-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2018-06-15
2018-06-09
„Metro 2034” to historia stworzona w świecie mrocznego i ponurego świata poprzedniczki lecz opowiadająca zupełnie inną historię. Tym razem będziemy podążać śladem Homera, Huntera i Saszy. Są to trzy indywidualne postacie, bardzo różniące się od siebie. Homer niegdyś był maszynistą w moskiewskim metrze, obecnie jest żołnierzem znanym z tego, iż zna każdą plotkę, Hunter – komandos, członek Zakonu uznany za zmarłego, w momencie gdy rozpoczyna się fabuła powieści jest brygadierem, no i Sasza, która jako dziecko została wygnana wraz z ojcem na opuszczoną stacje, gdzie odizolowani od innych ludzi próbują przetrwać.
Główny wątek powieści rozpoczyna się od zaginięcia karawany, a także zwiadowców, wysyłanych w ślad za nią. Hunter i Homer wyruszają w mroczne tunele metra szukając odpowiedzi co się stało z zaginionymi żołnierzami.
Polecam.
„Metro 2034” to historia stworzona w świecie mrocznego i ponurego świata poprzedniczki lecz opowiadająca zupełnie inną historię. Tym razem będziemy podążać śladem Homera, Huntera i Saszy. Są to trzy indywidualne postacie, bardzo różniące się od siebie. Homer niegdyś był maszynistą w moskiewskim metrze, obecnie jest żołnierzem znanym z tego, iż zna każdą plotkę, Hunter –...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-30
Takiego Kinga lubię. Nie ukrywam, że z autorem nie zawsze mi po drodze, podobają mi się jego pomysły na fabułę, jednakże nie zawsze trafia do mnie sposób przekazu. "Zielona mila" z pewnością jest póki, co najlepszym dziełem autora spośród tych kilku książek autora, które przeczytałam.
Autor przenosi nas w więzienny świat i snuje swą opowieść o skazańcach i strażnikach bloku E, na którym najgroźniejsi przestępcy czekają na śmierć. Głównym bohaterem jest kierownik Paul Edgecomb, opowiada on historię przede wszystkim Johna Coffeya, olbrzyma skazanego na śmierć na krześle elektrycznym za brutalne zamordowanie dwóch dziewczynek. Wkrótce okazuje się, iż nowy więzień jest obdarowany niezwykłym darem.
Film jest bardzo dobry, oglądałam go już bardzo dawno temu ale po przeczytaniu tej książki odświeżyłam go sobie. Jednakże nie może on się równać z książką. Autor prowadzi narracje ze strony Paula Egdecomba, który opowiada historię Johna Coffeya i przy okazji innych skazańców. Ciężko mi było się oderwać się od lektury, całkowicie mnie pochłoneła. Szybko tocząca się akcja, świetnie stworzeni bohaterowie i do tego żywa zagadka, którą stanowi John Coffey i to w połączeniu z piórem autora dają wspaniały efekt.
Myślę, że ta książka nie potrzebuje reklamy, ale i tak polecam, jeśli ktoś jeszcze nie przeczytał.
Takiego Kinga lubię. Nie ukrywam, że z autorem nie zawsze mi po drodze, podobają mi się jego pomysły na fabułę, jednakże nie zawsze trafia do mnie sposób przekazu. "Zielona mila" z pewnością jest póki, co najlepszym dziełem autora spośród tych kilku książek autora, które przeczytałam.
Autor przenosi nas w więzienny świat i snuje swą opowieść o skazańcach i strażnikach...
2017-06-18
Odkryłam nowego autora, który ma predyspozycje do trafienia do moich ulubionych. Klimat książki, jak i pióro autora trafiło w moje gusta i już nie mogę się doczekać kolejnych tomów.
Nie będę tu opisywać fabuły, bo ciężko znaleźć jeden wiodący wątek. "Malowany człowiek: księga I" jest swego rodzajem wstępem, a przynajmniej ja tak ją odebrałam. Śledzimy losy trójki bohaterów, ich dojrzewanie w świecie, w którym wraz z nocą z ziemi powstają przerażające demony, których nie można zabić i nie sposób się przed nimi obronić. Jedyne co chroni ludzi to runy pokrywające ich domostwa, jeśli runy zawiodą, mieszkańców dosięga okrutna i brutalna śmierć. Jedynie niewielu wierzy w legendy, opowiadające o ludziach zabijających otchłańce.
Peter V. Brett bardzo sprawnie nakreślił świat, w którym osadził swoją historie. Ma niezwykle lekkie pióro, co sprawia iż lektura książki upływa bardzo szybko. A kwintesencją książki są bohaterowie, ciekawi, silni i autentyczni, co jest dużym plusem książki. Bardzo mi się też podobały relacje społeczne i ich różnorodność w obrębie wiosek i miast. O ile w Potoku Tibbeta zamieszkuje społeczność pełna życzliwości, pomagająca sobie nawzajem, to w Zakątku Drwali ludzie są o wiele bardziej skłonni do kłótni i wydawania sądów na sobie nawzajem, a miasto Miln jeszcze bardziej odróżnia się od wiosek, jedna cecha jednak łączy wioski i inne miasta, w obliczu zagrożenia ze strony otchłańców ich ludność jednoczy się w wspólnej walce o przetrwanie.
