-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2023-02-04
2022-12-28
"Znamy tylko to, co widzimy. Wszystko, czego doświadczamy, jest ostatecznie tylko naszym wyobrażeniem. Liczy się nie to, na co patrzysz, lecz to, co widzisz."
Wybrałam ten cytat bo uważam, że jest on kwintesencją całej książki. Dobrej książki. Książki, którą warto przeczytać kiedy stoi się na rozstaju dróg.
Haig opowiadając historię Nory uzmysławia nam, że każdy najdrobniejszy szczegół jest ważny. Wybory, które wydają się błahe, jak wypicie miętowej herbaty, składają się na nasze życie. A my rezonujemy z innymi, mamy na nich wpływ, z którego sobie nawet nie zdajemy sprawy.
Magia "Biblioteki o północy" pozwala Norze żyć na miliony możliwych sposobów. Chyba każdy z nas chciałby mieć taką możliwość - ściągnąć książkę z półki i przenieść się w dowolne miejsce na ziemi. Ale które życie wybierze Nora? I czy w ogóle chce nadal żyć? Bo przecież to śmierć sprowadziła ją do biblioteki.
Teoria wieloświatów jest czymś co wydaje się nam niemożliwe. Dziś. Ale co będzie jutro?
"Biblioteka o północy" otwiera oczy. Stawia trudne pytania i pokazuje, że podstawą wszystkiego są możliwości, a jest ich nieskończenie wiele...
"Znamy tylko to, co widzimy. Wszystko, czego doświadczamy, jest ostatecznie tylko naszym wyobrażeniem. Liczy się nie to, na co patrzysz, lecz to, co widzisz."
Wybrałam ten cytat bo uważam, że jest on kwintesencją całej książki. Dobrej książki. Książki, którą warto przeczytać kiedy stoi się na rozstaju dróg.
Haig opowiadając historię Nory uzmysławia nam, że każdy...
Znacie kogoś zdrowego? W dzisiejszych czasach to jak szukanie igły w stogu siana 😉 Dlatego czytajmy, uczmy się i zmieniajmy swoje nawyki!
"Dieta przeciwzapalna" jest porządnie skonstruwanym poradnikiem, który w przystępny sposób wyjaśna czym jest stan zapalny, jak wpływa na ciało, co go wywołuje i jak go zdiagnozować.
Autorka, Anousha Davy uświadomia nam jak zła jakoś snu, nadmierny stres i toksyny obniżają odporność naszego organizmu. Oraz jak ważna jest zmiana naszych złych nawyków (kto ich nie ma niech pierwszy rzuci kamieniem), aby usprawnić jakość życia.
Znajdziemy tu liste produktów zwalczajacych stany zapalne oraz informacje jak je spożywać czy stosować - to jest coś, czego brakuje w wielu innych pozycjach tego typu. Podobają mi się również dodatki w formie wskazówek np. orzeczy najlepiej przetrzymywać w słoiku w lodówce. Wiedzieliście?
Dowiecie się też jak łatwo zejść z cukrowego rollercoastera i ustabilizować poziom cukru we krwi.
Oprócz tego w książce znajdziecie 30 różnorodnych przepisów na przeciwzapalne dania, które odżywią nasz umysł i ciało.
Ta książka to potężna wiedza w pigułce!
Znacie kogoś zdrowego? W dzisiejszych czasach to jak szukanie igły w stogu siana 😉 Dlatego czytajmy, uczmy się i zmieniajmy swoje nawyki!
"Dieta przeciwzapalna" jest porządnie skonstruwanym poradnikiem, który w przystępny sposób wyjaśna czym jest stan zapalny, jak wpływa na ciało, co go wywołuje i jak go zdiagnozować.
Autorka, Anousha Davy uświadomia nam jak zła jakoś...
2022-05-27
Nie czytałam „Koszmarnego Karolka” dzięki czemu plasuję się w gronie osób, które nie porównają przygód Fangi i Tracha do perypetii tytułowego Karola. Ale zacznijmy od początku…
„Mali Wredni Wikingowie i Gbur Żelazna Czaszka” to już druga cześć opowieści o dwójce małych wrednych wikingów zamieszkujących Niedźwiedzią wyspę. Tym razem nasi bohaterowie trafiają do szkoły, a ich nowy sąsiad (popłoch całej wsi) stawia swój wychodek koło ich domu. Czy klątwy i magiczne runy wystarczą, żeby pozbyć się nowego śmierdzącego lokatora? Czy potrzeba tu taktyki na miarę Zakręconych Gaci?
