-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus9
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
Biblioteczka
2020-06
2020-04
2020-04
2019-04-03
2018-10-13
O matulu moja, a za co ten gniot ma aż osiem gwiazdek na dziesięć?!
Shantaram. Powieść o człowieku czczonym w Indiach niczym jakiś Bóg.
Powieść będąca fabularyzowaną autobiografią przestępcy, który przedstawia w niej samego siebie jako człowieka niemal bez skazy. Albo ze skazą, na którą nikt nie zwraca uwagi, ponieważ jest taki dobry i wspaniały, że jego przeszłość nie ma znaczenia. Autor przedstawia siebie jako biednego, zagubionego człowieka, który w Indiach otrzymał imię "boży pokój". Jakiś żart, jeśli naprawdę tak było to musiał nieźle grać przed swoimi hinduskimi przyjaciółmi.
Generalnie nasz główny bohater i autor zarazem, potrafi wszystko.
Potrafi wyleczyć gigantyczną grupę ludzi, mieszkających w slumsach, za pomocą podręcznej apteczki pierwszej pomocy. Potrafi walczyć niczym Bruce Lee. Potrafi nauczyć się najtrudniejszych odmian hinduskiego w mig, jako JEDYNY z białych ludzi. Bez większych problemów potrafi zdobyć przyjaźń i zaufanie mafii. I można byłoby tak do jutra wymieniać, ale po co? On po prostu jest wspaniały we wszystkim.
Człowiek, który napadał z bronią, handlował narkotykami i Bóg wie jeszcze co robił, kreuje siebie na postać wszystko wiedzącą, wszystko umiejącą i rzucającą na każdym kroku filozoficznymi myślami niczym Paulo Coelho.
Językowo nie jest źle.
Fabuła trochę kuleje, jak dla mnie ciągnie się jak flaki z olejem.
Kreacje bohaterów - nieśmieszny żart.
Skończyłam z bólem, drugiej części czytać nie będę.
Raczej nie polecam.
O matulu moja, a za co ten gniot ma aż osiem gwiazdek na dziesięć?!
Shantaram. Powieść o człowieku czczonym w Indiach niczym jakiś Bóg.
Powieść będąca fabularyzowaną autobiografią przestępcy, który przedstawia w niej samego siebie jako człowieka niemal bez skazy. Albo ze skazą, na którą nikt nie zwraca uwagi, ponieważ jest taki dobry i wspaniały, że jego przeszłość nie ma...
2018-08-24
Trochę nie wiem jak ocenić to opowiadanie. W sumie wszystko jest poprawne, cechy powieści gotyckiej są zachowane, schemat też, klimat zbudowany jest dobrze. Ale to mnie w ogóle nie straszy. I jest nieco niejasne.
Dlaczego brat pochował siostrę żywcem?
Skąd wnioski dotyczące kazirodztwa u tak wielu czytelników?
Chyba widziałam kiedyś ekranizację tego dzieła i tam też coś było na ten temat, natomiast adaptacja była równie enigmatyczna.
Bardzo dziwne.
Może coś przeoczyłam.
Na ten moment powstrzymam się od oceny, za jakiś czas wrócę do tego opowiadania. Przeczytam je jeszcze raz, bądź kilka razy i wtedy ocenię. Może wyczytam tam coś więcej niż w tej chwili.
Trochę nie wiem jak ocenić to opowiadanie. W sumie wszystko jest poprawne, cechy powieści gotyckiej są zachowane, schemat też, klimat zbudowany jest dobrze. Ale to mnie w ogóle nie straszy. I jest nieco niejasne.
Dlaczego brat pochował siostrę żywcem?
Skąd wnioski dotyczące kazirodztwa u tak wielu czytelników?
Chyba widziałam kiedyś ekranizację tego dzieła i tam też coś...
2018-07-12
Mam ja problem z Witkiewiczem.
Mimo, że wykładowca od międzywojnia się nim zachwyca i usilnie próbował nas nakłonić do poznawania twórczości tegoż autora, ja nie jestem w stanie zrozumieć, a co dopiero polubić jego dzieł. Po nieszczęsnym "Nienasyceniu", które ma w sobie coś fenomenalnego ale i obrzydliwego zarazem, postanowiłam przypomnieć sobie "Szewców". I jak mniemam na tym skończy się moje zgłębianie twórczości Witkacego. Podobno był człowiekiem piekielnie inteligentnym, który śmiał się z ludzi i udawał psychopatę. Według mnie nim był. Jego książki to bełkot okraszony niezliczoną ilością wulgaryzmów. Bełkot w którym poloniści na siłę szukają drugiego, trzeciego, a nawet dwudziestego dna. Bełkot, po który po prostu nie warto sięgać. Szkoda czasu, zapewniam.
