rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Piękna, poetycka, sentymentalna, a zarazem dojmująco smutna powieść, która wyjątkowo mnie poruszyła. Trafiła we wrażliwe miejsca, wspomnienia.... odgrzebała głęboko ukryte obawy.
Zgodnie z dedykacją:
"Utracie.
I jeszcze - ptakom".

Piękna, poetycka, sentymentalna, a zarazem dojmująco smutna powieść, która wyjątkowo mnie poruszyła. Trafiła we wrażliwe miejsca, wspomnienia.... odgrzebała głęboko ukryte obawy.
Zgodnie z dedykacją:
"Utracie.
I jeszcze - ptakom".

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie zgadzam się z opinią, że najciekawszy w tej książce jest wątek romansowy rozpoczynający opowieść, a później nie warto jej czytać.
Nie zgadzam się, że postacie pojawiające się później są nijakie, mało charakterystyczne i nudne.
Nie zgadzam się z tym, że kolejne wątki są ze sobą niepowiązane, nie dążą do zawiązania akcji i są w całości zbędną pisaniną.
By docenić Opowieść Zimową potrzebne są dwa elementy: czerpanie radości z czytania, chęć by zagłębić się w kolejne imaginacje autora oraz... dyscyplina i cierpliwość, ponieważ książka jest długa, posiada wielu bohaterów, wiele historii i nie wszystko jest związane z głównym wątkiem.
Na pewno nie spodoba się czytelnikom lubującym się wyłącznie w romansach czy kryminałach, bo jest to literatura piękna. Nie jest to porywający i pełen zwrotów akcji pokaz, który wciąga czytelnika tak, że pochłonie książkę w dwa wieczory. W Opowieści Zimowej znaleźć można rozległe opisy, filozoficzne dysputy, mini-opowieści o mieście i jego mieszkańcach oraz masę niezwiązanych z główną fabułą wątków. Dlatego nie zachwyci się nią osoba, której brak czasu i której zależy na maksymalnym wykorzystaniu książki jako w 100% skutecznym produkcie mającym przynieść szybką dawkę pobudzającej serotoniny.
Choć książka jest długa i wiele wątków niezbyt mnie zajmowało to dzięki własnemu uporowi przeczytałam ją do końca, co pozwoliło mi mocno zżyć się z bohaterami, poznać ich naturę i losy. Właśnie z powodu długiego obcowania z nimi ich dalsze losy tak mnie przejmowały. Obszerny tom ma swoje zalety, ponieważ wyczekiwane momenty i zwroty akcji uderzają jeszcze mocniej w czytelnika, gdy jest pochłonięty światem przedstawionym. Powolne brnięcie przez opowieść (jak przez wysokie zaspy śnieżne) może być przyjemne i dawać dodatkowe wrażenia, choć jest czasochłonne i wymaga ciągłego zaangażowania. Jednak moment, gdy wszystko składa się w całość, bohaterowie się spotykają, a zdarzenia z początków powieści zaczynają mieć sens sprawiał, że aż miałam gęsią skórkę!
Polecam odkryć ten dobrze zbudowany świat, ponieważ można w nim znaleźć wiele perełek i pięknych scen, zbudowanych z porywającej atmosfery i nietuzinkowych bohaterów :)

Nie zgadzam się z opinią, że najciekawszy w tej książce jest wątek romansowy rozpoczynający opowieść, a później nie warto jej czytać.
Nie zgadzam się, że postacie pojawiające się później są nijakie, mało charakterystyczne i nudne.
Nie zgadzam się z tym, że kolejne wątki są ze sobą niepowiązane, nie dążą do zawiązania akcji i są w całości zbędną pisaniną.
By docenić Opowieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna książka! Opowieści bardzo znajome z opowiadań mojej babci.

Świetna książka! Opowieści bardzo znajome z opowiadań mojej babci.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciepła, pełna nadziei historia

Ciepła, pełna nadziei historia

Pokaż mimo to


Na półkach:

By odnaleźć balans w życiu, zadbać o siebie i poznać sposoby jak czerpać więcej radości jesienią i zimą - WARTO PRZECZYTAĆ!

