Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Mam taką tendencję od kilku miesięcy, że czytając książkę (zwłaszcza takie opasłe tomiska, jak ten) robię zdjęcia – cytatom, stronom, które chciałabym zapamiętać. Po przeczytaniu „Małego życia” jest ich sporo, co prawda książkę czytałam kilka miesięcy temu, ale właśnie dzięki tym zdjęciom pamięć o bohaterach jest ciągle żywa.

„A little life” czyli „Małe życie” Hanyi Yanagihary jest bardzo przewrotną książką. To niby lekka historia czwórki przyjaciół opowiedziana przyjemnie, lekko, do tego zanurzona w cudowny klimat Nowego Jorku. To historia piękna, ale do tego bardzo trudna i ogromnie wzruszająca. Historia męskiej przyjaźni, gdzie praktycznie nie ma miejsca dla kobiet, historia singli. Mnie poruszała na każdym kroku, bardzo ją przepłakałam, to mocno rozbijająca emocjonalnie książka. Mamy tutaj wszystko: miłość, przyjaźń, seks, przemoc, uzależnienie (w każdej postaci), ból i chorobę, i mogłabym tak jeszcze wymieniać, ale obiecałam sobie, że nie będzie spojlerów, zatem na tym kończę, cytatem skończę, jednym z wielu zapamiętanych.

I jeszcze na koniec proszę, niech Was nie przeraża ilość stron – z każdą następną, przeczytaną – wciągnie Was bardziej, mocniej i głębiej. To jedna z piękniejszych książek jakie dotychczas przeczytałam, mocna, dająca w kość czytelnikowi. Bardzo, bardzo dobra – warta każdej minuty spędzonej na czytaniu, i każdej wylanej łzie, i każdemu uśmiechowi jaki pojawił się przy lekturze, i każdej refleksji jaką wywołuje. Po prostu zacznijcie czytać, a nie oderwiecie się – zaręczam.

„ Teraz nie zrozumiesz tego, co ci mówię, ale kiedyś zrozumiesz: cała sztuka z przyjaźnią polega na tym, żeby znaleźć ludzi lepszych od siebie, nie inteligentniejszych, nie bardziej cool, ale lepszych, serdeczniejszych i bardziej wybaczających, a potem szanować ich za to, czego mogą cię nauczyć, i słuchać ich, gdy mówią ci coś o tobie samym, choćby i najgorszego… albo i najlepszego, to się zdarza; i ufać im, co jest najtrudniejsze ze wszystkiego.

Ale też i najlepsze.”

Mam taką tendencję od kilku miesięcy, że czytając książkę (zwłaszcza takie opasłe tomiska, jak ten) robię zdjęcia – cytatom, stronom, które chciałabym zapamiętać. Po przeczytaniu „Małego życia” jest ich sporo, co prawda książkę czytałam kilka miesięcy temu, ale właśnie dzięki tym zdjęciom pamięć o bohaterach jest ciągle żywa.

„A little life” czyli „Małe życie” Hanyi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

What if? A co, gdyby?…

Książka to zbiór odpowiedzi na hipotetyczne pytania zadane za pośrednictwem strony internetowej Randall’owi Munroe. Autor jest znanym rysownikiem komiksów, jest również przede wszystkim, fizykiem i wieloletnim pracownikiem działu robotyki NASA.

Pytania są fantastyczne a autor do każdego z nich podchodzi z ogromną dozą profesjonalizmu, starając się udzielić wyczerpującej, popartej naukowymi dowodami odpowiedzi. Wszystko przedstawione jest w sposób niezwykle przystępny, nie są to długie wywody, zaś autor w poszukiwaniu idealnej odpowiedzi sam bardzo często poszerza pytanie i odpowiada z wykorzystaniem wszystkich możliwych wariantów. W poszukiwaniu pełnej odpowiedzi podpiera się badaniami, publikacjami naukowymi, niejednokrotnie prosi o pomoc doświadczonych badaczy. Wszystko okraszone jest niezwykle inteligentnym dowcipem oraz prześmiesznymi rysunkami, bo przecież głównie z tego autor (dla większości czytelników) jest znany.

Zatem jeśli macie ochotę dowiedzieć się, co się stanie z wami gdybyście pływali w basenie z wypalonym paliwem jądrowym; bądź kiedy na Facebooku będzie więcej profili zmarłych ludzi od tych żyjących; czy z jakiej wysokości trzeba by upuścić stek, aby w chwili uderzenia o ziemię był usmażony (z opcją upadku w atmosferze i bez, oraz czy wytrzyma przejście przez barierę dźwięku – i dlaczego) no i z jakim prawdopodobieństwem spotkamy swoją bratnią duszę i dlaczego jest to praktycznie niemożliwe, to zapraszam do lektury.

Dla mnie osobiście perełkami książki są jednostronicowe rozdziały pt. „Dziwne (i niepokojące) pytania z What if?” – to całe pokłady absurdu, okraszone prześmiesznymi rysunkami autora. Zarówno on, jak i ja, jako czytelnik, jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłowości i kreatywności ludzkiego umysłu, bo trzeba być genialnym żeby zapytać np o to, z jaką prędkością musielibyśmy biec, żeby przeciął nas na pół – na wysokości pępka – drut do krojenia sera? Lub czy możemy tak długo płakać aż się odwodnimy? I na koniec moja perełka – czy możemy zatrzymać wybuch wulkanu przez umieszczenie pod nim bomby termobarycznej albo jądrowej?

What if? …

What if? A co, gdyby?…

Książka to zbiór odpowiedzi na hipotetyczne pytania zadane za pośrednictwem strony internetowej Randall’owi Munroe. Autor jest znanym rysownikiem komiksów, jest również przede wszystkim, fizykiem i wieloletnim pracownikiem działu robotyki NASA.

Pytania są fantastyczne a autor do każdego z nich podchodzi z ogromną dozą profesjonalizmu, starając się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„- Byliśmy małżeństwem przez dwadzieścia trzy lata. Nigdy się nie przyznała, że jest dziwką. Ani że mnie zdradza. Albo do jednego i drugiego. Sam już nie wiem, co było prawdą. To chyba ogromne przemilczenie.

