-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik1
-
ArtykułyTargi Książki i Mediów VIVELO już 16–19 maja w Warszawie. Jakie atrakcje czekają na odwiedzających?LubimyCzytać1
-
ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant8
Biblioteczka
Książkę ogólnie oceniam pozytywnie, chociaż była dość nierówna. Niektóre fragmenty były bardzo ciekawe i chwytały za serce, inne zaś się dłużyły.
Zaczynając od minusów, końcowa bitwa wypadła nieco blado. Postać króla Hybernii została narysowana grubymi, czarnymi kreskami, zupełnie jak zła postać w animacji. Brakowało mi także sprecyzowania jego mocy.
Bardzo podobał mi się wątek bóstw śmierci, były mroczne i tajemnicze, jednakże rozczarował mnie ich koniec. Najpierw zostały przedstawione jako niezwykle silne istoty, by zostać pokonane zaledwie kilka stron później.
Siostry Archeron oceniam zarówno jako zaletę i wadę, jako że ta część przybliża nam bardziej Nestę i Elainę. Jakkolwiek ciekawe i różnorodne są te postacie, nie mogę zaprzeczyć, że czuć od nich nutę Mary Sue. Miło było jednak widzieć, że dziewczyny zachowują się już bardziej jak na rodzinę przystało.
Dobrze było zobaczyć Feyrę, która jest silna i wie, czego chce.
Bardzo podobało mi się także przedstawienie pozostałych dworów, ich książąt oraz mocy. Plus również za rozwinięcie postaci Luciena oraz Suriela.
Podsumowując, ciekawa lektura, która niestety ma swoje niedoskonałości. Ale będąc już zżytym z bohaterami, można przymknąć na nie oko.
Książkę ogólnie oceniam pozytywnie, chociaż była dość nierówna. Niektóre fragmenty były bardzo ciekawe i chwytały za serce, inne zaś się dłużyły.
Zaczynając od minusów, końcowa bitwa wypadła nieco blado. Postać króla Hybernii została narysowana grubymi, czarnymi kreskami, zupełnie jak zła postać w animacji. Brakowało mi także sprecyzowania jego mocy.
Bardzo podobał mi...
Druga część cyklu o fae jest nieczęstym przykładem na to, że kontynuacja może być lepsza od pierwszego tomu. W "Dworze Mgieł i Furii" akcja przyśpiesza i zaciekawa już od pierwszych stron, dostajemy więcej szczegółów z fantastycznej krainy oraz jej mieszkańców. Możemy także spojrzeć na pewne wydarzenia z nowej perspektywy.
Powiem szczerze, że wątek załamania i traumy Feyry mi zaimponował, ponieważ pokazał ciąg przyczynowo-skutkowy oraz brzemię, jakie dziewczyna musiała nosić od wydarzeń pod Górą. Pokazał, że wobec niektórych spraw jesteśmy bezsilni i jest to w porządku, możemy sobie pozwolić na słabość. Uważam, że to dojrzały wątek.
Widzimy także, że pierwsza miłość nie zawsze musi być tą ostatnią, uczucia się zmieniają, a osoba, za którą kiedyś oddalibyśmy życie, okazuje się inna niż przypuszczaliśmy. Są to przykłady, które możemy znaleźć także w naszym codziennym życiu.
Feyra z tej części jest postacią, którą da się lubić i wiele dziewczyn może odnaleźć w niej cząstkę siebie. Rhysand, chociaż początkowo mocno się broniłam, również okazał się ciekawym i uroczym bohaterem. Plusik za to, że nie jest to typowy bad boy odmieniony pod wpływem miłości głównej bohaterki, tylko raczej postać, która od dawna musiała nosić maski, aby chronić to, co kocha.
Niektóre postacie wciąż wydają się jeszcze nieco płaskie, ale liczę, że kolejne części je rozwiną. Na razie jestem zauroczona, miła odskocznia od rzeczywistości :)
Druga część cyklu o fae jest nieczęstym przykładem na to, że kontynuacja może być lepsza od pierwszego tomu. W "Dworze Mgieł i Furii" akcja przyśpiesza i zaciekawa już od pierwszych stron, dostajemy więcej szczegółów z fantastycznej krainy oraz jej mieszkańców. Możemy także spojrzeć na pewne wydarzenia z nowej perspektywy.
Powiem szczerze, że wątek załamania i traumy...