Francesca Simon wykreowała komicznych wikingów, którzy swoim życiem odbiegają od naszych standardów wychowawczych, ale czy nie o to tu chodzi. Nie możemy przecież Fangi i Tracha obwiniać za ich skandaliczne zachowanie, ponieważ bycie pełnokrwistym wikingiem zobowiązuje! Wikingowie muszą być najlepsi w byciu najgorszymi bo wiking, który się dzieli źle kończy.
Przezabawna lektura wydana w fantastycznej formie, z masą świetnych graficznych ilustracji autorstwa Steva May’a. Do tego duża czcionka, tona obraźliwych dialogów (wszystkie przeznaczone dla dziecięcych uszu) i mamy arcydzieło, po które sięgną wszystkie dzieci.
Nie czytałam „Koszmarnego Karolka” dzięki czemu plasuję się w gronie osób, które nie porównają przygód Fangi i Tracha do perypetii tytułowego Karola. Ale zacznijmy od początku…
„Mali Wredni Wikingowie i Gbur Żelazna Czaszka” to już druga cześć opowieści o dwójce małych wrednych wikingów zamieszkujących Niedźwiedzią wyspę. Tym razem nasi bohaterowie trafiają do szkoły, a...
2022-05-23
Jednym z moich głównych zamierzeń jest promowanie zdrowego stylu życia. Stąd moje literackie wybory skupiające się na poradnikach wszelkiej maści. Dzielę się tylko tymi najbardziej wartościowymi - tymi, które mogą zmienić czyjeś życie.
Alice Figueroa, dietetyk i specjalista z dziedziny zdrowego odżywiania w książce „Stan przedcukrzycowy. Dieta i plan działania” tłumaczy czym jest stan przedcukrzycowy, w sposób zrozumiały dla każdego laika. Zwraca uwaga na to co dzieje się zanim pojawia się cukrzyca, i co można zrobić, żeby nie dopuścić do nieodwracalnego. Podkreślając fakt, że to zaburzenie metaboliczne nie daje początkowo żadnych objawów i może rozwijać się latami. Tłumaczy również jakie są czynniki ryzyka wystąpienia stanu przedcukrzycowego, oraz co ma na to bezpośredni wpływ.
Autorka pisze, że w każdym momencie życia można coś zmienić. Nie trzeba, a nawet nie należy robić tego nagle, przewracając nasze życie do góry nogami. Planuj zakupy z głową, czytaj etykiety, wysypiaj się, wprowadź do swojego życia aktywność fizyczną. Bądź z siebie dumny, nie trzymaj się sztywno wytyczonych ram. Sprawdź co ci pasuje i dostosuj dietę do swoich preferencji i możliwości budżetowych. Ot, w wielkim skrócie.
Oprócz tego w książce znajdziemy dwutygodniowy jadłospis i plan działania. Dodatkowo 50 przepisów różnego kalibru – każdy znajdzie coś dla siebie i dziennik realizacji planu.
Jest wiele przeszkód na drodze do zdrowego trybu życia. Warto jednak wyeliminowywać je bezpowrotnie, małymi krokami. Inwestycja we własne zdrowie jest nieoceniona. Więc jeśli ten poradnik ma ci w tym pomóc i dać kopa do działania, to chyba warto wydać te trzy dyszki. Nieprawdaż?
Jednym z moich głównych zamierzeń jest promowanie zdrowego stylu życia. Stąd moje literackie wybory skupiające się na poradnikach wszelkiej maści. Dzielę się tylko tymi najbardziej wartościowymi - tymi, które mogą zmienić czyjeś życie.
Alice Figueroa, dietetyk i specjalista z dziedziny zdrowego odżywiania w książce „Stan przedcukrzycowy. Dieta i plan działania” tłumaczy...
2022-02-06
2022-01-03
2022-01-30
2021-09-13
Ta książka to złodziejski majstersztyk! I nie ważne, po której będziecie stać stronie. Czy będziecie kibicować rabusiowi czy śledczym. Każda z 9 legendarnych historii kradzieży wciąga. Najlepszy w tym wszystkim jest fakt, że są to prawdziwe wydarzenia, których nie ośmieliłby się wykreować żaden pisarz.
Książka została wydana w formie gazety, z przyciągającymi oko nagłówkami i grafikami. Jest to coś innego i nowego! Coś, co na pewno przyciągnie czujne oko waszych latorośli (mój już się wciągnął). Razem możecie prześledzić plany rabunkowe złodziei, przebieg ich kradzieży i efekt końcowy tych wydarzeń (udany bądź nie).
Jak dla mnie, jednym z bardziej sensacyjnych rabunków była kradzież 13 dzieł sztuki z Muzeum w Stanach Zjednoczonych. Łączna suma jaką wynieśli złodzieje to 500 milionów dolarów (tyle były warte ukradzione przedmioty) i do dziś nie wiadomo co się z nimi stało! Sądzę, że nie jeden z nas czytelników miałby chrapkę na tą zagadkę! Jak pisze sam autor „…nie sztuką jest obrabować bank: sztuką jest złapać złodzieja!”