Czytając ani chwili się nie nudziłam, gdy już zaczęłam czytać, nie mogłam się od niej oderwać. Aż do ostatniej strony miałam odczucie narastającego napięcia, akcja toczyła się szybko, a zakończenie przyszło zbyt szybko i pozostawiło mnie z niedosytem. Nie mogę się już doczekać, aż kolejny tom wpadnie w moje ręce i poznam dalsze losy Arlena, Leeshy i Rojera.
Polecam :)
Odkryłam nowego autora, który ma predyspozycje do trafienia do moich ulubionych. Klimat książki, jak i pióro autora trafiło w moje gusta i już nie mogę się doczekać kolejnych tomów.
Nie będę tu opisywać fabuły, bo ciężko znaleźć jeden wiodący wątek. "Malowany człowiek: księga I" jest swego rodzajem wstępem, a przynajmniej ja tak ją odebrałam. Śledzimy losy trójki...
2017-06-16
Co powiecie na supermana w roli antagonisty? Autor po raz któryś dał upust swojej pomysłowości i wyobraźni. Bez wątpienia Brandona Sandersona nie da się zaszufladkować, nie czytałam ani opisu, ani recenzji tej książki, dlatego sporym zaskoczeniem było dla mnie osadzenie akcji w naszym świecie w czasie przyszłym, a jeszcze większym Epicy. Chyba zbytnio już przywykłam do klimatów z poprzednich przeczytanych przeze mnie książek Sandersona, mam tu na myśli suknie, miecze itp.
Tym razem autor zabrał nas w czas przyszłości, dziesięć lat po tym jak nad ziemią pojawiła się Calamity i cały świat nieodwracalnie się zmienił. Calamity sprawiła, iż niektórzy ludzie zaczęli przejawiać nadnaturalne zdolności – nazywani są Epikami. Jednakże, nie ma tu mowy o jakichś superbohaterach, typu Superman itp. bo Epicy swą moc wykorzystują nie do chronienia ludzkości ale do niszczenia i walki między sobą, konkurując o jak największą władzę. Ludzkość nie mogąc zapanować nad sianym przez Epików chaosem i zniszczeniem z czasem podporządkowała się ich dyktaturze. Została tylko jedna organizacja mająca odwagę stawić opór tyrani – Mściciele.
Obraz, który przedstawił autor to post apokaliptyczna wizja świata zniszczonego przez Epików. Ludzie żyją w podziemnych tunelach, prąd, woda i jedzenie to luksus dostępny tylko w Newcago, rządzonym przez Stalowe Serce, nieśmiertelnego tyrana, który dla kaprysu morduje dziesiątki ludzi. Jeden człowiek zna tajemnice tyrana, David, nasz główny bohater, tylko on widział jak Stalowe Serce krwawił i zamierza to wykorzystać, ale żeby to zrobić musi przyłączyć się do Mścicieli.
Świetny pomysł autora, na początku, gdy przeczytałam opis Stalowego Serca, pierwsze co pomyślałam – nie tylko nie Superman. Tak... serie o superbohaterach to nie do końca mój klimat, przyznaję, że oglądałam większość z filmów z tym związanych, chyba za wyjątkiem Supermana, ale nie porwały mnie one specjalnie. Gdybym nie znała autora i przeczytała, że w książce złymi bohaterami są latający mężczyźni w pelerynach do tego posiadający super-moce, najpewniej ominęłabym tę książkę szerokim łukiem. Ale to przecież Sanderson. Autor w pełni przekonał mnie do swojej wizji, właściwie bez żadnych oporów. Bardzo szybko wciągnęłam się w lekturę i nie potrafiłam się od niej oderwać. Od samego początku pełno jest akcji, strzelaniny, pościgi, brawurowe ucieczki, a to wszystko osadzone w zniszczonym ogarniętym mrokiem świecie.
Z czystym sumieniem polecam.
Co powiecie na supermana w roli antagonisty? Autor po raz któryś dał upust swojej pomysłowości i wyobraźni. Bez wątpienia Brandona Sandersona nie da się zaszufladkować, nie czytałam ani opisu, ani recenzji tej książki, dlatego sporym zaskoczeniem było dla mnie osadzenie akcji w naszym świecie w czasie przyszłym, a jeszcze większym Epicy. Chyba zbytnio już przywykłam do...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-19
Kolejna pozycja Brandona Sandersona i jak zwykle, nie zawiodłam się na autorze, wręcz przeciwnie.
Jak to u Sandersona fabuła jest rozbudowana, książka zaczyna się w momencie przybycia Sarene do Kae, gdzie dowiaduje się, iż jej niedoszły małżonek umarł, a kontrakt jaki zawarła sprawia, że mimo tego, iż do ślubu nie doszło formalnie uznana jest za wdowę po księciu Raodenie. Zmuszona do pozostania na dworze Sarene angażuje się w politykę i podejmuje próbę uzdrowienia rządów Iadona, króla Arelonu.
Kolejną postacią jest sam książę Raoden, który tak naprawdę nie umarł, ale spadł na niego Shaod – niegdyś błogosławieństwo, które przed 10-laty stało się przekleństwem. Został on jak inni przeklęci wygnany z Kae i wtrącony do ruin miasta Elantris. Jest to brutalne i ponure miejsce, w którym mieszkańcy niczym zwierzyna walczą o każdy okruch jedzenia. Raoden próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a wkrótce podejmuje walkę o polepszenie bytu mieszkańców Elentris.