Była to jedna z książek, które już miałam porzucić. Na początku zniechęcił mnie powolny bieg akcji i główna bohaterka, która często postępowała głupio i nielogicznie, starała się być buntownicza na siłę. A jednak potwierdzam liczne opinie - warto przebrnąć przez początek, potem było tylko lepiej. Tak jakby autorka potrzebowała się rozgrzać, aby pokazać nam dojrzalej skonstruowaną fabułę, charakter postaci, a nawet sporą dozę brutalności.
Świat fae i magii mnie zauroczył. Cieszę się, że z czasem otrzymaliśmy więcej wyjaśnień i powiązań, również zaintrygowały mnie liczne stwory, które stawały na drodze głównej postaci. Faktycznie, można potraktować tę historię jako baśń dla dorosłych.
Wątek Pięknej i Bestii na początku wydawał mi się być pokazany nieco łopatologicznie, z czasem jednak ewoluował i ukazał się w ciekawej odsłonie.
Nie jest to arcydzieło, ale przyjemnie się odkrywa ten świat, a sama historia wciąga.
Była to jedna z książek, które już miałam porzucić. Na początku zniechęcił mnie powolny bieg akcji i główna bohaterka, która często postępowała głupio i nielogicznie, starała się być buntownicza na siłę. A jednak potwierdzam liczne opinie - warto przebrnąć przez początek, potem było tylko lepiej. Tak jakby autorka potrzebowała się rozgrzać, aby pokazać nam dojrzalej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zbiór opowiadań Kinga uważam za intrygujący i warty przeczytania. W wielu z nich przejawia się motyw morza i wiatru. Poniżej kilka słów o historiach, które szczególnie zapdały mi w pamięć:
"Mgła”
Najbardziej znana pozycja. Niepokojąca historia o tym, co kryje się we mgle. Ciekawie ukazany ludzki strach i zachowanie w obliczu horroru. Niektóre fragmenty trochę za bardzo przegadane. Również nie jestem w pełni zadowolona z końcówki. Osobiście wolałabym bardziej klarowne zakończenie, zbyt wiele King zostawił w stefie domysłów czytelnika. Ale ogółem historia wbudziła we mnie wiele emocji i dreszczyk grozy, a o to przecież chodzi.
„Małpa”
Ciekawa, mroczna historia dziecięcej zabawki. Fajnie przedstawiona, czytelnik cały czas czuje wiszące nad małpą fatum.
„Skrót pani Todd”
Początek wydawał mi się nieco od rzeczy, ale podobało mi się, jak potoczyła się ta historia i jak została przedstawiona Pani Todd – dzika, wolna, niepokojąca niczym bogini.
„Jaunting”
Mroczna strona naukowych eksperymentów i próba odpowiedzenia na pytanie, co by było gdyby człowiek wykroczył poza ramy natury. Czytelnik cały czas oczekuje, że wydarzy się coś złego – i nie zawodzi się.
„Tratwa”
Pomysł, że pływająca plama na wodzie będzie straszna, brzmi nieco śmiesznie, ale czytając, naprawdę odczuwałam przerażenie i beznadzieję bohaterów. Mini horror w fajnej odsłonie.
„Edytor tekstu”
Bardzo ciekawy pomysł, aż by się chciało przeczytać więcej na temat koncepcji dodawania lub usuwania elementów świata.
„Człowiek, który nie podawał ręki”
Historia również nieco przegadana, ale budzi zaintrygowanie, a na końcu smutek. Klątwa bohatera skojarzyła mi się nieco z Dorianem Grayem.
„Nona”
Surrealistyczna i mroczna historia. Podoba mi się niepewność, z którą zostajemy na końcu – czy główny bohater naprawdę doświadczył nadprzyrodzonego, czy zwyczajnie oszalał?
„Szkoła przetrwania”
Mocny tekst, obok którego nie da się przejść obojętnie. Zadaje pytanie, ile człowiek jest w stanie znieść, aby przeżyć.
„Babcia”
Ciekawie wymyślona historia, perspektywa małego chłopca jeszcze bardziej podsyca nasz niepokój. Żałuję, że postać samej babci i jej motywów nie jest bardziej rozwinięta.
„Cieśnina”
Opowiadanie inne niż pozostałe. Chociaż opowiada o zmarłych, wydźwięk jest raczej pocieszający. Pozytywne światełko w mroku pozostałych historii.
Zbiór opowiadań Kinga uważam za intrygujący i warty przeczytania. W wielu z nich przejawia się motyw morza i wiatru. Poniżej kilka słów o historiach, które szczególnie zapdały mi w pamięć:
"Mgła”
Najbardziej znana pozycja. Niepokojąca historia o tym, co kryje się we mgle. Ciekawie ukazany ludzki strach i zachowanie w obliczu horroru. Niektóre fragmenty trochę za bardzo...
