rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Doceniam to, że autor po wizycie, którą odbył w Azji, chciał podzielić się z czytelnikami wiedzą, którą zdobył - robi to dobrze, dowiedziałam się z książki wielu ciekawych rzeczy o kilku azjatyckich państwach. Niestety sama książka jest bardzo słaba - bohaterowie wciąż są infantylni, fabuły prawie brak, a wątki zupełnie się nie łączą w logiczną całość. Jest delikatnie mniej chaou, stąd punkt wyżej w mojej ocenie w porównaniu do poprzedniej części.
Ponawiam zarzut wobec wydawnictwa - czcionka wciąż większa niż ta standardowa, "feliksowa". A rysunek na okładce nie ma absolutnie żadnego związku z treścią.

Doceniam to, że autor po wizycie, którą odbył w Azji, chciał podzielić się z czytelnikami wiedzą, którą zdobył - robi to dobrze, dowiedziałam się z książki wielu ciekawych rzeczy o kilku azjatyckich państwach. Niestety sama książka jest bardzo słaba - bohaterowie wciąż są infantylni, fabuły prawie brak, a wątki zupełnie się nie łączą w logiczną całość. Jest delikatnie mniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety...
Po naprawdę świetnie napisanym Końcu Świata Jaki Znamy, w którym autor wrócił do stylu pierwszych części - wciągająca akcja, w której elementy składały się w mającą sens układankę, bohaterowie, również drugoplanowi, z których każdy miał swoje miejsce i rolę, opisy techniczne i ciekawostki, błyskotliwe dialogi - dostajemy tom, który nie próbuje nawet udawać, że nie został wydany na siłę, tylko po to, by nie przesuwać daty premiery o kolejny rok. W książce w zasadzie nie ma fabuły, jest zbitek scen, dla których brakuje logicznego wyjaśnienia, a zachowanie bohaterów można by wyjaśnić chyba tylko kolejnym wynalazkiem korporacji Netrom, wpływającej degradująco i ogłupiająco na młodzież. Książka kończy się urwaniem sceny, zupełnie inaczej niż w przypadku Orbitalnego Spisku czy Świata Zero, które również podzielone były na dwa tomy.

Co boli najbardziej, to to, że książka jest żenująco infantylna - chyba bardziej nawet niż kiepski Sekret Czerwonej Hańczy czy fatalna Klątwa domu McKillianów.

A przy okazji duży minus dla wydawnictwa - wydrukowana jest większą niż zazwyczaj czcionką.

Niestety...
Po naprawdę świetnie napisanym Końcu Świata Jaki Znamy, w którym autor wrócił do stylu pierwszych części - wciągająca akcja, w której elementy składały się w mającą sens układankę, bohaterowie, również drugoplanowi, z których każdy miał swoje miejsce i rolę, opisy techniczne i ciekawostki, błyskotliwe dialogi - dostajemy tom, który nie próbuje nawet udawać, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Poruszająca książka bez ubarwień przedstawiająca zagadnienie adopcji z perspektywy różnych osób: dorosłych dziś, a adoptowanych w dzieciństwie, adopcyjnych rodziców, rodzin zastępczych, rodziców, którym dzieci odebrano, pracowników domów dziecka i fundacji działających na rzecz młodzieży z bagażem doświadczeń. Pozostaje w pamięci.

Poruszająca książka bez ubarwień przedstawiająca zagadnienie adopcji z perspektywy różnych osób: dorosłych dziś, a adoptowanych w dzieciństwie, adopcyjnych rodziców, rodzin zastępczych, rodziców, którym dzieci odebrano, pracowników domów dziecka i fundacji działających na rzecz młodzieży z bagażem doświadczeń. Pozostaje w pamięci.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniała książka o ufności Bogu w każdej sytuacji.

Wspaniała książka o ufności Bogu w każdej sytuacji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Interesujące przedstawienie szczegółów dotyczących ludzkiej anatomii i zaskakującego działania ludzkich narządów. Co najważniejsze, autor zwraca uwagę, że człowiek to nie tylko materia, ale też dusza i duch oraz tłumaczy w jaki sposób człowiek może pojednać się z Bogiem.