Mam ja problem z Witkiewiczem.
Mimo, że wykładowca od międzywojnia się nim zachwyca i usilnie próbował nas nakłonić do poznawania twórczości tegoż autora, ja nie jestem w stanie zrozumieć, a co dopiero polubić jego dzieł. Po nieszczęsnym "Nienasyceniu", które ma w sobie coś fenomenalnego ale i obrzydliwego zarazem, postanowiłam przypomnieć sobie "Szewców". I jak...
2018-02-26
Nie spodziewałam się po tej książce zbyt wiele. Od dawna nie czytam młodzieżówek tzw. young adult, to już nie jest typ literatury, który by do mnie trafiał. Dlatego też po "Illuminae" sięgnęłam z ciekawości, głównie ze względu na to, że klasyczna narracja została tutaj zastąpiona przez dossier. Zbiór dokumentów, akt, zapisy rozmów, plany pomieszczeń, zapisy z kamer - to jest narracja tej książki. I jest to wyjątkowy zabieg, bo jak dotąd nie spotkałam się z drugim takim dziełem.
Historia zaczyna się w roku 2575 w koloni Kerenza. Zaczyna się od ataku na planetę przez BeiTech. To co następuje dalej to oczywiście ewakuacja i próba przeżycia w kosmosie na statkach wojennych i badawczych. Nie jest to proste, a sprawę utrudnia fakt, że nasi ewakuowani bohaterowie są ścigani przez tych, którzy dokonali inwazji na planetę. Dodatkowo na pokładzie jednego ze statków rozprzestrzenia się wyjątkowo groźny wirus, a sztuczna inteligencja odpowiadająca za dbanie o bezpieczeństwo pasażerów, zaczyna działać przeciw nim.
Brzmi banalnie? Możliwe. Ale banalne nie jest.
Ta historia niesamowicie wciąga. Przez to, że cały czas poznajemy ją poprzez przeglądanie dokumentów, czujemy się jakbyśmy byli wewnątrz niej, jakbyśmy brali w tym wszystkim udział. Nie brak tu momentów zabawnych ale wraz z posuwaniem się akcji do przodu nie brak tu także momentów przerażających, smutnych, takich, które dotykają serce czytelnika i wywołują ogromne emocje.
Książkę "połyka" się w ekspresowym tempie. Zarówno dzięki temu jak została napisana ale również dzięki wciągającej fabule.
I tak historia po której nie spodziewałam się wiele pochłonęła mnie bez reszty. Mam nadzieję, że kolejne części również zostaną wydane w Polsce.
Super.
Bardzo pozytywne zaskoczenie.
Nie spodziewałam się po tej książce zbyt wiele. Od dawna nie czytam młodzieżówek tzw. young adult, to już nie jest typ literatury, który by do mnie trafiał. Dlatego też po "Illuminae" sięgnęłam z ciekawości, głównie ze względu na to, że klasyczna narracja została tutaj zastąpiona przez dossier. Zbiór dokumentów, akt, zapisy rozmów, plany pomieszczeń, zapisy z kamer - to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-10-11
Fenomenalna. Absurdalnie cudowna.
Fenomenalna. Absurdalnie cudowna.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-07
Nie umiem ubrać w słowa tego, jak bardzo się zawiodłam.
Zewsząd docierały do mnie pochlebne opinie o tym autorze.
Podobno cokolwiek bym nie przeczytała, co wyszło spod jego pióra, będę zachwycona.
Jednak nie.
Z zasady nie zmuszam się do czytania. Książki to dla mnie przyjemność, nie męka. Więc jeśli coś mnie nudzi lub irytuje to odkładam to na półkę. Właśnie tak skończyła się moja przygoda z Nowym życiem.
Byłam naprawdę pozytywnie nastawiona do tej powieści. Z entuzjazmem czytałam pierwsze strony... To co stało się później to jakiś koszmar.
Akcja rozwleczona w nieskończoność.
Pseudofilozoficzne opisy uczuć bohatera i postrzegania przez niego świata.
Tak pseudofilozoficzne, że momentami niezrozumiałe.
