-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1156
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać409
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
"Więcej niż pocałunek" to pierwsza książka w mojej karierze czytelniczej, którą mogę nazwać pozycją o zabarwieniu erotycznym.
Stwierdziłam, że powinnam dać szansę każdemu gatunkowi literackiemu i szczerze, po zaledwie trzech rozdziałach mogę powiedzieć tyle: nie żałuję.
Powieść Helen Hoang opisuje nam historię trzydziesto-letniej Stelli. Bardzo ładnej i inteligentnej kobiety, której życie zawodowe jest marzeniem niejednej osoby, pracującej w większej korpiracji.
Niestety, pomimo wspaniałej kariery jej życie towarzyskie leży w gruzach co jest spowodowane nie tylko niechęcią do utrzymywania kontaktu z innym ludźmi...
Pchnięta do działania przez natarczywość matki postanawia poznać kogoś, kto ma jej pomóc w praktykowaniu bliższych relacji.
Po zaledwie trzech krótkich rozdziałach tejże powieści bardzo polubiłam zarówno bohaterów jak i cudownie lekkie pióro autorki. Opisy jakie się pojawiają są bardzo delikatne i nienahalne, a co za tym idzie, przez akcję się przepływa. Wątek romantyczny bardzo ciekawie się zapowiada i szczerze mówiąc, niesamowicie intryguje mnie rozwój sytuacji, jaki zaprezentuje mam Pani Helen.
Nie sposób nie wspomnieć także o ciekawej mieszance osobowości!
Nie poznajemy w pełni mężczyzny spotkanego przez Stellę, z resztą nie dzieję się to również z nią samą, ale jej pewne cechy sprawiają, że czytelnik z nieudawanym zainteresowaniem przerwaca kolejne strony.
Moim zdaniem, jeżeli fabuła będzie rozwijać się na takim samym poziomie, na jakim rozwija się przeczytany przeze mnie fragment, będzie miała szansę zaistnieć w Polsce z tak wielką pomyślnością jak za granicą!
"Więcej niż pocałunek" to pierwsza książka w mojej karierze czytelniczej, którą mogę nazwać pozycją o zabarwieniu erotycznym.
Stwierdziłam, że powinnam dać szansę każdemu gatunkowi literackiemu i szczerze, po zaledwie trzech rozdziałach mogę powiedzieć tyle: nie żałuję.
Powieść Helen Hoang opisuje nam historię trzydziesto-letniej Stelli. Bardzo ładnej i inteligentnej...
Zanim poznałam Miery Stephena Kinga, jedynymi książkami z mroczniejszym klimatem jakie czytałam były: “Za zamkniętymi drzwiami” oraz “Na skraju załamania” autorstwa B.A.Paris. Zastanawiałam się więc jak pójdzie mi z opowieścią Króla Grozy.
Misery okazała się być tak dobrą książką, że gdy kończyłam ją wieczorem, bałam się przejść przez ciemny korytarz z, nieco irracjonalnym, lękiem, że Annie wyskoczy na mnie z jedną ze swoich zabaweczek. Ale co sprawiło, że książka ta wydała mi się tak interesująca?
Historia ta zaczyna się w momencie gdy Paul – pisarz popularnych romansideł budzi się z wypadku samochodowego w bardzo poważnym stanie, w domu swojej najzagorzalszej fanki – Annie. Wtedy nie wie jeszcze jak wielkie ma problemy, jednak szybko przekonuje się, że jego opiekunka potrafi być bardzo, bardzo przerażająca.
Moje serce niejednokrotnie podskakiwało, gdy czytałam jak Paul poznaje ciemną stronę wariatki, na której łasce się znajdował. Stephen King stworzył postać psychopatki, która przeraża swoją nieprzewidywalnością i bezwzględnością. Jest ona również bardzo żywą postacią, wydaje się, że byłaby w stanie lada chwila wyjść z pomiędzy kartek powieści i żyć prawdziwym życiem... życiem osoby niezrównoważonej ale prawdziwym.
Świetnym tego kontrastem jest położenie pisarza, który zamknięty w małym pokoiku niczym w klatce, stara się przeżyć, kierując się to raz instynktem, to raz zaciemnionym przez prochy umysłem. Odkrywa kolejne tajemnice i z każdą stroną coraz bardziej gubi się w swoich własnych myślach. Czy przyjdzie czas w którym ktoś zauważy cichego mieszkańca? Sąsiedzi na pewno nie, najpierw owi musieliby istnieć!
Autor nie żałuje nam boleśnie dokładnych opisów dokonań zarówno jednej postaci jak i drugiej, czasem przyprawiających o gęsią skórkę lub mrożących krew w żyłach. Na naszych oczach rozgrywa się krwawa walka o życie i zachowanie zdrowych zmysłów. Tutaj nie ma miejsca na potknięcia a bohater boleśnie się o tym przekonuje. Jego życie zależy od jednej książki, którą pisze specjalnie dla swojej pielęgniarki z piekła rodem. Co się stanie, gdy ją skończy? Czy pomoc nadejdzie?
