-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
Momentami niestrawna, ale bardzo potrzebna, choć straszna książka. W pewnym momencie myślałam, że jej nigdy nie skończę, ale jak wróciłam po przerwie, nie mogłam się oderwać. Uczucie niepokoju po lekturze zostanie ze mną na długo.
Momentami niestrawna, ale bardzo potrzebna, choć straszna książka. W pewnym momencie myślałam, że jej nigdy nie skończę, ale jak wróciłam po przerwie, nie mogłam się oderwać. Uczucie niepokoju po lekturze zostanie ze mną na długo.
Pokaż mimo to2024-04-01
Z żalem wystawiam tej książce niską ocenę, pięknie wydana zapowiadała się na idealną odskocznię po literaturze faktu. Początek, obiecujący i ciekawy, rozmył się w braku myślenia głównej bohaterki. Zamiast mądra, wydaje mi się przemądrzała. Jest nielojalna i niesympatyczna, nie umiałam jej polubić i szybko przestałam jej współczuć. Za to żal mi innych bohaterów i choć zwykle w sytuacji takiego zakończenia czekałabym na kontynuację, tu mnie ona nie obchodzi. Wielka szkoda, to mogła być wspaniała opowieść, ale nie wyszło.
Z żalem wystawiam tej książce niską ocenę, pięknie wydana zapowiadała się na idealną odskocznię po literaturze faktu. Początek, obiecujący i ciekawy, rozmył się w braku myślenia głównej bohaterki. Zamiast mądra, wydaje mi się przemądrzała. Jest nielojalna i niesympatyczna, nie umiałam jej polubić i szybko przestałam jej współczuć. Za to żal mi innych bohaterów i choć zwykle...
więcej mniej Pokaż mimo toNiestety jakość polskiego tłumaczenia raczej odrzuca, a szkoda. Piszę to po przeczytaniu kilku rozdziałów i ciągłym wrażeniu, że zdania są toporne, nie kleją się do siebie, za to brzmią jakby ktoś koniecznie chciał udowodnić, że zna dużo przymiotników.
Niestety jakość polskiego tłumaczenia raczej odrzuca, a szkoda. Piszę to po przeczytaniu kilku rozdziałów i ciągłym wrażeniu, że zdania są toporne, nie kleją się do siebie, za to brzmią jakby ktoś koniecznie chciał udowodnić, że zna dużo przymiotników.
Pokaż mimo toNie wiem, jak odebrałabym tę książkę jako dziecko, wiem jednak, że niezwykle poruszyła mnie już fragmentami, a całościowo nie tylko wzruszyła, ale też otuliła. Wartościowa i potrzebna pozycja.
Nie wiem, jak odebrałabym tę książkę jako dziecko, wiem jednak, że niezwykle poruszyła mnie już fragmentami, a całościowo nie tylko wzruszyła, ale też otuliła. Wartościowa i potrzebna pozycja.
Pokaż mimo toOd tej pozycji niezwykle łatwo odpaść, nie robi nic, żeby odbiorcy ułatwić polubienie się z bohaterami czy opowieścią. Jest brutalna, wulgarna, momentami wręcz przerażająca. Daję jej jednak kredyt zaufania ze względu na spoilery, które sprawdziłam, a które w moim przypadku zaważyły o tym, że w ogóle dokończyłam pierwszy tom.
Od tej pozycji niezwykle łatwo odpaść, nie robi nic, żeby odbiorcy ułatwić polubienie się z bohaterami czy opowieścią. Jest brutalna, wulgarna, momentami wręcz przerażająca. Daję jej jednak kredyt zaufania ze względu na spoilery, które sprawdziłam, a które w moim przypadku zaważyły o tym, że w ogóle dokończyłam pierwszy tom.
Pokaż mimo to2023-03
Jeśli masz zamiar przeczytać powieść o tytule Flock, omiń ten wpis z racji na obszerne spoilery, chyba że nie chcesz tak jak ja żałować zakupu książki. Przewrotnie, wiem.