-Ogromne jest twoje ego. To okropne, że nie byłeś jedynym mężczyzną w jej życiu. Dziewczyna czyściła twoją ubikację przez dwadzieścia trzy lata, a ty żałujesz jej życia, które prowadziła, kiedy ty znikałeś.

- Okłamała mnie.

- Daj spokój. Małżeństwo buduje się na kłamstwach. Głównie w dobrej wierze. Na przemilczeniach. Gdyby wypowiedzieć na głos wszystko, co myśli się o współmałżonku, można by go zetrzeć na proch. Nigdy cię nie okłamała. Po prostu nie wszystko ci mówiła.”

To przepisany fragment, który sfotografowałam w trakcie czytania, tak bardzo mnie uderzył. Jaki prawdziwy. Jaki brutalny. Jaki szczery. Każdy stał z jednej lub drugiej strony. Każdy może się postawić na którymś miejscu. Każdy związek, relacja ma dwie twarze, dwie strony, dwie historie. W książce autorka porusza historię pewnego małżeństwa – 24 lata razem, jedno wspólne życie i tak naprawdę dwie, bardzo różne opowieści. Zaczyna się bardzo spokojnie – Fatum to relacja mężczyzny, głównego bohatera, dopiero gdy przejdziemy do Furii, czyli tej samej historii opowiedzianej przez Mathilde wszystko stanie na głowie. A może nie stanie? Nic nie jest jednoznaczne, i praktycznie do końca nie wiemy co się wydarzy a sekret goni sekret. Ja nie chciałabym, i nie będę opowiadać fabuły, gdyż książkę należy przeczytać. Barack Obama po jej przeczytaniu napisał: „po prostu umarłem, powróciłem do życia, przeczytałem jeszcze raz i znowu umarłem”. Bestseller „New York Timesa”. Finalista National Book Award, najgłośniejsza powieść 2015 roku.

To przede wszystkim opowieść o relacjach. Relacjach między dwojgiem ludzi. O naszej odmienności, o tym, że czasami zapominamy, że każdego z nas życie inaczej ukształtowało, poprzez wychowanie, szkoły i wszystkie doświadczenia jakie na swojej drodze spotkaliśmy. To historia pełna kłamstw, sekretów, bardzo współczesna, a jednocześnie pięknie podana i nawiązująca do greckiej tragedii (obu częściom książki patronują mitologiczne personifikacje). Próba ukazania odmienności ludzkiej psychiki, o tym jak ludzie chcą, i są ze sobą mimo wszystko, nie patrząc na to co wokół się dzieje. Pięknie ukazana jest różnica postrzegania tych samych spraw, tych samych zdarzeń przez głównych bohaterów, czasami diametralnie różna, tak jak w normalnym życiu się różnimy. To całkiem niezły thriller, w którym czasem ten dobry jest tym złym i na odwrót. Gdzie poświęcenie względem drugiej osoby wcale nie zasługuje na pochwałę (za to w jaki sposób się to odbywa), że związek nie zawsze wygląda tak jak nam się patrząc z zewnątrz wydaje…
www.booksmypassion.blog.pl

„- Byliśmy małżeństwem przez dwadzieścia trzy lata. Nigdy się nie przyznała, że jest dziwką. Ani że mnie zdradza. Albo do jednego i drugiego. Sam już nie wiem, co było prawdą. To chyba ogromne przemilczenie.

-Ogromne jest twoje ego. To okropne, że nie byłeś jedynym mężczyzną w jej życiu. Dziewczyna czyściła twoją ubikację przez dwadzieścia trzy lata, a ty żałujesz jej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyobraźcie sobie wieżowiec, monumentalny, nowoczesny, doskonały… Później porównajcie go do człowieka. On żyje, życiem ludzi wypełniających mieszkania, jak krwinki tkankę. Szczyt budynku to umysł a pozostałe kondygnacje to poszczególne jego narządy. Jak każdy organizm może też zachorować, wówczas, jak w życiu, są w stanie przetrwać tylko najsilniejsze jednostki.

W zasadzie mogłabym już zakończyć i nic więcej nie pisać, gdyż uważam, że te parę zdań najlepiej recenzuje książkę J. G. Ballarda „Wieżowiec” oraz ekranizację Bena Wheatley’a „High – Rise”. Pozwolę sobie jednak zachęcić i do książki i do filmu, gdyż jest to kolejna dobra ekranizacja książki.

J.G. Ballarda być może większość (przynajmniej mam taką nadzieję) będzie kojarzyć z głośnej powieści „Imperium słońca” – doskonale zekranizowanej przez Stevena Spielberga, ze świetną rolą Christiana Bale’a – czy książką „Wyspa” lub „Kraksa” (jego najgłośniejsza powieść). „Wieżowiec” pięknie oddaje kierunek w jakim porusza się autor, gdzie antyutopia, czy też może trafniej dystopiczność świata wysuwa się na pierwszy plan. Tutaj tytułowy wieżowiec stanowi symbol człowieczeństwa ale również, zmechanizowania świata oraz znak tego jak łatwo możemy zniszczyć nas samych przy pomocy techniki. Budynek symbolizuje człowieka i jego podziały, tak jak na poszczególnych piętrach ludzie podzieleni są zgodnie z kastami, od najniższej, pnąc się w górę. Całość akcji obserwujemy oczyma trzech głównych bohaterów, z trzech różnych perspektyw. Wszystko na pozór układa się pięknie, za oknami świeci słońce, a w środku budynku trwa sielanka przerywana drobnymi rysami, są one jak pęknięcia na nieskazitelnych ścianach wieżowca. Drobne sprzeczki, animozje, pogłębiające się wraz z trapiącym budynek rozpadem i rozkładem (w bardzo dosłownym tego słowa znaczeniu) przeradzają się w rewolucję, a w zasadzie wojnę domową. Brutalną, przepełnioną nienawiścią, bardzo krwawą, gdzie próżno szukać zdrowego rozsądku, ociekającą okrucieństwem, seksem, przemocą, gdzie kazirodztwo, gwałty, spożywanie domowych pupili są na porządku dziennym. I nic nas nie powstrzymuje przed dalszym czytaniem, gdyż wszystko opisane jest w ballardowskim stylu: oszczędnie, ogromnie zimno, bezosobowo, bezpłciowo wręcz. Nie chciałabym tymi ostatnimi zdaniami zrazić potencjalnych czytelników, gdyż ten oszczędny styl doskonale według mnie uwypukla bardzo poważne tematy jakie autor porusza. Dzięki temu jesteśmy w stanie przebrnąć przez książkę, gdyż blokować nas może tylko nasza wyobraźnia.
całość recenzji zarówno książki jak i filmu na blogu:
www.booksmypassion.blog.pl

