przed marnowaniem czasu na tę szmirę. Autor pogubił się w gatunkach i wątkach. Na pewno "Zły pastrze" nie jest kryminałem, a przynajmniej nie zawiera żadnej zagadki kryminalnej. Trochę tu powieści zemsty, trochę romansu (obijającego się od subtelności Harlequina do pornografii), troszeczkę horroru a la Midsommar. Wierzba jest sprawny w operowaniu słowem, ale słabo radzi sobie w prowadzeniu narracji oraz kreowaniu ciekawych i przekonujących psychologicznie postaci. Np. autor pewnie miał dobre intencje wprowadzając wątek przemocy domowej, ale wpędzi on rzeczywiste ofiary przemocy w głębokie wyrzuty sumienia, bo najwyraźniej zdaniem Wierzby, jedyne, czego trzeba, by wydostać się z przemocowego piekła, to wzięcie się w garść i gaz pieprzowy. Można byłoby w podobny sposób znęcać się nad kolejnymi wątkami książki, ale nie ma to za wiele sensu. Po prostu szkoda na to czasu, a przede wszystkim szkoda czasu na lekturę "Złego pasterza".

Przestrzegam przed marnowaniem czasu na tę szmirę. Autor pogubił się w gatunkach i wątkach. Na pewno "Zły pastrze" nie jest kryminałem, a przynajmniej nie zawiera żadnej zagadki kryminalnej. Trochę tu powieści zemsty, trochę romansu (obijającego się od subtelności Harlequina do pornografii), troszeczkę horroru a la Midsommar. Wierzba jest sprawny w operowaniu słowem, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wedle głównej tezy książki współczesny ateizm nie przeciwstawia się religii, gdyż jest przedłużeniem monoteizmu, co wyraża się w jego nadziei na odkupienie ludzkości. Wiara i niewiara to dwa niewiele się od siebie różniące reakcje na niewyobrażalną złożoność świata. Obie postawy próbują tkać sens z materiału, który za bardzo się do szycia się nie nadaje.

Prawdziwy wolnomyśliciel odrzuca więc nie tylko wiarę w Boga, ale także wiarę w ludzkość i postęp. Dręczy mnie tylko pytanie, czy w takim razie nie jest tak, że na luksus rzeczywistego ateizmu mogą sobie pozwolić tylko bogacze, dogadzający swym egoistycznym zachciankom i nie przejmujący się tym, co dzieje się w świecie polityki i ekonomii?

Wedle głównej tezy książki współczesny ateizm nie przeciwstawia się religii, gdyż jest przedłużeniem monoteizmu, co wyraża się w jego nadziei na odkupienie ludzkości. Wiara i niewiara to dwa niewiele się od siebie różniące reakcje na niewyobrażalną złożoność świata. Obie postawy próbują tkać sens z materiału, który za bardzo się do szycia się nie nadaje.

Prawdziwy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na mało entuzjastyczny odbiór tejże biografii Darwina wpływa fakt, że jej autor bezkrytycznie przyjmuje punkt widzenia autora teorii ewolucji, np. jego oceny dotyczące innych ludzi i usprawiedliwia każde jego postępowanie. Darwin był dużo bardziej złożoną i ciekawą osobowością, a jego dzieło miało daleko bardziej ambiwalentny wpływ na losy nauki i kultury (pomyślmy choćby o darwinizmie społecznym Herberta Spencera czy eugenice Galtona), niż wynika to z lektury książki Kierula.

Na mało entuzjastyczny odbiór tejże biografii Darwina wpływa fakt, że jej autor bezkrytycznie przyjmuje punkt widzenia autora teorii ewolucji, np. jego oceny dotyczące innych ludzi i usprawiedliwia każde jego postępowanie. Darwin był dużo bardziej złożoną i ciekawą osobowością, a jego dzieło miało daleko bardziej ambiwalentny wpływ na losy nauki i kultury (pomyślmy choćby o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka dla ludzi o mocnych nerwach. Poświęcona jest badaniu, jak to stwierdza sam Tołczyk, rzeczywistości koszmarnej (a wiadomo, że najstraszniejsze horrory to te, którym niedaleko od naszego własnego świata), w której "każdy mógł otrzymać etykietę kogokolwiek innego na podstawie wyłącznie słownej, a później ponieść konsekwencje tych słownych operacji" (s. 44). Wkładem autora do bogatej literatury opisującej totalitaryzm jest zwrócenie uwagi na zasadniczą funkcję, jaką pełni w systemie totalitarnym ideologia. Polega ona na wkroczeniu pomiędzy jednostkę i rzeczywistość, tak że żyjący pod butem tyranii nie ufa własnemu doświadczeniu, lecz woli zawierzyć oficjalnej wykładni obowiązującej ideologii. Kolejna po "Domu władzy" rewelacyjna pozycja PIW-u badająca radziecki komunizm. Każdy ceniący wolność powinien się z obiema tymi książkami zapoznać.

