-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2021-10-04
2021-01-16
2024-04-28
Ależ to było niepokojąco dobre, dosłownie uczta dla wielbicieli mrocznych opowieści o post apokaliptycznym świecie, który ma niewiele wspólnego ze światem, który znamy.
Mamy trzy z pozoru odrębne historie.
Hannah studentka, córka wziętego profesora wirusologa, zostaje uwięziona wraz z grupką studentów w autokarze.
Meg budzi się w wagoniku kolejki linowej, z gupą nieznajomych i trupem, który wygląda dziwnie znajomo.
Carter pracuje w azylu, w którym jest z pozoru bezpiecznie.
Co łączy tę trójkę, otóż wszyscy jak ognia boją się zarażenia śmiertelnym wirusem, każde z nich narażone jest na atak gwizdaczy, czyli chorych zakażonych najgorszym wariantem choroby. Wszyscy muszą walczyć o przetrwanie bo jakiekolwiek zdrowe relacje międzyludzkie już dawno poszły w zapomnienie. Jednak z czasem okazuje się, że każdą z tych trzech historii coś łączy. Akcja toczy się w zawrotnym tempie i nie ma czasu na nudę. Każda kolejna strona zaskakuje bardziej. Debit czyta się z wypiekami na twarzy i ciarkami na ciele jednocześnie.
Autorka w niezwykle zręczny sposób pokazała jak zachowują się ludzie, którymi przestają kierować emocje a zaczyna rządzić instynkt przetrwania. Niepokojące jest jak szybko wyzbywamy się tego co czyni nas homo sapiens by na nowo stać się drapieżnikami polującymi na ofiary.
Ten dystopijny świat wydaje się wcale nie być tak odległym i nieprawdopodobnym, bo wystarczy jeden mutujący wirus i to wszystko może się wydarzyć.
Polecam!!!
Ależ to było niepokojąco dobre, dosłownie uczta dla wielbicieli mrocznych opowieści o post apokaliptycznym świecie, który ma niewiele wspólnego ze światem, który znamy.
Mamy trzy z pozoru odrębne historie.
Hannah studentka, córka wziętego profesora wirusologa, zostaje uwięziona wraz z grupką studentów w autokarze.
Meg budzi się w wagoniku kolejki linowej, z gupą...
2022-09-07
Niezwykle emocjonalna opowieść o kobiecej sile, odwadze, woli walki. Wzruszająca historia relacji matki i córki, a w tle wielki kryzys w Ameryce. Kristin Hannah nie zawodzi, cokolwiek napisze to literatura z górnej półki.
Niezwykle emocjonalna opowieść o kobiecej sile, odwadze, woli walki. Wzruszająca historia relacji matki i córki, a w tle wielki kryzys w Ameryce. Kristin Hannah nie zawodzi, cokolwiek napisze to literatura z górnej półki.
Pokaż mimo to2020-02-11
Zdecydowanie jedna z lepszych części o komisarzu Deryłło.
Niezwykle klimatyczne opisy miejsca akcji: lekko podupadły hotel w Tatrach, z ograniczonymi możliwościami dotarcia na miejsce, nieustannie lejący deszcz, wiatr wiejący z niespotykaną siłą, hulający w kanałach wentylacyjnych starego budynku i w tym wszystkim grupka kompletnie sobie obcych ludzi, zamknięta w hotelu, a wśród nich morderca. Kto nim jest i jaki motyw nim kieruje.
Książka trzyma w napięciu od początku do końca i choć wydaje się że to już koniec serii o komisarzu, to mam cichą nadzieję, że autor pokusi się o kontynuację losów tegoż bohatera, ale również komisarz Haller (swoją drogą niezwykła osobowość)
Polecam, jeden z lepszych thrillerów jakie w życiu czytałam.
Zdecydowanie jedna z lepszych części o komisarzu Deryłło.
Niezwykle klimatyczne opisy miejsca akcji: lekko podupadły hotel w Tatrach, z ograniczonymi możliwościami dotarcia na miejsce, nieustannie lejący deszcz, wiatr wiejący z niespotykaną siłą, hulający w kanałach wentylacyjnych starego budynku i w tym wszystkim grupka kompletnie sobie obcych ludzi, zamknięta w hotelu, a...
2019-05-06
2021-12-19
Paulina Jurga to objawienie 2020 roku. "Matrioszka" skradła mi serce, rozłożyła na łopatki, koparę zbierałam z ziemi jeszcze długo po tym jak przeczytałam ostatnie zdanie. Jednak zostawiła po sobie ogromny niedosyt i czekałam niecierpliwie na kontynuację, doczekałam się a teraz mam podobne odczucia i znów niedosyt i niecierpliwe oczekiwanie, co przyniesie trzecia część serii.