„Ballada ptaków i węży” budzi inne emocje niż „Igrzyska Śmierci”, ale jest równie intrygująca i dobrze napisana.
Historia opisana jest oczami młodego Snowa. To samo w sobie stanowi wyzwanie, zważywszy na to, kim stał się on później, ale autorka podołała. Ukazała nam losy bystrego, ambitnego chłopca, który początkowo budzi sympatię, z czasem jednak uwidaczniają się u niego mroczne instynkty, chęć kontroli i bezwględne dążenie do celu. Książka stara się odpowiedzieć na pytanie, do czego może posunąć się człowiek, aby urzeczywistnić swoje plany.
Lucy Gray również jest intrygującą bohaterką, barwną i niejednoznaczną. Ze swoim pochodzeniem oraz śpiewem stanowi odległe echo dla Katniss, ale jednocześnie jest inną postacią, której losy do końca pozostają zagadką.
Samo ukazanie 10 Igrzysk wydaje się nieco rozczarowujące i mdłe po nieprzewidywalnych i medialnych spektaklach, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni z późniejszych Igrzysk. Uważam jednak, że dobrze pokazuje to realia po wojnie, burzliwe nastroje, mniej rozwniętą technologię oraz szukanie przez Organizatorów odpowiednich środków przekazu. Ciekawie było obserwować, jak znane nam już pomysły dopiero kiełkują. Podobało mi się rownież ukazanie genezy Igrzysk.
Historia rzeczywiście ma w sobie nutę baśni, tytułowej ballady, która chwyta za serca, ale kończy się gorzko. Na długo zostanie mi w pamięci.
„Ballada ptaków i węży” budzi inne emocje niż „Igrzyska Śmierci”, ale jest równie intrygująca i dobrze napisana.
Historia opisana jest oczami młodego Snowa. To samo w sobie stanowi wyzwanie, zważywszy na to, kim stał się on później, ale autorka podołała. Ukazała nam losy bystrego, ambitnego chłopca, który początkowo budzi sympatię, z czasem jednak uwidaczniają się u niego...
Czytając dobre recenzje o tej powieści, niestety trochę się zawiodłam.
Na plus na pewno zaliczyć trzeba, że książka skłania hołd klasycznym pozycjom literackim, takim jak Jane Eyre czy Wichrowe Wzgórza. Porusza też serce każdego mola książkowego lub kogoś o zamiłowaniu pisarskim. Ma w sobie pewną baśniowość. Tutaj każde słowo jest magią, każdy gest coś znaczy.
Samej historii niewątpliwie nie brakuje pomysłowości. Otwiera się przed nami stopniowo i początkowo czytelnik nie może się doczekać, w jaką podróż zabierze go Vida Winter. Wątek bliźniaczek jest intrygujący i niepokojący. Później jednak fabuła robi się zawiła, trzeba się mocno skupić, aby nie pogubić się w wątkach oraz postaciach. Przy końcu staje się za bardzo przekombinowana. Jakby autorka każdą kolejną tajemnicą chciała przebić poprzednią, przez co historia traci na wiarygodności. Same postacie są dla mnie takie właśnie baśniowe, nie ludzie z krwi i kości, wygłaszają nienaturalne kwestie i dziwne dialogi. Wiele wątków jest dla mnie do końca dopracowanych. Postać głównej bohaterki jest niestety przeźroczysta - ciągle wyczekiwałam fragmentów starej historii.
"Trzynasta Opowieść" ma w sobie coś dla wielbicieli romansów oraz dawnych, gotyckich powieści, ale w mojej opinii czegoś jej zabrakło.
Czytając dobre recenzje o tej powieści, niestety trochę się zawiodłam.
Na plus na pewno zaliczyć trzeba, że książka skłania hołd klasycznym pozycjom literackim, takim jak Jane Eyre czy Wichrowe Wzgórza. Porusza też serce każdego mola książkowego lub kogoś o zamiłowaniu pisarskim. Ma w sobie pewną baśniowość. Tutaj każde słowo jest magią, każdy gest coś znaczy.
Samej...
To książka, którą określiłabym mianem „w porządku”. Jest poprawnie napisana, z realistycznymi postaciami i solidnym tłem, ale niestety uważam ją za nieco przegadaną.
Akcja w pierwszej połowie rozwija się powoli, sama historia przypomina zwykłą powieść obyczajową i przyznam, że nie wzbudziła we mnie specjalnych emocji. Dopiero w drugiej połowie akcja przyśpiesza i lektura staje się prawdziwą powieścią gotycką, dziwną i niepokojącą.
