-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
Książka jest zbiorem wielu teorii spiskowych opakowanych w ciekawą fabułę. Gdy już spostrzegłem się o co tutaj chodzi, wraz z rozwojem powieści mniej więcej wiedziałem czego spodziewać się dalej. Nachodzi refleksja, że gdyby większość teorii spiskownych była prawdą to ta książka wcale nie jest sci-fi, tylko opisem rzeczywistości a to już daje mocno do myślenia. Czy rzeczywiście żyjemy w świecie o którym nie mamy pojęcia? W pewnym stopniu na pewno ale czy w aż tak dużym? Natomiast teraz o tym co mi się nie podoba. Odniosłem wrażenie, że autor tak bardzo chciał wszystko zmieścić i złączyć w spójną historię, że jest tego zbyt dużo. Gdybym nie znał tematu wcześniej mógłbym się pogubić. Na pewno historię czytałoby mi się lepiej, gdyby była podzielona na 2,3 tomy i karty byłoby odkrywane powoli. Tutaj co kilka minut czytania dowiadujemy się czegoś "wow" i po jakimś czasie te rewelacje już nie robią wrażenia, ponieważ nie są poprzedzone tajemnicą, oczekiwaniem. Nie wierzę, że to piszę, ale te wątki związane nie z tematyką sci-fi a opierające się na zwykłych relacjach między postaciami są tak ciekawe, że z chęcią poczytałbym o nich więcej. Jednakże, łatwo jest narzekać a już trudniej znaleźć pozycję, która jest podobna do tej książki. Oryginalność, ciekawe dialogi, fajne postacie i ciekawa historia. Długo Interregnum nie zapomnę i polecam każdemu fanowi sci-fi.
Książka jest zbiorem wielu teorii spiskowych opakowanych w ciekawą fabułę. Gdy już spostrzegłem się o co tutaj chodzi, wraz z rozwojem powieści mniej więcej wiedziałem czego spodziewać się dalej. Nachodzi refleksja, że gdyby większość teorii spiskownych była prawdą to ta książka wcale nie jest sci-fi, tylko opisem rzeczywistości a to już daje mocno do myślenia. Czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka napisana na modłę:
1) Zagmatwać za wszelką cenę tak, byle tylko czytelnik do końca nie wiedział, który to jest "ten zły", nawet kosztem logiki.
2) Jako główną bohaterkę dać zagubioną, wrażliwą kobietę po przejściach, która marzy o wielkiej miłości, oczywiście alkoholiczkę, bo to teraz takie modne. Być samemu i dużo pić, obwiniać cały świat o swoje niepowodzenia. Bardzo oryginalnie, nie sądzisz?
3) Napisać wszystko prostym i lekkim językiem. Do przeczytania w jedną noc, zresztą sam King to powiedział :)
Nie napiszę, że "Dziewczyna z Pociągu" to strata czasu, bo żadna książka to nie jest czas zmarnowany ale na półce sklepowej większość pozycji z tego gatunku może okazać się ciekawsza.
Na koniec refleksja, która mnie naszła podczas pisania opinii i UWAGA! SPOILER. Pod koniec dowiadujemy się, że całe nieszczęście pochodzi od bohatera (nie pamiętam imienia), który przez całą książkę był zrównoważoną, dbającą o rodzinę osobą. Mamy tutaj kontrast; główna bohaterka: alkoholiczka, samotna, depresyjna, aspołeczna okazuje się postacią pozytywną. Natomiast on: głowa rodziny, kochający dzieci, opiekuńczy staje się potworem. Czy to przypadkiem idealnie nie wpisuje się w obecne trendy podważania wartości rodziny? Czy taka książka niesie dobre przesłanie? I czy przypadkiem właśnie ten aspekt nie stoi za wielkim rozgłosem tej pozycji? Dałem na początku ocenę 4 ale teraz zmieniam na 2.
Książka napisana na modłę:
1) Zagmatwać za wszelką cenę tak, byle tylko czytelnik do końca nie wiedział, który to jest "ten zły", nawet kosztem logiki.
2) Jako główną bohaterkę dać zagubioną, wrażliwą kobietę po przejściach, która marzy o wielkiej miłości, oczywiście alkoholiczkę, bo to teraz takie modne. Być samemu i dużo pić, obwiniać cały świat o swoje niepowodzenia....