Marta, młodziutka bohaterka książki, wyrwana z sielankowego życia w Polsce i wrzucona w środek rosyjskiej machiny mafijnej, przeżyła w ciągu kilku miesięcy tyle traumatycznych wydarzeń, że aż dziw, że dziewczyna jest jeszcze przy zdrowych zmysłach. Okazuje się, że wszyscy ją okłamują, manipulują nią i mają już z góry wymyślony plan na jej dalsze losy. Nie wie, czy komukolwiek może ufać i czy po raz kolejny jej wiara w to, że w ludziach jest dobro jej nie zawiedzie.
Kola, który pod wpływem Marty odkrywa w sobie uczucia, których wcześniej nie znał, chce ochraniać dziewczynę przed złem jakie niesie ze sobą mafia, pytanie tylko czy surowe reguły bratwy pozwolą Marcie prowadzić spokojne życie u boku Nikolaja?
Żyjąc w rodzinie mafijnej, o spokoju jednak można tylko pomarzyć. Tu każdy dzień jest niepewny, a rozwój sytuacji przynosi tylko nowe rozczarowania. Dziewczyna musi przy tym wszystkim walczyć jeszcze o odnalezienie swojej przyjaciółki Karoliny, by móc to zrobić musi podpisać pakt z diabłem, a wiadomo jak kończą się takie układy. Czy i tym razem pójście na układ z przenikniętym złem do szpiku kości bratem skończy się dla Marty tragicznie, czy może jednak zjedna sobie brata swoim łagodnym usposobieniem i chęcią niesienia pomocy?
Paulina Jurga ma tak dobre pióro, że ciężko znaleźć równie dobrą pisarkę, która dotyka tematów mafijnych. Na to wszystko autorka wykonała szeroko zakrojony research, co sprawia, że czytelnik doskonale orientuje się w strukturze mafijnej, w obyczajach i zasadach tego świata, a taka wiedza niezbędna jest by zrozumieć działanie bohaterów.
Ta książka jest dopracowana w najdrobniejszym szczególe, nie ma tu do czego się przyczepić, dzięki temu uważam, że to nie jest zwykły romans mafijny - szufladkowanie tej książki w ten sposób to ujma, to jest coś więcej tym bardziej, że to nie romans wysuwa się na pierwszy plan.
O tej książce można napisać wiele, uważam jednak, że każdy powinien ją przeczytać. Poleciłam Matrioszkę kilku osobom i każda sięgała po kolejną część, piejąc z zachwytu nad tą historią.
Paulina Jurga to objawienie 2020 roku. "Matrioszka" skradła mi serce, rozłożyła na łopatki, koparę zbierałam z ziemi jeszcze długo po tym jak przeczytałam ostatnie zdanie. Jednak zostawiła po sobie ogromny niedosyt i czekałam niecierpliwie na kontynuację, doczekałam się a teraz mam podobne odczucia i znów niedosyt i niecierpliwe oczekiwanie, co przyniesie trzecia część...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02-13
Nie wiem skąd Paulina Jurga czerpie inspiracje do swoich książek, ale wyobraźnie ma naprawdę nieograniczoną, patrząc na to co dzieje się w trzeciej części opowieści o rosyjskiej mafii, czyli w „Matnii”.
To w tej części rozegra się dramat Marty, głównej bohaterki. Znajdzie się ona w tak beznadziejnej sytuacji, że musiałby się wydarzyć cud, żeby wyrwać młoda dziewczynę ze szponów zła. Matrioszka żywi jednak cały czas nadzieję, że jest ktoś, kto poruszy niebo i ziemię, by ją odnaleźć, ale jak przekazać mu wiadomość gdzie ma jej szukać, skoro wszyscy w około wydają się być w tej samej drużynie co opętamy rządzą władzy i zemsty Izjasław.
Autorka wykreowała niezwykłe postacie w tej serii, eteryczną, nieco rozchwianą emocjonalnie Martę, wojowniczego i porywczego Nikołaja, psychopatycznego Izjasława, a na deser w tej części tajemniczego Igora – egzekutora mafii. Z takiej mieszanki powstała książka w której akcja zmienia się jak w kalejdoskopie, trup ściele się gęsto, a czytelnik jest bliki zawału.
Szanowna autorko masz niezwykły talent to pisania emocjonujących historii i cieszę się, że trafiłam na tą serię, bo najfajniejsze są te niepozorne historie, które na końcu każą nam zbierać szczękę z podłogi.
Po raz kolejny powtarzam, że ta serię należy bezwzględnie przeczytać i samemu ocenić kunszt autorki (nie zakładam innych ocen niż pozytywne). Ja czekam na kolejne książki i zapisuję się do fanclubu Pauliny Jurgi 😊
Nie wiem skąd Paulina Jurga czerpie inspiracje do swoich książek, ale wyobraźnie ma naprawdę nieograniczoną, patrząc na to co dzieje się w trzeciej części opowieści o rosyjskiej mafii, czyli w „Matnii”.