Interesujące przedstawienie szczegółów dotyczących ludzkiej anatomii i zaskakującego działania ludzkich narządów. Co najważniejsze, autor zwraca uwagę, że człowiek to nie tylko materia, ale też dusza i duch oraz tłumaczy w jaki sposób człowiek może pojednać się z Bogiem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo infantylna powieść.

Bardzo infantylna powieść.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wybitna powieść i dowód na to, że najlepsze historie to te najprostsze, z życia wzięte, a najlepsi bohaterowie to Ci prawdziwi, najzwyklejsi ludzie, którymi sami jesteśmy.

"Myślę, że jest tylko jeden rodzaj ludzi. Ludzie."

Wybitna powieść i dowód na to, że najlepsze historie to te najprostsze, z życia wzięte, a najlepsi bohaterowie to Ci prawdziwi, najzwyklejsi ludzie, którymi sami jesteśmy.

"Myślę, że jest tylko jeden rodzaj ludzi. Ludzie."

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaczęło się dobrze, potem było już coraz gorzej. Na początku powieść tematyką skojarzyła mi się z bardzo dobrą książką Ericha Segala "Absolwenci", ale to skojarzenie szybko się rozwiało. "Tajemna historia" chyba miała na celu być powieścią intelektualną, jest napisana pięknym językiem, ale to tylko słowa, słowa, słowa. Nie ma w tym zbyt wiele treści. Nie dziwią mnie pochlebne recenzje, bo czytelników często zachwyca złożona z podniosłych zdań proza pseudo-egzystencjalna. Na okładce książki napisano, że to "intelektualna opowieść o moralności, sztuce, karze i odkupieniu." Odnoszę wrażenie, że autor tego wzniosłego zdania w ogóle "Tajemnej historii" nie czytał. Intelektualna opowieść o moralności? Raczej nosząca pozór intelektualizmu opowieść o ludziach pozbawionych jakichkolwiek wartości i uczuć do drugiego człowieka, którzy posuną się do wszystkiego by ratować własne ja. Opowieść o sztuce? To określenie chyba najbardziej mnie zaskoczyło, bo nie pamiętam z książki niczego o sztuce. Czy to ten fragment, w którym Richard pomieszkuje w warsztacie instrumentów? Opowieść o karze i odkupieniu? Ale gdzie ta kara i gdzie to odkupienie? Kilkukrotne nawiązanie do "Zbrodni i kary" ukazuje niestety jak wiele brakuje tej powieści do arcydzieła Dostojewskiego. I choć jestem przekonana, że "Zbrodnia i kara" to dzieło znane większości, polecam sięgnąć po nie po raz kolejny zamiast czytać "Tajemną historię".

Naprawdę niewielu powieściom wystawiłam aż tak słabą ocenę.

Zaczęło się dobrze, potem było już coraz gorzej. Na początku powieść tematyką skojarzyła mi się z bardzo dobrą książką Ericha Segala "Absolwenci", ale to skojarzenie szybko się rozwiało. "Tajemna historia" chyba miała na celu być powieścią intelektualną, jest napisana pięknym językiem, ale to tylko słowa, słowa, słowa. Nie ma w tym zbyt wiele treści. Nie dziwią mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka bardzo ciekawa, przystępnie napisana i bardzo ładnie wydana. Niestety nie spisał się tłumacz, lub edytor, nie wiem kto zajmuje się korektą tekstów w wydawnictwie - w książce jest bardzo dużo literówek, zgubionych wyrazów, przekręconych słów. Warto to poprawić i wtedy z pewnością będę polecać tą pozycję innym.

Książka bardzo ciekawa, przystępnie napisana i bardzo ładnie wydana. Niestety nie spisał się tłumacz, lub edytor, nie wiem kto zajmuje się korektą tekstów w wydawnictwie - w książce jest bardzo dużo literówek, zgubionych wyrazów, przekręconych słów. Warto to poprawić i wtedy z pewnością będę polecać tą pozycję innym.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kocham powieści Montgomery, ale myślę, że ta nie za bardzo jej się udała. Może dlatego, że jest pisana z perspektywy mężczyzny? Nie wiem czy to rzeczywiście powód, ale coś zdecydowanie poszło nie tak.