W książce znajdziemy między innymi historię stolarza, który ukradł w biały dzień portret Mona Lisy z Luwru. Czy niepozornego ochroniarza, który uprowadził wóz pancerny z pieniędzmi. Albo młodziutkiego hakera, który nie wychodząc z domu okradł bank.
Z chęcią opowiedziałabym więcej szczegółów ale co to za przyjemność znać zakończenie! Obstawiam, że nie dotrwaliście do końca mojej recenzji i już zamawiacie „Legendarne kradzieże. Na tropie największych zlodzi w historii świata”. Ale nie martwię się, nie gniewam się. Milej lektury!
Ta książka to złodziejski majstersztyk! I nie ważne, po której będziecie stać stronie. Czy będziecie kibicować rabusiowi czy śledczym. Każda z 9 legendarnych historii kradzieży wciąga. Najlepszy w tym wszystkim jest fakt, że są to prawdziwe wydarzenia, których nie ośmieliłby się wykreować żaden pisarz.
Książka została wydana w formie gazety, z przyciągającymi oko...
2021-07-05
Wiedzieliście skąd się wzięła nazwa Zakopane? Całe życie mylnie uważałam, że od czegoś zakopanego, a tu proszę niespodzianka, od wykarczowanego lasu. Albo takie Przedmieście Szczebrzeszyńskie, którego nazwa może wprowadzić w błąd, i to nie tylko językowy.
Muszę powiedzieć, że Michał Rusinek spisał się na medal. „Wytrzyszczka czyli tajemnice nazw miejscowości” nie dość, że jest fantastycznie wydana, to jeszcze wlewa sporą dawkę wiedzy do głowy dzięki czytelniczej zabawie. Za jej pomocą poznacie dokładnie 103 nazwy i historie, które się za nimi kryją.
Pierwszym domownikiem, który ją pochłonął (tak, pochłonął, bo ją się pochłania) byłam ja. Drugim był mój syn, który teraz namiętnie dopytuje o każdą nazwę mijanego miasta lub wsi. Aż się boję naszej trasy nad Bałtyk. Muszę się chyba na urlop porządnie merytorycznie przygotować.
Na końcu książki autor zostawił miejsce na opisanie historii własnego miasta. Możecie pobawić się wraz ze swoimi dziećmi w detektywów i wyruszyć na poszukiwanie tajemnic, które kryją się w jej nazwie. Dzięki temu Wasza książka będzie pionierskim egzemplarzem.
A bajeczne ilustracje autorstwa Joanny Rusinek są niczym wisienka na torcie. Jednym zdaniem - jestem zachwycona tą książką, pod każdym względem.
Wiedzieliście skąd się wzięła nazwa Zakopane? Całe życie mylnie uważałam, że od czegoś zakopanego, a tu proszę niespodzianka, od wykarczowanego lasu. Albo takie Przedmieście Szczebrzeszyńskie, którego nazwa może wprowadzić w błąd, i to nie tylko językowy.
Muszę powiedzieć, że Michał Rusinek spisał się na medal. „Wytrzyszczka czyli tajemnice nazw miejscowości” nie dość, że...
2021-05-05
Dawno nie czytałam nic dla dzieci. A szkoda, bo po lekturze książki Heleny Dahlgren „Nadchodzi mrok” mogłam z przyjemnością wrócić się do czasu dorastania. I powiem Wam w tajemnicy, że chętnie przeczytam również pozostałe dwa tomy z tej serii. Ale o tym ciii….
„Nadchodzi mrok” jest cudowną opowieścią o przyjaźni i przeciwnościach losu, z którymi muszą zmierzyć się małe bohaterki. A są nimi zwyczajne dziewczynki, które stają się Jeźdźcami Dusz i we współpracy ze swoimi magicznymi końmi walczą ze złem czyhającym na wyspie Jorvik. To tak
w mega skrócie! Musicie przeczytać żeby dowiedzieć się czegoś więcej.
Do tego hipnotyzująca okładka, która przyciąga czytelnika. A opis sytuacji i emocji, z którymi mierzą się dziewczęta są tylko kolejną wisienką na torcie. Akcja pędzi niczym galopujące konie, więc nie sposób się znudzić.
Uważam, że seria Star Stable to kwintesencja wszystkiego co jest w stanie zauroczyć młodego czytelnika. Zawsze powtarzam, że każdy może być zagorzałym czytelnikiem, tylko nie każdy trafił na książkę, która go tego nauczy. I jeśli Wy, Drodzy Rodzice, chcecie zarazić swoje dzieci pasją do czytania, to książka „Nadchodzi mrok” jest do tego stworzona!