Złożone, zawiłe zdania, które trzeba czytać wielokrotnie by zrozumieć ich sens. Autor chyba na siłę chciał stworzyć mądry tekst.
Drogi Autorze... Nie tędy droga.
Podczas czytania zastanawiałam się czy to ja jestem tak głupia, że nie rozumiem o co chodzi w tej książce... Czy to ta książka jest tak bezsensowna, że zwyczajnie nie da się jej czytać.
Nie będę więcej wymieniać wad tej książki.
Powiem tylko, że zalet w niej nie widzę.
Szczerze odradzam.
Daję jedną gwiazdkę, ponieważ nie mogę dać mniej.
Nie umiem ubrać w słowa tego, jak bardzo się zawiodłam.
Zewsząd docierały do mnie pochlebne opinie o tym autorze.
Podobno cokolwiek bym nie przeczytała, co wyszło spod jego pióra, będę zachwycona.
Jednak nie.
Z zasady nie zmuszam się do czytania. Książki to dla mnie przyjemność, nie męka. Więc jeśli coś mnie nudzi lub irytuje to odkładam to na półkę. Właśnie tak skończyła...
2017-08-02
Czytaj Moore'a, mówili, będziesz zachwycona, mówili.
A tu klops.
Śmierć z przymrużeniem oka, tak bym to określiła.
I dodałabym jeszcze, że książka przesiąknięta jest wulgaryzmami, potocznym językiem i mnóstwem głupot, które nawet w fantastyce czy komedii nie pasują.
No nie wiem.
Albo jestem za głupia by zrozumieć fenomen tego autora, albo to on stworzył durną książkę.
Sama nie wiem czy to miało być straszne, czy zabawne. Zdecydowanie jednak wyszło kiepsko.
Dam mu jeszcze szansę, bo jedna książka to za mało by ocenić autora, ale póki co słabiutko. Bardzo słabiutko.
Czytaj Moore'a, mówili, będziesz zachwycona, mówili.
A tu klops.
Śmierć z przymrużeniem oka, tak bym to określiła.
I dodałabym jeszcze, że książka przesiąknięta jest wulgaryzmami, potocznym językiem i mnóstwem głupot, które nawet w fantastyce czy komedii nie pasują.
No nie wiem.
Albo jestem za głupia by zrozumieć fenomen tego autora, albo to on stworzył durną książkę.
Sama...
Powieść parabola. Z jednej strony obserwujemy dzięki autorowi krucjatę dziecięcą, a z drugiej strony jesteśmy świadkami jego rozrachunku z przeszłością, z komunizmem, którego był zwolennikiem przez większość życia.
O czym właściwie są "Bramy raju"?
O ideach.
Książka Andrzejewskiego opowiada o wytwarzaniu się masowych idei i o tym jak oddziałują one na zbiorowość. Idea jest mistyfikacją, a jednak miliony ją popierają w nadziei na lepsze jutro. Natomiast kiedy idea jest zagrożona przez prawdę, prawda zostaje zatuszowana przez jej zwolenników.
Człowiek ma nieskończoną potrzebę posiadania idei i przewodnika, człowiek nie chce zupełnej wolności, chce być częścią społeczeństwa, a społeczeństwo jest spajane w całość przez ideę. Może to być idea związana z religią, polityką, z czymkolwiek. Jednak w tym ogromnym pragnieniu posiadania czegoś, co nada sens życiu człowiek zapomina, że idea również zniewala...
Bardzo mądra książka.
Na początku trudna w odbiorze poprzez formę, na którą zdecydował się Andrzejewski ale potem można do tego przywyknąć.
Swoją drogą forma też nie jest tutaj wybrana przypadkowo... Przez brak kropek człowiek ma wrażenie, że jest częścią książki, częścią krucjaty. Wydaje nam się, że wiele głosów zlewa się w jeden, trzeba być czujnym, by się nie pogubić. To bardzo przemyślany i inteligentny zabieg.
Bardzo polecam zapoznać się z "Bramami raju".
Warto.
Powieść parabola. Z jednej strony obserwujemy dzięki autorowi krucjatę dziecięcą, a z drugiej strony jesteśmy świadkami jego rozrachunku z przeszłością, z komunizmem, którego był zwolennikiem przez większość życia.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toO czym właściwie są "Bramy raju"?
O ideach.
Książka Andrzejewskiego opowiada o wytwarzaniu się masowych idei i o tym jak oddziałują one na zbiorowość. Idea jest...