Kocham powieści Montgomery, ale myślę, że ta nie za bardzo jej się udała. Może dlatego, że jest pisana z perspektywy mężczyzny? Nie wiem czy to rzeczywiście powód, ale coś zdecydowanie poszło nie tak.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy miałam jakieś 15 lat uwielbiałam Zafona. Czytałam "Grę Anioła" dwa razy do roku, powoływałam się na tą książkę przy każdej okazji, bo była najwspanialszą powieścią, jaką wtedy znałam. To się w pewnym momencie zmieniło, dawno już nie czytałam żadnej z książek Zafona. Sięgnęłam po "Labirynt duchów" bez dużych oczekiwań, chcąc zwyczajnie poznać zakończenie poznanej przed laty historii. Pierwsza strona wywołała u mnie ogromny uśmiech na twarzy. To był powrót do dawnych lat, do pięknej prozy, wspaniałego Zafonowego języka. Niestety jednak, ten język to jedyny powód, by sięgnąć po tą powieść. Autorowi wyraźnie zabrakło pomysłu, historia ma wiele luk, wątki mieszają się tak, że niektóre zgubiły się w całości. Nie rozpoznałam bohaterów, których kiedyś pokochałam, to były już całkiem inne osoby. Doceniam lekką autoironię zawartą w tej książce, ale nie usprawiedliwia ona słabej i schematycznej fabuły oraz spłaszczenia bohaterów. Carlosie, jak mogłeś tak potraktować moją ukochaną Isabellę? Jak mogłeś tak obrzydzić mi tą postać?

W tym roku zdarzyło mi się obejrzeć w kinie piątą już z kolei część Piratów z Karaibów. Film był tak tandetny, że wychodząc z kina uznałam go za niekanoniczny. To samo muszę zrobić z "Labiryntem duchów". Niech każdy mówi co chce, niech każdy myśli co chce. Dla mnie ta książka nie należy do Zafonowego kanonu i mam nadzieję jak najszybciej o niej zapomnieć. Kto wie, może dzięki temu powrócę do lektury "Gry Anioła"?

Gdy miałam jakieś 15 lat uwielbiałam Zafona. Czytałam "Grę Anioła" dwa razy do roku, powoływałam się na tą książkę przy każdej okazji, bo była najwspanialszą powieścią, jaką wtedy znałam. To się w pewnym momencie zmieniło, dawno już nie czytałam żadnej z książek Zafona. Sięgnęłam po "Labirynt duchów" bez dużych oczekiwań, chcąc zwyczajnie poznać zakończenie poznanej przed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To mogła być świetna książka, jednak coś poszło nie tak. Zagadnienia opisywane są zbyt powierzchownie, mam wrażenie, że autor próbował jak najbardziej unikać matematyki, tak by zainteresować czytelników o małej wiedzy matematycznej. Można przeczytać, ale nie polecam szczególnie.

To mogła być świetna książka, jednak coś poszło nie tak. Zagadnienia opisywane są zbyt powierzchownie, mam wrażenie, że autor próbował jak najbardziej unikać matematyki, tak by zainteresować czytelników o małej wiedzy matematycznej. Można przeczytać, ale nie polecam szczególnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nesbo to jeden z tych pisarzy, który niezależnie od ilości wydanych już książek wciąż potrafi zmylić i wyprowadzić czytelnika na manowce. W "Policji" udowadnia nie tylko swój talent do tworzenia zawiłych intryg, ale również do kreowania bohaterów. To powieść mocno zahaczająca o thriller psychologiczny, bo autor zagłębia się w motywację zbrodniarzy, ale i zwykłych ludzi, w ich codziennych decyzjach i reakcjach na to co przydarza się w ich życiu.

Bardzo udana odsłona przygód Harrego Hole. Polecam, choć uprzedzam, że to wyjątkowo brutalna i mroczna powieść. I choć cieszę się, bo powróciła jedna z moich ulubionych postaci (tak, to Katrine Bratt)to po raz kolejny muszę wyrazić swoją złość na autora, za okrutne potraktowanie innej, równie przeze mnie cenionej. Dlaczego tak musiało się stać?