By odnaleźć balans w życiu, zadbać o siebie i poznać sposoby jak czerpać więcej radości jesienią i zimą - WARTO PRZECZYTAĆ!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka odsłania schematy kultury pracy, która od około 200 lat stanowi wzór wartościowego życia, a którą wdrożyli właściciele fabryk dla zwiększenia wydajności pracowników i zysku. Autorka opisuje historię pracy od średniowiecza do czasów dzisiejszych i pokazuje jak pojmowanie przez wieki zmieniało się pojmowanie pracy i godziny na nią poświęcane. Okazuje się, że nasze przekonanie o tym, że kilka setek lat temu praca była o wiele bardziej wymagająca i pochłaniająca czas jest... błędne, a największą liczba godzin poświęcana na pracę znacząco wzrosła dopiero w XIX wieku. Po przedstawieniu historycznego rysu autorka zwraca uwagę na pojęcia takie jak sukces, lenistwo, pracowitość i możliwość znacznego polepszenia swojego statusu dzięki większej ilości pracy i ciągłemu dążeniu do doskonałości, czyli tzw. amerykański sen. Zwraca uwagę na to, że pojęcia te zostały oparte na interesach właścicieli firm, dla których zaburzenie work-life balance i zwiększenie liczby godzin w pracy jest korzystne finansowo. Z tego powodu m.in. dzisiejsze biurowce starają się imitować domy i spełniać o wiele więcej funkcji niż miejsce do pracy. Celem książki jest pokazanie, że to jak dzisiaj odbieramy pracę (ale też ciągłe doskonalenie, wykorzystywanie czasu na 100%, stres i brak czasu wolnego) to stosunkowo nowa koncepcja. Autorka, która od wielu lat praktycznie cały tydzień poświęcała na różne projekty i pokazuje jak zaczęła ograniczać czas pracy, kierować się konkretnymi zasadami i czerpać przyjemność z czasu wolnego bez wyrzutów sumienia.
Dla mnie książka okazała się bardzo wartościowa, ponieważ porusza problem, z którym od dawna się zmagam, czyli przepracowaniem spowodowanym nieumiejętnością odróżniania czasu w pracy od czasu wolnego. Książka zwraca uwagę na to jak ważna jest bezczynność, dobrze rozumiane lenistwo i po prostu uważny czas przeznaczony na życie, nie ciągłe doskonalenie się lub ściganie z listą "to do". Szczerze polecam, ponieważ otwarła mi oczy na wiele spraw i zawiera całą masę konkretnych informacji oraz olśniewających cytatów. Wiele razy uświadamiałam sobie, że "tak! Tak właśnie jest!"
Bardzo dobrze się czyta :)

Książka odsłania schematy kultury pracy, która od około 200 lat stanowi wzór wartościowego życia, a którą wdrożyli właściciele fabryk dla zwiększenia wydajności pracowników i zysku. Autorka opisuje historię pracy od średniowiecza do czasów dzisiejszych i pokazuje jak pojmowanie przez wieki zmieniało się pojmowanie pracy i godziny na nią poświęcane. Okazuje się, że nasze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zbiór wywiadów z osobami, które z różnych względów nie chciały wystąpić w nagraniach na kanał "7 metrów pod ziemią", ale chciały podzielić się swoją historią. Wywiady są bardzo ciekawe, dość krótkie, ale skondensowane. Otwierają oczy na problemy, które istnieją wokół nas, a nad którymi się nie zastanawiamy. Pokazują różne perspektywy i sposoby na życie. Książka jest przygotowana na wysokim poziomie, jeśli chodzi o skład, korektę i to jak wygląda środek. Polecam :)

Zbiór wywiadów z osobami, które z różnych względów nie chciały wystąpić w nagraniach na kanał "7 metrów pod ziemią", ale chciały podzielić się swoją historią. Wywiady są bardzo ciekawe, dość krótkie, ale skondensowane. Otwierają oczy na problemy, które istnieją wokół nas, a nad którymi się nie zastanawiamy. Pokazują różne perspektywy i sposoby na życie. Książka jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć nie przepadam za takimi książkami i na początku obawiałam się, że nie wciągnę się w historię, to z czasem polubiłam bohaterów i zagłębiłam się w ich świat.