Książka dla ludzi o mocnych nerwach. Poświęcona jest badaniu, jak to stwierdza sam Tołczyk, rzeczywistości koszmarnej (a wiadomo, że najstraszniejsze horrory to te, którym niedaleko od naszego własnego świata), w której "każdy mógł otrzymać etykietę kogokolwiek innego na podstawie wyłącznie słownej, a później ponieść konsekwencje tych słownych operacji" (s. 44). Wkładem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Delsol próbuje dostarczyć argumentu za konserwatyzmem i czyni to zdając sobie sprawę, że żyjemy w kulturze, która bardziej niż zachowywaniem dotychczasowych wartości zainteresowana jest postępem. Jej argument odwołuje się do kryzysu ekologicznego. Jest to dość paradoksalne, gdyż postulaty ekologiczne wychodzą zazwyczaj ze środowisk lewicowych. Tymczasem dla francuskiej filozof zainteresowanie ekologią może nam przypomnieć, że otacza nas rzeczywistość obiektywna, której porządku nie możemy bezkarnie naruszać. A to przekonanie, jeśli rozszerzyć je na społeczeństwo, jest centralną tezą konserwatyzmu.
Intrygująca perspektywa i oryginalna argumentacja. Delsol buduje pomost między odmiennymi punktami widzenia, dzięki czemu pozwala nam wyjść z naszych "echo chambers".

Delsol próbuje dostarczyć argumentu za konserwatyzmem i czyni to zdając sobie sprawę, że żyjemy w kulturze, która bardziej niż zachowywaniem dotychczasowych wartości zainteresowana jest postępem. Jej argument odwołuje się do kryzysu ekologicznego. Jest to dość paradoksalne, gdyż postulaty ekologiczne wychodzą zazwyczaj ze środowisk lewicowych. Tymczasem dla francuskiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ks. Dobrzenieckiego w całości koncentruje się na pytaniu: dlaczego Bóg, skoro jest wszechmocny i dobry, nie objawia się ludziom w sposób bardziej oczywisty? Odpowiedź na to pytanie jest o tyle trudna dla wierzącego, że także sama teologia przyznaje, że wiedza o tym, że Bóg istnieje, nie determinuje zachowania danej osoby (przykładem może służyć tu diabeł, który zbuntował się przeciw Bogu, mimo wiedzy o Jego istnieniu), zatem Bożego milczenia nie tłumaczy pragnienie zachowania przez Niego naszej wolności.
Praca, choć erudycyjna i wymaga koncentracji w lekturze, napisana jest przystępnym językiem. Autor nie ogranicza się do streszczenia poglądów cudzych, co bywa mankamentem polskich książek filozoficznych, lecz proponuje również własną odpowiedź na problem ukrycia Boga. Wreszcie tematyka wydaje się być na czasie: wiara w Boga jest dziś w odwrocie, tym aktualniejsze staje się więc pytanie, dlaczego Bóg, jeśli jest, nic z tym nie robi?
Z powyższych względów książka "Ukrytość i Wcielenie" jest warta polecenia.

Książka ks. Dobrzenieckiego w całości koncentruje się na pytaniu: dlaczego Bóg, skoro jest wszechmocny i dobry, nie objawia się ludziom w sposób bardziej oczywisty? Odpowiedź na to pytanie jest o tyle trudna dla wierzącego, że także sama teologia przyznaje, że wiedza o tym, że Bóg istnieje, nie determinuje zachowania danej osoby (przykładem może służyć tu diabeł, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak rasowy filozof Walzer przywraca pojęciom ich właściwe znaczenie. Tolerancja, jak nam przypomina, polega na stworzeniu warunków do pokojowego współistnienia różnych grup religijnych, kulturowych czy etnicznych w jednym społeczeństwie. Nie jest więc, jak się dziś często o tym myśli, akceptacją jakiejkolwiek odmienności, ani też aprobowaniem różnorodności dla niej samej (gdyż jak mogę mówić, że coś toleruję, gdy w rzeczywistości to popieram?). Wg Walzera, dla tak klasycznie pojętej tolerancji ponowoczesność, która ustami np. Kristevy głosi, że wszyscy jesteśmy obcymi, jawi się jako niebezpieczeństwo. Tolerancja zakłada bowiem silną tożsamość kulturową, która następnie dogaduje się z tożsamościami mniejszościowymi, by żyć razem w pokoju. Tymczasem tożsamość połatana nie ma w punkcie wyjścia czego negocjować. Czy wobec tego zamiast tolerancji względem innych nie zostaną jej wyłącznie osobiste awersje i sympatie? I czy nie będzie to koniec rządów tolerancji, zastanawia się w swej książce Walzer.

