Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

,,Może zatem to była definicja miłości. Kiedy kogoś potrzebujesz, kogoś pragniesz, podziwiasz i adorujesz, choć równocześnie jesteś wściekły i masz ochotę tę osobę przywiązać do łóżka tylko po to, żeby nie narobiła więcej kłopotów.’’
To jeden z wielu cytatów, który zaznaczyłam w tej powieści.
,,Miłosne tajemnice’’ Julii Quinn to już czwarty tom o rodzeństwie Bridgertonów. Tym razem głównymi bohaterami są Colin Bridgerton i Penelopa Featherington. Znają się od wielu lat, przyjaźnią się. Autorka opisała moment, w którym dziewczyna zakochała się w młodym Bridgertonie, a następnie akcja przenosi się o kilka lat później. Jest to ciekawy zabieg, ponieważ dotychczas poprzednie części działy się praktycznie rok po roku.
Właściwa akcja rozpoczyna się w momencie, gdy Colin wraca z długiej podróży po Grecji i Cyprze. Zaskakuje go fakt, że Penelopa (przyjaciółka jego siostry Eloise) zachowuje się wobec niego inaczej.
Panna Featherington to 28-letnia kobieta. W towarzystwie uznawana jest już za starą pannę. Przyzwyczaiła się już, że tak o niej mówią. Rozmowa z Lady Danbury (jedna z moich ulubionych bohaterek w całym cyklu, a już w tym to przeszła samą siebie) sprawia, że postanawia zmienić coś w swoim życiu.
Przez większość powieści wspomina się o Lady Whistledown. Colina bardzo denerwuje ten temat, zwłaszcza, że autorka ciągle o nim wspomina w swoich publikacjach. Ostatecznie tożsamość tajemniczej pisarki zostaje ujawniona. Przyznaje, że nie był to dla mnie szok, ponieważ w serialu Netflixa ten temat został inaczej poprowadzony i już w pierwszym sezonie ujawniono widzom, kto nią jest. Natomiast w drugim sezonie już kilka osób odkrywa jej tożsamość, na szczęście nie był to Colin. Po przeczytaniu tej części trochę żałuje, że twórcy tak to zrobili, ponieważ w ,,Miłosnych tajemnicach’’ ma to ogromny wpływ na historię Colina i Penelopy i bardzo jestem ciekawa jak ten wątek zostanie przedstawiony w trzecim sezonie serialu.
Historia Colina i Penelopy bardzo mi się podobała. Była to zupełnie inna opowieść o miłości niż w poprzednich tomach. Czytelnicy znają tę dwójkę już z wcześniejszych książek cyklu. Wiedzą o sobie bardzo dużo, znają swoje charaktery, ale nie do końca. Oboje mają przed sobą tajemnice. Jeśli chodzi o sekret młodego Bridgertona to było to dla mnie małe zaskoczenie, ale potem zrozumiałam, że pasuje to do niego i do całej tej historii. Ta dwójka bohaterów uzupełnia się nawzajem.
Od pierwszego tomu lubiłam zarówno Colina jak i Penelopę. Zaskoczyły mnie niektóre zachowania mężczyzny, przede wszystkim jego skłonność do agresji. Moment, w którym zapragnął pocałować tak naprawdę pannę Featherington miał miejsce tuż po tym, gdy wcześniej był na nią wściekły. Przez całą powieść miał takie wybuchy złości, często niepotrzebnie według mnie.
W czwartym tomie zbliżenia między głównymi bohaterami były przepięknie opisane. Tyle w nich emocji.
Humor w tej części był jeszcze większy niż w poprzednich. Sprzeczki między Colinem a Penelopą były bardzo zabawne, ale najczęściej śmiałam się na scenach, w których pojawiały się Hiacynta Bridgerton (młodsza siostra Colina) oraz Felicyta Featherington (młodsza siostra Penelopy). Te dwie dziewczyny mają niezłe charakterki.
Jak już wcześniej pisałam bardzo mi się podobała ta historia. Nie była to powieść o miłości dwójki osób, które po raz pierwszy się spotkały. Była to opowieść o ludziach, którzy się znali, spotykali na przyjęciach, ale musieli dojrzeć do tej miłości, a zwłaszcza jedno z nich.
Jednej rzeczy mi zabrakło w tej książce, a mianowicie, że nie pojawił się w niej ktoś trzeci, ktoś o kogo Colin byłby zazdrosny. Wtedy byłoby jeszcze ciekawiej, ale i tak będę wracać do tej powieści, bardzo dobrze się ją czytało, nie mogłam się od niej oderwać.
Na koniec tej trochę przydługiej recenzji drugi mój ulubiony cytat:
,,Jak to możliwe, że tyle razy z nim tańczyła, a on nigdy nie zauważył jej pełnych, kształtnych ust, jakby stworzonych do pocałunków? Oblizywała wargi, kiedy była zdenerwowana. Widział, jak to robiła tamtego dnia. Z pewnością nieraz powtarzała ten gest przez dwanaście lat ich znajomości, ale dopiero dziś widok jej języka sprawił, że serce boleśnie ścisnęło mu się tęsknotą.’’

,,Może zatem to była definicja miłości. Kiedy kogoś potrzebujesz, kogoś pragniesz, podziwiasz i adorujesz, choć równocześnie jesteś wściekły i masz ochotę tę osobę przywiązać do łóżka tylko po to, żeby nie narobiła więcej kłopotów.’’
To jeden z wielu cytatów, który zaznaczyłam w tej powieści.
,,Miłosne tajemnice’’ Julii Quinn to już czwarty tom o rodzeństwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,- Mogę żyć z Twoją nienawiścią – wyszeptał do zamkniętych drzwi. – Ale nie mogę żyć bez ciebie.’’
Bardzo ładne słowa głównego bohatera do ukochanej.
,,Propozycja dżentelmena’’ Julii Quinn to trzeci tom z cyklu o Bridgertonach. Na główny plan wysuwa się Benedict. W poprzednich częściach nie pojawiał się często.
Na jednym z przyjęć swojej matki poznaje piękną, tajemniczą damę. Kobieta nie zdradza mu swojego imienia. Benedict próbuje ją odnaleźć jednak bezskutecznie. Po jakimś czasie w niezbyt sprzyjających okolicznościach poznaje pokojówkę Sophie Beckett. Czy dzięki niej zapomni o damie w srebrnej sukni?
Panna Beckett nie ma łatwego życia. Matki nigdy nie poznała, zmarła przy porodzie. Hrabia Penwood przyjął ją, jako wychowanicę. Ale nie rozmawiał z nią zbyt często. Po śmierci hrabiego zostaje w jego domu, ale jest traktowana, jako służąca, choć nie powinno tak być. Macocha i jedna z jej córek traktują ją bardzo źle. Jedynie Posy (druga córka hrabiny Penwood) stara się być dla niej miła.
Quinn w tej części porusza temat traktowania służby w tamtych czasach. W ogóle ta część jest inna, historia Benedicta i Sophie jest bardziej skomplikowana, co bardzo mi się spodobało. Można się przyczepić, że przypomina ona bajkę o Kopciuszku, ale tylko na początku. Po wgłębieniu się w tę historię jest ona coraz bardziej interesująca.
Czasami zachowanie Benedicta mnie zaskakiwało, a zwłaszcza tytułowa propozycja to był moment, w którym pomyślałam, że ,,tego się po nim nie spodziewałam’’. Oczywiście jego motywy, dlaczego zaproponował coś takiego Sophie zostało wytłumaczone. Na plus było również to, że był wytrwały gdy sobie coś postanowił. Polubiłam Sophie za jej charakter i za to, że wartości, którymi kierowała się w życiu są dla niej ważne, czasem nawet ważniejsze niż jej własne szczęście.
W tej części pojawia się zarys tego, co będzie się działo między dwójką innych bohaterów, co bardzo mi się spodobało. W ogóle jest o wiele więcej o innych z ósemki rodzeństwa, zwłaszcza o Eloise, Hiacyncie i Francesce.
Były momenty, w których się wzruszyłam, ale także takie, w których na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Po przeczytaniu trzech części oceniam ją najlepiej i już się nie mogę doczekać, gdy zapoznam się z następnymi.