Nesbo to jeden z tych pisarzy, który niezależnie od ilości wydanych już książek wciąż potrafi zmylić i wyprowadzić czytelnika na manowce. W "Policji" udowadnia nie tylko swój talent do tworzenia zawiłych intryg, ale również do kreowania bohaterów. To powieść mocno zahaczająca o thriller psychologiczny, bo autor zagłębia się w motywację zbrodniarzy, ale i zwykłych ludzi, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po krótkiej przerwie, powracam do niejako klasyki niegdyś ukochanego przeze mnie gatunku. Dobrze sięgnąć po powieść autora dobrze już sobie znanego, bez ryzyka trafienia na książkę wątpliwej jakości. Znam takich autorów co najmniej kilku, a jedną z nich jest niezastąpiona Tess Gerritsen. Dziś chcę krótko przedstawić „Dawcę”, powieść, dzięki której o tej niezwykłej autorce usłyszał świat.

Na oddziale chirurgii bostońskiego szpitala stażystka Abby DiMatteo poświęca pracy całą swoją energię. Dzięki swojemu zaangażowaniu zyskuje aprobatę elitarnego zespołu transplantologii serca. Pomimo braku czasu kwitnie również jej życie uczuciowe. Szczęście nie trwa jednak wiecznie. Za sprawą jednej odważnej decyzji, która rozwściecza bogatego i wpływowego męża oczekującej na przeszczep kobiety, zostaje pozwana przez rodziny dawnych pacjentów. Niedługo później jeden z pracujących z nią lekarzy popełnia samobójstwo. Coraz większa liczba niepokojących wydarzeń zmusza Abby do rozpoczęcia prywatnego śledztwa. Zdobyte przez nią informację prowadzą do przerażających wniosków.

W moim wydaniu powieści umieszczona została przedmowa zakończona słowami: „Wszystko zaczęło się od >>Dawcy<<”. To dzięki wydaniu tej powieści Gerritsen zdecydowała się na porzucenie zawodu lekarza i poświęcenie pisarstwu. Całe szczęście, bo pisanie książek wychodzi jej wspaniale. „Dawca” jest niejako zapowiedzią wszystkiego, czego spodziewać możemy się po prozie autorki. To thriller medyczny na bardzo wysokim poziomie, trzymający w napięciu, misternie skonstruowany i przede wszystkim oparty o szczegóły i profesjonalną wiedzę. Bardzo doceniam to w twórczości Tess, niezależnie od tematu poruszanego w powieści jest zawsze świetnie przygotowana. Wspaniale potrafi przekazać też własną wiedzę zawodową, gdy pisze o diagnozach, procedurach i innych medycznych aspektach. Z jej książek naprawdę można wiele się dowiedzieć.

Co więcej zostało do powiedzenia? Polecam każdemu sięgnąć po twórczość Gerritsen, bo jest to nie tylko źródło solidnej rozrywki, ale i wiedzy. Powieści nie trzeba czytać w kolejności, na początek sięgnąć można po dowolną. I naprawdę warto to zrobić.

Zapraszam na agatkaczyta.blogspot.com

Po krótkiej przerwie, powracam do niejako klasyki niegdyś ukochanego przeze mnie gatunku. Dobrze sięgnąć po powieść autora dobrze już sobie znanego, bez ryzyka trafienia na książkę wątpliwej jakości. Znam takich autorów co najmniej kilku, a jedną z nich jest niezastąpiona Tess Gerritsen. Dziś chcę krótko przedstawić „Dawcę”, powieść, dzięki której o tej niezwykłej autorce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z najlepszych części o Straży Miejskiej. Uwielbiam Pratchetta za to, że stworzył tych bohaterów, zupełnie niepowtarzalnych, zabawnych, ale również posiadających swoje wartości i walczących o nie z całych sił. Polecam!

Jedna z najlepszych części o Straży Miejskiej. Uwielbiam Pratchetta za to, że stworzył tych bohaterów, zupełnie niepowtarzalnych, zabawnych, ale również posiadających swoje wartości i walczących o nie z całych sił. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O książce „Wszystko co lśni” było swego czasu bardzo głośno. Ogrom opinii i pochwał sprawił, że poprzeczka podniesiona została bardzo wysoko. Często powieści tak szeroko reklamowane sprawiają zawód, bo czytelnik przygotowany na arcydzieło otrzymuje książkę dobrą, która bez rekomendacji i bez nadmuchanego balonu oczekiwań spodobała by mu się dużo bardziej. Ze świadomością tego wszystkiego sięgnęłam po książkę kanadyjskiej pisarki i z radością przyznaję, że jest to dzieło godne wszystkich pochwał i kilka lat po premierze nadal zachwyca.