Do zalet z pewnością zaliczę klimat – nie da się czytać o Hundreds Hall i nie czuć dreszczyku grozy, jaki może wzbudzić taki stary, trzeszczący dom. Autorka bardzo ciekawie opisała zjawiska nadprzyrodzone. Moją ulubioną sceną, która autentycznie przyśpieszyła mi bicie serca, jest ta w pokoju dziecięcym.
Końcówka jest niejasna, ale tym razem podobało mi się, że zostawiono czytelnikowi pole do domysłów – czy to wszystko dzieło duchów, czy człowieka, czy nad rodziną ciążyła klątwa czy raczej siła sugestii?
Podsumowując, po wspaniałej "Złodziejce" spodziewałam się czegoś ciut lepszego, ale nie żałuję, że sięgnęłam po „Ktoś we mnie”.
To książka, którą określiłabym mianem „w porządku”. Jest poprawnie napisana, z realistycznymi postaciami i solidnym tłem, ale niestety uważam ją za nieco przegadaną.
Akcja w pierwszej połowie rozwija się powoli, sama historia przypomina zwykłą powieść obyczajową i przyznam, że nie wzbudziła we mnie specjalnych emocji. Dopiero w drugiej połowie akcja przyśpiesza i lektura...
Bardzo udana powieść, tajemnicza, niespokojna, połączenie sensacji i grozy.
Muszę przyznać, że początek mnie trochę zniechęcił - dużo opisów odczuć bohaterki oraz powolna akcja w Monte Carlo. Ale cieszę się, że wytrwałam, ponieważ od powrotu do posiadłości Manderley akcja nabiera rumieńców. Czytałam zaintrygowana, jaki sekret skrywa ten stary dom, i nie rozczarowałam się. Autorka umiejętnie i z dbałością o szczegóły opisuje kolejne sceny, rzucając czar Rebeki również i na czytelnika. Im bliżej końca, tym bardziej atmosfera gęstnieje.
Dodatkowo, to osobliwe, iż przez całą książkę nie poznajemy imienia głównej bohaterki, natomiast imię jej poprzedniczki znamy doskonale. Ciekawy zabieg.
Bardzo udana powieść, tajemnicza, niespokojna, połączenie sensacji i grozy.
Muszę przyznać, że początek mnie trochę zniechęcił - dużo opisów odczuć bohaterki oraz powolna akcja w Monte Carlo. Ale cieszę się, że wytrwałam, ponieważ od powrotu do posiadłości Manderley akcja nabiera rumieńców. Czytałam zaintrygowana, jaki sekret skrywa ten stary dom, i nie rozczarowałam się....
Naiwna, ale dziwnie urzekająca historia.
Autorce udało się fajnie nawiązać do oryginalnej baśni: mamy tutaj główną bohaterkę w czerwonej pelerynie, Babcię, Drwala i oczywiście samego złego Wilka. A wszystko to zostało oprószone baśniowym klimatem, śniegiem i lękami prostych ludzi z wioski.
Nie pochwalam, jak został przedstawiony miłosny trójkąt - trochę za mało rozbudowane relacje między bohaterami i niepotrzebny dramatyzm.
Mimo tego, że fabularnie trochę brakuje, urzekł mnie styl powieści, poetycki i barwny. Dałam się porwać tej historii.
Naiwna, ale dziwnie urzekająca historia.
Autorce udało się fajnie nawiązać do oryginalnej baśni: mamy tutaj główną bohaterkę w czerwonej pelerynie, Babcię, Drwala i oczywiście samego złego Wilka. A wszystko to zostało oprószone baśniowym klimatem, śniegiem i lękami prostych ludzi z wioski.
Nie pochwalam, jak został przedstawiony miłosny trójkąt - trochę za mało...
"Psychoza 2" ma potencjał, ale niestety nie dorównuje pierwszej części. Początek z ucieczką Normana jest bardzo ciekawy, ale potem akcja przenosi się do studia filmowego i mam wrażenie, że robi się z tego zupełnie inna historia. Trochę przegadane sceny. Odejmuję gwiazdkę za zakończenie, które było zdecydowanie zbyt przekombinowane. Jestem w stanie uwierzyć w jednego szaleńca, któremu wydaje się, że jest Normanem, ale w dwóch? To już trochę przesada.
"Psychoza 2" ma potencjał, ale niestety nie dorównuje pierwszej części. Początek z ucieczką Normana jest bardzo ciekawy, ale potem akcja przenosi się do studia filmowego i mam wrażenie, że robi się z tego zupełnie inna historia. Trochę przegadane sceny. Odejmuję gwiazdkę za zakończenie, które było zdecydowanie zbyt przekombinowane. Jestem w stanie uwierzyć w jednego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo dobry thriller. Świetnie ukazana szalona psychika głównego bohatera oraz niepokojący, duszny klimat motelu. Klasyka!