,,- Mogę żyć z Twoją nienawiścią – wyszeptał do zamkniętych drzwi. – Ale nie mogę żyć bez ciebie.’’
Bardzo ładne słowa głównego bohatera do ukochanej.
,,Propozycja dżentelmena’’ Julii Quinn to trzeci tom z cyklu o Bridgertonach. Na główny plan wysuwa się Benedict. W poprzednich częściach nie pojawiał się często.
Na jednym z przyjęć swojej matki poznaje piękną,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Miłość to odnalezienie jedynej osoby, przy której twoje serce stanie się pełne, która uczyni cię kimś lepszym, niż sam przypuszczałeś, że mógłbyś się stać. Miłość jest wtedy, kiedy patrzysz w oczy swojej żony i wiesz, że ona jest po prostu najlepszą osobą, jaką kiedykolwiek znałeś.’’
Dawno nie przeczytałam tak pięknego opisu miłości. Pochodzi on z książki ,,Ktoś mnie pokochał’’ Julii Quinn. Jest to drugi tom cyklu o Bridgertonach.
Tym razem głównym bohaterem historii jest Anthony – najstarszy z ósemki rodzeństwa.
Postanawia, że w tym sezonie, znajdzie żonę. Ma swoje wymagania, a jednym z nich jest to, aby była przynajmniej trochę inteligentna. Przyznaje, że jak to przeczytałam to nie było to miłe, nie świadczyło to dobrze o Anthonym. Zdaje sobie jednak sprawę, że akcja powieści rozgrywa się w XIX wieku, myślenie o kobietach nie było jeszcze zbyt dobre, zwłaszcza wśród arystokracji. Na balu mężczyzna poznaje siostry Sheffield: Kate i młodszą od niej Edwinę. Od pierwszego spotkania między Kate a Anthonym iskrzy.
Jeśli ktoś oglądał drugi sezon Bridgertonów na platformie Netflix wie jak zakończy się ta historia miłosna. Pomimo że bardzo różni się od tej przedstawionej w powieści Quinn. Jednak zarówno w serialu jak i w książce ,,czuć’’ chemię między głównymi postaciami. Czy się o tym czyta, czy tylko ogląda. Wątki, których nie ukazano w serialu Netflixa, a są przedstawione w książce są także bardzo ciekawe, bywają chwile, że lepiej pasują do tej historii.
Opis wyglądu zewnętrznego i charakteru Kate Sheffield różni się między serialem a książką. Bardziej podobał mi się ten opisany w powieści J. Quinn.
Zarówno Anthony jak i Kate mają swoje problemy, z którymi się mierzą od dłuższego czasu. Mogłoby się wydawać, że dużo ich dzieli, jednak im lepiej ich poznajemy to okazuje się, że są do siebie bardzo podobni. W tym przypadku nie sprawdzi się powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają.
Ponownie spotykamy się z Lady Whistledown i jej kroniką towarzyską. Mam wrażenie, że kobieta coraz bardziej się rozkręca. Nadal nie wiadomo, kim jest słynna autorka.
Podobała mi się ta historia, trochę bardziej niż opowieść o Daphne i Simonie. Między bohaterami drugiego tomu o wiele więcej się dzieje i jest to ciekawiej ukazane w książce. Często ich sprzeczki są bardzo zabawne.

,,Miłość to odnalezienie jedynej osoby, przy której twoje serce stanie się pełne, która uczyni cię kimś lepszym, niż sam przypuszczałeś, że mógłbyś się stać. Miłość jest wtedy, kiedy patrzysz w oczy swojej żony i wiesz, że ona jest po prostu najlepszą osobą, jaką kiedykolwiek znałeś.’’
Dawno nie przeczytałam tak pięknego opisu miłości. Pochodzi on z książki ,,Ktoś mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść ,,Mój książę’’ Julii Quinn to pierwszy tom z cyklu ośmiu powieści o rodzeństwie Bridgerton. Akcja powieści rozgrywa się w XIX-wiecznej Anglii.
Najstarszym z rodzeństwa jest Anthony, jednak ,,Mój książę’’ skupia się na najstarszej córce owdowiałej hrabiny Violetty Bridgertown – Daphne. 21-letnia dziewczyna jest już po debiucie, ale wciąż nie może znaleźć dobrego kandydata na męża. Na balu poznaje księcia Hastings – Simona Basseta.
Autorka ma bardzo ciekawy styl pisania. Pomysł na to, aby imiona rodzeństwa Bridgerton rozpoczynały się na kolejną literę alfabetu jest nieczęsto spotykany w książkach. Od razu mi się to spodobało.
,,Mój książę’’ nie jest tylko o miłości między dwójką ludzi. Poruszone zostały takie tematy jak relacja między rodzicami a dziećmi. Nie zawsze jest to łatwe. Czasem zdarza się, że rana jest tak głęboka, że zakorzeniona jest w człowieku na bardzo długo i wpływa na dorosłe życie.
W książce Quinn pojawia się również humor. Śmieszyły mnie przede wszystkim sprzeczki między rodzeństwem. Były one w odpowiednich momentach, takimi przerywnikami w fabule. Czytelnik mógł odetchnąć od nadmiaru emocji.
Przed każdym rozdziałem są dłuższe lub krótsze fragmenty ,,Kroniki Towarzyskiej Lady Whistledown’’. Nie wiadomo, kim jest tajemnicza autorka. Co ciekawe, każdy na nią narzeka, ale cała angielska arystokracja czyta jej kronikę. W przeciwieństwie do innych piszących o różnych wydarzeniach i osobach, Lady Whistledown nie gryzie się w język, pisze, co chce, nie przejmuje się nikim. Do tego podaje nazwiska danej rodziny, osoby.
Powieść podobała mi się, bardzo szybko się w nią wciągnęłam. Jest to książka na jeden wieczór. Już się nie mogę doczekać kolejnych tomów z cyklu, po które zamierzam sięgnąć w najbliższym czasie. Jestem zaciekawiona, tym jak potoczą się losy innych członków rodziny Bridgerton. Jak już wspominałam, cykl ma 8 tomów. Każdy przedstawia historię innej osoby z ósemki rodzeństwa tytułowej rodziny.
Na początku recenzji wspomniałam o tym, że po książkę sięgnęłam po obejrzeniu dwóch sezonów serialu na Netflixie. Czasami przypominałam sobie jak to zostało przedstawione w serialu. Po zapoznaniu się z powieścią, na podstawie, której nakręcono pierwszy sezon, niektóre wątki, rozwiązania (jak to często bywa) lepiej, ciekawiej zostały opisane w książce. Bywały jednak wątki z serialu, których w ogóle nie było w powieści, ale przyznam, że cieszę się, że zostały dodane przez twórców. Nie będę zdradzać, które mam konkretnie na myśli, ponieważ byłby to za duży spoiler dla tych, którzy nie czytali książek, a oglądali tylko serial.

