-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-05
2024-04-01
2024-03-21
2024-03-04
2024-02-15
Zawsze uważałem, że start-upy to mrzonka! Potwierdzają to zresztą oficjalne statystyki, według których 9 na 10 projektów tego typu upada w ciągu pierwszych kilku lat działalności. Czy w takiej sytuacji można w ogóle mówić o istnieniu jakiejkolwiek „branży”? Czy wszystkie te pseudoinnowacyjne spółki da się traktować poważnie? Moim zdaniem start-upy to spekulacyjna kreacja PR-owa. Medialna fikcja, od której zdarzają się nieliczne (i potwierdzające regułę) wyjątki. Szkoda tylko, że ta iluzja ma realne koszty ludzkie.
Szymon Janiak bardzo brutalnie rozprawia się z wszelkimi huraoptymistycznymi mitami nt. budowania legendarnych jednorożców. Dobitnie tłumaczy, dlaczego tworzenie firmy bez produktu i za cudze pieniądze to nie jest łatwy sposób na biznes. Używając bardzo dosadnego języka i wykorzystując osobiste doświadczenia wymienia w końcu długą listę patologii, jakie toczą świat start-upów. Znajdują się na niej m.in.:
- permanentny brak pieniędzy;
- depresja i myśli samobójcze;
- niedotrzymane przez fundusze zobowiązania;
- founderzy, których nie stać na rachunki;
- wegetujący właściciele funduszy VC;
- seryjni przedsiębiorcy uśmiercający kolejne spółki;
- chciwi inwestorzy przepalający kapitał na niedorzeczne projekty;
- wszechobecni psychopaci.
Mało? To przeczytajcie „Ciemną stronę start-upów” w całości. Zapewniam, że podobnych smaczków znajdziecie w książce znacznie więcej. I mam nadzieję, że dzięki nim pozbędziecie się resztek złudzeń.
Zawsze uważałem, że start-upy to mrzonka! Potwierdzają to zresztą oficjalne statystyki, według których 9 na 10 projektów tego typu upada w ciągu pierwszych kilku lat działalności. Czy w takiej sytuacji można w ogóle mówić o istnieniu jakiejkolwiek „branży”? Czy wszystkie te pseudoinnowacyjne spółki da się traktować poważnie? Moim zdaniem start-upy to spekulacyjna kreacja...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-01
2024-01-14
2024-01-08
2023-12-26
2023-11-08
2023-10-30
2023-09-07
2023-08-20
Dla kogoś, kto od lat związany jest zawodowo z branżą mediów, PR i wszelakich współprac marketingowych, książka Karola Wernera nie będzie żadnym odkryciem. Polecam ją natomiast młodym idealistom. Co ważne, powinni oni zacząć lekturę od końca!!! W zakończeniu i podsumowaniu kryje się bowiem rzecz najważniejsza, która marzycieli szybko sprowadzi na ziemię.
Dla kogoś, kto od lat związany jest zawodowo z branżą mediów, PR i wszelakich współprac marketingowych, książka Karola Wernera nie będzie żadnym odkryciem. Polecam ją natomiast młodym idealistom. Co ważne, powinni oni zacząć lekturę od końca!!! W zakończeniu i podsumowaniu kryje się bowiem rzecz najważniejsza, która marzycieli szybko sprowadzi na ziemię.
Pokaż mimo to2023-07-27
2023-05-25
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma? To przeczytajcie książkę Ewy Sapieżyńskiej! Jeśli myślicie, że Norwegia to mityczna kraina powszechnej równości, wszechogarniającej tolerancji i dobrobytu dla wszystkich, możecie przeżyć niemały szok. Baśniowe lądy nie istnieją i Norwegia też nim nie jest.
Jak WSZĘDZIE istnieje tam wyraźny podział na swoich i obcych. Statystycznie najbardziej obrywa się Polakom, ale programowa, wręcz sankcjonowana przez państwo dyskryminacja dotyczy też innych imigrantów ze Wschodu. I nie tylko imigrantów, bo Norwegowie gardzą również własnymi rodakami z dalekiej północy. Powielana od lat narracja o norweskim szacunku dla wszystkich, teatralne wręcz wsparcie dla środowisk LGBT i wszelkich mniejszości to Himalaje hipokryzji. Duch Quislinga ma się w Norwegii całkiem dobrze.
A na koniec pozwolę sobie jeszcze wbić szpileczkę autorce. Ewa Sapieżyńska nie ukrywa swoich radykalnych poglądów i otwarcie przyznaje do marzeń o równości wszystkich ludzi. Idea urocza, ale od zawsze naiwna. Człowiek człowiekowi wilkiem i to się nigdy nie zmieni. Skrajne ideologie są atrakcyjne, lecz mają dziwną skłonność do zaprzeczania samym sobie. Powszechna równość nie istnieje i nigdy istnieć nie będzie, bo taka już jest ludzka natura. Gdyby było inaczej, ta książka nigdy by nie powstała.
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma? To przeczytajcie książkę Ewy Sapieżyńskiej! Jeśli myślicie, że Norwegia to mityczna kraina powszechnej równości, wszechogarniającej tolerancji i dobrobytu dla wszystkich, możecie przeżyć niemały szok. Baśniowe lądy nie istnieją i Norwegia też nim nie jest.
Jak WSZĘDZIE istnieje tam wyraźny podział na swoich i obcych. Statystycznie...
2023-05-09
2023-04-02
„Współczesnej wojny” nie sposób nazwać zbiorem reportaży. Jest to raczej zlepek dość przypadkowych felietonów, z których wiele przypomina wręcz wpisy na blogu. Owszem, niektóre zwracają uwagę na ważne problemy, ale wiele ma charakter naiwnego moralizatorstwa lub sprowadza się do banałów w stylu „politycy powinni być uczciwi, a świat bardziej sprawiedliwy”. Z perspektywy czasu (niektóre teksty pochodzą jeszcze z 2020 r.) widać też, jak wiele z prognoz autorki kompletnie się nie sprawdziło, a obrazu nędzy i rozpaczy dopełniają wreszcie… streszczenia filmów i seriali. Kompletne kuriozum.
Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że po napisaniu „Polska odwraca oczy” i nagłośnieniu historii siostry Bernadetty, Justyna Kopińska spoczęła na laurach. Wielka szkoda, że zamiast dosadnie opisywać rzeczywistość (co doskonale potrafi) sili się na infantylną pseudopublicystykę.
„Współczesnej wojny” nie sposób nazwać zbiorem reportaży. Jest to raczej zlepek dość przypadkowych felietonów, z których wiele przypomina wręcz wpisy na blogu. Owszem, niektóre zwracają uwagę na ważne problemy, ale wiele ma charakter naiwnego moralizatorstwa lub sprowadza się do banałów w stylu „politycy powinni być uczciwi, a świat bardziej sprawiedliwy”. Z perspektywy...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-12
2023-02-11
Autorzy książki już na wstępie zapewniają, że podczas jej pisania zależało im na naukowym obiektywizmie i za wszelką cenę starali się uniknąć zarówno skrajnej chłopomanii, jak i kultu szlacheckości. Efekt? Chcąc nie chcąc i tak potwierdzają, że pańszczyzna była niewolnictwem i celowym, w pełni świadomym zbydlęceniem większości społeczeństwa. A skutki tego zbydlęcenia odczuwamy wszyscy do dzisiaj.
Autorzy książki już na wstępie zapewniają, że podczas jej pisania zależało im na naukowym obiektywizmie i za wszelką cenę starali się uniknąć zarówno skrajnej chłopomanii, jak i kultu szlacheckości. Efekt? Chcąc nie chcąc i tak potwierdzają, że pańszczyzna była niewolnictwem i celowym, w pełni świadomym zbydlęceniem większości społeczeństwa. A skutki tego zbydlęcenia...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-11
Nie mam wątpliwości, że „Chłopstwo…” Mateusza Wyżgi jest prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat polskiej wsi i jej kultury. Ale czy można je również uznać, jak chcą niektórzy, za rodzaj ludowej historii Polski? Z dwóch powodów mam co do tego poważne wątpliwości.
Po pierwsze, książka napisana została w bardzo chaotyczny sposób. Dziejopisarstwo przeplata się tu z dietą świń, genealogia z opisami dożynek, a techniki żniwne z przepisami na kiełbasę. Radosny strumień świadomości autora. Po drugie (i to już zarzut dużo poważniejszy), opracowanie ma bardzo subiektywny, osobisty charakter. Autor zupełnie nie ukrywa swoich chłopskich korzeni oraz sentymentalnych związków z wsią i pewnie z tego względu prezentuje bardzo sielankową wizję życia chłopa. Bliskość natury, praca w zgodzie z cyklem pór roku, harmonia ciała i umysłu, a po wszystkim - wesela, chrzciny i u wujka imieniny. Żadnej biedy, wyzysku czy międzyludzkiego piekła. Pańszczyzna wcale nie była taka zła i chłopom właściwie nic złego się nie działo. Sielanka. Mikołaj Rej kłania się nisko.
Tymczasem ja jestem zdania, że poddaństwo przyniosło nam wyłącznie historyczne klęski i stało się głównym źródłem wiecznego zapóźnienia cywilizacyjnego. Polski folwark wciąż jest niestety obecny w bardzo wielu aspektach naszego życia, a chłopskie kompleksy i poczucie krzywdy nadal widać w relacjach rodzinnych, edukacji, działaniu państwa i funkcjonowaniu firm. Pan łaskawca wydaje polecenia, a cham z wdzięcznością wykonuje. To gigantyczna, wciąż nieprzekraczalna, bariera rozwojowa dla budowy wolnego społeczeństwa. Gloryfikacja takiej postawy to nic innego, jak pielęgnowanie niewolniczej mentalności. Ktokolwiek to czyni, popełnia poważny błąd.
Nie mam wątpliwości, że „Chłopstwo…” Mateusza Wyżgi jest prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat polskiej wsi i jej kultury. Ale czy można je również uznać, jak chcą niektórzy, za rodzaj ludowej historii Polski? Z dwóch powodów mam co do tego poważne wątpliwości.
Po pierwsze, książka napisana została w bardzo chaotyczny sposób. Dziejopisarstwo przeplata się tu z dietą świń,...
Skąd w tytule książki wziął się Jakub Szela? Nie mam pojęcia. Zwłaszcza, że przywódca rabacji galicyjskiej został wspomniany może ze dwa razy.
Dlaczego opracowanie Piotra Korczyńskiego wydawca dopisał do serii „Ludowa Historia Polski”? Też nie wiem, bo część z umieszczonych w nim tekstów nie dotyczy postaci z ludu, ani w ogóle Polski.
Ale pomijając fakt, że tytuł i liczne opisy nijak się mają do zawartości, „Śladami Szeli to bardzo interesujący zbiór ciekawostek historycznych, których próżno szukać gdzie indziej. Polecam 😊
Skąd w tytule książki wziął się Jakub Szela? Nie mam pojęcia. Zwłaszcza, że przywódca rabacji galicyjskiej został wspomniany może ze dwa razy.
więcej Pokaż mimo toDlaczego opracowanie Piotra Korczyńskiego wydawca dopisał do serii „Ludowa Historia Polski”? Też nie wiem, bo część z umieszczonych w nim tekstów nie dotyczy postaci z ludu, ani w ogóle Polski.
Ale pomijając fakt, że tytuł i...