Przyznaję, że mam problem z czytaniem tak monumentalnych książek, bo wszystkie nazwiska mieszają się w mojej głowie i z trudem przychodzi mi dopasowanie ich do właściwych postaci. Właśnie z tego powodu cieszy mnie zawarta na początku wielu powieści lista postaci, która szczęśliwie występuje też we „Wszystko co lśni”. Bohaterów w powieści nie jest wielu, co może wydać się niemożliwe, biorąc pod uwagę objętość dzieła. Wprowadzenie każdej postaci jest wyraźnie dogłębnie przemyślane, tak by pojawiła się w odpowiednim momencie, nie później i nie wcześniej i wykonała swoje zadanie.

„Wszystko co lśni” to prawie 1000 stronnicowa powieść, której akcja toczy się w określonym gronie bohaterów. W małym miasteczku, które staje się szansą dla wielu poszukiwaczy na odnalezienie swojej bonanzy i zapracowanie na powrót do domu, nie ma osób anonimowych. Wszyscy znają się, współpracują ze sobą bądź rywalizują. Związki między bohaterami stają się głównym motywem powieści. Każda z wprowadzonych do akcji postaci dzieli swoją przeszłość z innymi. Nikt nie trafia do miasteczka przypadkiem i żadne wydarzenie nie jest tylko zbiegiem okoliczności.

Fabuła powieści jest skonstruowana bardzo solidnie i z tego powodu trzeba docenić ogrom pracy jaką musiała wykonać autorka. Wydarzenia przedstawiane są z perspektywy różnych bohaterów, tak, że w każdym rozdziale otrzymujemy jedynie fragmentaryczne przedstawienie rzeczywistości, a dopiero połączenie najmniejszych nawet części odkrywa przed nami obraz całości. Subiektywność opisu wzmaga atmosferę tajemnicy, bo każdy z bohaterów ukrywa coś przed innymi, a co za tym idzie również przed czytelnikiem. Każdy kolejny rozdział odkrywa zupełnie nowe oblicze mieszkańców miasteczka.

Autorka oparła akcję powieści o gwiazdozbiory, jednak wszystkie rysunki i szczegóły związane z mapami nieba można spokojnie pominąć. Ja tak zrobiłam i mój odbiór książki na tym nie ucierpiał. To solidnie skonstruowana, przemyślana i dopracowana w każdym calu opowieść. Napisana została barwnym językiem, ale w dobrym smaku, z pominięciem wulgaryzmów (co cenię) i z zachowaniem wszelkich językowych barier pomiędzy bohaterami wywodzącymi się z różnych kultur. Nic dziwnego, że Catton zdobyła dzięki „Wszystko co lśni” wiele nagród, w tym Nagrodę Bookera.

Warto sięgnąć po tą powieść, bo jest zupełnie niezwykła. Pozwala przenieść się na chwilę do innej epoki, w której złoto było szansą na nowe, lepsze życie, ale często też przyczyną upadku. Akcja i bohaterowie przyciągają do siebie i po przeczytaniu kilku stron objętość książki przestaje przerażać. Polecam każdemu.

O książce „Wszystko co lśni” było swego czasu bardzo głośno. Ogrom opinii i pochwał sprawił, że poprzeczka podniesiona została bardzo wysoko. Często powieści tak szeroko reklamowane sprawiają zawód, bo czytelnik przygotowany na arcydzieło otrzymuje książkę dobrą, która bez rekomendacji i bez nadmuchanego balonu oczekiwań spodobała by mu się dużo bardziej. Ze świadomością...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wielką trudnością jest dla mnie opisanie tej powieści, tak by nie zdradzić z jej treści zbyt wiele. Andreas Egger, wychowany w rodzinie wuja wiedzie dorosłe już życie w małym, górskim miasteczku. Natura dała mu siłę, dzięki której może podejmować różnorodne prace zarobkowe. Jego żywot jest spokojny, wypełniony pracą, uprawą ogródka i wzmacnianiem skromnego domostwa. Pewnego dnia poznaje kobietę, która szybko zajmuje priorytetowe miejsce w jego sercu. Z czasem przekonuje się, że w życiu człowieka niczego nie można być pewnym.