Powieść ,,Mój książę’’ Julii Quinn to pierwszy tom z cyklu ośmiu powieści o rodzeństwie Bridgerton. Akcja powieści rozgrywa się w XIX-wiecznej Anglii.
Najstarszym z rodzeństwa jest Anthony, jednak ,,Mój książę’’ skupia się na najstarszej córce owdowiałej hrabiny Violetty Bridgertown – Daphne. 21-letnia dziewczyna jest już po debiucie, ale wciąż nie może znaleźć dobrego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,- Nie chciałem krzywdzić tych dzieci. Chciałem je tylko pieścić. Po wszystkim miałem ogromne wyrzuty sumienia i często się modliłem. Prosiłem Boga o przebaczenie, ale gdy znów piłem, nie mogłem się powstrzymać i to robiłem.''
To jeden z kilku cytatów, który zaznaczyłam podczas czytania książki Przemysława Piotrowskiego ,,La Bestia''.
Miałam dwa podejścia do tej książki. Za pierwszym razem po przeczytaniu kilku rozdziałów, odłożyłam ją. Ciężko mi się było przebić przez początek. Jednak ostatnio wróciłam do tej książki i przeczytałam ją w ciągu tygodnia. Czyta się ją bardzo dobrze, ale musiałam sobie robić przerwy i myślę, że to nikogo nie będzie dziwiło, gdy sam przeczyta tę książkę.
Historia przedstawiona przez Przemysława Piotrowskiego dotyczy Luisa Alberto Garavito Cubillosa, tytułowej ,,Bestii’’. Był to najstraszniejszy seryjny morderca na całym świecie. Skazano go za zabicie 138 chłopców, ale jak można przeczytać w książce do tej pory odnajdywane są szczątki na terenach Kolumbii, Ekwadoru i Wenezueli.
To tyle, jeśli chodzi o fabułę. Cokolwiek bym jeszcze napisała to ktoś mógłby uznać to za spoiler.
Pod względem gatunkowym jest to połączenie prozy i reportażu. ,,Migawki z podróży'', które są po każdym rozdziale są bardzo interesujące. Dopełniają historię opowiedzianą przez autora. Plusem jest to, że Piotrowski za każdym razem pisze, co jest fikcją, co zostało przez niego podkoloryzowane. Bardzo mi się to spodobało i warto to podkreślić. Samo to, że autor zdecydował się podążać śladami Garavito jest warte docenienia. Pomimo że, akcja dzieje się głównie w latach 90. XX wieku, to obecnie Kolumbia pozostaje jednym z najniebezpieczniejszych państw i nie każdy by się na to zdecydował. Piotrowski przyznaje, że nie odwiedzili (pisarz był w Kolumbii razem ze swoim przyjacielem-operatorem, a wszystkie te miejsca odwiedzali z dwoma lokalnymi przewodnikami i ochroniarzem/kierowcą) wszystkich miejscowości, właśnie z tego względu.
Przez cały czas, próbowałam zrozumieć, dlaczego Garavito to czynił i do tej pory nie potrafię pojąć jego motywacji. Jak można kogoś zabić, zgwałcić, a zwłaszcza dziecko, a potem modlić się i prosić Boga o wybaczenie. ,,Bohater’’ tej historii często tak robił. Były również momenty, gdy Garavito tłumaczył się, że ,,miał w sobie Szatana’’. W tamtych momentach musiałam przerywać czytanie.
Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że miał trudne dzieciństwo i to na pewno przyczyniło się do tego, jakim był później człowiekiem. Ale to przecież nie usprawiedliwia jego czynów. Są też inne czynniki, które poznajemy w książce Piotrowskiego.
W książce, autor poza historią ,,Bestii'' przedstawił to, co działo się w Kolumbii w tamtym okresie i to, co dzieje się obecnie. Pomaga to często zrozumieć główny wątek.
To, jaką ostatecznie karę otrzymał Luis Garavito jest dla mnie niepojęte. Za tyle morderstw, gwałtów i tylko tyle lat. Rozumiem, że każde państwo ma swoje prawo i wgl., jednak w tym przypadku powinno być o wiele więcej.
,,La Bestia'' Przemysława Piotrowskiego to nie jest książka dla każdego. Opisy zbrodni czasem są tak drastyczne, że ciężko było przez nie przebrnąć. Na pewno spodoba się osobom, które lubią historie true-crime, kryminały, chcą sięgnąć po coś nowego, ponieważ jak już wspominałam wcześniej jest to połączenie literatury faktu i fikcji. Jest to coś nowego na polskim rynku wydawniczym.
Czytanie tej książki wzbudziło we mnie wiele emocji. Złość, a nawet wściekłość na to, co robił Garavito. Wiele razy płakałam, a zwłaszcza podczas czytania jednego z rozdziałów. To było zbyt mocne. Pomimo, że często czytam powieści kryminalne lub słucham podcastów.
Muszę przyznać, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Bardzo spodobał mi się styl jego pisania. Mam w planach przeczytać inne jego książki, ale to za jakiś czas, ponieważ na razie chce sobie zrobić przerwę od tego gatunku.

,,- Nie chciałem krzywdzić tych dzieci. Chciałem je tylko pieścić. Po wszystkim miałem ogromne wyrzuty sumienia i często się modliłem. Prosiłem Boga o przebaczenie, ale gdy znów piłem, nie mogłem się powstrzymać i to robiłem.''
To jeden z kilku cytatów, który zaznaczyłam podczas czytania książki Przemysława Piotrowskiego ,,La Bestia''.
Miałam dwa podejścia do tej książki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Jest jedna osoba, która przy nim została. Jedyna, której naprawdę ufa. W dobrych i złych czasach, kiedy była tylko cieniem dla świata i dziwką dla własnej rodziny. Kiedy on ją odrzucał, ona trwała przy nim, nieustępliwa. Przyjęła go, gdy nie zasługiwał na przebaczenie.'' To słowa jednego z bohaterów o jego ukochanej żonie. Bardzo mi się spodobały.
,,Sycylijskie lwy'' autorstwa Stefanii Auci to pierwszy tom serii o rodzinie Florio.
Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1799 w małym miasteczku Bagnara Calabra na południu Włoch. Następnie akcja przenosi się do Palermo na Sycylii.
Głównymi bohaterami są na początku bracia Florio: Paolo i Ignazio. Przybyli do Palermo, aby prowadzić sklep z przyprawami, pomimo tego, że nie wszystkim ten pomysł się podobał. Vincenzo – syn Paola i Giuseppiny w późniejszych latach staje się głównym spadkobiercą interesu początkowo prowadzonego przez jego ojca i wujka.
Wydaje mi się, że tyle wystarczy o fabule powieści. Losy rodziny Florio są fascynujące. Walka o przetrwanie, kłótnie, choroby, szczęście rodzinne. Te i jeszcze inne tematy czytelnik odnajdzie w tej powieści.
Bohaterowie mają swoje wady i zalety, jak każdy człowiek. Przyznam, że jednych polubiłam bardziej, innych mniej. Byli bohaterowie, których motywacje dopiero z czasem stały się dla mnie zrozumiałe.
,,Sycylijskie lwy'' to powieść także o tym jak traktowane były kobiety przez mężczyzn w tamtych czasach, jak postrzegano kobiety z różnych warstw społecznych.
To, co bardzo mi się spodobało to opisanie kontekstu historycznego. Przed każdym rozdziałem przedstawiono to, co działo się w kraju i na wyspie pod tym względem w opisywanych w danym rozdziale latach. Wyjaśniło to niektóre podejmowane przez bohaterów decyzje.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Stefanii Auci, ale nie ostatnie, ponieważ dalsze losy rodziny Florio opisane są w ,,Zimie lwów''.
Myślę, że ta książka spodoba się osobom, które lubią powieści o sagach rodzinnych, z pewnością przypadnie do gustu osobom lubiącym Włochy.