Choć nie przepadam za takimi książkami i na początku obawiałam się, że nie wciągnę się w historię, to z czasem polubiłam bohaterów i zagłębiłam się w ich świat.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Sprawa od ponad 20 lat nie została rozwiązana, choć już dzień po morderstwie na komisariacie było wiadomo kto jest za nie odpowiedzialny. Sprawcy nadal są na wolności, bo mają za sobą kogoś na wysokim stanowisku, kto czuwa nad tym, żeby o sprawie jak najszybciej zapomniano. A kolejne morderstwa, dziwne samobójstwa i wypadki coraz bardziej wskazują, że sprawcy zabójstwa mają na sumieniu o wiele więcej niż śmierć 1 dziewczyny. Nie wiadomo jak daleko sięgają macki szczucińskiej mafii i dokąd prowadzą powiązania jej członków, ale najwyraźniej jest to międzynarodowa grupa, która potrafiła za pomocą kilkudziesięciu policjantów i sędzi tuszować sprawę przez tyle lat.

Nikt nie chce

Sprawa od ponad 20 lat nie została rozwiązana, choć już dzień po morderstwie na komisariacie było wiadomo kto jest za nie odpowiedzialny. Sprawcy nadal są na wolności, bo mają za sobą kogoś na wysokim stanowisku, kto czuwa nad tym, żeby o sprawie jak najszybciej zapomniano. A kolejne morderstwa, dziwne samobójstwa i wypadki coraz bardziej wskazują, że sprawcy zabójstwa mają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cudowna, porywająca, magiczna, wzruszająca, pobudzająca szlachetne myśli i postawy książka. Bohaterowie, którzy mają pod górkę, na ich drodze staje duma, dawne urazy i ciągnie się widmo przeszłości, a którzy muszą mimo tego dać z siebie wszystko, by stanąć na wysokości zadania. Choć książka jest bardzo długa, to czyta się ją z zapartym tchem i bardzo przyjemnie.
No! Nareszcie parę sekretów zostało ujawnionych!

Cudowna, porywająca, magiczna, wzruszająca, pobudzająca szlachetne myśli i postawy książka. Bohaterowie, którzy mają pod górkę, na ich drodze staje duma, dawne urazy i ciągnie się widmo przeszłości, a którzy muszą mimo tego dać z siebie wszystko, by stanąć na wysokości zadania. Choć książka jest bardzo długa, to czyta się ją z zapartym tchem i bardzo przyjemnie.
No!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam Gaimana... po prostu. Ten humor w książce, to jak buduje swoje postaci i wydarzenia. Jego książki choć przepełnione magią wydaja mi się bardzo przyziemne. Jakby budował w nich świat, który zna każdy z nas - wypełniony szczegółami z codziennego, szarego życia, w którym bohaterowie bywają zwykli, normalni, ale zawsze spotyka ich coś zaskakującego, a oni pokazują swoją prawdziwą naturę. I tak jest też w "Chłopakach Anansiego". To historia, która wyrosła na zrębach "Amerykańskich bogów", skupiająca się na losach synów boga-pająka, do którego należą wszystkie historie.
By nie spojlerować - polecam!!!

Edit: Dołączam cytat z podziękowań autora, który świetnie oddaje ducha książki:
"Nie wiem, czy zdołałbym opisać historię Grubego Charliego, gdybym nie miał zarówno wspaniałego, lecz kłopotliwego i budzącego wstyd ojca, jak i tak cudownych, ale wstydzących się za mnie dzieci. Niech żyją rodziny!"