O nazwisku Seethalera pierwszy raz usłyszałam zaledwie kilkanaście dni temu. Mogłabym powiedzieć, że jego książka wpadła mi w ręce przypadkiem, nie wierzę jednak w przypadki. „Całe życie” jest powieścią tak wspaniałą, że nie mogła trafić do mnie zwykłym zrządzeniem losu. To bardzo prosta opowieść, jednak w tej prostocie odnaleźć można szczególną głębię. Seethaler opisał proste życie człowieka, który do końca pozostał pokorny. Przyjął wszystko co przyniósł mu los, zaakceptował bez próby sprzeciwu każdą sytuację, w której się znalazł. Życie dało mu szczęścia i katastrofy, on ze wszystkim się pogodził. W pokoju przeżył największą tragedię, samotnie i w pokorze odbył swoją żałobę. Obserwował zmieniający się świat i uczestniczył w zmianach, nie zatracił jednak siebie. Do końca pozostał tym samym człowiekiem. „Nigdy nie zwątpił w Boga i nie bał się śmierci”.

„Całe życie” to piękna opowieść o pięknym człowieku. W 2016 roku nominowana została do Międzynarodowej Nagrody Bookera, nie wiem, dlaczego nie udało jej się wygrać. Niedawno pisałam o jednym z laureatów tej nagrody, Marlonie Jamesie i jego „Krótkiej historii siedmiu zabójstw”, była to jednak zupełnie inna opowieść, monumentalna, agresywna, mówiąca o brutalnym świecie. W opozycji do tego Seethaler pisze o świecie spokojnym, łagodnym człowieku i prostym życiu. Przedstawia wydarzenia w minimalistyczny sposób a ten minimalizm wyraża więcej niż mogłyby przedstawić miliony słów.

Nie spodziewałam się, że tak niepozorna książka wywrze na mnie tak ogromne wrażenie. Powinien przeczytać ją każdy, ogromnie do tego zachęcam. To niezwykle wzruszająca opowieść i wiem, że na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Na osobistej liście najpiękniejszych powieści plasuję ją na zaszczytnym drugim miejscu, zaraz za „Anią z Zielonego Wzgórza.” Za nimi długo, długo nie pojawia się żaden tytuł.

Zapraszam na agatkaczyta.blogspot.com

Wielką trudnością jest dla mnie opisanie tej powieści, tak by nie zdradzić z jej treści zbyt wiele. Andreas Egger, wychowany w rodzinie wuja wiedzie dorosłe już życie w małym, górskim miasteczku. Natura dała mu siłę, dzięki której może podejmować różnorodne prace zarobkowe. Jego żywot jest spokojny, wypełniony pracą, uprawą ogródka i wzmacnianiem skromnego domostwa. Pewnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Byłam przekonana, że po nieco schematycznym i niedopracowanym "Motylku" Puzyńska wyciągnie wnioski i napisze książkę lepszą. Nie myliłam się. W "Więcej czerwieni" autorka udowadnia, że potrafi stworzyć intrygę trzymającą w napięciu do ostatnich stron i zgrabnie połączyć poszczególne wątki i bohaterów. Powieść wciąga, jest napisana prostym językiem i czyta się ją lekko, przyjemnie i szybko. Oczywiście, to wciąż bardzo obyczajowa sensacja, nie spodziewam się jednak żadnych odstępstw od tego stylu w kolejnych odsłonach cyklu. Gdy tylko kolejna część wpadnie mi w ręce chętnie sprawdzę, czy warsztat pisarski autorki poprawia się z każdą kolejną napisaną powieścią.

Polecam na wolny wieczór.
Zapraszam na agatkaczyta.blogspot.com

Byłam przekonana, że po nieco schematycznym i niedopracowanym "Motylku" Puzyńska wyciągnie wnioski i napisze książkę lepszą. Nie myliłam się. W "Więcej czerwieni" autorka udowadnia, że potrafi stworzyć intrygę trzymającą w napięciu do ostatnich stron i zgrabnie połączyć poszczególne wątki i bohaterów. Powieść wciąga, jest napisana prostym językiem i czyta się ją lekko,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W niewielkim Lipowie spokojne życie mieszkańców przerywa wiadomość o odnalezionych przy drodze zwłokach zakonnicy. Denatka kilkukrotnie przejechana została samochodem, wszystkie okoliczności wskazują na to, że jej śmierć nie była wynikiem wypadku. Sensację potęguje tajemnicza tożsamość zmarłej. Do znajomości z kobietą nie przyznaje się żaden z mieszkańców, oprócz odbywającego we wsi rodzinną wizytę młodego księdza. Miejscowa policja próbuje rozwiązać zagadkę zabójstwa a prowadzone przez nich śledztwo ujawnia rodzinne tajemnice wielu mieszkańców. Jakiś czas później w Lipowie zamordowana zostaje kolejna osoba.

