-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać292
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2024-02-06
2024-02
2024-01
2023-09-17
2023-05
2023-05-12
2023-02
2023-01-17
2022-11-17
2022-09-12
Zbiór krótkich opowiadanek i anegdotek opowiadanych przez Profesora Tutkę podczas spotkań ze znajomymi.
Lektura lekka i przyjemna. Napisana o czasach i przede wszystkim ludziach, których już niestety nie ma.
Zbiór krótkich opowiadanek i anegdotek opowiadanych przez Profesora Tutkę podczas spotkań ze znajomymi.
Lektura lekka i przyjemna. Napisana o czasach i przede wszystkim ludziach, których już niestety nie ma.
2022-02
2022-01-30
2021-12-13
Mam problem z tą książką. Z jednej strony wartościowa, pełna głębokich przemyśleń dotyczących ludzi i ich natury. Z drugiej strony niezbyt ciekawie zarysowani, irytujący bohaterowie, w których losy czytelnik nieszczególnie się angażuje. Jak napisała jedna z recenzujących poniżej osób- powieść chciała być wszystkim i złapać zbyt wiele srok za ogon. Niestety efekt końcowy wyszedł moim zdaniem mocno średni.
Mam problem z tą książką. Z jednej strony wartościowa, pełna głębokich przemyśleń dotyczących ludzi i ich natury. Z drugiej strony niezbyt ciekawie zarysowani, irytujący bohaterowie, w których losy czytelnik nieszczególnie się angażuje. Jak napisała jedna z recenzujących poniżej osób- powieść chciała być wszystkim i złapać zbyt wiele srok za ogon. Niestety efekt końcowy...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10
2016-02
2013
2012
2017-10
Szczerze mówiąc, nie wiem jak ocenić tę książkę. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem jej docelowym odbiorcą - zwykle nie czytuję romansideł, a jeśli sięgam po takie książki to jedynie klasyki gatunku. Nie mniej jednak powieść przeczytałam, a zatem się wypowiem :).
Cała historia jest oczywiście do bólu naiwna. Główna bohaterka - przepiękna młodziutka córka pastora zostaje uprowadzona przez "złola" (tutaj pirata), który ma zamiar sprzedać ją jako niewolnicę, a następnie uratowana przez przyjaciela z dzieciństwa. Celem zapewnienia jej ochrony nasi bohaterowie zawierają małżeństwo. Jednak złoczyńca nie ustaje w poszukiwaniach ślicznej Juliany, która zawładnęła jego umysłem.
Jeśli opis fabuły brzmi prosto i nieskomplikowanie to właśnie dlatego, że tak jest. Nie dzieje się tam nic szczególnie interesującego. Właściwie jedynym momentem kiedy odczułam jakieś emocje i nutkę dramatyzmu było ostatnie dwadzieścia stron, a konkretnie scena pewnego porodu. Ale to nie wystarczy. Książka jest zwyczajnie...nudna. Wydarzenia opisane są powierzchownie, bohaterowie działają jak maszyny i nie ma tam nic, co sprawiałoby że chcielibyśmy szybko wrócić do czytania po odłożeniu książki. Chyba że ktoś lubi niewiarygodnie sztuczne dialogi i "dojrzałe" konwersacje dwóch (dorosłych!!!) ludzi, którzy i chcieliby i boją się, ale w sumie to się nie dogadają BO NIE.
Skoro już jesteśmy przy bohaterach - są oni absolutnie nasłabszym ogniwem "Gwiazdy Nefrytu". Pozbawieni głębi, motywacji, działający jak kukiełki wyjęte z generatora postaci. Główna bohaterka to encyklopedyczna Mary Sue - niewinna trzpiotka o mentalności niedojrzałej dwunastolatki, która wzbudza zachwyt i nieposkromione pożądanie w każdym mężczyźnie, który tylko na nią spojrzy (wspominałam już, że jest piękna?). Tak irytującej postaci dawno nie napotkałam na swojej literackiej drodze, a przecież jest to osoba, którą teoretycznie mamy polubić (albo przynajmniej tolerować). Jej małżonek i wybawca, niejaki Saint to ucieleśnienie idealnego mężczyzny - atrakcyjny, władczy, pewny siebie, ale też opiekuńczy, delikatny i sprawiedliwy ponad miarę, walczący z całym złem tego świata. Równie dobrze na jego miejscu możnaby postawić pierwszego lepszego bohatera podrzędnego fanfika - nie zrobiłoby to zbyt wielkiej różnicy. Było mi absolutnie obojętne co się z nimi stanie - wręcz chciałam, żeby autorka ich wreszcie w jakiś sposób unieszkodliwiła. Może wtedy książka byłaby strawniejsza.
Paradoksalnie więcej zaangażowania wzbudzają postaci drugoplanowe; można wręcz stwierdzić że posiadają zalążki czegoś zwanego charakterem. Niestety nie są oni w stanie uratować tego "dzieła".
Naprawdę nie mam pojęcia, kto i dlaczego umieścił tę pozycję w kategorii "historyczne", ale musiał chyba porządnie zabalować poprzedniej nocy. Z książką historyczną łączy ją jedynie to, że akcja rozgrywa się w przeszłości. Aha - i kobiety noszą suknie oraz miażdżące i wysysające z nich duszę gorsety. I to tyle. Nie dajcie się zwieść - to najzwyklejsze romansidło dość niskiej klasy. Jeśli chcecie przeczytać dobry romans historyczny - polecam Jane Austen. A tego proszę nawet romansem historycznym nie nazywać - toż to obraza dla tak wspaniałego gatunku literackiego.
Podsumowując - książka słaba, bohaterowie płascy jak dechy, nieangażująca akcja, generyczne, stereotypowe, infantylne do bólu dialogi (przyrzekam, od przewracania oczami rozbolały mnie mięśnie). Jedna dodatkowa gwiazdka za bohaterów drugoplanowych i jedna za ostatnie dwadzieścia stron, gdzie cos tam wreszcie trochę ruszyło. Jeśli jesteście fanami harlequinów - przeczytajcie, pewnie Wam się spodoba. Jeśli nie - trzymajcie się z daleka, zmarnujecie tylko czas i nerwy.
Szczerze mówiąc, nie wiem jak ocenić tę książkę. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem jej docelowym odbiorcą - zwykle nie czytuję romansideł, a jeśli sięgam po takie książki to jedynie klasyki gatunku. Nie mniej jednak powieść przeczytałam, a zatem się wypowiem :).
więcej Pokaż mimo toCała historia jest oczywiście do bólu naiwna. Główna bohaterka - przepiękna młodziutka córka pastora zostaje...