I Hrathen, kapłan Shu-dereth, który przybył do Kae, aby nawrócić na swoją religie mieszkańców Arelonu.. Jednakże, przyjęcie przez mieszkańców tej religii wiąże się z podporządkowaniem wrogiemu państwu – Fjordenowi.
Powiem szczerze, jestem nieco zdziwiona, że "Elantris" jest debiutem autora, w żadnym aspekcie nie jest pozycją słabszą od innych dzieł Sandersona, które czytałam, co więcej uważam, że jest to jedna z najlepszych dotąd przeze mnie przeczytanych książek autora. Już na samym początku przykuła moją uwagę. Największą siłą tej książki są bohaterowie, silna i sprytna Sarene, Raoden, postać budząca zaufanie i szacunek, nawet w najgorszym miejscu na świecie potrafi zasiać w sercach towarzyszy nadzieje na lepsze jutro i wreszcie Hrathen, bardzo ciekawa postać, kapłan który gdzieś po drodze zgubił swoją wiarę. Dużą zaletą jest też magia tego świata, która aż do samego końca książki jest okryta tajemnicą, wiemy tylko jak działa, a przynajmniej jak powinna działać, bo 10 lat wcześniej po katastrofie zwanej Reodem, magia Elantris straciła moc, i dopiero Raoden spróbuje rozgryźć przyczynę upadku Elantris i jego magii. Od działań i decyzji Raodena, Sarene i Hrathena zależą losy całego Arelonu, a także i reszty świata. Dodam jeszcze, że zakończenie zostawiło autorowi furtkę do podjęcia kontynuacji, którą z chęcią bym przeczytała.
Polecam :)
Kolejna pozycja Brandona Sandersona i jak zwykle, nie zawiodłam się na autorze, wręcz przeciwnie.
Jak to u Sandersona fabuła jest rozbudowana, książka zaczyna się w momencie przybycia Sarene do Kae, gdzie dowiaduje się, iż jej niedoszły małżonek umarł, a kontrakt jaki zawarła sprawia, że mimo tego, iż do ślubu nie doszło formalnie uznana jest za wdowę po księciu...
2017-06-11
Bardzo krótka książeczka, zwłaszcza biorąc pod uwagę tomiszcza, które autor zwykł nam serwować. Fabuła bardzo ciekawa, ale uwaga, nie jest ona kontynuacją Elantris. Tak jak w przypadku trzech ostatnich tomów "Z mgły zrodzonego", "Dusza cesarza" jest odrębną historią osadzoną w świecie Elantris. Sam pomysł na fabułę, a zwłaszcza wykorzystanie magii Elantris jest dość oryginalny i stanowił dla mnie spore zaskoczenie, za co śle ukłony autorowi za jego pomysłowość. Książka ciekawa i warta przeczytania, zwłaszcza jeśli lubimy twórczość Brandona Sandersona. Polecam miłośnikom fantasy. :)
Bardzo krótka książeczka, zwłaszcza biorąc pod uwagę tomiszcza, które autor zwykł nam serwować. Fabuła bardzo ciekawa, ale uwaga, nie jest ona kontynuacją Elantris. Tak jak w przypadku trzech ostatnich tomów "Z mgły zrodzonego", "Dusza cesarza" jest odrębną historią osadzoną w świecie Elantris. Sam pomysł na fabułę, a zwłaszcza wykorzystanie magii Elantris jest dość...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-30
Nie ustaje w zadziwieniu jak to możliwe, iż Brandon Sanderson bezustannie wciąga mnie w swój magiczny świat, "Rozjemca" jest kolejną książką, która mnie zaczarowała.
Nie będę się tu rozpisywać nadto nad fabułą, historia rozpoczyna się w momencie wysłania księżniczki Idris do Hallandren, aby wypełniła kontrakt zawarty przez jej ojca. Ma ona poślubić Króla-Boga i zapobiec wiszącej nad miastami wojnie.
Sanderson stworzył kolejny świat, z odmiennym od poprzednich książek systemem magii opartym na kolorach, który z początku wydał mi się nieco dziwny i zaskakujący. Akcja jak to w przypadku Sandersona stopniowo nabiera tempa, osiągając apogeum na sam koniec. Dokładając do tego ciekawe postacie, tajemnice i poczucie humoru zyskujemy kawał dobrej rozrywki.
Polecam :)
Nie ustaje w zadziwieniu jak to możliwe, iż Brandon Sanderson bezustannie wciąga mnie w swój magiczny świat, "Rozjemca" jest kolejną książką, która mnie zaczarowała.
Nie będę się tu rozpisywać nadto nad fabułą, historia rozpoczyna się w momencie wysłania księżniczki Idris do Hallandren, aby wypełniła kontrakt zawarty przez jej ojca. Ma ona poślubić Króla-Boga i zapobiec...
2017-05-04
Strzelaniny, pościgi, zagadki, artefakty czyli dalszy ciąg losów Waxilliuma Ladriana i jego przyjaciół. Jak to u Sandersona akcja rozwija się spokojnie, stopniowo osiągając zawrotne tempo na sam koniec. Tym razem Wax podejmuje się misji odnalezienia kolca kandry Reelura, który stracił go podczas próby odnalezienia Żałobnych Opasek, artefaktu w którym zgodnie z legendą ukryta jest moc stworzenia, ale jego głównym celem jest odnalezienie siostry i odbicie jej z rąk wuja Garnitura.