Wyobraźcie sobie wieżowiec, monumentalny, nowoczesny, doskonały… Później porównajcie go do człowieka. On żyje, życiem ludzi wypełniających mieszkania, jak krwinki tkankę. Szczyt budynku to umysł a pozostałe kondygnacje to poszczególne jego narządy. Jak każdy organizm może też zachorować, wówczas, jak w życiu, są w stanie przetrwać tylko najsilniejsze jednostki.

W zasadzie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia Zdzisław Beksiński, Jarosław Mikołaj Skoczeń
Ocena 6,8
Beksiński. Dzi... Zdzisław Beksiński,...

Na półkach: ,

„Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia” – Wiesław Banach, Jarosław M. Skoczeń, polecam do przeczytania pierwszą część książki, czyli „Rozmowy”. Jest to wywiad – rzeka z Wiesławem Banachem, któremu jak wiemy artysta powierzył w opiekę całe swoje dziedzictwo (uściślając cały swój dorobek życiowy i artystyczny zapisał Muzeum w Sanoku, którego Banach był dyrektorem). Rozmowy bardzo ciekawe, ale również dość zachowawcze, widać, że szacunek jakim darzy on Beksińskiego nie pozwala mu na opowiadanie, czy komentowanie tych najtrudniejszych, najbardziej kontrowersyjnych tematów. Zarówno ta książka jak i biografia Grzebałkowskiej zawierają mnóstwo zdjęć, również prywatnych, oraz reprodukcji obrazów.
Po tym krótkim wstępie mamy „Dzienniki”. Zbiór autentycznych zapisków malarza obejmujący lata 1993 – 2005. Tutaj mam problem, oceniając to bardzo obiektywnie uważam, że większość czytelników zrezygnuje po kilkunastu/kilkudziesięciu stronach, wytrwalsi przeczytają może więcej. Jest to bardzo, aż boję się użyć tego słowa: prymitywny zapis zdarzeń. Większość stanowią suche opisy pogody, zakupów, ciśnienia, i wszelkich domowych obowiązków z jakimi zmaga się artysta. Jest on dyslektykiem, zatem widać jaką trudność sprawia mu pisanie, sam to podkreśla pisząc, że wpisy później przerabia i redaguje. Subiektywnie, ze względu na moją ogromną sympatię dla Zdzisława Beksińskiego, którego malarstwo cenię od wielu, wielu lat „Dzienniki” są piękne. Piękne właśnie tą czystością zapisu, tym wydzierającym się wołaniem o pomoc, pokazem bezsilności, walki o swoje dobro (konflikt z Dmochowskim stanowi integralną część książki). Pokazuje nam jak bardzo martwił się o syna, ciągle zastanawiając się jak mu pomóc, jak przeżył śmierć żony (najpierw zmarł syn, rok wcześniej popełniając samobójstwo), i jak walczył o przeżycie każdego dnia po tym jak pozostał sam. Ostatni wpis z poniedziałku 21 lutego 2005 roku, z dnia kiedy został zamordowany we własnym mieszkaniu, taki zwyczajny zapis, prosty, jeden z wielu, a jednak ostatni…
cała recenzja na blogu:
www.booksmypassion.blog.pl

„Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia” – Wiesław Banach, Jarosław M. Skoczeń, polecam do przeczytania pierwszą część książki, czyli „Rozmowy”. Jest to wywiad – rzeka z Wiesławem Banachem, któremu jak wiemy artysta powierzył w opiekę całe swoje dziedzictwo (uściślając cały swój dorobek życiowy i artystyczny zapisał Muzeum w Sanoku, którego Banach był dyrektorem)....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przygodę z historią rodziny Beksińskich zatem proponuję rozpocząć od wyśmienitej książki Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy. Portret podwójny”. Wspaniały zapis życia dwóch arcyciekawych postaci, to saga rodziny, thriller i kryminał w jednym, zaręczam że trudno się od niej będzie oderwać. To mądra książka, obszerny zapis relacji dwóch ekscentryków, ojca i syna. Ojciec - nieufny, a do tego ogromnie łatwowierny, za co płacił w życiu wysoką cenę, ze swoją demoniczną, mroczną, przesiąkniętą seksualnością twórczością. Syn – przede wszystkim egoista, nienawidzący świata i życia, doskonały manipulator, fascynujący swoją osobowością, typ depresyjny. A w tle Zosia, żona, matka, opiekunka obu panów, całkowicie im oddana. Ja nie chcę opowiadać całej historii ponieważ warto przeczytać książkę, jest to opowieść która nadaje się na scenariusz filmowy, i tak też to się czyta. Autorka opiera historię na rozmowach z bliskimi, współpracownikami, zapiskach, listach, czy dzienniku fonicznym Zdzisława. W moim przypadku przepłakana, refleksyjna, 400 stron poruszenia.
cała recenzja na:
www.booksmypassion.blog.pl