Jak rasowy filozof Walzer przywraca pojęciom ich właściwe znaczenie. Tolerancja, jak nam przypomina, polega na stworzeniu warunków do pokojowego współistnienia różnych grup religijnych, kulturowych czy etnicznych w jednym społeczeństwie. Nie jest więc, jak się dziś często o tym myśli, akceptacją jakiejkolwiek odmienności, ani też aprobowaniem różnorodności dla niej samej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zbiór esejów o św. Tomaszu jednego z najważniejszych polskich teologów młodego pokolenia, który ostatnio został mianowany rektorem jednej z lepszych rzymskich uczelni - Angelicum. Wyważony, napisany pięknym językiem, który pozwoli zapoznać się z wieloma aspektami myśli tego, który świętość chciał osiągnąć przez używanie intelektu: z problemem właściwego mówienia o transcendencji, Bożej wszechmocy, problemem zła czy wolności religijnej. Obowiązkowa pozycja dla tych, którzy mienią się znawcami myśli średniowiecznej.

Zbiór esejów o św. Tomaszu jednego z najważniejszych polskich teologów młodego pokolenia, który ostatnio został mianowany rektorem jednej z lepszych rzymskich uczelni - Angelicum. Wyważony, napisany pięknym językiem, który pozwoli zapoznać się z wieloma aspektami myśli tego, który świętość chciał osiągnąć przez używanie intelektu: z problemem właściwego mówienia o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Problem interakcji między Bogiem a światem jest najtrudniejszym zagadnieniem we współczesnej debacie między nauką a wiarą. Często teiści głoszą dziś izolacjonizm metodologiczny, z którego wynika m. in. to, że zdarzenia przyrodnicze winno się badać metodami wyłącznie empirycznymi, nie zastanawiając się nad tym, że w świetle takiego stanowiska np. modlitwa prośby nie ma żadnego sensu, mówienie o cudach należy zdemitologizować, a pojęcie Bożej Opatrzności staje się zupełnie puste. Na to wszystko zwraca uwagę w swej książce Polkinghorne i próbuje znaleźć miejsce dla Bożego działania w świecie przyrody. Najwięcej obiecuje sobie po odrzuceniu przez współczesną fizykę ściśle mechanistycznego spojrzenia na przyrodę. Jej nieprzewidywalność, dynamizm i elastyczność to te jej cechy, które, wg niego, pomagają nam zrozumieć, że nie ma sprzeczności między wiarą w Boga działającego w świecie a przekonaniem o stałości i regularności praw przyrody.

Problem interakcji między Bogiem a światem jest najtrudniejszym zagadnieniem we współczesnej debacie między nauką a wiarą. Często teiści głoszą dziś izolacjonizm metodologiczny, z którego wynika m. in. to, że zdarzenia przyrodnicze winno się badać metodami wyłącznie empirycznymi, nie zastanawiając się nad tym, że w świetle takiego stanowiska np. modlitwa prośby nie ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor broni poglądu o bezkonfliktowości nauki i wiary. Brak konfliktu nie wynika jednak, wg niego, z często przytaczanej w tych kontekstach tezy o różnicy przedmiotów czy metod, lecz z różnicy celów. Nauka chce dojść do faktów; religia do znaczeń. Oryginalną tezą Dreesa jest ta mówiąca o możliwości pogodzenia naturalizmu z teizmem. Naturalizm głosi, że wszystkie zdarzenia w świecie mają przyczyny całkowicie naturalne. Zakładając tę tezę, nic dziwnego, że autor ma problem w określeniu na czym polega możliwość interakcji Boga ze światem, a swój teizm ogranicza wyłącznie do pytania o to, skąd się wzięła natura. Koniec końców nie udało się więc Dreesowi wyjść poza wolteriański deizm, który potrzebuje Boga wyłącznie do nakręcenia zegara.