Kolejna książka potwierdzająca zdolności autora, mimo że to już szósty tom autor nadal potrafi zaskoczyć, w tym tomie odkryje przed nami nowe sposoby zastosowania metalurgii i allomancji, do tego w tle pojawia się nowa siła... bóg? Z pewnością ten wątek rozwinie się w kolejnym tomie lub tomach, już nie mogę się doczekać. Polecam.
Strzelaniny, pościgi, zagadki, artefakty czyli dalszy ciąg losów Waxilliuma Ladriana i jego przyjaciół. Jak to u Sandersona akcja rozwija się spokojnie, stopniowo osiągając zawrotne tempo na sam koniec. Tym razem Wax podejmuje się misji odnalezienia kolca kandry Reelura, który stracił go podczas próby odnalezienia Żałobnych Opasek, artefaktu w którym zgodnie z legendą...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-19
No i niestety koniec serii, pozostała tylko leciutka nadzieja na kontynuacje.
Kaz próbuje odbić Inej z rąk Van Ecka w międzyczasie planując już plan zemsty i oskubania kupca. A gdyby nasza szóstka bohaterów miała za mało problemów, w tomie pojawiają się tajemnicze istoty polujące na griszów, w tym na Nine i Jespera.
O ile w pierwszym tomie akcja pędziła, tutaj jakimś sposobem Leigh Bardugo przyśpieszyła jeszcze tempo. Lektura wciąga od samego początku, ciężko się od niej oderwać, a gdy dotarłam do ostatnich stron żałowałam, że to już koniec. Autorka stworzyła ciekawy klimatyczny świat z niebanalnymi bohaterami, a włączając w ten mix wartką akcje otrzymujemy kawał naprawdę dobrej rozrywki. Polecam :)
No i niestety koniec serii, pozostała tylko leciutka nadzieja na kontynuacje.
Kaz próbuje odbić Inej z rąk Van Ecka w międzyczasie planując już plan zemsty i oskubania kupca. A gdyby nasza szóstka bohaterów miała za mało problemów, w tomie pojawiają się tajemnicze istoty polujące na griszów, w tym na Nine i Jespera.
O ile w pierwszym tomie akcja pędziła, tutaj jakimś...
2017-04-10
Do zakupu tej książki skusiło mnie piękne wydanie i jestem wdzięczna wydawcy bo poza wyglądem książka zawiera świetną, wciągającą fabułę.
Bohaterami książki są członkowie gangu złodziei, ich przywódca okryty czarną sławą Kaz zbiera ekipę do włamania do jednej z najlepiej zabezpieczonych twierdz. Skok jest niezwykle niebezpieczny, niemal niemożliwy do wykonania ale czekającej nagrodzie nie sposób się oprzeć.
Książka zaciekawiła mnie już od pierwszych stron, autorka świetnie prowadzi akcje, dozując informacje, co jakiś czas wplatając wątki z przeszłości bohaterów, co pozwala czytelnikowi lepiej poznać poszczególne postacie. Każdy z bohaterów jest inny, każdy ma inną historię, każdy jest na swój sposób interesujący, choć muszę przyznać, że moi faworyci to Kaz i Inej. Całość przeczytałam z zapartym tchem, wartka akcja, relacje między bohaterami zapewniły mi porządną dawkę świetnej rozrywki. Jestem pod wrażeniem Leigh Bardugo, po przeczytaniu "Szóstki..." z chęcią zapoznam się z jej innymi książkami.
Polecam miłośnikom fantastyki i biorę się za drugi tom :).
Do zakupu tej książki skusiło mnie piękne wydanie i jestem wdzięczna wydawcy bo poza wyglądem książka zawiera świetną, wciągającą fabułę.
Bohaterami książki są członkowie gangu złodziei, ich przywódca okryty czarną sławą Kaz zbiera ekipę do włamania do jednej z najlepiej zabezpieczonych twierdz. Skok jest niezwykle niebezpieczny, niemal niemożliwy do wykonania ale...
2017-04-01
Nie będę się tu zbytnio rozpisywać, to kolejny tom z serii "Ostatniego imperium", utrzymywany w tym samym klimacie co "Stop prawa".
Fabuła książki toczy się wokół zabójstw, których wyjaśnieniem zajmują się Wax, Wayne i Marasi. Wkrótce okazuje się, że zbrodnie mają konkretny cel i od znalezienia sprawcy zależą losy miasta.
Tajemnicze zabójstwa, pojedynki rewolwerowe i klimat fantasy. Co prawda wolę klimat z pierwszych trzech tomów serii, ale książka mnie wciągnęła, wartka akcja i budowane stopniowo napięcie zrekompensowały mi ten fakt. Polecam, jeśli "Stop prawa" przypadł Wam do gustu ten tom też z pewnością spełni oczekiwania.
Nie będę się tu zbytnio rozpisywać, to kolejny tom z serii "Ostatniego imperium", utrzymywany w tym samym klimacie co "Stop prawa".