Ps. Dodatkowym atutem książki jest fakt, że na jej podstawie powstała gra komputerowa.
Dawno nie czytałam nic dla dzieci. A szkoda, bo po lekturze książki Heleny Dahlgren „Nadchodzi mrok” mogłam z przyjemnością wrócić się do czasu dorastania. I powiem Wam w tajemnicy, że chętnie przeczytam również pozostałe dwa tomy z tej serii. Ale o tym ciii….
„Nadchodzi mrok” jest cudowną opowieścią o przyjaźni i przeciwnościach losu, z którymi muszą zmierzyć się małe...
2021-04-21
Eteryczna opowieść o kobiecej sile, która wabi czytelnika niczym tajemnicze Rusałki z nad brzegu jeziora. Uwielbiam magię słowiańskich wierzeń, dlatego zarówno pierwszy tom „Pamiętnik Szeptuchy”, jak i „Dwór rusałek” skradły moje serce.
Najnowsza książka Doroty Gąsiorowskiej zauroczyła mnie do tego stopnia, że w ciągu dwóch dni pochłonęłam blisko 600 stron. Początkowo utknęłam w barwnym Wilnie ale kiedy życie Olgi przeniosło się do dworu na Jesionce, nie mogłam się już oderwać. Autorka wręcz w genialny sposób malowała słowami w mojej wyobraźni cudowny obraz Podlasia. Obraz, który owiany tajemnicą przeszłości i teraźniejszości, cieszy z każdą nową stroną co raz bardziej.
Czytając, przyglądamy się z bliska życiu Olgi, której los rzuca wyzwanie. Jedna mała zmiana pociąga za sobą kolejną, i tak po zamknięciu wileńskiej księgarni ląduje jako opiekunka Lori w podlaskim dworze. Z początku nieśmiała, zakochana w Daliusie przeżywa ogromną przemianę. Dojrzewa, uczy się kochać samą siebie i wybaczać wyrządzone krzywdy.
Na pewno będziecie mile zaskoczeni tym, co przyszykowała dla Was autorka.
„Dwór rusałek” jest współczesną baśnią o miłości, która idealnie splata ze sobą dwa światy – ten rzeczywisty, dobrze nam znany oraz świat magii, w który często jest nam ciężko uwierzyć. A wystarczy otworzyć swoje serce.
Eteryczna opowieść o kobiecej sile, która wabi czytelnika niczym tajemnicze Rusałki z nad brzegu jeziora. Uwielbiam magię słowiańskich wierzeń, dlatego zarówno pierwszy tom „Pamiętnik Szeptuchy”, jak i „Dwór rusałek” skradły moje serce.
Najnowsza książka Doroty Gąsiorowskiej zauroczyła mnie do tego stopnia, że w ciągu dwóch dni pochłonęłam blisko 600 stron. Początkowo...
2021-02-02
W ostatnim czasie książeczki dla dzieci pojawiają się jak grzyby po deszczu. Na wyróżnienie zasługuje najnowsza edukacyjna opowieść o zwierzętach Ewy Zgrabczyńskiej „Łapa w łapę. Sekretne życie leśnych zwierząt”. 🐺🦊🐶🦝🐭🐾
To historia dwóch małych piesków urodzonych w tajdze – Łajmy i Norda, które opuszczają swój dom i wyruszają w podróż samolotem. W nowym miejscu wita ich sympatyczna opiekunka oraz mieszkające z nią zwierzęta.
Mały czytelnik towarzyszy łajkom w ich leśnych przygodach, gdzie tak jak one poznaje kolejne ciekawostki ze świata małych i dużych zwierząt. Czy to o jenotach, które w sytuacji zagrożenia udają martwe, czy o nieprzyjemnie pachnących ryjówkach. Poznamy również najmniejsze myszy badylarki budujące kuliste gniazda oraz wesołe wydry, których futro nigdy nie moknie.
Autorka potępia złe traktowanie zwierząt i zwraca uwagę na pozytywne zachowanie człowieka wobec naszych małych towarzyszy. Zadaniem książki jest zachęcenie dzieci do głębszego poznawania świata przyrody.
Cudownym dopełnieniem opowieści są urocze ilustracje Katarzyny Urbaniak
W ostatnim czasie książeczki dla dzieci pojawiają się jak grzyby po deszczu. Na wyróżnienie zasługuje najnowsza edukacyjna opowieść o zwierzętach Ewy Zgrabczyńskiej „Łapa w łapę. Sekretne życie leśnych zwierząt”. 🐺🦊🐶🦝🐭🐾
To historia dwóch małych piesków urodzonych w tajdze – Łajmy i Norda, które opuszczają swój dom i wyruszają w podróż samolotem. W nowym miejscu wita ich...