Autor broni poglądu o bezkonfliktowości nauki i wiary. Brak konfliktu nie wynika jednak, wg niego, z często przytaczanej w tych kontekstach tezy o różnicy przedmiotów czy metod, lecz z różnicy celów. Nauka chce dojść do faktów; religia do znaczeń. Oryginalną tezą Dreesa jest ta mówiąca o możliwości pogodzenia naturalizmu z teizmem. Naturalizm głosi, że wszystkie zdarzenia w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lisicki nawiązuje w swej książce do gatunku apologii, broniąc chrześcijaństwa przed zarzutem jakoby to antysemityzm był jego nieodłączną częścią; tezą, że dzieje chrześcijaństwa swe spełnienie znalazły w Holocauście. Jeśli przyjąć takie twierdzenia za prawdę, to nie ma najmniejszego sensu być chrześcijaninem - Lisicki trafnie wyciąga konsekwencje ze stanowisk, z którymi polemizuje. Stąd pasja w przedstawianiu argumentów, które wskazują na rzeczywiste źródła nazizmu czy też analiz skomplikowanych relacji międzyreligijnych w starożytności. Słabszą stroną pracy jest język autora, którego emocjonalność wyraża się w zbyt licznych jak na mój gust kolokwializmach.

Lisicki nawiązuje w swej książce do gatunku apologii, broniąc chrześcijaństwa przed zarzutem jakoby to antysemityzm był jego nieodłączną częścią; tezą, że dzieje chrześcijaństwa swe spełnienie znalazły w Holocauście. Jeśli przyjąć takie twierdzenia za prawdę, to nie ma najmniejszego sensu być chrześcijaninem - Lisicki trafnie wyciąga konsekwencje ze stanowisk, z którymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Teologia XV wieku zwątpiła w moc intelektu i jego zdolność do poznania prawdy o Bogu. Najpełniejszy wyraz ten sceptycyzm (inspirowany przez późnośredniowieczny mistycyzm Eckharta) przyjął w uczonej niewiedzy Mikołaja z Kuzy. Niepojętość Boga była u niego na tyle radykalna, że nie wahał się on pisać, że Bóg nie jest ani Czymś, ani Niczym, ani negacją Czegoś i Niczego. Intelekt, jego zdaniem, powinien zostać zastąpiony przez miłość, a pragnienie poznania Boga przez pragnienie zjednoczenia się z Nim.

Jak każda teologia negatywna, również i uczona niewiedza Kuzańczyka stanęła przed problemem: jak czcić tego, którego nie można poznać; jak miłować tego, o którym niczego się nie wie? Odpowiedź Mikołaja była prosta - Bóg jest godzien naszej chwały, właśnie dlatego, że jest nieuchwytny przez ludzki rozum. Niekoniecznie jednak ta odpowiedź musi zadowolić współczesnych poszukujących.

Teologia XV wieku zwątpiła w moc intelektu i jego zdolność do poznania prawdy o Bogu. Najpełniejszy wyraz ten sceptycyzm (inspirowany przez późnośredniowieczny mistycyzm Eckharta) przyjął w uczonej niewiedzy Mikołaja z Kuzy. Niepojętość Boga była u niego na tyle radykalna, że nie wahał się on pisać, że Bóg nie jest ani Czymś, ani Niczym, ani negacją Czegoś i Niczego....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Filozofia XX wieku Emerich Coreth, Peter Ehlen, Gerd Haeffner, Friedo Ricken
Ocena 5,6
Filozofia XX w... Emerich Coreth, Pet...

Na półkach:

Porządne kompendium wiedzy o współczesnej filozofii. Zawsze można byłoby mieć pretensje o taki, a nie inny wybór filozofów, czy taki, a nie inny rozkład akcentów w prezentacji poszczególnych kierunków, ale tu nie ma rozwiązań idealnych. Podobne historie filozofii służą pierwszemu kontaktowi z danym filozofem, orientacji w tym, co filozofie uważają za wartościowe i godne poznania w swojej własnej tradycji. Te cele książka spełnia.