Fabuła książki toczy się wokół zabójstw, których wyjaśnieniem zajmują się Wax, Wayne i Marasi. Wkrótce okazuje się, że zbrodnie mają konkretny cel i od znalezienia sprawcy zależą losy miasta.
Tajemnicze zabójstwa, pojedynki rewolwerowe i klimat...
2016-12-07
Ta część Ostatniego Imperium okazała się dla mnie zaskoczeniem, spodziewałam się czegoś w stylu pierwszych tomów, a zamiast tego otrzymałam fantasy z nutką kryminału, utrzymywaną w klimacie rewolwerowców.
Książka choć należy do serii, z powodzeniem można ją czytać bez znajomości "Zrodzonego z mgły". Fabuła książki rozgrywa się trzysta lat po zdarzeniach z "Bohatera wieków". Zdarzenia i bohaterowie tacy jak Vin, Kelsier pozostają w sferze mitologii, a raczej religi. Troszkę brakowało mi tu aury poprzednich części, mroku, wszechobecnych mgieł i popiołu, ale mimo to książka nie traci na wartości. Jest to kolejne ciekawe, wciągające dzieło Sandersona.
Fabuła toczy się wokół nękających miasto napadów rabunkowych oraz porwań. Śledztwa podejmuje się dwójka obdarzonych allomantycznymi i feruchemicznymi zdolnościami przyjaciół, Waxilium, były stróż prawa w dziczy i Wayne jego kompan. Jest to dość ciekawa i sympatyczna dwójka z dość odmiennymi charakterami, co czyni lekturę jeszcze ciekawszą.
Jak to u Sandersona, lektura wciąga, posiada swój niepowtarzalny klimat, który znacznie różni się od pierwszych trzech tomów serii. Pełno tu akcji, a w tle mamy pojedynki rewolwerowe z allomantycznym "doładowaniem", zagadkę, śledztwo i troszkę humoru. Książka sama w sobie jest dość cienka, zwłaszcza patrząc na poprzedniczki ale jakościowo nie ustępuje im pola. Brandon Sanderson po raz kolejny udowodnił swój talent.Polecam.
Ta część Ostatniego Imperium okazała się dla mnie zaskoczeniem, spodziewałam się czegoś w stylu pierwszych tomów, a zamiast tego otrzymałam fantasy z nutką kryminału, utrzymywaną w klimacie rewolwerowców.
Książka choć należy do serii, z powodzeniem można ją czytać bez znajomości "Zrodzonego z mgły". Fabuła książki rozgrywa się trzysta lat po zdarzeniach z "Bohatera...
2016-11-06
Od lat ludzkość zadaje sobie pytanie, czy gdzieś tam w kosmosie istnieje życie. W większości czy to filmów, czy innych dzieł z tą tematyką związanych, istoty pozaziemskie w jakimś stopniu przypominają nas. W taki czy inny sposób jesteśmy w stanie nawiązać z nimi kontakt. A co jeśli założymy, że znajdziemy gdzieś w którejś z galaktyk inteligentne istoty, zupełnie odmienne od nas, z którymi nie będziemy w stanie się porozumieć. Lem oferuje nam bardzo ciekawą wizje odległego zagadkowego świata.
"Solaris" rozmiarem niewielka, troszkę ponad 200 stronicowa książeczka, zawiera w swej treści bardzo wiele. Fabuła toczy się wokół planety, zwanej Solaris, która została odkryta wiele lat wstecz, a mimo to w dalszym ciągu stanowi dla badaczy zagadkę. Nad Solaris i pokrywającym ją oceanem od wielu lat prowadzone są badania, które ku frustracji naukowców nie przynoszą konkretnych odpowiedzi na pytanie czym jest ocean, którym planeta jest pokryta, zdaje się być istotą żywą, rozumną jednakże w żaden sposób nie udało się nawiązać z nim kontaktu. W książce prócz samego wątku fabularnego autor ujął rozważania związane z oceanem, opowiada czytelnikowi historie związane z badaniem plazmy pokrywającej planetę oraz różne teorie na jej temat. Wszystko oscyluje wokół próby nawiązania kontaktu z... no właśnie czym? Autor jednoznacznie nie odpowiada czym jest ocean, co daje czytelnikowi możliwość do snucia własnych domysłów.
Narracja prowadzona jest z punktu widzenia Kelvina psychologa, który przybył na stacje badawczą, jego zadaniem jest wsparcie naukowców tam przebywających. Od samego początku sytuacja, którą na niej zastaje przesiąknięta jest tajemniczością. Pierwszym co będzie musiał zrobić to odkrycie co się dzieję na stacji, dlaczego jego przyjaciel popełnij samobójstwo i czemu naukowcy zachowują się dziwnie. Początek książki tchnie grozą, aura przypomina początek dobrego horroru. Z czasem dowiadujemy się coraz więcej o wydarzeniach na stacji, o oddziaływaniu Solaris na badaczy. Jest to bardzo ciekawa historia, z dobrze skonstruowanym wątkiem psychologicznym osadzona w realiach science fiction.