Jakiś czas temu reklama polskiego wydania książki Flock (wydawnictwo zgodnie z nową, moim zdaniem nienajlepszą, modą zdecydowało się na pozostawienie nieprzetłumaczonego tytułu) atakowała mnie w sieci z każdego możliwego kierunku. Ponieważ do reklam dołączyły polecenia od ludzi, którzy do tej pory firmowali na swoich kontach pozycje przynajmniej przyzwoite, a okładka i opis wydały mi się intrygujące, zamówiłam elektroniczną wersję Flock jeszcze w przedsprzedaży.
Żeby nie było niedomówień, od dawna nie czytam wielkich, ambitnych dzieł, sięgam po prostsze konstrukcje, idealne na krótkie lub dłuższe ucieczki od smutnej rzeczywistości, więc Flock nie miał poprzeczki ustawionej szczególnie wysoko. Chodziło o to, żeby główna bohaterka posiadała jakiś charakter, a wątki fabuły układały się wokół czegoś więcej niż seks na zapełnienie rozdziałów. I Flock poległo. Poległo z kretesem.
Cecelia Horner to pretensjonalna, niezwykle irytująca i momentami zatrważająco płytka bohaterka i nie usprawiedliwia tego nawet jej wiek. A kiedy na scenę wkraczają mężczyźni (cytując książkę można ich równie dobrze określić jako hobby z penisami), którzy Cecelię interesują, robi się tak toksycznie i szkodliwie, że moje reakcje w trakcie lektury zaczęły śmieszyć domowników.
Mogę naprawdę wiele wybaczyć literaturze okołoerotycznej i erotycznej. Nieopadające wzwody, ponadnormatywne członki, niebywałe orgazmy jak na pstryknięcie palcem, nawet powieka mi nie zadrga, jeśli wszystkie takie rzeczy są w ubrane w jakąś historię. Flock zaczyna się tajemniczym, żeby nie powiedzieć bełkotliwym prologiem i właściwie kończy się bez wyjaśnienia sensu wielu ISTOTNYCH wydarzeń. I nie, nie jest tu wytłumaczeniem, że to pierwszy tom trylogii.
Jeśli zdecydujecie się na przeczytanie tej książki, mimo że ja to Wam ze szczerego serca odradzam (uważam, że zmarnujecie niepotrzebnie kilka godzin) nie dowiecie się wprawdzie nic o motywacjach bohaterów, nie poznacie też za bardzo Cecelii, a to, czego się o niej dowiecie, raczej nie sprawi, że ją polubicie, ale za to książka zafunduje Wam kilkanaście, a może nawet więcej toksycznych interakcji międzyludzkich, beznadziejnych zachowań, itp.
Poniżej lista przykładów:
- rozpijanie osoby nieletniej
- jw. tylko kwestia marihuany
- absolutna gloryfikacja niebezpiecznej, niezgodnej z prawem jazdy samochodami (ktoś zdecydowanie naoglądał się Szybkich i wściekłych)
- powszechne ukazywanie, że regulowanie emocji poprzez używki, ryzykowne zachowania i seks u mężczyzn to atrakcyjna(!) norma
- zegarek bohaterki zostaje zniszczony przez jednego z jej chłopaków przy jego jednoczesnym filozofololo sugerującym, że tylko głupi ludzie są więźniami czasu
- wykład o wspaniałości upalania się ziołem i świata, który byłby lepszym, wspaniałym miejscem, gdyby tylko wszyscy jarali
- mężczyźni w tej powieści lubią mówić, że do czegoś nie zmuszają, jednocześnie manipulując kobietą tak, żeby sądziła, że podejmuje własne decyzje
- przemoc emocjonalna, słowna, jak również seksualna jest w tej powieści powszechna, a jej umocowanie w fabule przechodzi wszelkie pojęcie: Dominic tak ma i już, Cecelia ma się nauczyć przed nim bronić, nikt nie zamierza jej w tym pomóc, nawet pierwszy z jej chłopaków.