Porządne kompendium wiedzy o współczesnej filozofii. Zawsze można byłoby mieć pretensje o taki, a nie inny wybór filozofów, czy taki, a nie inny rozkład akcentów w prezentacji poszczególnych kierunków, ale tu nie ma rozwiązań idealnych. Podobne historie filozofii służą pierwszemu kontaktowi z danym filozofem, orientacji w tym, co filozofie uważają za wartościowe i godne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niepokojąca i niewygodna książka autorki wyklętej zarówno przez islam, jak i postępowe uniwersytety zachodnie. Hirsi Ali jest byłą muzułmanką, wychowaną w posłuszeństwie do religii, z niepokojem obserwującą teraz wzrost nastrojów radykalnych wśród wyznawców islamu. Jej wywód to na pewno apel o "reformację" islamu, bez której to reformy napięcia na styku kultur oraz w samych społeczeństwach zachodnich będą tylko rosły, ale dla mnie to przede wszystkim podważenie mitu, którym się bardzo często na Zachodzie pocieszamy: że radykalny islam jest wyznawany tylko przez wąskie grono ekstremistów. Istotnie, jest więc to książka niepokojąca, ale mam wrażenie, że właśnie dlatego jej lektura staje się dla nas, Europejczyków, czymś obowiązkowym.

Niepokojąca i niewygodna książka autorki wyklętej zarówno przez islam, jak i postępowe uniwersytety zachodnie. Hirsi Ali jest byłą muzułmanką, wychowaną w posłuszeństwie do religii, z niepokojem obserwującą teraz wzrost nastrojów radykalnych wśród wyznawców islamu. Jej wywód to na pewno apel o "reformację" islamu, bez której to reformy napięcia na styku kultur oraz w samych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najbardziej wartościowe partie książki dotyczą różnic między cywilizacją Zachodu (Rzym, Grecja) a Wschodu (Indie, Egipt). Zachód, wedle autora, postrzegał zawsze człowieka jako suwerennego, poznającego swych bogów dzięki poetom. Wschód oddawał ludzi w służbie Absolutowi i Go ze wszystkich sił poszukiwał. Geniusz chrześcijaństwa (a dokładnie rzecz biorąc dogmatu Wcielenia) polegał na pojednaniu Wschodu i Zachodu, a poprzez to na stworzeniu pierwszej prawdziwie uniwersalistycznej idei (jak widać, Badiou nie jest aż tak oryginalny). Jednocześnie upadek chrześcijaństwa polegał na odtworzeniu już w łonie samej cywilizacji chrześcijańskiej podziału na Wschód i Zachód. Stąd odrodzenia tej cywilizacji Sołowjow upatrywał w pojednaniu obu Kościołów. Dodać można, że gdy opisuje on z jednej strony islam, z drugiej strony ateizujące oświecenie jako główne zagrożenia dla chrześcijaństwa, to zdajemy sobie sprawę, że dzisiejsza sytuacja tej religii (po latach zmagań z komunizmem czy faszyzmem) w zasadzie wróciła do XIX-wiecznego punktu wyjścia.

Najbardziej wartościowe partie książki dotyczą różnic między cywilizacją Zachodu (Rzym, Grecja) a Wschodu (Indie, Egipt). Zachód, wedle autora, postrzegał zawsze człowieka jako suwerennego, poznającego swych bogów dzięki poetom. Wschód oddawał ludzi w służbie Absolutowi i Go ze wszystkich sił poszukiwał. Geniusz chrześcijaństwa (a dokładnie rzecz biorąc dogmatu Wcielenia)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytułowe męstwo bycia polega na akceptacji siebie w obliczu zagrożenia niebytem. Tego zagrożenia doświadczamy w perspektywie śmierci, potępienia moralnego i poczucia bezsensu.
Ciekawym osiągnięciem Tillicha (z którego potem korzystał chyba Gombrowicz) jest podział filozofii ze względu na to, jak radzi sobie ona z problemem męstwa. Ten podział to esencjalizm kontra egzystencjalizm (w szerokim znaczeniu tego słowa). Filozofie esencjalne (tomizm, heglizm) ignorują ten problem, woląc odkrywać obiektywną naturę rzeczywistości. Filozofie egzystencjalne to te, które rozpoznają problem lęku przed nicością jako centralne zagadnienie filozoficzne.
Zdaniem Tillicha, to jednak nie odpowiedzi filozofa mogą stać się źródłem męstwa bycia, lecz wiara, ale wiara specyficznie pojęta. Autor nazywa ją absolutną, w przeciwieństwie do tradycyjnej, religijnej. Ta ostatnia jest, wg niego, nie do utrzymania, ze względu na współczesne mu powszechne poczucie pustki i zwątpienia w Boga jako osobę. Wiara zaś absolutna, wiara w "Boga ponad Bogiem teizmu", to samoafirmacja siebie wobec tejże pustki, życie na przekór rozpaczy.
Po prawie 70 latach od napisania książki, w momencie, w którym, jak się wydaje, kultura wyszła już z powojennej depresji, widać jak teologii nie służy związanie się z jednym, aktualnie modnym kierunkiem filozoficznym (w tym wypadku chodzi o egzystencjalizm lat 50-tych XX wieku), szczególnie gdy jest to kierunek, którego korzenie tkwią w paryskich kawiarniach.