Jak określiłabym tą książkę jednym zdaniem? To bardzo łagodny kryminał, bardziej powieść obyczajowa. W akcji udział bierze wielu bohaterów, ich sprawy osobiste odgrywają w powieści znaczną rolę. Można powiedzieć, że kluczową, bo to ich charaktery, sytuacja życiowa i problemy są zaakcentowane najmocniej. Zagadkowe morderstwa stają się tylko pretekstem do zagłębienia się w sprawy społeczności. Niektórzy z nich tylko pozornie są związani ze śledztwem. Mnogość bohaterów nie pozwala jednak na dogłębne ich poznanie. Autorka nie skupia się na żadnym z nich, przedstawia ich pobieżne i mimo, że to ich losy odgrywają w powieści główną rolę, to jest to raczej ogromny zbiór ról drugoplanowych. Brakuje tu mocnych charakterów, wprowadzona została tylko jedna postać, która miała prawdopodobnie taką rolę spełniać, ale jej potencjał nie został wykorzystany.

„Motylek” to debiut autorki i czytając da się wyczuć pewne braki w warsztacie literackim. Mnogość wątków i postaci nie łączy się ze sobą tak jak w powieściach mistrzów gatunku. Ten lekki chaos może niecierpliwić czytelnika, bowiem wiele wtrąceń wydaje się być umieszczonych zupełnie przypadkowo, a niektórzy bohaterowie, zupełnie nie mający wpływu na wydarzenia są wprowadzeni na siłę, dla potrzeb konkretnej sytuacji. Autorce udało wywieść się mnie w pole, bo podejrzewałam, że poszczególne wątki rozwiążą się inaczej. W zakończeniu czegoś mi jednak zabrakło. Nie było z mojej strony zachwytu, w jaki często wpadam czytając książki Cobena, Nesbø czy Gerritsen, nie mogąc uwierzyć, że wyjaśnienie zagadki tak gładko pasuje do wszystkich poszlak a jednak nie zostało przeze mnie odgadnięte. Puzyńskiej brakuje jeszcze zdolności tkania intrygi, nitka po nitce, splatania wątków w sposób nieoczywisty, lecz logiczny. Jako debiutantce, można jej to jednak wybaczyć.

Autorka porównywana jest przez wielu do Camili Läckberg, ale myślę, że to niekoniecznie trafne nawiązanie. Sama znajduję między autorkami podobieństwo, ponieważ w powieściach Läckberg również warstwa obyczajowa zajmuje czołowe miejsce. Jednak szwedzka autorka jest typową przedstawicielką kryminału skandynawskiego. Jej powieści są zdecydowanie bardziej mroczne i brutalne niż proza Puzyńskiej, motywacja bohaterów jest bardziej wiarygodna, a oni sami lepiej zarysowani. Puzyńskiej nie udaje się niestety uciec przed schematami i stereotypowym tworzeniem swoich postaci. W powieści występuje obowiązkowy policjant żyjący na bakier z przepisami, bogaty milioner z dużo młodszą żoną, nastolatka w ciąży, handlarz narkotykami i oczywiście rozwódka, która po przeprowadzce z większego miasta rozpoczyna swoje życie od nowa. Niestety, użycie takich schematów negatywnie rzutuje na ocenę powieści.

Mimo wszystko, „Motylek” nie jest złym debiutem i nie mogę powiedzieć, że jestem rozczarowana powieścią. Duży plus przyznaję za to, że książka wciąga i czyta się ją szybko. Napisana została dość prostym językiem a to pozwala skupić się na wydarzeniach. Nie jest to typowy przykład polskiej szkoły kryminału, myślę, że zwolennicy Miłoszewskiego czy Bondy mogą odczuć pewien niedosyt. Nie mam jednak zamiaru nikogo zniechęcać do twórczości Puzyńskiej. Jak napisałam już wcześniej, książka nie jest zła i dobrze się ją czyta. Na mojej półce czeka kolejna część serii, również sprezentowana mi jakiś czas temu. Z chęcią po nią sięgnę, wierzę, że autorka odrobiła zadanie i poprawiła swoje błędy. Pisarz bowiem, to człowiek taki sam jak każdy. Doświadczenie musi przynieść poprawę.