Nikt tak jak Głuchowski nie potrafi pokazać, że czasami życie jest wyjątkowo gorzkie, dobre zamiary w starciu z trudnymi okolicznościami prowadzą często do złych decyzji, po których już jest za późno. Świat jest zły, z tym się nie dyskutuje i im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym będzie łatwiej się nam żyło. "Tekst" jest trudną literaturą, czasami mnie nużył, czasami denerwował a czasami budził we mnie taki smutek, ze musiałem go odłożyć na jakiś czas. Niemniej, uważam, że to jest tak jak z niektórymi pozycjami Lema: "ich się nie ocenia, je się czyta".
Nikt tak jak Głuchowski nie potrafi pokazać, że czasami życie jest wyjątkowo gorzkie, dobre zamiary w starciu z trudnymi okolicznościami prowadzą często do złych decyzji, po których już jest za późno. Świat jest zły, z tym się nie dyskutuje i im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym będzie łatwiej się nam żyło. "Tekst" jest trudną literaturą, czasami mnie nużył, czasami...
więcej mniej Pokaż mimo toMoje pierwsze zetknięcie z autorem. Chociaż nie jestem wielkim znawcą kryminału to przeczytanie kilku pozycji z tego gatunku pozwala mi stwierdzić, że "Karaluchy" są klasyczne do bólu. Bo jak inaczej, niż oklepanym schematem, nazwać postać głównego bohatera: detektywa alkoholika z trudną przeszłością. Jednak na szczęście historia ma do zaoferowania trochę więcej. Czasami są to ciekawostki odnośnie Tajlandii, czasami jakieś zastanawiające spostrzeżenia a czasami jest to po prostu ciekawy zwrot akcji, pomysł lub błyskotliwy dialog. Zresztą, trudno wymagać po kryminale, że będzie jakoś bardzo wybiegał poza standardy, taka już specyfika gatunku. Dla fanów takiej literatury będzie to na pewno wartościowa pozycja. Dla mnie, ocena 6, książka jest dobra ale nic poza tym.
Moje pierwsze zetknięcie z autorem. Chociaż nie jestem wielkim znawcą kryminału to przeczytanie kilku pozycji z tego gatunku pozwala mi stwierdzić, że "Karaluchy" są klasyczne do bólu. Bo jak inaczej, niż oklepanym schematem, nazwać postać głównego bohatera: detektywa alkoholika z trudną przeszłością. Jednak na szczęście historia ma do zaoferowania trochę więcej. Czasami są...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka dostarcza wiedzę na temat odkryć archeologicznych, które są potwierdzeniem tekstów biblijnych. Okazuje się, że jest tego naprawdę bardzo dużo a część z nich jest niezwykle interesująca.
Niestety, mimo informacji, że autor wydał ponad 800 publikacji to zdecydowanie jest on lepszym archeologiem niż pisarzem i żeby zagłębić się w tematykę, należy przymknąć oko na takie mankamenty jak: urywanie nagle wątków, po to by do nich wrócić w innym nieoczekiwanym momencie lub aby nie wrócić wcale, powtarzanie tych samych wniosków po kilka razy, tak że mamy wrażenie, że czytamy drugi raz te same strony itp.
W ostatnim wydaniu z 2015 roku książka została wzbogacona przez fotografie polskiego naukowca Bernarda Koziroga. Ten sam pan jest również odpowiedzialny za redakcje wydania a w sieci można znaleźć jego bardzo ciekawe wykłady na temat archeologii biblijnej, które zdecydowanie są warte polecenia.
Książka dostarcza wiedzę na temat odkryć archeologicznych, które są potwierdzeniem tekstów biblijnych. Okazuje się, że jest tego naprawdę bardzo dużo a część z nich jest niezwykle interesująca.
Niestety, mimo informacji, że autor wydał ponad 800 publikacji to zdecydowanie jest on lepszym archeologiem niż pisarzem i żeby zagłębić się w tematykę, należy przymknąć oko na...