Tytułowe męstwo bycia polega na akceptacji siebie w obliczu zagrożenia niebytem. Tego zagrożenia doświadczamy w perspektywie śmierci, potępienia moralnego i poczucia bezsensu.
Ciekawym osiągnięciem Tillicha (z którego potem korzystał chyba Gombrowicz) jest podział filozofii ze względu na to, jak radzi sobie ona z problemem męstwa. Ten podział to esencjalizm kontra...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugi tom trylogii poświęcony jest walce o tron, jaki toczy się w Koziej Twierdzy i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt zupełnej naiwności protagonistów. Z wydarzeń opisanych w pierwszym tomie wiedzą, kto jest czarnym charakterem i co mu chodzi, ale z niepojętych dla mnie powodów bohaterowie ci okazują się być całkiem wobec intryg czarnego charakteru bezbronni (mimo że ich pozycja i talenty nie powinny ich takimi czynić). Wykazują się kompletną amnezją, jak w przypadku Ketriken, która wybiera się z czarnym charakterem na polowanie, aż prosząc się o kłopoty. Dodatkowo są wyjątkowo niedomyślni, cały czas zastanawiając się, kto stoi za różnymi nieszczęsnymi wypadkami na dworze, chociaż wystarczyłoby domyślności dziecka, by się dowiedzieć. Mnie ta głupota irytowała i sprawiała, że zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie zacząć kibicować czarnemu charakterowi.

Drugi tom trylogii poświęcony jest walce o tron, jaki toczy się w Koziej Twierdzy i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt zupełnej naiwności protagonistów. Z wydarzeń opisanych w pierwszym tomie wiedzą, kto jest czarnym charakterem i co mu chodzi, ale z niepojętych dla mnie powodów bohaterowie ci okazują się być całkiem wobec intryg czarnego charakteru bezbronni (mimo że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiele mówi o współczesnej lewicy (o jej zradykalizowaniu, zideologizowaniu, odejściu od zasad zdrowego rozsądku) fakt, że autorka taka, jak Agnieszka Kołakowska (zwolenniczka in vitro, przyjmowania uchodźców itp.) drukowana jest w Polsce w tytułach kojarzonych z konserwatyzmem. Dla Kołakowskiej sprawa jest jasna: lewica opowiedziała się po stronie politycznej poprawności, zastąpiła równość wobec prawa ideą multikulturalizmu, ma dziwaczną słabość do radykalnego islamu i feminizmu, doktrynersko traktuje sprawy nauki (szczególnie tej dotyczącej klimatu), a wreszcie dziś to po jej stronie budzą się demony antysemityzmu. To wszystko wystarcza, by zrozumieć, dlaczego liberalizmowi (któremu wierna stara się być Kołakowska) bliżej dziś do konserwatyzmu niż do lewicy. Myślę, że Kołakowska zwiastuje czasy dalszego zbliżania się do siebie tych dwóch wielkich porewolucyjnych prądów myśli społecznej w oporze przeciw temu, co coraz bardziej przypomina świat orwellowski.

