-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-20
Mówiąc jednym zdaniem, jest to historia znajomości dzieciaków z trudną przeszłością i bagażem nieciekawych doświadczeń, przepleciona równie trudną historią teraźniejszości.
Po pierwsze, mylące jest zakwalifikowanie tej powieści do "literatura obyczajowa i romans", gdyż, według mnie jest to książka dla licealnej młodzieży czy tzw. Young Adults.
Po drugie, być może lepiej jest tę książkę przeczytać, niż jej wysłuchać. Łagodny i słodki głos lektorki po dłuższej chwili staje się męczący.
A po trzecie, z pewnością dlatego, że od dawna nie jestem już młodzieżą, treść również była dla mnie nużąca i szczerze mówiąc, mimo przyspieszonego trybu odtwarzania, nie mogłam doczekać się kiedy ta opowieść dobiegnie końca.
Mało dojrzała (nawet już w dorosłym wieku), skoncentrowana na sobie główna bohaterka jest irytująca.
Problemy nastolatków - bezsprzecznie bardzo poważne, przedstawione są w sposób płaski i pozbawiony emocji.
Nic tu mną - czytelniczką, nie wstrząsa, nic nie porusza. Nic nie bawi, nie zostawia śladu.
Ogólnie, nie polecam.
Mówiąc jednym zdaniem, jest to historia znajomości dzieciaków z trudną przeszłością i bagażem nieciekawych doświadczeń, przepleciona równie trudną historią teraźniejszości.
Po pierwsze, mylące jest zakwalifikowanie tej powieści do "literatura obyczajowa i romans", gdyż, według mnie jest to książka dla licealnej młodzieży czy tzw. Young Adults.
Po drugie, być może lepiej...
2024-04-19
Lekko napisana historia, dziejąca się w dwóch płaszczyznach czasowych.
Losy dwóch kobiet łączy zagadka kryjąca się w niespodziewanym podarunku.
W tle Włochy, winobranie i oczywiście wakacyjna miłość...
Styl autorki kojarzy mi się z pisarstwem Jojo Moyes albo Sarah Jio.
Może nie zapadnie w pamięć na wieki, ale przyjemna rzecz do posłuchania.
Lekko napisana historia, dziejąca się w dwóch płaszczyznach czasowych.
Losy dwóch kobiet łączy zagadka kryjąca się w niespodziewanym podarunku.
W tle Włochy, winobranie i oczywiście wakacyjna miłość...
Styl autorki kojarzy mi się z pisarstwem Jojo Moyes albo Sarah Jio.
Może nie zapadnie w pamięć na wieki, ale przyjemna rzecz do posłuchania.
2024-04-09
Bardzo przyjemnie napisana opowieść o trudach odnalezienia swego miejsca po przejściu na (niechcianą) emeryturę.
Artur Barciś, niezawodny w swej lektorskiej interpretacji, tym razem również dodaje uroku czytanemu przez siebie słowu.
Idealna, relaksująca lektura na urlop lub moment, gdy nic ambitniejszego nie wchodzi nam do głowy.
Polecam.
Bardzo przyjemnie napisana opowieść o trudach odnalezienia swego miejsca po przejściu na (niechcianą) emeryturę.
Artur Barciś, niezawodny w swej lektorskiej interpretacji, tym razem również dodaje uroku czytanemu przez siebie słowu.
Idealna, relaksująca lektura na urlop lub moment, gdy nic ambitniejszego nie wchodzi nam do głowy.
Polecam.
2024-04-05
2024-03-29
Książka wydana po raz pierwszy w 1946 roku (jak podaje Wikipedia),do dziś nic nie traci na aktualności. Bardzo przyjemna lektura dla młodych czytelników.
Rewelacyjna interpretacja Janusza Zadury.
Polecam.
Książka wydana po raz pierwszy w 1946 roku (jak podaje Wikipedia),do dziś nic nie traci na aktualności. Bardzo przyjemna lektura dla młodych czytelników.
Rewelacyjna interpretacja Janusza Zadury.
Polecam.
2024-01-23
Wiktor Krasowski na łożu śmierci dyktuje listy do swoich sześciu córek. Próbuje się pożegnać, dać coś od siebie, doradzić...
Taki jest wstęp do opowieści o zmaganiach z życiem sześciu zupełnie różnych od siebie kobiet. Wszystko na tle całkiem świeżej historii Polski.
I choć zdarzyło mi się zażartować, że to polska micro wersja sagi o siedmiu siostrach Lucindy Riley (kto czytał, ten wie ;)), muszę przyznać, że książkę Małgorzaty Szyszko - Kondej przeczytałam z przyjemnością.
Całkiem dobra lektura na relaksujący wieczór.
Wiktor Krasowski na łożu śmierci dyktuje listy do swoich sześciu córek. Próbuje się pożegnać, dać coś od siebie, doradzić...
Taki jest wstęp do opowieści o zmaganiach z życiem sześciu zupełnie różnych od siebie kobiet. Wszystko na tle całkiem świeżej historii Polski.
I choć zdarzyło mi się zażartować, że to polska micro wersja sagi o siedmiu siostrach Lucindy Riley (kto...
"Większość była za powstaniem. Przecież ludzkość umówiła się, że umieranie z bronią jest piękniejsze niż bez broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie. Było nas wtedy w ŻOB-ie już tylko dwustu dwudziestu. Czy to w ogóle można nazwać powstaniem? Chodziło przecież o to, żeby się nie dać zarżnąć, kiedy po nas z kolei przyszli. Chodziło tylko o wybór sposobu umierania..."
(...)
" - W klinice, w której potem pracowałem, była wielka palma. Stawałem czasem pod nią – i widziałem sale, na których leżeli moi pacjenci. To były dawne czasy, kiedy nie mieliśmy dzisiejszych lekarstw ani zabiegów, ani aparatów, i większość ludzi w owych salach skazana była na śmierć. Moje zadanie polegało na tym, żeby możliwie najwięcej spośród nich ocalić – i uprzytomniłem sobie kiedyś pod palmą, że właściwie to jest to samo zadanie, co tam. Na Umschlagplatzu. Wtedy też stałem przy bramie i wyciągałem jednostki z tłumu skazanych.
– i tak stoisz przy tej bramie przez całe życie?
– Właściwie tak. A kiedy nic już nie mogę zrobić, pozostaje mi jedno: zapewnić im komfortową śmierć. Żeby nie wiedzieli, nie cierpieli, nie bali się. Żeby się nie poniżali."
Polecam wysłuchanie audiobooka w wykonaniu Doroty Landowskiej i Mariusza Bonaszewskiego.
"Większość była za powstaniem. Przecież ludzkość umówiła się, że umieranie z bronią jest piękniejsze niż bez broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie. Było nas wtedy w ŻOB-ie już tylko dwustu dwudziestu. Czy to w ogóle można nazwać powstaniem? Chodziło przecież o to, żeby się nie dać zarżnąć, kiedy po nas z kolei przyszli. Chodziło tylko o wybór sposobu...
więcej Pokaż mimo to