Zapraszam na agatkaczyta.blogspot.com

W niewielkim Lipowie spokojne życie mieszkańców przerywa wiadomość o odnalezionych przy drodze zwłokach zakonnicy. Denatka kilkukrotnie przejechana została samochodem, wszystkie okoliczności wskazują na to, że jej śmierć nie była wynikiem wypadku. Sensację potęguje tajemnicza tożsamość zmarłej. Do znajomości z kobietą nie przyznaje się żaden z mieszkańców, oprócz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jamajka drugiej połowy XX wieku, Kingston, porachunki gangów i polityczne rozruchy. Ruch Rastafari zdobywa coraz więcej zwolenników, a sławę przynosi mu jeden z wyznawców. Śpiewak. Sławny i popularny, idol młodych i starszych ma, chcąc lub nie, ogromny wpływ na rzesze ludzi. Nie podoba się to wielu osobom. Na kilka dni przez wielkim koncertem dla pokoju do domu Śpiewaka wdzierają się uzbrojeni bandyci, kierując strzały w stronę artysty, jego współpracowników i bliskich.

Głównym motywem powieści jest wzorowany na prawdziwych wydarzeniach zamach na Boba Marleya. Jego rzeczywistych sprawców nie udało się złapać, w powieści więc autor wprowadza bohaterów za niego odpowiedzialnych. Motywy działania bandytów nie są jasne. To tylko jeden z ogniw łańcucha niekończącego się zła, będącego udziałem wszystkich ludzi. Tylko w stosunku do jednej z bohaterek zdołałam wzbudzić jakiekolwiek pozytywne emocje, tylko jej współczułam. Dziewczyna próbuje zmienić swoje życie, marzy o opuszczeniu Jamajki i o nowym początku w Stanach Zjednoczonych. Paradoksalnie jednak, to głównie z jej kreacji wyłania się poczucie kompletnego braku nadziei na jakąkolwiek zmianę.

Bardzo źle czytało mi się tą książkę. Jest pełna wulgarności, bezsensownego zła i zniszczenia. Wiele fragmentów ominęłam, wielu zdań chyba nie zrozumiałam. To monumentalna powieść i zgadzam się z recenzentem „New York Timesa” zacytowanym na okładce – ma w sobie dużo z filmów Tarantino, to takie książkowe „Pulp Fiction”, złożone z ogromnej liczby niezwiązanych za sobą bezpośrednio, bo nie zawsze zachowujących chronologię wydarzeń i relacji wielu bohaterów. Świat, w którym toczy się akcja to miejsce sprowadzające nieszczęście na każdego człowieka. Nigdzie nie da się w nim znaleźć bezpiecznego schronienia. Powieść Jamesa ukazuje jak bardzo człowiek zniszczył świat mu dany, zniszczył samą istotę człowieczeństwa. Czytając tą książkę odechciewa się żyć, bo nie da się już ocalić świata. Tylko Bóg jest ratunkiem.

Dostałam powieść Marlona Jamesa w prezencie i głównie dlatego, mimo wielu momentów zniechęcenia zmotywowałam się do przebrnięcia przez nią. Nie wiem, czy żałuję jej lektury, ale z pewnością nie sięgnęłabym po nią kolejny raz. To wcale niekrótka historia zabójstw w ilości znacznie przewyższającej siódemkę.

Zapraszam na agatkaczyta.blogspot.com

Jamajka drugiej połowy XX wieku, Kingston, porachunki gangów i polityczne rozruchy. Ruch Rastafari zdobywa coraz więcej zwolenników, a sławę przynosi mu jeden z wyznawców. Śpiewak. Sławny i popularny, idol młodych i starszych ma, chcąc lub nie, ogromny wpływ na rzesze ludzi. Nie podoba się to wielu osobom. Na kilka dni przez wielkim koncertem dla pokoju do domu Śpiewaka...

więcej Pokaż mimo to