,,Jest jedna osoba, która przy nim została. Jedyna, której naprawdę ufa. W dobrych i złych czasach, kiedy była tylko cieniem dla świata i dziwką dla własnej rodziny. Kiedy on ją odrzucał, ona trwała przy nim, nieustępliwa. Przyjęła go, gdy nie zasługiwał na przebaczenie.'' To słowa jednego z bohaterów o jego ukochanej żonie. Bardzo mi się spodobały.
,,Sycylijskie lwy''...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Znalazłam się na twojej orbicie – powtórzyła rozmarzona i pocałowała mnie szybko. – Ty także… znalazłeś się na mojej.''

Główna bohaterka, młoda absolwentka weterynarii razem z przyjaciółką pracują w ośrodku wypoczynkowym na Mazurach. Tam, swój obóz muzyczny zorganizował zespół ,,Follow Your Dreams'', którego wokalistą jest Nataniel. Alicja długo nie chce się przyznać, że czuje coś więcej do młodej gwiazdy muzyki. On nie daje za wygraną i walczy o jej miłość. Dziewczyna ostatecznie zgadza się z nim spotykać. Stawia mu pewien warunek. Nataniel z trudem się na niego zgadza.
Początkowo, jak zapewne wielu osobom, które zapoznały się z historią Alicji i Nataniela, przypominała mi ona fabułę filmu ,,Camp Rock''. Jednak tak było tylko na początku.
Zgłębiając dalej tę historię nie spodziewałam się, że tak wiele razy zostanę zaskoczona przez wybory bohaterów.

Polubiłam głównych bohaterów tej historii. Pozostali bohaterowie też byli w porządku, a teksty przyjaciółki Ali często mnie rozśmieszały. Tylko jedna z drugoplanowych postaci wyjątkowo mnie irytowała i to już od samego początku jak się pojawiła. Pamiętam, że pomyślałam sobie, że będą z nią problemy. Mam oczywiście na myśli Rafała - młodego ratownika, z którym na początku spotykała się Alicja.

Bardzo lubię styl pisania Klaudii Bianek. To, w jaki sposób opisała momenty zbliżeń głównych bohaterów było tak delikatne, piękne.
Chyba w każdej powieści autorka przemyca swoją miłość do zwierząt na którąś z postaci, ale w tej książce widać to szczególnie. Napisałam chyba, ponieważ nie czytałam jeszcze wszystkich powieści K. Bianek. Wzruszyły mnie te momenty z kotkiem należącym do młodej absolwentki weterynarii.

Muszę przyznać, że końcówka mnie wzruszyła i zaskoczyła. Nie mogłam przestać płakać, gdy ją czytałam. Nie spodziewałam się takiego wyjaśnienia wątku dotyczącego głównego męskiego bohatera. To, kim okazała się pewna osoba i w ogóle rozwiązanie całej tajemnicy, totalne zaskoczenie.

W powieści ważne znaczenie ma oczywiście też muzyka, tworzenie tekstów piosenek. Bardzo mi się podobało, w jaki sposób autorka to przedstawiła. Oto jeden z dwóch cytatów, które zaznaczyłam sobie w książce: ,,Po pewnych trudnych wydarzeniach przyswoiłem sobie, aby czerpać radość z muzyki i możliwości realizowania się w tym kierunku''.
Jak widać w pewnych momentach to właśnie miłość do muzyki może uratować człowieka. W powieściach autorki często pojawiają się tytuły piosenek. W ,,Mamy tylko lato'' również tak jest. Jedna szczególnie zapadła mi w pamięć i słucham jej prawie codziennie.

Alicja i Nataniel pokazali w tej historii, że o miłość należy walczyć, bez względu na przeciwności losu. Została pokazana prawdziwa, dojrzała miłość dwóch młodych osób. Myślę, że spodoba się ona osobom lubiącym powieści obyczajowe, ale również czytelnikom, którzy lubią, gdy w książce pojawia się wątek muzyczny.
Cieszę się, że w końcu zapoznałam się z tą historią, zbyt długo to odkładałam.

,,Znalazłam się na twojej orbicie – powtórzyła rozmarzona i pocałowała mnie szybko. – Ty także… znalazłeś się na mojej.''

Główna bohaterka, młoda absolwentka weterynarii razem z przyjaciółką pracują w ośrodku wypoczynkowym na Mazurach. Tam, swój obóz muzyczny zorganizował zespół ,,Follow Your Dreams'', którego wokalistą jest Nataniel. Alicja długo nie chce się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Od ponad roku słucham podcastów Marcina Myszki. Pamiętam, że kiedyś na Instastory autor wstawił relację z pobytu w Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego, pomyślałam sobie, że sprawdza informację do kolejnego odcinka podcastu.
Kompletnie zaskoczyła mnie wiadomość o tym, że jeden z moich ulubionych podcasterów napisał książkę.
Nie będę dużo pisać o fabule, ponieważ co bym nie napisała, to będzie to spoiler. Sprawa, którą opisał autor jest bardzo interesująca, zaskakująca w niektórych momentach. Plusem są też wspomnienia Marcina Myszki, w których opisał, w jaki sposób docierał do świadków, miejsc, czy udało mu się z wszystkimi porozmawiać. Był to przerywnik w opisywanej przez niego historii. Na dodatek ilustracje, które myślę, że zadziałały na wyobraźnię czytelnika. Są również umieszczone archiwalne zdjęcia.
Znalazłam kilka literówek, ale to tylko taki mały minus.
Książkę czytało mi się świetnie, autor bardzo szczegółowo opisał tą sprawę. Zaznaczyłam nawet kilka zdań, które bardzo mi się spodobały.
Polecam książkę fanom kryminałów, ale również osobom lubiącym historie na faktach.
Jeśli Marcin Myszka napisze kiedyś, jeszcze jakąś książkę na pewno ją przeczytam.

Od ponad roku słucham podcastów Marcina Myszki. Pamiętam, że kiedyś na Instastory autor wstawił relację z pobytu w Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego, pomyślałam sobie, że sprawdza informację do kolejnego odcinka podcastu.
Kompletnie zaskoczyła mnie wiadomość o tym, że jeden z moich ulubionych podcasterów napisał książkę.
Nie będę dużo pisać o fabule, ponieważ co bym nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Opuszczam głowę. To się nazywa niefart. Znalazłam się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Jestem dziwna. Wiem. Skrupulatnie pracuję na miano samotniczki. Nie powinno mnie szokować, że tak o mnie mówią. Dlaczego więc tak bardzo boli usłyszeć to wypowiedziane na głos? Dzisiaj, jeśli jesteś inny, uznają cię za odmieńca. Niewpisanie się w kanon tłumu wyklucza. Skreśla.''
To słowa wypowiedziane przez główną bohaterkę powieści Weroniki Tomali pt. ,,Il professore. Włoska miłość''. Jest to bardzo trafne stwierdzenie w dzisiejszych czasach.