Przygodę z historią rodziny Beksińskich zatem proponuję rozpocząć od wyśmienitej książki Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy. Portret podwójny”. Wspaniały zapis życia dwóch arcyciekawych postaci, to saga rodziny, thriller i kryminał w jednym, zaręczam że trudno się od niej będzie oderwać. To mądra książka, obszerny zapis relacji dwóch ekscentryków, ojca i syna. Ojciec -...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Był młody. Myślał młodo. Umarł młodo. Jego młodość była wyzywająca i delikatna. Był bezlitosny dla hipokrytów i durniów w każdym wieku.” Tak o Borisie Vianie napisał krytyk literacki, późniejszy redaktor serii jego książek - Nöel Arnaud. Zmarł na atak serca, w wieku 39 lat podczas prapremiery filmu nakręconego na podstawie jego książki „Napluję na wasze groby”, nieudanej ekranizacji, dodam. Muzyk, fantastyczny pisarz, poeta, piosenkarz, malarz, wynalazca, łatwiej napisać czym się nie interesował, dla mnie geniusz. Najbardziej kontrowersyjne książki pisał pod pseudonimem Vernon Sullivan, są one prawdziwymi białymi krukami, nie do zakupienia w księgarniach, poluję na nie w sieci i antykwariatach. Przyznam szczerze, że nie jestem pruderyjną osobą, ale nawet u mnie wywołują rumieniec… podwójny, kiedy pomyślę, że powstały w pierwszej połowie XX wieku, a nie w naszych, wydawało by się, wyzwolonych czasach. Autor nie oszczędza nikogo i niczego – kościół, sex, homoseksualizm, polityka, moralność…

Będzie dzisiaj o „Pianie dni” Borisa Viana, w pierwszym polskim wydaniu przetłumaczonej na „Pianę złudzeń” (niezwykle ciekawy jest wątek ocenzurowania tego wydania, ale to historia na osobny wpis, wycięto np. zwrot „Chrystus mruczał jak nażarty kocur” w scenie kiedy główny bohater rozmawia z Chrystusem), oraz o filmie Michela Gondry’ego – „Dziewczyna z lilią” nakręconego na podstawie książki. Zarówno książkę, jak i film bardzo gorąco polecam.

Najpierw o książce, bo w końcu od niej wszystko się zaczęło. Historia, właśnie jak ją sklasyfikować? Historia idealnej miłości? Nieszczęśliwej miłości? Dla mnie, to historia akcentująca ulotność, tak jak ulotna jest tytułowa piana, nieważne czy dotyka złudzeń, czy dni. Na przykładzie miłości Colina i Chloe autor pokazuje nam siłę pieniądza, obdziera nas ze złudzeń, dobry czy zły, altruista czy chciwiec, wszystko kręci się wokół pieniędzy. Obnaża nasz stosunek do kościoła, religii i wiary, pięknie ukazując również drugą stronę, czyli jak kościół i księża traktują nas, ich podejście do wiernych (bardzo prawdziwie poakzane według mnie zwłaszcza na samym końcu książki, kiedy główny bohater ustala „warunki” pogrzebu, jakież to aktualne!). Ukazuje jak podmiotowo traktują nas koncerny, jesteśmy nic nie znaczącymi trybikami w wielkich machinach, żyjącymi niejednokrotnie w nieludzkich warunkach. Pokazuje nam, że życie nie jest piękną bajką, i zawsze kiedyś przyjdzie czas na konfrontację z rzeczywistością. A wszystko okraszone surrealną groteską, kolorowe, fantastyczne, nieprawdopodobnie piękne, a zarazem niewyobrażalnie smutne, przede wszystkim jednak ogromnie prawdziwe. Ironia i humor są chyba najmocniejszą stroną powieści sprawiając, że mysz - kaleka, czy 11 ślepych dziewczynek z sierocińca, są całkowicie na miejscu. Autor pokazuje, jak można o bardzo poważnych tematach opowiadać pięknie, a czasem śmiesznie...
więcej na: www.booksmypassion.blog.pl

„Był młody. Myślał młodo. Umarł młodo. Jego młodość była wyzywająca i delikatna. Był bezlitosny dla hipokrytów i durniów w każdym wieku.” Tak o Borisie Vianie napisał krytyk literacki, późniejszy redaktor serii jego książek - Nöel Arnaud. Zmarł na atak serca, w wieku 39 lat podczas prapremiery filmu nakręconego na podstawie jego książki „Napluję na wasze groby”, nieudanej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja przygoda z autorem rozpoczęła się od końca. Najpierw przeczytałam „Czarną samicę kruka”, a dopiero teraz pierwszą powieść autora, czyli „Arcanus Arctica”. Książka według mnie bardzo dobra, to świetny kryminał, polecany jest również jako powieść sensacyjna z wątkami horroru. Dla mnie to, co kulało w drugiej książce, czyli dialogi, w „Arcanus Arctica” są bardzo dobre. Horror według mnie to nie jest, ale książka podoba mi się zdecydowanie bardziej, niż druga pozycja autora.

Sama historia napisana jest bardzo ciekawie. To, co mnie zachwyciło, jak i większości czytelników, jest osadzenie historii na Arktyce, która stanowi niezwykłe tło dla toczącej się opowieści. Akcja rozgrywa się dwutorowo, na wspomnianej Arktyce, oraz w Polsce ogarniętej stanem wojennym. Mimo fizycznej odległości, wątki są ze sobą powiązane. Jest to historia niejednego morderstwa, ciekawych retrospekcji, interesujących wątków pobocznych. Dla mnie największą wartością dodaną powieści jest sama Arktyka, oraz postać Henryka Arctowskiego, który w książce jest postacią fikcyjną, ale nosi imię i nazwisko autentycznej osoby. Zimna, skuta lodem, niebezpieczna Arktyka pasuje idealnie do wątku morderstwa, a moim zdaniem dobrze łączy się również z wątkiem wybuchu stanu wojennego w Polsce, który jak wiemy miał miejsce w mroźnym grudniu. Dzięki temu nastrój, jaki panuje w książce jest złowieszczy, tajemniczy, groźny...