To w tej części rozegra się dramat Marty, głównej bohaterki. Znajdzie się ona w tak beznadziejnej sytuacji, że musiałby się wydarzyć cud, żeby wyrwać młoda dziewczynę ze...
2020-08-03
„Matrioszka” to diabelnie niebezpieczna książka. Wydawnictwo powinno zamieścić ostrzeżenie na okładce, że autorka gwarantuje nieprzespaną noc. Jeżeli sięgniesz po nią to uwierz, nie odłożysz jej póki nie skończysz.
Dostałam książkę w wersji surowej do zrecenzowania, czyli nie masz zdjęcia na okładce, nie masz opisu fabuły, nie wiesz nic o autorce, bo to debiut, na Instagramie czy FB milczą na temat książki, bo nikt o niej jeszcze nie słyszał. Tym bardziej cieszyłam się, że opinie o niej będę mogła zbudować bez czyjejkolwiek sugestii.
Poznajemy nastoletnią Martę Małecką, zwyczajną dziewczynę, z jak się okazało niezwykłym pochodzeniem, o którym sama zainteresowana nie wiedziała. Z jej świata znikają ukochane osoby, a ona zostaje uprowadzona do przeraźliwie zimnej Rosji i osadzona w samym środku mafijnej rodziny – bratwy, otoczona ludźmi, którzy na pewno nie życzą jej dobrze, a upatrują w niej jedynie wroga. Odcięta od świata, dostępu do internetu, telefonu, zdana wyłącznie na łaskę ojca-tyrana, krzywdzona przez tych, którzy powinni okazać wsparcie, zagubiona, złamana, opadająca z sił. Ale obok dziewczyny pojawia się Nikolaj, który z jednej strony jest bezwzględnym zabójcą a z drugiej Marta/Matriona nie pozostaje mu obojętna i budzi w nim uczucia, które były mu do tej pory obce. To właśnie on da jej nadzieję, pytanie czy bezwzględna bratwa właśnie tej nadziei nie zabije.
Historia Marty jest tak wstrząsająca, że po jej przeczytaniu na długo zostaje w głowie, minęło już kilka miesięcy od jej przeczytania i nadal wracam w myślach do głównej bohaterki, zastanawiając się jak potoczą się dalsze losy. I choć czytałam wiele książek z motywem mafijnym, to żadna nie poruszyła mnie tak bardzo. Tutaj mafia to rzeczywiście mafia – tu albo jesteś z nimi, albo nie żyjesz, a to jak odbierają życie wrogom przyprawia o ciarki na plecach.
Jeżeli zastanawiacie się czy przeczytać tą książkę, to po prostu po nią sięgnicie, jestem w 200% pewna, że nikt kto ją przeczyta nie będzie żałował.
Ogromnie gratuluję autorce, bo cała historia jest bardzo dopracowana, spójna, pozbawiona zbędnym opisów, a co najważniejsze budzi apetyt na więcej.
„Matrioszka” to diabelnie niebezpieczna książka. Wydawnictwo powinno zamieścić ostrzeżenie na okładce, że autorka gwarantuje nieprzespaną noc. Jeżeli sięgniesz po nią to uwierz, nie odłożysz jej póki nie skończysz.
Dostałam książkę w wersji surowej do zrecenzowania, czyli nie masz zdjęcia na okładce, nie masz opisu fabuły, nie wiesz nic o autorce, bo to debiut, na...
2022-02-21
Ogień, swąd spalenizny, dławiący dym i kurz unoszący się nad miastem, a powodowany zawalającymi się jak domki z kart kamienic tętniącego niegdyś życiem Breslau. Nieustannie bombardowane, oblężone miasto, pułapka w której nieustannie giną ludzie, a krajobraz wypełnia się zwłokami ludzi i zwierząt, których dosięgły kule wroga.
Malwina Ferenz stworzyła chyba najbardziej sugestywną książkę jaką do tej pory czytałam. Dałam się całkowicie pochłonąć tej historii, czułam smród palonych mieszkań, czułam każde drżenie wywołane nadlatującymi bombowcami, słyszałam płacz dzieci wołających rodziców, których zabrała wojna, słyszałam zawodzenie matek tulących w ramionach truchła swoich dzieci.
Ta książka wywołuje ogromne emocje, a to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą dodatkowo potęguje odczucia. Wobec takich książek i takich historii nie można przejść obojętnie, one każą jak mantrę powtarzać „nigdy więcej wojny”. O takich obrazach powinno mówić się na lekcji historii, aby nigdy nie poszły w zapomnienie obrazy bombardowanego Breslau, Warszawy, Drezna, czy wielu innych miast, które zostały zrównane z ziemią w czasie drugiej wojny światowej.