Zaczęłam czytać tę książkę po południu, miałam ochotę na lekką obyczajówkę. Jednak po przeczytaniu zmieniłam zdanie. Historia miłości studentki i profesora sztuki włoskiej jest piękna, trudna, zakazana.

Akcja powieści rozgrywa się w Krakowie.
Magdalena Walicka jest na piątym roku studiów artystycznych. Już jako mała dziewczynka przeżyła traumę i to nawet podwójną. Została wychowana przez babcię. Jest to spokojna, miła, pracowita dziewczyna. Dorabia sobie, pracując w antykwariacie. Nie przepada za imprezami. Jej najlepszą przyjaciółką jest Ania.

Matteo Bartollini to trzydziestoparoletni wykładowca krakowskiej uczelni. Jest w połowie Włochem, a w połowie Polakiem (ze strony matki). Od siedmiu lat jest mężem Pauliny.

Pojawienie się nowego profesora na uczelni wzbudza poruszenie wśród studentów, a zwłaszcza studentek. Już po pierwszym spotkaniu Magda zapada w pamięć przystojnemu Włochowi. Wycieczka do Florencji zmieni życie tej dwójki. Ale czy ich uczucie przetrwa?

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Weroniki Tomali. Bardzo udane, spodobał mi się jej styl pisania, sceny miłosne bohaterów zostały opisane w taki subtelny sposób. Na dodatek plusem było dla mnie to, że wykłady były opisane dość dokładnie i to, co chciał przekazać Matteo swoim studentom było takim ciekawym językiem napisane. Zachwyciły mnie te opisy sztuki włoskiej. W niektórych książkach, nawet, jeśli akcja dzieje się na uniwersytecie, to nie jest to tak w interesujący sposób napisane.

Podczas wycieczki studentów piątego roku do Florencji z Matteem, podobało mi się, że zabytki, obrazy, ich historia zostały szczegółowo opisane. Podczas czytania o nich, naszła mnie myśl, że kiedyś chciałabym je zobaczyć na żywo, podążyć śladami bohaterów we Florencji.

Utożsamiłam się z główną bohaterką, jej charakter, sposób bycia (zwłaszcza z początku książki) był bardzo podobny do mojego.

Narracja jest taka jaką najbardziej lubię w powieściach obyczajowych, czyli przedstawiona jest perspektywa zarówno Magdy jak i Mattea.

Gdy dotarłam do połowy książki, pomyślałam, że ta historia zakończy się tak jak wiele podobnych książek, jednak nie. Autorka tak mnie zaskoczyła nagłym zwrotem akcji. A zakończenie. Kompletnie nie spodziewałam się, że tak to się zakończy.

Ta historia wywołała we mnie różne emocje. W pewnym momencie nawet uroniłam kilka łez, nie mogłam ich powstrzymać. Jedna z bohaterek, przyjaciółka Magdy – Ania doprowadzała mnie do śmiechu, jej wypowiedzi.

Muszę przyznać, że rzadko zaznaczam cytaty w książkach, ale podczas czytania tej powieści, nie mogłam się powstrzymać, aby kilku nie zaznaczyć. Oto jeden z moich ulubionych:
,,– Młodość nie jest zamknięta w jakichś wytyczonych ramach rozumowania i postępowania. Nie data urodzenia, profesorze, tylko doświadczenia weryfikują naszą dojrzałość. Nie sądzi pan? – Robię przerwę, ale milczy. – Moje doświadczenia nauczyły mnie na przykład samowystarczalności, którą po prostu musiałam zaakceptować – dodaję nieco ciszej.''

Myślę, że powieść Weroniki Tomali spodoba się na pewno osobom, które lubią książki obyczajowe. Może wydawać się, że to banalna historia miłosna, ale tak nie jest. Zakończenie tej powieść na pewno zaskoczy wiele osób. Jest to krótka powieść, ma 312 stron, ale ma w sobie wiele zaskakujących momentów i dużą dawkę emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych.

,,Opuszczam głowę. To się nazywa niefart. Znalazłam się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Jestem dziwna. Wiem. Skrupulatnie pracuję na miano samotniczki. Nie powinno mnie szokować, że tak o mnie mówią. Dlaczego więc tak bardzo boli usłyszeć to wypowiedziane na głos? Dzisiaj, jeśli jesteś inny, uznają cię za odmieńca. Niewpisanie się w kanon tłumu wyklucza....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,…Jeżeli bohaterowie tej książki nie dawali Ci spać i przysporzyli Ci cierpień, jeżeli porwali Cię i pozwolili Ci zapomnieć o świecie, jeżeli budzili w Tobie entuzjazm i oburzenie, nienawiść i miłość, to znaczy, że stałeś się nieodłączną częścią tej historii...’’ – to fragment posłowia, zamieszczonego przez autora ,,Kucharki z Castamar''.

Po przeczytaniu powieści Fernanda J. Múñeza ciągle myślałam o tej historii i ich bohaterach. Przeczytałam ją w ciągu dwóch dni, a wręcz mogę powiedzieć, że ją pochłonęłam. Pomimo tego, że powieść ma 672 strony to straciłam przy niej poczucie czasu.

Akcja powieści rozgrywa się w XVIII-wiecznej Hiszpanii.
Spokojne życie Clary Belmonte zmieniło się po śmierci ojca – szanowanego lekarza. Razem z matką i siostrą popadły w biedę. Kobieta zostaje zatrudniona w posiadłości księcia – Diega de Castamar. Niektóre osoby we dworze od początku będą chciały się pozbyć młodej kucharki.
Clara odziedziczyła talent do gotowania po mamie. Po przygotowaniu pierwszych potraw wszyscy zachwycają się nimi. Jednak normalne funkcjonowanie utrudnia pannie Belmonte jedno, choroba, na którą cierpi – agorafobia (lęk przed otwartą przestrzenią).
Książę de Castamar stracił w tragicznym wypadku przed dziewięcioma laty ukochaną żonę. Nadal nie może pogodzić się z jej utratą.
Już po pierwszym spotkaniu, Clara wzbudza w księciu ciekawość. Jak dalej rozwinie się relacja Diega i nowej kucharki? Czy przerodzi się w coś więcej?
Poza tym, bardzo ważnym wątkiem jest intryga, którą wymyślił wróg księcia. Czy uda mu się osiągnąć swój cel i zemścić na Diegu de Castamar?

Fernando J. Múñez znany jest przede wszystkim z książek dla dzieci i młodzieży. ,,Kucharka z Castamar'' to pierwsza powieść dla dorosłych hiszpańskiego pisarza.
Język, jakim została napisana powieść jest wspaniały. Opisy przyrody, a zwłaszcza potraw sporządzanych przez Clarę, które rozpalają zmysły osób, które je spożywają są zachwycające. Aż człowiek robi się głodny podczas czytania o nich.

W powieści poruszony został także temat rasizmu. Przybrany brat księcia de Castamar jest osobą o innym kolorze skóry. Nie jest zbytnio akceptowany w towarzystwie. Niektórzy bohaterowie po bliższym zapoznaniu się z nim, zmieniają całkowicie zdanie na temat don Gabriela. Przyznam, że pod koniec powieści to, co przydarzyło się mężczyźnie strasznie mną wstrząsnęło.