Uwielbiam Gaimana... po prostu. Ten humor w książce, to jak buduje swoje postaci i wydarzenia. Jego książki choć przepełnione magią wydaja mi się bardzo przyziemne. Jakby budował w nich świat, który zna każdy z nas - wypełniony szczegółami z codziennego, szarego życia, w którym bohaterowie bywają zwykli, normalni, ale zawsze spotyka ich coś zaskakującego, a oni pokazują...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna książka, która otwiera nam oczy na to, jak działa nasz organizm i jak ważna jest mikroflora. Jedzmy kiszonki i dbajmy o nasze brzuchy, bo to ważna cześć naszego organizmu i nas samych - wpływa na nasze samopoczucie, energię i jest kluczowym elementem naszego zdrowia.

Świetna książka, która otwiera nam oczy na to, jak działa nasz organizm i jak ważna jest mikroflora. Jedzmy kiszonki i dbajmy o nasze brzuchy, bo to ważna cześć naszego organizmu i nas samych - wpływa na nasze samopoczucie, energię i jest kluczowym elementem naszego zdrowia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam tę książkę - chce przetestować wszystkie przepisy, bo są takie proste, przyjemne, zdrowe i wyglądają przepysznie. To jedna z niewielu książek kucharskich, gdzie chciałabym spróbować prawie wszystkich przepisów i wiem, że jestem w stanie w szybki sposób je zrobić.
Pochwała prostoty i ciekawych pomysłów + azjatyckie inspiracje. dla mnie bomba! Od premiery korzystam z niej przynajmniej raz w tygodniu podczas przygotowywania posiłków.

Uwielbiam tę książkę - chce przetestować wszystkie przepisy, bo są takie proste, przyjemne, zdrowe i wyglądają przepysznie. To jedna z niewielu książek kucharskich, gdzie chciałabym spróbować prawie wszystkich przepisów i wiem, że jestem w stanie w szybki sposób je zrobić.
Pochwała prostoty i ciekawych pomysłów + azjatyckie inspiracje. dla mnie bomba! Od premiery korzystam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zazwyczaj kupuję książki kucharskie, by skorzystać z nich w chwili całkowitego braku pomysłu na to co przyrządzić. Oczywiście cieszę się z każdej zakupionej książki, jednak zazwyczaj przeglądam je pobieżnie i gdy nadchodzi właściwy moment czytam przepisy.
Z "Kuchnią roślinną" jest inaczej. Od pierwszych stron bardzo spodobała mi się jej szata graficzna i z wielką przyjemnością przeglądałam stronę po stronie. Ale ponad wszystko zauroczył mnie styl, jakim jest napisana. W dniu jej zakupu przeczytałam wszystkie teksty opisujące poszczególne potrawy i pozostałe teksty związane z przyrządzaniem składników, organizacją kuchni i weganizmem. Myślę, że największą wartością, oprócz świetnych przepisów, jest osobowość autorki. Poznałam ją częściowo przez bloga, na którego zaglądałam z powodu przepisów. Ale dopiero w wersji papierowej odczułam lekkość z jaką czyta się jej opisy w którym humorystycznie opisuje rodzinne tradycje związane z niektórymi daniami lub radość, jaką czerpie z przyrządzanych dań. Dzielenie się z czytelnikiem swoim ulubionym porankiem, czy sekretnym przepisem wzbudziło we mnie przyjacielskie odczucia co do Pani Alicji. "Kuchnia roślinna" jest przesiąknięta dobrym duchem autorki, co czuć w każdym małym akwarelowym kwiatuszku, który stworzyła by ozdobić swoje dzieło.
Książka jest bardzo spójna pod względem treści i wyglądu - prosta, estetyczna, przyjazna, szczera, jak sama przedstawiana kuchnia roślinna. Przez co bardzo prawdziwa. Autorka opisuje wspomina swoje początkowe zmagania ze zmianą diety i jej udoskonalanie. Ta lektura zachęciła mnie do dań tego typu, które są bardzo smaczne, sycące i bardzo urozmaicone. od razu wypróbowałam 3 przepisy i nie mogłam doczekać się kolejnych kulinarnych eksperymentów.
Jak już wspomniałam, jestem ZAUROCZONA tą książką. Chciałam podziękować autorce za stworzenie takiego pięknego kulinarnego poradnika, w który włożyła tak dużo swojego serca i dobra. Z przyjemnością czytam, podziwiam i gotuję <3