Poza tą sfera historyczną, autorka wprowadziła nas do świata głównej bohaterki Mathilde, Niemki, której serce pokochało Niemca i Żyda. Mamy tu opisaną przemianę kruchej kobiety w odważną, silną wojowniczkę, walczącą każdego dnia o życie swoje i córki. Widzimy też, co dzieje się ze społeczeństwem karmionych propagandą zwycięstwa, a zderzonym później z rzeczywistością, widzimy jak z dnia na dzień zostaje obnażona prawda o narodowosocjalistycznych kłamstwach, które wpajano przez lata obywatelom Trzeciej Rzeszy.
Obrazy przedstawione w tej książce rozdarły mi serce i wywołały autentyczne łzy żalu, te wizje pozostaną ze mną na lata, bo to jest książka, o której się nie zapomina, ogromnie dziękuję autorce, że napisała tą historię, by o pamięć o ofiarach wojny, niezależnie od narodowości pozostała zawsze żywa.
Ogień, swąd spalenizny, dławiący dym i kurz unoszący się nad miastem, a powodowany zawalającymi się jak domki z kart kamienic tętniącego niegdyś życiem Breslau. Nieustannie bombardowane, oblężone miasto, pułapka w której nieustannie giną ludzie, a krajobraz wypełnia się zwłokami ludzi i zwierząt, których dosięgły kule wroga.
Malwina Ferenz stworzyła chyba najbardziej...
2019-06-27
Jak "stanąć na nogi" kiedy życie rozłoży cię na łopatki, a ten kogo kochasz wbije ci nóż w plecy? Książka K. Center opowiada historię dziewczyny, która w wyniku wypadku traci zdrowie, z czasem odkrywa że już nic nie będzie takie jak przed wypadkiem ale motywowana przez rodziców i siostrę podejmuje próbę walki o swoje zdrowie i choć z czasem okazuje się że może tej walki nie wygrać to na horyzoncie pojawia się coś zupełnie innego, a raczej ktoś. Ktoś, kto daje jej siłę i jest dla niej inspiracją, kogo obdarzyła uczuciem o wiele głębszym niż swojego dotychczasowego narzeczonego, pytanie tylko czy ten ktoś jest w stanie odwzajemnic uczucia dziewczyny na wózku z bliznami na twarzy.
Ta książka to istny rollercoster, wywołuje łzy smutku, a kilka stron dalej salwy śmiechu. Autorka stworzyła niezwykłych bohaterów, bardzo wyrazistych (szczególnie siostra głównej bohaterki), napisała niebagatelną historię, która daje nadzieję, że z najgorszej sytuacji jest wyjście i że nawet jeżeli wydarzy się coś złego w naszym życiu to może się okazać że to początek czegoś pięknego, bo w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny.
Przeczytajcie "Milion nowych chwil" naprawdę warto. Ta książka to będzie hit.
Jak "stanąć na nogi" kiedy życie rozłoży cię na łopatki, a ten kogo kochasz wbije ci nóż w plecy? Książka K. Center opowiada historię dziewczyny, która w wyniku wypadku traci zdrowie, z czasem odkrywa że już nic nie będzie takie jak przed wypadkiem ale motywowana przez rodziców i siostrę podejmuje próbę walki o swoje zdrowie i choć z czasem okazuje się że może tej walki nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-07
„Docenisz jak stracisz, stracisz jak nie docenisz”
W tym krótkim cytacie zawiera się całe przesłanie jakie płynie z książki Kristin Hannah „Na domowym froncie”. To opowieść o małżeństwie Jolene i Michaela, on prawnik z ogromnymi aspiracjami, ona pilot wojskowy. Połączyło ich niezwykle silne uczucie i wydawało się, że taka więź nie gaśnie, a jednak czas pokazał, że w ich małżeństwo wkradła się nuda, rutyna, przewidywalność co ostatecznie sprawiło, że padają między nimi słowa, których nikt nie chce usłyszeć od ukochanej osoby.
I wtedy powołanie Jolene na misję do Iraku staje się początkiem zupełnie nowego rozdziału w ich relacji małżeńskiej. Michael przejmuje obowiązki żony i opiekę nad dwiema córkami. Codzienne rytuały, budowanie więzi z córkami i odczuwalny brak żony sprawiają, że uświadamia sobie, że nie doceniał żony. Tylko czy na taką refleksję nie jest już za późno? Przecież wyraził dobitnie co uważa na temat ich małżeństwa, mleko się wylało, czy będzie co ratować.
