-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Biblioteczka
2024-03-31
2024-04-06
2024-04-04
2024-03-12
Miało być coś fajnego o wilkołakach. Niby było, ale równocześnie czułam NIEZWYKŁĄ inspirację książkami Karoliny Kaim (które bardzo żałuję, że nie zostały zredagowane i wydane). Ale po kolei.
Prywatna pani detektyw dostaje telefon od matki - królowej sabatu, że jej siostra została zaatakowana i leży w śpiączce. Była zaręczona z Alfą wilkołaków i teraz nasza główna bohaterka ma ją udawać, by się jej narzeczony nie skapnął.
Już to samo założenie jest grubymi nićmi szyte. Argumentacja, że facet się nie połapie, bo wyglądają identycznie, jest słaba, znaczy może i nie byłaby słaba, gdyby nie... wilcze zmysły?! No nie wiem, ale mogłaby użyć magii i zamaskować jej prawdziwy zapach, kurczę to by było super, ale nie mamusia popycha dziewczynę w ręce drapieżnika i udaje głupa XD. I ok, nie znają się dobrze, wcześniej się ignorowali moooogła to tłumaczyć, ale to nie tak że zwierzęta zapominają raz poznany zapach i wielka pani królowa czarownic, powinna o tym wiedzieć, szczególnie, gdy nie brata się z wilkołakami, a próbuje wejść w ich świat.
No i dobra potem zaczyna się, że wilkołakowi ta zmiana jak najbardziej się podoba i jest niezwykle "pobudzony". Dodawajcie sobie 2 do 2, bo na tym skończę opowiadanie o fabule.
Sam pomysł jest dobry, ale jeju, ileż tam podobieństw do "Czarownicy", spójrzmy na te:
1. Alfa ma sobie rodzinkę - SZALENIE przystojnych (scuza, GORĄCYCH) braci i jedną siostrę. Hmm.
2. Jej wilczyca jest biała. Hmmm
3. Jak nasza Neve patrzy na Wilka Iana od razu go poznaje, jest najpiękniejszy, najładniejszy.
4. Zawirowania z czarnoksiężnikiem.
5. Ukrywanie swojej mocy.
6. Niespodziewane zaręczyny siostry głównej bohaterki, bo potrzeba wilczego stada. Też było to, że raz MUSISZ być z tym wilkiem, a zaraz nie, odwołujemy wszystko.
7. Nawet to przezywanie bohaterki Wiedźmą jakże podobne do tego Busterowego...
8. Błogosławieństwo domu, bo nie chce by się coś stało wilkom.
9. Stado Iana jest najgroźniejsze i w ogóle naj.
10. Cała rodzinka jego pragnie ich sparowania, bo jest w gorącej wodzie kąpana.
Ja wiem, że może to są drobne podobieństwa, ale na litość... czy nie można by było wymyślić coś innego? Jestem zła, bo liczyłam na coś oryginalnego, coś co mi W KOŃCU da to samo odczucie jak przy moich pierwszych książkach o wilkołakach. I to jest szalenie przykre, bo gdzieś tam czułam, że już to czytałam. 😕
W książce nie grało jeszcze kilka technicznych rzeczy:
1. Robienie Sigilii rękoma. Ja nie wiem jak bardzo elastyczne musiałaby mieć palce, albo jak wiele ich mieć, bo wątpię czy to w ogóle jest możliwe.
2. Sam początek - matka rozmawia z Nevą przez hmm 30 sekund. Informuje ją, że ma przyjechać, bo się dzieje dużo złego i nic poza tym, kończy rozmowę. Laska przyjeżdża :
a) niania/służąca/pomoc domowa (choose one) informuje ją, że jej siostra (bo nikt ma nie wiedzieć, że coś się z nią dzieje) pojechała z jej matką gdzieś tam. Główna bohaterka kiwa głową i pyta: "A gdzie moja matka" (laska przecież była informacja, że pojechała z siostrą czego...) i pada odpowiedź "w gabinecie" (ok, odwołuję, jednak można było się spodziewać czegoś innego).
b) Rozmowa z matką. Rodzicielka pyta, czemu nie chciałaś przybyć tu tunelem. MÓWIŁAM CI. Niby kiedy? Ich rozmowa trwała mniej niż minutę, a potem nie jest mówione, że rozmawiały jeszcze. Jak jej to powiedziała? 😮 Wszyscy o tym milczą.
3. Może to już budowa charakteru postaci, ale wyobraźcie sobie sytuację widzicie jak wasza siostra leży w śpiączce, czujecie, że coś jest nie tak i nagle ni z gruchy i pietruchy - ONI SOBIE ŻARTUJĄ. I zaskoczenie że nikt nie wygląda na rozbawionego. Tak było kilka razy, że bohaterka szukała oznak rozbawienia - kawału gdy informowano ją o jakiś poważnych sytuacjach... Nie to nie było śmieszne. A jeśli to miało być ujęte, że brzmiało to jak coś tak nieprawdopodobnego, że aż śmiesznego, to błagam, ktoś powinien zmienić konstrukcję zdania...
Dalej tak naprawdę olewałam większość błędów i się na nich nie skupiałam, więc nawet jeśli były, to przepadły w odmętach mojego umysłu.