Zazwyczaj kupuję książki kucharskie, by skorzystać z nich w chwili całkowitego braku pomysłu na to co przyrządzić. Oczywiście cieszę się z każdej zakupionej książki, jednak zazwyczaj przeglądam je pobieżnie i gdy nadchodzi właściwy moment czytam przepisy.
Z "Kuchnią roślinną" jest inaczej. Od pierwszych stron bardzo spodobała mi się jej szata graficzna i z wielką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mnie osobiście nigdy nie interesowała kosmetologia, wręcz nudziły mnie wszelkie teksty i filmy poświęcone tej dziedzinie. Jednak dzięki książce pt. Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji mój stosunek do tego tematu się zmienił.

Od zawsze mam problemy ze swoja mieszaną cerą, która boryka się z różnymi wypryskami oraz błyszczeniem. Nieskutecznie walczyłam z tymi dolegliwościami, z jednej strony wciąż z nadzieją czekając na samoistna poprawę, a z drugiej myśląc o możliwej wizycie u dermatologa. Jednak moje problemy wydawały mi się zbyt błahe na podjęcie szerzej zakrojonych działań i kończyło się na tym, że używałam żelu do twarzy i kremu, a także czasem zmywałam makijaż przed snem. Lekarstwem na niedoskonałości była u mnie gruba warstwa pudru oraz korektora.

Gdy zauważyłam u koleżanki książkę, o której wspominałam, podeszłam do niej z wielkim sceptycyzmem, twierdząc wprost, że nie wierzę w jakieś azjatyckie sposoby. Jednak zdecydowałam się przeczytać tę pozycję i okazało się, że na jej podstawie się czegoś nauczyłam. Przenigdy nie oceniaj książki po okładce, ani na podstawie własnych opinii, jeśli tak naprawdę nie masz pojęcia o czym mówisz.

Swoją drogą, sama okładka może odstraszyć. ;) Nie jestem osobą lubiącą róż i taki słodki styl ilustracji. Jednak jest to jak najbardziej uzasadniona szata graficzna, a aby ją zrozumieć należy sięgnąć do wnętrza Sekretów urody Koreanek. Oprócz okładki, wnętrze jest zachowane w tym samym stylu, który określiłabym najchętniej słowem „kawaii”. Jednak takie samo kryterium wizualne jest stosowane przez koreańskich producentów kosmetyków, ponieważ chcą oni zaprezentować kosmetyki, które oprócz skutecznego działania, będą sprawiać ludziom radość. Według nich kosmetyk, który jest wyciągany z torebki nawet kilkukrotnie podczas dnia powinien cieszyć odbiorców swoim wyglądem. Design powinien się podobać, ponieważ wtedy chętniej sięgamy po wybrany produkt i możemy kupić go dla samego wyglądu. Myślę, że w związku z powyższym, celowo zastosowano słodką, różową okładkę oraz elementy wnętrza. Posłużono się tą samą filozofią. Dzięki tej wiedzy inaczej podchodzę do tej kiczowatej, pudrowej wersji graficznej. Uzasadniona, po części nawet się mi podoba. :)