Mężczyzna staje przed największym wyzwaniem w momencie, kiedy okazuje się, że żona jest poważnie ranna w jednej z akcji w Iraku. Czy Michael będzie w stanie sprostać wyzwaniu w obliczu jakiego stoi? Czy będzie umiał wykorzystać szansę na odbudowanie więzi z żoną? A być może okaż się, że „straci, bo nie docenił” na czas?
Autorka opowiedziała historię niełatwą, bardzo emocjonalną i niezwykle wzruszającą. Dotknęła bardzo trudnych tematów: wypalenia się w związku, niezrozumienia między małżonkami czy braku zaangażowania jednej ze stron. Mierzymy się również z chorobą jakim jest zespół stresu pourazowego i jej konsekwencjami. Bohaterowie zostają skonfrontowani z bardzo trudnymi okolicznościami, z którymi ewidentnie na początku sobie nie radzą. Każde z nich potrzebuje wsparcia i pomocy, przede wszystkim wzajemnego wsparcia, jednak sytuacja w jakiej się znaleźli pomoże im znaleźć drogę do siebie?
Kto szuka mądrej książki o miłości, to koniecznie musi sięgnąć po „Na domowym froncie” i zaopatrzyć się w chusteczki, bo wzruszenia gwarantowane. Autorka potrafi dotknąć sedna sprawy, stawia trudne pytania, by czytelnik mógł szukać na nie odpowiedzi, poznając losy bohaterów książki. Pięknie, mądrze i z przesłaniem. Oby wydawano więcej takich książek.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
„Docenisz jak stracisz, stracisz jak nie docenisz”
W tym krótkim cytacie zawiera się całe przesłanie jakie płynie z książki Kristin Hannah „Na domowym froncie”. To opowieść o małżeństwie Jolene i Michaela, on prawnik z ogromnymi aspiracjami, ona pilot wojskowy. Połączyło ich niezwykle silne uczucie i wydawało się, że taka więź nie gaśnie, a jednak czas pokazał, że w ich...
2021-08-13
Czy na drodze do szczęścia dwojga ludzi może stanąć obłąkany rządzą nienawiści fanatyk? Jak silne uczucie musi łączyć dwoje ludzi, żeby przetrwać nienawiść jaką w Europie wywołała II wojna światowa? Barbara Wysoczyńska napisała książkę, która pokazała piękne uczucie, które zrodziło się między Niemcem a Polką, ludźmi, którzy nie chcieli wikłać się w żadne rozgrywki polityczne, a mimo to dopadła ich tragedia II wojny światowej.
Pytanie tylko czy nieszczycielska siła wojny jest większa niż prawdziwa, czysta miłość, która nie ma względu na wiek, narodowość czy pochodzenie.
To niezwykle emocjonalna książka, jedna z tych, które pamięta się latami. Trochę przypomnia mi "Słowika" ale chyba wywołuje jeszcze więcej emocji niż książka Hannah.
Tu jest tyle rozpaczy i cierpienia, tyle rozczarowań i żalu. Ta książka chwyta za serce w każdym zdaniu, to kolejna z tych pozycji, które niosą przesłanie "nigdy więcej wojny"
Cieszę sie, że są autorzy, którzy potrafią o II wojnie światowej pisać ciekawie i odkrywczo, choć wydawać by się mogło, że powiedziano już wszystko. Czekam na kolejne piękne książki autorki
Czy na drodze do szczęścia dwojga ludzi może stanąć obłąkany rządzą nienawiści fanatyk? Jak silne uczucie musi łączyć dwoje ludzi, żeby przetrwać nienawiść jaką w Europie wywołała II wojna światowa? Barbara Wysoczyńska napisała książkę, która pokazała piękne uczucie, które zrodziło się między Niemcem a Polką, ludźmi, którzy nie chcieli wikłać się w żadne rozgrywki...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-27
Są takie książki, które łamią serce, jest ich niewiele, ale kiedy na taką trafisz będziesz do niej wracać, bo taka książka to więcej niż historia głównych bohaterów. Takie książki budują nasze emocje, każą się zatrzymać i przemyśleć pewne rzeczy. Bez wątpienia książka Holly Miller należy do takiej grupy lektur. „Nas dwoje” to historia weterynarza Joela i kochającej naturę i ludzi Callie, przypadkowe spotkanie przeradza się w głębszą relację, a później w miłość i choć wydawać by się mogło, że kiedy dwoje ludzi deklaruje, że są w sobie zakochani, to nic nie powinno stanąć im na drodze. Jednak w tym wypadku sprawę komplikuje pewna „przypadłość” Joela, mężczyźnie bowiem śni się przyszłość osób które kocha, niestety śnią się nie tylko przyjemne obrazy z przyszłości najbliższych, ale też rzeczy przykre, smutne i trudne. I nie chodzi o to, że Callie nie akceptuje tej cechy Joela, chodzi o to, że w momencie kiedy Joel pokochał Callie przyśniła się mu jej przyszłość i to zaczyna determinować ich związek, zatrzymuje go na pewnym etapie i nie pozwala się mu rozwijać, co nie znaczy, że przestali się kochać. To właśnie miłość każe odejść Joelowi i puścić Callie wolno, żeby mogła żyć szczęśliwie.