Trzeba przyznać, że opis myśli, to, co czują w danej chwili bohaterowie zostało przez Múñeza przepięknie opisane. Do niektórych fragmentów na pewno jeszcze powrócę. Jednym z moich ulubionych jest ten:
,,Spojrzenie Clary Belmonte było może twardsze, surowsze i bardziej bezpośrednie niż jego nieboszczki żony, pewnie dlatego, że trudy życia zmieniły ją tak, by mogła przetrwać w otoczeniu, do którego nie została przygotowana. Mimo dystyngowanej nieśmiałości, typowej dla panienki z dobrego domu, patrzyła na niego bez strachu, jak mężczyzna. Osłupiał, zniewolony spojrzeniem tych oczu w kolorze cynamonu. Wpatrywał się w nią bez słowa, jakby podziwiał dzieło sztuki.’’
Za każdym razem, gdy docierałam do opisów spotkań Clary i Diega miałam ciarki, to jak autor opisywał, co dzieje się w głowie obojga, jak na siebie patrzą, ich gesty. Coś pięknego.

Narracja jest trzecioosobowa. Wydarzenia przedstawiane są z różnych perspektyw, również tych postaci drugoplanowych.
Podczas czytania targały mną różne emocje: złość – najczęściej była ona skierowana w kierunku jednego bohatera; zaskoczenie niektórymi sytuacjami, bywały także momenty, w których się śmiałam. Nie mogłam także powstrzymać łez podczas czytania o niektórych wydarzeniach, zwłaszcza na końcu jedna sytuacja wyjątkowo mnie i zezłościła i sprawiła, że miałam na policzkach łzy.

Myślę, że powieść ,,Kucharka z Castamar'' spodoba się osobom, które lubią książki obyczajowe, takie, w których akcja przeniesiona została do poprzedniej epoki. Spodoba się także osobom, które lubią intrygi dworskie.

Jedną z zasad, których staram się trzymać, jest to żeby najpierw przeczytać książkę a dopiero potem obejrzeć serial/film. Niestety w tym przypadku było tak, że najpierw obejrzałam serial na Netflixie. Na tyle mi się spodobał, że musiałam przeczytać powieść. Wydaje mi się, że warto jednak najpierw przeczytać powieść, a dopiero potem obejrzeć serial. Są wątki, które zostały pozmieniane, są też takie, których w ogóle nie było w książce.

Podsumowując: Jeśli przyszłoby mi opisać tę powieść trzema słowami byłyby to: subtelność, zapach, siła. A i zapomniałabym – okładka książki jest prześliczna, od razu przyciąga uwagę.

,,…Jeżeli bohaterowie tej książki nie dawali Ci spać i przysporzyli Ci cierpień, jeżeli porwali Cię i pozwolili Ci zapomnieć o świecie, jeżeli budzili w Tobie entuzjazm i oburzenie, nienawiść i miłość, to znaczy, że stałeś się nieodłączną częścią tej historii...’’ – to fragment posłowia, zamieszczonego przez autora ,,Kucharki z Castamar''.

Po przeczytaniu powieści Fernanda...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Martwe ciała Waldemar Ciszak, Michał Larek
Ocena 6,8
Martwe ciała Waldemar Ciszak, Mi...

Na półkach: ,

Historię Edmunda Kolanowskiego poznałam po przesłuchaniu odcinka o nim na Kryminatorium Marcina Myszki. Dowiedziałam się również, że jest także książka o tym człowieku.
W książce przede wszystkim przedstawiono jak śledczy doszli do prawdy. Opisy zbrodni popełnionych przez Kolanowskiego zostały dokładnie przedstawione. Przerażające jest to, że wydarzyło się to naprawdę.
Książkę przeczytałam na jeden raz. Nie mogłam się od niej oderwać.

Historię Edmunda Kolanowskiego poznałam po przesłuchaniu odcinka o nim na Kryminatorium Marcina Myszki. Dowiedziałam się również, że jest także książka o tym człowieku.
W książce przede wszystkim przedstawiono jak śledczy doszli do prawdy. Opisy zbrodni popełnionych przez Kolanowskiego zostały dokładnie przedstawione. Przerażające jest to, że wydarzyło się to naprawdę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z pozoru zwykłe małżeństwo - Colin i Katarzyna. On zarabia na dom, ona się nim zajmuje. Jednak to przez co przechodzi kobieta jest straszne. Na pomoc przychodzi jej teściowa - Lucy i młody lekarz Alan (siostrzeniec Lucy). Po wyjściu ze szpitala kobieta zatrzymuje się właśnie u Alana.
Mężczyzna także wiele przeszedł w życiu. Jego historia jest bardzo wzruszająca. Wyjaśnione zostaje dlaczego został lekarzem. Kasia przypomina mu pewną kobietę z jego przeszłości.
I Katarzyna i Alan wiele przeszli w życiu. Czy połączy ich coś więcej?
Podoba mi się, że przedstawione zostaje także to co dzieje się w małżeństwie rodziców Colina. Lucy i Hugo wyglądają na szczęśliwych, ale to tylko pozory.
Takiego zakończenia kompletnie się nie spodziewałam. Skończyłam czytać tą powieść w nocy i później nie mogłam zasnąć, myśląc o bohaterach.
Autorka w książce porusza temat przemocy domowej, samotności, zdrady. Podczas czytania opisu tego co Colin robi swojej żonie nie mogłam powstrzymać łez, a muszę przyznać, że bardzo rzadko płaczę na książkach, już prędzej na filmach. Zakończenie również wywołało u mnie łzy.
Wiedziałam, że Agata pisze bardzo dobrze, ale ta powieść udowodniła mi, że może być jeszcze lepiej. Książka ,,Bez ciebie'' stała się jedną z moich ulubionych tej pisarki.

Z pozoru zwykłe małżeństwo - Colin i Katarzyna. On zarabia na dom, ona się nim zajmuje. Jednak to przez co przechodzi kobieta jest straszne. Na pomoc przychodzi jej teściowa - Lucy i młody lekarz Alan (siostrzeniec Lucy). Po wyjściu ze szpitala kobieta zatrzymuje się właśnie u Alana.
Mężczyzna także wiele przeszedł w życiu. Jego historia jest bardzo wzruszająca. ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka Sylwii Bachledy była bardzo dobra. Jedynie z początku trochę mnie nudziła, bo praktycznie nic się nie działo. Zdarzają się momenty w książce kiedy można się wzruszyć. Ale najczęściej czytając złościłam się na bohaterów, albo bałam się o ich życie.

Akcja książki rozgrywa się w dziewiętnastowiecznej Francji. Młoda i piękna Charlotte mieszka z rodzicami i młodszą siostrzyczką Sophie. Powieść rozpoczyna się w momencie, gdy rodzice głównej bohaterki obchodzą 30 rocznicę ślubu. Z tej okazji wydali przyjęcie. Charlotte cały czas ma nadzieję że na przyjęcie przybędzie jej narzeczony Victor. Victor przybywa pod koniec przyjęcia. Ale mężczyzna nagle postanawia opuścić dziewczynę. Charlotte jest zrozpaczona. Po jakimś czasie w jej życiu pojawia się Franciszek. Gdy wydaje się że główna bohaterka jest szczęśliwa, wtedy dostaje list od Victora z zaproszeniem na bal do cesarza. Wtedy akcja się rozkręca. Cesarzowi bardzo spodoba się Charlotte. Zaczyna ją uwodzić. Narzeczona Victora próbuje nie ulec Aleksandrowi.
Jedno wydarzenie zmienia życie głównej bohaterki. A końcówka totalnie mnie zaskoczyła. Autorka zakończyła w takim momencie że od razu ma się ochotę sięgnąć po kolejny tom. Jestem strasznie ciekawa jak ta historia dalej się potoczy.