Wiele mówi o współczesnej lewicy (o jej zradykalizowaniu, zideologizowaniu, odejściu od zasad zdrowego rozsądku) fakt, że autorka taka, jak Agnieszka Kołakowska (zwolenniczka in vitro, przyjmowania uchodźców itp.) drukowana jest w Polsce w tytułach kojarzonych z konserwatyzmem. Dla Kołakowskiej sprawa jest jasna: lewica opowiedziała się po stronie politycznej poprawności,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobrze, że Peter van Inwagen, wybitny metafizyk, zajął się problemem zła. Dobrze, gdyż odcisnął na współczesnej debacie swe oryginalne piętno. Stał się ważnym głosem stronnictwa teistów, któremu dał do ręki mocne argumenty. Teiści są bowiem na niewygodnych pozycjach, jeśli chodzi o teodyceę. Ogłaszają, ogólnie rzecz biorąc, że Bóg może dopuszczać zło ze względu na jakieś większe dobro, które dzięki temu pojawia się na świecie. Wtedy ateiści zaczynają wyliczać przypadki zła horrendalnego: Holocaust, Wielki Głód na Ukrainie, ludobójstwo Ormian itd. i pytać, jakie to większe dobro wypłynęło z tych wydarzeń? Van Inwagen zręcznie ominął tak zastawioną pułapkę, rozróżniając globalny i lokalny problem zła. Jeśli chodzi o globalny problem zła (dlaczego w ogóle zło istnieje?), według niego, rację mają teiści, którzy mówią, iż jeśli Bóg miał jakiś ważny powód (najczęściej wskazuje się tu ludzką wolność) dopuszczenia zła, to nie dziwmy się, że zło w świecie istnieje. Ale innym pytaniem jest pytanie, o to, dlaczego akurat to dane zło nastąpiło (lokalny problem zła)? Na to pytanie teista nie musi odpowiadać, odpowiedzi może bowiem nie być. Spodziewamy się zła, wiemy, że nie liczy się go w gramach czy metrach, więc decyzja Boga o ilości zła w świecie będzie zawsze arbitralna. Stąd wynika, że wyjaśnienie, dlaczego spotyka ono taką, a nie inną osobę, jest już poza zasięgiem wiedzy teisty. Może on odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zło, ale nie na pytanie dlaczego spotyka ono akurat mnie. Prosty, klarowny wywód autora udowadnia, że wielka filozofia może być zarazem zrozumiała, jak i dochodzić do konkretnych wniosków.

Bardzo dobrze, że Peter van Inwagen, wybitny metafizyk, zajął się problemem zła. Dobrze, gdyż odcisnął na współczesnej debacie swe oryginalne piętno. Stał się ważnym głosem stronnictwa teistów, któremu dał do ręki mocne argumenty. Teiści są bowiem na niewygodnych pozycjach, jeśli chodzi o teodyceę. Ogłaszają, ogólnie rzecz biorąc, że Bóg może dopuszczać zło ze względu na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Galarowicza, mimo iż prezentuje poglądy filozofów, nie jest adresowana do filozofów. Adresatem jest tu przeciętny konsument kultury, któremu Galarowicz umożliwia dostęp do najwyższej klasy refleksji na temat cierpienia. Galarowicz uważa, że zbyt często w literaturze filozoficznej autorzy ulegają pokusie zbyt jaskrawego opowiedzenia się po jednej ze stron: tej, która cierpienie ocenia jednoznacznie negatywnie i tej, która widzi w nim więcej pozytywów. Doświadczenie cierpienia nie jest jednoznaczne, chce nam powiedzieć krakowski filozof, zestawiając obok siebie poglądy obu ww. stron. Innym ważnym rozróżnieniem Galarowicza jest dystynkcja na cel i owoce cierpienia. Zbyt często się je utożsamia, np. wtedy, gdy oskarża się o nieczułość tych, którzy wskazują, że dzięki cierpieniu potrafimy współczuć innym cierpiącym. Nie racjonalizują oni, ani nie wychwalają cierpienia. Nie mówią, że ma ono sens, lecz wskazują tylko na jego konkretne owoce. Ostatnie rozdziały książki pokazują, jak chrześcijaństwo wzbogaca refleksję o cierpieniu. Poprzez postać Chrystusa cierpiącego daje ono wierzącym możliwość upodobnienia się do Zbawiciela, a poprzez to nadanie sensu doświadczeniom skądinąd bezsensownym. W ten sposób religia wydaje się przewyższać w swej odpowiedzi na problem cierpienia refleksję wyłącznie rozumową.

Książka Galarowicza, mimo iż prezentuje poglądy filozofów, nie jest adresowana do filozofów. Adresatem jest tu przeciętny konsument kultury, któremu Galarowicz umożliwia dostęp do najwyższej klasy refleksji na temat cierpienia. Galarowicz uważa, że zbyt często w literaturze filozoficznej autorzy ulegają pokusie zbyt jaskrawego opowiedzenia się po jednej ze stron: tej, która...

więcej Pokaż mimo to