Z serii Świata Dysku najpierw przeczytałem czwartego z cyklu "Morta" a potem numer jeden, czyli "Kolor Magii". Porównując te dwie powieści, "Kolor Magii" to jakbyś był dzieckiem i kupił sobie nowe klocki, patrzysz na nie, i widzisz masę ciekawych elementów, z których możesz ułożyć coś ciekawego, przekładasz je z boku na bok, coś z czymś połączysz na próbę. A "Mort" to jest wtedy, gdy już się z klockami oswoisz i budujesz z tego konkretną budowlę. Mam to na myśli, że "Kolor Magii" daje przedsmak Świata Dysku ale dzieje się w nim za dużo, pomysłów jest zbyt wiele, narracja jest zbyt szybka i mało w tym wszystkim treści, jakiejś mądrości. Oczywiście jak dla mnie i oczywiście nie zmienia to faktu, że dalej jest to bardzo fajną książka, i wyjątkowa... o tak, wyjątkowa z pewnością. Z tym, że nie do końca trafiła w mój gust.
Z serii Świata Dysku najpierw przeczytałem czwartego z cyklu "Morta" a potem numer jeden, czyli "Kolor Magii". Porównując te dwie powieści, "Kolor Magii" to jakbyś był dzieckiem i kupił sobie nowe klocki, patrzysz na nie, i widzisz masę ciekawych elementów, z których możesz ułożyć coś ciekawego, przekładasz je z boku na bok, coś z czymś połączysz na próbę. A...
więcej mniej Pokaż mimo toAutor w serii Głębia stworzył niezwykle oryginalny i rozbudowany świat. Przekonałem się o tym, gdy podczas słuchania audiobooka w pokoju pojawiła się moja mama i zaczęła się przysłuchiwać. Po jakiś 10 minutach zapytała się, jak mogę słuchać coś takiego, przecież to jest zupełnie niezrozumiałe, co te wszystkie słowa znaczą, jaki skok głębinowy, jakie Elohim, jaki personal? Wtedy założyłem, że to nic dziwnego, przecież często w sci-fi czy fantasy trzeba się "wdrożyć", żeby rozumieć świat wykreowany ale od tego momentu co jakiś czas zatrzymywałem się i analizowałem to, co przed chwilą przeczytałem. I faktycznie, rzeczywistość "Głębi" jest niesamowicie skonstruowana a autor swoim warsztatem powoli i systematycznie tak nas oswaja z tym uniwersum, że nim się spostrzegłem wpadłem w tę historię jak Skokowiec w dziurę głębinową. Gdy sobie pomyślę, jak mało wiedziałem o świecie Wypalonej Galaktyki czytając pierwsze strony pierwszego tomu, to aż sobie zazdroszczę tamtego okresu, gdyż nie wiedziałem jak wiele mnie czeka, a teraz... no cóż, kończę trzeci tom i już niebawem trzeba będzie sięgnąć po coś innego. Całe szczęście, że dobrych książek jest tyle, że nie trzeba się martwić, czy coś nam tam jeszcze zostało do odkrycia.
Autor w serii Głębia stworzył niezwykle oryginalny i rozbudowany świat. Przekonałem się o tym, gdy podczas słuchania audiobooka w pokoju pojawiła się moja mama i zaczęła się przysłuchiwać. Po jakiś 10 minutach zapytała się, jak mogę słuchać coś takiego, przecież to jest zupełnie niezrozumiałe, co te wszystkie słowa znaczą, jaki skok głębinowy, jakie Elohim, jaki personal?...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nauczony doświadczeniem wiem, że to jedna z tych książek, które w trakcie czytania aż tak bardzo nie zachwycają ale mają w sobie to coś, co pozwala wrócić myślami do tej historii za rok i się nią zachwycić. To coś to inteligencja autora, który poprzez opisaną historię uczy nas jak wygląda świat, w szczególności polityka. Po inne ksiązki cyklu nie sięgnę ale Fundację warto było przeczytać. Pozycja nie tylko dla fanów sci-fi a dla każdego. Dobra na prezent dla kumpla, który lubi od czasu do czasu przeczytać coś ambitnego.
Nauczony doświadczeniem wiem, że to jedna z tych książek, które w trakcie czytania aż tak bardzo nie zachwycają ale mają w sobie to coś, co pozwala wrócić myślami do tej historii za rok i się nią zachwycić. To coś to inteligencja autora, który poprzez opisaną historię uczy nas jak wygląda świat, w szczególności polityka. Po inne ksiązki cyklu nie sięgnę ale Fundację warto...
więcej Pokaż mimo to