

Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
[…] Gorzej mieli ubożsi. Jeżeli lasy nie mogły ich wyżywić, tułali się od wsi do wsi, bo nie mieli za co dotrzeć do krewnych w wioskach odda...
[…] Gorzej mieli ubożsi. Jeżeli lasy nie mogły ich wyżywić, tułali się od wsi do wsi, bo nie mieli za co dotrzeć do krewnych w wioskach oddalonych niekiedy o setki kilometrów, ludzi na ogół biednych jak oni sami. Tacy wędrowcy umierali zatem przy drogach, w obornikach, w stodołach, pod kapliczkami, a ich ciała grzebano na miejscowych cmentarzach lub anonimowo pod Bożymi Mękami, wśród pól. Zmarłych na „powietrze” starano się chować jak najdalej od ludzkich zabudowań.
[…] Jak więc było z tymi nieszczęsnymi, uciskanymi i mordowanymi chłopami? W rzeczywistości tłukli się oni po łbach i wyzywali z mieszczanam...
[…] Jak więc było z tymi nieszczęsnymi, uciskanymi i mordowanymi chłopami? W rzeczywistości tłukli się oni po łbach i wyzywali z mieszczanami, obie grupy wojowały ze szlachtą, a szlachta… między sobą. Popatrzmy dziś na wiejskie pejzaże. Ani tam Żydów, ani Cyganów, ani szlachty… Ostały się tylko trzy czwarte dawnego społeczeństwa, czyli domniemane ofiary pańszczyzny i wyzysku. A jeśli używać pojęć marksistowskich, „zabawę w klasy” wygrali ludzie prości, równi sobie. Ale równi teoretycznie, jeżeli wspomnimy chociażby magnatów biznesu, których fortuny powstały wraz z rozwojem wolnego rynku w latach dziewięćdziesiątych XX wieku.
[…] Opowiadano sobie legendy o błąkających się duchach pobitych wrogów, jak we wsi Zawodzie pod Kaliszem, a koło zamczyska we wsi Widoradz k...
[…] Opowiadano sobie legendy o błąkających się duchach pobitych wrogów, jak we wsi Zawodzie pod Kaliszem, a koło zamczyska we wsi Widoradz koło Wielunia miał siedzieć diabeł, „który zbłąkanych i pijanych wśród nocy podróżnych w błota zanurzał, topił lub na wierzbach wieszał”. Karwicki, jeden z dawnych właścicieli wsi Chybice między Opatowem a Kielcami, kultywował pamięć o bitwie, jaka miała się rozegrać na tamtejszych polach. Polanę nasadzoną brzozami płaczącymi uznawano za cmentarzysko. Kolejny właściciel tych dóbr zamienił jednak miejsce pamięci na grunt orny, a „na nawożonej dobrze kośćmi i krwią ludzką ziemi przepyszna rodzi się dziś [w 1882 roku – M.W.] pszenica”.