- drugim zostanie Dominic…
- i kiedy Flock mógł zrobić cokolwiek dobrze, to spaprał nawet to, dziewczyna tak bardzo tonie w poczuciu winy z tytułu bycia w równoległym jawnym dla wszystkich zainteresowanych osób związku, że w efekcie na przestrzeni czterdziestu dwóch rozdziałów nie ma ani linijki miejsca na zarysowanie jakiejkolwiek relacji między Seanem i Dominickiem, którzy rzekomo się przyjaźnią od dziecka, działają razem w tajnej organizacji i w teorii jeden za drugiego poświęciłby życie
- jakby tego było komuś mało, kreowany jako ten milszy i lepszy Sean w trakcie fabuły kilkukrotnie umniejsza uczuciom bohaterki, jej osądom, ocenom, by ostatecznie zaliczyć nawet scenę z rzucaniem talerzem i zerwaniem w stylu: skoro śmiesz mieć pretensje i mi nie wierzyć, to koniec z nami
- nikt w tej książce nie potrafi normalnie, szczerze o czymkolwiek porozmawiać, przez usilne trzymanie się autorki wielkich sekretów dialogi brzmią momentami tak niemożliwie głupio, że im bardziej książka sili się na powagę, tym wychodzi niezamierzenie śmiesznie
- „Nie potrafię pojąć, dlaczego dwóch tak wspaniałych facetów, którzy mają tak wiele do zaoferowania, zdecydowało się być ze mną”. Dopisałam pod tym cytatem z pełną powagą: Ja też nie. Pomijając, że nie widzę niczego wspaniałego w obu panach i nie przekonują mnie uginające się od książek półki w pokoju Dominica (czyżby nawiązanie do Pięknej i bestii?), rockowa muzyka (autorce umknęło, że większość książek jeszcze nie ma automatycznych playlist), samochody czy seks (przeciętny, przynajmniej w mojej ocenie)…
Mogłabym tak jeszcze długo, naprawdę długo.
Żeby to jednak jakoś zakończyć i podsumować, to już w żołnierskich słowach: nie rozumiem fenomenu takich książek, z bohaterkami bez osobowości, pretensjonalnymi, irytującymi, które zakochują się w przemocowych dupkach ubranych przez autorki w cringowe, pseudoromantyczne szatki. Zmierzch nawet w 2005 roku wywoływał na tym tle dyskusje. Wydawnictwa mogły nie zauważyć, ale czytelnicy?!
PS Kiedy zaczęłam czytać Flock, zdziwiła mnie niezwykle długa lista polecajek tej książki, z perspektywy zaczynam uważać zabieg za celowy, żeby odbiorca, któremu Flock się nie spodoba, uznał, że jest w mniejszości. Tymczasem recenzje na zagranicznych serwisach nie zostawiają złudzeń, mimo wysokiej średniej oceny, wiele osób odbiera tę powieść w podobnym tonie jak ja.
Jeśli masz zamiar przeczytać powieść o tytule Flock, omiń ten wpis z racji na obszerne spoilery, chyba że nie chcesz tak jak ja żałować zakupu książki. Przewrotnie, wiem.
Jakiś czas temu reklama polskiego wydania książki Flock (wydawnictwo zgodnie z nową, moim zdaniem nienajlepszą, modą zdecydowało się na pozostawienie nieprzetłumaczonego tytułu) atakowała mnie w sieci z...
DNF.
Ostatnio staram się szanować swój czas i chcę czytać to, czego czytanie wnosi cokolwiek dobrego do mojego życia. Dałam tej książce szansę o kilka rozdziałów więcej niż moment, w którym poczułam, że ta opowieść jest dla mnie zbyt chaotyczna, nudna i odpychająca, żeby chciało mi się ją kończyć. Wiem, że to wszystko to są sprawy mocno indywidualne, może po prostu nie jestem targetem wiekowym i to dlatego? Nie wiem. Widzę tu w komentarzach, że nie byłam jedyna. Przykro mi, bo bardzo liczyłam na tę opowieść, jednak się rozminęłyśmy.
DNF.
więcej Pokaż mimo toOstatnio staram się szanować swój czas i chcę czytać to, czego czytanie wnosi cokolwiek dobrego do mojego życia. Dałam tej książce szansę o kilka rozdziałów więcej niż moment, w którym poczułam, że ta opowieść jest dla mnie zbyt chaotyczna, nudna i odpychająca, żeby chciało mi się ją kończyć. Wiem, że to wszystko to są sprawy mocno indywidualne, może po prostu nie...