-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
Znalazłam tę książkę w dziale etnologicznym w uczelnianej bibliotece i oblizałam się ze smakiem, spodziewając się dobrej, może nie skomplikowanej, ale przydatnej w prowadzonym nienaukowym reaserchu lektury. Zestawienie kilku religii, w tym szczególnie interesującego mnie buddyzmu i starożytnych wierzeń greckich, brzmiało naprawdę obiecująco. Oczywiście nie spodziewałam się po niej powalającej na kolana, wnikliwej analizy wszystkich możliwych wątków, ale... nie spodziewałam się również, że dostanę to, co dostałam. A co?
Przede wszystkim nie jest to książka antropo/etnologiczna. Ani teologiczna. Ani filozoficzna, socjologiczna, cokolwiekiczna. W zasadzie balansuje między humanistyczną pozycją naukową, wolnym strumieniem oświeconej świadomości i poradnikiem "panie premierze, jak żyć?". Autor całkiem świadomie zakłada we wstępie, że sporą część jego czytelników będą stanowić osoby w jakimś stopniu szukające odpowiedzi czy własnej drogi w sensie zdecydowanie metafizycznym. Niestety, ale z takim podejściem nie da się napisać dobrej pozycji naukowej, nawet jeśli ta pozycja miała być tylko zebraniem do kupy cudzych badań. I rzeczywiście, z całej kulturowej otoczki wokół śmierci, autor wybiera tylko najbardziej metafizyczne aspekty wierzeń, czasami naprawdę wpadając w ton kaznodziei. Brakuje spojrzenia ludzkiego, ludzkich praktyk, ludzkich zachowań. Po prezentowanych kulturach ślizga się jak, za przeproszeniem, po gównie, wybiera tylko te kultury, które pasują do jego wcześniejszego założenia (ewolucji reinkarnacji w zmartwychwstanie, mur i pomost między Wschodem i Zachodem), pomija europejskie pogańskie nieantyczne wierzenia, z Ameryk pojawiają się tylko dwa pokrewne szczepy Indian z Północy (a gdzie Aztekowie, chyba najbardziej znana obok Egiptu "kultura Śmierci"?), Afryka i Australia, Azja Centralna - zbyte milczeniem. I do tego te "ćwiczenia" dodawane po każdym rozdziale, nachalnie kojarzące się ze wspomnianymi już poradnikami...
Jakim cudem znalazło się to na półce obok pozycji naukowych - naprawdę nie wiem. I chyba nie chcę wiedzieć.
Znalazłam tę książkę w dziale etnologicznym w uczelnianej bibliotece i oblizałam się ze smakiem, spodziewając się dobrej, może nie skomplikowanej, ale przydatnej w prowadzonym nienaukowym reaserchu lektury. Zestawienie kilku religii, w tym szczególnie interesującego mnie buddyzmu i starożytnych wierzeń greckich, brzmiało naprawdę obiecująco. Oczywiście nie spodziewałam się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Oj, paskudnie się ta książka zestarzała.
W zasadzie nigdy nie lubiłam "Mitologii" od Parandowskiego, a zetknęłam się z nią już gdzieś przed szkolnym obowiązkiem. Dopiero teraz, znając mity dość dobrze z różnych źródeł, w tym antycznych, zaczęłam rozumieć dlaczego.
Nienawidzę wyświechtanego pojęcia "polityczna poprawność", ale gdybym miała podać przykład dzieła je spełniającego, bez wahania podałabym tę książkę. Jest bezpłciowo bezpieczna, ostrożna, autor bez mrugnięcia okiem pozbywa się każdej, nawet najdelikatniejszej kontrowersji. Romanse są wspomniane jakby półgębkiem i jakby szybko zamiecione pod dywanik. Nie dowiemy się kto był - i w jaki sposób się nim stał - ojcem Tezeusza, Perseusza, Dioskurów i Heleny i wielu innych kluczowych postaci zrodzonych z boskich romansów. Homoseksualne wątki? Oba najbardziej słynne i oczywiste całkowicie wyrugowane aż do absurdu. Pazyfae i jej afera z bykiem? Leda z łabędziem? Ocenzurowane. Co bardziej krwawe wątki? Większość słynnych gwałtów i morderstw? Gładko przyklepane narracją.
Rozumiem cel i sens lekkiego przypudrowania tego i owego, zwłaszcza jeśli książka ma trafić do młodszego odbiorcy, ale cenzurowanie u Parandowskiego ma tak daleko idące konsekwencje, że zaciera się sens symboliczny czy fabularny, traci się wręcz sporo materiału koniecznego do zrozumienia wątków powielanych w kulturze - a przecież po to sięga się w szkołach po mity. Nawet z czysto fabularnego punktu widzenia da się zrozumieć postępowanie niektórych postaci (bardzo uderzyło mnie to przy Heraklesie i historii Medei) tylko jeśli ma się odniesienie do innych książek. Bez tego wsparcia wiele wątków wydaje się pustych, a bohaterowie potrafią wyjść na skończonych idiotów.
No i mizogonia. Tyle rzeczy autor wyrzucił, ale z seksizmem nie bardzo umiał sobie poradzić. Nie chcę dorabiać teorii spiskowych, bo być może ma to mocny związek z usunięciem co okrutniejszych wątków, ale Parandowski naprawdę niemal każdą jedną kobietę - czy to boginię, czy śmiertelniczkę - przedstawia albo jako głupią, albo próżną, albo mściwą, albo wszystko na raz. I nie, nie wynika to z tego, jak kultura grecka traktowała kobiety i kobiecość. To robi obiektywna narracja, tu i ówdzie dosłownie wyrywa się komentarz o głupocie czy słabości. Fujka mocno.
Na plus - piękny, a zarazem prosty język, bardzo dobry balans między baśniowością a naukowymi informacjami, przejrzyste uporządkowanie wątków. Jak na książkę wydaną po raz pierwszy w 1924 - poza wyżej skomentowanymi babolami - naprawdę daje radę. Jednak mimo wszystko proponowałabym odłożenie Parandowskiego na zasłużony odpoczynek.
Oj, paskudnie się ta książka zestarzała.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW zasadzie nigdy nie lubiłam "Mitologii" od Parandowskiego, a zetknęłam się z nią już gdzieś przed szkolnym obowiązkiem. Dopiero teraz, znając mity dość dobrze z różnych źródeł, w tym antycznych, zaczęłam rozumieć dlaczego.
Nienawidzę wyświechtanego pojęcia "polityczna poprawność", ale gdybym miała podać przykład dzieła je...