2020-10-16
Jak już zauważyliście zachwycam się większością książek na tematy około medyczne. Jednak im więcej ich czytam, tym bardziej uświadamiam sobie, że nigdy nic nie jest albo czarne albo białe. Tak jest z naszą odpornością. Jesteśmy dopiero w trakcie jej poznawania, sądzę, że układ immunologiczny nas jeszcze nie raz zaskoczy. Dlatego „Była sobie odporność” jest wg mnie jedna z lepszych pozycji z tej dziedziny.
Jenny Macciochii porusza każdy temat związany z szeroko pojętą odpornością. Właściwie chyba jako jedyna odpowiedziała na pytania, które gdzieś tam krążyły po mojej głowie ale nigdy na głos ich nie wypowiedziałam. Teraz wiem, że żadne suplementy nie dadzą nam tego co prawidłowa dieta. Ba, nawet mogą nam zaszkodzić. Suplementy są modą ostatnich czasów, to jaki wpływ mają na nasz organizm wyjdzie dopiero w przyszłości. Powtórzę więc – jedynie dobrze zbilansowana dieta może nas trzymać przy zdrowiu.
Ruch jest kolejnym brakującym ogniwem w naszym życiu. Bez niego staczamy się powoli w otchłań chorób autoimmunizacyjnych i innych, tak charakterystycznych dla naszej cywilizacji. I nie chodzi o intensywne trenowanie, tylko o codzienny ruch, jakim jest zwykły spacer.
W książce pojawia się całe mnóstwo ciekawostek, które zostają w głowie na długo. Przykładowo, aktywni seksualnie mężczyźni mają większą odporność. Z kolei kobiety w swoje dni płodne, są bardziej narażone na infekcje. Czyż natura nie jest cwana? Zaskoczę również fanów szczupłej sylwetki, pisząc, że niedobór tłuszczyku także może rodzić problemy, ponieważ to w tłuszczu znajduje się rezerwuar ważnych komórek pamięci immunologicznej.
Poradnik dr Jenny Macciochii uświadamia nam, że walczymy nie tylko z wirusami ale również z powszechną dezinformacją. Cały Internet, aż pęka od dobrych rad i pseudonaukowych artykułów, a przecież nasz układ immunologiczny jest w stałym kontakcie z mózgiem. Nasze zdrowie psychiczne, tak jak dobry sen wpływa na nasze ciało.
Zachęcam Was do sięgnięcia po „Była sobie odporność”, choćby tylko po to, żeby dowiedzieć się, iż dwie pistacje dziennie regulują poziom melatoniny, dzięki czemu wpadniemy szybciej w objęcia morfeusza. A tak na poważnie, Jenny Macciochii jest świetnym specem od immunologii, a jej książka kopalnią wiedzy – kto wie, co w niej znajdziecie.
Jak już zauważyliście zachwycam się większością książek na tematy około medyczne. Jednak im więcej ich czytam, tym bardziej uświadamiam sobie, że nigdy nic nie jest albo czarne albo białe. Tak jest z naszą odpornością. Jesteśmy dopiero w trakcie jej poznawania, sądzę, że układ immunologiczny nas jeszcze nie raz zaskoczy. Dlatego „Była sobie odporność” jest wg mnie jedna z...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-23
Do tej pory żyłam przekonaniem, że jestem urodzonym domatorem. Mój światopogląd pękł w gruzach w momencie zderzenia się z historiami opowiedzianymi przez Zuzanne Bukłaha w książce „Nomadzi. Życie w drodze”. Zachłysnęłam się opowieścią o wolności i różnorodności świata. Najchętniej spakowałabym plecak i ruszyła przed siebie…
Cyfrowi nomadzi, bo tak określa się współczesnych wędrowców, swoją podróż zaczynają z różnych powodów. Tomek wyrusza na drugi koniec świata bo chce uczyć się serfować. Margo zmienia miejsca zamieszkania bo ma to we krwi - cała jej rodzina podróżuje. A Helena uczy jogi na Bali, gdzie kieruje ją serce po trudnym rozstaniu. Wszystkie te historie są niesamowite ale najbardziej niezwykła jest dla mnie 7 osobowa rodzina Mitali, która wybrała się camperem zwiedzać Stany Zjednoczone.
Każdy z bohaterów zdradza nam swój patent na podróżowanie. Nikt nie kryje, że nie zawsze jest jak z bajki. Na drugim końcu świata też trzeba zarabiać, dlatego sporo osób decyduje się, że część roku poświęca pracy, a resztę spędza na wędrówce. Kto raz wyruszy, nie chce już wracać. Jedyną pewną w życiu nomady jest zmiana. Nawet jeśli czasem potrzebuje dłuższej chwili w jednym miejscu, to po kilku miesiącach świat go znowu wzywa.