Początkowo ciężko było mi się wbić w książkę, właśnie przez takie głupotki. Dalej poszło z górki, niemniej piszę tę recenzję tydzień po przeczytaniu, a tak naprawdę musiałam zobaczyć w blurbie co dokładnie było w tej książce, bo jedyne co mi przychodziło to fabuła od "Czarownicy" Karoliny Kaim pomieszana trochę z niektórymi scenami z tej książki. Także... 😕
Książka nie miała w sobie nic oryginalnego tak na dobrą sprawę. Brakowało opisów miejsc, opisów postaci takich dokładnych. Nie mówię tu o powtarzaniu że koleś miał takie i takie oczy. Ale no laska spotyka wilki i nie wiemy jak wyglądają. Poza tym te wilki bardzo po psiemu się zachowywały (oczywiście to tylko moje zdanie). Akcja niby się dzieje w Nowym Orleanie, ale szczerze, mogłaby się dziać w Koluszkach, a klimat pozostałby ten sam. Nazwa jak każda inna, miejsca jak każde inne. Nic nadzwyczajnego, ot rzucona jakaś miejscowość by było inaczej.
Ogólnie nie uważam tego za złą książkę, gdyby ponaprawiać oczywiste głupotki i usunąć podobieństwa, to by była naprawdę świetna książka. Moje żale wynikają głównie z tego, że kurczę to jest twór już wtóry i przez to dla mnie zostaje po prostu gdzieś zapomniany. Przeczytam 2 tom, nie dlatego żeby zjechać książkę czy co. Bo SERIO naprawdę liczę, że się to poprawi, że będzie inaczej, że dostanę w końcu coś co mi pozwoli zapomnieć o inspirowanym inną książką pierwszym tomie.
Miało być coś fajnego o wilkołakach. Niby było, ale równocześnie czułam NIEZWYKŁĄ inspirację książkami Karoliny Kaim (które bardzo żałuję, że nie zostały zredagowane i wydane). Ale po kolei.
Prywatna pani detektyw dostaje telefon od matki - królowej sabatu, że jej siostra została zaatakowana i leży w śpiączce. Była zaręczona z Alfą wilkołaków i teraz nasza główna bohaterka...
2024-03
Któż nie lubi opowieści o smokach w roli głównej?! No na pewno nie ja!
Pierwszy tom "Czwarte Skrzydło" przeczytałam jednym tchem. To było objawienie, cudownie się bawiłam, chociaż miała ta książka swoje wady i niedociągnięcia.
W tym tomie dostajemy więcej. Mamy w końcu jakieś pojęcie o świecie. Zaczynamy rozumieć motywy działań bohaterów, jak choćby matki - Generały Sorrengail. Mamy tutaj więcej polityki, chociaż też to nie jest jakoś przesadzone czy co.
Fabularnie książka jest super. Trochę nierówno się rozwija, czasem pędzi jak szalona, czasem trochę zwalnia. Ogólnie konstrukcyjnie mamy bardzo podobnie. Znowu zajęcia, znowu próby i odpieranie ataków.
Jednak w tym tomie dopiero dowiadujemy się sekretów, które zostały przed nami skrzętnie ukryte!
Końcówka - WOW. Pod wieloma względami.
I chociaż mi się książka podobała, nie mogę dać jej 10/10, bo Violet mnie pokonała.
No ludzie, ona przecież myślała tylko o 1. To plus jej uparte przekonanie, że ona może się gniewać o zatajanie sekretów, gdy potem robi DOKŁADNIE to samo... no to już totalna hipokryzja. I jakiekolwiek próby tłumaczenia jej, że źle postępuje spełzały na niczym. Smutne to.
Za to Xaden tu totalnie zyskuje. Jest no pod każdym względem super. I odpowiedzialny, i myśli o konsekwencjach, i stara się walczyć. Nie miałam nic do zarzucenia jemu.
Jestem niesamowicie ciekawa jak się to dalej rozwinie. Nie mam pojęcia dokąd zmierza ta historia. Jakie jeszcze sekrety odkryjemy? Bo na pewno jest ich pełno!
Na uwagę zasługuje prześliczne wydanie, chociaż przez to pierwsza część prezentuje się trochę bardziej ubogo, ale i tak jest przepiękne. Będąc w Szwajcarii "macałam" sobie tamtejsze wydanie i jestem dumna, że nasze polskie wcale nie odbiega <3
Kończąc tę opinię, bawiłam się przednio! Jestem zniecierpliwiona oczekiwaniem na kolejny tom!
Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz. Opinia powstała dla grupy Fantastyka Na Luzie.
Któż nie lubi opowieści o smokach w roli głównej?! No na pewno nie ja!
więcej Pokaż mimo toPierwszy tom "Czwarte Skrzydło" przeczytałam jednym tchem. To było objawienie, cudownie się bawiłam, chociaż miała ta książka swoje wady i niedociągnięcia.
W tym tomie dostajemy więcej. Mamy w końcu jakieś pojęcie o świecie. Zaczynamy rozumieć motywy działań bohaterów, jak choćby matki - Generały...