Tak samo jak patrzenie na opakowania kosmetyków ma nam sprawiać przyjemność, również pielęgnacja ma być chwilą relaksu podczas stresującego dnia. Tak zmieniło się moje podejście do porannego oczyszczania twarzy. Zaczęłam również po przyjściu z pracy, koło godziny 16.00 myć twarz, aby usunąć z niej zanieczyszczenia z całego dnia. I faktycznie, szukanie odpowiednich produktów i ich testowanie zajęło mnie przez cały tydzień po przeczytaniu książki. Obecnie odnajduję się np. w Rossmannie lepiej niż kiedykolwiek i w końcu wiem do czego dokładnie służy tonik, a do czego płyn micelarny. :) Książka kilka razy stara się przekonać czytelników do 10 kroków koreańskiej pielęgnacji. Stąd wrażenie, że jest to bardzo czasochłonny proces i że stanowi wielkie wyzwanie dla osób pragnących w taki sposób pielęgnować cerę. Jednak codzienna pielęgnacja zazwyczaj ogranicza się mniej więcej do 5 kroków (demakijaż i olejek do twarzy, kosmetyk myjący na bazie wody, tonik, krem do twarzy, krem pod oczy). Ja stosuję inne kosmetyki dorywczo, np peeling co 2, 3 dni, maseczkę może raz w tygodniu. Więc nie ma się czego bać, bo trwa to tylko chwilkę dłużej.

Książka ta spodobała mi się głównie dlatego, że jej duża część obejmuje opis koreańskiej kultury. Szczególnie interesujące wydało mi się przedstawienie koreańskiego spa i porównanie go do spa amerykańskiego. Choć autorka ma koreańskie korzenie, to Korea i jej kultura była dla Charlotte Cho czymś nieznanym. Od urodzenia mieszkała w Stanach, przez co nie stosowała tradycyjnych koreańskich sposobów dbania o cerę. Dzięki temu jej historia jest szczególnie bliska czytelnikom, dla których te techniki również są obce i tak jak autorka mogli niszczyć sobie cerę przez wiele lat, choćby wystawiając ją na nadmierne działanie promieni słonecznych.

Oczywiście książka ma parę wad. Opisuje codzienną pielęgnację dzięki której skóra jest oczyszczona, nawilżona, ochroniona filtrem przeciwsłonecznym, a kosmetyki są dobrane do rodzaju cery. Jednak mimo stosowania się do podanych kroków, w ciężkich przypadkach trądziku lub zmian powodowanych hormonami, nie sądzę żeby te metody w pełni się sprawdziły. Dlatego zawsze warto zasięgnąć rady specjalisty, jeśli nawet przy dbaniu o komfort cery jej kondycja nie ulega poprawie. Ponadto książka w dużej mierze opisuje kulturę kraju, nie jest więc profesjonalną książką o skórze; ma bardziej swobodną formę jeśli chodzi o merytorykę jak i wiedzę medyczną.

Dodatkowo w książce znajdziemy wiele polecanych kosmetyków koreańskich, a pod koniec przewodnik po Seulu. Szczerze powiedziawszy, omijałam te fragmenty. Bardzo dużą wagę przykłada się w koreańskiej pielęgnacji o ochrony przed słońcem. Jest to jak najbardziej uzasadnione, jednak wychowałam się w kulturze nastawionej na opalanie, jako źródło zdrowia, dlatego podchodzę do tego tematu z lekkim dystansem. To właśnie różnice w kulturze zachodu i wchodu (Korei), w której zdrowa cera odgrywa ogromną rolę w wizerunku zarówno kobiet jak i mężczyzn.

Podsumowując, szczerze polecam tę książkę KAŻDEMU, bo nie tylko dziewczyny powinny dbać o swoją cerę. Czyta się ją bardzo szybko; mnie np. bardzo zaintrygowała i pozytywnie zaskoczyła. Dzięki niej odkryłam wspaniałe zajęcie, jakim jest cieszenie się pielęgnacją samej siebie i niejednokrotnie robienie to z rozkoszą (nakładanie maseczek). Znajdziecie w niej też dużo koreańskiej kultury, co jest dla mnie jej największym plusem oprócz przystępnego i zabawnego stylu.

No i muszę przyznać, że moja cera się bardzo poprawiła. :) Sądzę, że po części jest to zasługą tego, że staram się nie dotykać twarzy podczas dnia, nie drapać krostek i oczyszczam ją prawidłowo. Niezmiernie mnie to cieszy i jestem zadowolona z dobranych kosmetyków. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. ^^

Mnie osobiście nigdy nie interesowała kosmetologia, wręcz nudziły mnie wszelkie teksty i filmy poświęcone tej dziedzinie. Jednak dzięki książce pt. Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji mój stosunek do tego tematu się zmienił.