Dla mnie osobiście fantastycznie napisany jest prolog, oraz wątki z sennymi majakami, które są niezwykle plastyczne i przerażające. Mnie kojarzą się z jego kolejną powieścią, i potwierdzają dla mnie fakt, że autor powinien pójść w stronę horroru i psychodeli, oraz całej tej tajemniczej, troszkę idącej w stronę fantastyki otoczki (proszę traktować to jako komplement), gdyż w tym jest po prostu świetny. Okładka książki to strzał w dziesiątkę, bardzo przyciąga spojrzenie, a tytuł jest dla mnie po prostu genialny. Młodych, zdolnych, jak zawsze polecam!
www.booksmypassion.blog.pl

Moja przygoda z autorem rozpoczęła się od końca. Najpierw przeczytałam „Czarną samicę kruka”, a dopiero teraz pierwszą powieść autora, czyli „Arcanus Arctica”. Książka według mnie bardzo dobra, to świetny kryminał, polecany jest również jako powieść sensacyjna z wątkami horroru. Dla mnie to, co kulało w drugiej książce, czyli dialogi, w „Arcanus Arctica” są bardzo dobre....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Byłam bardzo ciekawa tej książki. Napisał do mnie autor polecając ją osobiście, to druga jego książka po „Arcanus Arctica”. Powiem szczerze, że miałam mieszane uczucia… Nastawiałam się na thriller psychologiczny z nutką powieści grozy - tak sam autor mnie zachęcał. Uważam, że jest to jeden z najlepszych horrorów jakie ostatnio przeczytałam. Owszem wątek kryminalny jest mocno w powieści uwypuklony, jednakże dla mnie głównie na początku książki, ponieważ kiedy śledztwo nabiera tempa, powieść przekształca się w znakomity thriller i fantastyczny horror. Nie chcę zdradzać zbytnio fabuły, tytułowa samica kruka symbolizuje śmierć i jej nie brakuje w książce. Morderstwa są makabryczne, a psychodeliczny zabójca wywołuje gęsią skórkę na ciele. Opisy dokonanych zbrodni mimo, że bardzo realistyczne, stanowią ogromną wartość dodaną książki (mnie w ogóle powieść od początku kojarzy się z Milczeniem owiec). Cała akcja toczy się bardzo dynamicznie, wszystko napisane jest przystępnie. Książka wciąga i nie można się od niej oderwać, choć sam początek dla mnie był dość nudnawy. I uważam, że to jedyna rzecz na której powieść traci, jeśli skupimy się już na dalszej części – mamy całkiem dobry horror, obrzydliwie (nie tylko z racji wyszukanych opisów) wciągający.
www.booksmypassion.blog.pl

Byłam bardzo ciekawa tej książki. Napisał do mnie autor polecając ją osobiście, to druga jego książka po „Arcanus Arctica”. Powiem szczerze, że miałam mieszane uczucia… Nastawiałam się na thriller psychologiczny z nutką powieści grozy - tak sam autor mnie zachęcał. Uważam, że jest to jeden z najlepszych horrorów jakie ostatnio przeczytałam. Owszem wątek kryminalny jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

I co tu teraz napisać? Sama nie wiem od czego zacząć, ponieważ książka jest tak absurdalna, tak śmieszna a do tego porusza tak ważne tematy i jest takim anty kryminałem, że nie sposób tego okiełznać, tak jak nieokiełznany jest tytułowy fryzjer, czyli główny bohater. Nieudacznik, którego wyrzucono z zakładu psychiatrycznego, bez imienia i nazwiska ale posiadający siostrę, do której przyjeżdża, szwagra homoseksualistę i teściową siostry z ostrą biegunką.. tak zaczyna się seria przygód naszego fryzjera, który ucząc się fachu w zakładzie szwagra, poznaje pewną famme fatale i… no jak to zawsze w takich okolicznościach bywa, popada w niezłe tarapaty. Jego przygody wywołują salwy śmiechu, nie pamiętam przy jakiej innej książce (nie – Mendozy) tak się ubawiłam! Gagi, specyficzny styl jakim autor się posługuje, tony absurdu, które wylewają się z tej książki są wspaniałe. A przy tym wszystkim książka porusza bardzo poważne tematy m.in. korupcji, pokazuje tzw elitę z tej innej, być może prawdziwej strony, może tak wygląda świat polityki czy biznesu? Wszystko to podaje nam autor bardzo ironicznie, cynicznie, ale też z wielkim szacunkiem do nas czytelników – nie sposób przy tej lekturze się nie uśmiechnąć.
Polecam pozostałe książki z przygodami detektywa amatora.
www.booksmypassion.blog.pl

I co tu teraz napisać? Sama nie wiem od czego zacząć, ponieważ książka jest tak absurdalna, tak śmieszna a do tego porusza tak ważne tematy i jest takim anty kryminałem, że nie sposób tego okiełznać, tak jak nieokiełznany jest tytułowy fryzjer, czyli główny bohater. Nieudacznik, którego wyrzucono z zakładu psychiatrycznego, bez imienia i nazwiska ale posiadający siostrę, do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Egoizm to nie grzech! Kurs na miłość Dagmara Skalska, Tomasz Skalski
Ocena 6,9
Egoizm to nie ... Dagmara Skalska, To...

Na półkach: ,

O tym, że egoizm to nie grzech dowiedziałam się jeszcze przed przeczytaniem książki. Przede wszystkim kiedy mnie uświadamiano, że pozytywny egoizm muszę w sobie odnaleźć, to proces ten został nazwany szacunkiem do siebie. Dokładnie o tym szacunku do siebie, jako osoby, mówi ta książka tylko nazywa to pozytywnym egoizmem. Prawdą jest, że uświadomienie sobie jak ważny jest dla każdego z nas w życiu, bywa ogromnie trudne. Bardzo trudno ten szacunek w sobie odnaleźć, jeszcze trudniej na samym starcie przyznać się, przede wszystkim przed samym sobą, ale również otoczeniem, że się go nie miało, że pozwalanie innym na krzywdzenie nas to właśnie jest brak szacunku dla siebie samego. Kiedy człowiek sobie to uzmysławia wówczas pewne puzzle układają się same – znajomi, ścieżka kariery (być może gdybym odnalazła w sobie egoistkę byłabym w zupełnie innym miejscu), przyjaciele, współpracownicy i wreszcie partnerzy, oni byli „dobierani” przeze mnie wg klucza. To byli ludzie, którym wielokrotnie pozwoliłam na zbyt wiele, ale których nie winię za to – brali tyle, na ile sama pozwoliłam… Takie uwalnianie się od niechcianych wpływów jest bardzo trudne – z jakiegoś powodu nam taki, a nie inny kształt danej relacji odpowiada (człowiek przyzwyczaja się do pewnej wizji siebie, nawet bycia ofiarą, sama coś o tym wiem), czasem podkładem relacji jest poczucie winy, zwłaszcza w kontaktach z rodzicami, czy dziećmi a to powoduje, że ciężko jest opuścić ten „znany światek”.