Bardzo dobry thriller. Świetnie ukazana szalona psychika głównego bohatera oraz niepokojący, duszny klimat motelu. Klasyka!
Pokaż mimo to
Książka niezwykle wciągająca, mroczna i inna niż te, które do tej pory czytałam. Wraz z następnymi rozdziałami zagłębiamy się w kolejne warstwy skomplikowanej psychiki Vanessy oraz jej toksycznej relacji z nauczycielem.
Uważam, że książka bardzo dobrze oddaje psychikę młodej ofiary, która sama nie jest pewna, czy to, co jej się przydarzyło, to uczucie czy molestowanie. Vanessa jako bohaterka może irytować, a jej zachowanie wydawać się irracjonalne, ale to tylko wyjaśnia, dlaczego niektóre ofiary chronią swoich oprawców lub romantyzują gwałt.
Warta uwagi jest również postać nauczyciela i jego manipulacji, w które czytelnik czasem sam zaczyna wierzyć. Pokazany jest także wadliwy system oświaty i brak reakcji ze strony innych dorosłych.
"Moja mroczna Vanesso" ukazuje skomplikowany proces, rzuca nowe światło na pojęcie molestowania nieletnich oraz skłania do refleksji, dlaczego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.
Bardzo dobra książka, pod względem fabuły, psychologii oraz stylu. Mocna dziewiątka ode mnie.
Książka niezwykle wciągająca, mroczna i inna niż te, które do tej pory czytałam. Wraz z następnymi rozdziałami zagłębiamy się w kolejne warstwy skomplikowanej psychiki Vanessy oraz jej toksycznej relacji z nauczycielem.
Uważam, że książka bardzo dobrze oddaje psychikę młodej ofiary, która sama nie jest pewna, czy to, co jej się przydarzyło, to uczucie czy molestowanie....
Niezwykle wzruszająca książka, którą nawet ciężko mi skomentować, bo wydaje mi się, że to i tak będzie za mało. Bardzo dobrze napisana. Smutna. Piękna. Straszna. Na pewno na długo zostanie mi w pamięci.
Niezwykle wzruszająca książka, którą nawet ciężko mi skomentować, bo wydaje mi się, że to i tak będzie za mało. Bardzo dobrze napisana. Smutna. Piękna. Straszna. Na pewno na długo zostanie mi w pamięci.
Pokaż mimo to
Słyszałam, że "Dwór Srebrnych Płomieni" budzi najwięcej kontrowersji wśród fanów tej serii, jednak ja zaliczam go jako udaną i intrygującą lekturę.
Mamy okazję obserwować znany nam już świat fae oczami Nesty, bohaterki niejednoznacznej, skomplikowanej i pełnej wewnętrznych konfliktów, a jednak bardzo intrygującej. Nie jestem w stanie powiedzieć, że to moja ulubiona postać albo że można ją rozgrzeszyć za przeszłe przewinienia, ale na pewno dzięki tej części mogłam ją zrozumieć.
Poza tym czuć było, że autorce po prostu dobrze się pisało z jej perspektywy, potrafiła bardzo trafnie oddać psychikę najstarszej siostry Archeon. Zaletą tej części jest również przybliżenie postaci Kasjana oraz ukazanie nowych mocy. Jes to także kolejny tom, w którym pisarka ciekawie opisuje walkę z traumą.
Jest więcej scen erotycznych niż w poprzednich częściach, a jednak opisane są jeszcze w sposób zjadliwy. Nie zgadzam się, że przez to książka zasługuje na miano porno. Jest więcej opisów zbliżeń bohaterów, owszem, język jest nieco wulgarniejszy, a jednak nie jest to nic, czego się nie robi z partnerem ;)
Podsumowując, mocna część. W mojej opinii dorównuje mojemu ulubionemu "Dworowi Mgieł i Furii".
Słyszałam, że "Dwór Srebrnych Płomieni" budzi najwięcej kontrowersji wśród fanów tej serii, jednak ja zaliczam go jako udaną i intrygującą lekturę.
więcej Pokaż mimo toMamy okazję obserwować znany nam już świat fae oczami Nesty, bohaterki niejednoznacznej, skomplikowanej i pełnej wewnętrznych konfliktów, a jednak bardzo intrygującej. Nie jestem w stanie powiedzieć, że to moja ulubiona postać...