Callie ma złamane serce, ale wie, że musi ruszyć do przodu, jeździ po świecie realizując swoje pasje, poznaje potem Finna, mężczyznę który sprawi, że będzie szczęśliwa, choć wydawać by się mogło, że po Joelu nie trafi już na tak wielkie uczucie. Jednak przeznaczenia nie oszukasz, co przyśniło się Joelowi, co sprawiło, że nie mogli być razem?
Skończyłam czytać nad ranem płacząc nad losem bohaterów i nad najbardziej niespełnioną miłością o jakiej czytałam. Ale ta książka to nie tylko historia miłosna, czytając ją zastanawiasz się czy warto wiedzieć co przyniesie przyszłość, czy lepiej żyć tu i teraz, chwytać dzień, bo jutro jest niepewne o ile w ogóle przyjdzie. Zastanawiasz się ile jeszcze masz czasu na okazywanie bliskim miłości, na powiedzenie im, że ich kochasz, że są dla ciebie najważniejsi. A kiedy skończysz czytasz masz ochotę ich przytulić i podziękować za każdy dzień razem jaki został wam dany. Ta książka budzi tyle emocji, że potem ciężko zasnąć.
Są takie książki, które łamią serce, jest ich niewiele, ale kiedy na taką trafisz będziesz do niej wracać, bo taka książka to więcej niż historia głównych bohaterów. Takie książki budują nasze emocje, każą się zatrzymać i przemyśleć pewne rzeczy. Bez wątpienia książka Holly Miller należy do takiej grupy lektur. „Nas dwoje” to historia weterynarza Joela i kochającej naturę i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-25
„Nocą krzyczą sarny” chwyta za serce i nie wypuszcza do ostatniego zdania. To jedna z tych historii, która zapada w pamięć na długie lata. Katarzyna Zyskowska opowiedziała historie kobiet osadzonych w trzech przestrzeniach czasowych: w trakcie drugiej wojny światowej, w latach 90tych XX wieku i współcześnie. Wszystkie bohaterki połączyła tragedia, wobec której nie można przejść obojętnie.
To co dotknęło te kobiety, sprawiło im niewyobrażalny ból, zabiło w nich poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości. Każda z nich musi podejmować bardzo trudne decyzje i mierzy się z trudami życiowymi w samotności. I właśnie to uczucie – samotność, wylewa się z kart tej książki. Samotne przeżywanie tragedii wojny, śmierci najbliższych osób, samotność, brak miłości i wsparcia matki, samotne macierzyństwo, samotne życie na odludziu i brak zrozumienia otoczenia -to nie nastraja optymistycznie i cała historia jest niezwykle melancholijna i smutna, ale taka miała być, bo takie bywa życie.
Osadzona w Górach Sowich opowieść, sprawia, że ten region Polski staje się nie tylko tłem całej opowieści, ale tajemniczość i nieodkryte sekrety gór zachęcają czytelnika, by zajrzeć w ten rejon i sprawdzić czy tam rzeczywiście krzyczą sarny. Ta historia jest tak spójna, tak klimatyczna, że czytelnik zatraca się w niej bez reszty. Główne bohaterki mimo dramatu jaki je spotkał to konkretne, wyraziste postaci, które zostają w pamięci, a ich los nie pozostawia czytelnika obojętnym. Pokochałam pióro autorki, lekkie, nienachalne, pozbawione nadmiernego patosu.
Piękna opowieść o trudnych czasach, niełatwych wyborach i samotnej walce. Cudowna książka, polecam nade wszystko kobietom.
„Nocą krzyczą sarny” chwyta za serce i nie wypuszcza do ostatniego zdania. To jedna z tych historii, która zapada w pamięć na długie lata. Katarzyna Zyskowska opowiedziała historie kobiet osadzonych w trzech przestrzeniach czasowych: w trakcie drugiej wojny światowej, w latach 90tych XX wieku i współcześnie. Wszystkie bohaterki połączyła tragedia, wobec której nie można...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-03
2024-02-11
2022-06-08
Gruzja kojarzy się z przepięknymi krajobrazami, niezwykle zróżnicowanymi geograficznie terenami, kraj położony niejako na dwóch kontynentach z burzliwą historią, pięknymi winnicami i pysznym winem. To kraj otwartych i przyjaznych ludzi dla których bardzo ważne są relacje i którzy ponad wszystko stawiają rodzinę. Ile tej Gruzji ma w sercu „Pachan” – Igor Wasin?