Cudowna książka o wspaniałych ludziach. Uświadomiła mi jak mało potrzebujemy do szczęścia. A ten bagaż nadmiaru, który posiadamy w swoich domach, przeszkadza nam żyć pełnią życia. Mamy miliony gadżetów, na które wydajemy ciężko zarobione pieniądze, nie myśląc, że to coś więcej niż tylko banknoty, to nasz czas i nasze życie… na posiadanie marnotrawimy swoje cenne chwile na ziemi. A możemy spędzić je zupełnie inaczej, z plecakiem w górach patrząc w rozgwieżdżone niebo albo kąpiąc się na bezludnej wyspie. Bukłaha uświadomiła mi, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Do tej pory żyłam przekonaniem, że jestem urodzonym domatorem. Mój światopogląd pękł w gruzach w momencie zderzenia się z historiami opowiedzianymi przez Zuzanne Bukłaha w książce „Nomadzi. Życie w drodze”. Zachłysnęłam się opowieścią o wolności i różnorodności świata. Najchętniej spakowałabym plecak i ruszyła przed siebie…
Cyfrowi nomadzi, bo tak określa się...
2020-05-25
„Niewidzialna obrona” jest niesamowitą opowieścią o układzie immunologicznym. Momentami trudna, przesiąknięta medycznym językiem ale wciągająca jak najlepszy kryminał. Z tym, że po jej lekturze wiem tyle samo co i przed – układ odpornościowy człowieka jest nieprzewidywalny.
Kwintesencją tej całej historycznej wiedzy z dziedziny immunologii, którą przedstawia nam Matt Richtel jest bioróżnorodność człowieka. Ludzie różnią się od siebie pod każdym względem, dzięki czemu udało się nam, jako gatunkowi przetrwać. W innym wypadku już dawno byśmy wyginęli – przykładowo w czasach panującej dżumy.
Zaskakujący jest fakt, że każdy z nas nosi w sobie komórki nowotworowe. Kwestią czasu jest tylko to, kiedy się aktywują, Wraz z naszym wiekiem rośnie ryzyko. Przyczynia też się do tego między innymi liczba urazów czy zwykłych skaleczeń, które się nam przydarzają. W trakcie urazu dochodzi w organizmie do masowej reakcji - namnażania się komórek, stanu zapalnego i wielu innych mechanizmów, w które wyposażone są nasze ciała.
Richtel łączy historię medycyny z opowiadaniem o czwórce zwyczajnych ludzi, z której każdy boryka się ze śmiertelnym zagrożeniem. Przybliża nam życie Jasona, Boba, Merredith i Lindy, tak że ich historie stają się niezwykle namacalne. Są przypowieścią o możliwościach ludzkiego organizmu. Osobiście najbardziej skupiłam się na rozdziałach o Lindzie i Merredith, które tak jak ja, chorują na tocznia i reumatoidalne zapalenie stawów. U jednej z nich remisję przyniosły leki, z kolei Merredith poszła inną drogą – zdrowej diety, ćwiczeń i medytacji.
Najważniejsza dla układu immunologicznego jest równowaga. Zbyt pobudzony może zabijać sam siebie. Często też bywa oszukiwany przez komórki rakowe, którym pomaga się rozrastać. Dlatego tak ważna jest harmonia. I tak istotne są dokonania wszystkich immunologów na świecie.
„Układ immunologiczny uczy nas, że lepiej opowiadać się po stronie współpracy i akceptacji. (…) W naszej pogoni za sprawnie działającym, doskonałym światem nieco przesadziliśmy z poprawianiem natury.”
Nowe odkrycia niosą za sobą wydłużenie ludzkiego życia i poprawę jego jakości. Niestety powszechne stosowanie antybiotyków w niedalekiej przyszłości doprowadzi do powstania nowych bakterii. Pokonamy raka i choroby autoimmunologiczne, a zaczniemy umierać na zwykłe infekcje i choroby neurodegeneracyjne.
Nie będę Wam streszczać całej książki, bo ominie Was zabawa podróży przez historię immunologii. Na koniec zacytuję tylko treść nekrologu dr. Englemana, giganta immunologii, który dożył 104 lat. Jest to lista sekretów długowieczności, którą opracował sam dla siebie.
„Unikaj podróży samolotem, często uprawiaj seks, pamiętaj o oddychaniu i, najważniejsze, czerp przyjemność z tego, co robisz, cokolwiek by to było, albo nie rób tego wcale”.
