-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1179
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać421
Biblioteczka
2020
2018-07-14
2018-07-10
Young adult. Gatunek po który nie sięgam od wielu lat. Po całym roku polonistyki i czytania wyłącznie literatury klasycznej, wymagającej, postanowiłam sięgnąć jednak po coś niezobowiązującego. Padło na "Laristę".
Co mogę powiedzieć? Nie jest to literatura najwyższych lotów :) Dopatrzyłam się kilku niespójności, błędów stylistycznych, niektóre momenty wydawały mi się dość trywialne, narracja jest prosta, czasem wręcz banalna, akcja na początku powieści leży... całkowicie. Rusza dopiero po 60 stronie, ale rusza! I to całkiem nieźle bo historia bohaterów zaczyna czytelnika interesować. Natomiast sami bohaterowie... są dość prości, najłagodniej mówiąc. Niezbyt się rozwijają, nie mają złożonych osobowości, są raczej albo czarni albo biali. Nie ma nic pomiędzy. Zakończenie jak dla mnie bardzo przewidywalne. Zdążyłam pomyśleć "o to pewnie zaraz stanie się to..." i się stało. Ale w sumie... To powieść dla młodzieży z gatunku książek raczej lekkich i przyjemnych, a nie przesadnie ambitnych, więc czego więcej oczekiwać? :)
Jednakże, jako powieść na jeden dzień, dla odprężenie przy czymś prostym, jak najbardziej się sprawdza. Przy czytaniu bawiłam się nieźle, dwa ostatnie zdania pozostawiły nutkę tajemniczości, która zapewne ma zachęcać do sięgnięcia po kontynuację. No cóż, ja nie sięgnę ale w sumie polecam. Jako takie niewymagające czytadełko.
Young adult. Gatunek po który nie sięgam od wielu lat. Po całym roku polonistyki i czytania wyłącznie literatury klasycznej, wymagającej, postanowiłam sięgnąć jednak po coś niezobowiązującego. Padło na "Laristę".
Co mogę powiedzieć? Nie jest to literatura najwyższych lotów :) Dopatrzyłam się kilku niespójności, błędów stylistycznych, niektóre momenty wydawały mi się dość...
Słowa pani Borowiecky, czy po prostu Borowieckiej (swoją drogą pseudonim nie do odszyfrowania, szczególnie kiedy spojrzy na się na facebookowy profil owej pani) napisane we wprowadzeniu już same w sobie uprzedzają o jakości książki. Skoro żadne wydawnictwo nie chciało tegoż "dzieła" wydać i autorka była zmuszona w tym celu założyć własne wydawnictwo... no to cóż. To mówi samo za siebie.
Powieść jest... nieprawdopodobnie wręcz zagmatwana. I nie. Nie jest to historia nad którą wystarczy pomyśleć, by wszystko ułożyło się w całość. Tu nic się nie układa w całość, tu nie ma całości! Absurd za absurdem, głupota za głupotą, taka kryminalna seria niefortunnych zdarzeń. Cała ta opowiastka jest tak nieprawdopodobnie idiotyczna, że po prostu nie da się tego przyswoić. Dialogi drętwe, bohaterowie płascy, nie rozwijający się w żaden sposób, brak ciągu przyczynowo skutkowego - coś się dzieje, zaraz dzieje się coś zupełnie innego, jedno nie wynika z drugiego, a jak próbuje wynikać to i tak nie ma sensu ;) W dodatku pióro pani Borowiecky przypomina trochę styl wypracowań gimnazjalnych. Cała książka śmierdoli na kilometr uprzedzeniami w stosunku do Kościoła i jakimś maniakalnym wierzeniem w nieprawdopodobne teorie. Ten Hitler i Jezus... Och jejku.
Trochę żal czasu i pieniędzy.
Nie wiem czy odkryję w sobie masochistyczne potrzeby i sięgnę po drugą część tej "fascynującej" historii (którą niestety zakupiłam w komplecie z pierwszą). W każdym razie nikomu tej grafomanii nie polecam i APELUJĘ - nie wszyscy musimy pisać książki :) Wiele osób o tym marzy ale jeśli komuś to nie wychodzi to lepiej odpuścić i nie marnować papieru.
1/10 bo nie da się wystawić zera.
Słowa pani Borowiecky, czy po prostu Borowieckiej (swoją drogą pseudonim nie do odszyfrowania, szczególnie kiedy spojrzy na się na facebookowy profil owej pani) napisane we wprowadzeniu już same w sobie uprzedzają o jakości książki. Skoro żadne wydawnictwo nie chciało tegoż "dzieła" wydać i autorka była zmuszona w tym celu założyć własne wydawnictwo... no to cóż. To mówi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to