Książka wciąga, czyta się szybko i z ciekawością co stanie się za chwilę. Gdyby nie to, że brakowało mi czasu, prawdopodobnie pochłonęłabym ją w jeden dzień. Niestety nie było idealnie troszkę dłużyły mi się rozważania teoretyczne związane z Solaris i pokrywającym ją oceanem, opisy wyłaniających się z oceanu tworów, chwilami miałam problem z wyobrażeniem sobie wizji przedstawionych przez autora. Nie zepsuło mi to jednak przyjemności z czytania, "Solaris" była dla mnie ciekawą i wciągającą historią, która trafia w klimaty które lubię. Mogę bez wahania ją polecić, warto po nią sięgnąć.
Od lat ludzkość zadaje sobie pytanie, czy gdzieś tam w kosmosie istnieje życie. W większości czy to filmów, czy innych dzieł z tą tematyką związanych, istoty pozaziemskie w jakimś stopniu przypominają nas. W taki czy inny sposób jesteśmy w stanie nawiązać z nimi kontakt. A co jeśli założymy, że znajdziemy gdzieś w którejś z galaktyk inteligentne istoty, zupełnie odmienne od...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-27
Kolejny tom serii, zaczyna się z przytupem. Już na samym początku wpadamy w wir akcji, w którą ten tom obfituję. Jako, że nie czytam tej serii ciągiem tom po tomie, na początku czułam się nieco zagubiona. Autor nie bawi się zbytnio w wyjaśnianie zdarzeń z ostatniego tomu, więc zostałam zmuszona do uruchomienia rzeszy szarych komórek i szybkiego przypominania sobie zdarzeń do których ww. od czasu do czasu się odnosi.
Nasz bohater kontynuuje swoją misję, osiągając coraz lepszą reputacje. Klucząc pomiędzy wrogami balansuje po cienkiej linie. Jego reputacja rośnie ale sojusze, zawarte przyjaźnie, a także on sam, zostaną wystawione na próbę.
Jak już wcześniej wspomniałam książka jest bogata w akcje, bitwy i zaskakujące jej zwroty. Autor nie daje zbyt wiele czasu na wytchnienie, ani bohaterom, ani czytelnikowi. Gra się toczy i to o wysoką stawkę. Prócz bitew zaserwowane nam zostaną również problemy i nieporozumienia w relacjach między bohaterami, czasem wynikające z błędów Darrowa, błędów popełnianych w dobrej wierze. Co tylko czyni bohatera postacią bardziej realną, bo któż z nas się nie myli?
Jeżeli pierwsza część Wam się podobała, ta też przypadnie do gustu, jednak polecam czytać serię „Red Rising” ciągiem jedna po drugiej.
Kolejny tom serii, zaczyna się z przytupem. Już na samym początku wpadamy w wir akcji, w którą ten tom obfituję. Jako, że nie czytam tej serii ciągiem tom po tomie, na początku czułam się nieco zagubiona. Autor nie bawi się zbytnio w wyjaśnianie zdarzeń z ostatniego tomu, więc zostałam zmuszona do uruchomienia rzeszy szarych komórek i szybkiego przypominania sobie zdarzeń...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-02
Ostatni tom trylogii "Red Rising" rozpoczyna się rok po wydarzeniach z "Złotego Syna". Darrow został uwięziony na wiele miesięcy co pomału zaczyna go doprowadzać do obłędu, wielu z jego przyjaciół straciło życie, ale mimo działań elity nie udało się wyeliminować wszystkich sprzymierzeńców Czerwonego. Nadal istnieje cień nadziei, bo powstanie nie zostało zduszone do końca.
Tu już nie mamy podchodów, tożsamość Darrowa została odkryta, a wywołane powstanie PodKolorów przeradza się w wojnę. "Gwiazda zaranna" trzyma poziom poprzednich tomów, autor narzucił duże tempo, akcja obfituje w walkę, bitwy i częste zwroty akcji. Tempo akcji sprawia, że książkę czyta się szybko i z ciekawością, jednak ja na przekór temu im bliżej końca byłam tym wolniej czytałam. Z czasem coraz bardziej ogarniało mnie odczucie, że autorowi się gdzieś śpieszy i chce jak najszybciej zakończyć już tą książkę. Nie jest to duży minus, książka, choć można byłoby ją nieco bardziej rozbudować, podobała mi się. Największe zastrzeżnia mam do końcówki, niezbyt zaskakująca, lekko przesadzona, z mojego subiektywnego punktu widzenia zbyt teatralna, a przede wszystkim zbyt szybka.
Po zakończeniu czuję lekki niedosyt, mogłoby być troszkę lepiej. Cała seria mimo kilku minusów zrobiła na mnie dobre wrażenie. Autor stworzył ciekawą i wciągającą historię na dość oklepanym schemacie tyrani i walki z nią. We wszystkich trzech tomach dużo się dzieje, na nudę nie można narzekać, a wręcz przeciwnie.
Jeśli poprzednie tomy Wam się podobały ten też się spodoba, jeśli chodzi o całą serię myślę, że warto przeczytać.
Ostatni tom trylogii "Red Rising" rozpoczyna się rok po wydarzeniach z "Złotego Syna". Darrow został uwięziony na wiele miesięcy co pomału zaczyna go doprowadzać do obłędu, wielu z jego przyjaciół straciło życie, ale mimo działań elity nie udało się wyeliminować wszystkich sprzymierzeńców Czerwonego. Nadal istnieje cień nadziei, bo powstanie nie zostało zduszone do...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-20
To już trzecia część serii "Ostatnie imperium" i zakończenie historii Vin, Elenda, Sazeda, Tensoona i całej ekipy Kellsiera. I muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, Sanderson nie spuszcza z tonu, w dalszym ciągu utrzymuje wysoki poziom i za to właśnie go uwielbiam.