Wszyscy bohaterowie mają wady i zalety. A cesarz to już totalnie mnie wkurzał swoim zachowaniem. Charlotte też nie jest bez wad, czasem wydawała się taką osobą, która nie potrafi się zdecydować którego mężczyznę wybrać.
Staram się zrozumieć postawę Victora. Bał się sprzeciwić decyzjom Aleksandra.

Podsumowując, książka jest dobrze napisana. Podoba mi się styl pisania Sylwii Bachledy. Na pewno przeczytam II tom.

Książka Sylwii Bachledy była bardzo dobra. Jedynie z początku trochę mnie nudziła, bo praktycznie nic się nie działo. Zdarzają się momenty w książce kiedy można się wzruszyć. Ale najczęściej czytając złościłam się na bohaterów, albo bałam się o ich życie.

Akcja książki rozgrywa się w dziewiętnastowiecznej Francji. Młoda i piękna Charlotte mieszka z rodzicami i młodszą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wybitnie śmieszny debiut! Dawno się tak nie uśmiałam. Styl pisania autorki bardzo mi się spodobał. Jej poczucie humoru także. Czytając niektóre sceny popłakałam się ze śmiechu!

Cecylia dowiaduje się o romansie męża. Następnego dnia otrzymuje list z informacją o śmierci wujka Leopolda. W życiu nie słyszałam o takim pogrzebie. Dowiaduje się także że otrzyma spadek po wujku. To co przekazał jej nieboszczyk będzie zaskoczeniem dla wszystkich. Po jakimś czasie okaże się także że mąż chce do niej wrócić. Kobieta szybko zyska sympatię mieszkańców Płotów Małych. Szczególnie jednego mieszkańca. Zakończenie było genialne.

Książka Doroty Wójcik jest bardzo dobrze napisana, szybko się ją czyta. Z przyjemnością sięgnę po następną książkę tej autorki.

Wybitnie śmieszny debiut! Dawno się tak nie uśmiałam. Styl pisania autorki bardzo mi się spodobał. Jej poczucie humoru także. Czytając niektóre sceny popłakałam się ze śmiechu!

Cecylia dowiaduje się o romansie męża. Następnego dnia otrzymuje list z informacją o śmierci wujka Leopolda. W życiu nie słyszałam o takim pogrzebie. Dowiaduje się także że otrzyma spadek po wujku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem zachwycona tą trylogią. Wzruszająca, czasami zabawna. Ale jest to przede wszystkim seria o zaakceptowaniu przeszłości,siebie i wybaczaniu.

Magdalena Ossolińska wraca po 18 latach do Szczecina, do rodzinnego domu. Mieszka w nim już tylko dziadek Ludwik. Ich relacje są złe. Na początku Magda chce zostać tylko do końca urlopu, a nawet krócej.
Ludwik Starkowski postanawia w końcu wyjawić wnuczce prawdę o swojej przeszłości, o swoim pochodzeniu. Dla kobiety prawda okazuje się szokiem.

Dziadek Ludwik cały czas powtarza że jest złym człowiekiem. Zwłaszcza w pierwszej części. Ale Magda tak nie uważa. Ludwik jest także strasznie upartym człowiekiem. Opowieści Ludwika Starkowskiego są przepełnione bólem.

Ale nie jest to seria tylko o wojnie. Poruszony jest także wątek miłosny. Główna bohaterka znajduje miłość w Szczecinie. Zakochuje się z wzajemnością w synu sąsiadki dziadka - Jakubie Majerze. Chociaż nie obyło się bez przykrych wydarzeń w tym wątku.

Bardzo zabawnymi postaciami w tej serii są Olga (koleżanka Magdy) oraz ciocia Maryla.

Styl pisania Sylwii Trojanowskiej bardzo mi przypadł do gustu. Podoba mi się także to że są krótkie rozdziały. Na pewno sięgnę po inne książki tej autorki.
Od dawna zbierałam się do tego, aby poznać tą serię. W końcu to zrobiłam i nie żałuję.

Jestem zachwycona tą trylogią. Wzruszająca, czasami zabawna. Ale jest to przede wszystkim seria o zaakceptowaniu przeszłości,siebie i wybaczaniu.

Magdalena Ossolińska wraca po 18 latach do Szczecina, do rodzinnego domu. Mieszka w nim już tylko dziadek Ludwik. Ich relacje są złe. Na początku Magda chce zostać tylko do końca urlopu, a nawet krócej.
Ludwik Starkowski...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książki z tej serii zawsze poprawiają mi humor. Jest to 4 i jak to napisała autorka chyba ostatnia część z serii ,,Kronika pechowych wypadków''.

Od wesela Zosi (kuzynki głównej bohaterki) i Sołtysa relacje Zojki i redaktora Kordeckiego znacznie się ociepliły. Tuszyńska dowiaduje się że Kordecki ma zaproszenie na otwarcie nowego hotelu. Ma nadzieję że, wybierze się tam razem z nim. Niestety, na horyzoncie pojawia się konkurencja do serca Kordeckiego. Arleta Kulik - dziennikarka, która pracuje razem z Marcinem Kordeckim. Ale Zojka tak łatwo się nie poddaje. Wyrusza do hotelu razem z babunią Łyczakową. Przy takim składzie to na pewno nie będzie spokojne otwarcie hotelu. Głównej bohaterce i babci od początku nie spodoba się właściciel hotelu. Będą mu się bacznie przyglądały. Czy Fabian Morawa ma coś do ukrycia?
Do hotelu przybędzie także aspirant Chochołek. Do jego wesela już nie zostało dużo czasu, więc za namową narzeczonej przejdzie na dietę. Czy dogada się z przebywającym w hotelu dietetykiem?

Ta 4 część jest naprawdę świetna. Jak zawsze się przy niej uśmiałam. Bohaterowie nie zawiedli. Szczególnie Zojka, Chochołek oraz babunia Łyczakowa. Książka jest zabawna, w niektórych momentach romantyczna. Nie mogło zabraknąć także krwi, trupa.
Jest to jedna z moich ulubionych serii i na pewno będę do niej wracała.

Książki z tej serii zawsze poprawiają mi humor. Jest to 4 i jak to napisała autorka chyba ostatnia część z serii ,,Kronika pechowych wypadków''.

Od wesela Zosi (kuzynki głównej bohaterki) i Sołtysa relacje Zojki i redaktora Kordeckiego znacznie się ociepliły. Tuszyńska dowiaduje się że Kordecki ma zaproszenie na otwarcie nowego hotelu. Ma nadzieję że, wybierze się tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy listonosz przyniósł mi paczkę i zobaczyłam że jest to debiutancka powieść Klaudii Bianek ,,Jedyne takie miejsce'' chciałam zobaczyć tylko pierwszą stronę, ale skończyło się na tym że przeczytałam ich kilka i stwierdziłam że koniecznie muszę ją skończyć później. Następnego dnia byłam już po lekturze.

Książka opowiada o młodej dziewczynie, która mieszka z babcią i 2-letnim synkiem Marcelem. Jej mama zmarła, gdy Lena miała 3 lata. Tata dziewczyny nie chciał się nią zajmować. Mieszkają skromnie. Ich sąsiadem jest pan Tadeusz.
Zaczynają się wakacje, do pana Tadeusza przyjeżdża dawno niewidziany wnuk.
Lena obawia się spotkania z przyjacielem z dzieciństwa. Czy Alan zaakceptuje jej synka? Czy Lena wyjawi w końcu kto jest ojcem Marcela? Czy przyjaźń Alana i Leny przerodzi w coś więcej?