Pióro również bardzo mi odpowiada, nadaje właściwy ton rozgrywającej się akcji i wciąga w fabułę, której punkt kulminacyjny wystawia nasze nerwy na spory test. Tempo drastycznie przyśpiesza a paranoje Paula zaczynają się nam mocno udzielać. Gdy zaczytywałam się w kolejnych stronach miałam prawdziwe problemy z usiedzeniem na miejscu! Myślę, że jeżeli ktoś, tak jak ja, zaczyna swoją przygodę z Królem Grozy i ma mocne nerwy, może spokojnie rozpocząć ją Misery i na pewno się nie rozczaruje.
Zanim poznałam Miery Stephena Kinga, jedynymi książkami z mroczniejszym klimatem jakie czytałam były: “Za zamkniętymi drzwiami” oraz “Na skraju załamania” autorstwa B.A.Paris. Zastanawiałam się więc jak pójdzie mi z opowieścią Króla Grozy.
Misery okazała się być tak dobrą książką, że gdy kończyłam ją wieczorem, bałam się przejść przez ciemny korytarz z, nieco...
Gdy czytam kryminał najbardziej skupiam się na atmosferze i odczuciach, jakie powieść na mnie wywiera. Oczywiście bardzo ważny jest aspekt logiki w historii, jednak to zawsze klimat utrzymuje w przy książce, nawet gdy pojawiają się w niej małe luki pod względem logicznym.
Niedawno przeczytałam „Giełdę Milionerów” autorstwa Mariusza Koperskiego i szczerze mówiąc, nie uważam aby książka ta była dobra. Problem w tym, że nie jest tez złą pozycją. Jednak aby rzetelnie przedstawić Wam moje odczucia, muszę wpierw przybliżyć Wam wydarzenia opisane w tejże pozycji.
„Giełda Milionerów” opowiada o śledztwie, prowadzonym przez trzech policjantów w Zakopanem.
Karpiel – młody policjant z zakopiańskimi korzeniami - jest jednak głównym narratorem tej historii. Współpracuje on z dwoma dużo bardziej doświadczonymi policjantami: Derebasem i Kapralem.
Sprawa dotyczy tajemniczego morderstwa znanego i szanowanego przez opinię publiczną mężczyznę, działającego swego czasu w radzie miasta – Jana Lewcuna, którego śmierć udokumentował sam sprawca, za pomocą kamery zamontowanej w budynku zakopiańskiej fundacji, gdzie dokonał tej okrutnej zbrodni.
Zapowiada się obiecująco?
Cóż, dla mnie ta pozycja jest… nawet ciężko jest mi to stwierdzić jaka.
Sama struktura zbrodni, jej przebieg, poszlaki, tropy i finalne rozwiązanie jest dziełem geniuszu. Autor zaplanował naprawdę wszystko, co tylko zaplanować się dało… i chyba to planowanie trochę go zgubiło, ponieważ poza samą zagadką nie jestem w stanie napisać niczego innego, co przykułoby moją uwagę czy zapadło w pamięć.
Postacie są dla mnie kompletnie nijakie, czego najlepszym dowodem może być fakt, że przez ponad trzysta stron książki nie byłam w stanie polubić żadnej na tyle, aby przejąć się jej losem. A jako, że właśnie postaci mają za zadanie wprowadzić pewien klimat, jak można się spodziewać, w tej powieści nie było go wcale. Ani razu nie wstrzymałam oddechu, ani też nie zamartwiałam się tym, czy ktoś jest w niebezpieczeństwie.
Ratunkiem jest natomiast niezwykła lekkość pióra. Przez kolejne strony się płynie i nawet nie zwraca się uwagi na to, jak szybko lądujemy na ostatnich kartkach… na których znajduje się rozwiązanie całej zagadki. Jak już wspominałam, aspekt teoretyczny morderstwa jest naprawdę interesujący i właśnie ten koniec ma swój znaczny udział w mojej ocenie „Giełdy Milionerów”.
A jaka ona jest?
Podsumujmy: postacie i świat nie są zbyt porywające a klimatu grozy trochę tu zabrakło. Trzeba za to przyznać, że Pan Mariusz Koperski ma bardzo wygodny w przyswajaniu styl pisania i bardzo dobrą głowę do wymyślania bardzo skomplikowanych intryg! A to jest cecha bardzo potrzebna w świecie kryminałów. Myślę więc, że ocena 6/10 jest odpowiednia, biorąc pod uwagę fakt, że jej przeczytanie nie zajęło mi dużo czasu.
Gdy czytam kryminał najbardziej skupiam się na atmosferze i odczuciach, jakie powieść na mnie wywiera. Oczywiście bardzo ważny jest aspekt logiki w historii, jednak to zawsze klimat utrzymuje w przy książce, nawet gdy pojawiają się w niej małe luki pod względem logicznym.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiedawno przeczytałam „Giełdę Milionerów” autorstwa Mariusza Koperskiego i szczerze mówiąc, nie uważam...