„Niewidzialna obrona” jest niesamowitą opowieścią o układzie immunologicznym. Momentami trudna, przesiąknięta medycznym językiem ale wciągająca jak najlepszy kryminał. Z tym, że po jej lekturze wiem tyle samo co i przed – układ odpornościowy człowieka jest nieprzewidywalny.
Kwintesencją tej całej historycznej wiedzy z dziedziny immunologii, którą przedstawia nam Matt...
Pandemią obecnych czasów jest złe funkcjonowanie naszego układu odpornościowego. Kiedy on zaczyna szwankować, w naszym ciele zaczyna panować chaos. Pojawiają się różnego typu schorzenia i choroby. Początkowo występujące infekcje są sporadyczne, jednak z czasem przechodzą w stany przewlekłe. Niestety najczęściej leczymy wyłącznie ich objawy – nie skupiamy się na przyczynie i pogłębiamy swój problem.
Podstawą zdrowego organizmu jest dobrze pracujący układ immunologiczny. Na jego sprawność wpływa wiele czynników: dobra dieta, ruch, odpowiednio dobrane suplementy i zioła, długi sen, unikanie stresu oraz relaksacja. O tych wszystkich aspektach naszego zdrowia doskonale opowiada lekarka Mirosława Gałęcka w swojej książce “Nawracające infekcje. Jak wspomagać układ odpornościowy”. Dzięki niej dowiadujemy się, jakie popełniamy błędy w codziennym życiu. Oraz jak, im skutecznie przeciwdziałać.
Mam wrażenie, że nam ludziom wydaje się, iż do wyleczenia danego schorzenia potrzebujemy czegoś “mocnego” i to najlepiej od ręki. A czasem wystarczy odpowiednia dawka snu, zwiększenie podaży spożywanych warzyw i owoców w diecie i nasz stan zdrowia się poprawia. Przede wszystkim musimy być cierpliwi. Odbudowanie flory bakteryjnej jelit trwa wg niektórych badań nawet do 4 lat. Dlatego, jak powtarza Gałęcka unikajmy antybiotyków. Przyjmujmy je tylko z zalecenia lekarza, i stosujmy skrupulatnie wg jego zaleceń. Nadmierne stosowanie antybiotykoterapii u ludzi i zwierząt hodowlanych, w niedalekiej przyszłości doprowadzi do powstania lekoopornych superbakterii.
Rozdział, który najbardziej przykuł moją uwagę dotyczy suplementów oraz superfoods. Tutaj też pokusiłam się o dokładne notatki dla własnego użytku.
Dużym wsparciem dla układu odpornościowego jest:
witamina D (witamina K2MK7, magnez)
nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3
siara/colostrum
żelazo
selen
cynk
probiotyki
Jeśli chodzi o żywność, autorka poleca spożywanie:
cebula
czosnek
miód i propolis (miód manuka)
aronia
czarny bez
maliny
kurkumina
Szczerze mówiąc po lekturze “Nawracające infekcje. Jak wspomagać układ odpornościowy” z zamkniętymi oczami oddałabym się w ręce pani doktor Gałęckiej. Jej holistyczne podejście do pacjenta daje niesamowite wyniki.
Tak, już na sam koniec dodam kilka słów na swój temat. Bardzo żałuję, że te kilkanaście lat temu nie miałam takiej wiedzy, jak teraz. Być może ustrzegłabym się przed zachorowaniem na tocznia i RZS. Mój organizm dawał mi dziesiątki sygnałów, które ja zbywałam. Albo inaczej – w momencie kiedy szukałam pomocy u lekarzy, ci jedynie leczyli objawy. Nikt nigdy nie powiedział mi, żeby poszukać przyczyny.
Dlatego tak ważne są tego typu książki. Są jak drogowskazy.
Pandemią obecnych czasów jest złe funkcjonowanie naszego układu odpornościowego. Kiedy on zaczyna szwankować, w naszym ciele zaczyna panować chaos. Pojawiają się różnego typu schorzenia i choroby. Początkowo występujące infekcje są sporadyczne, jednak z czasem przechodzą w stany przewlekłe. Niestety najczęściej leczymy wyłącznie ich objawy – nie skupiamy się na przyczynie i...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-19
Dawno żadna książka nie poruszyła mnie tak bardzo, jak „Pielęgniarki” Christie Watson. Każda kolejna strona, którą przewracałam pochłaniała mnie bez reszty. Przesiąkłam tą opowieścią. Dałam się ponieść emocjom, które wypływały ze mnie strumieniem łez i niemym westchnieniem nad ludzkim życiem. Tak kruchym i tak niedocenianym.
Ta książka to hołd dla pielęgniarek, które otaczają opieką najbardziej potrzebujących. Służą fachową wiedzą i empatią. Pomagają przejść przez chorobę, nie tylko pacjentom ale również ich rodzinom. Nie dają złudnych nadziei, walczą do ostatniej chwili. Często poświęcają swoje prywatne życie, żeby móc nieść pomoc.