A czym jest pozytywny egoizm? Wiarą w siebie, szacunkiem do własnej osoby, do swoich uczuć, wyborów, racji. To przede wszystkim wolność, zrozumienie, że nie da się zaplanować życia, że trzeba, a nawet należy dać się zaskoczyć. Że trzeba zaakceptować siebie, życie – czasem gorzkie momenty i ufać, właśnie ufać sobie, że wszystko się ułoży, bo jesteśmy dojrzałymi, mądrymi ludźmi, bez lęków. Proszę go nie mylić z egocentryzmem!

Podtytuł książki brzmi: Kurs na miłość, i właśnie o tę miłość chodzi, o to byśmy przede wszystkim pokochali siebie, tak szczerze, ze swoimi kompleksami, wadami, z wszystkimi zaletami i całym dobrem jakie mamy do zaoferowania światu, bo bez tego obdarzyć innych prawdziwą, dojrzałą miłością nie sposób. Od siebie mogę tylko dodać, że pokochanie siebie to trudna i żmudna praca nad sobą samym, transformacja nie przychodzi łatwo, ale uwierzcie mi warto, dzięki temu jest się po prostu szczęśliwym człowiekiem.

Na sam koniec kilka słów o autorach, celowo dopiero teraz, by nie wpływać na ocenę. Książka napisana przez dwóch kochających się ludzi, taką szaloną miłością, dla której wiele poświęcili, a myślę też, że która wiele im dała. Książka dokończona przez Dagmarę Skalską po śmierci męża w ubiegłym roku. Piszę to na zakończenie dlatego, że tutaj nie ma smutku, łez, rozpaczy, wołania: dlaczego Ja? Tutaj jest kurs na miłość i pozytywny egoizm, czy jak ja mówię - szacunek do siebie, w całej krasie, nic tylko czerpać garściami. Polecam.
www.booksmypassion.blog.pl

O tym, że egoizm to nie grzech dowiedziałam się jeszcze przed przeczytaniem książki. Przede wszystkim kiedy mnie uświadamiano, że pozytywny egoizm muszę w sobie odnaleźć, to proces ten został nazwany szacunkiem do siebie. Dokładnie o tym szacunku do siebie, jako osoby, mówi ta książka tylko nazywa to pozytywnym egoizmem. Prawdą jest, że uświadomienie sobie jak ważny jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeśli jesteś romantyczką/romantykiem, miłość kojarzy Ci się z trzymaniem za ręce i patrzeniem sobie głęboko w oczy, a o seksie bez wypieków na twarzy potrafisz czytać tylko w Harlequinach, do tego nigdy nikomu nie wlałeś w mordę, a słów powszechnie uważanych za wulgarne nie używasz, to jest to zdecydowanie proza NIE DLA CIEBIE! Wszystkim pozostałym polecam :)
Przyznaję się szczerze, że za pierwszym razem opowiadania mi nie podeszły, myślę, że przeczytałam zbiór zbyt szybko, przez co zlały mi się one w jedną wstrętną obślizgłą kulę, ale drugie podejście, oj, to było moi drodzy to! Najpiękniejsza dziewczyna w mieście, to też dla mnie najpiękniejsze opowiadanie w zbiorze, o uczuciu, które kiełkuje, z którym możesz coś zrobić, pielęgnować je, możesz też jak główny bohater nic nie robić, a później żałować, straconej szansy, okazji, zmarnowanego życia. Opowiadanie jest też najmniej brutalne, czy wulgarne, a seks przedstawiony, jak na Bukowskiego „po bożemu”. Później jest już jazda bez trzymanki: Ruchadło, 15 centymetrów, Dziesięć brandzli, Wszystkie cipy nasze, Antychryst – piszę te tytuły nie, żeby Wam ten zbiór obrzydzić, piszę to żeby Was zachęcić, ponieważ pod warstwą seksu, czasem brutalnego, w każdym opowiadaniu jest wołanie o miłość, bliskość, choć czasem te kobiety Bukowskiego są niżej na dnie niż on sam… O pięknie opowiada przez pryzmat tego co sam zna, alkoholu, hazardu, bijatyk, mamy tutaj pedofilię, nekrofilię, bo przecież główny bohater chce tylko zapełnić tę rozpacz, tę pustkę, bezradność wobec otaczającego świata. Może poprzez ten hedonizm, wulgarność czy przede wszystkim prostotę łatwiej dotrzeć do nas czytelników? Nie wiem, na pewno dla bardzo wielu ludzi będzie to książka (tak jak i pozostałe) zbyt kontrowersyjna, czy cyniczna, część może być zaszokowana dlaczego akurat ja jestem na tak, ale zapewniam Was, że jak już do tego zepsucia i zgnilizny przywykniecie, to jest tam bardzo smutny przekaz, ogromna refleksja i wielki ból i rozpacz… A może odrobinę Hanka zobaczysz w sobie?
Zapraszam na bloga: www.booksmypassion.blog.pl

Jeśli jesteś romantyczką/romantykiem, miłość kojarzy Ci się z trzymaniem za ręce i patrzeniem sobie głęboko w oczy, a o seksie bez wypieków na twarzy potrafisz czytać tylko w Harlequinach, do tego nigdy nikomu nie wlałeś w mordę, a słów powszechnie uważanych za wulgarne nie używasz, to jest to zdecydowanie proza NIE DLA CIEBIE! Wszystkim pozostałym polecam :)
Przyznaję się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo przejmująca, arcyciekawa biografia człowieka nazywanego "religijnym malarzem śmiałych erotyków". Autorka jest krytykiem i historykiem sztuki, ale książka portretuje artystę na wskroś. Nie jest skupiona tylko na malarstwie, mamy mnóstwo wątków osobistych, które pokazują nam Nowosielskiego z całym jego bagażem, czasem głęboko amoralnym. Z jednej strony wybitny teolog, ikonograf, z drugiej alkoholik ze swoimi mrocznymi sekretami... Jedna z najlepszych biografii jakie czytałam - polecam ją nie tylko miłośnikom jego malarstwa.