"Bohater wieków" rozpoczyna się dwa lata po wydarzeniach z poprzedniego tomu. Początek książki mnie zaskoczył, zmiana w Elendzie wydaje się olbrzymia, zdecydowanie wydoroślał, wyniósł wnioski ze swoich błędów i z romantycznego idealisty, przeistoczył się w rozsądnego władcę, przedkładającego potrzeby swojego królestwa i ludzi ponad ideały. Zmiana nadeszła w samą porę, ponieważ Elend wraz z Vin i resztą ekipy będą musieli się zmierzyć z niszczycielską mocą, pragnącą tylko jednego – końca świata.
Walka, której podejmą się Vin, Elend i reszta ekipy, aż do samego końca przypominała mi walkę z wiatrakami. Nasi bohaterowie bez wytchnienia szukają wskazówek pozostawionych przez Ostatniego Imperatora, odpowiedzi na pytania, czym jest zniszczenie i jak z nim walczyć? Znalezienie tych odpowiedzi to jedyny ratunek dla ludzkości.
Ten tom odkrywa wiele tajemnic i przybliża historie dominium. W miarę czytania, poznamy bliżej historie Ostatniego Imperatora, a przede wszystkim to co się stało po zdobyciu mocy przez Rasheka. Odkryjemy również pochodzenie i naturę istot tj. inkwizytorzy, kolosy, czy kandra. Każda z tych istot będzie miała swój wkład w ostateczne losy świata. Tak jak w poprzednich tomach zaznajomiliśmy się z allomancją i feruchemią, tak w "BW" dowiemy się więcej na temat hemalurgii wykorzystywanej przez inkwizytorów.
Podsumowując, książkę przeczytałam "jednym tchem", o ile można to tak nazwać, w każdym bądź razie po raz kolejny zostałam pochłonięta bez reszty. Tak jak w pierwszym tomie autor pomału, aczkolwiek systematycznie podkręca napięcie, aż pod koniec "wybucha" i wciąga nas w rollercoaster, by zostawić nas z opadniętą szczęką po zaskakującym zakończeniu. Zdaję sobie sprawę, że takie ciągłe wychwalania autora może być nudne i podejrzane, ale nic na to nie mogę poradzić. Brandon Sanderson po raz kolejny mnie oczarował, stworzonym z rozmachem światem pełnym mitów i legend, ciekawymi bohaterami, których bez wątpienia polubiłam, a również intrygującą pełną zwrotów akcji fabułą. Polecam, to seria z którą nie tyle można się zapoznać, a wręcz trzeba jeśli jest się fanem fantastyki.
To już trzecia część serii "Ostatnie imperium" i zakończenie historii Vin, Elenda, Sazeda, Tensoona i całej ekipy Kellsiera. I muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, Sanderson nie spuszcza z tonu, w dalszym ciągu utrzymuje wysoki poziom i za to właśnie go uwielbiam.
"Bohater wieków" rozpoczyna się dwa lata po wydarzeniach z poprzedniego tomu. Początek książki mnie...
2016-10-04
Co by się stało, gdybyśmy pokonali śmierć, gdyby śmierć stała się dla nas niczym więcej niż chorobą na którą wystarczy się zaszczepić? Czy sprawiłoby to, że stalibyśmy się lepsi, doskonalsi? Czy stalibyśmy się szczęśliwsi? To główne pytania, które stawia ta powieść.
Glukhovsky stworzył świetnie rozbudowany świat, w którym wszyscy są młodzi i równi, nie ma chorób, starości. Z pozoru to świat idealny, jednak wraz z bohaterem czytelnik przekona się, że pod maską idylli skrywa się brutalny, okrutny i bezduszny świat, w którym najważniejsze dla nas wartości straciły znaczenie. Po pokonaniu śmierci i chorób ludzkość zagubiła się, liczebność ludzi rozwinęła się do granic możliwości, brakuje dla nas powietrza, jedzenia, a przede wszystkim miejsca. Ludzie szukają szczęścia jedząc wszelkiego rodzaju pigułki: pigułki szczęścia, błogości, sensu i tym podobne. Jednak czy naprawdę pigułka może sprawić żebyśmy byli naprawdę szczęśliwi.
Głównym bohaterem jest Jan, nieśmiertelny, z oddziału mającego za zadanie wyszukiwanie i karanie ludzi łamiących prawo. Jest to postać jak i każda inna w tej powieści bardzo dobrze stworzona. Nie mogę go określić jako postać dobrą, czy złą. Jest to postać z bagażem złych doświadczeń, która próbuje odnaleźć się w tym rządzonym twardymi zasadami świecie. Z początku irytował mnie swą bezgraniczną wiarą w słuszność systemu, pewnego rodzaju naiwnością. Ma swoje lęki i lekkie dziwactwa. Przez większą część książki odnosiłam wrażenie, iż bohater jest w pewien sposób ukierunkowywany przez postacie poboczne, miota się i gubi. Jednakże w miarę czytania, poznawania jego przeszłości coraz bardziej rozumiałam jego postępowanie i rozumowanie. Jan z czasem rozwija się, popełnia błędy, próbuję je naprawiać i obrać dobrą drogę, co wychodzi mu lepiej lub gorzej. To wszystko dodaje tej postaci autentyczności. A właśnie takie postacie w literaturze najbardziej lubię. Pozwolę sobie tu jeszcze dodać, iż zakończenie było świetne, zaskakujące i emocjonujące, nie sposób domyślić się go zanim się nie przeczyta ostatniej strony.