Powieść wywołuje ogromne emocje: wzruszenie, radość, smutek, złość. Stworzeni przez autorkę bohaterowie są naprawdę świetni.
Marcelek zawsze wywoływał u mnie uśmiech. Lena jest zamkniętą w sobie osobą, wiele cierpienia przeszła w życiu. Ale dla synka zrobi wszystko. Na każdym kroku to udowadniała.
Alan pokazał że nie jest taki jak jego ojciec. Okazał się dobrym, pracowitym chłopakiem. A to co zrobił dla swojego dziadka. Cudowna sprawa.
Podejrzewałam kto może być ojcem synka Leny, ale finał tej sprawy kompletnie mnie zaskoczył.

Uważam że, Klaudii Bianek udał się debiut. W książce zdarzały się błędy, ale małe. Na pewno sięgnę po kolejną powieść tej autorki.

Gdy listonosz przyniósł mi paczkę i zobaczyłam że jest to debiutancka powieść Klaudii Bianek ,,Jedyne takie miejsce'' chciałam zobaczyć tylko pierwszą stronę, ale skończyło się na tym że przeczytałam ich kilka i stwierdziłam że koniecznie muszę ją skończyć później. Następnego dnia byłam już po lekturze.

Książka opowiada o młodej dziewczynie, która mieszka z babcią i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z lepszych książek jakie przeczytałam w lipcu. Powieść Magdaleny Majcher była piękna, wzruszająca, pełna bólu. Chociaż na początku historia Gabrieli nie wciągnęła mnie tak jak historia Marcjanny (1 tom). Ale potem czytałam ją w każdej wolnej chwili.

Gabriela - córka Marcjanny. Dziewczyna nie zna rodzinnych stron, na których wychowywały się mama i babcia. Od urodzenia mieszka w Ustroniu Morskim. Nie potrafi zrozumieć dlaczego matka nie chce wziąć ślubu z Emilem. Dziewczyna traktuje go jak ojca. Jest z nim bardziej związana niż z matką. Gabrysia wciąż nie wie kto jest jej prawdziwym ojcem. Główna bohaterka poznaje pewnego mężczyznę, który okazuje się być nowym porucznikiem. Z początku nie lubi go irytuje ją to, że przychodzi pod jej zakład pracy. Gdy dowiaduje się prawdy o swoim ojcu wyprowadza się z domu. Nie ma gdzie się podziać.
Związuje się w końcu z porucznikiem. Wydaje się że będzie to udane małżeństwo. Ale życie z mężczyzną z dnia na dzień staje się coraz gorsze. Zamienia się w koszmar, z którego Gabriela nie ma sił się wydostać. Kobieta chciałaby zostać matką, w końcu jej marzenie staje się faktem. Czy dla dziecka znajdzie siłę żeby rozstać się z mężczyzną? Podziwiam Gabrielę za to co zrobiła dla męża pod koniec powieści. Nie wiem, czy gdybym ja znalazła się w takiej sytuacji zrobiłabym to samo co główna bohaterka.

Bywały momenty zwłaszcza na początku, gdy denerwowałam się na Gabrysię za to jak traktowała matkę. Ale to co potem przeżyła. Jedna kobieta, a tyle udźwignęła. Czasem słowa wypowiedziane przez drugiego człowieka są gorsze niż ból fizyczny. Jak człowiek może być tak okrutny?
Bardzo polubiłam Emila - był cierpliwą osobą w stosunku do Marcjanny. Alicja też była fajną bohaterką, okazała się być dobrą przyjaciółką dla Gabrysi.

Drugi tom sagi nadmorskiej na początku mnie nie wciągnął, ale potem historia okazała się warta przeczytania. Już nie mogę doczekać kolejnego tomu.

Jedna z lepszych książek jakie przeczytałam w lipcu. Powieść Magdaleny Majcher była piękna, wzruszająca, pełna bólu. Chociaż na początku historia Gabrieli nie wciągnęła mnie tak jak historia Marcjanny (1 tom). Ale potem czytałam ją w każdej wolnej chwili.

Gabriela - córka Marcjanny. Dziewczyna nie zna rodzinnych stron, na których wychowywały się mama i babcia. Od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jejku co to była za powieść! Całkowicie mnie pochłonęła. Na jej temat czytałam bardzo dużo opinii. Większość z nich była pozytywna. Bałam się że historia przedstawiona w książce mnie nie wciągnie, że się rozczaruje. Ale na szczęście było zupełnie odwrotnie.

Dziennikarka Monique Grant przeprowadza wywiad ze słynną aktorką - Evelyn Hugo. Na początku myśli że ukaże się on w gazecie, dla której pisze. Ale Evelyn ma inne warunki. Aktorka opowiada o swoim dzieciństwie, dlaczego została aktorką, jak trafiła na sam szczyt popularności, dlaczego miała siedmiu mężów. Uważam że, więcej nie należy zdradzać co do fabuły.

Książka opowiada o blaskach jakie przynosi sława, ale także o jej cieniach. Jest także przedstawione jak historia Evelyn wpływa na życie Monique.

Czytając historię Evelyn Hugo wiele razy byłam zszokowana jej zachowaniem. Myślę że,ta powieść może wzruszyć zwłaszcza pod koniec.
Naprawdę polecam przeczytanie tej książki.

Jejku co to była za powieść! Całkowicie mnie pochłonęła. Na jej temat czytałam bardzo dużo opinii. Większość z nich była pozytywna. Bałam się że historia przedstawiona w książce mnie nie wciągnie, że się rozczaruje. Ale na szczęście było zupełnie odwrotnie.

Dziennikarka Monique Grant przeprowadza wywiad ze słynną aktorką - Evelyn Hugo. Na początku myśli że ukaże się on w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W tej powieści przedstawione są dwie odrębne historie Łucji i Łukasza oraz Justyny i Filipa. Jest jednak ktoś kto je łączy.
Łucja będąc na I roku studiów odnajduje porzucone niemowlę i decyduje się na adopcję. W tej trudnej sytuacji nie może liczyć na swoich rodziców. Ale w końcu i do niej uśmiecha się los i poznaje Łukasza.

Justyna przechodzi ciężko depresję. W przeszłości popełniła kilka złych decyzji. Największym z nich było poznanie bliżej Filipa.

Agata Przybyłek jest jedną z moich ulubionych polskich pisarek. Ta powieść jest wzruszająca, piękna. Autorka pisze lekkim językiem o naprawdę ważnych i ciężkich tematach. Nie mogłam się od tej książki oderwać. Po jej przeczytaniu jeszcze długo o niej myślałam. Co ja bym zrobiła na miejscu Łucji i Justyny?
Warto zapoznać się z tą powieścią.

W tej powieści przedstawione są dwie odrębne historie Łucji i Łukasza oraz Justyny i Filipa. Jest jednak ktoś kto je łączy.
Łucja będąc na I roku studiów odnajduje porzucone niemowlę i decyduje się na adopcję. W tej trudnej sytuacji nie może liczyć na swoich rodziców. Ale w końcu i do niej uśmiecha się los i poznaje Łukasza.

Justyna przechodzi ciężko depresję. W...

więcej Pokaż mimo to