Christie poznajemy w momencie, kiedy nie wie co zrobić ze swoim życiem. Po kilku niewłaściwych wyborach wśród różnych zawodów, trafia do szkoły pielęgniarskiej. Niejednokrotnie zastanawia się nad trafnością swojej decyzji. Zwłaszcza kiedy przy pobraniu krwi, mdleje. Widok krwi przeraża ją długi czas, jednak w trakcie praktyk odkrywa w sobie ogromne pokłady miłości dla cierpiącego człowieka.
W trakcie lektury, kilkakrotnie pojawiał się na mojej twarzy szeroki uśmiech. Były to nie tylko chwile, kiedy udało się uratować ludzkie życie, ale i również komiczne sytuacje. Jedną z nich był dzień, kiedy nasza bohaterka spotyka na korytarzu mężczyznę w białym kitlu. Zadbany, elegancki fartuch wprowadził ją w błąd, uznała, że stoi przed nią lekarz. Oprowadziła go skrupulatnie po oddziale, opowiadając o pacjentach i ich schorzeniach. Dopiero kiedy wróciła do dyżurki, okazało się, że był to tylko ciekawski dostawca jedzenia.
Christie prowadzi nas przez wszystkie oddziały szpitalne. Poznajemy dziesiątki historii, zarówno tych z happy endem, jak i ze smutnym zakończeniem. Za każdą historią kryje się człowiek i jego rodzina. Do tej pory dudni mi w głowie historia 9 letniego chłopca, który złamał kręgosłup i jest sparaliżowany od szyi w dół. W ciąż sercem stoję wraz z Christi przy łóżku starszego Pana, któremu nie ma kto podać szklanki z zimną już herbatą. Przyglądam się kiedy wraz z koleżanką myją starszą kobietę z demencją. Albo zaglądam jej przez ramię, kiedy z zegarmistrzowską dokładnością zajmuje się wcześniakami. W trakcie rozdziału, w którym autorka przytacza historię dzieci maltretowanych, zamykam na dłuższą chwilę oczy…
Książka Christie Watson „Pielęgniarki” uzmysławia nam nie tylko trudności, jakie niesie ze sobą zawód pielęgniarki ale pomaga również trzeźwo spojrzeć na całą służbę zdrowia.
Nie mówię tego często ale uważam, że każdy powinien ją przeczytać . Ta książką, jest kluczem do życzliwości i współczucia – jest Biblią dla ludzkiej empatii.
zwyczajnababka.pl
Dawno żadna książka nie poruszyła mnie tak bardzo, jak „Pielęgniarki” Christie Watson. Każda kolejna strona, którą przewracałam pochłaniała mnie bez reszty. Przesiąkłam tą opowieścią. Dałam się ponieść emocjom, które wypływały ze mnie strumieniem łez i niemym westchnieniem nad ludzkim życiem. Tak kruchym i tak niedocenianym.
Ta książka to hołd dla pielęgniarek, które...
"... nie wolno ci zmarnować - nawet jednego oddechu."
Ten cytat, to jeden z pierwszych, które zaznaczyłam w tej książce...
"Fosforescencja" jest specyficzna. Momentani trudna i chaotyczna, by zachwilę zaskoczyć nas swoją prostotą i lekkością. Zmusza do refleksji, uczy pokory i wytrwałości.
Julia Baird porusza wiele tematów, które łączą się w jednym punkcie - zachwycie nad otaczającym nas światem. Światem, który dany jest nam na chwilę. A my, dorastając tracimy z oczu "wewnętrzne światło".
Baird szuka odpowiedzi, snuje opowieści o przyjaźni i wierze. Wraca do swojej choroby nowotworowej zastanawiając się co ją uratowało. Otwarcie mówi o swoich błędach i zaufaniu do życia. O miłości do dzieci i swoich feministycznych poglądach. O swojej walce o lepsze jutro dla innych ludzi. Z tych działań, toczących się za główną sceną świata, składają się wielkie zmiany.
A my co robimy? Zasłaniamy się ekranami, a - "Na dworze leci lepszy film."
"... nie wolno ci zmarnować - nawet jednego oddechu."
więcej Pokaż mimo toTen cytat, to jeden z pierwszych, które zaznaczyłam w tej książce...
"Fosforescencja" jest specyficzna. Momentani trudna i chaotyczna, by zachwilę zaskoczyć nas swoją prostotą i lekkością. Zmusza do refleksji, uczy pokory i wytrwałości.
Julia Baird porusza wiele tematów, które łączą się w jednym punkcie - zachwycie...