Czytając czułam atmosferę klaustrofobicznych wind, wszechobecnego tłumu oraz ciągłej kontroli. Autor prócz świetnie skonstruowanego uniwersum, zaserwował czytelnikom, spiski, zdrady, trochę polityki, walkę z bezdusznym systemem, a również wątek miłosny. Jednak przede wszystkim jest to książka, która daje do myślenia, nad kierunkiem w którym zmierzamy i co naprawdę jest w życiu ważne. Wzbudziła we mnie wiele emocji, zdecydowanie zostanie w mojej pamięci i pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę. Jest to pozycja którą z czystym sumieniem mogę polecić.
„Niczego nie zrobiliśmy ze swoją wiecznością. Śmierć nas popędzała, Jacob. Śmierć zmuszała nas do pośpiechu. Zmuszała do korzystania z życia.”
Co by się stało, gdybyśmy pokonali śmierć, gdyby śmierć stała się dla nas niczym więcej niż chorobą na którą wystarczy się zaszczepić? Czy sprawiłoby to, że stalibyśmy się lepsi, doskonalsi? Czy stalibyśmy się szczęśliwsi? To główne pytania, które stawia ta powieść.
Glukhovsky stworzył świetnie rozbudowany świat, w którym wszyscy są młodzi i równi, nie ma chorób, starości....
2016-09-20
Jeśli wydaje ci się, że jest źle pamiętaj, że zawsze może być jeszcze gorzej.
Ostatnie imperium upadło. Władze nad Luthadel objął Elend, stworzył nowy rząd oraz nowe prawa. Jednakże nie wszystko idzie po myśli Elenda i wspierającej go grupy dawnych kompanów Kellsiera. Atium nie udało się odnaleźć, a w stronę Luthadel zmierzają wrogie armie. Elend i Vin z ekipą będą musieli poradzić sobie z oblężeniem miasta oraz wewnętrznymi sporami.
Fabuła rozwija się spokojnie z narastającym napięciem, o ile pierwszą połowę czytałam z zaciekawieniem to dalszą część pochłonęłam z zaskakującą prędkością. Brandon Sanderson i tym razem mnie nie zawiódł, dostarczył mi dużej dawki dobrej fantastyki. Polecam.
Jeśli wydaje ci się, że jest źle pamiętaj, że zawsze może być jeszcze gorzej.
Ostatnie imperium upadło. Władze nad Luthadel objął Elend, stworzył nowy rząd oraz nowe prawa. Jednakże nie wszystko idzie po myśli Elenda i wspierającej go grupy dawnych kompanów Kellsiera. Atium nie udało się odnaleźć, a w stronę Luthadel zmierzają wrogie armie. Elend i Vin z ekipą będą musieli...
To już ostatnia część "Metra" Glukhovskego, która zakańcza historię o Artemie. Autor tym razem serwuje nam zupełnie coś innego niż w poprzednich tomach. Nie ma tu już czających się w zakamarkach potworów, po za tymi które tkwią w ludziach, za to są tajemnice i spiski. Książka odróżnia się klimatem z trylogii ale nie jest gorsza.
Fabuła książki toczy się dwa lata po wydarzeniach z pierwszego tomu i opowiada o dalszych losach Artema. Nasz bohater nie umie sobie znaleźć miejsca w metrze, marzy o odnalezieniu ocalonego miasta, w którym możnaby żyć na powierzchni. Akcja rozpoczyna się z przybyciem Homera do WOGN-u, okazuje się iż ktoś odebrał sygnał od innych ocalałych. Nasi bohaterowie wyruszają na odległą stację, aby sprawdzić ten trop, zamiast odpowiedzi otrzymują kolejne pytania.
Książka nie jest gorsza od poprzedniczek, jest po prostu inna. Brakuje tu mrocznego klimatu i czychających w zakamarkach tuneli potworów. Zamiast tego mamy politykę, spiski i tajemnice. Tym co dopiero zamierzają ją przeczytać radziłabym, żeby nie nastawiali się na kontynuacje poprzedniczek, bo z poprzedniczkami łączą ją tylko bohaterowie i ich historia, reszta moskiewskiego metra jest tu przedstawiona w zupełnie innym świetle. Mi lektura bardzo się podobała z ciekawością śledziłam losy Artema i próbowałam razem z nim rozgryźć zagadkę.
Polecam.
To już ostatnia część "Metra" Glukhovskego, która zakańcza historię o Artemie. Autor tym razem serwuje nam zupełnie coś innego niż w poprzednich tomach. Nie ma tu już czających się w zakamarkach potworów, po za tymi które tkwią w ludziach, za to są tajemnice i spiski. Książka odróżnia się klimatem z trylogii ale nie jest gorsza.
więcej Pokaż mimo toFabuła książki toczy się dwa lata po...