Od zawsze mam problemy ze swoja mieszaną cerą, która boryka się z różnymi wypryskami oraz błyszczeniem. Nieskutecznie walczyłam z tymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć opowieściom Gaimana trzeba dać trochę czasu, aby zdążyły odpowiednio w nas wniknąć, zacząć trapić i zaciągnąć nas w nowe światy, to niezmiernie warto oddać się ich lekturze. Strona po stronie, historia po historii Gaiman coraz bardziej fascynuje i przyciąga. Choć niektóre opowiadania nie wywierają na mnie piorunującego wrażenia, to po zakończeniu zbioru zaczynam dostrzegać ich wartość. Gaiman łamie schematy i uczy nas na nowo starych bajek. W z reguły zwyczajnych sprawach i okolicznościach potrafi wyłonić szczegół, który wszystko zmienia i burzy fundamenty zastanego porządku. Myślę, że uczy też czytelnika cierpliwości oraz poszanowania dla pracy pisarza, któremu nieraz należy dać czas na wciągnięcie w wir twórczej fantazji. Trzeba pochylić się nad pomysłami, którymi autor nas obdarza, aby móc się w pełni nimi zachwycić.
Ukończenie zbioru dało mi ponowną satysfakcję, jaką osiągnęłam już po "Rzeczach ulotnych", które darzę wielkim sentymentem i ogromnie lubię. Podobnie stało się przy "Drażliwych tematach" - ukończenie wszystkich opowieści przedstawiło pełnię dzieło i jego wartość.
Gaiman poprzez niedopowiedzenia i nieraz przyprawiające o gęsią skórkę losy bohaterów, zmusza czytelnika do bycia cały czas czujnym. Jego osobliwe pomysły i zawikłane historie zapadają głęboko w pamięć... niektóre zakończenia wciąż nurtują i wciąż szuka się dla nich odpowiedniego zakończenia, nawet po przeczytaniu ostatniej strony.

Choć opowieściom Gaimana trzeba dać trochę czasu, aby zdążyły odpowiednio w nas wniknąć, zacząć trapić i zaciągnąć nas w nowe światy, to niezmiernie warto oddać się ich lekturze. Strona po stronie, historia po historii Gaiman coraz bardziej fascynuje i przyciąga. Choć niektóre opowiadania nie wywierają na mnie piorunującego wrażenia, to po zakończeniu zbioru zaczynam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem nią zauroczona! Jedna moich z ulubionych książek.

Jestem nią zauroczona! Jedna moich z ulubionych książek.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna książka! Przeczytanie "Królów przeklętych" pomimo ich objętości przyszło mi nadzwyczaj łatwo. Dzięki barwnym opisom i wartkiej akcji czytelnik wpada w świat średniowiecznej Europy i może poczuć jak smakowało ówczesne życie, zarówno ze strony możnych jak i biedaków. Wielkim plusem są wnikliwie zarysowane portrety psychologiczne bohaterów. Patrzyłam wzrokiem króla na sytuację w królestwie i razem z nim martwiłam się przyszłością Francji. Postać Filipa IV Pięknego jest dla mnie wręcz fascynująca. Poleciłabym każdemu, nie tylko miłośnikom historii, ponieważ książka łączy w sobie najlepsze cechy dobrej literatury, a dodatkowo ma wartość historyczną.
Według mnie jest to pozycja jak najbardziej godna polecenia :)

Świetna książka! Przeczytanie "Królów przeklętych" pomimo ich objętości przyszło mi nadzwyczaj łatwo. Dzięki barwnym opisom i wartkiej akcji czytelnik wpada w świat średniowiecznej Europy i może poczuć jak smakowało ówczesne życie, zarówno ze strony możnych jak i biedaków. Wielkim plusem są wnikliwie zarysowane portrety psychologiczne bohaterów. Patrzyłam wzrokiem króla na...

więcej Pokaż mimo to