Choć Igor Wasin został wychowany według twardych zasad rosyjskiej mafii, to jego serce zachowało najważniejsze zasady wpajane mu przez matkę Gruzinkę. Kiedy po śmierci brata Igor zostaje Pachanem, chce wprowadzić nowe zasady w mafii rosyjskiej, tylko czy wszyscy, którzy winni mu posłuszeństwo będę podzielać poglądy Rzeźnika? U boku Igora pojawia się kobieta, Czeczenka Aisza (kolejna postać znana z „Matnii”).
Aisza i Igor staja się sobie bliscy, bo każde z nich ma okropnie zranioną duszę, Igor nosi w sobie poczucie winy za śmierć Sofii, a Aisza została okrutnie skrzywdzona kilka lat wcześniej i do tej pory nie poradziła sobie z traumą. Dziewczyna została wychowana według zasad islamu, ponadto czeczeńskie kobiety za sprawą zasad wprowadzonych przez Kadyrowa zostały sprowadzone do najniższego poziomu w społeczeństwie, dziewczyna była bita i zastraszana, dlatego kiedy Igor traktuje ją co najmniej jak równą sobie, staje się jej coraz bliższy, dziewczyna zaczyna się czuć przy nim bezpieczna i powoli zaczyna się otwierać. Czy tak skołatane dusze będą mogły sobie wzajemnie pomóc? Czy Aisza sprawi, że Igor po traumatycznych doświadczeniach z Sofią, otworzy się na miłość (w którą przecież nie wierzy)?
Paulina Jurga po raz kolejny mnie rozłożyła na łopatki. Mam wrażenie, że każda kolejna książka jest coraz lepiej przygotowana merytorycznie. Ona wie o czym pisze, to czuć, że napisanie książki zostało poprzedzone ogromną pracą badawczą, zgłębianiem wiedzy o kulturze gruzińskiej, o jej legendach, podaniach, wierzeniach ludowych. Fenomen książek Pauliny opiera się właśnie na tym, że to nie są zwykłe książki mafijne z wątkiem romantycznym, to przede wszystkim spora dawka informacji, która ma za zadanie dostarczyć czytelnikowi możliwie jak najwięcej informacji by miał wszelką potrzebną wiedzę, do budowania osądów i ferowania wyroków i by mieć możliwe szeroki horyzont dla analizy sytuacji.
Te historie świetnie się czyta, wciągają od pierwszej strony, natomiast końcówka drugiej części mnie złamała – musze czekać na kolejny tom i to jest to co w kilkutomowych historiach denerwuje mnie najbardziej😊 Ale i tak kocham autorkę za nietuzinkowych bohaterów i to co ona z nimi wyczynia (trochę mi się to z bohaterami George R.R. Martina kojarzy)
Gruzja kojarzy się z przepięknymi krajobrazami, niezwykle zróżnicowanymi geograficznie terenami, kraj położony niejako na dwóch kontynentach z burzliwą historią, pięknymi winnicami i pysznym winem. To kraj otwartych i przyjaznych ludzi dla których bardzo ważne są relacje i którzy ponad wszystko stawiają rodzinę. Ile tej Gruzji ma w sercu „Pachan” – Igor Wasin?
Choć Igor...
1998-02-15
2021-05-24
Jak się tworzy arcydzieło? Pewnie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale ten kto sięgnie po „Projekt Hail Mary” przeczyta arcydzieło, tudzież książkę, która nosi znamiona arcydzieła.
Prawie nigdy nie sięgam po fantastykę, a już taką opowiadającą o wyprawch kosmicznych to wcale, ale widziałam „Marsjanina” i może to zadecydowało, film był rzeczywiście dobry, zakładam, że książka na której motywach powstał musiała też być dobra i to wystarczyło, żeby mnie przekonać.
Jednak to co dostałam vs. to czego oczekiwałam to dwie galaktyki oddalone od siebie o lata świetlne (nomen omen)
Po pierwsze dostajemy głównego bohatera, który nie jest nudnym naukowcem, a pasjonatem w swojej dziedzinie, to człowiek, który przez postawienie niełatwych hipotez, znalazł się w kręgu zainteresowań badaczy kosmosu i kiedy zupełnie się tego nie spodziewał stał się członkiem zespołu, który bada nową formę życia, która pojawiła się w kosmosie. W konsekwencji zostaje mu powierzona misja ratowania ludzkości, z tym, że ta misja to bilet w jedną stronę.