Bardzo przejmująca, arcyciekawa biografia człowieka nazywanego "religijnym malarzem śmiałych erotyków". Autorka jest krytykiem i historykiem sztuki, ale książka portretuje artystę na wskroś. Nie jest skupiona tylko na malarstwie, mamy mnóstwo wątków osobistych, które pokazują nam Nowosielskiego z całym jego bagażem, czasem głęboko amoralnym. Z jednej strony wybitny teolog,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Każdy się wstydzi.
Każdy się wstydzi trzech rzeczy.
Że nie jest ładny.
Że za mało wie.
I że niewystarczająco dobrze radzi sobie w życiu.
Każdy.”
Książka jest o alkoholizmie (i narkomanii, bo z alkoholiczki główna bohaterka/autorka stała się również narkomanką) w wymiarze naszych czasów. Bo kto nie wypije lampki wina do obiadu? Kto na kolacji nie zamówi drinka, albo winka czy piwka? Najlepiej cała butelka, bo przecież szkoda kasy na kieliszki.. Kto po ciężkiej, stresującej pracy nie ma ochoty na drinka? Bo przecież tak wygląda życie – wigilia firmowa kończy się winkiem na toast, lub after party.. To książka o wstydzie, kompleksach i życiu – w którym zaręczam Was, każdy znajdzie ułamek siebie. Przerażająca, poruszająca, wywołująca gęsią skórkę, miejscami nie chcesz jej czytać bo taka prawdziwa.. i za tę prawdę, prawdę naszych czasów o młodych, zdolnych, zarabiających, w jeansach Liu Jo na tyłku, i z lampką wina w ręku – ją polecam.

„Każdy się wstydzi.
Każdy się wstydzi trzech rzeczy.
Że nie jest ładny.
Że za mało wie.
I że niewystarczająco dobrze radzi sobie w życiu.
Każdy.”
Książka jest o alkoholizmie (i narkomanii, bo z alkoholiczki główna bohaterka/autorka stała się również narkomanką) w wymiarze naszych czasów. Bo kto nie wypije lampki wina do obiadu? Kto na kolacji nie zamówi drinka, albo winka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaprawdę dziwny to przypadek, jednego z największych oszustów XX wieku. Czy On jest tak genialny, tak przebiegły, taki wyrafinowany, czy może miał do czynienia z głupkami, którzy omamieni jego historyjkami, spijali mu z dziubka każde słowo? Prawda jest taka, że przez 30 lat oszukał wielu ludzi, wielu okradł, swoją córkę porwał, jednego zabił (2 m-ce temu została oddalona jego apelacja, więc nadal odsiaduje wyrok). Urodził się w Niemczech, wyjechał do stanów i tam wymyślił sobie sposób na życie, przybierał różne tożsamości, zmieniał miejsca zamieszkania, w między czasie żerując na ludziach oraz bezczelnie ich okradając. Historie czerpał z filmów i seriali jakie oglądał ucząc się angielskiego. Oszukał wszystkich łącznie z żoną, która przez kilkanaście lat nie wiedziała z kim ma do czynienia. Zastanawiające jest, jak ludzie są naiwni. Książka to w zasadzie dziennikarskie śledztwo, autor rozmawiał z ponad dwustoma osobami mającymi bezpośredni kontakt z Rockefellerem – nie dziwię się, że część nie ujawniła swojej tożsamości, to musi być upokarzające dać się tak nabrać…

Zaprawdę dziwny to przypadek, jednego z największych oszustów XX wieku. Czy On jest tak genialny, tak przebiegły, taki wyrafinowany, czy może miał do czynienia z głupkami, którzy omamieni jego historyjkami, spijali mu z dziubka każde słowo? Prawda jest taka, że przez 30 lat oszukał wielu ludzi, wielu okradł, swoją córkę porwał, jednego zabił (2 m-ce temu została oddalona...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka zakupiona i przeczytana w okresie mojej ogromnej fascynacji II wojną światową - niestety mnie rozczarowała. Temat jest wybitnie interesujący, kwestia powstania Hitlerjugend, jej zasady działania, sposoby werbowania, sadyzm jaki wpajano członkom, można szukać odpowiedzi na pytanie czym była eugeniczna wartość płci żeńskiej, czy w końcu jaką rolę pełniły te dzieciaki już w czasie samej wojny... Tematy arcyciekawe zostały niestety przedstawione w sposób nużący, bardzo ciężko się to czyta, kompletnie nie wciąga to czytelnika, nie sprawia, że chcemy więcej i więcej. Wielka szkoda bo temat można było inaczej wykorzystać...

Książka zakupiona i przeczytana w okresie mojej ogromnej fascynacji II wojną światową - niestety mnie rozczarowała. Temat jest wybitnie interesujący, kwestia powstania Hitlerjugend, jej zasady działania, sposoby werbowania, sadyzm jaki wpajano członkom, można szukać odpowiedzi na pytanie czym była eugeniczna wartość płci żeńskiej, czy w końcu jaką rolę pełniły te dzieciaki...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie Bill Bass, Jon Jefferson
Ocena 7,8
Trupia Farma. ... Bill Bass, Jon Jeff...