Po drugie dostajemy historię o odkrywaniu kosmosu, ale nie taką jak w „Obcym” czy „Predatorze”, gdzie obce=złe. Okazuje się, że wszechświat nie kończy się na homo sapiens i nie jesteśmy sami w kosmosie, a to co Ryland w nim odkrywa okazuje się być zaskakujące i inspirujące. Ta historia jest tak niesamowita, że czyta się ją z zapartym tchem i chce się więcej.
Ta książa od początku do końca jest niesamowita. Poziom wiedzy naukowej autora jest imponujący, ale największe wrażenie robi sposób w jaki zwykłemy czytelnikowi, laikowi przekazuje wiedzę o kosmosie, o fizyce kwantowej, o chemii i biologii, o skomplikowanych zagadnieniach matematycznych. Czytasz i masz wrażenie, że wiesz o czym mowa, choć tak naprawdę byłeś „noga z maty”
Prawdziwe ukłony dla tłumacza tej książki, widać ogrom pracy i dopieszczenie każdego szczegółu- szacunek za to.
Jak się tworzy arcydzieło? Pewnie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale ten kto sięgnie po „Projekt Hail Mary” przeczyta arcydzieło, tudzież książkę, która nosi znamiona arcydzieła.
Prawie nigdy nie sięgam po fantastykę, a już taką opowiadającą o wyprawch kosmicznych to wcale, ale widziałam „Marsjanina” i może to zadecydowało, film był rzeczywiście dobry, zakładam, że...
„Bruno” to kolejna książka z serii tych, których treści się nie zapomina. Mało tego po ich przeczytaniu nie można spać spokojnie, bo prowokują setki pytań (głównie takich na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi), być może przeczytanie kolejnych tomów serii „Powrót” odpowie chociaż na część z nich.
Historię Bruna opowiada w głównej mierze Gaja, sąsiadka i najlepsza przyjaciółka Bruna. Swoją historię opowiada również miejscowy policjant Henio.
Poznajemy historię dwóch, mieszkających po sąsiedzku rodzin, w jednej wychowuje się Gaja w drugiej Bruno i Ernest. Pewnego dnia znika Bruno, znika na dziesięć lat, żeby nagle pojawić się na nowo w życiu obu rodzin. Jednak przez ten czas wiele się zmieniło, Gaja to już prawie dorosła kobieta, Ernest to twardy żołnierz, wysłany na misję do Afganistanu, a Bruno, który nagle powrócił wydaje się im obcy. Próbując dowiedzieć się co działo się z Brunem przez ostatnie dziesięć lat Gaja i Ernest poznają wiele skrywanych dotychczas sekretów i wspólnie próbują dowiedzieć się prawdy o Brunie.
Tej samej prawdy próbuje dowiedzieć się Henio, policjant z poważnym problemem, z nałogiem. To alkohol przyćmił dziesięć lat temu jego umysł na tyle, że nie zbadał sprawy zniknięcia Bruna wystarczająco skrupulatnie. Naciski przełożonych, ale też ostry wyrzut sumienia każą mu wrócić do tej sprawy i przeanalizować jeszcze raz tamte wydarzenia.
Ta książka dotyka wielu różnych kwestii, jednak na pierwszy plan mimo wszystko wysuwa się przemoc w rodzinie, dramat rozgrywający się w czterech ścianach, przemilczany, wstydliwy problem, o którym niełatwo mówić, a jeszcze trudniej wyrwać się z matni. Autorka pokazuje dramat kobiet katowanych przez mężów, ale tkwiących w chorych relacjach, bo brak im odwagi i determinacji, żeby się wyrwać, żeby się postawić i zawalczyć o siebie i dzieci. Ta część historii wstrząsnęła mną najbardziej, ale pojawiły się jeszcze inne kwestie – problem uzależnienia od alkoholu, pedofilia, przemoc, odtrącenie społeczne.
Książka jest wielowymiarowa, bohaterowie ciekawi, historia spójna, przy czym tak zaskakująca, że każda kolejna strona zaskakiwała, a już koniec to okazał się w zasadzie początkiem całej historii i już wiesz, że musisz sięgnąć po kolejną część.
Autorka ma rzadki dar opowiadania w ciekawy sposób i robi to ciekawie nie tylko na swoim Instagramie, teraz już wiem, że równie ciekawie opowiada historie w książkach i choć było to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, to już wiem, że nie ostatnie.
„Bruno” to kolejna książka z serii tych, których treści się nie zapomina. Mało tego po ich przeczytaniu nie można spać spokojnie, bo prowokują setki pytań (głównie takich na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi), być może przeczytanie kolejnych tomów serii „Powrót” odpowie chociaż na część z nich.
więcej Pokaż mimo toHistorię Bruna opowiada w głównej mierze Gaja, sąsiadka i najlepsza...