Na półkach: ,

Czy zmarły człowiek może nam coś przekazać po śmierci? Zwłoki, które znajdują się na farmie niszczeją. Jedne szybciej, wystawione na działanie słońca, deszczu, wrzucone do wody, inne wolniej, zakopane w ziemi, lub schowane w bagażniku samochodu. Pokiereszowane przez zwierzęta, nadgryzione przez ptaki, zjedzone przez owady, są częścią natury, ogniwem łańcucha pokarmowego. Każde z nich coś nam przekaże, czegoś nauczy, będzie kolejną lekcją.

Książka opowiada o tym, jak antropolog doktor Bill Bass założył swój ośrodek badań antropologicznych, pod łatwo wpadającą w ucho nazwą „Trupia farma”. Perypetie doktora, związane z samym otwarciem ośrodka, próba jego likwidacji (sprawa zamknięcia ośrodka zaszła aż do senatu, gdzie została przegłosowana), kłopoty medialne, związane głównie z niezrozumieniem tego co się dzieje na farmie, przedstawiane przede wszystkim w formie skandalu (głównie zarzuty o bezczeszczenie ciał). Wszystko to opisane w bardzo łatwy, i o dziwo dość przyjemny sposób, gdyż nigdy nie czułam niechęci do bohatera, czy odrazy w związku z omawianymi sprawami, zaś doktor pięknie opowiada historie kryminalne, na ich podstawie pokazując nam, czytelnikom, na czym polega działanie ośrodka. Poczytamy sobie o sposobach badania tłuszczowisk, o tym jak utopić topielca, jakie relacje z muchami i czerwiami ma autor (dodam bliskie i jak sam to określa – symbiotyczne), ile rozkłada się trup (i dlaczego akurat tyle czasu), jak spalić ciało, że o hicie, który przytaczają wszyscy, czyli gotowaniu kości przez długie lata na domowej kuchence, nie wspomnę… Mimo doktorskiej, prawie żołnierskiej szczerości w opisywaniu szczegółów, wszystko podane jest, że tak powiem bardzo smacznie. Dr Bass opowiada prawdziwe historie w sposób bardzo ciekawy, z dużym szacunkiem do tzw materiału badania, do tego lekko, a czasem nawet dowcipnie. Książka bardzo na tym zyskuje, to jedyna taka pozycja na rynku, czyta się to z wypiekami na twarzy, a na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że z przyjemnością się do niej wraca.
http://booksmypassion.blog.pl/2016/01/01/trupia-farma-bill-bass-jon-jefferson/

Czy zmarły człowiek może nam coś przekazać po śmierci? Zwłoki, które znajdują się na farmie niszczeją. Jedne szybciej, wystawione na działanie słońca, deszczu, wrzucone do wody, inne wolniej, zakopane w ziemi, lub schowane w bagażniku samochodu. Pokiereszowane przez zwierzęta, nadgryzione przez ptaki, zjedzone przez owady, są częścią natury, ogniwem łańcucha pokarmowego....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki O miłości Zbigniew Lew-Starowicz, Krystyna Romanowska
Ocena 6,9
O miłości Zbigniew Lew-Starow...

Na półkach: ,

Profesor na wstępie książki ostrzega nas, czytelników, przed patrzeniem na miłość przez różowe okulary.
Książka porusza w bardzo przystępny sposób szerokie spectrum tematów: od zakochania,tego co to jest wyidealizowany obraz partnera, odpowiada na pytanie czy możliwa jest przyjaźń mężczyzny i kobiety, jak to jest kiedy miłość się kończy, i wiele, wiele innych. Autor tłumaczy dlaczego lepiej iść później do łóżka, i dlaczego sex na pierwszej randce to raczej niewypał - nie mylmy pożądania z miłością...

Profesor na wstępie książki ostrzega nas, czytelników, przed patrzeniem na miłość przez różowe okulary.
Książka porusza w bardzo przystępny sposób szerokie spectrum tematów: od zakochania,tego co to jest wyidealizowany obraz partnera, odpowiada na pytanie czy możliwa jest przyjaźń mężczyzny i kobiety, jak to jest kiedy miłość się kończy, i wiele, wiele innych. Autor...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czyta się to bardzo dobrze, choć tematy przetrudne, a do tego opatrzone przykładami z praktyki profesora. Jeśli chcecie się dowiedzieć czym jest zazdrość, obsesja, czy szaleństwo i do czego może doprowadzić zemsta skrzywdzonego ukochanego to warto tę książkę przeczytać. Historie bywają nieprawdopodobne, niektóre przyprawiły mnie o gęsią skórkę. Człowiek czasem lekceważy drugą osobę, myśli egoistycznie tylko o sobie, a nie wiemy kim jest drugi człowiek i jak postąpi w poczuciu krzywdy... ojjj bywa czasem gorąco! Polecam również ku przestrodze!

Czyta się to bardzo dobrze, choć tematy przetrudne, a do tego opatrzone przykładami z praktyki profesora. Jeśli chcecie się dowiedzieć czym jest zazdrość, obsesja, czy szaleństwo i do czego może doprowadzić zemsta skrzywdzonego ukochanego to warto tę książkę przeczytać. Historie bywają nieprawdopodobne, niektóre przyprawiły mnie o gęsią skórkę. Człowiek czasem lekceważy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka o kobietach z perspektywy mężczyzny, do tego terapeuty. Nie wypadamy niestety zbyt korzystnie w jego oczach. Jest tu po trochu wszystkiego - o tym jaka jest współczesna kobieta, o jej oczekiwaniach, potrzebach, o tym czy małżeństwo to wygoda, czy warto być singielką. Mnie o wiele bardziej podobała się pozycja "O mężczyznach", a w tej książce odnoszę wrażenie, że więcej jest jednak o facetach a nie o kobietach i to rzutuje negatywnie na jej odbiór.

Książka o kobietach z perspektywy mężczyzny, do tego terapeuty. Nie wypadamy niestety zbyt korzystnie w jego oczach. Jest tu po trochu wszystkiego - o tym jaka jest współczesna kobieta, o jej oczekiwaniach, potrzebach, o tym czy małżeństwo to wygoda, czy warto być singielką. Mnie o wiele bardziej podobała się pozycja "O mężczyznach", a w tej książce odnoszę wrażenie, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to